Koszmar z 1997 r. wrócił... Powódź po raz kolejny odebrała nam schronienie...
Nic nie jest w stanie opisać tego okropnego uczucia, gdy woda nieubłaganie wdziera się na teren posesji. Niszczy nie tylko mury i pochłania wszystkie meble. Zabiera bezpowrotnie wspomnienia, pamiątki i przede wszystkim spokój. To, co kiedyś było bezpiecznym schronieniem dla całej rodziny, nagle staje się areną bezsilności wobec potęgi natury. W jednej chwili cały świat, który zbudowaliśmy, został zagarnięty przez wodę. Pozostała tylko rozpacz i pytanie, dlaczego my? Jestem mieszkanką wsi Zabłocie w Kotlinie Kłodzkiej, której nie oszczędziła powódź. Dom mieszkalny oraz budowane przez całe życie przez moich rodziców gospodarstwo rolne zostały zalane przez wodę... Mieszkam razem z rodzicami w podeszłym wieku, w starym domu, który pamięta tragedię, która nawiedziła Polskę w latach 90. Nasz dom został zalany podczas powodzi w 1997 roku, a samo gospodarstwo uległo zniszczeniu również w 2006 roku. Poziom wody w budynku mieszkalnym osiągnął wtedy wysokość 1,5 m a w budynkach gospodarczych do 2,5 m. Ze względu na stare budownictwo parter domu, który wręcz "utonął" w wodzie, przez długi czas nie będzie nadawał się do zamieszkania. Jako że rodzice to osoby w podeszłym wieku, mają coraz większy problem z poruszaniem się. Spory kłopot sprawia im też wychodzenie na piętro oraz proste rzeczy jak utrzymywanie starego domu w dobrym stanie. Niestety po przetoczeniu się fali powodziowej dom wymaga wielu napraw, m.in. uszczelnienia przeciekającego dachu, okien w niektórych pomieszczeniach oraz izolacji ścian. Ponadto stan budynków gospodarczych pogorszył się w wyniku powodzi. Gruntowny remont to jedyna opcja na przywrócenie nam jakichkolwiek warunków mieszkalnych. Niestety koszty z tym związane są zbyt wysokie dla mnie i moich starszych rodziców. Dlatego skromnie prosimy Was o wsparcie finansowe. W obecnej sytuacji najmniejsza złotówka może okazać się wybawieniem. Nie jesteśmy w stanie sami udźwignąć ciężaru kosztów związanych z remontem. Proszę, nie zostawiajcie nas samych w tym koszmarnym czasie... Magdalena