Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Dostatnia
Magdalena Dostatnia , 70 lat

Rak kontra życie! Pomóż wygrać tę najważniejszą walkę!

Mam na imię Magdalena, mam 67 lat. Nie spodziewałam się, że życie postawi mnie w miejscu, w którym będę musiała prosić o wsparcie w walce z okrutną chorobą, z którą zmagam się od czerwca 2021 roku. To właśnie wtedy stwierdzono u mnie nowotwór złośliwy – gruczolakoraka jelita grubego. I to właśnie wtedy całe moje dotychczasowe życie legło w gruzach. Po zabiegu operacyjnym usunięciu 30 centymetrów jelita grubego podjęłam leczenie chemioterapią, ale po czterech cyklach musiałam przerwać terapie. Mój organizm odpowiadał drastycznymi objawami na tego typu zabiegi. Wtedy dowiedziałam się także, że w pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych. Miałam wrażenie, że nie ma możliwości przerwania łańcucha złych informacji…  Po wielu miesiącach poszukiwań szansy leczenia w Polsce i zwątpień trafiłam do Kliniki w Niemczech. Jestem już po dwóch wizytach, które sfinansowałam z własnych środków. Niestety nie mam dalszych oszczędności na kontynuowanie leczenia w Niemczech, a roczny koszt pobytu w klinice to 60 tysięcy Euro. Kwota nie zawiera kosztów noclegów, dojazdów, a to również bardzo duże sumy.  Jestem dobrze nastawiona do życia i efektów leczenia w Klinice w Niemczech, które po dwutygodniowych cyklach mają pozytywne potwierdzenie w wynikach laboratoryjnych, a terapia przynosi pozytywne efekty. Choroba nie ma cech progresji. To trzyma mnie przy nadziei, że jeszcze będę mogła cieszyć się sprawnym życiem z moimi najbliższymi.  Mam czworo wspaniałych wnucząt w wieku 6 miesięcy, 7 lat, 8 lat i 16 lat, które bardzo kocham i z którymi chciałabym przebywać jak najdłużej. Cieszyć się ich dorastaniem, ich miłością i pełnić rolę babci. Mam nadzieję, że z waszym nieocenionym wsparciem, nawet tym niewielkim, będę mogła kontynuować leczenie i być nadal członkiem mojej wspaniałej rodziny.  Zanim zapadłam na chorobę nowotworową, wspierałam przez wiele lat potrzebujących. Nigdy nie przypuszczałam, że sama będę prosić o pomoc. Wszystkim, którzy zdecydują się na wsparcie i życzliwość, dziękuję z całego serca. Każdego dnia modlę się i dziękuję za każde okazane mi wsparcie.  Wiem, że „ludzi dobrej woli jest więcej”… Magdalena

51 937,00 zł ( 16,63% )
Brakuje: 260 191,00 zł
Małgorzata Dobrowolska
2 dni do końca
Małgorzata Dobrowolska , 62 lata

Pomóż nam odzyskać mamę! Rehabilitacja daje nadzieję na powrót do zdrowia!

Moja mama jest najwspanialszą kobietą, jaką znam. Tyle razy udowadniała nam, że da się przezwyciężyć wszystkie przeszkody, które stają nam na drodze po nasze marzenia. Mimo panicznego lęku wysokości mama zaczęła spacerować z nami po górach, wchodzić na wieże widokowe, spróbowała nawet wspinaczki. Świadomość, że ma w sobie tak ogromne pokłady siły, daje mi ogromną nadzieję, zwłaszcza teraz, kiedy wiem, jak trudna walka o sprawność ją czeka... 10 stycznia miałyśmy pojechać w góry, spróbować swoich sił na stoku narciarskim i pozjeżdżać na sankach. Rano zadzwoniła do mnie siostra. Odebrałam połączenie myśląc, że powie mi o tym, że wszystko już gotowe i wyjechały z mamą, by mnie odebrać. Tymczasem w słuchawce telefonu usłyszałam słowa, które zmroziły mi  krew w żyłach - “Przyjeżdżaj szybko! Mama straciła przytomność, wezwałam karetkę”.  Okazało się, że mama miała tętniaka mózgu. Z powodu jego pęknięcia oraz uszkodzeń spowodowanych przez wylew i udar niedokrwienny, doszło do głębokiej afazji mowy i prawostronnego paraliżu. Nasza mama, która na co dzień opiekowała się osobami schorowanymi i starszymi, w jednej chwili sama stała się pacjentką potrzebującą opieki i regularnej rehabilitacji. Niestety, mimo pomocy najbliższych nie stać nas na opłacenie wszystkich kosztów niezbędnej opieki, dlatego bardzo prosimy Was o pomoc. Nasza ukochana mama ma w sobie tyle ciepła i serdeczności, którymi zawsze obdarzała innych. Teraz sama znajduje się w sytuacji, w której tak bardzo potrzebuje wsparcia. Już wiele razy udowadniała, że nie zamierza się poddawać i tak samo jest teraz, gdy toczy swoją najtrudniejszą walkę. Zrobimy wszystko, by pomóc naszej mamie. Prosimy, nie zostawiajcie nas samych. Liczy się każdy pomocny gest!  Ola, córka

