Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Gabriel Bukowski
Gabriel Bukowski , 14 lat

Organizm Gabriela słabnie z każdym dniem... Wesprzyj walkę z DMD!

Od chwili, gdy usłyszałam diagnozę syna minęło już kilkanaście lat, jednak mimo upływu czasu trudno pogodzić się z tym, że zamiast się rozwijać, Gabriel powoli traci siłę i sprawność… Tak właśnie działa DMD – dystrofia mięśniowa Duchenne'a! U Gabriela dystrofia pojawiła się na skutek mutacji genetycznej. DMD to choroba, która powoduje uszkodzenie mięśni w ciele – atakuje układ ruchu, odbiera możliwość poruszania się, a na końcu także oddychania… Już od kilku lat syn korzysta wyłącznie z wózka inwalidzkiego.  Dystrofia ograniczyła możliwości Gabriela do minimum, a obecnie odebrała mu nawet kontakt z rówieśnikami. Syn musiał przejść dwie operacje stóp z powodu zniekształceń stawu skokowego i deformacji, przez co nie może uczęszczać do szkoły i korzysta z indywidualnego nauczania.  Mimo trudnej codzienności, Gabryś jest niezwykle pogodny i podchodzi do swojej choroby z dystansem. Postęp dystrofii można opóźnić dzięki regularnej i kompleksowej rehabilitacji, jednak wymaga ona ogromnych nakładów finansowych, co przekracza moje możliwości. Każda wpłata będzie dla nas ogromnym wsparciem! Dzięki Waszej pomocy Gabriel może walczyć dalej o swój rozwój i opóźnienie postępu choroby! Z całego serca prosimy o pomoc! Agnieszka, mama

2 270 zł
Patrycja Rembiasz
Patrycja Rembiasz , 24 lata

Marzę o przyszłości, w której słyszę każdy dźwięk! Pomóż!

Dopiero wkraczam w dorosłe życie. Mam wiele planów i marzeń, które chciałabym zrealizować. Czekałam na ten moment od zawsze. Niestety, liczne choroby i niepełnosprawności skutecznie mi to uniemożliwiają… Potrzebuję pomocy, by wrócić na właściwe tory. Pomożesz mi? Moja największa przeszkoda pojawiła się kilka lat temu. Coraz gorzej słyszałam, więc udałam się do lekarza. Diagnoza była bardzo trudna do zaakceptowania… Okazało się, że cierpię na niedosłuch stopnia zaawansowanego. Dowiedziałam się, że wady nie da się cofnąć. Mój słuch uratują jedynie kosztowne aparaty słuchowe, na które mnie nie stać. Dodatkową przeszkodą jest cukrzyca. Muszę przestrzegać restrykcyjnej diety oraz robić drogi zastrzyk raz w tygodniu. Na domiar złego, nie jestem w stanie podjąć pracy przez ogromny, nieustający ból kręgosłupa, spowodowany moją dyskopatią. Operacja tego schorzenia nie dała mi wiele. Codziennie zmagam się z ogromnym cierpieniem. Przestałam wymagać od życia wiele. Dziś chcę jedynie być zdrowa i sprawna, by stanąć na nogi i poczuć się bezpiecznie. Marzę o przyszłości bez bólu, w której jestem w stanie podjąć pracę i zarabiać na własne potrzeby. Jeśli chcecie pomóc mi w tej trudnej chwili, będę niesamowicie wdzięczna. Już teraz bardzo dziękuję za wszelkie wsparcie i każdy dobry gest. Walka o moją przyszłość trwa. Nie zamierzam się poddać! Patrycja

204,00 zł ( 2,73% )
Brakuje: 7 243,00 zł
Jakub Foltyn
Jakub Foltyn , 13 lat

Walka o Kubę trwa już kilkanaście lat! POMÓŻ!

