Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Wrona
Pilne!
Mikołaj Wrona , 40 lat

PILNE❗️Mikołaj, syn kapitana Tadeusza Wrony walczy o życie❗️

BARDZO PILNA ZBIÓRKA! Białaczka znów zaatakowała i chce zabrać nam naszego kochanego Mikołaja! W tej chwili nie ma już czasu do stracenia! Nie oddamy go chorobie, ale  potrzebujemy Waszej pomocy! W tej chwili liczy się dosłownie każda godzina i każda złotówka. Musimy jak najszybciej rozpocząć terapię ratującą życie!  Mikołaj to syn znanego pilota Kapitana Tadeusza Wrony, który 1 listopada 2011 roku, lecąc z Nowego Jorku, dokonał heroicznego wyczynu, lądując na warszawskim Okęciu bez wysuniętego podwozia. W tamtej chwili na pokładzie samolotu znajdowało się 231 pasażerów, którzy kapitanowi zawdzięczają życie! Dzisiaj o życie walczy syn Tadeusza Wrony. Znów gra toczy się o wszystko i znów szansa jest tylko jedna!  Znany ojciec zaszczepił pasję do latania synowi! Mikołaj sam jest pilotem i instruktorem samolotów pasażerskich. Jest też fantastycznym człowiekiem, wspaniałym ojcem, oddanym przyjacielem obdarzonym ogromną siłą ducha i poczuciem humoru, cudownym, wspierającym mężem.  Dwa lata temu Mikołaj usłyszał diagnozę – ostra białaczka szpikowa. Ta informacja przerwała jego karierę i wywróciła do góry nogami życie osobiste.  Przez te ostatnie dwa lata przeszedł intensywne chemioterapie i dwa przeszczepy szpiku. To był czas przepełniony bólem, tęsknotą, ale też ogromną nadzieją na pokonanie tej choroby i wizją powrotu do rodziny i normalnego życia. To nas trzymało przy życiu. Ostatnie miesiące spędził z nami w domu, planowaliśmy powrót do normalnego życia, marzył o powrocie za stery samolotu i realizację kolejnych planów, które dwa lata były w zawieszeniu. Niestety, w październiku usłyszeliśmy druzgocącą wiadomość... Wznowa białaczki! – mówi żona Mikołaja. W tej chwili dotarliśmy do ściany. Zmęczony walką organizm Mikołaja nie wytrzyma kolejnego leczenia, które się nie powiedzie. Mamy właściwie tylko jedną szansę, by go uratować. W Polsce wyczerpaliśmy już możliwości leczenia. Jedyną szansą jest leczenie inhibitorami meniny, które dostępne jest za granicą. Aktualnie szpitale w USA, Walencji i Barcelonie są gotowe podjąć się leczenia mojego męża. Wyniki tych badań pozwalają nam znowu myśleć o powrocie do zdrowia. Niestety, koszty związane z leczeniem przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego zwracam się do wszystkich o pomoc. Proszę, pomóżcie Mikołajowi do nas wrócić. Mikołaj, Kochanie. Twoja załoga #MIKITEAM przeleci z Tobą cały świat i nie poddamy się w walce o Ciebie! Żona *Nie znamy jeszcze ostatecznego kosztorysu leczenia. Zbiórka będzie na bieżąco aktualizowana.

595 405 zł
Kasia Miecznikowska
Kasia Miecznikowska , 8 lat

Zespół Retta czyni z naszej córeczki milczącego anioła! POMÓŻ!

