Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Muhammad Ravshanov
Pilne!
Muhammad Ravshanov , 3 miesiące

Tylko PILNY przeszczep uratuje naszego synka❗️POMOCY❗️

PILNE: Mamy dwa tygodnie na uzbieranie kwoty potrzebnej na przeszczep! Inaczej dla tego maleństwa nie będzie ratunku! Pomóż teraz! Zawsze marzyliśmy o tym, by być szczęśliwymi rodzicami trójki maluchów i wydawało się, że nasze marzenie się spełniło… Niestety los postanowił wystawić nas na straszliwą próbę. Dwoje starszych dzieci przyszło na świat zdrowe, ale nasz trzeci synek urodził się z żółtaczką. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, w jak poważnym jest niebezpieczeństwie… Błagamy o pomoc! Nasz synek po narodzinach trafił na oddział intensywnej terapii w bardzo ciężkim stanie. Nikt nie potrafił nam powiedzieć, co się z nim dzieje. Nikt nie mógł postawić diagnozy. Nasze maleństwo było cały czas żółte, a jego wyniki wątrobowe były bardzo złe. Leczyliśmy go na żółtaczkę, różne wirusy, a podejrzewano nawet zapalenie wątroby. Wyniki z każdym dniem były coraz gorsze. Pewnego dnia wydarzyło się coś strasznego – brzuszek synka zaczął rosnąć w zastraszającym tempie! Zabraliśmy go do szpitala w innym mieście, gdzie przeprowadzono bardziej szczegółowe badania i zdiagnozowano atrezję dróg żółciowych. W wątrobie naszego synka nie ma przewodów, którymi zdrowy człowiek wydala żółć. W rezultacie wątroba rośnie, a żółć zatruwa jego organizm, co prowadzi do marskości! Powiększający się brzuszek jest jak tykająca bomba. Synek znosi potworny ból, wymiotuje, krwawi i gorączkuje… To prawdziwy koszmar! Lekarze w naszym kraju nie są już w stanie nam pomóc. Najbliższy kraj, który może zaoferować ratunek, to Turcja. Jest tam możliwość przeprowadzenia przeszczepu wątroby. Bez tej operacji nasz synek wkrótce umrze! Patrzy na nas swoimi małymi oczkami, a my widzimy w nich ból i strach. Nasze starsze dzieci codziennie płaczą i pytają, czy uda nam się uratować ich młodszego braciszka. Oczywiście obiecujemy im, że damy radę, ale boimy się nawet pomyśleć, co nasza rodzina przeżyje, jeśli nie zdążymy go ocalić...  Koszt operacji jest ogromny – to aż 50 000 dolarów! Mamy maksymalnie dwa tygodnie na uzbieranie tej potężnej sumy. Inaczej nadejdzie śmierć i odbierze nam dziecko! Ta operacja to jedyny sposób, by uratować naszego synka. Błagamy, dobrzy ludzie, pomóżcie nam ocalić nasze maleństwo przed śmiercią! Jeśli on umrze, nasz świat się skończy… Rodzice

287,00 zł ( 0,13% )
Brakuje: 207 958,00 zł
Zuzanna Szymańska
Zuzanna Szymańska , 5 lat

