Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alan Sokołowski
8 dni do końca
Alan Sokołowski , 7 lat

Mięśnie, które nikną... Uratuj sprawność Alana!

Alanek ma dopiero pięć lat. Niepokojące zachowania i objawy skierowały nas ostatecznie na badania genetyczne, które wcale nie przyniosły ulgi. Mój maleńki synek mierzy się z dystrofią Duchenne'a – nieuleczalną, genetyczną i niszczą przyszłość chorobą. Alanek jeszcze porusza się o własnych siłach, jednak podczas dłuższych spacerów narzeka na silny ból – wtedy ratujemy się wózkiem. Na ten moment jedyną dostępną nam opcją spowalniającą postęp choroby jest stała i intensywna rehabilitacja. Tylko ona da mu nadzieję na jak najdłuższe zachowanie sprawności i samodzielności. Dla naszej rodziny to ogromne koszty... Jesteśmy 4-osobową rodziną, utrzymujemy się z niewielkiej pensji męża i zasiłków na dzieci. Koszty leczenia Alana znacznie przekraczają nasz domowy budżet. Bez pomocy, nie jesteśmy w stanie zapewnić naszemu dziecku niezbędnej opieki medycznej i rehabilitacji. Zbiórka to nasza szansa na ratowanie sprawności synka. Dystrofia Duchenne’a to choroba, która powoli zamyka umysł i duszę w ciele. Odbiera siły, głos, a ostatecznie oddech. Świadomość nieuleczalnej choroby to stanowczo za duży ciężar. Błagam, pomóżcie! Jedyna nadzieja w dobrych sercach ludzi. Aneta, mama Alanka

17 652 zł
Alicja Jędrasiak
Alicja Jędrasiak , 44 lata

Choroba, wózek, brak windy… Proszę, pomóż Ali wrócić do życia!

Wyobraź sobie: masz 35 lat i choroba zamyka Cię w Twoim ciele. Z każdym dniem brakuje Ci sił na najbardziej podstawowe czynności. Mieszkasz w domu na pierwszym piętrze, ale wyjście z niego, do ludzi, jest niemożliwe. Wszyscy najbliżsi robią, co mogą, bo Cię kochają, ale Ty nie chcesz być ciężarem. Jedyna osoba, z którą mieszkasz to 70-letnia mama, która sama potrzebuje już pomocy… Co robisz?  Moja siostra to przecudowna kobieta. Młoda i niegdyś zaangażowana nauczycielka. 10 lat temu okazało się, że czeka ją walka z chorobą zwaną stwardnienie rozsiane. Na początku ta informacja wprowadziła nas w osłupienie. Nie wiedzieliśmy, co robić i co nas czeka. Sił i motywacji było jeszcze wiele… Jednak rzeczywistość jest trudniejsza, niż się wydawało. Ta choroba postępuje szybko. Alicja przemieszcza się teraz za pomocą wózka inwalidzkiego i niemal w każdej czynności potrzebuje pomocy. Sytuacja, w której się znajduje, jest dla niej przytłaczająca.  Próbowaliśmy znaleźć rozwiązania, które jej pomogą. Ala otrzymała wiele wsparcia, dzięki czemu mogliśmy zamontować urządzenie ułatwiające zejście ze schodów. Niestety sprzęt okazuje się zbyt trudny i ciężki dla silnych mężczyzn, a tym bardziej dla Alicji…  Następnym naszym krokiem był remont łazienki przystosowany do jej wózka — wszystko to z własnych funduszów. W obecnych czasach renowacja jednego pomieszczenia wyczerpała wszystkie nasze oszczędności.  Po długim czasie walki o kolejne pomoce i rozwiązania wiemy, że w tej chwili najważniejsza jest dla Ali rehabilitacja i winda. Moja siostra ma zajęcia z fizjoterapeutą dwa razy w tygodniu. Tylko co drugie są refundowane… Alicja potrzebuje też psychologa i kontaktu z innym człowiekiem.  Cały rok czeka na wyjazd dla osób z chorobą taką jak jej. Chcemy zapewnić jej kontakt z ludźmi nie tylko ten raz do roku. Ona naprawdę bardzo tego potrzebuje, a brak możliwości wyjścia z domu jej to uniemożliwia.  Z uwagi na to, że opiekuje się nią 70-letnia mama, która sama potrzebowałaby wsparcia, musimy prosić o pomoc. Rehabilitacja to jedyny lek, który może zatrzymać postępującą chorobę. Konieczne byłoby także przystosowanie mieszkania i budynku do jej potrzeb. Ani ja, ani moja mama, nie mamy tak wielkich pieniędzy.  Proszę o otwartość serc! Każda złotówka da Ali szansę na normalne życie! Na życie wśród ludzi i bez cierpienia.  Zasługuje na to jak każdy z nas…  Siostra 

