Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adrian Płaskoczyński
Adrian Płaskoczyński , 32 lata

Okrutna diagnoza Adriana❗️Pomóż mi w walce o życie ukochanego męża❗️

Do niedawna byliśmy zwykłym, szczęśliwym małżeństwem. Nasz świat wywrócił się do góry nogami w kwietniu 2024… Wtedy mój ukochany mąż Adrian otrzymał diagnozę glejaka wielopostaciowego IV stopnia… Zwracam się do Was o pomoc w walce o życie Adriana! Koszty są ogromne… Ta historia zaczęła się jak wiele innych. Na przełomie lutego i marca, mąż zaczął skarżyć się na silne bóle głowy. W pewnym momencie Adrian nie był już w stanie wstać z łóżka. Byłam strasznie zaniepokojona… Najpierw mąż udał się do laryngologa, ale badania nie wykazały nic niepokojącego w tym obszarze. Szukaliśmy dalej, a sytuacja stawała się coraz gorsza. W końcu Adrian przeszedł rezonans głowy. Mieliśmy czekać na wyniki 2-3 tygodnie. Jednak jeszcze tego samego dnia dostaliśmy telefon: “w Pana głowa znajduje się ogromny guz, podejrzewamy glejaka”. Te słowa zwaliły nas z nóg… Lekarz jasno powiedział, że Adrian w każdej chwili może umrzeć i szybko mamy pojechać do szpitala! Okrutne wiadomości jeszcze nie zdążyły do nas tak naprawdę dotrzeć, a mąż już był szykowany do operacji… Musieliśmy jednak odczekać 2 tygodnie, ponieważ obrzęk był zbyt duży, żeby móc operować od razu. Podczas operacji udało się częściowo usunąć guza. Niestety jego położenie sprawiło, że niemożliwa była całkowita resekcja. Guz oplatał tętnice… Adrian mógł wykrwawić się na stole operacyjnym… W czerwcu rozpoczął się 6-tygodniowy cykl radioterapii połączonej z chemioterapią. Niestety, leczenie okazało się nieskuteczne – szybko doszło do wznowy! Guz odrósł jeszcze większy i osiągnął rozmiary 7 cm x 5 cm x 5 cm… We wrześniu Adrian przeszedł kolejną operację. Niestety wycięto mniej niż poprzednio, ze względu na zbyt duże ryzyko. Dostaliśmy informacje, że kolejnej operacji nie będzie… Neurochirurdzy się jej nie podejmą. Dlatego musimy szukać ratunku gdzie indziej, być może za granicą! Na drodze stają jednak pieniądze… Wszystkiego metody leczenia glejaków wiążą się z gigantycznymi kosztami.  Wciąż czekamy na konsylium, którego termin został wyznaczony prawie miesiąc od operacji, ale już teraz musimy szukać, gdzie tylko się da szansy na ratunek.  Zrobię wszystko, żeby pomóc Adrianowi! Wierzę, że jeszcze wróci jego dawne życie, w którym było tak wiele pasji. Mąż jest restauratorem, zrobił kurs sommeliera, barmana. Do tego zawsze uwielbiał biegać, jeździł po całej Polsce na różne amatorskie zawody. Jego wielką pasją są też escape roomy.  Jesteśmy dopiero dwa lata po ślubie. Myśleliśmy, że przed nami całe życie pełne wspólnych przygód i podróży. Teraz to życie może przedwcześnie się skończyć. Z całego serca proszę o wsparcie dla Adriana! Tylko wspólnymi siłami możemy powstrzymać nowotwór! Aleksandra, żona ➡️ Licytacje na Facebooku

110 436,00 zł ( 21,56% )
Brakuje: 401 677,00 zł
Magdalena Zadurowicz
Magdalena Zadurowicz , 44 lata

Woda zniszczyła im dom! Nie pozwól, by to odebrało nadzieję na przyszłość!

