Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Kukuła
5 dni do końca
Filip Kukuła , 7 lat

Dla Filipka jedyną szansą na rozwój jest rehabilitacja! Pomóż!

U Filipka zaraz po przedwczesnym porodzie został zdiagnozowany Zespół Downa. W drugiej dobie życia rozpoznano u niego zarośnięcie lub zwężenie dwunastnicy, co zadecydowało o natychmiastowym zabiegu operacyjnym. Z czasem pojawiła się także niedoczynność tarczycy, niedokrwistość oraz żółtaczka. Leczenie Filipa to przede wszystkim intensywna rehabilitacja – 5 razy w tygodniu, częste wizyty prywatne u lekarzy specjalistów oraz potrzebne badania. Gromadzone fundusze przy Państwa pomocy umożliwiłyby nam zapewnienie niezbędnego leczenia naszego synka. Za każdy okazany gest wsparcia, szczerze Państwu dziękujemy. Rodzice Filipa

3 694,00 zł ( 32,87% )
Brakuje: 7 541,00 zł
Karol Kaczmarek
Karol Kaczmarek , 57 lat

Niepełnosprawność przykuła go do łóżka – POMOCY❗️

Nazywam się Karol Kaczmarek i mam 54 lat. Choruję na czterokończynowe porażenie wiotkie oraz mam od kilku lat wyłonioną stomię. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę zmuszony napisać taki apel i prosić o pomoc. Jestem osobą samotną, którą musi się opiekować moja 81-letnia mama. Razem z nami mieszka także mój 88-letni ojciec, który również potrzebuje pomocy. Ja z kolei przez niedowład czterokończynowy wymagam całodobowej opieki i nie jestem zdolny do w pełni samodzielnego funkcjonowania. Serce mi krwawi przez świadomość, że to rodzice muszą pomagać mnie, a nie ja im. Codzienność jest skupiona wokół choroby, leków, rehabilitacji. Moja prośba polega na pomocy przy zakupie schodołazu i łóżka rehabilitacyjnego. Mieszkam z rodzicami na pierwszym piętrze i bez schodołazu nie mam możliwości wyjścia na dwór. Choruje od 5 lat i moje łóżko jest już w bardzo złym stanie. Pomóżcie mi, proszę, spędzić resztę mojego życia w lepszych warunkach. Karol

1 217 zł
Marcel Nankiewicz
Marcel Nankiewicz , 25 lat

Świat widziany z perspektywy łóżka... Spraw, by codzienność Marcela była trochę łatwiejsza!

Ze łzami w oczach wspominam czasy dzieciństwa. Nie dlatego, że były złe, wręcz przeciwnie. Wtedy byłem jeszcze sprawnym człowiekiem. Mogłem chodzić, bawić się, biegać. Moje życie wyglądało tak normalnie... Wszystkie te wspomnienia dziś wydają się być bardzo odległe i niemalże nierealne. A to wszystko przez cień choroby, który prześladuje mnie od urodzenia...   Zanik mięśni odebrał mi radość z życia. Udało mi się skończyć szkołę średnią, jednak choroba nie pozwoliła mi już pójść na studia. Od siedmiu lat jestem przykuty do łóżka, a moje życie ogranicza się do czterech ścian mojego pokoju. Dystrofia Duchenne’a jest rzadką, bezlitosną i niezwykle niebezpieczną chorobą genetyczną, charakteryzującą się degeneracją mięśni. W efekcie dochodzi do zaburzeń w pracy mięśni szkieletowych. Najpierw słabną ręce, nogi, ciało. Potem choroba atakuje mięśnie układu pokarmowego – odbiera zdolność do jedzenia i mówienia. Na końcu zanikają mięśnie układu oddechowego i sercowego...  W moim przypadku już nawet oddech jest czynnością, której bez pomocy respiratora nie jestem w stanie wykonać... Obecnie ta maszyna to mój największy przyjaciel, który daje mi szansę na kolejny wdech i życie. Dziś jestem osobą zupełnie niesamodzielną, całkowicie  uzależnioną od pomocy drugiego człowieka. Całe szczęście mam wokół siebie wspaniałą rodzinę, która opiekuje się mną jak tylko może... Niestety, walka z tak potwornie trudnym przeciwnikiem zabiera cały nasz czas, wszystkie nasze siły, ale też pieniądze...  Wydatki nieustannie wzrastają, bo w celu utrzymania mnie w jak najlepszej kondycji, wymagana jest nie tylko intensywna rehabilitacja, ale także drogi sprzęt wspomagający moje codzienne funkcjonowanie. Wszystko to generuje ogromne koszty, które wykańczają moich bliskich. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak błagać ludzi dobrego serca o pomoc. Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie... Marcel

3 399 zł
Antonina Jankowska
Antonina Jankowska , 4 latka

Zbyt mała na cierpienie! Pomagamy Antosi!