Marzymy, by w końcu postawiła pierwsze kroczki... Pomóż Zuzi❗️

Kiedy po raz pierwszy wzięłam córeczkę w ramiona, wiedziałam, że chcę jej podarować wszystko, co najlepsze. Niestety, szybko przekonałam się, że czeka mnie trudne zadanie. Zuzia od samego początku toczy okrutną walkę o sprawność. Narodziny mojego dziecka miały słodko-gorzki wymiar. Z jednej strony, na świecie był już mój mały, upragniony cud. Z drugiej, przeszywający umysł lęk przed diagnozą lekarzy, która na zawsze zmieniła moje życie... Mózgowe Porażenie Dziecięce to słowa, których nie chce usłyszeć żaden rodzic w stosunku do swojego dziecka. Dodatkowo, powikłaniem u Zuzi jest postępująca spastyka, czyli zaburzenie pracy mięśni, towarzyszące problemom neurologicznym. Stan nadmiernego napięcia mięśni jest wyzwaniem i dużym obciążeniem dla jej małego organizmu, bowiem zużywa całą energię na napinanie się.  Dziś dalej jesteśmy w trakcie diagnostyki, a potrzeby są z roku na rok coraz większe. Zuzia potrzebuje nowych sprzętów i zaopatrzenia ortopedycznego, ponieważ z dotychczasowych po prostu wyrasta. Dlatego jest nam coraz ciężej. Jeździmy po całej Polsce, szukając specjalistów, rehabilitacji, turnusów... a to wciąż za mało. Córeczka potrzebuje wsparcia codziennie. A gdyby tego było mało, tata Zuzi choruje na to samo! Koszty wzrastają dwukrotnie i jesteśmy zmuszeni prosić o dalszą pomoc. Inaczej sobie nie poradzimy. Chcielibyśmy, by w tym natłoku tragedii córcia postawiła już ten pierwszy kroczek, o którym tak marzymy. Jestem wdzięczna za pomoc, którą już od Was otrzymaliśmy. Dzięki Wam marzenia o tym, by w przyszłości życie naszej córeczki było lepsze, by była samodzielna, jest nieco bliżej nas. Prosimy jednak o jeszcze trochę wsparcia, by utrzymać ten rozwój jak najlepiej i jak najdłużej. Weronika, mama

75 zł
Daniel Pilarczyk
Daniel Pilarczyk , 13 lat

Daniel od urodzenia walczy o sprawność! Potrzebne Twoje wsparcie!

Kiedy Daniel przyszedł na świat, nic nie wskazywało na to, że z jego zdrowiem jest coś nie tak. Synek urodził się trochę za wcześnie, bo w 31. tygodniu ciąży i był jedynie nieco mniejszy. Z czasem jednak zaczęłam zauważać u niego niepokojące sygnały… Daniela uwięziło własne ciało. Pojawiła się asymetria, zez oraz bardzo silne napięcie mięśniowe. Piąstki zaciskał tak mocno, że aż siniały. Synek płakał, lecz niestety ani ja, ani lekarze nie wiedzieliśmy, jak mu pomóc. Gdy Daniel skończył rok, wreszcie postawiono ostateczną diagnozę: mózgowe porażenie dziecięce! Mój synek już zawsze będzie pod opieką różnych lekarzy oraz rehabilitantów. Regularnie i intensywnie ćwiczy, by poprawić swoją sprawność. Zajęcia przynoszą efekty – z miesiąca na miesiąc ręce Danielka potrafią coraz więcej. To daje ogromną motywację do dalszej pracy! Daniel jest bardzo mądrym chłopcem, intelektualnie rozwija się prawidłowo. Jedynie jego rozwój ruchowy jest zaburzony. Synek nauczył się samodzielnie siedzieć dopiero gdy miał 9 lat. Gdybym tylko mogła, sama oddałabym mu swoją sprawność. Żałuję, że to tak nie działa… Niestety, w 2022 roku u Daniela dodatkowo zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Jest to choroba autoimmunologiczna, przez którą komórki trzustki umierają i nie wytwarzają insuliny. Z tego powodu potrzebna jest ciągła kontrola glikemii. Jednak to niepełnosprawność ruchowa Daniela wymaga zdecydowanie więcej wysiłku, a walka z nią jest też bardzo kosztowna. Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za dotychczasowe wsparcie – dzięki niemu mogłam zapewnić synkowi niezbędne turnusy rehabilitacyjne! Bardzo dziękuję za Waszą pomoc! Jest ona jednak potrzebna Danielowi cały czas, dlatego ponownie muszę poprosić o wsparcie… Jedyne, co mogę zrobić, żeby marzenie o samodzielności Daniela się spełniło, to zapewnić mu ciągłość terapii i dalszą, intensywną rehabilitację. Sama niestety nie dam sobie rady, dlatego proszę, pomóżcie mi w walce o lepszą sprawność synka! Każda złotówka będzie na wagę złota! Magda, mama Daniela ➡️ Licytuj! ➡️ Poznaj bliżej Daniela

