Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Konwińska
8 dni do końca
Julia Konwińska , 13 lat

Walka o zdrowie i sprawność Julki trwa już ponad dekadę❗️POMÓŻ❗️

Walka o zdrowie Julki trwa już ponad dekadę. Przez te wszystkie lata robiliśmy wszystko, co możliwe, by miała szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Niestety, wraz z upływem czasu pojawiają się kolejne trudności, z którymi musimy się zmierzyć.  Ile operacji może przejść dziecko? W samym pierwszym tygodniu życia Julcia przeszła już dwie. Doskonale pamiętamy, jaka była malutka, że ledwo mieściła się w dłoniach… Pięć kolejnych było na nóżki, dwie – na stópki, po których nosiła gipsy i nie mogła się poruszać, przykuta do łóżka przez długie dni... Potem ta najgorsza, siedmiogodzinna, ta, po której Julcia prawie umarła – odkotwiczanie rdzenia kręgowego. Przez trzy dni leżała pod aparaturą na intensywnej terapii. Ciało było sine, fioletowe. Każdy dotyk i ruch sprawiał jej ogromny ból… Gdy przyszła na świat, mogłam tylko przelotnie pocałować jej małą główkę i natychmiast mi ją zabrano. Córeczka miała przyjść na świat z wodogłowiem. Założono jej zastawkę w głowie, żeby nie doszło do zagrożenia życia. Długo leżała na OIOM-ie, gdzie nawet nie mogłam przy niej być… Nie wiedziałam, czy w ogóle przeżyje. Na szczęście stał się cud i córeczka każdego dnia jest z nami.  Niestety, codziennie toczymy zmagania o jej zdrowie i przyszłość. Julka nie chodzi. Choroba powoduje przykurcze stawu biodrowego, wyprosty w kolankach… Córeczka porusza się tylko na wózku inwalidzkim. Patrzę na ból mojego dziecka i nie mogę mu pomóc. Przychyliłabym jej nieba, a nie mogę zrobić nic, żeby miała to, co dla innych jest codziennością – zabawę bez wózka inwalidzkiego, życie bez cierpienia, bez łez! Julka mówi, że zrobi wszystko, żeby stanąć na własnych siłach. Gdy udaje jej się stanąć na nóżkach, gdy robi kilka kroków, mała buzia rozświetla się szczęściem. To radość, której zdrowy człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić. Każdy krok jest dla niej cenniejszy niż najdroższa, najpiękniejsza zabawka. Zna świat z perspektywy wózka. Z tego powodu bardzo cierpi… Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić rehabilitację oraz specjalistyczny sprzęt. Jesteśmy Wam za to bardzo wdzięczni. Niestety, nasza walka o córeczkę wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia... Julia w swoim krótkim życiu doświadczyła już ogromu cierpienia, Niestety, w okresie dojrzewania rozwinęła się u niej także skolioza. Towarzyszył jej ogromny ból utrudniający siedzenie na wózku – szczególnie w szkole, przez kilka godzin. Kilka tygodni temu nasza córeczka przeszła operację skoliozy.  Teraz kluczowa jest jej rehabilitacja i turnusy, na których będzie wzmacniać mięśnie. Julka musi intensywnie ćwiczyć, aby nie doszło do kolejnych deformacji kręgosłupa. Niestety, koszty związane z leczeniem i rehabilitacją są niezwykle wysokie i bardzo ciężko jest nam udźwignąć je samodzielnie.  Prosimy, wyciągnij do nas pomocną dłoń. Każda wpłata i każde udostępnienie będą dla nas nieocenionym wsparciem. Zazielenienie paska zbiórki da nam szansę na dalszą walkę o przyszłość Julci! Rodzice

10 079,00 zł ( 47,37% )
Brakuje: 11 198,00 zł
Roman Stachoń
8 dni do końca
Roman Stachoń , 50 lat

Na chorobę Romana nie ma lekarstwa, ale możesz pomóc mu w walce o lepszą sprawność!

