Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Miłoszek Oleksy
Pilne!
Miłoszek Oleksy , 5 lat

Neuroblastoma niszczy życie naszego synka❗️Błagamy o pomoc❗️

U naszego synka zdiagnozowano neuroblastomę IV stopnia. Niezwykle brutalną i agresywną chorobę, która potrafi zabrać życie każdego bezbronnego dziecka...  Po zakończonym leczeniu w Polsce musimy trafić do specjalistycznej kliniki w USA, gdzie podawana jest nowoczesna szczepionka chroniąca dzieci przed nawrotem choroby. To jedyna szansa, aby nasz przeciwnik już nigdy nie wrócił... Błagamy o pomoc!  ---------------------- We wrześniu 2021 roku u naszego synka Miłosza zdiagnozowano złośliwy guz nadnercza – neuroblastomę w IV stadium z licznymi przerzutami. Chwilę wcześniej synek obchodził swoje drugie urodziny – był tort, świeczki, prezenty i radość. Wtedy zupełnie nic nie wskazywało na to, że lada moment usłyszymy diagnozę, która zmieni nasze życie w koszmar...  Wcześniej wydawało się, że Miłosz jest okazem zdrowia – zawsze uśmiechnięty, energiczny, ciekawy świata i otwarty na nowe doświadczenia. Rozwijał się prawidłowo, a choroba nie dawała żadnych, nawet najmniejszych symptomów. To w efekcie przyczyniło się do jej znacznego rozwoju. Pierwsze objawy pojawiły się w ostatnich dniach sierpnia, Miłosz zaczął utykać na nogę i to skłoniło nas do wizyty u lekarza rodzinnego. W trakcie badania Pani doktor zauważyła powiększony węzeł chłonny na lewym obojczyku. Natychmiast skierowała nas do Kliniki Onkologii i Hematologii w Białymstoku.  Badania w szpitalu dały najgorsze wyniki, jakie chyba może usłyszeć każdy rodzic. Utykanie było spowodowane uciskiem dziesięciocentymetrowego guza na nerw biodrowy. Towarzyszyły mu już przerzuty w okolicach kręgosłupa, na węzłach chłonnych w okolicach szyi, jak również w szpiku kostnym!  Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, nie mogliśmy w to uwierzyć. Mieliśmy ochotę krzyczeć z niemocy i zdezorientowania! Bo przecież to nie może dotyczyć naszego syna! On jest jeszcze za mały na takie cierpienie... Zbyt mały na śmierć. Byliśmy załamani, jednak wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać!  Przestraszeni i wciąż nie do końca świadomi tego, co się dzieje, rozpoczęliśmy leczenie. Z powodu zaawansowania choroby zastosowano silną chemioterapię, a następnie przeprowadzono operację usunięcia guza.  Później, kolejnym etapem leczenia był autoprzeszczep komórek krwiotwórczych. Niestety, po zabiegu doszło do poważnych komplikacji poszczepiennych. W wyniku zapalenia jelit, zostały uszkodzone naczynia krwionośne, co o mało nie doprowadziło do wykrwawienia się syna! Jego stan był krytyczny.  Nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy... Ciarki przechodziły po naszych plecach za każdym razem, kiedy spoglądaliśmy na nasze dziecko, które leżało w plątaninie kabli i rurek. Miłosz walczył o życie, a my nie mogliśmy nic więcej zrobić. Życie naszego dziecka pozostawało w rękach lekarzy. Na szczęście dzięki ich dużemu doświadczeniu, w kolejnych dniach udało się ustabilizować jego stan. Dziś staramy się być dobrej myśli, choć wiemy, że przed nami jeszcze długa droga do zdrowia: wyczerpująca radioterapia i leczenie immunologiczne. To jednak nie wszystko... Neuroblastoma to podstępny nowotwór – bardzo często wraca. Nawrót choroby jest niesamowicie agresywny i zazwyczaj dziecko przegrywa z nim walkę... Dlatego zaraz po zakończonym leczeniu, należy podać Miłoszowi specjalną szczepionkę przeciwko wznowie. Niestety, jej koszt jest ogromny i wynosi ponad milion złotych! Choćbyśmy stawali na głowie, sami nie jesteśmy w stanie zapłacić tak olbrzymiej kwoty za ostatni etap leczenia w USA. Dlatego ze łzami w oczach prosimy Cię o pomoc, bo to jedyna szansa, aby uratować nasze dziecko...  Rodzice ➡️ Miłosz kontra Neuroblastoma 💪 ➡️ Augustoww24.pl: Zbiórka dla Miłoszka! ➡️ Radio5.com: Milion złotych dla Miłosza! ➡️ Radio5.com: Miłoszek potrzebuje naszej pomocy! ➡️ DziennikPowiatowy: Potrzebna pomoc dla chorego chłopca! ➡️ Radio5.com: Majówkowy festiwal kulinarny dla Miłoszka! ➡️ Gazeta Olsztyńska:Ełczanie włączają się w pomoc Miłoszowi!