Powódź, która nawiedziła w ostatnim czasie południowo-zachodnią Polskę zebrała tragiczne żniwo… Jednym z domów, który został zniszczony przez szalejącą wodę jest miejsce zamieszkania mojej przyjaciółki, Magdy! Trudno uwierzyć, że w tak krótkim czasie żywioł mógł poczynić tak wielkie szkody! Rodzina Magdy – jej córka, mama i starszy piesek – musiała być ewakuowana z domu, ponieważ woda zniszczyła dom doszczętnie! Po powodzi Magda zastała zalaną instalację, meble i podłogi. Bardzo chciałabym wesprzeć ją w tej trudnej sytuacji, żeby jej rodzina mogła wrócić do domu. Trudno oszacować wszystkie straty, jednak wiadomo już, że potrzebny będzie gruntowny remont domu – w tej chwili najważniejsze są podłogi, gdyż jest tam wyłożony beton.  Każda wpłata będzie ogromnym wsparciem dla Magdy i jej rodziny! Wierzę, że dzięki Waszej pomocy uda się odbudować choć w części to, co zniszczyła powódź! Aleksandra, przyjaciółka

4 215 zł
Antoś i Lilianna Kur
Antoś i Lilianna Kur , 5 lat

Lilka i Antoś walczą o sprawność! Pomóż rodzeństwu się rozwijać!

Jesteśmy rodzicami wspaniałych siedmiorga dzieci! Naszej szczególnej uwagi wymagają Lila i Antoś, u których zdiagnozowano autyzm. Synek cierpi także na mózgowe porażenie dziecięce, które w znacznym stopniu ogranicza jego rozwój… Lilianka uczęszcza obecnie do przedszkola terapeutycznego, dzięki czemu poczyniła duże postępy w komunikacji. Nie potrafi na razie pisać i dopiero wprawia się w rysowaniu. Córka jest bardzo żywiołowa i potrzebuje mieć czas i przestrzeń na różne ruchowe aktywności. Bardzo lubi też układać puzzle i pomagać nam w pracach domowych. Antoś urodził się ze stopą końsko-szpotawą i niedługo po narodzinach przeszedł zabiegi korygujące. Z powodu dziecięcego porażenia mózgowego synek potrzebuje stałej rehabilitacji, opieki wielu lekarzy oraz specjalistycznego sprzętu takiego jak pionizator czy buty ortopedyczne. Wielką pomocą dla naszych dzieci byłaby możliwość wyjazdu na turnus rehabilitacyjny… Niestety, leczenie, a zwłaszcza regularna rehabilitacja generują ogromne koszty, które przekraczają nasze możliwości finansowe.  Naszym marzeniem jest, by dzieci mogły rozwijać się jak najlepiej! Sami jednak nie poradzimy sobie z opłaceniem wszystkiego, czego rodzeństwo potrzebuje… Będziemy ogromnie wdzięczni za każde wsparcie przekazane dla Lilki i Antosia! Rodzice

191 zł
Tomasz Filipowicz
Tomasz Filipowicz , 51 lat

Woda pozostawiła po sobie ogromne zniszczenia i bezsilność... Potrzebna pomoc!

Dzień, w którym nadeszła powódź zapamiętamy do końca życia, chociaż wolelibyśmy wymazać tę katastrofę z pamięci. Wielka fala przyszła do naszego domu nagle. Woda niszczyła i zabierała wszystko, co napotykała na swojej drodze. Nie było nawet czasu, by jakkolwiek przygotować się na nadejście żywiołu. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut woda zajęła nasz dom i warsztat. Żonę i dzieci ewakuowano, a ja zostałem na miejscu, chcąc uchronić choć ułamek naszego dobytku… Ciężko jest słowami opisać ogrom zniszczeń, jakie wyrządziła powódź. Jeszcze trudniej odnaleźć się w tej sytuacji i odbudować to, co odebrał nam żywioł. Teraz sprzątamy i wyrzucamy zniszczone przedmioty, ale minie dużo czasu, zanim wrócimy do dawnego życia. Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, lecz wiem, że ciężko nam będzie poradzić sobie bez wsparcia. Każda złotówka przybliży nas do odzyskania domu, spokoju i bezpieczeństwa, które zabrała woda. Tomasz z rodziną