2 063,00 zł ( 2,15% )
Brakuje: 93 682,00 zł
Svitlana Jabłońska
Svitlana Jabłońska , 35 lat

Matka dwójki dzieci kontra stwardnienie rozsiane! Ratujemy Svietlane!

Rok temu niespodziewanie trafiłam do szpitala. Paraliż nogi i ręki nie zwiastował niczego dobrego. To wtedy rozpoczęła się moja przygoda z hospitalizacją i walką o sprawną przyszłość. Gdy poznałam diagnozę, poczułam jedno – okrutne przerażenie. Staram się nie dopuszczać do siebie czarnych myśli, ale ciężko żyć w cieniu choroby… Po gruntownych badaniach okazało się, że zmagam się ze stwardnieniem rozsianym. Ta wiadomość była dla mnie szokiem. Przecież mam dopiero 32 lata, wspaniałego męża i dwójkę dzieci, które potrzebują sprawnej mamy.  Moja rodzina jest dla mnie ogromnym wsparciem, ale także motywacją. Wiem, że nie mogę ich zawieść. Muszę walczyć! Dlatego nie zwlekałam w poszukiwaniach miejsca, które mogłoby mnie uratować. I tak by móc zatrzymać postępy choroby rozpoczęłam leczenie w Grecji. Przywrócono funkcjonalność ciała i dano nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Teraz muszę przejść drugi cykl leczenia, aby choroba nie miała szans dalej się rozwijać. Na domiar złego w mojej ojczyźnie, w Ukrainie wybuchła wojna, przez co sama z dziećmi musiałam uciekać do Polski. To trudne sytuacja. W jednym momencie walczę z chorobą, w drugim modlę się, by najgorszy czas dla mojej ojczyzny minął… Bardzo boję się o moich najbliższych.  Sama nie jestem w stanie zarobić na leczenie, które jest bardzo drogie, a powinnam je kontynuować natychmiast, by zatrzymać stwardnienie rozsiane i nie zaprzepaścić tego, co już udało się osiągnąć. Dlatego z całego serca i ze wszystkich sił proszę, pomóż mi… Teraz, jak nigdy dotąd, potrzebują wsparcia. Walczę nie tylko dla siebie – walczę dla mojej ukochanej rodziny, bez której nie potrafię żyć! Svitlana

