Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bogusław Paszkiewicz
Bogusław Paszkiewicz , 54 lata

Pokonać ból i ograniczenia – walczę dla mojego synka!

Trudno uwierzyć, że człowiek, który jest okazem zdrowia, w jednej chwili traci sprawność i ociera się o śmierć. Być może zbagatelizowałem sygnały, które dawał mi mój organizm. Być może zrzuciłem to na zmęczenie i natłok pracy… Teraz walczę o każdy dzień, każdą chwilę – bo mam dla kogo! Od dziecka uwielbiałem sport. Piłka nożna, bieganie, rower i inne dyscypliny towarzyszyły mojej codzienności. Wiele osób było pod wrażeniem mojej formy i nikomu nie przeszło przez myśl, że moje zdrowie zawiśnie na włosku. Nagle, w 2016 roku musiałem pożegnać się z życiem, które dobrze znałem i które uwielbiałem. Przeszedłem udar krwotoczny, który zasiał ogromne spustoszenie w moim organizmie…  Musiałem odłożyć plany i marzenia na dalszy plan. Liczyła się tylko walka o zdrowie i sprawność, którą w jednej chwili odebrał mi udar. Ciężka i systematyczna rehabilitacja pozwoliła mi je odzyskać. Po 1,5 roku od wypadku wsiadłem pierwszy raz do auta. To był mój ogromny sukces.  Jednak po 3 latach zdarzył się największy cud – to właśnie wtedy urodził się mój syn Marcel, który jest dla mnie wszystkim. Jest moją siłą, inspiracją. Codzienny uśmiech, przytulenie, bycie razem, to właśnie daje mi największą siłę do działania. Wiem, że nie mogę się poddać, bo zawiodę najważniejszą osobę w moim życiu.  Mimo tego, że wróciłem do sprawności i normalnego funkcjonowania, ból prawej strony mojego ciała nie ustępuje, ograniczając moją codzienność. Nie ma dnia, w którym nie czułbym uporczywego mrowienia, szczypania i dyskomfortu. Farmakologia zawiodła... Już niemal przyzwyczaiłem się, że tak musi zostać, jednak ostatnio pojawiła się dla mnie nadzieja! Pomóc może specjalny stymulator mózgu, który pozwala odbierać bodźce w prawidłowy sposób i uwolnić się od przeklętego bólu! Bardzo go potrzebuję, jednak wiem, że kosz jest całkowicie poza moim zasięgiem, dlatego proszę - pomóż mi!  Bogusław

7 641 zł
Piotr Marcinkowski
11 dni do końca
Piotr Marcinkowski , 50 lat

By nigdy nie zatrzymać się w najważniejszej walce, walce o życie!

