Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Leon Żyłowski
Leon Żyłowski , 2 latka

Ciężko chory Leoś potrzebuje specjalistycznego leczenia i terapii! Pomóż mu walczyć o zdrowie!

Gdy Leoś przyszedł na świat, tylko przez krótką chwilę mógł poczuć ciepło maminej skóry… Lekarze szybko przenieśli go na oddział intensywnej terapii. Synek urodził się z wieloma wadami wrodzonymi, o których istnieniu nie mieliśmy wcześniej pojęcia… Byliśmy przerażeni i nieświadomi, jak trudna czeka nas walka… Badania USG w ciąży uwidoczniły w brzuszku Leosia wielką torbiel. Po narodzinach okazało się, że to źle wykształcona nerka. W lipcu 2022 roku synek przeszedł operację jej usunięcia… Operacji wymagał także obustronny rozszczep podniebienia i warg. U Leosia zdiagnozowano również obustronny niedosłuch i wady wzroku i zaćmę. Wystarczy, by zachwiać życiem całej naszej rodziny…  Próbujemy odkryć, co powoduje wszystkie trudności naszego Leosia. Niestety, żadne badanie genetyczne nie przyniosło odpowiedzi… Schorzenia synka nie odpowiadają żadnej chorobie genetycznej. Nie możemy więc leczyć ich u źródła, a jedynie łagodzić objawy. Leoś rozwija się wolniej niż jego rówieśnicy, ma obniżone napięcie mięśniowe i nie komunikuje się, co często prowadzi do frustracji. Jednak wbrew wszelkim przeciwnościom, w 21. miesiącu życia postawił swoje pierwsze kroki, choć lekarze nie dawali mu na to nadziei. Pomimo licznych wyzwań zdrowotnych, Leoś jest pogodnym, ciekawym świata chłopcem. Przed Leosiem ciężka walka o zdrowie. Synek wymaga specjalistycznej opieki lekarskiej, intensywnej rehabilitacji, terapii neurologopedycznej i pedagogicznej. Koszty leczenia oraz niezbędnych sprzętów są ogromne i bardzo obciążają nasz budżet rodzinny.  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Będziemy bardzo wdzięczni za wszelkie wsparcie! Dobro, które dajesz, zawsze powraca! Rodzice Leosia

1 589,00 zł ( 2,98% )
Brakuje: 51 603,00 zł
Grześ Mnich
Pilne!
Grześ Mnich , 5 lat