21 240 zł
Aleksandra Jaworska
Aleksandra Jaworska , 35 lat

Endometriozę można zatrzymać! Wspieramy walkę Oli!

Tak bardzo chciałabym móc obudzić się rano ze świadomością, że ani ból, ani choroba już mi nie zagrażają. Chciałabym wierzyć w to, że jeszcze będzie dobrze, mimo ciągłego strachu, który tak utrudnia codzienność. Niestety, od momentu diagnozy moje zdrowie jedynie się pogarsza, a ja czuję się bezradna wobec przeciwności, które każdego dnia odbierają mi coraz więcej… Od lat zmagam się z przewlekłą chorobą, jaką jest endometrioza. Niestety, obecnie jest ona już w stadium zaawansowanym, oprócz narządów rozrodczych zaatakowała również moje jelita. Cały proces leczenia nie jest łatwy. Abym mogła jakkolwiek funkcjonować, potrzebuję fizjoterapii uroginekologicznej, psychoterapii, terapii hormonalnej oraz nieustannych konsultacji lekarskich i diagnostycznych. Na tym jednak nie kończy się walka z chorobą.  Sama operacja to koszt przynajmniej 35 tysięcy złotych, a tak naprawdę dopiero podczas niej okazuje się, w jakim stopniu choroba wyniszczyła organizm i jak będzie wyglądał zakres późniejszego leczenia.  To wszystko zwyczajnie mnie przerasta. Zarówno koszty, jak i codzienny wysiłek wkładany w walkę z chorobą i wszystkimi jej konsekwencjami. Oddałabym wszystko, by odzyskać zdrowie. Chciałabym żyć normalnie. Nie zastanawiać się, czy będę mogła zrealizować zwykły plan dnia, pójść do pracy, czy choroba da mi zwyczajnie funkcjonować i czy podołam kolejnym przeciwnościom, które mi narzuca.  Od dziesięciu lat pracuje jako nauczycielka w przedszkolu. Idąc na studia, podejmując pierwszą pracę, wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu. Marzę o tym, aby móc w niedalekiej przyszłości założyć własną rodzinę. Bardzo chciałabym zostać mamą. Niestety, w obecnym stanie nie wiem, czy jest to możliwe. Choroba jest podstępna, a jej przebieg jest bardzo indywidualny. Na ten moment mój przeciwnik wyniszcza mnie fizycznie i psychicznie. Sama nie dam rady stawić mu czoła. Znalazłam się w takim momencie mojego życia, w którym, by móc zawalczyć z endometriozą, muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana przez Was złotówka daje mi nadzieję na lepsze jutro! Ola

16 243 zł
Alicja Jałosińska
Alicja Jałosińska , 19 lat

Dość cierpienia! Wspieramy Alicję!