Lęk o córeczkę towarzyszy nam każdego dnia. Boimy się o to, co przyniesie przyszłość… Jak wiele odbierze niebezpieczny, rzadki zespół, z jakim przyszło nam się zmagać? W jaki sposób poradzimy sobie z kosztami leczenia i rehabilitacji? Dziś nie pytamy, dlaczego nas to spotkało. Cały nasz czas poświęcamy ratowaniu naszego dziecka. W sierpniu 2019 roku lekarze przedstawili nam niezwykle trudną do zaakceptowania diagnozę, która do dziś spędza nam sen z powiek. Po wielu skomplikowanych badaniach okazało się, że Kasia zmaga się z Zespołem Retta. Ta niezwykle rzadka choroba genetyczna odbiera córeczce możliwość samodzielnego mówienia i chodzenia, czyniąc z niej milczącego anioła. Dziewczynki z Zespołem Retta wyglądają jak przepiękne, delikatne laleczki, które nie mają władzy nad swoim ciałem. Kasia do nich należy. Widzimy, jak usilnie szuka kontaktu ze światem zewnętrznym. Niestety, często rzeczywistość ją pokonuje. Choroba zabiera Kasi dzieciństwo. Porozumiewamy się wyłącznie dzięki specjalistycznemu komunikatorowi. Kasia rozumie, co do niej mówimy oraz potrafi odpowiedzieć przez to specjalne urządzenie. Taki sposób jest dla nas ogromną nadzieją na spowolnienie procesu choroby. Wiążemy wielkie nadzieje z dalszym procesem leczenia. Chcemy, by Kasia rozwijała się najlepiej, jak tylko może. Córeczka wymaga stałej opieki i regularnych wizyt lekarskich. Przechodzi prywatną rehabilitację w domu, a także uczęszcza do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego. Mimo wyzwań Zespołu Retta staramy się zapewnić jej jak najlepsze warunki życia. Wasza pomoc umożliwi nam pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji Kasi. Każda darowizna, mała czy duża, znaczy dla nas bardzo wiele i pomaga w naszej codziennej walce o lepsze jutro. Już teraz bardzo dziękujemy za każdy dobry gest! Rodzice

405 zł
Marta Kaszowska
Marta Kaszowska , 45 lat

CHŁONIAK nie daje o sobie zapomnieć❗️Proszę, pomóżcie❗️

Z początku myślałam, że to po prostu przeziębienie. Miałam suchy kaszel, nocne poty i czułam ogólne zmęczenie. Niestety, z każdym dniem mój stan coraz bardziej się pogarszał. W końcu pojawiła się ta najgorsza z diagnoz: NOWOTWÓR! Wszystko zaczęło się w październiku 2023 roku. Zrobiłam szereg badań, zdjęcia kręgosłupa, klatki piersiowej, a później tomograf. Trwało to bardzo długo, ale pewnego dnia poczułam się naprawdę źle. Spuchła mi cała lewa ręka, a kiedy dotarłam na oddział ratunkowy, lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu mnie do szpitala specjalistycznego.  Okazało się, że to pierwotny chłoniak śródpiersia! Momentalnie ugięły się pode mną kolana... Później zaczęła się moja walka. Przeszłam serię ciężkiej chemii z licznymi skutkami ubocznymi. Niestety, nie przyniosła oczekiwanych efektów… W maju 2024 r. poddałam się nowoczesnej amerykańskiej terapii CAR-T, która była moją ostatnią szansą na wyleczenie. Niestety, w 5. dobie podania leku straciłam świadomość i trafiłam na OIOM. Lekarze musieli wprowadzić mnie w stan śpiączki farmakologicznej. Kiedy się wybudziłam, okazało się, że nie mam czucia od pasa w dół!  To był skutek uboczny terapii i według lekarzy pierwszy taki przypadek w Polsce… Niedługo potem pojawiło się poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego od kręgu th7 w dół. Nagle moje życie zmieniło się o 180 stopni. Do tej pory samodzielna i niezależna od nikogo, stałam się osobą potrzebującą pomocy we wszystkim… W tej chwili kończę rehabilitację neurologiczną na NFZ, która przyniosła spore efekty. Jestem w stanie samodzielnie usiąść, mogę się ubrać, ale nadal nie czuję nic od pasa w dół i poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego…  Niestety, nadal nie wiadomo, czy udało się zwalczyć chłoniaka. Lekarze podejrzewają, że mogło dojść do nawrotu choroby. Obecnie jestem w trakcie dalszej diagnostyki i z przerażeniem czekam na kolejne wyniki badań.  Mój mąż zaczął przystosowywać nasz dom do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, ale sam jest po ciężkiej chorobie i wymaga opieki. Na szczęście wspierają nas synowie, ale to nie wystarczy. Jedynym ratunkiem i nadzieją na odzyskanie częściowej sprawności jest kontynuacja rehabilitacji, jednak już tylko prywatnie.  To ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama. W dodatku potrzebuję środków na dojazdy do szpitala, dalsze przystosowanie domu do moich potrzeb oraz zakup specjalistycznego sprzętu. Długo zastanawiałam się, czy powinnam prosić o pomoc, ale dziś wiem, że bez Was sobie nie poradzę. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej nierównej walce! Marta