Diagnoza była dla nas szokiem. Gdybyśmy tylko mogli, cofnęlibyśmy czas do momentu, w którym dałoby się jeszcze coś zrobić i zapobiec chorobie córeczki… Jeśli tylko byłaby taka możliwość, zrobilibyśmy to bez wahania. Kiedy Antosia miała niespełna rok, otrzymaliśmy diagnozę – spastyczne porażenie połowicze lewostronne. Z całych sił walczymy o sprawność córeczki, jednak jest nam coraz trudniej... Antosia potrzebuje systematycznej rehabilitacji, wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne, a także sprzętu, który ułatwi jej w przyszłości chodzenie. Niestety, to wszystko przewyższa możliwości finansowe naszej rodziny, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Rodzice

4 363,00 zł ( 19,07% )
Brakuje: 18 510,00 zł
Daniel Ozimiński
Daniel Ozimiński , 8 lat

Zapalenie mózgu chce zabrać moje dziecko❗️Proszę, pomóż mi go ratować...

Tak bardzo nie chcę, by choroba zdominowała jego życie. Boję się, co się stanie, jeśli nie uda nam się zebrać potrzebnej kwoty, która będzie mogła uratować moje dziecko. To smutne, że chęci, siły i wielka miłość nie mogą go uzdrowić. Na drodze do normalności stoją pieniądze, ogromne sumy... Przez dwa lata Daniel przeszedł liczne badania, szukaliśmy odpowiedzi, co dolega naszemu dziecku. Cały czas pojawiały się nowe zagadnienia i znaki zapytania. Nie wiedzieliśmy, czy uda mu się pomóc. Czy znajdziemy w końcu odpowiedź i zatrzymamy potwora, który pojawił się z dnia na dzień i zaczął nam odbierać Daniela.  Gdy usłyszeliśmy diagnozę, z jednej strony poczułam ulgę, w końcu wiedziałam, z czym walczymy! Z drugiej pojawił się lęk, ponieważ trudno było przewidzieć, czy w Polsce synek będzie mógł być skutecznie leczony.  Ta choroba jest naprawdę poważna i leczenie nie jest dostępne od zaraz, nie jest refundowane, a jednak potrzebne na JUŻ!  Autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego znacznie utrudnia Danielowi codzienność. Już teraz jest nam bardzo ciężko, a co będzie dalej?  Synek może być leczony immunoglobulinami, jednak jest to niezwykle kosztowne. Nie mogę go zawieść! Dlatego proszę o pomoc, o szansę na lepsze życie! Sama nie dam rady...  Ewa, mama 

1 966,00 zł ( 2,81% )
Brakuje: 67 769,00 zł
Nikodem Zawiślak
Nikodem Zawiślak , 2 latka

By Nikoś mógł biegać, jak każdy sprawny chłopiec!