325 507 zł
Kacper Dworniak
Kacper Dworniak , 3 latka

Niezwykle rzadka choroba próbuje mu odebrać sprawność… Pomóż ją zatrzymać❗️

Gdy nasz synek przyszedł na świat, był zdrowym dzieckiem z pełną pulą w skali Apgar. Niestety szczęście nie trwało długo… Kacperek zaniepokoił nas brakiem typowych czynności i funkcji u niemowlaka. Minął rok, a nasz synek nadal nie zachowuje kontaktu wzrokowego, nie wstaje i nie siedzi samodzielnie. Ma też spore problemy z wiotkością mięśni. Od momentu jego urodzenia nasze życie przypomina walkę z wiatrakami. Byłoby nam zdecydowanie łatwiej stawiać czoła codzienności, gdyby ktokolwiek powiedział, jakie jest źródło tych objawów… Przeszliśmy z Kacperkiem szereg badań, kontroli i testów, niestety cały czas brakuje diagnozy. Nikt nie wie, na co choruje nasz synek… Póki co możemy działać jedynie prewencyjnie… Staramy się zapewnić Kacperkowi rehabilitację, aby ochronić go przed dalszym pogorszeniem się jego stanu zdrowia. Każdy dzień to dla nas walka i strach przed tym, co jeszcze nas czeka.  Jednym z niezbędnych Kacperkowi sprzętów jest pionizator, który poprawi siłę mięśni i ruchomość stawów. Nasz mały wojownik będzie musiał codziennie z niego korzystać, aż do 8. roku życia. Chcemy dzięki temu uniknąć bardzo bolesnego zwichnięcia bioder i postarać się o ich dobre ukształtowanie. Aby powstrzymać rozwijającą się skoliozę, potrzebny jest też drogi sprzęt rehabilitacyjny, taki jak siedzisko i wózek. Nasza codzienność to wizyty u lekarzy i ciągła rehabilitacja. Robimy co w naszej mocy, żeby zapewnić synkowi wszystko, co potrzebne. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której zabraknie nam na niezbędne leki czy ćwiczenia lub sprzęt. To wszystko jest jednak niesamowicie kosztowne i zabiera nam właściwie wszystkie środki… Pokładamy wielkie nadzieje w dobrych sercach ludzi. Wierzymy, że czekają nas jeszcze piękne chwile i że nasze starania dadzą rezultaty.  Jedyne, o czym marzymy to dobre życie dla naszego małego wojownika!  Prosimy, pomóż nam zapewnić mu lepszą przyszłość…   Rodzice

27 376,00 zł ( 75,6% )
Brakuje: 8 832,00 zł
Halina Trzepizur
Halina Trzepizur , 68 lat

Nowotwór nie może zabrać życia mojej mamie! Proszę, pomóż mi ją ratować!

