Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzysiu Kisiel
Krzysiu Kisiel , 18 lat

Walkę na ringu zamienił na walkę o zdrowie. Pomóż!

Mój syn Krzysztof trenował boks olimpijski, był dobrze zapowiadającym się sportowcem. Dziesięć miesięcy temu przed treningiem robiąc rozgrzewkę, biegnąc, uderzył kolanem z dużą siłą w metalowy słup. Po uderzeniu upadł i nie mógł już samodzielnie iść, powodem tego był bardzo mocny ból kolana. Krzysztof miał kilka razy ściąganą krew z kolana, miał wykonane badanie USG, po którym został skierowany na rehabilitację, która nie dała żadnych efektów. Kolano nadal bolało i boli do dzisiejszego dnia nawet po przejściu kilku metrów z pokoju do toalety. Ból jest mniejszy od tego z dnia wypadku, ale cały czas mu towarzyszy i co jakiś czas przeskakuje mu rzepka w kolanie. Dopiero po wykonaniu badania rezonansem magnetycznym okazało się, że w kolanie jest wiele zmian, a najgorsze z nich to wada stawu rzepkowo - udowego oraz uszkodzenia chrzęstno-kostne po przebytym zwichnięciu bocznym i powrocie rzepki. Wysięk i przerost maziówki. Po zapoznaniu się z wynikiem badań najpierw profesor a później doktor chirurg-ortopeda stwierdzili, że konieczna jest operacja wstawienia implantów, ale dopiero kiedy syn przestanie rosnąć. Na tę chwilę trzeba wykonać artroskopową rekonstrukcję więzadła rzepkowo-udowego poprzez wstawienie "kotwiczki". Operacja pozwoli Krzysiowi normalnie funkcjonować, bez bólu i bez przeskakiwania rzepki. Syn jest bardzo aktywnym dzieckiem. Od najmłodszych lat trenował spory walki takie jak karate, zapasy a najdłużej boks. Chodził też po górach, uprawiał wspinaczkę górską. Często jeździł na nartach i snowboardzie. Teraz nie może nawet stać na bramce podczas gry z kolegami na boisku. Ale najgorsze jest to, że ból mu towarzyszy przez cały czas przy chodzeniu. Koszt operacji to najprawdopodobniej 7000 złotych, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Na operacje finansowaną z NFZ trzeba czekać aż 3 lata! Dlatego zwracam się z wielką prośbą do Państwa o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty na operację dla Krzysia. Sylwia, mama

11 207 zł
Oliwia Przybylska
Oliwia Przybylska , 4 latka

Oliwka zasługuje na życie bez bólu - ratujmy jej chory kręgosłup!

Jest jeszcze taka malutka. Codziennie obserwuję jej zmagania z własnym ciałem i podziwiam, jak wielka siła drzemie w mojej córeczce. Nie chcę jednak, by musiała walczyć przez całe swoje życie. By nie wiedziała, co oznacza dzień bez bólu...  Oliwka urodziła się z wadą serduszka, słuchu, a także skoliozą, która wciąż nie odpuszcza. Już w trzecim miesiącu życia córeczka przeszła operację serca. Wiem jednak, że na tym nie skończyły się nasze pobyty w szpitalu. Oliwka będzie potrzebować operacji kręgosłupa, która może się odbyć, gdy skończy trzy latka. Nie możemy jednak siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak choroba zadaje coraz więcej bólu... Oli rośnie, jej ciało, kończyny, wszystko się wydłuża, a jednocześnie skolioza postępuje. Nie chcemy doprowadzić do tego, by było za późno, By kości poprzebijały narządy wewnętrzne lub skórę naszej małej Oliwki...  Córka potrzebuje wielu zajęć wspomagających jej rozwój, a także rehabilitacji i aparatów słuchowych. Droga, którą mamy przed sobą nie będzie łatwa, jednak dla córeczki jestem gotowa podjąć każdy krok, który sprawi, że jej życie będzie po prostu lepsze. Koszty związane z tą walką stale rosną, dlatego proszę, pomóż... Same nie damy rady. Potrzebujemy wsparcia i wielu dobrych serc, które dadzą nam nadzieję na lepsze jutro!  Agnieszka, mama

6 027 zł
Marcin Ramecki
Marcin Ramecki , 50 lat

Rehabilitacja dla Marcina jest niezbędna do życia, tak jak oddychanie! Wesprzyj!