Jeszcze rok temu, nie spodziewałabym się, że w okolicach moich 40 urodzin zostanę po raz pierwszy mamą. Nie spodziewałabym się również, że będę pisać do Was te słowa z prośbą o pomoc.  W trudnym 2021 roku lekarz zaskoczył mnie mówiąc „jest Pani w ciąży”. Początkowy szok, szybko zamienił się w radość i wyczekiwanie, kiedy Nikodem przyjdzie na świat. Niestety, jeszcze w ciąży, lekarze zauważyli, że ze stópką Nikiego może być coś nie tak. „W obrazie USG wygląda na stopę końsko – szpotawą”. Świat się dla mnie zatrzymał. Co to? Dlaczego? Czym to grozi? Jak to naprawić!? Mnóstwo pytań, odpowiedzi przyszły z czasem. Pewności jednak nie było, więc nadal była nadzieja. Aż do chwili narodzin, kiedy to ziścił się czarny scenariusz. Lekarz potwierdził to co podejrzewał oraz dodał kolejne ciosy. „W badaniu lewa stopa końsko-szpotawa, syndromiczna, czteropalczasta - brak V promienia, typ stiff-soft, podejrzenie wrodzonego niedorozwoju kości strzałkowej.” Mój synek ma ciężki start. Jego stópka jest zdeformowana, a do tego może się okazać, że nie rośnie mu kość strzałkowa… Co stanowi kolejny, z tak wielu problemów małego Nikiego. Nie trzeba być ortopedą aby zdawać sobie sprawę jak bardzo te schorzenia mogą utrudnić „normalne” dziecięce, a potem dorosłe życie. Ból, problemy z poruszaniem się, wykluczenie społeczne, problemy psychologiczne. Z brakiem paluszka i krótszą stópką nic nie da się zrobić, niedorozwój kości strzałkowej trzeba obserwować w czasie i działać jak tylko będzie trzeba. To, co możemy i musimy teraz, to rozpocząć korygowanie lewej stopy. Najjaśniejszym światełkiem w tunelu jest tu wyjazd do Wiednia, gdzie Dr Radler od ponad 20 lat, z powodzeniem stosuje 'złoty standard leczenia' stóp końsko-szpotawych, METODĘ PONSETIEGO. Leczenie będzie podzielone na 3 etapy. Na początek co tydzień, przez kolejne 5 do 8 tygodni doktor będzie manipulował stópką, korygując jej ułożenie i będzie wkładał ją co tydzień w nowy gips. Kolejny etap to Tenotomia, nacinanie ścięgna Achillesa. Dzięki niej stopa zyskuje normalny wygląd i funkcjonalność. Kluczowy i ostatni element leczenia stopy metodą Ponsetiego to szyna derotacyjna. Stosuje się ją przez kolejne 4 – 5 lat do utrzymania stopy w poprawnej pozycji, zapobiegając nawrotowi.  W życiu miałam wiele marzeń i wiele jeszcze chciałam zrealizować. Teraz mam już tylko jedno. Wyjazd do Wiednia z moim małym synkiem na leczenie i „wyprostowanie” stópki Nikodema, aby w przyszłości mógł być samodzielny i by nie cierpiał. Aby mógł chodzić i w pełni doświadczać życia. Wychowuję Nikodema ‘samoDzielnie’. Przez pandemię i „Nowy Ład” mój mały biznes mocno ucierpiał i niestety nie dysponuję potrzebnymi pieniędzmi – cotygodniowe wyjazdy do Wiednia, wizyty lekarskie, gipsowanie, zabieg Tenotomii czy szyna derotacyjna to łącznie na początek 50-60 000 PLN. Niestety, sama nie jestem w stanie zorganizować potrzebnej kwoty. Wierzę, że z Waszą pomocą uda nam się jednak dotrzeć do Wiednia! Z góry dziękuje – za wsparcie! Niki i Mama Kasia

81 505 zł
Iga Luszka
Iga Luszka , 3 latka

Dogonić nadzieję, dogonić rówieśników. Pomagamy Idze!