Pomóż Grzesiowi pokonać NOWOTWÓR mózgu❗️

Mam na imię Angelika i jestem mamą 5-letniego Grzesia, który walczy ze śmiertelnie niebezpieczną chorobą. Strach o synka spędza mi sen z powiek, ale wiem, że nie mogę się poddać! Sytuacja niestety jest dramatyczna, a ja modlę się o każdy dzień... Bardzo proszę o pomoc… Z Twoim wsparciem mam szansę ocalić moje dziecko! Nasz koszmar rozpoczął się w kwietniu tego roku. Właśnie wtedy zaczęłam zauważać nieprawidłowości w zachowaniu i funkcjonowaniu Grzesia. Nieprawidłowości, które pojawiały się coraz częściej. Zaczęło się od zmęczenia i osłabienia. Usprawiedliwiałam to bardzo wymagającym czasem i wieloma zajęciami – Grześ przecież chwilę wcześniej zaczął swoją przygodę z przedszkolem. Niestety. Jak się okazało, sytuacja była dużo poważniejsza. 10. kwietnia trafiliśmy do szpitala, ponieważ mojemu synkowi towarzyszył nieznośny ból głowy i zaburzenia równowagi, które były tak silne, że zdarzyło mu się uderzyć w ścianę! Tam wszystko potoczyło się już bardzo szybko… Po wykonaniu tomografii komputerowej głowy usłyszałam najgorsze — okazało się, że Grześ ma ogromnego guza w IV komorze mózgu… Mój świat się zawalił. Guz uciskał już wtedy również na inne komory! Lekarze powiedzieli, że trzeba działać bardzo szybko, ponieważ w każdej chwili może dojść do najgorszego… Grześ mógł umrzeć.  Już następnego dnia zabrali go na blok operacyjny… Synek przeszedł operację usunięcia guza, którego udało się wyciąć prawie w całości. Niestety lekarze nie mogli zagwarantować, że Grześ będzie w stanie wrócić do pełnej sprawności neurologicznej.  Pierwsze cztery tygodnie po operacji to był horror. Nie miałam nawet pewności, czy mój synek mnie słyszy i rozpoznaje. Nie chodził, nie mówił, nie brał niczego w rączki – tylko leżał i płakał. Tego strasznego widoku nie zapomnę nigdy… Po zbadaniu wyciętego guza dowiedziałam się, że niestety jest to nowotwór złośliwy o nazwie Medulloblastoma. To bardzo groźny nowotwór, który nie odpuszcza tak łatwo. Walka z nim jest niezwykle trudna, wymagająca i kosztowna! Obecnie jesteśmy już po chemioterapii, którą Grześ znosił bardzo ciężko. Po każdej dawce wymagał przetaczania krwi z powodu spadków parametrów w morfologii. Mamy za sobą również pełną kurację radioterapią, która też nie była łatwa! Grześ musiał być codziennie znieczulany i usypiany i miał kolejne przetaczania krwi z powodu słabych wyników… Od czasu operacji synek wymaga noszenia pampersów, stracił apetyt i jest karmiony przez sondę. Na szczęście wróciła mu sprawność rąk i mowy, a dzięki codziennej rehabilitacji – chodzenia. Grześ powoli i dzielnie od nowa uczy się chodzić.  Teraz czeka nas leczenie immunologiczne oraz chemioterapia podtrzymująca. Niestety immunoterapii nie można przeprowadzić w Polsce i w tym celu konieczny będzie wyjazd do Niemiec. Potrzebne są jeszcze spore nakłady finansowe, których nie mam… Gdybym mogła, oddałabym wszystko, żeby tylko mój synuś był zdrowy i szczęśliwy. Nie chcę myśleć, co się wydarzy, jeśli nie uzbieram tej ogromnej kwoty… Bardzo proszę o pomoc, jesteście moją jedyną nadzieją! Angelika – mama Grzesia

182 756,00 zł ( 57,26% )
Brakuje: 136 393,00 zł
Magdalena Granos
Magdalena Granos , 51 lat

Strażacy gasili pożar prawie 3 godziny – nie udało się uratować ani domku, ani kotów... RATUJ❗️

W 2017 roku moje życie zmieniło się w koszmar. Pożar zniszczył mój domek, moją bezpieczną przystań. Strażacy walczyli z ogniem przez blisko trzy godziny, ale niestety, nic nie udało się uratować. Straciłam wszystko: moje ukochane koty, cały dorobek życia, miejsce realizacji mojego posłannictwa na rzecz natury, zdrowia, harmonii... Jeszcze parę lat temu tworzyłam w tym domku miejsce spotkań kulturalnych, warsztatów, działań w ramach realizowanych przeze mnie projektów na rzecz natury, której jestem orędowniczką.  Przez dwa lata po pożarze nie mogłam się pozbierać, to był czas niewyobrażalnego bólu. Mieszkałam u siostry, która wspierała mnie w tym trudnym czasie. Niestety, to nie był koniec tragedii... W listopadzie 2018 roku mój tata poważnie zachorował, a ja, aby się nim opiekować, musiałam zrezygnować z pracy. Dziś nie mam już gdzie mieszkać, pomieszkuję u znajomych, ale wiem, że nie mogę nadużywać ich dobroci. Moje zarobki są bardzo niskie, a sytuacja wydaje się bez wyjścia.  Przez cały czas spłacam pożyczkę, którą wzięłam przed pożarem domku na jego budowę. Raty niemal w całości pochłaniają moje środki, pozostawiając niewiele na życie. Misją domku, który chcę odbudować, jest służenie ludziom i światu w celach pokojowych, uzdrawiających, harmonizujących.  Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Potrzebuję pomocy, by odzyskać swoje życie i dach nad głową. Wierzę, że wspólnymi siłami uda mi się przełamać to zaklęte koło nieszczęść. Potrzebuję pomocy, by odzyskać swoje życie i możliwość kontynuowania mojej misji. Proszę, pomóżcie mi odnaleźć nadzieję i szansę na nowy początek. Magdalena ➡️ Artykuł o pożarze ➡️ Artykuł o pożarze w Onecie ➡️ Materiał o pożarze na YouTube