Czasem boję się przyszłości. Wiem, że nie jestem wieczna, a moja córka Alicja już zawsze będzie potrzebować pomocy drugiego człowieka. Staram się, jak mogę, jednak codzienność potrafi zadawać cierpienie trudne do udźwignięcia... Myślałam, że dzień narodzin mojej córeczki będzie cudownym wspomnieniem, wspomnieniem, które nie budzi lęku, nie budzi niepokoju, który zostaje na resztę życia... W czasie porodu u Ali wystąpiły komplikacje: obustronne krwawienie do komór bocznych mózgu oraz niedotlenienie. Córka przeszła szereg badań, a cztery miesiące później usłyszałam diagnozę, z która Ala będzie żyła już zawsze - dziecięce porażenie mózgowe postać spastyczna czterokończynowa, niesprawność ruchowa, padaczka objawowa, duża wada wzroku, niesprawność intelektualna w stopniu głębokim, chorobą tarczycy, alergia. Ala, by żyć, potrzebuje nieustannie mojej pomocy, ponieważ sama nie jest w stanie zrobić nic. Przede wszystkim potrzebuje intensywnej i systematycznej rehabilitacji, stymulacji intelektualnej oraz sprzętu ortopedycznego i rehabilitacyjnego. Alicja jest moim promyczkiem, każdy jej uśmiech to moje ogromne szczęście. Pomimo tylu cierpień jest niesamowicie pogodnym i radosnym dzieckiem. Prócz Ali mam jeszcze dwójkę małych dzieci. Wychowuję ich sama, a utrzymanie niepełnosprawnej córki pochłania ogromne kwoty.  Codziennie staram się, by życie Ali było piękniejsze i radośniejsze. Pragnę dać Ali szansę na lepsze życie. Robię wszystko, co w mojej mocy, ale czasami bez pomocy osób trzecich jest to niemożliwe. Dziś proszę Cię, nie odwracaj wzroku, pomóż... Justyna, mama  

4 945,00 zł ( 43,03% )
Brakuje: 6 545,00 zł
Szymon Łuczyński
Szymon Łuczyński , 9 lat

Nierówna walka trwa, autyzm niszczy dzieciństwo - pomoc ponownie potrzebna!

Już raz, dzięki Waszemu wsparciu przekonaliśmy się, że możemy liczyć na bezinteresowaną pomoc cudownych ludzi. Zakończyliśmy zbiórkę sukcesem, jednak ponownie musimy prosić o pomoc, ponieważ rehabilitacja Szymonka nie ma końca... Nasz synek ma 7 lat. Jest radosnym, pogodnym i uśmiechniętym chłopcem. Niestety los postawił nam na drodze przeszkodę, która sprawia, że Szymon nie rozwija się prawidłowo. Autyzm! Od urodzenia walczymy z jego różnymi zaburzeniami rozwoju na różnych etapach życia Szymona. Od samego początku nie dawało to nam spokoju, dlaczego Szymon nic nie mówi, dlaczego bardzo często się denerwuje, złości, nie wykonuje poleceń, nie słucha nas i ten jeden impuls rodzicielski matki spowodował wykonanie szeregu różnych badań medycznych poprzez konsultacje specjalistyczne do postawienia ostatecznie diagnozy. Autyzm to trudne do opanowania zaburzenie i jego przebieg bywa różny, ale da się pracować nad zachowaniami, które wywołuje. Do tego jednak potrzebna jest intensywna rehabilitacja psychologiczna oraz neurologopedyczna. Dodatkowo walczymy z kolejnym lękiem, jakim jest basen, bardzo boi się wody – łącznie cały ten ogromny koszt. Koszt, który mocno przerasta nasze możliwości finansowe... Zbieramy na kolejny turnus rehabilitacyjny, a także roczną terapię logopedyczną. Kwoty te niestety nas przerastają. Szymon ma marzenia, marzy obecnie o piesku. Upatrzył sobie jednego Cavaliera, chociaż boi się psów od urodzenia (ma paniczny lek na ich widok) to ten jedyny radosny piesek powoduje na jego buzi szczery uśmiech oraz wybuch radości. Ja natomiast marzę o jednym – nauczyć Szymona żyć i radzić sobie z jego zaburzeniami. Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego ponownie proszę, pomóż... Rodzice  

39 497,00 zł ( 89,56% )
Brakuje: 4 600,00 zł
Ignacy Jabłoński
Ignacy Jabłoński , 5 lat