Walka o Kubę trwa od narodzin... Nie znamy innej rzeczywistości. Pomogliście nam już na tylu etapach leczenia. Chciałabym w spokoju podziękować Wam za pomoc i z uśmiechem na twarzy oznajmić, że proces leczenia zakończył się sukcesem. Niestety, przed nami jeszcze długa droga… Pierwsza ciąża, wymarzony synek – byliśmy najszczęśliwsi na świecie! Właśnie dlatego, gdy szłam na kolejne, rutynowe badanie, nawet nie spodziewałam się, że za chwilę usłyszę wyrok… W pewnym momencie lekarz zamilkł, a jego skupiony na monitorze wzrok zmroził mi krew w żyłach. Później bez słowa wstępu oznajmił: „Pani dziecko urodzi się z rozszczepem kręgosłupa, nie wiadomo, czy przeżyje”. Te słowa do mnie nie docierały. Nie wierzyłam, ale kolejne badania potwierdziły diagnozę. Odtąd każdy kolejny dzień był prawdziwym koszmarem. Budziłam się i zasypiałam z jedną tylko myślą – czy mój synek, który teraz bezpiecznie śpi pod moim sercem, przeżyje? Zaraz po porodzie, zamiast w moje ramiona, trafił na stół operacyjny. Lekarze zamknęli Kubusiowi przepuklinę. Dwa miesiące później wszczepili zastawkę komorowo-otrzewną, w wyniku której u synka wystąpiło wodogłowie. Właściwie zamieszkaliśmy w szpitalu.  Gdy Kuba zaczął dochodzić do siebie po operacji, zaczęły się straszne wymioty… Nie mógł jeść, dławił się, bardzo cierpiał… Lekarze podjęli decyzję o kolejnym pilnym zabiegu. Znowu sala operacyjna, znowu godziny spędzone pod jej drzwiami i modlitwy, by mój synek to przetrwał. Udało się, ale każdy nasz dzień jest walką z chorobą. Robimy wszystko, by niepełnosprawność synka i związane z nią wszystkie dolegliwości nie zabrały z jego twarzy tego pięknego uśmiechu. Niestety nie jest to łatwe. Konieczna, wielogodzinna rehabilitacja boli, ale Kubuś znosi ją dzielnie, tak samo jak wszystkie operacje. Swoją radością i wolą życia mógłby obdzielić mnóstwo osób! Właściwie od urodzenia Kuby szukam informacji, jak mu pomóc. Na jednym z forów dowiedziałam się o klinice w Aschau. Na konsultacji dowiedzieliśmy się, że oba biodra Kuby są zwichnięte, a operacja jest koniecznością, by synek mógł chodzić! Dzięki Waszej pomocy operacja się udała, jednak nie był to koniec naszej walki. Kolejne zabiegi były niezbędne, by synek mógł zginać kolana i dalej walczyć o sprawność. Dziś najpilniejsza jest rehabilitacja. Wierzę, że dzięki turnusom rehabilitacyjnym stan synka ma szansę się poprawić. Widzę, jak wiele postępów osiągnął dzięki pracy ze specjalistami. Niestety, wszystko to generuje ogromne koszty. Jeśli jesteście gotowi nam pomóc, będę niezwykle wdzięczna za Wasz dobry gest. Teraz liczy się każda złotówka. Wszelkie wsparcie przyczyni się do bezpiecznej i szczęśliwej przyszłości Kuby, o którą walczę każdego dnia. Agnieszka, mama Kuby ➡️ Strona na FB: walczymy o samodzielność Kubusia

700,00 zł ( 3,28% )
Brakuje: 20 577,00 zł
Krzysztof Węglarz
Krzysztof Węglarz , 59 lat

Krzysiek jest uwięziony we własnym ciele, lecz wiemy, że nas słyszy❗️Musimy walczyć dalej!