5 587 zł
Paweł Pawelski
Pilne!
Paweł Pawelski , 15 lat

Nowotwór u 15-letniego Pawła❗️Ratuj❗️

Do dziś nie mogę uwierzyć, że zwykły ból pleców zakończył się diagnozą nowotworu! Błagam o pomoc dla mojego syna. Paweł ma tylko 15 lat – przed nim jeszcze całe życie…  Tragedia, która nas spotkała, jest nie do opisania… Był zwykły wieczór, Paweł położył się do łóżka, a rano nie mógł już z niego wstać! Byłam przerażona i natychmiast zabrałam syna do lekarza! Skierowano nas do szpitala na dalsze badania.  Tego, co ukazały wyniku rezonansu, nie spodziewał się nikt… Przy kręgosłupie mojego syna jest guz! Ze łzami w oczach pojechaliśmy do kolejnego szpitala – Paweł trafi na onkologię. 2 miesiące trwały badania i diagnostyka. Okazało się, że przy kręgosłupie syna jest guz olbrzymiokomórkowy! To właśnie ten guz spowodował niedowład. Paweł jest sparaliżowany od pasa w dół. Syn we wrześniu rozpoczął liceum. Niestety, nie może normalnie uczestniczyć w lekcjach. Nauczyciele przyjeżdżają do nas. Wiem, że dla syna jest to bardzo trudne… Przypadek Pawła jest bardzo rzadki. Czekamy na termin operacji. W tej chwili nie wiadomo, jaki będzie jej zakres i czy guza uda się usunąć w całości. W tej chwili jesteśmy pod stałą opieką psychologiczną i ćwiczymy pod okiem fizjoterapeutów. Koszty wciąż rosną, a największe wydatki dopiero przed nami. Pewne jest jednak, że Paweł będzie musiał udać się na pobyt do specjalistycznego ośrodka, aby jego rehabilitacja po operacji pomogła mu w  jak największym stopniu wrócić do sprawności.  Przed synem jeszcze całe życie… Muszę o niego zawalczyć. Mieszkamy we dwoje – mamy tylko siebie. Zrobię dla Pawła wszystko i jako mama z całego serca Cię proszę – wesprzyj nas choć małą kwotą. Mama Pawła

13 775,00 zł ( 12,94% )
Brakuje: 92 608,00 zł
Mateusz Gulbitowicz
Mateusz Gulbitowicz , 3 miesiące

Mój dzielny synek walczy z poważną wadą. Pomóż już TERAZ!

Na początku sierpnia na świat przyszedł mój upragniony synek, Mateusz. Niestety, oczekiwanie na jego narodziny nie było łatwe. W 21. tygodniu ciąży badania prenatalne wykazały rozszczep podniebienia twardego i miękkiego. To był dla mnie szok, bo do tej pory żadne z moich dzieci nie zmagało się z takim problemem. Aż do teraz… Po usłyszeniu diagnozy chciałam się dowiedzieć czegoś więcej, niestety lekarze nie byli w stanie nic mi powiedzieć. Kazali czekać do porodu. Tak bardzo się stresowałam. Przecież wiedziałam, że moje dziecko nie będzie całkowicie zdrowe, ale w tamtej chwili nie mogłam nic zrobić!  Kiedy Mateuszek wreszcie się urodził, każda chwila z nim była dla mnie darem. Synek jest bardzo pogodnym i radosnym dzieckiem. To właśnie jego uśmiech dodaje mi sił! Odkąd tylko Mateusz przyszedł na świat, razem z mężem staramy się zapewnić mu lepsze życie. Podjęliśmy wiele starań, aby nauczyć go pić mleko z butelki. W przeciwnym razie możliwe byłoby tylko karmienie przez sondę, czego bardzo się bałam. W listopadzie jesteśmy też umówieni na wizytę u neurologopedy, który będzie nas wspierał w procesie leczenia i rehabilitacji. Niestety, aby życie Mateuszka było łatwiejsze, moje dziecko musi przejść poważną operację w Warszawie. Mieszkamy w Słupsku, więc często będziemy musieli pokonywać setki kilometrów. Duże znaczenie ma tutaj czas, bo Mateuszek jest jeszcze bardzo malutki. Im szybciej przejdzie operację, tym większa szansa, że w przyszłości będzie mu łatwiej. Szczególnie że po operacji czeka go jeszcze wiele godzin rehabilitacji pod okiem logopedów, neurologopedów i ortodonty. To będzie niezwykle długi i trudny proces, ale wierzę, że dzięki niemu życie mojego kochanego synka stanie się choć trochę łatwiejsze.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie. Koszty operacji i późniejszych rehabilitacji są dla mnie zbyt wysokie. Nie jestem w stanie ich opłacić, ale tak bardzo pragnę lepszego życia dla Mateuszka. Nie mogę się poddać! Mama 