To jest moja mama – najukochańsza, pełna troski o innych, ciepła, ale także energii, determinacji i woli życia, które niejednokrotnie pomogły jej w batalii z bezwzględnym przeciwnikiem, jakim jest nowotwór. Niestety, dziś to nie wystarcza... Od 5 lat moja ukochana mama walczy z nowotworem złośliwym IV stopnia, który zdążył już całkowicie zadomowić się w jej organizmie... Mimo przejścia chemioterapii i radioterapii, które dawały ogromną nadzieję na zatrzymanie choroby, ta wróciła... Niedawno u mamy zdiagnozowano guzy na płucach. Już 1 kwietnia przeszła operację, jednak to nie pozwoliło w pełni rozwiązać problemu - guzy okazały się nieoperacyjne... Załamaliśmy się. Znów znaleźliśmy się na życiowym zakręcie... Z dnia na dzień mama straciła siły i wolę do walki... Wiedzieliśmy jednak, że my – jej najbliżsi – nie możemy się poddać. Musimy dla niej walczyć!  Dziś już wiemy, że jedyną szansą dla mamy jest dalsze, specjalistyczne leczenie. Niestety, każda wizyta u specjalisty, badania, terapie i leki - pochłaniają ogromne pieniądze. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Proszę, pomóż mi, pomóż mojej mamie wywalczyć kolejne lata życia! Córka 

1 848 zł
Bartosz Iwon
10 dni do końca
Bartosz Iwon , 9 lat

Aby w życiu Bartusia zapanowała równowaga - pomóż!

Pierwsze problemy zdrowotne Bartosza zaczęły się pojawiać dopiero po kilku miesiącach od jego narodzin. Do tamtej pory nic nie wskazywało na jakiekolwiek prawdopodobieństwo choroby. Pierwsze tygodnie życia naszego dziecka przebiegały wręcz książkowo, a my cieszyliśmy się ze zdrowego, radosnego i pełnego życia bobasa, pierwszego i jedynego dziecka. Zauważyliśmy jednak, że lewa strona ciała synka jest silniejsza i tylko na niej polega, co notorycznie zgłaszaliśmy lekarzom. Bartosz nie wzbudzał jednakże żadnych podejrzeń u lekarzy, którzy uspokajali nas, że nasze dziecko to okaz zdrowia. W związku z tym rehabilitacja została nam zlecona dopiero w 7 miesiącu życia Bartosza, co przyczyniło się już do utrwalenia nieodpowiednich wzorców. Tam od razu została nam zasugerowana diagnostyka neurologiczna, która pociągnęła za sobą wizyty w wielu innych specjalistycznych poradniach. Od tego czasu trwa nasza ciężka walka o sprawność, która niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Obecnie wiemy, że Bartosz zmaga się z niedowładem połowiczym prawostronnym (hemiplegią) oraz epilepsją. Dodatkowo wymaga opieki nefrologa, ze względu na nabytą podczas hospitalizacji diagnostycznej infekcję, która doprowadziła do ostrego uszkodzenia nerek. Mimo wielu przeciwności nasz synek bardzo ciężko pracuje na swoją sprawność. Tylko ciągła, systematyczna, intensywna i wielopłaszczyznowa rehabilitacja jest dla Bartosza szansą na osiągnięcie w przyszłości samodzielności i życie nieuzależnione od innych osób. Pełni nadziei, zwracamy się do Państwa z serdeczną prośbą o finansowe wsparcie. Niestety koszt specjalistycznego sprzętu, turnusów rehabilitacyjnych i zajęć usprawniających Bartosza stanowi bardzo duże obciążenie finansowe. Próbowaliśmy udźwignąć je sami, jednakże ich ciągle rosnący zakres przekracza nasze możliwości, a jest to decydujący czynnik w walce o lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Państwa wsparcie naprawdę dużo dla nas znaczy! Wdzięczni rodzice Bartosza

1 380,00 zł ( 1,84% )
Brakuje: 73 374,00 zł
Stefania Stelmaszewska
Stefania Stelmaszewska , 74 lata

Pomimo przeszkód i trudności! Pomóż i uczyń codzienność Stefanii lepszą!