Krzysiek to człowiek o wielkim sercu, który zawsze niósł pomoc innym.  Minął już rok, odkąd świat się dla nas zatrzymał… Krzysiek – kochany mąż, tato, dziadek, wujek i przyjaciel doznał rozległego udaru niedokrwiennego mózgu lewej półkuli… Pomimo szybkiej interwencji lekarskiej doszło do dużego niedotlenienia mózgu i niedowładu prawostronnego... W drugiej dobie od wystąpienia udaru musiała zostać przeprowadzona operacja odbarczająca czaszkę w celu zmniejszenia obrzęku – tylko w ten sposób można było uratować życie Krzyśka. Kilka godzin po operacji pojawiły się ukrwotocznienia, w wyniku których wprowadzono go w stan śpiączki. Krzysiek musiał zostać podpięty do respiratora. Niestety, po kilkumiesięcznej walce na oddziale intensywnej terapii o jego życie sprawdził się czarny scenariusz… Nie wybudził się ze śpiączki ani nie odzyskał świadomości... W całym tym koszmarze jedynym promykiem nadziei stało się dla nas to, że gdy został odpięty od respiratora, zaczął oddychać samodzielnie przez rurkę tracheotomiczną – co zawdzięczamy zdrowemu sercu. W kwietniu Krzysiek otrzymał szansę od losu – przyjęto go na roczny pobyt w Klinice Budzik dla dorosłych w Warszawie. Rehabilitacja w ośrodku przynosi ciągłe korzyści, a stan ogólny Krzyśka jest stabilny. Dzięki codziennej rehabilitacji jest pionizowany i zabierany na salę rehabilitacyjną na wózku. Polepszył się u niego kontakt wzrokowy, wodzi oczami, zawiesza wzrok na osobie. Wiemy, że nas słyszy! Profesjonalna rehabilitacja sprawiła, że zaczął ruszać głową i jedną ręką, lecz tato wciąż jest uwięziony we własnym ciele…  Rehabilitanci walczą, aby jego ruchy były z każdym dniem bardziej świadome. Niestety, przed nim wciąż długa i kręta droga powrotu do zdrowia. Wiemy, że nie możemy zwolnić tempa, aby nie zaprzepaścić tego, co już osiągnął. W przyszłości planujemy umieścić tatę w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, aby jeszcze bardziej poprawić jego sprawność i komfort życia. Docelowo marzymy o przystosowaniu domu do jego potrzeb, aby – gdy tylko będzie to możliwe – mógł do niego powrócić. Wszystko to wiąże się jednak z zawrotnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami... Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli prosić Was o wsparcie. Wiemy jednak, że nie mamy wyjścia – to jedyna szansa na lepsze jutro dla Krzyśka. Zwracamy się do Waszych serc z gorącą prośbą o pomoc, gdyż dla taty jest jeszcze iskierka nadziei… Pamiętajmy – dobro powraca ze zdwojoną siłą  Rodzina Krzyśka

25 603 zł
Łukasz Romanowicz
Łukasz Romanowicz , 40 lat

Powódź zniszczyła maszynę Łukasza i odebrała mu możliwość dalszej pracy!

Łukasz od lat zajmuje się usługami tynkarskimi, wkładając w pracę całe serce. Zbudował swoją firmę własnymi siłami od zera, zdobywając doświadczenie w tym wymagającym fachu przez 15 lat. To, co dla innych jest zwykłym zawodem, dla niego stało się pasją i sposobem na życie! Jak dotąd zawsze udawało mu się pokonywać przeciwności i rozwijać firmę, jednak wrześniowa powódź, która dotknęła Lewin Brzeski zniszczyła wszystko, na co tak ciężko pracował… Najbardziej ucierpiała jego maszyna tynkarska – kluczowe narzędzie w pracy. Nie nadaje się do użytku bez kosztownej naprawy. Bez niej nie jest w stanie kontynuować działalności... Od powodzi minęło już kilka tygodni, w trakcie których Łukasz uporał się z wieloma innymi jej skutkami, jednak na kosztowny remont maszyny oraz uzupełnienie drobniejszego zniszczonego sprzętu brakuje już środków.  Łukasz jest ambitny, pracowity i uczciwy, dlatego wiem, że wystarczy mu przysłowiowa "wędka", aby mógł dalej pracować. Prosimy o wsparcie! Nawet najmniejszy gest pomoże bratu stanąć na nogi! Asia, siostra

1 030,00 zł ( 9,68% )
Brakuje: 9 609,00 zł
Mikołaj Krystians
Pilne!
Mikołaj Krystians , 14 lat

W głowie naszego syna jest GUZ❗️Pomóż Mikołajowi pokonać NOWOTWÓR!