5 640 zł
Wojtek Stępień
Wojtek Stępień , 8 lat

Walka o zdrowie Wojtka trwa od jego narodzin. POMÓŻCIE❗

Jesteśmy rodzicami dwóch wspaniałych chłopców, bliźniaków. Okres ciąży był dla nas niezwykle ważnym doświadczeniem, ale przeżyliśmy szok, kiedy w 29. tygodniu lekarz zdecydował o wcześniejszym rozwiązaniu. U dzieci wykryto zespół podkradania – jedno z nich, Wojtuś, nieświadomie odbierał swojemu bratu wszystkie siły. Niestety, o ile nasz drugi synek urodził się całkowicie zdrowy, Wojtek nie miał tyle szczęścia... W pierwszych dobach życia doszło u niego do wylewów IV stopnia. To było straszne! Nie wiedzieliśmy, co mamy czuć: z jednej strony trzymaliśmy na rękach naszego zdrowego synka, ale z drugiej Wojtek walczył o życie! Na szczęście lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby go uratować. Wiedzieliśmy jednak, że walka o zdrowie naszego dziecka będzie bardzo długa i ciężka. Wojtuś miał problem z pobieraniem pokarmu i często zmagał się z silną padaczką. Ze względu na dużą wadę słuchu i wzroku nosił aparaty i okulary. Byliśmy załamani! Codzienność Wojtka to niekończące się rehabilitacje ze względu na wielką spastyczność od pasa w dół. Kiedy synek źle się czuje, jest chory albo zdenerwowany, jego nogi sztywnieją jak kłody. Problem sprawiają mu też codziennie czynności, jak choćby trzymanie łyżeczki. Każdego dnia nasze dziecko dzielnie walczy o swoją sprawność. Wierzymy, że kiedyś Wojtuś samodzielnie usiądzie, a może nawet stanie... Największy przełom w życiu naszego synka przyniosły terapie komórkami macierzystymi. Do tej pory Wojtek uczestniczył w dwóch takich cyklach, po 5 podań każdy. To było jak cud! Nie mogliśmy uwierzyć, że wada wzroku i słuchu zmniejszyły się do tego stopnia, że dziś Wojtuś nie potrzebuje już ani aparatu, ani okularów. Ustąpiła padaczka, a rehabilitacje stały się łatwiejsze. Synek zdecydowanie sprawniej się też z nami komunikuje i okazuje emocje. Gdy jest smutny, płacze, a gdy odczuwa radość – uśmiecha się! Tak bardzo nas to cieszy. Teraz chcielibyśmy zapewnić Wojtkowi kolejną serię leczenia, która może mu pomóż w lepszym funkcjonowaniu. Marzymy o tym, żeby synek był bardziej samodzielny. Obecnie niemal bez przerwy wspieramy go wszyscy: nie tylko my, rodzice, ale także jego dwóch braci. Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że między naszymi synami powstała tak silna, emocjonalna więź. Bracia mówią, że nie wyobrażają sobie życia bez Wojtka. My także! Niestety, sami nie jesteśmy w stanie zgromadzić wystarczających środków, aby opłacić kolejny cykl terapii komórkami macierzystymi. To dla nas zbyt wysoka kwota. Z całego serca prosimy Was o pomoc. Życie naszego synka to nieustanna walka, a my naprawdę nie chcemy jej przegrać. Każda wpłata przybliża Wojtka do lepszego jutra!  Rodzice