Dla wielu z nas 11 listopada to dzień odzyskania niepodległości. Dla mnie i mojej rodziny to dzień, w którym otrzymaliśmy diagnozę – Stwardnienie rozsiane. Te dwa słowa zamknęły za nami drzwi, za którymi wszystko zostawiliśmy. Zamknął się pewien rozdział naszego życia i otworzył się  tom – SM, który piszemy wspólnie całą rodziną. Chorujemy od 16 lat, z diagnozą potwierdzającą – od 9 lat. Głównym bohaterem jest mój mąż Piotr, który ma dopiero 48 lat.  Dobrze zbudowany i pełen energii facet, który w młodości trenował pływanie na kajakach, każdego dnia słabnie w oczach, ponieważ choroba z postaci rzutowo-remisyjnej przeszła w postać wtórnie postępującą. Naszym celem jest utrzymanie Piotra jak najdłużej w sprawności fizycznej i umysłowej, dlatego nie rezygnuje On z pracy zawodowej i aktywności sportowej (na tyle na ile pozwalają jego możliwości ruchowo-motoryczne).   Naszą pasją są rower i góry. Do tej pory każdy weekend staraliśmy się wykorzystać na wycieczki rowerowe, dłuższe lub krótsze.  Jednak po przechorowaniu Covid-19  stan zdrowia mojego męża znacznie się pogorszył. Jeszcze w niedawno pędziliśmy po leśnych bezdrożach na naszych dwóch kołach.  Dzisiaj Piotr nie ma siły podnieść nogi, żeby przejść kilka metrów i porusza się o lasce, która stała się jego nieodłączną towarzyszką w codziennym życiu.  Każdy dzień zwłoki bez odpowiedniej terapii powoduje u niego nieodwracalne skutki, doprowadzając do niepełnosprawności ruchowej i  deficytu  w procesach myślenia, zaburzeń mowy i języka oraz trudności wzrokowo-przestrzenne, a w rezultacie poruszanie się na wózku inwalidzkim. Najnowszym rozwiązaniem jest kombinezon Exopulse Mollii Suit, który zmniejsza spastyczność i aktywuje mięśnie.  Pierwszy pełny kombinezon neuromodulacyjny rozluźniający spastyczne i napięte mięśnie, aktywujący te osłabione oraz łagodzący powiązane dolegliwości bólowe. To pierwszy kombinezon neuromodulacyjny, w którym wykorzystano fizjologiczny mechanizm odruchowy nazywany hamowaniem zwrotnym. Na skutek wysłania sygnału elektronicznego do mięśnia antagonistycznego mięsień spastyczny się rozluźnia. Połączony efekt rozluźnienia napiętych mięśni i aktywacji tych osłabionych pozwala użytkownikom cieszyć się aktywniejszym i mniej bolesnym życiem codziennym.  Jesteśmy po pierwszych testach i zauważalne są mikro postępy w mobilności ruchowej u Piotra.  Dlatego potrzebujemy waszej pomocy na zakup kombinezonu, którego koszt jest bardzo wysoki oraz turnusy rehabilitacyjne w specjalistycznych ośrodkach,  które mogą  pomóc wyhamować rozwój choroby.   Żona, córka i przyjaciele  

68 470 zł
Kamila Ferens-Kowalska
Kamila Ferens-Kowalska , 36 lat

Endometrioza doprowadziła do niepłodności. Pomóż spełnić marzenie o dziecku!

W leczeniu endometriozy bardzo istotny jest czas, ponieważ im dłużej pozostaje niezdiagnozowana, tym wywołuje więcej bólu i zmniejsza szansę na upragnione macierzyństwo. Tak też było w moim przypadku...  Po wielu latach cierpienia, w końcu usłyszałam diagnozę. Niestety, było już za późno.... Endometrioza zdążyła zrobić ogromne spustoszenie w moim organizmie i zabrać mi to, co najcenniejsze – możliwość bycia mamą....  Mimo że dolegliwości towarzyszą mi od wielu lat, prawidłowa diagnoza została postawiona zaledwie kilka tygodni temu – endometrioza naciekowa. Z jednej strony poczułam ogromną ulgę, że w końcu wiem, z czym walczę. Z drugiej – napływający lęk i stres, czy uda mi się z nią kiedyś wygrać...  Endometrioza jest nieprzewidywalna, niezwykle trudna i przerażająca. Potrafi utrudnić życie na wielu płaszczyznach. Przez wiele lat powoli niszczyła mój organizm wywołując bóle podbrzusza, bolesne miesiączki, problemy z pęcherzem, a także zaburzenia jelitowe, zmęczenie, krwawienia i to, co najgorsze – niepłodność... Obecność endometriozy wpływa na jakość komórek jajowych. Tkanka endometrialna w jajowodach doprowadza do ich niedrożności, a liczne torbiele uszkadzają strukturę jajnika. To wszystko utrudnia zapłodnienie. Wraz z mężem marzymy o dziecku. Jednak w wyniku choroby lekarz jednoznacznie określił, że jedyną szansą na zajście w ciążę jest specjalistyczne leczenie oraz zabieg in vitro… Inaczej mój organizm będzie musiał zostać wprowadzony w stan menopauzalny, a macica zostanie usunięta...  Za nami już kilkuletnia, żmudna i kosztowna droga leczenia wszystkich dolegliwości. Każda terapia, leki czy zastrzyki hormonalne pochłonęły już wszystkie nasze oszczędności. Teraz kiedy już znamy przyczynę i wiemy, jak zrealizować nasze marzenie, oddziela nas od niego wielki mur finansowy...  Macierzyństwo to największe szczęście, jakie można sobie wyobrazić. Razem z mężem już od wielu lat jesteśmy przygotowani do pełnienia tej roli. Marzymy o domu wypełniony śmiechem maleństwa... Niestety uczucie pustki, które obecnie nam towarzyszy jest nie do zniesienia. Zwłaszcza gdy po kolejnej próbie na teście ciążowym, wciąż widnieje jedna kreska... Jedyną szansą, aby to zmienić jest kosztowne leczenie i zabieg in vitro...  Nigdy nie sądziłam, że będziemy musieli prosić o pomoc, jednak czas nie jest naszym sprzymierzeńcem i sami nie jesteśmy w stanie uzbierać tak dużej kwoty... Dlatego błagam, pomóżcie!  Kamila