34 168,00 zł ( 10,7% )
Brakuje: 284 981,00 zł
Paweł i Tomek Kargas
Paweł i Tomek Kargas , 8 lat

Paweł i Tomek to bracia, którzy dzielnie walczą o lepsze jutro❗️Pomóż!

Zarówno Pawełek jak i Tomuś od lat zmagają z zaburzeniami rozwoju oraz chorobami, które wymagają częstej rehabilitacji. Niestety, życie bywa przewrotne i każe naszym chłopcom zawalczyć o lepsze jutro z bardzo długą listą schorzeń...  Obawiamy się, że dostępna nam opieka lekarska, psychologiczna, logopedyczna, oraz rehabilitacyjna mogą nie wystarczyć, aby zapewnić synom prawidłowy rozwój, ponieważ na same konsultacje czeka się nawet do kilku lat... Do tej pory chłopcy dzielnie pokonywali przeszkody, pomimo trudności, jakie niosą ich diagnozy. Synkowie chcą na przekór wszystkiemu dorównać zdrowym rówieśnikom. Teraz powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że są „inni”. Niestety cały czas z przykrością obserwujemy, jak chłopcy gasną, gdy widzą rówieśników, jeżdżących na rowerze i bawiących się na placu zabaw. Widzimy, jak spoglądają na grających w siatkówkę i piłkę nożną, ale ze względu na ich stan zdrowia, nie mogą sobie pozwolić na świetną zabawę. Uwielbiają się przyglądać, ale widzimy, że robią to z cierpieniem w oczach... Chcemy, aby mogli czerpać pełnymi garściami z życia... Niestety nie jest im to dane... Pawełek i Tomuś są po operacji nóżek, ale czekają ich jeszcze operacje dłoni. Walczymy, ile starcza sił. Jednak bez Waszej pomocy, może nam się nie udać, zapewnić chłopcom wszystkich potrzeb. Wierzymy, że dzięki Wam, damy radę wygrać z każdą przeszkodą, a nasze kochane dzieci będą mogły cieszyć się wspaniałym życiem oraz pełną samodzielnością. Każda złotówka to szansa na wspaniały początek! Naszą nadzieją na lepsze jutro są operacje rączek, zakup specjalnych ortez oraz kosztowne leczenie i rehabilitacja. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc finansową! Pozwólcie, zawalczyć nam o przyszłość naszych chłopców. Za każdy najmniejszy gest dobroci dziękujemy! Rodzice

50 zł
Julian Kubiak
Julian Kubiak , 5 lat

Autyzm odbiera Julkowi dzieciństwo i szansę na prawidłowy rozwój! POMÓŻ!