Nasz ukochany tata od wielu lat zmaga się z chorobą, która diametralnie zmieniła życie całej naszej rodziny. Zawsze był pogodnym, pełnym energii mężczyzną. Z dnia na dzień musiał zacząć walkę o sprawność! Choroba zaatakowała, gdy tata miał zaledwie 33 lata. Przez długi czas lekarze nie byli do końca pewni, co się z nim dzieje. Po dokładniejszych badaniach w końcu usłyszeliśmy druzgocącą diagnozę: stwardnienie rozsiane! Ciężko było uwierzyć, że to spotkało właśnie naszego tatę, i to w tak młodym wieku… Z początku choroba objawiała się dość łagodnie, jednak z czasem tata stawał się coraz słabszy i ciężej było mu chodzić. Nawet podstawowe, codzienne czynności zaczęły sprawiać mu problemy. Cały czas stara się być jak najbardziej samodzielny, lecz coraz częściej potrzebuje naszej pomocy. Tata potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić jego nogi i ręce. Wymaga też regularnych konsultacji lekarskich, a także sprzętu i artykułów medycznych. Niestety to ogromny koszt… Coraz ciężej jest nam zapewniać tacie wszystko, co jest mu niezbędne do lepszego funkcjonowania. Na stwardnienie rozsiane nie ma lekarstwa. Jedyne, co możemy zrobić dla naszego taty, to pomóc mu w walce o lepszą sprawność. Wierzymy, że z Waszym wsparciem jego codzienność może stać się łatwiejsza! Prosimy, pomóżcie naszemu ukochanemu tacie! Dzieci Romana

320 zł
Natalia Skrobek
8 dni do końca
Natalia Skrobek , 39 lat

„Wasz dom się pali!" – ta tragiczna wiadomość przerwała urlop Natalii i Pawła!

Wyjazd na urlop powinien zaczynać się i kończyć przyjemnie. Niestety, w przypadku Natalii i Pawła tak się nie stało. Po wakacjach nie mieli dokąd wracać… Ich dom zajął się ogniem! Tragedia wydarzyła się pod koniec sierpnia. Podczas wyjazdu z przyjaciółmi Natalia i Paweł dostali telefon od swoich sąsiadów, którzy przekazali im wstrząsającą wiadomość. Ich dom w Kozłowej Górze stanął w płomieniach! Według późniejszych ustaleń straży, pożar rozpoczął się od zapłonu falownika paneli fotowoltaicznych i rozprzestrzenił na garaż, a później naruszył dom. Na szczęście na miejscu szybko pojawiło się aż sześć zastępów straży pożarnej i udało się opanować ogień do takiego stopnia, że część domu ocalała. Dla nas, przyjaciół, najważniejsze jest to, że Natalia i Paweł byli bezpieczni i nikt nie odniósł obrażeń podczas pożaru. Straty materialne i koszty psychiczne są jednak ogromne… Ocena zniszczeń wciąż trwa, jednak już teraz wiadomo, że trzeba będzie odbudować w całości dach. Remont generalny będzie wymagał bardzo dużych nakładów finansowych, więc serdecznie prosimy, jeśli tylko możecie, dołóżcie swoją cegiełkę do odbudowy domu Natalii i Pawła. Dziękujemy! Bliscy i przyjaciele

27 312 zł
Tymek Cichy
8 dni do końca
Tymek Cichy , 3 latka

Bez Ciebie Tymek nie przestanie kroczyć w stronę ciemności... Błagamy o wsparcie!