Moja ciocia sama by nie poprosiła o pomoc, a wiem jak bardzo jej potrzebuje. Dlatego w jej imieniu oraz jej najbliższych, chciałabym w kilku zdaniach podzielić się jej historią i poprosić o wsparcie. Ciocia Stefania jest przede wszystkim cudowną mamą, opiekuńczą babcią – osobą z sercem na dłoni. Całe życie pomagała innym, poprzez swoją ciężką pracę i pełne zaangażowanie. W związku z bardzo ciężką chorobą i szeregiem dodatkowych schorzeń amputowano jej lewą nogę. Potrzebuje pomocy, żeby móc normalnie żyć i odzyskać niezbędną niezależność. Obecnie zajmuje się nią syn, który w ubiegłym roku sam uległ wypadkowi. Po dwóch skomplikowanych operacjach sam wymaga rehabilitacji, a mimo to z oddaniem opiekuje się schorowaną mamą. Najważniejszymi potrzebami są rehabilitacja, zakup protezy oraz podnośnika pionowego w celu możliwości codziennego funkcjonowania. Tak wysokie koszty przekraczają wielokrotnie ich możliwości finansowe – bez wsparcia to się po prostu nie uda. Prosimy bardzo o pomoc, bo to jedyna szansa na lepsze życie.  Życie, które pomimo tylu trudów i wyrzeczeń wciąż potrafi zaskakiwać dobrem i pięknem. A przecież tego byśmy chcieli jak najwięcej dla naszych bliskich. Za każde wsparcie – w imieniu cioci – stokrotne dziękuję. Ania

4 970 zł
Kinga Grześkowiak
Kinga Grześkowiak , 17 lat

Ostatnia prosta❗️Razem możemy uwolnić Kingę od potwornego bólu - RATUNKU!

Wydawało się, że to już koniec naszego koszmaru - koszmaru cierpienia naszej córeczki, na który bezsilnie patrzymy od 15 lat... Kinga zmaga się z chorobą, która powoduje ogromny ból! Ma już za sobą 14 operacji... Ta z zeszłego roku miała być już ostatnią. Niestety - choroba znów zaatakowała... Trzeba wyprostować stopy - Kinga ma je odwrócone w prawo i lewo - piszczele oraz biodra! Wykrzywia się kręgosłup, trzeba operować jak najszybciej! Po raz kolejny musimy prosić o pomoc. Kinga chce tylko jednego - móc poruszać się bez przeraźliwego bólu... Pomocy! Każdy rodzic chciałby oszczędzić dziecku bólu i traumy szpitalnej rzeczywistości… U nas ból jest nieodłącznym towarzyszem dnia, a szpital to praktycznie drugi dom. Kinga w swoim krótkim życiu przebyła już 14 poważnych operacji, między innymi stóp, kolan, bioder, kości udowych, piszczeli... Do tego wiele tygodni w gipsie. Jej dzieciństwo nie mijało na placu zabaw, ale na rehabilitacyjnej sali, na kolejnych ćwiczeniach i łzach. Kinga od urodzenia cierpi na artrogrypozę, bardzo ciężką, rzadką chorobę, zwaną wrodzoną sztywnością stawów… Choroba odbiera jej możliwość poruszania się, powoduje przykurcze, deformację sylwetki i, co najgorsze, ogromny ból… Nogi Kingi są sztywne, wyprostowane – do zeszłej operacji nie zginała w ogóle kolan. Stawy są powykrzywiane, co uniemożliwia chodzenie. Czytałam o przypadkach innych chorych osób, które często lekarzy błagały o amputację, żeby w ogóle jakoś żyć. Niestety, artrogrypoza pociąga za sobą kolejne choroby… Powoduje wykrzywienie sylwetki – Kinga ma zaawansowaną skoliozę i lordozę. Krzywy kręgosłup potęguje ból, uciska inne narządy, odbiera oddech… Sprawia, że Kinga znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie! W pewnym momencie myśleliśmy już, że Kinga będzie skazana do końca życia na poruszanie się na wózku inwalidzkim. Jednak dzięki dobrym ludziom nadzieja do nas wróciła. Kinga trafiła na konsultację do doktora Davida Feldmana z USA, który wraz z innym słynnym ortopedą – doktorem Paleyem – operuje dzieci z bardzo ciężkimi wadami kręgosłupa, rączek i nóżek. Okazało się, że nasza córeczka ma dużą szansę, by samodzielnie chodzić! Największe marzenie Kingi, by w końcu wstać z wózka, może się spełnić!  Tysiące ludzi o dobrych sercach otworzyło je na los naszej córeczki. W marcu w 2021 roku odbyła się operacja, dzięki której lekarzom udało się uzyskać w kolanach kąt zgięcia 90 stopni. To ogromne osiągnięcie - Kinga nigdy wcześniej nie zginała kolan. Zaczęła stawiać pierwsze kroki przy chodziku... Szczęściu nie było końca. Wydawało się, że to koniec naszego koszmaru. Czternasta operacja miała być ostatnią. Niestety, choroba znów pokazała swoje koszmarne oblicze... Kilka tygodni temu Kinga była na konsultacji u doktora Feldmana... Okazało się, że ma koślawe piszczele, a stopy uciekają jej w bok - ma je odwrócone w lewo i w prawo... Dodatkowo przy chodzeniu za pomocą chodzika nogi coraz bardziej się wykrzywiają. Przykurcze w biodrach pogłębiają wady kręgosłupa i powodują i przeraźliwy ból! Podjęto decyzję o kolejnej operacji - wyprostowania stóp, piszczeli i bioder... Mamy nadzieję, że będzie już ostatnią w życiu Kingi, ale musi odbyć się jak najszybciej! Znów mamy do zebrania ogromną kwotę pieniędzy... Od niej zależy pełna sprawność, zdrowie i normalne życie naszej córeczki. Jesteśmy niezamożną, ale kochającą się rodziną, utrzymujemy się z małego gospodarstwa rolnego. Leczenie Kingi pochłania każdy grosz. Sami nigdy nie zdobędziemy pieniędzy na operację… Błagamy o pomoc! Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie dla naszej Kingi. Tak bardzo chcemy, by w końcu przestała cierpieć...