Pierwszy sygnał, że z naszym synkiem jest coś nie tak pojawił się zaraz po urodzeniu. Julek nie płakał, nieodpowiednio reagował na bodźce, ale poza tym był zupełnie zdrowy. Kolejny niepokojący sygnał zaobserwowaliśmy, gdy nasze dziecko miało kilka miesięcy. Julek żył w swoim świecie, nie reagował na powrót z pracy rodzica. Syn miał też problemy z mową, w zasadzie do 3 roku życia wcale nie mówił.  Zaniepokojeni udaliśmy się do specjalisty. Zostaliśmy skierowani do poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie przeprowadzono pełną diagnostykę. Juluś miał tylko 4 lata, gdy zdiagnozowali u niego spektrum autyzmu. Nie byliśmy przerażeni, całą energię skoncentrowaliśmy na zapewnieniu naszemu dziecku jak najlepszej pomocy. Całe życie dostosowaliśmy pod wsparcie syna. Julek musi uczęszczać 4 razy w tygodniu na terapie rozwojowe oraz do specjalistów w celu obserwacji jego rozwoju. Korzysta z pomocy logopedy i psychologa, uczęszcza na terapię wczesnego rozwoju, sensoryczną i zajęcia behawioralne. Największą trudność nadal stanowi mowa, ale również kontrolowanie emocji i agresji. Nasz synek często staje się więźniem własnej głowy i nie radzi sobie z otaczającymi bodźcami. Staramy się mu ulżyć, wejść do jego zamkniętego świata i pomóc się z niego wyrwać. To nie jest proste, ale Juluś jest naszym ogromnym skarbem i zawsze będziemy o niego walczyć z wszystkich sił.  Synek jest osobą niepełnosprawną wysoko funkcjonującą, więc żyjemy nadzieją, że terapie przyniosą pozytywne efekty i on sam będzie mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować i założyć rodzinę. Niestety nierefundowane terapie oraz wizyty u specjalistów kosztują nas bardzo dużo. Miesięcznie kwota przekracza 2000 złotych!  Dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o pomoc. Chcemy zapewnić naszemu dziecku wszystko, czego potrzebuje do prawidłowego rozwoju. Nie chcemy wybierać, która z terapii jest istotniejsza. Bo wszystko, co uda nam się wypracować teraz, będzie obfitowało w jego dorosłym życiu. Prosimy o wsparcie! Rodzice Julka

220 zł
Pola Walkiewicz
Pola Walkiewicz , 4 miesiące

„Nie wiedzieliśmy, że córeczka urodzi się chora...” Wesprzyj rozwój Poli❗️

Chwilę po narodzinach Poli lekarka położyła mi ją na piersi. Zamiast przekazać gratulacje, zadawała mnóstwo pytań o dodatkowe badania w trakcie ciąży. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę po prostu cieszyć się tą piękną chwilą – przecież cała ciąża przebiegała książkowo! Na podstawie rysów twarzy i znacznej hipotonii mięśniowej córeczki wysnuto podejrzenie trisomii 21. chromosomu. Byłam załamana… Kolejnego dnia, podczas badania, neonatolog wykryła nieprawidłowości w serduszku Polci. Głaszcząc moje dziecko po główce i wycierając łzy z policzka, zastanawiałam się, jak przekazać te okrutne informacje partnerowi… Choć oboje byliśmy w ogromnym szoku, Polcia skradła nasze serca od pierwszego wejrzenia. Wiedzieliśmy, że zrobimy dla niej wszystko! Po wyjściu ze szpitala udaliśmy się na prywatną wizytę, gdzie podczas badania lekarz potwierdził wrodzoną wadę serca AVSD. Polcia do tej pory pozostaje pod opieką kardiologa. 29 stycznia przejdzie operację kardiochirurgiczną, podczas której lekarze otworzą jej maleńką klatkę piersiową i załatają serduszko. Wykonaliśmy też badania genetyczne stwierdzające trisomię – diagnozę na całe życie! Wiemy, że nasza córka będzie potrzebowała ogromu wsparcia, by móc się rozwijać. Obecnie ogromnym problemem jest nawet karmienie. Pola nie przybierała na wadze, dlatego teraz dostaje pokarm przez sondę, która wprowadzona przez nosek, dociera prosto do jej żołądka.  Korzystamy już z rehabilitacji na NFZ i tej, którą opłacamy sami. Pola korzysta z pomocy neurologopedy oraz systematycznych wizyt u kardiologa i neurologa. Czeka nas także wizyta u ortoptyka, ponieważ zauważyliśmy, że u córeczki pojawia się zez. Jesteśmy świadomi, że przed nami wiele lat walki o zdrowie, jak najlepsze funkcjonowanie i samodzielność córeczki i związane z tym wysokie koszty. Chcielibyśmy prosić o Wasze wsparcie, które pozwoli nam zapewnić córeczce wszystko, czego potrzebuje, by się rozwijać. Nie mieliśmy szansy, by przygotować się na informację, że będziemy rodzicami chorej dziewczynki… Jednak kochamy Polę z całych sił i z całych sił chcemy ją wspierać… Dziękujemy za każdą wpłatę, udostępnienie i słowo wsparcia. Rodzice