To nieprawdopodobne, jak bardzo się zmieniło życie naszej rodziny w zaledwie kilka miesięcy! W końcu cierpienie naszego Mikołaja jest cierpieniem nas wszystkich. Dlatego nadal tak trudno jest nam pogodzić się z tą OKRUTNĄ DIAGNOZĄ – NOWOTWOREM!  Wszystko zaczęło w maju 2024 roku. To wtedy syn zaczął się skarżyć na silne bóle głowy. Z dnia na dzień stawały się coraz bardziej dotkliwe. Do tego dochodziły kolejne objawy – wysoka wrażliwość na światło i dźwięki. Jego stan wciąż się pogarszał. Zdarzało się, że Mikołaj potrafił przespać nawet kilka kolejnych dni i nocy! Dochodziło do sytuacji, w których musieliśmy budzić syna, żeby w ogóle mógł coś zjeść! Byliśmy przerażeni! Czuliśmy, że dzieje się coś niedobrego!  Początkowo Mikołaj był diagnozowany w kierunku migreny. Jednak to był tylko fałszywy trop. Po kolejnych badaniach nie było złudzeń, że rzeczywistość jest o wiele gorsza! Wydarzyło się coś, na co w ogóle nie byliśmy przygotowani. Okazało się, że w głowie naszego syna znajduje się guz! To był NOWOTWÓR!  Mikołaj jest dopiero nastolatkiem! Całe życie przed nim, a on już musiał przejść aż pięć zabiegów operacyjnych, w tym jeden polegający na częściowym usunięciu guza. U syna wystąpiła również wielohormonalna niedoczynność przysadki oraz wodogłowie obturacyjne, wymagające przeprowadzenia ventrikulostomii. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to wszystko spotkało naszego syna! Kolejnym krokiem w leczeniu Mikołaja jest chemioterapia, która tak bardzo go osłabia. Po pierwszej z czterech wyznaczonych serii powróciły bóle głowy, wodogłowie, mdłości… Widzimy, jak syn bardzo cierpi, a do końca jest jeszcze daleka droga! Lekarze mówią, że jeżeli tylko zdrowie Mikołaja na to pozwoli, konieczna będzie jeszcze radioterapia i kolejna operacja! Dzisiaj życie naszego syna jest w niebezpieczeństwie! Chcielibyśmy, żeby to był tylko koszmarny sen, z którego się zaraz obudzimy! Niestety, mimo naszych rozpaczliwych próśb, on nadal trwa… Co więcej, koszty związane z leczeniem już teraz przekraczają nasze możliwości! Dlatego tak bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia! Pomóżcie nam dalej walczyć o zdrowie naszego syna! Rodzice Mikołaja

10 307 zł
Iza Kwidzińska
Iza Kwidzińska , 5 lat

Izabela cierpi na Zespół Milroy'a! Pomóż mi zapewnić córce potrzebne wsparcie!

Izabela urodziła się z obrzękiem stóp. Od samego początku wiedzieliśmy, że jest to objaw  Zespołu Milroy'a, dziedzicznej choroby, która ujawnia się po narodzinach dziecka. To zaburzenie układu limfatycznego. Lekarze zrobili wszystkie niezbędne badania, aby mieć w 100% pewność. Wyniki szybko potwierdziły obecność choroby.  Córka cierpi na uciążliwe bóle nóżek i nieustanny obrzęk, który niekiedy jest tak duży, że nie możemy ubrać skarpetek. Czasem trochę się zmniejszy, ale też nie na długo. Stan zdrowia Izy z wiekiem się pogarsza, ponieważ początkowo obrzęk był tylko na stopach, teraz sięga już okolic łydek. Ból i drętwienie nóg towarzyszą nam coraz częściej.  Niestety to nie wszystko, z czym musi mierzyć się nasza córeczka. Izunia zmaga się również malformacjami żylnymi, wadą wzroku i słabym napięciem mięśniowym. Ma status osoby niepełnosprawnej oraz jest objęta rządowym programem rehabilitacyjnym, ale niestety od grudnia 2024 roku nie będzie mogła już z niego korzystać, ze względu na ukończenie 6 roku życia. Wtedy będę musiała zapewnić córce wsparcie prywatnie, ponieważ na rehabilitację z NFZ czeka się bardzo długo, a i tak otrzymuje się potem tylko kilka godzin. To niestety niewystarczająca ilość… Dodatkowo po ostatniej wizycie u lekarza prowadzącego leczenie córki okazało się, że jedna z żył w nodze jest niedrożna i trzeba wykonać szczegółowe badania USG, ponieważ córka zakwalifikowała się do operacyjnego usunięcia żyły. Zabieg wstępnie został zaplanowany na luty 2025 roku.  Przez Zespół Milroy'a Izabela potrzebuje stałej rehabilitacji. Niestety jest ona bardzo kosztowna, miesięcznie sięga kwoty powyżej 2000 tysięcy złotych! Do tego dochodzi dalsza diagnostyka, wizyty u wielu specjalistów, które również często muszą odbywać się prywatnie, gdyż nie mamy czasu, by czekać – stan córki zbyt szybko się pogarsza!  Dotychczas starałam się dawać radę. Nigdy nie prosiłam o pomoc jeżeli chodzi o leczenie córeczki, ale koszty z roku na rok rosną i potrzebuję wsparcia. Chciałabym móc zapewnić Izuni potrzebne leczenie, rehabilitację oraz sprzęty medyczne i nie musieć się martwić, czy na pewno starczy na pokrycie wszystkich kosztów z tym związanych… Bardzo proszę o pomoc, liczy się każda złotówka! Aleksandra, mama Izabeli

203,00 zł ( 0,38% )
Brakuje: 52 989,00 zł
Zojka Mikołajewska
Zojka Mikołajewska , 6 lat

Wypadek na rowerze odebrał mojej córce sprawność rączki na wiele lat... Pomóż!