72 695,00 zł ( 65,05% )
Brakuje: 39 057,00 zł
Marcin Zając
1:28:35  do końca
Marcin Zając , 27 lat

Jeden moment zmienił całkowicie życie Marcina. Pomóż mu wrócić do zdrowia!

To miał być zwykły, marcowy dzień, który zresztą dobiegał już końca. Chciałam położyć się spać, wiedząc, że syn lada moment wróci do domu. Moment ten ostatecznie zdawał się trwać w nieskończoność. Nagle usłyszałam głośny huk na klatce schodowej. Gdy wybiegłam sprawdzić, co się stało, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam… Mój syn leżał, krzycząc z bólu. Okazało się, spadł ze schodów. Najszybciej jak mogłam, zadzwoniłam na pogotowie. Pamiętam tylko Marcina mówiącego, że wszystko go tak strasznie boli. Widziałam, jak traci przytomność, aby chwilę później ją odzyskać. To było coś potwornego! Ta bezsilność i ogromny strach o mojego syna!  Marcin trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Dowiedziałam się od lekarzy, że jego stan jest bardzo ciężki. Syn musiał przejść operację odcinka szyjnego kręgosłupa. Miał również zszywaną ranę na głowie. Przez 3 tygodnie Marcin przebywał w stanie śpiączki. Dopiero po tym czasie udało się nawiązać z nim kontakt. Niestety trwałą konsekwencją nieszczęśliwego wypadku okazało się porażenie czterokończynowe.  Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak silny i młody chłopak, w jednej chwili stał się pacjentem, który leży podpięty do szpitalnej aparatury i zamiast walczyć o realizację wcześniejszych planów i marzeń, walczy o swoją sprawność. Wiem jednak, że Marcin ma w sobie ogrom siły do tego, by się nie poddać i jestem pewna, że systematyczna rehabilitacja wkrótce przyniesie oczekiwany efekt. Regularne ćwiczenia pobudzają ciało syna do pracy, usprawniają mięśnie. Nie boję się, że Marcin sobie nie poradzi. Boję się o koszty, które ponosimy każdego dnia w związku z rehabilitacją. Boję się, że jak zabraknie środków, Marcin straci szansę na dalszą walkę o swoją przyszłość, a do tego nie możemy w żadnym wypadku dopuścić!  Turnusy, których Marcin teraz potrzebuje są bardzo drogie, a ja nie jestem w stanie mu ich opłacić. Mam ogromną wiarę w Was – w ludzi, którzy zechcą nam pomóc. Bez Was to się nie uda. Patrzę na syna i mam jedną myśl – nigdy się nie poddać. Proszę, wesprzyj Marcina! Joanna, mama Wesprzyj Marcina poprzez licytacje

41 412,00 zł ( 27,6% )
Brakuje: 108 588,00 zł
Wiktor Szczyciński
Wiktor Szczyciński , 2 latka

Od pierwszych chwil życie Wiktora to ciężka walka. Pomóż mu ją wygrać!