970 zł
Adaś Baliński
Pilne!
Adaś Baliński , 6 lat

Guz mózgu niszczy dzieciństwo Adasia❗️Pomóż walczyć z okrutną medulloblastomą❗️

Guz mózgu odebrał nam wesołego i aktywnego syna, a zostawił chudziutkie, cierpiące dziecko, które nie potrafi zrobić samodzielnie kroku. Dlaczego to spotkało naszego Adasia? Zadajemy sobie to pytanie od momentu otrzymania diagnozy i nie znajdujemy odpowiedzi… Rok temu pojawiły się u Adasia niepokojące objawy – przewlekłe wymioty. Z początku byliśmy przekonani, że to zwykłe zakażenie układu pokarmowego, a lekarze nie wykryli nic podejrzanego. Niestety, wymioty pojawiały się regularnie i w lutym Adaś trafił pierwszy raz do szpitala. Podejrzewano zapalenie błony śluzowej żołądka i wystawiono nam skierowanie na oddział gastroenterologiczny. Na termin przyjęcia musieliśmy czekać aż do maja i wtedy u synka wykryto refluks żołądkowo-przełykowy. Ta diagnoza uśpiła zarówno naszą czujność, jak i lekarzy i odesłano nas do domu. Niestety, mimo wdrożenia leków wymioty nie ustały i byliśmy już bardzo zaniepokojeni… Adaś przeszedł więc kolejne badania m.in. rezonans, a jego wynik sprawił, że nasz świat zatrzymał się w miejscu... W głowie synka znajdował się ogromny 5 centymetrowy guz! Lekarze przekazali nam, że to medulloblastoma – nowotwór złośliwy IV stopnia. Nie mogliśmy w to uwierzyć…  Od tego momentu każdy dzień stał się walką o to, by nasze dziecko miało szansę na życie. 5 sierpnia Adaś przeszedł wielogodzinną operację wycięcia guza – niestety, zmiana była tak duża, że nie udało się usunąć jej w całości. Kolejnym krokiem była chemioterapia, która przyniosła ze sobą okrutne powikłania. Adaś osłabł, przeszedł wiele infekcji i całkowicie stracił możliwość chodzenia. Serce nam pęka, gdy widzimy w jego oczach ból i nie możemy zrobić nic, żeby mu pomóc!  Na szczęście chemioterapia pomogła zmniejszyć rozmiary pozostałości guza i teraz synka czeka radioterapia i wymagająca rehabilitacja. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie naszej walki o życie Adasia – koszty badań, dojazdów do szpitali, leków i środków higienicznych są bardzo wysokie! Choć z biegiem leczenia coraz rzadziej widzimy na twarzy Adasia uśmiech, to jest on dla nas największą nagrodą! Tak bardzo chcielibyśmy, by to wszystko potoczyło się inaczej… By nasz synek mógł znowu cieszyć się dzieciństwem, biegać, śmiać się i marzyć. Niestety, życie z medulloblastomą jest brutalne! Z każdą kolejną chemią, z każdą wizytą w szpitalu czujemy, że nie ma już drogi wstecz – Adaś walczy z tą chorobą, a my, rodzice, jesteśmy tu, by go wspierać. To nie jest łatwa droga, ale nie ma innej. Zrobimy wszystko, by Adaś wiedział, że nigdy nie będzie sam. Błagamy Was o pomoc w ratowaniu życia naszego dziecka! Rodzice Adasia