Osiemnaście lat temu życie naszego syna legło w gruzach. Marcin był studentem na Politechnice Łódzkiej, zakochanym w narzeczonej, pełnym pomysłów i planów na życie. Był, bo dzisiaj jego codziennością jest wózek, rehabilitacja, zależność od drugiego człowieka. Wypadek komunikacyjny spowodował, że w jednej chwili runęły wszystkie plany i marzenia. Był zdolnym, utalentowanym chłopakiem – fotografował, miał zdolności plastyczne, realizował się w sporcie. Dzisiaj najmniejszy ruch ręką, a nawet odwrócenie głowy jest niezmiernie trudnym wyzwaniem. Rehabilitacja jest konieczna, by jego mięśnie nie przestały pracować. Przykurcze i napięcie całego ciała powoduje ból, deformuje nogi, ręce, kręgosłup i narządy wewnętrzne. W jego stanie rehabilitacja jest tak ważna jak dla każdego człowieka oddychanie. Niestety, nie jest za darmo... Wsparcie fizjoterapeutów i innych specjalistów to tysiące złotych. Grube tysiące, których nie mamy. Dbamy o syna najlepiej jak potrafimy, ale koszt tak ważnych zajęć jest poza naszymi możliwościami finansowymi. Życie Marcina, naszego dorosłego już dziecka jest dla nas najważniejsze. Zawsze będzie naszym dzieckiem i zawsze z taką samą miłością będziemy się o niego troszczyć i dbać. Ma tylko nas, a my wierzymy, że nasza opieka przyniesie mu ukojenie od bólu. rodzice Marcina

4 188,00 zł ( 19,11% )
Brakuje: 17 727,00 zł
Przemysław Wielosiński
Przemysław Wielosiński , 36 lat

Młody tata walczy o życie❗️Czerniak chce rozdzielić rodzinę, pomóż!

Jestem Przemek, mam 33 lata, żonę i trójkę dzieci. Niedawno, zaledwie w sierpniu, dowiedziałem się, że mam raka! Czerniak jest śmiertelnym zagrożeniem, ale ja się nie poddam, nie pozwolę, żeby mnie zabił! Rozpocząłem leczenie, ale lekarze mówią, że potrzebna będzie jeszcze operacja, za którą muszę sam zapłacić. To duże pieniądze, dlatego bardzo proszę o pomoc.  Na ramieniu miałem znamię. Wydawało się zwykłe, jednak w pewnym momencie zaczęło dziać się z nim coś dziwnego. Okazało się, że to czerniak złośliwy skóry. Nowotwór, który chce rozdzielić moją rodzinę, zabrać mnie żonie i dzieciom… Leczenie rozpoczęło się od razu po usłyszeniu diagnozy. Nie mieliśmy czasu na rozpacz, trzeba było stanąć do walki o moje życie. Leczenie, konsultacje, kolejne badania i niekończące się podróże do szpitala wypełniają nasz harmonogram po brzegi. Wszystkie nasze siły, całą nadzieję pokładamy w terapii, jednak mimo że nie brakuje nam motywacji do ciągłej walki, to brakuje nam pieniędzy...  Wcześniej pracowałem na budowie, radziliśmy sobie, jak mogliśmy. Ale teraz przez leczenie nie mam jak zarabiać, a moja rodzina znalazła się w bardzo trudnej sytuacji…  Nie wiem jeszcze, ile będzie kosztować operacja, prawdopodobnie ok. 60 tysięcy złotych. Do tego dochodzą inne koszty związane z leczeniem, bo chociaż jest refundowane, dochodzą kolejne wydatki. Każda złotówka jest ważna, dlatego proszę o wszelkie możliwe wsparcie, o udostępnienie mojego apelu. Jestem jeszcze młodym człowiekiem, chcę żyć, dla żony, dla moich dzieci, być z nimi jak najdłużej… Proszę, pomóż mi.  Przemek

6 881 zł
Wiktoria Kulfan
Wiktoria Kulfan , 8 lat

Niezwykle rzadka choroba nie pozwala Wiktorii się uśmiechać! Ratuj!