6 753,00 zł ( 24,31% )
Brakuje: 21 016,00 zł
Marzena Klicha
Marzena Klicha , 55 lat

Tętniak zabrał wszystko oprócz nadziei! Ratuj Marzenę!

Moja mama właśnie została obdarowana przez los wielką szansą! Szansa na drugie życie! Ale zanim ją dostała, potworny los zabrał jej wszystko. Nasze życie stanęło w miejscu... Był okres, w którym uważaliśmy, że się skończyło... Szczęśliwa, żywiołowa energiczna kobieta, wrażliwa na ludzką krzywdę, niosąca pomoc potrzebującym, osoba, która nie potrafiła wysiedzieć 5 minut w miejscu, która dbała o dom o nas, która tworzyła piękne stroiki, butelki, wianki i torebki nagle się zatrzymała... Zatrzymały ją tętniaki w głowie, o których nie wiedzieliśmy, dowiedzieliśmy się w momencie kiedy pękły i mama leżała podłączona do aparatury podtrzymującej życie... Diagnoza okazała się najgorsza, scenariusz, który naszej rodzinie zawalił świat. Usłyszeliśmy, że już nigdy się nie obudzi, że w pierwszej dobie po prostu odejdzie... Jednak Bóg w tym wszystkim zaplanował coś innego... Po trudnej drodze, która przeżyła, prosto mówiąc, przespała w śpiączce, zaczęła się walka o życie, pojawiały się kolejne problemy... Ale pewnego dnia mama otworzyła oczy... Kolejne dni przyniosły nadzieję, bo zaczęła reagować na polecenia lekarzy... Zaczęła nas rozpoznawać. Lekarze opisali jej stan bardzo ciężkim, miała nigdy nie odzyskać świadomości, miała funkcjonować na zasadzie leżenia w bezruchu, niedowład czterokończynowy... A ona teraz mimo tego, że tętniaki nadal pozostały niezabezpieczone i są ogromnym niebezpieczeństwem, zaczyna funkcjonować, zaczyna lepiej poruszać nogami mimo przykurczy. Niestety jedyną jej pozycją jest leżenie w łóżku i wózek kilka minut dziennie z wielkim towarzyszącym bólem, lecz jest tak zawzięta, by walczyć, że każdego dnia zaskakuje nas czymś nowym... Jest w stanie sama napić się z kubeczka, zjeść posiłek widelcem. Tętniaki w listopadzie mają zostać zabezpieczone i zostanie jej ostania droga do sprawności, którą jest rehabilitacja, jest ona strasznie droga stąd nasz pomysł na założenie zbiórki i wiara w ludzi o dobrym sercu, byście wpłacili, chociaż złotówkę... Są to wielkie koszty, ale mimo wszystko mamy nadzieję i nie chcemy jej zostawić z tym samej... Chcemy, by doszła do takiej sprawności, aby ruch nie sprawiał jej bólu, aby mogła funkcjonować... Świadomość odzyskała. Ma czasami zaniki pamięci, troszkę jej się miesza czas teraźniejszy, ale żyjemy nadzieją, że Bóg ma dla niej plan, a my musimy postarać się, by go zrealizować... Dlatego prosimy was, abyście wsparli nas w tej drodze, która miała wyglądać zupełnie inaczej. To wszystko trwa już ponad 3 miesiące, wiele mogłabym jeszcze opowiedzieć jakie przeszkody dostawała po drodze. Mama w ciągu tych 3 miesięcy oszukała parę razy śmierć, by być i żyć, by móc cieszyć się życiem, doczekać się wnuków, których bardzo chciała i żyć tak jak na to zasługuje, a zasługuje na wiele, ponieważ jest przecudownym człowiekiem... Dziękuję!