Jak powinno wyglądać życie 3-latka? Spacery na plac zabaw, odkrywanie świata i poznawanie rówieśników – nic z tych rzeczy nie jest częścią codzienności naszego synka... Tymuś ma całościowe zaburzenia rozwojowe, które nie pozwalają mu normalnie się rozwijać i funkcjonować. Cały czas ma też szansę, by żyć lepiej! Jednak bez Waszej pomocy nie będzie mógł z niej skorzystać... Największym koszmarem synka jest brak mowy. Tymek nie może powiedzieć, że coś go boli, że się boi, że jest głodny... Nie potrafi nawiązać interakcji z rówieśnikami. To w połączeniu z silnymi zaburzeniami sensorycznymi doprowadza do stanów silnej złości, którą coraz ciężej nam opanować.  Trudne emocje towarzyszą Tymkowi, gdy coś pójdzie nie po jego myśli, gdy chcemy iść na spacer inną drogą, niż zazwyczaj lub gdy nie jesteśmy w stanie odgadnąć, czego potrzebuje. Nietrudno zrozumieć, że brak komunikacji z otoczeniem powoduje ogromną frustrację… Tymuś budzi się w nocy z krzykiem, płacze, jest bardzo niespokojny. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc synkowi, lecz tak często jesteśmy bezsilni… Godzinami tulimy nasze roztrzęsione dziecko, które nie rozumie, co się z nim dzieje... Tymek radzi sobie z emocjami jak umie, niestety najczęściej w nieodpowiedni sposób. By odwrócić uwagę od złości, sprawia sobie ból… Dlatego chcielibyśmy zakupić dla niego sprzęty sensoryczne, które będą alternatywą w sytuacjach, kiedy nasze serca pękają na pół… Dzięki nim synek  Tymuś jest jeszcze małym dzieckiem, to teraz ma szansę na najlepsze efekty prowadzonych terapii. By jego układ nerwowy był gotowy na przyswajanie nowych wiadomości, musimy zapewnić mu odpowiednie sprzęty sensoryczne. Wierzymy, że w połączeniu z dodatkową terapią logopedyczną, wreszcie zaczniemy obserwować postępy synka. Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie. Każdą złotówkę wykorzystamy na walkę o lepsze jutro naszego synka. Jesteśmy przekonani, że z Waszą pomocą wreszcie uda się wydobyć jego zagubione słowa i pomóc mu lepiej się rozwijać, że marzenia o jego dobrym życiu, przestaną być tak odległe... Rodzice

1 014,00 zł ( 11,91% )
Brakuje: 7 497,00 zł
Dariusz Wojnarowski
7 dni do końca
Dariusz Wojnarowski , 29 lat

Jedynym ratunkiem zagraniczna operacja! Pomocy!

Każdy dzień to walka o przetrwanie. Niestety, żadne znane leki nie pomagają, a wieloletnie, bezskuteczne zmagania z chorobą doprowadziły do znacznego pogorszenia mojego stanu. Nigdy nie myślałem, że będzie mi tak trudno… W 2014 roku ujawniła się u mnie bardzo ciężka postać choroby refluksowej. Jest to przypadłość polegająca na cofaniu się kwasu solnego i oparów z żołądka przez przełyk, niszcząc wszystkie tkanki po drodze. Objawia się ona tym, że w moich płucach, oskrzelach, gardle i krtani, gromadzi się każdego dnia ogromna ilość śluzu, flegmy, która dosłownie mnie dusi. Każdy dzień to walka o przetrwanie.  Niestety, żadne znane leki na refluks na to nie pomagają, a wieloletnie, bezskuteczne zmagania z chorobą doprowadziły do znacznego pogorszenia się mojego stanu. Po dziesięciu latach zmagań rozwinął się u mnie tak zwany przełyk Barretta, który jest stanem przedrakowym.  Jedną z przyczyn mojej choroby, są tzw. mikroaspiracje gazów z żołądka, które wydostają się przez niesprawne miejsce połączenia przełyku z żołądkiem, czyli zwieracz przełyku. Właśnie o tę część toczy się walka. W Polsce nie ma dla mnie metod leczenia, które rozwiązałyby mój problem. Choroba cały czas postępuje, a ja mam coraz mniej czasu. Jedyną nadzieją, aby skutecznie ją pokonać, jest nowoczesna operacja antyrefluksowa, dostępna za granicą.  Niestety, zabieg jest bardzo drogi i nierefundowany. Oznacza to, że sam muszę pokryć całość wynikających z niego kosztów… Jeśli zechcecie mnie wesprzeć, będę wdzięczny za każdą złotówkę. Proszę, pomóżcie mi wygrać długoletnią walkę z okrutną i podłą chorobą… Darek