Nie było łatwo pogodzić się z diagnozą, która w jednej chwili zawładnęła codziennością naszej córeczki. Z początku nie wiedzieliśmy z czym będziemy musieli walczyć. Nazwa schorzenia niewiele nam mówiła. Dopiero z czasem zaczęliśmy dowiadywać się więcej, poznaliśmy lepiej przeciwnika, z którym zmaga się Wiktoria… Córeczka ma 5 lat, ale jej codzienność nie przypomina cudownej, beztroskiej bajki. U Wiktorii zdiagnozowano rzadko występujący zespół Moebiusa. Są to wady wrodzone powodujące szereg zaburzeń neurologicznych. Najbardziej charakterystycznym objawem jest porażenie ruchów mięśni mimicznych. Wiktoria nie może się uśmiechać, marszczyć brwi, ma astygmatyzm i nadwzroczność. Niestety, rozwój psychoruchowy córeczki również jest opóźniony, dlatego tak ważna jest codzienna rehabilitacja. Zajęcia pod okiem logopedy i fizjoterapeuty przynoszą coraz lepsze efekty. Nie możemy przerywać terapii, aby córka nie straciła poczynionych postępów. Dzięki ćwiczeniom Wikusia może już domykać oczka, jej mowa też jest coraz lepsza.  Z nadzieją patrzymy w przyszłość, wierząc, że szansa na lepsze jutro naszej córki jest w zasięgu ręki. Wiktoria ma brata - Szymka, który wspiera siostrzyczkę na każdym kroku.  Zdajemy sobie sprawę z tego, że walka Wiktorii będzie trwać jeszcze bardzo długo. Właśnie dlatego każda złotówka, każde wsparcie jest dla nas niezwykle pomocne i sprawia, że nasza córeczka otrzymuje szansę na dalszy rozwój! Rodzice Wiktorii

36 337,00 zł ( 47,43% )
Brakuje: 40 259,00 zł
Jacek Ordakowski
Jacek Ordakowski , 48 lat

Udar prawie zabrał ojca piątki dzieci. Teraz walczymy o jego sprawność – pomożesz?

Gdy w nocy obudził mnie krzyk, paniczne wołanie mojego męża o pomoc, wiedział, że stało się coś strasznego. Jednak nie przypuszczałam, że ta tragedia w tak dużym stopniu dotknie całą naszą rodzinę. Jacek był zawsze bardzo pogodną i oddaną rodzinie osobą. Dla niego nie miały miejsca rzeczy niemożliwe, nie bał się niczego. Przy nim człowiek czuł się bezpiecznie. Bardzo lubił sport. Każdego dnia spędzał aktywnie czas z dziećmi. Nigdy nie narzekał, w każdym momencie był gotowy do pomocy innym. Teraz stanął w miejscu, w którym bez wsparcia nie da rady…  11 sierpnia, w nocy, do życia męża wdarł się udar. Nie można było podać leków, które mogłyby cofnąć skutki niedotlenienia mózgu. Wynikiem tego jest zatkana lewa, główna tętnica szyjna. przez co wystąpił prawostronny niedowład ciała i głęboka afazja. Mąż nie mówi, nie potrafi czytać, ma problemy z pamięcią i rozumieniem.  Rokowania były tragiczne. W pierwszej dobie lekarze przygotowywali mnie na jego śmierć albo całkowity paraliż. Była to jedna z najgorszych wiadomości jaką usłyszałam w całym moim życiu.  Podczas wypisu ze szpitala rokowano bardzo długą i kosztowną rehabilitację fizjoterapeutyczną oraz paraliż w znacznym stopniu, który zostanie do końca życia – również się nie sprawdziło. Jacek zrobił ogromne postępy w ośrodku rehabilitacyjnym. Jednak bardzo dużym ograniczeniem cały czas jest afazja, która stwarza problemy z rozumieniem męża i innymi pokrewnymi czynnościami.  Nie mamy oszczędności, a Jacek był jedynym żywicielem rodziny. Jedyną nadzieją na stopniowe zwalczanie obecnej niepełnosprawności Jacka jest długa i kosztowna rehabilitacja neurologopdyczna oraz fizjoterapeutyczna. Obecnie Jacek uczy się wszystkiego od początku – gdzie jest kolano, głowa, włosy, do czego służy łyżka, długopis, kartka papieru…  Cała nasza rodzina, Rysio, Kasia, Hania, Stasio, Polcia i ja, wierzymy mocno w męża. Jednak bez wsparcia finansowego to się nie uda. Dlatego prosimy, nie bądź obojętny i pomóż! Iwona, żona    