2 418,00 zł ( 3,31% )
Brakuje: 70 452,00 zł
Patrycja Hase
Patrycja Hase , 46 lat

Miłość, zaręczyny, plany i… UDAR❗️Pomóżmy Patrycji wrócić do sprawności❗️

Patrycja ma 44 lata. Przeżywała właśnie cudowne chwile. Wielka miłość, wielkie plany na przyszłość, narzeczeństwo i nagle jak grom z jasnego nieba, TRAGEDIA! Niespodziewana choroba przerwała wszystko… Dzisiaj walczy, by w pełni sił wrócić do swojego ukochanego, do życia, do funkcjonowania!  Patrycja jest młodą kobietą, tak wiele jeszcze przed nią... Niestety wydarzenia ostatnich lat, wywróciły jej życie do góry nogami, odbierając sprawność i samodzielność... Od 2 lat zmaga się ze skutkami pęknięcia tętniaków w mózgu. Rehabilitacja pozwala na stopniową poprawę ruchową oraz złagodzenie objawów napięcia mięśniowego. Jednak nadal musi odbywać się to regularnie i odpłatnie... Patrycja nie może zostawać sama. Jest osobą leżącą. Siedzi na wózku tylko z asekuracją. Jej partner podnosi ją codziennie z łóżka, by móc razem spędzić czas, by porozmawiać i ćwiczyć.  Patrycja osiągnęła już olbrzymi sukces, ponieważ na nowo nauczyła się mówić. Razem oglądamy teleturnieje, w których udziela odpowiedzi szybciej niż ja! Jest przeszczęśliwa, bo walczy. Widzi efekty i sens przepracowanych, często wycierpianych godzin rehabilitacji!  Parter Patrycji wstaje i pracuje od 4:00-5:00 rano, by móc ich utrzymać. Refundowana rehabilitacja niestety nie jest wystarczająca, zatem przyjeżdżają i są przez niego opłacani fizjoterapeuci, specjaliści oraz opiekunka…  Patrycja to prawdziwy wojownik i miłośniczka ŻYCIA! Według prognozy fizjoterapeuty będzie mogła samodzielnie poruszać się po intensywnym i długim leczenie.  Obecnie potrzebuje pomocy przy większości wykonywanych czynności. Zrobienie herbaty, kąpiel, przygotowanie posiłku to z pozoru łatwe czynności, jednak dla niej stanowią cele JESZCZE nie do wykonania.  Patrycja ma wiele wspomnień i chwil, do których chciałaby jeszcze wrócić. Taniec, spacery, wspólne wakacje i spokojne patrzenie w przyszłość. Patrycja chce żyć, tu i teraz, pełnią swoich możliwości, o które walczy każdego dnia! Opłaty za leczenie, za sprzęt i za opiekę są w tej chwili już tak ogromne, że przestaliśmy być samowystarczalni. Nie przykujemy Patrycji na zawsze do łóżka, będziemy o nią walczyć mimo wszystko.  Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc i prosimy — podaruj Patrycji i nam nadzieję! Kochający Patrycję bliscy

2 032,00 zł ( 2,27% )
Brakuje: 87 248,00 zł
Marianna Chruściel
Marianna Chruściel , 72 lata

Poczuć ziemię pod nogami... Wpieramy panią Mariannę!

Mam 70 lat. Być może dla niektórych to naprawdę dużo, jednak ja czuję, że przede mną może być jeszcze wiele pięknych chwil. Niestety, od lat borykam się z licznymi chorobami, a stan mojego zdrowia doprowadził mnie do momentu, w którym muszę prosić o pomoc. W 2016 roku podczas pobytu w szpitalu, w trakcie którego miałam robione bajpasy, doszło do zakażenia sepsą i klebsellą. Konieczna okazała się amputacja nogi... Proteza, jaką otrzymałam, jest już dla mnie za mała i chodzenie sprawia mi ogromny ból. Grozi mi także amputacja drugiej nogi, z powodu problemów z krążeniem.  Na co dzień mieszkam sama, korzystając z pomocy dobrych ludzi. Kochani bardzo proszę, jeśli możecie ulżyć moim cierpieniom, pomagając mi w zbiórce pieniędzy na nową lekką protezę, to bardzo Was o to proszę! Marianna

850 zł
Wiktor Hrywas
Wiktor Hrywas

Wiktor nie spocznie bez dalszej walki! Pomóż!