Ignaś cierpi od pierwszych dni życia… Pomóż nam to zmienić!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie pierwsze chwile Ignasia. Nieraz snuliśmy marzenia i plany na przyszłość. Myśleliśmy, że synek przyjdzie na świat o czasie, otrzyma upragnione 10 punktów w skali Apgar i po kilku dobach wrócimy do domu. Niestety, Ignaś urodził się już w 29. tygodniu ciąży. Po narodzinach został zaintubowany, a my, jako rodzice przeżywaliśmy najgorsze chwile w naszym życiu! I chociaż minęło już trochę czasu, strach nadal nam towarzyszy, każdego dnia…  W tamtych chwilach tak bardzo chcieliśmy usłyszeć choć jedną dobrą wiadomość. Staliśmy nad naszym małym okruszkiem i błagaliśmy, żeby starczyło mu sił. Pękało nam serce, bo dopiero przyszedł na świat, a już tak cierpiał. Zostaliśmy rodzicami, a nie możemy go przed tym wszystkim ochronić! Nie mieliśmy pojęcia, jak potoczy się nasza historia. Każdy kolejny dzień budził niepokój…  W drugiej dobie życia Ignasia, podczas USG wykryto to, czego najbardziej się obawialiśmy. Wylew drugiego stopnia w lewej komorze mózgu. On pozostawił po sobie nieodwracalny ślad — mózgowe porażenie dziecięce. Wiedzieliśmy od razu, że nie czeka nas kilka dni, czy miesięcy, a lata ciężkiej walki o lepsze jutro. Nasze życie wywróciło się do góry nogami. Nie wiedzieliśmy, co robić w takiej sytuacji. Nikt nas do tego nie przygotował…  Nasz synek spędził w szpitalu 48 dni. Każdego dnia toczyliśmy walkę. Ignaś miał epizod bezdechu oraz dysplazję oskrzelowo-płucną. Zupełnie inaczej miała wyglądać nasza rzeczywistość. Czuliśmy się bezradni, bez mocy i nadziei. Pomimo tego już w szpitalu postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby niczego naszemu synkowi nie brakowało. Żeby nasz mały chłopiec nie cierpiał i miał możliwie normalne życie.  Właściwie od pierwszych miesięcy jest intensywnie rehabilitowany. Każdego dnia robi ogromne postępy, jednak jeszcze jego rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony. Nasz synek nie postawił jeszcze samodzielnego kroku, ale wiemy, że jest to możliwe i będziemy razem z nim do tego dążyć!  Aby Ignacy mógł coraz lepiej i sprawniej funkcjonować, potrzebne jest dalsze leczenie, a co za tym idzie – środki finansowe. Rehabilitacja i potrzebny sprzęt są koniecznością, na którą zaczyna już nam brakować środków. Ignaś rośnie, nabiera sił, wydatki stają się coraz większe… Prosimy o pomoc, o każdą złotówkę, która pozwoli nam wierzyć w lepsze jutro! Ignaś, jak każde inne dziecko, zasługuje na dobre życie, bez cierpienia. Środki na rehabilitację to jego szansa na rozwój!  Rodzice Ignasia

30 426,00 zł ( 33,6% )
Brakuje: 60 121,00 zł
Miłoszek Oleksy
Pilne!
Miłoszek Oleksy , 5 lat