550 zł
Franciszek Dobry
Franciszek Dobry , 4 latka

Padaczka trzyma w szponach naszego synka... Pomóż zawalczyć o zdrowie i całą przyszłość Frania!

Franek urodził się jako zdrowe  dziecko, uzyskał 10 punktów w skali Apgar. Po kilku miesiącach życia ujawniła się u niego encefalopatia pod postacią  padaczki objawowej, która obejmuje ataki padaczkowe z towarzyszącymi jej dodatkowymi symptomami w postaci: zaburzeń intelektualnych, zaburzeń rozwoju ruchu, mowy i pamięci. U syna występują także trudności w skupieniu uwagi, senność, drażliwość, zaburzenia widzenia, ataki silnych przyśpieszeń bicia serca. Reasumując, Franio wymaga 24-godzinnej opieki. Synek nie mówi, nie potrafi sam siedzieć, chodzić ani zjeść... Uczęszczamy z Franiem dwa razy w tygodniu na możliwą w jego stanie podstawową rehabilitację, oraz na zajęcia z neurologopedą. Mocne napady padaczki pojawiają się kilkanaście razy w czasie dnia i nocy. Niektóre z nich potrafią nawet wybudzić Frania ze snu i doprowadzić do skrajnego wyczerpania. Zmartwień wciąż nie ma końca. Lista dolegliwości Franka staje się coraz dłuższa. Życie w bólu i cierpieniu nie omija naszego synka w żadnej minucie. Każdego dnia Franio walczy z bólem, który nie ustępuję mu na krok. Nam rodzicom pęka serce, gdy patrzymy, jak nasze dziecko cierpi. Badanie WES niestety nie wyjaśniło przyczyn i podłoża padaczki, a wdrożone leczenie farmakologiczne wciąż nie przynosi pożądanego rezultatu. Cały czas szukamy diagnozy. Stan Franka zmienia się na coraz gorszy. Rozpoczynamy nowe drogi terapii – w ostatnim czasie terapia Vojty, po czym jesteśmy zmuszeni zatrzymywać się i wykonywać kolejne badania u Frania z uwagi na zmiany zachodzące w jego organizmie. Na ostatniej wizycie 21 października u specjalisty w zakresie ortopedii i traumatologii narządu ruchu zalecono pionizację w odwiedzeniu stawów biodrowych. Jedynym zalecanym nam rozwiązaniem jest zakup kolejnego pionizatora, który będzie dla Franka poprawny w dalszym rozwoju, oraz kolejnym określeniu jego schorzenia. Niestety, koszt takiego sprzętu medycznego przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego ponownie prosimy o pomoc. Lekarze obserwując stan Franka rozważają różne scenariusze leczenia. Czekamy na kolejne badanie oceny wskaźnika Reimersa, które określi rozważenie operacji dotyczącej zabiegu kostnego – osteotomii szpotawiącej derotacyjnej bliższego końca prawej kości udowej. Każdy dzień to strach, który rośnie w nas coraz bardziej, nasilone ataki padaczki nie dają o sobie zapomnieć. Zmęczenie w oczach Franka pokazuje, jak bardzo jesteśmy bezradni. Niebawem synek będzie musiał przyzwyczaić się do nowego sprzętu, którym są ortezy. Ortezy będą indywidualnie dopasowane do tego, aby m.in. stabilizować staw skokowy, oraz korygować deformację stóp. Brak werbalnej komunikacji z Franiem utrudnienia każde postępowanie związane z rehabilitacją oraz podstawowymi czynnościami codziennymi.  W ostatnim czasie dużo się zmieniło. Franio będzie miał siostrzyczkę. Z uwagi na prawie 8. miesiąc ciąży nie mogę dźwigać i pomagać w ratowaniu synka w trakcie napadów padaczkowych. Teraz najczęściej to tata Frania się nim zajmuje. W czasie gdy jest w pracy, wspiera nas prywatna opiekunka. Prosimy o wsparcie możliwości sfinalizowania zakupu sprzętu medycznego potrzebnego dla naszego synka. Prosimy o pomoc w możliwości dalszego diagnozowania i prowadzenia rehabilitacji Franka. Dziękujemy za przeczytanie naszej historii. Rodzice Frania ➡️ Wesprzyj Frania poprzez licytacje: Licytacje dla Frania