1 856,00 zł ( 1,28% )
Brakuje: 142 825,00 zł
Artur Słoma
Pilne!
7 dni do końca
Artur Słoma , 42 lata

W ciele mojego męża skrywa się GUZ! Operacja jedyną szansą! Pomóż❗️

W ciele mojego męża skrywa się niebezpieczny GUZ, który rośnie z każdą chwilą! Jest on gotów odebrać życie filarowi naszej rodziny. Ten bezwzględny potwór nie czeka, nie zwleka – jego celem jest zniszczenie. Czas ucieka, a każdy dzień to kolejne milimetry zbliżające Artura do niebezpiecznego finału. Nasza rodzina z niepokojem patrzy na zegar, bo każda sekunda może okazać się ostatnią... Szybkie działanie to jedyna szansa, by powstrzymać groźnego przeciwnika i ocalić mojego męża nim będzie za późno... Kilka lat temu u Artura zaczęto podejrzewać malformację żylną na policzku. Z nadzieją odwiedzaliśmy kolejnych specjalistów, lecz nikt nie potrafił znaleźć dokładnej przyczyny jego dolegliwości. Męża paraliżował ból, który z czasem stał się nie do zniesienia. W ostatnich miesiącach bardzo się nasilił. Postanowiliśmy szukać pomocy prywatnie, by jak najszybciej go uśmierzyć. Wydawało się, że znaleźliśmy rozwiązanie – klinika, w której Artur miał poddać się zabiegowi usunięcia rzekomej malformacji. Nasza nadzieja jednak szybko zgasła, gdy chirurg wykluczył tę diagnozę. Zamiast tego usłyszeliśmy najgorsze słowa, jakie można sobie wyobrazić – podejrzenie nowotworu. W jednej chwili nasz świat runął jak domek z kart, a serce rozpadło się na milion kawałków... W głowie szumiało tylko jedno pytanie: co będzie dalej? Dalsze badania i konsultacje potwierdziły nasze najgorsze obawy. Artur ma guza o wielkości 6 cm zlokalizowanego na żuchwie tuż pod ślinianką przyuszną i wewnątrz mięśnia żwacza. Istnieje ogromne ryzyko, że guz wrośnie w nerw twarzowy. Specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej dał nam jasno do zrozumienia, że JEDYNĄ SZANSĄ na ocalenie życia męża jest natychmiastowa operacja usunięcia guza wraz z sąsiadującymi tkankami. Niestety, lokalizacja i rozmiar guza sprawiają, że zabieg jest wyjątkowo skomplikowany. Czasu jest coraz mniej, a guz rośnie. Grozi to poważnymi powikłaniami, a nawet rozprzestrzenieniem się na inne tkanki. Jesteśmy małżeństwem od 18 lat. Razem z naszymi dziećmi, Colinem oraz Laurą, nie wyobrażamy sobie życia bez Artura. Niestety, taka wizja przeszywa nasze myśli coraz częściej. Jest jak przerażający koszmar, z którego chcesz się natychmiast obudzić, ale nie możesz... Zawsze byliśmy szczęśliwą rodziną, pełną miłości i zaufania. Teraz wszystko obróciło się w popiół. Codziennie odczuwamy ogromny strach oraz niepewność.  Jesteśmy przerażeni wizją przyszłości – Artur może stracić część szczęki, a także nerw twarzowy, co na zawsze zmieniłoby jego życie. Żaden lekarz nie potrafi przewidzieć, co dokładnie się wydarzy podczas operacji. Wiemy jednak, że musimy podjąć ryzyko, by uratować mojego męża. Jedyna klinika, która się zgodziła na tę niezwykle trudną operację, znajduje się w Gliwicach. Pracują tam najwybitniejsi specjaliści, którym ufamy z całego serca. Niestety, koszt operacji i dalszego leczenia przekracza nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was całą rodziną z pokorną prośbą o wsparcie. Każdy gest dobrej woli może uratować życie mojego męża i sprawić, że nasze dzieci nie stracą swojego taty. Z całego serca dziękujemy wszystkim za pomoc i okazane wsparcie. Bez Waszej życzliwości sobie nie poradzimy. Żona Lena z dziećmi