Neuroblastoma niszczy życie naszego synka❗️Błagamy o pomoc❗️

U naszego synka zdiagnozowano neuroblastomę IV stopnia. Niezwykle brutalną i agresywną chorobę, która potrafi zabrać życie każdego bezbronnego dziecka...  Po zakończonym leczeniu w Polsce musimy trafić do specjalistycznej kliniki w USA, gdzie podawana jest nowoczesna szczepionka chroniąca dzieci przed nawrotem choroby. To jedyna szansa, aby nasz przeciwnik już nigdy nie wrócił... Błagamy o pomoc!  ---------------------- We wrześniu 2021 roku u naszego synka Miłosza zdiagnozowano złośliwy guz nadnercza – neuroblastomę w IV stadium z licznymi przerzutami. Chwilę wcześniej synek obchodził swoje drugie urodziny – był tort, świeczki, prezenty i radość. Wtedy zupełnie nic nie wskazywało na to, że lada moment usłyszymy diagnozę, która zmieni nasze życie w koszmar...  Wcześniej wydawało się, że Miłosz jest okazem zdrowia – zawsze uśmiechnięty, energiczny, ciekawy świata i otwarty na nowe doświadczenia. Rozwijał się prawidłowo, a choroba nie dawała żadnych, nawet najmniejszych symptomów. To w efekcie przyczyniło się do jej znacznego rozwoju. Pierwsze objawy pojawiły się w ostatnich dniach sierpnia, Miłosz zaczął utykać na nogę i to skłoniło nas do wizyty u lekarza rodzinnego. W trakcie badania Pani doktor zauważyła powiększony węzeł chłonny na lewym obojczyku. Natychmiast skierowała nas do Kliniki Onkologii i Hematologii w Białymstoku.  Badania w szpitalu dały najgorsze wyniki, jakie chyba może usłyszeć każdy rodzic. Utykanie było spowodowane uciskiem dziesięciocentymetrowego guza na nerw biodrowy. Towarzyszyły mu już przerzuty w okolicach kręgosłupa, na węzłach chłonnych w okolicach szyi, jak również w szpiku kostnym!  Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, nie mogliśmy w to uwierzyć. Mieliśmy ochotę krzyczeć z niemocy i zdezorientowania! Bo przecież to nie może dotyczyć naszego syna! On jest jeszcze za mały na takie cierpienie... Zbyt mały na śmierć. Byliśmy załamani, jednak wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać!  Przestraszeni i wciąż nie do końca świadomi tego, co się dzieje, rozpoczęliśmy leczenie. Z powodu zaawansowania choroby zastosowano silną chemioterapię, a następnie przeprowadzono operację usunięcia guza.  Później, kolejnym etapem leczenia był autoprzeszczep komórek krwiotwórczych. Niestety, po zabiegu doszło do poważnych komplikacji poszczepiennych. W wyniku zapalenia jelit, zostały uszkodzone naczynia krwionośne, co o mało nie doprowadziło do wykrwawienia się syna! Jego stan był krytyczny.  Nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy... Ciarki przechodziły po naszych plecach za każdym razem, kiedy spoglądaliśmy na nasze dziecko, które leżało w plątaninie kabli i rurek. Miłosz walczył o życie, a my nie mogliśmy nic więcej zrobić. Życie naszego dziecka pozostawało w rękach lekarzy. Na szczęście dzięki ich dużemu doświadczeniu, w kolejnych dniach udało się ustabilizować jego stan. Dziś staramy się być dobrej myśli, choć wiemy, że przed nami jeszcze długa droga do zdrowia: wyczerpująca radioterapia i leczenie immunologiczne. To jednak nie wszystko... Neuroblastoma to podstępny nowotwór – bardzo często wraca. Nawrót choroby jest niesamowicie agresywny i zazwyczaj dziecko przegrywa z nim walkę... Dlatego zaraz po zakończonym leczeniu, należy podać Miłoszowi specjalną szczepionkę przeciwko wznowie. Niestety, jej koszt jest ogromny i wynosi ponad milion złotych! Choćbyśmy stawali na głowie, sami nie jesteśmy w stanie zapłacić tak olbrzymiej kwoty za ostatni etap leczenia w USA. Dlatego ze łzami w oczach prosimy Cię o pomoc, bo to jedyna szansa, aby uratować nasze dziecko...  Rodzice ➡️ Miłosz kontra Neuroblastoma 💪 ➡️ Augustoww24.pl: Zbiórka dla Miłoszka! ➡️ Radio5.com: Milion złotych dla Miłosza! ➡️ Radio5.com: Miłoszek potrzebuje naszej pomocy! ➡️ DziennikPowiatowy: Potrzebna pomoc dla chorego chłopca! ➡️ Radio5.com: Majówkowy festiwal kulinarny dla Miłoszka! ➡️ Gazeta Olsztyńska:Ełczanie włączają się w pomoc Miłoszowi!