282,00 zł ( 0,53% )
Brakuje: 52 910,00 zł
Mira Bożko
Mira Bożko , 9 lat

Dzieciństwo odebrane przez autyzm – Mira zasługuje na szansę❗️

Jestem dumną mamą dzielnej Miry, która każdego dnia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym (MPD), spektrum autyzmu i padaczką. Mira to niezwykła dziewczynka, której największym marzeniem jest nauczyć się samodzielności i komunikacji, by mogła lepiej funkcjonować w otaczającym ją świecie. To, co dla innych dzieci jest normalnie – komunikacja, współpraca, samodzielność, a nawet mowa – dla niej stanowi wyzwanie, z którym może wygrać tylko dzięki trwającej rehabilitacji i różnorodnym terapiom. Niestety, terapia w ramach publicznej szkoły specjalnej, do której obecnie uczęszcza, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Placówka koncentruje się na nauce podstaw takich jak pisanie czy rysowanie, a Mira najbardziej potrzebuje indywidualnego podejścia, zajęć rozwijających umiejętności praktyczne, komunikacyjne oraz terapii dostosowanej do jej specyficznych potrzeb. Znaleźliśmy prywatny ośrodek, który oferuje takie zajęcia! Znaleźliśmy miejsce, gdzie Mira może uczyć się na swoich warunkach, z pomocą doświadczonych specjalistów, którzy wierzą w jej potencjał. Niestety, koszt miesięcznego pobytu w tej placówce wynosi 2600 zł i nie jestem w stanie pokryć tak wysokich kosztów samodzielnie. Każda złotówka przybliży nas do tego, by Mira mogła rozwijać swoje umiejętności, zdobywać niezależność i nawiązywać kontakt z otoczeniem. Będę ogromnie wdzięczna za każdą formę wsparcia – finansowe, udostępnienie naszej zbiórki, a nawet dobre słowo! Dziękuję z całego serca za Waszą pomoc i za to, że jesteście z nami w tej drodze. Mama Miry

100,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 13 305,00 zł
Wojciech Paszko
Wojciech Paszko , 12 lat

Pomimo swojego wieku Wojtek wciąż nie mówi... Trwa walka z rzadką wadą genetyczną – nie bądź obojętny!

Pokochaliśmy synka całym sercem od momentu, gdy dowiedzieliśmy się, że nasza rodzina się powiększy. Odliczaliśmy dni do momentu, w którym będziemy mogli go poznać, dotknąć, przytulić... Tak jak wszyscy rodzice oczekujący przyjścia na świat dziecka mieliśmy jedno, wielkie marzenie – aby Wojtuś urodził się zdrowy.  Niestety, u naszego syna zdiagnozowano rzadki zespół genetyczny Coffin-Siris. Towarzyszy mu wiele objawów, m.in. cechy dysmorficzne twarzy oraz niepełnosprawność intelektualna. Przyszłość Wojtka pozostaje wielką niewiadomą, ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jaki sposób będzie się dalej rozwijał… Wiemy jednak, że aby miał szansę funkcjonować na miarę swoim możliwości – musimy mu w tym pomóc! Dotychczas rozwój Wojtka nie przebiega tak, jak powinien… Pomimo swojego wieku wciąż nie mówi i nie jest w stanie sygnalizować swoich potrzeb. Aby dać Wojtkowi szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, został objęty nauczaniem w szkole specjalnej. Niestety, jak na razie podjęte próby alternatywnych metod komunikacji nie dają większego efektu… W walce o rozwój i lepsze jutro syn potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów oraz intensywnej rehabilitacji. Od początku staramy się zapewnić Wojtkowi wszystkie dostępne formy terapii – od integracji sensorycznej poprzez logopedę, psychologa aż po rehabilitację ruchową, także wodną. Niestety, wiąże się to z wysokimi kosztami finansowymi, które ciężko jest nam udźwignąć samodzielnie. Prosimy, wyciągnijcie pomocną dłoń do naszego syna. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam osiągnąć naprawdę wiele. To właśnie teraz, gdy Wojtuś jest jeszcze dzieckiem – możemy wypracować najwięcej! Rodzice

51 zł
Dariusz Jan Wieczorek
Dariusz Jan Wieczorek , 59 lat

„Wierzę, że najlepsze dopiero przed nami... Pomóż mi walczyć o męża!”