Życie mojego synka, niemal od pierwszych dni, to walka o sprawność, samodzielność i zdrowie. Niestety jest to okropnie trudna droga, która co chwila wije zakręty niemalże nie do pokonania. Wiktor od urodzenia choruje na cytomegalię wrodzoną. Skutkiem tej choroby jest opóźnienie rozwoju psychoruchowego z cechami niezborności ruchowej, obustronny niedosłuch, wada wzroku-ubytek siatkówki, opóźnienie rozwoju mowy. Pomimo wielu niepełnosprawności Wiktor robi bardzo duże postępy w rozwoju psycho-ruchowym. Bardzo się stara, jest niezwykle skupiony i zmotywowany do dalszej walki. To daje efekty, jednak już do końca życie będzie musiał kontynuować terapię.  Syn na co dzień uczęszcza na zajęcia rehabilitacyjne, logopedyczne, SI. Cztery razy w tygodniu jeździmy do innego  miasta na rehabilitację prowadzoną w kombinezonach SpiderSuite. Staramy się również jeździć dwa razy w roku na turnus rehabilitacyjny do Ośrodka Rehabilitacji Zabajka2 w Złotowie. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia Wiktor wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji ruchowej. Mąż jest jedynym żywicielem 4-osobowej rodziny. Codzienne koszty rehabilitacji, turnusy, terapie i leczenie znacznie przekraczają możliwości naszej rodziny. Stąd nasza prośba o wsparcie finansowe. Każda podarowana złotówka zostanie przeznaczona na kolejne turnusy rehabilitacyjne. To one dają największe efekty. Dzięki Twojej pomocy Wiktor dostanie szansę na lepszy rozwój! Proszę, pomóż nam. Mama

3 295,00 zł ( 22,44% )
Brakuje: 11 386,00 zł
Olaf Talabski
Pilne!
Olaf Talabski , 17 lat

Nie traćmy wiary nawet, gdy jest źle❗️ Prosimy o pomoc dla Olafa❗️

Olaf jest wspaniałym synem – zaraża swoim uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. Jako rodzice robimy co w naszej mocy, by skutki mózgowego porażenia dziecięcego nie ograniczały wszystkich jego marzeń i pragnień.  Porażone mięśnie, liczne przykurcze, wysoka spastyka ciała powodują nie tylko ból, ale deformują ciało naszego syna. Dzięki wsparciu Darczyńców udało się zrealizować pierwszy etap operacji kręgosłupa Olafka. Teraz podczas rehabilitacji widzimy tę ogromną różnicę! Lekarze dokonali prawdziwego cudu! Jednak za każdą dobrą informacją, kryje się niepokojące "ale". Dr Feldman powiedział, że osiągnięcie przez Olafa w miarę samodzielnej sprawności wymaga pilnej operacji obu nóg! Pionizacja się nie uda bez korekcji chirurgicznej nóg Olafa! Mamy niewiele czasu, a musimy uzbierać kolejne setki tysięcy, by wrócić na drugi etap operacji! Jesteśmy przerażeni. Zależność od zaangażowania ludzi, od wsparcia jest naszą ostatnią nadzieją.  Szukamy pomocy gdzie się da i prosimy o wsparcie. Musimy wierzyć, że się uda. Kiedyś nas zabraknie, więc priorytetem jest zapewnienie Olafowi przyszłości, w której będzie umiał sobie poradzić. Chcemy mu pomóc, póki pozwalają nam zdrowie i siły. Wiemy, że wspólnymi siłami to może się udać. Rodzice Olafa

790 137,00 zł ( 59,89% )
Brakuje: 529 138,00 zł
Karina Konka
Pilne!
Karina Konka , 14 lat

Dramatyczna sytuacja❗️Wzrosły koszty leczenia Karinki! Pomóż...