51 649,00 zł ( 59,93% )
Brakuje: 34 522,00 zł
Amelka Kalejta
Amelka Kalejta , 9 lat

Autoimmunologiczne zapalenie mózgu odbiera Amelii dzieciństwo... Ratuj!

Kiedy widzisz swoje uśmiechnięte, radosne i zdrowo rozwijające się dziecko – nic innego się nie liczy. Czujesz radość i nagle zauważasz, że coś zaczyna się zmieniać. Dziecko zaczyna budzić się z płaczem, oczka zaczynają uciekać od naszego spojrzenia, zaczyna się od nas oddalać, przestaje wypowiadać słowa, pogarsza się sprawność ruchowa, radość zamienia się w krzyk. To historia Amelii, naszej kochanej córeczki, o którą walczymy każdego dnia.  Amelka rozwijała się książkowo. Z radością obserwowaliśmy jej pierwsze samodzielne kroki, to jak gaworzy, zaczyna zabawy z siostrą. Niestety w pewnym momencie wydarzyła się tragedia. Córka po szczepieniu zachorowała. Zwykła gorączka zamieniła się w rodzinną tragedię. Przez to, że jej odporność znacznie spadła, trafiła do szpitala. Infekcja zadziałała tak mocno, że jej rozwój uległ drastycznemu regresowi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje…  Jako rodzice byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać i musimy szukać przyczyny, która niszczy dzieciństwo naszego dziecka. Jednocześnie czuliśmy, że nie mamy chwili do stracenia. Za własne oszczędności rozpoczęliśmy szczegółową diagnostykę w Polsce i za granicą. Badania wysyłaliśmy, gdzie tylko było to możliwe: do Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii. Po wielu próbach pomocy i licznych wizytach u specjalistów i hospitalizacjach oraz szeregu kosztownych badań diagnostycznych lekarze wykryli we krwi Amelii przeciwciała antyneuronalne NMDA, a także przeciwciała móżdżkowe. W końcu w wieku 5 lat Amelia otrzymała diagnozę – autoimmunologiczne zapalenie mózgu, zespół Pandas.  Istotą tej strasznej choroby jest nieprawidłowo ukierunkowana odpowiedź układu immunologicznego, który zamiast walczyć z patogenami, niszczy także swoje własne, zdrowe komórki. Ta podstępna choroba, niszczy komórki mózgowe naszej córeczki i nie pozwala jej normalnie się rozwijać. Żeby wygrać z chorobą, potrzebne jest kosztowne leczenie zarówno w Polsce jak i za granicą, które obejmuje wlewy z immunoglobulin. Jeden taki wlew to koszt około 20 tysięcy złotych. Oprócz tego Amelka potrzebuje plazmaferezę, specjalistyczne leki oraz długą, kompleksową neurorehabilitację. Dotychczas wszystkie koszty leczenia i rehabilitacji, którą zdążyliśmy wdrożyć, pokrywaliśmy z własnych oszczędności, z pomocą tylko najbliższej rodziny. Nadszedł jednak moment, kiedy musimy poprosić o pomoc, gdyż sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć kosztów leczenia, który na ten moment wynosi 130 tysięcy złotych. Grafik naszej córki wypełniony jest po brzegi rehabilitacją. Fizjotorepia, logopedia, neurlogopedia, mikropolaryzacja, integracja sensoryczna i hipoterapia wymieniają się, z comiesięcznymi wizytami w szpitalu na wlewy. Amelka na widok szpitalnej sali reaguje histerią. Wyrywa się, krzyczy… Potrafi przez kilka dni nie jeść, a po powrocie do domu wymiotuje. Jest to dla niej naprawdę ciężkie, a my jako rodzice czujemy ogromną bezradność…  Choroba zabiera Amelii radość z życia, a nam jej rodzicom nie daje chwili wytchnienia. Amelka ma siostrę, która bardzo tęskni i cały czas czeka na dzień, w którym znów będą mogły się razem bawić. Każda pomoc, nawet pozornie najmniejsza, przybliża nas do celu. Dlatego prosimy – nie bądź obojętny i wesprzyj naszą małą córeczkę! Katarzyna i Mariusz, rodzice 