Mam na imię Joanna. W sierpniu minęły dwa lata od kiedy zostałam żoną Darka. Dwa lata odkąd zaczęliśmy budować nasze wspólne życie. Kiedy wszystko zaczęło się układać tak, jak marzyliśmy, zdarzył się tragiczny wypadek… Jak w każdy czwartek, Darek udał się na trening halowej piłki nożnej. Wrócił do domu zadowolony, że udało mu się rozegrać dobry mecz. Zaczęła boleć go głowa – podczas treningu zderzył się z kolegą i uderzył głową w podłogę. Zdążył jeszcze wziąć prysznic. Później rozpętało się piekło… Stan Darka drastycznie się pogarszał. Byłam przerażona! Zadzwoniłam na pogotowie i karetką na sygnałach opuściliśmy mieszkanie. Długo nie mogliśmy wrócić do domu… Dzisiaj jesteśmy w nim niemal uwięzieni! Na skutek wypadku u męża pojawił się ostry krwiak podtwardówkowy. Lekarze przeprowadzili dwie pilne operacje, by uratować jego życie! Godziny i dni, podczas których Darek przebywał w śpiączce, dłużyły się w nieskończoność. Jednak ani na sekundę nie straciłam wiary w to, że jeszcze się obudzi! Mój kochany mąż… Po odzyskaniu przytomności okazało się, że Darek doznał czterokończynowego niedowładu. Zdiagnozowano też afazję, splątanie i zaburzenia świadomości. Po pobycie na oddziale neurochirurgii mąż został przeniesiony na oddział wczesnej rehabilitacji, gdzie spędził 10 tygodni intensywnej terapii. Niestety, po tym czasie nie przysługiwała nam już żadna dalsza pomoc w ramach NFZ… Mąż cały czas przechodzi intensywną rehabilitację, którą pokrywamy już z własnych środków. Dzięki niej jego prawa strona ciała jest już w znacznie lepszym stanie, jednak lewa ręka i noga nadal nie funkcjonują. Wróciła mowa, ale pozostały problemy ze świadomością i logiką – Darek często nie wie, jaki jest dzień tygodnia, nie pamięta, co jadł wczoraj na obiad… Niestety, nie stać mnie, by kontynuować kosztowną rehabilitację... Wierzę jednak, że to, co najlepsze, jeszcze przed nami. Widzę, jak mój mąż walczy – o siebie, o nas, o naszą przyszłość. Czuję to całym sercem! Zrobię wszystko, co w mojej mocy, byśmy mogli znów cieszyć się wspólnym życiem, jednak potrzebuję Waszego wsparcia! Będę wdzięczna, jeśli zechcecie razem ze mną zawalczyć o powrót Darka… Joanna, żona

5 zł
Łukasz Kulas
Pilne!
Łukasz Kulas , 28 lat

Ślub na szpitalnej stołówce - Łukasz walczy z ulta-rzadkim rakiem❗️28 lat to nie czas, żeby umierać – POMOCY❗️