Ile jeszcze cierpień przed Karinką? Jak długa jeszcze będzie jej droga do sprawności i zdrowia? Jak wiele razy jej mama będzie musiała prosić o pomoc dla córeczki, bez której wszystko przepadnie…? Karinka niczym sobie na to wszystko nie zasłużyła. Operacja za operacją, kolejne tygodnie w gipsach i ortezach. Nie miała i nie ma normalnego dzieciństwa. Jednak ma szansę! Pomóż, ten jeszcze jeden raz. Przegońmy razem ból i cierpienie, dajmy Karince i jej mamie nadzieję na przyszłość!  Katarzyna, mama Kariny: Moja córka ma już za sobą 5 zabiegów, a z każdym z nich coraz mniej wiary w pozytywne zakończenie… Przed nią miały być jeszcze tylko dwa zabiegi w Niemczech, gdzie dzięki pomocy Darczyńców Karinka może być leczona. Niestety, okazało się, że jej stan jest znacznie poważniejszy, a na domiar złego dostaliśmy wyższe, zaktualizowane kosztorysy operacji – ma być ich jeszcze 4… Dla 11-letniej dziewczynki to niesamowity stres… W Niemczech dostaliśmy zalecenia pracy nad miednicą, kręgosłupem, bo niestety deformacja nóg pociąga za sobą określoną postawę ciała. A o następnej operacji na kręgosłupie nie chcę nawet myśleć… Kolejny zabieg planowany jest na 24 maja (przyjęcie 23 maja), wtedy będzie pobierany odlew na ortezy. Cykl zabiegów miał się skończyć do sierpnia, ale może przeciągnąć się do końca września. Nie wiem, czy to w ogóle realne, by zebrać tyle pieniędzy do tego czasu…  Poprzednia zbiórka trwała dwa lata, fundusze na rehabilitację, bez której operacje nie mają sensu, wykorzystywaliśmy na bieżąco. Nie spodziewałam się aż takich podwyżek… Nie będę ukrywać – jestem załamana. Co mam jednak powiedzieć córce? Że niestety, w trakcie leczenia, po którym tak wiele się spodziewamy, zabrakło nam środków i musimy wracać do domu? Że tyle wycierpiała na marne? Że nie będzie żadnej poprawy, mało tego – będzie coraz gorzej? Proszę, poznaj naszą historię i jeśli tylko los mojej córeczki nie jest Ci obojętny, wesprzyj ją choć przysłowiową złotówką… Grudzień 2009 roku — to wtedy na świecie pojawiła się moja ukochana córeczka. Nasze szczęście nie trwało jednak długo… W drugim miesiącu życia lekarze stwierdzili opóźnienie psychoruchowe. Zaczęła się rehabilitacja. Wierzyłam, że Karinka z tego wyjdzie i dzięki ciężkiej pracy szybko nadgoni rówieśników. Niestety, najgorsze dopiero miało nadejść… Ostateczna, prawidłowa diagnoza zapadła o wiele za późno. Oznaczało to stracone najważniejsze miesiące, podczas których mogłybyśmy tak dużo osiągnąć… Nie wiedziałam, że moja córka ma porażenie mózgowe. Lekarze stwierdzili to dopiero w 20 miesiącu jej życia. Niedowład czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych i lewej kończyny górnej — tak brzmiał nasz wyrok. Wtedy też przyszło orzeczenie o niepełnosprawności. Moja córka jest niepełnosprawna — ta myśl tłukła się po mojej głowie, raniła serce. Dlaczego właśnie my, dlaczego Karinkę to spotkało? Nie było jednak czasu, żeby się użalać. I tak za dużo go straciliśmy. Wiedziałam, że zrobię wszystko, by moja córka była szczęśliwa, mimo swojej choroby. Dzisiaj Karinka jest pod opieką sztabu specjalistów: neurologa, neurochirurga, ortopedy, lekarza rehabilitanta oraz przychodni rehabilitacyjnej. Z powodu licznych chorób towarzyszących znajduje się także pod opieką: poradni onkologiczno-hematologicznej w Szczecinie (w związku z zaburzeniami krzepnięcia – choroba von Willebranda); kardiologa (niewielka wada serca); urologa (pęcherz neurogenny); alergologa (uczulenie pokarmowe i wziewne). Dużo jak na tak małą dziewczynkę… Na chorobę Karinki nie ma leku, ona nigdy nie wyzdrowieje. Jedynym ratunkiem jest rehabilitacja — systematyczna, nieprzerwana, uciążliwa, ale niosąca nadzieję na poprawę. I operacje…  Karinka ma tylko jedno marzenie – znów chodzić. Walczymy o to, ale los nam rzuca kolejne kłody pod nogi… Ciągle złe wiadomości, ciągle ból i strach. To trudne, jednak  nie mam innego wyjścia - znów proszę o pomoc dla mojej córeczki. Obiecałam jej, że zrobię wszystko, ale moje wszystko to za mało…  

46 327,00 zł ( 11,42% )
Brakuje: 359 300,00 zł
Michał Kaczyński
Michał Kaczyński , 40 lat

Jeden dzień zmienił życie w koszmar... Michał walczy o swoją szansę. Pomocy!