Iga już od pierwszych chwil skradła nasze serca. Kiedy tylko spojrzała na nas swoimi dużymi, pięknymi oczkami wiedzieliśmy, że zrobimy dla niej wszystko, aby była zdrowa, bezpieczna i szczęśliwa. Nie sądziliśmy jednak, że będzie to tak trudne… Iga jest naszym najmłodszym szczęściem spośród piątki dzieci. Urodziła się o czasie, bez powikłań. Przez pierwsze tygodnie wydawało się, że jest okazem zdrowia – zawsze uśmiechnięta, energiczna i ciekawa świata. Niestety, nasza radość z jej prawidłowego rozwoju trwała zaledwie 4 miesiące...  Wtedy po raz pierwszy zauważyliśmy niepokojące objawy... Rozwój ruchowy Igi wydawał się znacznie opóźniony w porównaniu do jej rówieśników. Córka nie potrafiła podtrzymać główki ani podtrzymać się na przedramionach. Jej ruchy były stereotypowe i nieskoordynowane. Przeraziliśmy się! Wiedzieliśmy, że jak najszybciej powinniśmy zacząć szukać pomocy.  W kolejnych dniach udaliśmy się do lekarza. Córka została poddana licznym badaniom. Wyniki były zatrważające - obniżone napięcie mięśniowe, poszerzony układ komorowy mózgu, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia wzroku oraz zaburzenia ośrodkowej koordynacji nerwowej. Wstępna diagnoza padła na Zespół Pitta Hopkinsa...  Załamaliśmy się...  Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację – najpierw jedną, potem drugą. Niestety, mimo wielkiego wysiłku – ćwiczenia nie przynosiły żadnych efektów...  Nasz stres z każdym tygodniem narastał... Iga, mając 9 miesięcy ledwo podtrzymywała główkę,  nie przekręcała się na boki, nie pełzała... Byliśmy przerażeni! Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać. Znów trafiliśmy do neurologa, skąd zostaliśmy skierowani na kolejny turnus we Wrocławiu. Tam spędziliśmy niezliczoną ilość godzin na sali rehabilitacyjnej. Każda sesja ćwiczeń okupiona była ciężką pracą, wysiłkiem, morzem wylanych łez i ogromnymi kosztami. Na szczęście tym razem, pojawiły się pierwsze, długo wyczekiwane efekty. Po turnusie Iga zaczęła przewracać się z brzuszka na plecy i na odwrót. Małe postępy, rozbudziły w nas ogromną nadzieję na sprawność naszego dziecka!  Niestety, przed nami jeszcze naprawdę długa droga – liczne wizyty u specjalistów, zakup odpowiedniego sprzętu medycznego (m.in. kamizelki SPIO, dzięki której Igunia będzie w stanie samodzielnie usiąść), a także ciężka rehabilitacja.  Dodatkowo musimy jak najszybciej wykonać specjalistyczne badania genetyczne, których koszt to około 8 tysięcy złotych! To jedyna szansa, aby poznać przyczyny opóźniania rozwoju naszego dziecka i dopasować odpowiednie metody leczenia.  Niestety, liczne wizyty u specjalistów, dojazdy, sprzęt, a także godziny rehabilitacji już teraz pochłaniają mnóstwo pieniędzy. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić jej wszystkiego, co potrzebne.  Iga zaraz skończy roczek, a jej rozwój ruchowy jest opóźniony o 6 miesięcy! Walka o córeczkę trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mogła być jak najbardziej samodzielnym dzieckiem.  Dlatego błagamy Was o pomoc... Magdalena i Patryk, rodzice

44 525,00 zł ( 51,01% )
Brakuje: 42 752,00 zł
Oskar Bujak
Oskar Bujak , 2 latka

Widziałam, jak reanimują mojego 13-dniowego synka! Nasza walka trwa do dziś…

Oskar ma dopiero trzy miesiące. Urodził się zupełnie zdrowy i od razu skradł nasze serca. Jednak w trzynastej dobie jego życia wydarzyła się nasza tragedia… Chciałam wybudzić go na karmienie i zobaczyłam, że jest blady, ma nierówny, płytki oddech. Leżał w łóżeczku i zupełnie nie reagował. Byłam przerażona! Sąsiadka, która jest pielęgniarką, zaczęła reanimację Oskarka. Panicznie bałam się, że go stracę! Mimo szybkiej reakcji i działania, skutki niedotlenienia są dla mojego synka tragiczne… Reanimacja się udała, Oskar trafił do szpitala. Tam przeszedł szereg badań. Tak małej kruszynce podano morfinę i mnóstwo innych leków. Stwierdzono wylew krwi do mózgu! Podjęto decyzję o natychmiastowym przewiezieniu go do Szpitala Dziecięcego na Oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Miałam wrażenie, że grunt ucieka mi spod nóg. Wszystko działo się tak nagle i szybko…  Przez długi czas nie wiedziałam nawet, czy synek przeżyje. Lekarze robili, co mogli, a czekanie na informacje trwało wieczność. Oskarowi założono drenaż zewnętrzny mózgu, aby odprowadzać nadmiernie gromadzony płyn mózgowo-rdzeniowy. Moje dziecko spędziło na intensywnej terapii dwa tygodnie! Leżało w śpiączce pod respiratorem… Lekarze stwierdzili uszkodzenia móżdżku, pnia mózgu oraz leukomalację, czyli zniszczoną tkankę mózgu. Gdy stan Oskara się ustabilizował, został przeniesiony na oddział neurochirurgii, gdzie podjęto decyzję o założeniu zastawki komorowo-otrzewnowej.  Dla mnie, jako matki, przeżycia z tamtego okresu były traumatyczne. Do dziś odruchowo i panicznie sprawdzam, czy z synkiem wszystko dobrze. Czy nie jest siny, czy oddycha… Było nam dane jedynie 13 dni wspólnego, spokojnego życia z synkiem. Teraz codzienność to strach i walka o jego przyszłość. Nigdy nie myślałam, że coś takiego może nam się przytrafić. Nie mamy czasu na żal i rozgoryczenie. Oskar potrzebuje pomocy natychmiast! Syn w tym momencie wymaga kosztownej opieki wielu specjalistów oraz stałej i systematycznej rehabilitacji. Żaden lekarz nie jest mi w stanie powiedzieć, jakie zmiany w mózgu nastąpiły po wylewie oraz jak będzie wyglądało jego życie w przyszłości. Dlatego profilaktycznie działamy już teraz. Jako mama chcę dołożyć wszelkich starań, aby mój synek miał szansę chodzić, mówić, żeby był samodzielny. Koszty leczenia, lista specjalistów i koniecznych zabiegów się nie kończą. Niestety środki, jakie na to przeznaczamy, już teraz mocno nas przerastają…  Będę bardzo wdzięczna za każdą okazaną pomoc! Mama Oskarka