Zachorowałem na przerażający nowotwór... Mam dopiero 28 lat i nie chcę umierać! Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Kwota za moje leczenie jest ogromna, ale bez niego zostało mi kilka miesięcy życia... Jeszcze pół roku temu byłem zdrowym i aktywnym młodym człowiekiem. Grałem w siatkówkę i biegałem półmaratony. Od lat marzyłem o założeniu rodziny z moją ukochaną narzeczoną Martą i powrocie do Polski. Czekaliśmy tylko na moment spłacenia pożyczek studenckich u naszych pracodawców po ukończeniu studiów magisterskich w Wielkiej Brytanii. Zaplanowaliśmy już ślub w Polsce na 28 czerwca 2025 roku, aby uczcić 10. rocznicę naszego związku. Ale mój dotychczasowy świat runął, a plany trzeba było odwołać... W lipcu trafiłem do szpitala. Miesiącami leżałem tam z informacją, że mogę nie dożyć ostatecznej diagnozy. Towarzyszył mi ogromny ból w biodrze, kręgosłupie i płucach oraz wysokie gorączki. W końcu otrzymałem informację, która zabrzmiała jak wyrok. Mam niezwykle rzadki i agresywny nowotwór - NUT Carcinoma, który zdążył rozprzestrzenić się w wielu częściach mojego ciała (płuco, wątroba, kręgosłup, czaszka, biodro, miednica i inne kości). Jest naprawdę ciężko, ale wierzę, że z odpowiednim leczeniem będę miał jeszcze możliwość spełnić swoje największe marzenia. Od lipca większość czasu spędzam w szpitalu. Najpierw leczyłem bolesne infekcje i przeszedłem liczne biopsje i badania diagnostyczne, a potem przyjąłem jedną z najostrzejszych chemioterapii (VDC/IE), która wymaga niemal ciągłej hospitalizacji. Przestaje ona jednak działać, a nowotwór jest bardzo agresywny... Następne opcje leczenia obejmują immunoterapię w Wielkiej Brytanii i Niemczech oraz badania kliniczne w Stanach Zjednoczonych w Instytucie Dana Farber. Jest to leczenie eksperymentalne. Ta zbiórka pomoże nie tylko mi, ale też innym osobom z NUT Carciroma i podobnymi rzadkimi nowotworami, poprzez dostarczanie danych na temat skuteczności powyższych terapii. Niestety, koszty tego leczenia znacząco przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Potrzebuję Waszego wsparcia, aby móc je pokryć i żyć! Bez tego leczenia zostało mi najwyżej kilka miesięcy życia... Mam jeszcze tyle planów i marzeń, które chcę zrealizować. Twoja pomoc będzie przy tym nieoceniona! Mam tylko 28 lat - nie chcę tak wcześnie odchodzić. W tym roku, w szpitalnej stołówce, wzięliśmy z Martą ślub cywilny. A kiedy wyszedłem na tygodniową przerwę w chemioterapii, umocniliśmy go w lokalnej kaplicy. To były piękne chwile, ale boję się, że jedne z ostatnich... Trudno jest marzyć, kiedy życie nagle przewraca się do góry nogami. Czy mogę marzyć o wyzdrowieniu ze śmiertelnej choroby? Czy powinienem? Czy nadal mogę marzyć o założeniu rodziny, skoro mógłbym ją tak szybko opuścić? Sam dorastałem bez ojca i marzyłem, aby moje dzieci miały dzieciństwo, którego ja nie miałem, szczęśliwe i w pełnej rodzinie. Teraz chciałbym walczyć o jak najwięcej szczęśliwych chwil z moimi najbliższymi i bardzo Cię proszę o wsparcie! Łukasz Kulas

49 336,00 zł ( 6,18% )
Brakuje: 748 537,00 zł
Kamil Kempka
Kamil Kempka , 37 lat

SMA chce zabrać mi czas z rodziną! Nie pozwól❗️

Człowiek jest w stanie zrobić wszystko dla swojej rodziny. Chłonie każdą sekundę spędzoną w obecności bliskich i celebruje ten czas, jakby za chwilę miał się rozsypać w drobny pył. Niestety dla mnie zaraz ten czas może się skończyć.... W grudniu 2022 r. otrzymałem diagnozę, która brzmiała jak wyrok śmierci – SLA (stwardnienie zanikowe boczne). Choroba ta jest wywołana uszkodzeniem układu nerwowego i objawia się osłabieniem, a następnie zanikiem mięśni. SLA to choroba, która rozwija się szybko i prowadzi do paraliżu ciała, w tym organów odpowiedzialnych za przełykanie i oddychanie oraz bardzo silny ból. Obecnie mój stan zdrowia ulega szybkiemu pogorszeniu. Ile jeszcze zostało mi czasu? Choroba cały czas postępuje. Cierpię przez niedowład kończyn dolnych, zaczęły się też problemy z mową, kończynami górnymi i stopniowy zanik mięśni w całym ciele. Doświadczam coraz większych trudności z poruszaniem się – nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Od kilku miesięcy każdego dnia potrzebuję pomocy przy codziennych czynnościach, takich jak mycie czy jedzenie. Razem z rodziną staramy się zebrać fundusze na kosztowne leki poprawiające jakkolwiek komfort codziennego życia, przyszłą rehabilitację. Niestety choroba cały czas postępuje, a mój zakres ruchów jest coraz mniejszy...  Proszę, pomóżcie mi, aby choroba nie zamknęła przede mną drzwi do czasu spędzonego z najbliższymi. Wierzę, że dobro okazane mi w czasie trwania tej zbiórki, wróci ze zdwojoną siłą. Kamil

12 565 zł
Leon i Filip Dudziak
Leon i Filip Dudziak , 5 lat

Dwóch braci – ta sama OKRUTNA DIAGNOZA❗️Pomóż im pokonać BÓL!