325 507 zł
Kacper Dworniak
Kacper Dworniak , 3 latka

Niezwykle rzadka choroba próbuje mu odebrać sprawność… Pomóż ją zatrzymać❗️

Gdy nasz synek przyszedł na świat, był zdrowym dzieckiem z pełną pulą w skali Apgar. Niestety szczęście nie trwało długo… Kacperek zaniepokoił nas brakiem typowych czynności i funkcji u niemowlaka. Minął rok, a nasz synek nadal nie zachowuje kontaktu wzrokowego, nie wstaje i nie siedzi samodzielnie. Ma też spore problemy z wiotkością mięśni. Od momentu jego urodzenia nasze życie przypomina walkę z wiatrakami. Byłoby nam zdecydowanie łatwiej stawiać czoła codzienności, gdyby ktokolwiek powiedział, jakie jest źródło tych objawów… Przeszliśmy z Kacperkiem szereg badań, kontroli i testów, niestety cały czas brakuje diagnozy. Nikt nie wie, na co choruje nasz synek… Póki co możemy działać jedynie prewencyjnie… Staramy się zapewnić Kacperkowi rehabilitację, aby ochronić go przed dalszym pogorszeniem się jego stanu zdrowia. Każdy dzień to dla nas walka i strach przed tym, co jeszcze nas czeka.  Jednym z niezbędnych Kacperkowi sprzętów jest pionizator, który poprawi siłę mięśni i ruchomość stawów. Nasz mały wojownik będzie musiał codziennie z niego korzystać, aż do 8. roku życia. Chcemy dzięki temu uniknąć bardzo bolesnego zwichnięcia bioder i postarać się o ich dobre ukształtowanie. Aby powstrzymać rozwijającą się skoliozę, potrzebny jest też drogi sprzęt rehabilitacyjny, taki jak siedzisko i wózek. Nasza codzienność to wizyty u lekarzy i ciągła rehabilitacja. Robimy co w naszej mocy, żeby zapewnić synkowi wszystko, co potrzebne. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której zabraknie nam na niezbędne leki czy ćwiczenia lub sprzęt. To wszystko jest jednak niesamowicie kosztowne i zabiera nam właściwie wszystkie środki… Pokładamy wielkie nadzieje w dobrych sercach ludzi. Wierzymy, że czekają nas jeszcze piękne chwile i że nasze starania dadzą rezultaty.  Jedyne, o czym marzymy to dobre życie dla naszego małego wojownika!  Prosimy, pomóż nam zapewnić mu lepszą przyszłość…   Rodzice

27 376,00 zł ( 75,6% )
Brakuje: 8 832,00 zł
Halina Trzepizur
Halina Trzepizur , 68 lat

Nowotwór nie może zabrać życia mojej mamie! Proszę, pomóż mi ją ratować!

To jest moja mama – najukochańsza, pełna troski o innych, ciepła, ale także energii, determinacji i woli życia, które niejednokrotnie pomogły jej w batalii z bezwzględnym przeciwnikiem, jakim jest nowotwór. Niestety, dziś to nie wystarcza... Od 5 lat moja ukochana mama walczy z nowotworem złośliwym IV stopnia, który zdążył już całkowicie zadomowić się w jej organizmie... Mimo przejścia chemioterapii i radioterapii, które dawały ogromną nadzieję na zatrzymanie choroby, ta wróciła... Niedawno u mamy zdiagnozowano guzy na płucach. Już 1 kwietnia przeszła operację, jednak to nie pozwoliło w pełni rozwiązać problemu - guzy okazały się nieoperacyjne... Załamaliśmy się. Znów znaleźliśmy się na życiowym zakręcie... Z dnia na dzień mama straciła siły i wolę do walki... Wiedzieliśmy jednak, że my – jej najbliżsi – nie możemy się poddać. Musimy dla niej walczyć!  Dziś już wiemy, że jedyną szansą dla mamy jest dalsze, specjalistyczne leczenie. Niestety, każda wizyta u specjalisty, badania, terapie i leki - pochłaniają ogromne pieniądze. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Proszę, pomóż mi, pomóż mojej mamie wywalczyć kolejne lata życia! Córka 

1 848 zł