4 789,00 zł ( 5% )
Brakuje: 90 956,00 zł
Stanisław Jakubowski
Stanisław Jakubowski , 49 lat

Dramatyczna walka o zdrowie i sprawność Staszka trwa❗️POMÓŻ❗️

19 sierpnia 2023 roku to data, którą najchętniej wyrwałabym z pamięci, jak niechcianą kartkę z kalendarza. Pamiętam jak córka odebrała telefon od swojego męża, po czym z trudem przekazała mi te straszne wieści. W jednej chwili cały mój świat się zawalił… Z trudem docierały do mnie przekazywane informacje, a łzy mimowolnie napływały do oczu. Serce mojego męża nagle się zatrzymało!  Staszek zawsze był okazem zdrowia, na palcach jednej dłoni mogłabym policzyć infekcje, które przechodził. Zawsze z ręką na sercu wychodził do każdej napotkanej na swojej drodze osoby. Tego dnia pomagał zięciowi w stajni. Rozmawiali, kiedy nagle osunął się na ziemię i stracił przytomność. Do przyjazdu pogotowia zięć prowadził akcję reanimacyjną!  Serce Stasia zatrzymało się aż 3 razy… Jego stan był krytyczny! Przeszedł zawał. Pierwszy tydzień spędził na oddziale kardiologicznym, a kolejne dwa miesiące już na OIOMie. Codziennie modliłam się o jego życie. Staszek to moja bratnia dusza i największa miłość. Zawsze był wspaniałym ojcem i dobrym człowiekiem. Do dziś nie jestem w stanie pogodzić się z myślą, że to wszystko spotkało akurat jego!  Gdy stan męża się ustabilizował, został przetransportowany do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym przebywa do dziś. Staszek nadal nie odzyskał świadomości, ale widzę jak dzielnie walczy. Jego oczy nie są już tak puste, mąż ma założone żywienie dojelitowe, ale zaczyna jeść buzią. Lekarze mówią, że trzeba trzymać się nadziei i tak też robię.  Niestety czas pobytu na NFZ niedługo dobiegnie końca, a miesięczne koszta za ośrodek rehabilitacyjny są dla mnie ogromne i bez pomocy innych nie dam sobie z nimi rady. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Wierzę, że na tym świecie jest wiele Aniołów, które będą w stanie otoczyć opieką Staszka. Za każdą wpłatę z całego serca dziękuję! Jola, żona Stanisława

27 173 zł
Arnold Leszczuk
7 dni do końca
Arnold Leszczuk , 56 lat

Operacja może postawić mnie na nogi! Pomóż!