15 124,00 zł ( 21,25% )
Brakuje: 56 047,00 zł
Natalia Antoniewska
Natalia Antoniewska , 20 lat

Córka trzymała mnie za rękę, mówiąc: "Mamo, chcę się wybudzić po operacji..." Potrzebna Twoja pomoc❗️

Jest wrzesień 2023 r. Natalka jak większość maturzystów przygotowuje się, by kontynuować naukę na studiach. Wybiera kierunek pielęgniarstwo, ponieważ chce pomagać innym. Natalka jeszcze nie wie, że za chwilę jej życie całkiem się odmieni i to ona będzie potrzebowała pomocy... Wykonując badania na studia, zostaje skierowana do dalszej diagnostyki, ponieważ ich wyniki niepokoją. Po wielu badaniach pada diagnoza – zapalenie mięśnia sercowego. W trybie pilnym zostaje przewieziona karetką do specjalistycznej placówki w Warszawie. Od tamtego strasznego dnia córka przeszła wiele inwazyjnych badań oraz zabiegów.  W marcu pojechaliśmy na kontrolę z przekonaniem, że stan zdrowia córki jest dobry. Natalia przeszła kolejne badania, po których wróciliśmy do domu. Wyniki były złe... Praca serca uległa pogorszeniu. Podjęto decyzję o kwalifikacji do przeszczepu serca. Święta Wielkanocne Natalka spędziła w domu, ale jej samopoczucie zaczęło się pogarszać... Pojechaliśmy do najbliższego szpitala, skąd córka została przetransportowana pogotowiem lotniczym do innej placówki. Po zastosowaniu odpowiedniego leczenia jej stan się nieco poprawił. Niestety wtedy usłyszeliśmy od Natalki, że czuje się naprawdę źle. Sama poprosiła, żebyśmy pojechali do szpitala.  8 maja pojechaliśmy, a kilka dni później pojawiła się decyzja o wpisanie Natalki na pilną listę do przeszczepu serca. Została przeniesiona na OITK, gdzie czekała na swoje nowe serduszko. Otrzymaliśmy w końcu wiadomość, że znalazł się dawca. Doszło do przeszczepu, który się udał. Niestety po nim serce Natalii musiało być wspomagane. Stosunkowo szybko lekarz nas poinformował, że serce córki nadal nie pracuje dobrze. Jej stan był ciężki, ale stabilny. Pamiętam, jak ściskałam jej rękę i powtarzałam: "nie poddawaj się, musisz walczyć!". Niestety tego samego dnia jej serce się zatrzymało i musiała być reanimowana... Cały czas był ze mną jej chłopak Kuba. W tamtym momencie świat się dla nas zawalił. W kolejnych godzinach została podjęta decyzja o podłączeniu terapii nerkozastepczej. Natalkę wybudzono i odłączono od respiratora. Ja i Kuba cały czas trwaliśmy przy jej łóżku. Gdy już myśleliśmy, że wszystko z nią w porządku, otrzymaliśmy wiadomość, że musi być pilnie operowana! Pojechałam szybko do szpitala, aby zdążyć, zanim znajdzie się na bloku operacyjnym. Gdy trzymałam ją za rękę Natalka powiedziała: ,,Mamo ale ja chcę się obudzić po operacji”. Pojechała na blok operacyjny. W tamtym momencie emocje wzięły górę. To było nie do wytrzymania. Zabieg na szczęście się udał. Niestety pomimo ogromnych starań lekarzy, serce wciąż nie podejmowało pracy. Jedyne co w tamtym czasie mogłam dla niej zrobić to trzymać ją za rękę i pleść jej warkocze. Usłyszałam tylko słowa: "módlcie się". Modliliśmy się wszyscy rodzina, znajomi i nieznajomi. Lekarze podjęli decyzje o ponownym wpisaniu Natalki na listę do transplantacji serca. Po kilku dniach w środku nocy dostaliśmy telefon - jest serce, rano będzie przeszczep.  I STAŁO SIĘ COŚ NIEPRAWDOPODOBNEGO! Natalka wyjechała z bloku bez żadnego wspomagania serca. Pracowało już dobrze i tak jest do dzisiaj. Doszło jednak do wielu powikłań przez wycieńczenie organizmu, które pozostawiły po sobie ślad. Ale dzięki ogromnemu zaangażowaniu lekarzy i całego personelu jesteśmy już blisko opuszczenia szpitala. Natalia rozpoczęła długotrwały proces rehabilitacyjny. Początki były ciężkie i bardzo bolesne. Natalka nie jest w stanie sama chodzić. Ze względu na przejścia, które ją dotknęły, ma obniżoną odporność, a kolejne zakażenie choćby katarem może mieć tragiczne skutki dla wymęczonego organizmu. Niestety pobyt w ośrodkach rehabilitacyjnych czy choćby rehabilitacja w gabinetach to dla niej za duże ryzyko zakażenia. Dlatego zalecana jest rehabilitacja domowa. Ma również problemy z pamięcią, co wymagać będzie stałej kontroli nad przyjmowaniem leków o stałych porach. Ze względu na jej stan wymaga pomocy w podstawowych czynnościach życia codziennego. Intensywna rehabilitacja, utrzymanie odpowiedniej diety itd. daje jej szanse powrotu do całkowitej sprawności i normalnego życia. Jednak te wszystkie koszty przewyższają na tę chwilę moje możliwości finansowe. Nie raz usłyszałam, że to cud, więc muszę o niego dbać. Dlatego zwracam się o pomoc w powrocie do normalnego życia mojej córki Natalki! Jest przecież młoda, a i tak zbyt wiele musiała już wycierpieć... Wesprzyjcie w tej trudnej chwili! Mama i bliscy Natalii