476,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 63 354,00 zł
Nela Musiał
Nela Musiał , 10 miesięcy

Musimy zawalczyć o sprawność Neli! Prosimy o wsparcie!

Nasza córeczka całą ciążę rozwijała się prawidłowo. Wszystkie badania, w tym prenatalne wychodziły wręcz książkowo. Z radością oczekiwaliśmy aż przyjdzie na świat i wypełni nasze serca miłością. Zaczynaliśmy nowy etap, nie sądziliśmy jednak, że będzie on trudniejszy niż dla większości młodych rodziców… Gdy odeszły wody niezwłocznie udaliśmy się do szpitala. Poród odbył się w sposób naturalny. Ale gdy tylko lekarze wyciągnęli córeczkę nie mogliśmy jej przytulić. Zobaczyliśmy przerażoną minę pielęgniarki, usłyszeliśmy płacz Nelci, a później nam ją zabrali. Nie wiedzieliśmy co się dzieje!  Lekarze przynieśli córeczkę dopiero po trzech godzinach. Prosili, abyśmy byli ostrożni, ponieważ córka ma problemy z ręką, była kompletnie lejąca, bezwładna… Nie byli w stanie określić co się wydarzyło, co dolega naszej kruszynie. Powiedzieli tylko, że podczas porodu jej rączka była owinięta pępowiną. Szpital opuściliśmy po 4 dniach. Otrzymaliśmy skierowanie do neurologa i tak zaczęła się nasza walka o odnalezienie przyczyny zaistniałych komplikacji.  Początkowo usłyszeliśmy, że wystarczy rehabilitacja, jeździliśmy z córeczką na zajęcia terapeutyczne, ale nic nie dawały. Chodziliśmy od specjalisty do specjalisty szukając ratunku. W końcu udało nam się dostać do pani doktor, która stwierdziła, że to uszkodzenie splotu ramiennego i Nelcia wymaga operacji... Byliśmy przerażeni! Zabieg odbył się w czerwcu 2024 roku, polegał na transferze nerwu z nóżki do rączki naszego dziecka. Cała operacja trwała kilkanaście godzin, najdłuższych w naszym życiu, bardzo się baliśmy o córeczkę. Na szczęście Nelcia obudziła się bez problemu! Choć operacja się udała, rączka nadal nie jest do końca sprawna. Córeczka wymaga jeszcze jednej operacji, która pomoże jej prostować i zginać łokieć. Do tego konieczna będzie dalsza, kosztowna rehabilitacja, wizyty u wielu specjalistów, dojazdy, badania… Przestajemy dawać radę, dlatego musimy prosić o wsparcie! Pomóżcie nam zawalczyć o sprawną przyszłość Neli!  Rodzice

834,00 zł ( 1,95% )
Brakuje: 41 720,00 zł