Był zwyczajny dzień, który miał być beztroskim. Moja pełna energii córka wsiadła na rower tak, jak przecież robiła to setki razy. Wtedy stało się coś, co rzutuje na zdrowie Zoi do dzisiaj – upadek niosący poważnie konsekwencje... Chociaż od tamtego czasu minęły już 3 lata, wciąż borykamy się ze skutkami wypadku. Byliśmy z córką na rowerach. Zoja przewróciła się i upadła na jedną rękę. Pojechaliśmy od razu do szpitala, gdzie po dość długo trwających badaniach, okazało się, że Zoja cierpi z powodu poważnego złamania. Lekarze na początku twierdzili, że nie ma żadnych przesłanek, by złamanie stanowiło bardzo poważne zagrożenie. Tego samego dnia wieczorem Zoja przeszła operację, po której pani doktor nas poinformowała, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Poczułem wtedy duży niepokój... W nocy córka zaczęła odczuwać skoki pulsu, a po operacji Zoja nie ruszała palcami. Wypuszczono nas jednak ze szpitala. Niepokoiło mnie, że palce córki wciąż są nieruchome w gipsie. Mieliśmy się odezwać po kilku tygodniach, jeśli stan się nie poprawi. Wtedy doszedł też przykurcz ręki u córeczki, a palce nie drgnęły. Odezwaliśmy się do szpitala według wcześniejszych ustaleń. Dalej skierowano nas do Poznania, gdzie okazało się, że mięśnie są obumarłe... Od tamtego czasu córka przeszła już 4 operacje. Palce już nie są przykurczone, ale nadal nie są też sprawne. Przed nami daleka droga walki o sprawność Zoi. Potrzebujemy dostępu do stałej i kosztownej rehabilitacji oraz leczenia. Tylko tak córka będzie miała szansę odzyskać zdrowie utracone przez niefortunną jazdę na rowerze. Proszę Was o wsparcie finansowe, które zapewni mojemu dziecku lepszą przyszłość! Tata 

86 zł
Zbigniew Dmowski
Zbigniew Dmowski , 79 lat

Tata był nie do poznania! Paraliż objął całe ciało... POMOC POTRZEBNA!

Kiedy zobaczyliśmy tatę w szpitalu, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Skutki padaczki okazały się nieprawdopodobnie tragiczne. Myśleliśmy, że go stracimy… 4 maja 2024 roku tata zgłosił się do szpitala z powodu złych wyników sodu. W nocy dostał silnego ataku padaczki, wskutek którego jego stan drastycznie się pogorszył. Gdy przyjechaliśmy do niego rano, zastaliśmy widok, którego zupełnie się nie spodziewaliśmy. Tata miał sparaliżowane ciało. Jego nogi bardzo spuchły. Nie było z nim kontaktu. Mówił zdania, które nie miały sensu i nie reagował na zadawane przez nas pytania. Bardzo się o niego baliśmy. Od czasu wypadku tata był w pięciu szpitalach. Lekarze i liczni specjaliści wiele dla niego zrobili. Powoli odzyskiwał sprawność umysłu oraz górnej części ciała. Neurolog zauważył znaczną poprawę i zasugerował nam ośrodek rehabilitacyjny. Dziś stan taty jest coraz lepszy. Nie ma problemu z czynnościami, które wymagają pracy rąk. Potrafi utrzymać kubek, samodzielnie je, pisze, potrafi się ogolić. Niestety, paraliż od pasa w dół nie ustępuje, przez co potrzebuje całodobowej opieki. Rehabilitanci i lekarze są zadowoleni z tempa postępów taty. Jest duża szansa, że będzie chodził, ale niezbędna do tego jest długotrwała, intensywna rehabilitacja, która może potrwać nawet dwa lata. Chcemy, by tata wrócił do czasu sprzed ataku. Nie możemy uwierzyć, że człowiek, który zawsze był aktywny fizycznie, dobrze się odżywiał i dbał o swoje zdrowie, jest dziś w takim stanie. Podziwiamy walkę taty o sprawność. Nie załamał się. Jest dzielny i zdeterminowany. Chce wrócić do domu jako samodzielna osoba. Niestety, koszt dalszego leczenia i rehabilitacji jest bardzo wysoki. Jeśli zechcecie pomóc tacie, będziemy niezwykle wdzięczni. Dziś liczy się każdy, nawet najmniejszy gest! Rodzina

4 480,00 zł ( 2% )
Brakuje: 218 925,00 zł