22 401 zł
Oskar Waszak
Oskar Waszak , 5 lat

Dzieciństwo, które nie musi być cierpieniem. Wspieramy walkę Oskara!

Oskarek przeszedł już tak wiele. Za każdym razem, gdy zasypia, patrzę na niego, ciesząc się, że dane nam było dobrze przeżyć dzień. Jednocześnie boję się, co przyniesie jutro, ponieważ wiem, że nie jestem w stanie tego przewidzieć. Oskarek urodził się z wodogłowiem. Operacja odbyła się kilka miesięcy później, jednak nie oznaczała ona zakończenia problemów zdrowotnych synka. Oskarek choruje również na hipoplazję lewej nerki oraz autyzm atypowy. Ma duże problemy z komunikacją, jest agresywny, ma spore zaburzenia mowy. Dwa razy w tygodniu uczęszcza na zajęcia wspomagające rozwój, od października rozpocznie również przygodę w specjalistycznym przedszkolu.  Wiem, że to wciąż może być za mało. Przed Oskarem całe lata walki o sprawne życie. Rehabilitacja, leczenie, turnusy, to wszystko pochłania ogromne pieniądze. Każda przekazana złotówka może sprawić, że codzienność Oskara będzie prostsza! Rodzice

3 801 zł
Natalia Krystek
Natalia Krystek , 23 lata

Straciłam nogę... Walczę o to, by nie stracić życia!

Mam 20 lat i śmiertelny nowotwór… Nadal nie mogę uwierzyć w te słowa. Pisząc apel o pomoc, miałam wrażenie, że nie dotyczy mnie, że to jest gdzieś obok… Prawda jest jednak brutalna. Nowotwór zabrał mi już nogę i chce odebrać życie. Nie mogę mu na to pozwolić! Dlatego bardzo proszę, pomóż mi... Bardzo trudno jest się dzielić własnym dramatem i pokazywać  słabości, a najtrudniej jest prosić o pomoc, której dziś tak bardzo potrzebuję... Nie mam jednak wyjścia, dlatego proszę Was bardzo o wsparcie zbiórki na moje leczenie, rehabilitację oraz protezę, która da mi szansę na powrót do normalności. Niech tylko pokonam raka... Moje życie powinno się właśnie zaczynać, a ja o mało co go nie straciłam. W kwietniu tego roku zdiagnozowano u mnie kostniakomięsaka – złośliwy nowotwór umiejscowiony w prawej nodze, na wysokości kolana. Znaleziony bardzo późno, już w zaawansowanym stadium... Z tamtych chwil pamiętam tylko ból i strach. Niemal nieobecna podążałam za wskazówkami lekarzy i umierałam z niepewności. Przeszłam wyniszczającą chemioterapię w nadziei, że uda się uniknąć amputacji. Guz zaczął się zmniejszać, moja nadzieja ożyła, jednak nie na długo... 10 września straciłam nogę… Dla mnie to ogromna tragedia, chyba jeszcze większa, niż samo usłyszenie wstrząsającej diagnozy. Przed chorobą byłam bardzo aktywna, uwielbiam sport, miałam tyle planów… Teraz jest tylko jeden: przeżyć. Oprócz nogi straciłam plany, marzenia i nadzieję, którą tak bardzo chcę odzyskać! Przede mną kolejne serie chemioterapii, wieloetapowa rehabilitacja i zakup protezy.  Wiem jednak, że nie mogę się poddać. Na szali leży moja przyszłość, dlatego bardzo proszę, pomóż mi ją uratować! Natalia