Mam na imię Arnold i choć zawsze starałem się radzić sobie sam, dziś muszę prosić o pomoc. Moje życie zmieniło się w codzienną walkę z bólem i bezradnością. Od kilku lat cierpię na poważne problemy zdrowotne, które z każdym dniem odbierają mi resztki sił... Gonartroza i uszkodzenie łękotki lewego kolana sprawiają, że najprostsze stawianie kroku to dla mnie wielki trud. Silny ból jest nie do zniesienia, a poruszanie bez pomocy kuli staje się niemożliwe. Moje kolana nie są w stanie już dłużej mnie utrzymać. Endoproteza stawu kolanowego to jedyna szansa na to, bym mógł znów chodzić samodzielnie. Niestety to nie koniec moich problemów ze zdrowiem. Noszę też na swoich barkach ciężar, którym jest cukrzyca typu 2 i nadciśnienie tętnicze. Wszystkie choroby, z którymi się zmagam, bardzo komplikują moje życie i utrudniają proces leczenia. Sprawiają, że moje zdrowie pogarsza się z dnia na dzień, a ja, zamiast wieść spokojne życie, muszę borykać się z codziennymi ograniczeniami. Przez problemy zdrowotne nie mogę już pracować. Czuję przez to, że tracę grunt pod nogami. Operacja ortopedyczna jest moją jedyną nadzieją, by odzyskać sprawność, chociaż w niewielkim stopniu. Niestety jej koszt przekracza moje możliwości finansowe. Potrzebuję Waszej pomocy, by móc znów stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Wasze wsparcie może odmienić moje życie i dać mi szansę na odzyskanie zdrowia oraz pracy. Chciałbym powrócić do normalności. Z całego serca dziękuję za każdy gest oraz za dobre słowo skierowane w moją stronę. Proszę, pomóżcie mi! Arnold

276 zł
Krystian Demski
7 dni do końca
Krystian Demski , 27 lat

Młody tata potrzebuje pilnej operacji! Uratuj sprawność Krystiana!

Mam na imię Krystian, jestem szczęśliwym mężem i tatą. Za kilka dni mieliśmy świętować z żoną pierwszą rocznicę ślubu. Niestety, wszystkie piękne plany przesłoniła tragedia… Wystarczyła jedna krótka chwila, by moje życie legło w gruzach. Dosłownie chwilę mam również na uzbieranie kwoty potrzebnej na opłacenie operacji, która zaplanowana jest już na 26 września!  Poruszając się z niewielką prędkością, doznałem wypadku komunikacyjnego. W krytycznym stanie trafiłem do szpitala, gdzie rozpocząłem moją walkę. Długo byłem nieprzytomny, podczas gdy na moją rodzinę spadały okropne informacje… Lekarze mówili o pękniętej śledzionie i rozerwanej tętnicy podobojczykowej – krwotoku wewnętrznym, który stanowił bezpośrednie zagrożenie dla mojego życia! Kiedy tydzień po operacji wybudziłem się na oddziale intensywnej terapii, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak drastycznie zmieniła się moja rzeczywistość. Po przeniesieniu na oddział chirurgii dotarło do mnie, jak poważny jest mój stan. Złamałem wyrostki kolczyste w kręgosłupie, łopatkę z przemieszczeniem, bark, żebra, a także wiele kości w lewym ramieniu. Nie mogłem się poruszać, nie byłem w stanie zrobić nic samodzielnie.  Po dwóch miesiącach leczenia, najtrudniejszy do pokonania okazał się uraz lewej ręki. Liczne złamania wymagają operacji, ale największym problemem są wyrwane nerwy z rdzenia kręgowego. To oznacza, że moja ręka jest zupełnie bezwładna. Ból, który odczuwam od chwili wypadku, jest nie do zniesienia. W szpitalu nie mogli mi już pomóc, dlatego razem z żoną zaczęliśmy szukać pomocy na własną rękę. W końcu trafiliśmy na lekarza, który chce podjąć się operacji, dającej szansę na odzyskanie sprawności w ręce. To dla mnie jedyna nadzieja, bym mógł znów cieszyć się życiem z moją żoną i synkiem i wrócić do pracy! Bardzo potrzebuję Waszej pomocy, by zebrać środki na tę operację i późniejszą rehabilitację. Wiem, że życie już nigdy nie będzie takie samo, ale wierzę, że dzięki wsparciu będę mógł znów przytulić synka i wrócić do normalności, która teraz wydaje się być tak odległa. Krystian

26 769,00 zł ( 50,32% )
Brakuje: 26 423,00 zł