Od pierwszych chwil na tym świecie, życie Wiktorka to ciężka droga. Los stawia przed moim malutkim synkiem wyzwania, z którymi każdego dnia musi sobie radzić. Tak bardzo chcę mu pomóc... Chcę ściągnąć z jego barków ból i cierpienie. Pragnę zrobić wszystko, by czekała na niego piękna przyszłość. Jak każdy rodzic, chcę dla swojego syna wszystkiego, co najlepsze. Stąd mój apel o pomoc. Wiktor urodził się na początku lutego tego roku. Od razu zdiagnozowano u niego wodogłowie, artrogrypozę, nóżki końsko-szpotawe. Słuchałam lekarzy i nie mogłam w to uwierzyć. Przecież ciąża przebiegała prawidłowo! Nikt wcześniej nie poinformował mnie, że moje dziecko może być chore! To był koszmar... Wiktorek potrzebuje bardzo intensywnej rehabilitacji, operacji nóżek, a potem kolejnych ćwiczeń. Dodatkowo będzie potrzebował także specjalnych butów ortopedycznych, które ze względu na wzrost, należy często wymieniać na nowe. Niestety koszty leczenia i terapii nas przerażają. Pragniemy zapewnić synkowi normalne życie. Naszym marzeniem jest zapewnić mu dobry start, tak aby w przyszłości mógł bawić się ze swoją starszą siostrą, pójść do przedszkola, normalnie się rozwijać... Tylko z Twoją pomocą będzie to możliwe.  Beata i Paweł, rodzice Wiktorka

4 641 zł
Waldemar Tomasiuk
Waldemar Tomasiuk , 66 lat

Wraz z nowotworem doświadczyłem potężnej zmiany w życiu!

Przez większość zawodowego życia byłem szefem kuchni na statku. Lubiłem to co robię i nie narzekałem na warunki. Miałem rodzinę, mieszkanie, działkę… Z dniem diagnozy wszystko zaczęło znikać. Mój stan się pogarszał. Na leczenie wydałem oszczędności, sprzedałem mieszkanie i ostatecznie zostałem całkiem sam. Mogłoby się wydawać, że choroba wszystko mi zabrała… Z materialnych rzeczy tak, pozbawiła mnie wszystkiego. Ale dzisiaj już wiem, że mam o wiele więcej!  Diagnoza, jaką jest nowotwór wydaje się być wyrokiem. Rzeczywiście, nie jest łatwo uświadomić sobie, że jest w Tobie śmiertelne zagrożenie. Nie pomaga też fakt braku możliwości skutecznego leczenia… Stajesz wtedy przed wyborem — walczyć czy się poddać. Wybrałem walkę, chociaż niełatwą!  Rak prostaty, z którym toczę bój od paru lat w klinice w Niemczech, pozbawił mnie pracy, osłabił i pochłonął wszystkie moje oszczędności. Szukałem najlepszej drogi ratowania mojego życia. Wszystko było na tyle kosztowne, że sprzedałem dorobek życia i zostałem sam. Prawie trzy lata temu lekarz urolog dawał mi parę miesięcy życia. Aktualnie, leczę się onkologicznie i często bywam u specjalistów. Dodatkowo podjąłem się terapii alternatywnej za granicą. Odbywa się ona w cyklach 2 i 4-miesięcznych. Leczenie przyniosło pożądane efekty, poprawiając moją kondycję i zmniejszając postęp choroby. Żyję i walczę do dziś! Wierzę, że wiele dobrego jeszcze przede mną! Niestety po wynikach najnowszych badań wiemy, że zmiany nadal są i zawsze istnieje zagrożenie, że urosną… Coraz częściej ból sprawia, że coraz trudniej mi się poruszać. Wydałem już wszystkie oszczędności na leki i rehabilitację... Co dalej?  Zwracam się do wszystkich o pięknych sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Dziękuję znajomym i nieznajomym za każdą podarowaną złotówkę. Dla mnie to nie tylko pieniądze. To najcenniejszy dar — dar kolejnych dni życia.  Waldemar

6 605,00 zł ( 3,77% )
Brakuje: 168 305,00 zł