115 450,00 zł ( 71,39% )
Brakuje: 46 252,00 zł
Stasiu Ronek
Stasiu Ronek , 4 latka

Wada, która nie może zakryć uśmiechu... Pomagamy Stasiowi!

Chciałabym móc zatrzymać czas, cofnąć się do momentu, kiedy być może los mógłby potoczyć się inaczej. Dziś wiem, że nie mogłam zrobić nic, co sprawiłoby, że synek nie byłby naznaczony wadą... Stasiu urodził się z obustronnym rozszczepem górnej wargi i podniebienia miękkiego i twardego oraz jednostronnym rozszczepem wyrostka zębodołowego. Mimo że nie ma jeszcze dwóch lat, dla mnie jest najdzielniejszym chłopcem na świecie. By jego buzia nigdy nie była postrzegana, jako inna, Stasiu przeszedł operację zamknięcia podniebienia i zszycia wargi. Przed każdym zabiegiem, mimo niemal 100% pewności, że synek wróci do mnie cały i zdrowy, bałam się, jakie informacje przekaże mi lekarz... Przed Stasiem jeszcze operacja wyrostka i korekta noska. Już dziś widzę, że koszty związane z leczeniem synka są naprawdę spore, dlatego proszę o pomoc. Każda złotówka może sprawić, że synek będzie miał łatwiejszą codzienność.  Jolanta, mama

820 zł
Mikołaj Czop
Mikołaj Czop , 8 lat

By móc walczyć do samego końca! Wspieramy Mikołaja!

Do samego końca żyłam nadzieją, że to nieprawda. Nie mogłam i nie chciałam pogodzić się z tym, że Mikołaj może nie słyszeć. Synek urodził się w 36 tygodniu ciąży. Już w szpitalu po porodzie, jak każdemu noworodkowi w Polsce i jemu wykonano przesiewowe badania słuchu. Niestety, już wtedy badania nie wyszły prawidłowo. Każde następne pokazywało tylko jedno – Mikołaj stopniowo tracił słuch... Gdy miał dwa i pół roczku, stracił go całkowicie. Synek w sierpniu 2019 roku miał wszczepiony implant ślimakowy w prawym uszku, w grudniu 2020 roku wszczepiono mu go również w lewym.  Na domiar złego syn ma torbiel na kieszonce rath ego, na razie do obserwacji, przez co, co roku musimy wykonywać rezonans głowy. Mikołaj ma także uszkodzoną wątrobę, do tego bardzo złe wyniki enzymów trzustkowych i nerek. Jesteśmy pod opieką wielu specjalistów, by wciąż szukać odpowiedzi, jak najlepiej pomóc naszemu dziecku. Jednak przede wszystkim powinniśmy wykonać badania genetyczne, na które brakuje nam środków. Kilka dni temu byliśmy na wizycie u genetyka i okazało się ze podejrzewa u Mikołaja wadę genetyczną. Zaproponował nam, abyśmy wykonali badania genetyczne na 27 tysięcy genów, niestety dla nas to bardzo wysoki koszt, ponieważ nie mamy takich pieniędzy, wszystkie pieniądze przekazujemy na rehabilitacje i turnusy rehabilitacyjne, aby Mikołaj dorównał słuchem i mowa do swoich rówieśników. Wszystkie pieniądze przekazujemy na rehabilitację i turnusy rehabilitacyjne, aby Mikołaj dorównał słuchem i mową do swoich rówieśników. Koszty leczenia są coraz wyższe, dlatego bardzo proszę o pomoc! Patrycja, mama  

22 547 zł