5 271 zł
Antoni Grzech
Antoni Grzech , 3 latka

Jedno dziecko, wiele cierpień... Pomagamy Antosiowi!

Jedyne czego pragnęłam, to by nasze ukochane, wyczekiwane dziecko przyszło na świat zdrowe, bez żadnych komplikacji. Los potrafi jednak sprawiać bolesne niespodzianki. Już pierwsze wyniki badań pociągnęły za sobą szereg zatrważających diagnoz. U Antosia stwierdzono m.in. zaburzenia słuchu i rozszczep podniebienia miękkiego.  Od 7. tygodnia życia u Antosia zauważono również stopniowe spowolnienie wzrostu oraz obniżone napięcie mięśniowe. Z powodu niedożywienia oraz podwyższonej aktywności enzymów wątrobowych synek musiał być kilkukrotnie hospitalizowany. We wrześniu 2021 roku Antoś przeszedł badania genetyczne, których wyniki otrzymaliśmy kilka miesięcy później. Po kolejnej wizycie w Centrum Zdrowia Dziecka pod koniec marca tego roku okazało się, że nasz synek jest poważnie chory. Zdiagnozowano u niego dystrofię mięśniową Duchenne’a. Jest to schorzenie, które już od pierwszych chwil życia zaczyna odbierać sprawność poprzez postępujący zanik mięśni. Z czasem objawia się coraz mocniej powodując m.in. opóźnienie rozwoju ruchowego, trudności w chodzeniu, skrzywienia kręgosłupa oraz bolesne przykurcze. Nie ma jednego leku, który byłby w stanie uratować naszego synka. Walka z tą chorobą polega jedynie na spowalnianiu jej postępów. Dlatego, gdy usłyszeliśmy już, z czym musi mierzyć się nasz synek, ugięły się pod nami kolana. To było coś strasznego. W jednej chwili wszystko co piękne runęło jak kolejne płytki domino, a nasze plany zmieniły się diametralnie.  Pozostała nam walka i ciągła wiara w to, że uda się spowolnić tę okrutną chorobę. Antoś musi regularnie ćwiczyć z fizjoterapeutą. Konieczne jest minimum osiem wizyt w ciągu miesiąca, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Pokonujemy spore odległości, aby Antoś miał dostęp do specjalistycznej opieki, co również nadwyręża nasz domowy budżet. Niedługo synka czeka również operacja korekty podniebienia.  Wiemy, że bez systematycznej rehabilitacji nasz synek w przyszłości nie będzie mógł się samodzielnie się poruszać. Pozostanie mu jedynie wózek inwalidzki. Nie możemy do tego doprowadzić! Zrobimy wszystko, żeby zawalczyć o choćby najmniejszą poprawę, ale sami nie damy rady. Proszę, pomóżcie nam ratować sprawność naszego synka!  Monika, mama Wesprzyj zbiórkę poprzez: Licytacje dla Antosia

25 766 zł