62 189 zł
Marcel Dybek
Marcel Dybek , 17 lat

Wypadek, śpiączka, a teraz walka o sprawność! Błagam, pomóż Marcelowi!

Mój syn Marcel ma jeszcze szansę na sprawną przyszłość. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której spędzi resztę życia na wózku… Jeden pechowy dzień nie może przekreślić tych wszystkich dobrych momentów, które są dopiero przed nim. Jest na to zdecydowanie za młody!  Wakacje – beztroski czas, o którym marzy każde dziecko, na które czeka i odlicza dni. W życiu mojego syna jedna chwila doprowadziła do tragedii, z której konsekwencjami walczymy do teraz.  4 sierpnia, pamiętny dzień. Marcel jechał na rowerze, przechodził przez ulicę, kiedy został potrącony przez samochód.  W trybie natychmiastowym trafił do szpitala, gdzie lekarze ratowali jego zdrowie i życie. Przez trzy tygodnie przebywał w śpiączce. To były najdłuższe dni w moim życiu. Podłączony do aparatur, z rurką tracheotomijna dzięki której mógł oddychać. Dni oczekiwania na dobrą wiadomość, na moment, kiedy Marcel otworzy oczy… Dopiero za czwartym razem udało się go wybudzić. A po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu udało się wrócić do domu!  Skutkiem wypadku jest podkurcz mięśni, całkowicie wygięta stopa, a także brak możliwości samodzielnego poruszania się. Dziś Marcel przemieszcza się na wózku. Lekarza dają duże szanse na to, że stanie na własnych nogach. To trzyma go przy życiu. daje ogromną nadzieję i wolę walki. Jestem bardzo dumna i poruszona, że mój syn jest tak silny i dojrzały.  Marcel powinien jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Był nawet w refundowanej placówce, jednak nie spełniała ona warunków sanitarnych, a sprawa została zgłoszona do sanepidu.  Marcel musi być rehabilitowany! Jest jeszcze taki młody, ma szansę odzyskać sprawność, jednak uciekający czas jest naszym wrogiem. Prosimy o pomoc, o wsparcie, które może dać mu szanse na samodzielność... Justyna, mama

15 967 zł
Bartek Drobienko
Bartek Drobienko , 7 lat

Nieznany przeciwnik rujnuje życie Bartka! Pomocy!