62 412 zł
Erwina Wojtal
Pilne!
Erwina Wojtal , 42 lata

Pomóż Erwinie pokonać NOWOTWÓR❗️

Walka Erwiny trwa już długo. Wszystko zaczęło się od bólu brzucha, problemów z jedzeniem… Na początku myśleliśmy, że to wrzody. Niestety okazało się, że sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. Jako najbliżsi Erwiny bardzo prosimy o pomoc. Brakuje środków na dalsze leczenie! Erwina zaniepokojona objawami udała się do lekarza. Początkowo zdiagnozowano zwężenie przełyku, ale zdecydowała się na przeprowadzenie bardziej szczegółowej diagnostyki. Wówczas okazało się, że na jej żołądku znajduje się guz. Stwierdzono nowotwór złośliwy żołądka! Erwina trafiła na onkologię. Lekarze podczas operacji starali się usunąć guza, ale niestety konieczne było usunięcie całego żołądka! Dziś Erwina karmiona jest przez sondę, bardzo często wymiotuje, jej codzienność jest niezwykle trudna… Powinna przyjmować chemię paliatywną, ale niestety złe wyniki badań i wysokie próby wątrobowe jej to uniemożliwiają! Tworzy się błędne koło, ponieważ przestój w chemii pogarsza stan zdrowia Erwiny, a jej przyjmowanie bardzo osłabia organizm! Erwina ma dwójkę dzieci – Olę i Kubę, dla których bardzo chce żyć. Potrzebuje środków na wsparcie organizmu, leczenie i rehabilitację. Sama nie jest w stanie opłacić wszystkich niezbędnych wydatków… Wcześniej Erwina była osobą, która nigdy nikomu nie odmówiła wsparcia. Teraz sama bardzo potrzebuje pomocy! Jej codzienność jest niezwykle trudna. Prosimy, nie przechodź obojętnie… Najbliżsi

50 070 zł