W jednej chwili całe życie zmieniło się nie do poznania. Kilka sekund sprawiło, że przyszłość jest dla nas wielką niewiadomą… Wypadek przekreślił plany i marzenia, ale to wydarzenie nie oznacza końca!  Michał to człowiek ze sportową duszą. Czasem miałam wrażenie, że on i rower to jedno. Dla niego nie było złego czasu ani miejsca - plan treningowy był dla niego wyznacznikiem, dla którego był w stanie podporządkować wiele. Cudowny, pełen energii tata, wspierający partner. Osoba, na którą zawsze można liczyć. Dziś to wszystko wspominam ze łzami w oczach, bo mój mąż w tym momencie jest zupełnie innym człowiekiem… Wypadek odebrał mu siły i możliwości. Zabrał to, co było dla niego naturalne.  Ten telefon zapamiętam na zawsze - nasz wspólny przyjaciel powiadomił mnie o wypadku. Nagle w głowie pojawiło się mnóstwo myśli. Strach, niepewność i nadzieja… trudno o tym wszystkim opowiedzieć… Nie wiedziałam, jak powiedzieć o tym dzieciom. Nie byłam przygotowana na to, co powiedzą mi lekarze. Nagle zostałam ze wszystkim sama. Mąż był w ciężkim stanie - nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Urazy doprowadziły do poważnych komplikacji i paraliżu. Nie doszło do uszkodzenia mózgu, dlatego Michał z całą świadomością konsekwencji musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. To nie było dla niego łatwe…  Do niedawna mieliśmy zapewnioną rehabilitację i ćwiczenia w ramach refundowanej opieki medycznej. Krok po kroku Michał starał się pokonywać kolejne ograniczenia. Niestety, ten etap powoli dobiega końca, a ja muszę szukać pomocy dalej. Otwierając zbiórkę początkowo traktowałam ją jako zabezpieczenie na przyszłość. Wiedziałam, że te środki mogą okazać się potrzebne w chwili kryzysu… W tym momencie stanęłam przed poważnym wyzwaniem, bo muszę zapewnić Michałowi pobyt w ośrodku, w którym będzie mógł kontynuować walkę. Niestety na dalszą refundację nie mamy już szans, a miesięczny koszt specjalistycznej opieki przekracza 20 tysięcy. W tym tempie, środki ze zbiórki wystarczą nam zaledwie na kilka miesięcy, a specjaliści nie pozostawiają wątpliwości, że czeka nas jeszcze długa i trudna walka. Muszę zawalczyć! Chcę stanąć na wysokości zadania i zapewnić mężowi możliwość powrotu.  Potrzebuję pomocy, bo sama nie jestem w stanie pokryć takich rachunków. Tragedia, która nas spotkała może mieć szczęśliwe zakończenie, jeśli każdy z Was przekażę swoją cegiełkę, która zapewni mojemu mężowi możliwość dalszej walki.  Michał pomimo kryzysów, pomimo tego, że rehabilitacja wymaga od niego ogromnego zaangażowania i siły, nie traci nadziei ani pogody ducha. Jak w planie treningowym krok po kroku z uporem podejmuje kolejne wyzwania. Specjaliści są zdziwieni jego energią i zaangażowaniem, a ja wiem, że mój mąż jest gotowy zrobić wiele, by wrócić do częściowej sprawności.  Marzę tylko o tym, by Michał wrócił do domu. Do dzieci. Do mnie. Do swojej pasji. Zdrowie i sprawność mojego męża wyceniono na ogromną cenę, ale dzięki Waszej mocy możemy dokonać niemożliwego. Proszę, nie zostawiaj nas w potrzebie. Twoje wsparcie to jedyna nadzieja na lepsze jutro nie tylko dla Michała, ale całej naszej rodziny.  *Szacunkowa kwota zbiórki

63 255,00 zł ( 24,17% )
Brakuje: 198 447,00 zł