Mimo że synek skończył już 4 lata, wciąż nie usłyszeliśmy diagnozy. Bartek dopiero po długiej, katorżniczej rehabilitacji postawił pierwsze kroki. Wciąż jednak chodzi niezgrabnie i często się potyka. Wciąż też mówi tylko pojedyncze słowa, przez ponad rok karmiony był sondą. Problemów przybywa, a ich rozwiązań zaczyna brakować. Synek musi też nosić specjalistyczne ortezy, które zapobiegają pogłębianiu się koślawości jego stóp. Dodatkowo Bartek ma obniżone napięcie mięśniowe oraz wiotkość stawowo-mięśniową. Z kolei autyzm odbiera mu szansę na prawidłowy rozwój. Przez wciąż jeszcze niezdiagnozowaną chorobę genetyczną życie naszego synka już kilka razy było zagrożone... Nie możemy wciąż funkcjonować w strachu! Mimo że nie wiemy, z czym przyszło nam walczyć, walczymy i nigdy się nie poddamy, ale dziś wiemy już, że potrzebujemy pomocy! Najważniejsze jest przeprowadzenie badania genetycznego, które pozwoli nam wreszcie usłyszeć diagnozę, a później podjęcie z nią skutecznej walki... Prosimy, pomóż! Rodzice Bartka    

8 495 zł
Piotr Makuła
Piotr Makuła , 45 lat

Stwardnienie rozsiane postępuje! Ratujemy Piotra – męża i tatę dwójki dzieci!

Piotr to mój mąż. Razem wychowujemy dwoje dzieci. W 2007 życie naszej rodziny wywróciło się do góry nogami... To wtedy u Piotra zdiagnozowano stwardnienie rozsiane – chorobę nieuleczalną, która krok po kroku odbiera mu sprawność. To był dla nas szok. Nie wiedzieliśmy, co dalej. Zaczęła się walka... Mąż jeszcze niedawno był silnym i sprawnym mężczyzną, który mógł opiekować się swoją rodziną. Choroba odebrała mu sprawność – teraz ma problem z poruszaniem się, są dni, kiedy nie może sam podnieść się z łóżka. Zwykłe czynności stały się bardzo trudne do wykonania. Przez wiele lat walczył, jak umiał. Dzięki temu chodził, ale dwa lata temu wszystko się zmieniło... Choroba postąpiła, stała się silniejsza, wepchnęła go na wózek inwalidzki, nie pozwoliła dłużej oszukiwać, że nic się nie dzieje. W chwili kiedy przestał chodzić, stracił szanse na leczenie eksperymentalne. Jednym z warunków leczenia w takich terapiach jest to, żeby pacjent samodzielnie się poruszał. Każdy dzień to walka o sprawność, a mąż bez leczenia jestem na straconej pozycji. Ciągła rehabilitacja, wizyty u specjalistów (często prywatne), dojazdy są bardzo kosztowne. Znacznie obniżają nasz skromny budżet domowy.  Mąż kocha życie, bo ma dla kogo żyć. Mamy dwoje wspaniałych dzieci i wielu przyjaciół. Ja wspieram Piotra, jak mogę. Na moje barki spadły wszystkie obowiązki. Mąż nie chce być tylko ciężarem dla mnie i dzieci. Szansą może być lek, na który nas nie stać. Miesięczna kwota, jaka jest nam potrzebna na zakup tego leku to 8 tysięcy złotych. Żeby leczenie przyniosło jakiekolwiek efekty, potrzebne są pieniądze na dwuletnią terapię. Chciałabym, żeby mąż jak najdłużej uczestniczył w naszym życiu rodzinnym, spędzał czas na świeżym powietrzu i jeździł z dziećmi na rowerze (Piotr na skuterze inwalidzkim). Chcę, żeby sam wychodził z domu i nie był więźniem czterech ścian przekłutym do łóżka. Bardzo proszę o pomoc. Mąż ma w sobie siłę i nadzieję, że pokona tę chorobę i będzie mógł patrzeć, jak dorastają nasze dzieci. Każda wpłacona kwota zwiększa szansę za zdobycie leku i na w miarę normalne życie. Mój mąż i ja wierzymy, że wygramy tę walkę. Doceniamy każdy dzień. Dzieci potrzebują taty, a ja męża. Ciągle walczymy o jego sprawność. Leki dają nam zawsze dużo nadziei, nadziei na lepsze jutro. Edyta, żona Piotra możesz wesprzeć, biorąc udział w licytacjach ➡️ KLIK

62 044,00 zł ( 32,04% )
Brakuje: 131 574,00 zł