To takie niesprawiedliwe jak wiele los odebrał naszym synom i to już na samym początku ich życia! Nie mogą oni korzystać w pełni z uroków dzieciństwa, a do tego mierzą się z WIELKIM CIERPIENIEM! Teraz robimy co w naszej mocy, aby mogli być sprawni i żyć bez bólu. Niestety do tego jednak jeszcze długa droga… Pierwszy raz z problemem stóp końsko-szpotawych spotkaliśmy się w 2011 roku, gdy urodził się nasz pierwszy syn – Filip. Byliśmy zrozpaczeni! Już w pierwszej dobie życia nasze dziecko musiało być gipsowane! Wiedzieliśmy, że nie możemy czekać na cud. Gdy tylko opuściliśmy szpital, rozpoczęliśmy walkę o zdrowie fizyczne Filipa! Niestety mimo podjęcia wielu działań nie udało się nam uniknąć operacji! Była ona ogromnie bolesna i inwazyjna. Konieczne było rozcięcie i otwarcie stóp, a później umieszczenia w nich specjalnych drutów. Po zabiegu Filip bardzo długo dochodził do siebie, powstały też okropne blizny. Niestety mimo tego cierpienia i upływu wielu lat, nasz syn nadal odczuwa skutki tej operacji! Towarzyszy mu wielki ból, koślawość oraz płaskostopie!  W 2019 roku urodził się przed wyznaczonym terminem nasz drugi synek. Jego pierwsze chwile na tym świecie były WALKĄ O ŻYCIE! Ważył niecałe 2 kilogramy i musiał przebywać w inkubatorze. To jednak nie był koniec jego problemów! Okazało się, że podobnie jak Filip, Leon również ma wrodzone stopy końsko-szpotawe! Nie mogliśmy uwierzyć, że znowu los napisał nam taki sam scenariusz! Gdy tylko stan zdrowia Leona na to pozwolił, rozpoczęliśmy podobną drogę leczenia, jak w przypadku starszego syna. Najpierw było to gipsowanie, później stosowanie butów z szyną Mitchella. Równolegle kontynuowaliśmy leczenie w Polsce i konsultowaliśmy się ze specjalistą z kliniki w Wiedniu. Myśleliśmy, że wszystko idzie zgodnie z planem, jednak historia znowu zatoczyła koło! Okazało się, że dotychczasowy plan leczenia nie przyniósł upragnionych efektów i konieczna jest operacja! Byliśmy załamani! Do tej pory robiliśmy wszystko, by Leonowi oszczędzić tak bolesnego zabiegu, jak ten, który przed laty przeszedł Filip! Zastosowaliśmy ortezy, specjalne ćwiczenia, ale wszystko to było na nic! Dostaliśmy szansę na przeprowadzenie takiego zabiegu w klinice w Wiedniu. Stosowana przez tamtych lekarzy metoda jest mniej inwazyjna i mniej bolesna, dzięki czemu Leon będzie mógł szybciej wrócić do zdrowia! Dlatego tak bardzo nam na niej zależy! Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji i musimy pomóc obu naszym synom. Leoś potrzebuje pilnej operacji ortopedycznej, natomiast Filip dalszej diagnostyki. Obaj jednak muszą być pod stałą opieką specjalistów i kontynuować rehabilitację.  Marzymy o tym, aby któregoś dnia nasze dzieci nie musiały się już zmagać z OGROMNYM BÓLEM! Przed nami jest jednak bardzo długa i kosztowna walka o ich zdrowie! Do tej pory próbowaliśmy radzić sobie sami, jednak teraz potrzebujemy wsparcia! Prosimy, pomóżcie nam!  Rodzice

760,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 148 177,00 zł