1 360 zł
Nikoś Zając
Nikoś Zając , 4 latka

Pomóż zakończyć PIEKŁO Nikosia! Twoja złotówka ma ogromne znaczenie!

U mojego Nikosia zdiagnozowano zespół Westa – jedną z najbardziej wyniszczających i trudnych do leczenia odmian padaczki. Napady pojawiają się kilkadziesiąt razy w miesiącu, czasami kilka razy w ciągu jednego dnia! Kawałek po kawałku pustoszą organizm synka… Muszę szukać ratunku! Z serca proszę o Wasze wsparcie! Nikoś ma dopiero 4 latka. Niestety coraz trudniej jest mu dalej się rozwijać. Nie przynoszą ulgi żadne lekarstwa – przy jego chorobie po prostu nie działają… Choć jest pod opieką neurologa, regularnie uczestniczy w terapii neurologopedycznej, pedagogicznej oraz rehabilitacji, jego stan nieustannie się pogarsza.…  Jeszcze niedawno Nikoś chodził, trzymając mnie za rączkę, a teraz ledwo udaje mu się wstać… Jest wycieńczony. Opada z sił… To okrutne, widzieć malutkie dziecko w takim stanie! Przeżyliśmy już tak wiele ataków, ale za każdym razem jestem tak samo przerażona! Głowa, ręce i nogi wyginają się. Nikoś traci równowagę. Jego ciałem zaczynają wstrząsać dreszcze! Gdy na chwilę odzyskuje przytomność, jest przerażony…płacze! Przytulam go z całych sił, ale po mojej twarzy też lecą łzy. Ocieram je ukradkiem, nie mogę pokazać, że tak bardzo się boję… Życie mojego synka może się zmienić! Szansą dla Nikosia jest wszczepienie stymulatora nerwu błędnego, który może pomóc zmniejszyć częstotliwość i intensywność napadów. Choć sama procedura jest refundowana przez fundusz zdrowia, wizyty u lekarza oraz koszty dojazdów są dla mnie ogromnym wyzwaniem… Nieosiągalnym!  Z serca proszę o pomoc w ratowaniu zdrowia mojego dziecka! Pierwsze spotkanie mamy umówione na 30 października. Jeśli Nikoś zakwalifikuje się do procedury, na zwiększenie impulsów będziemy dojeżdżać co 2 tygodnie. Proszę o wsparcie! Bez Ciebie nadzieja dla Nikosia zgaśnie razem z marzeniami o jego dobrej przyszłości! mama, Agnieszka

1 340 zł
Kuba Jędrzejczyk
Kuba Jędrzejczyk , 5 lat

Kubuś walczy o samodzielność! Potrzebna jest Twoja pomoc!

Kubuś jest moim oczkiem w głowie i jak każda mama, chcę zapewnić swojemu dziecku jak najszczęśliwsze dzieciństwo. Na drodze stanęła jednak przeszkoda, w postaci poważnych diagnoz. Mój synek od urodzenia potrzebuje nieustannej opieki nawet przy najprostszych, codziennych czynnościach. Dlatego z niepokojem patrzę w przyszłość. Obserwować i czekać — te słowa lekarzy towarzyszyły mi od pierwszych miesięcy życia mojego dziecka. Jednak mój niepokój rósł razem z synkiem. Kubuś rozwijał się wolniej od innych dzieci. Bardzo dużo czasu zajęła mu nauka siadania, a w wieku dwóch lat nie potrafił chodzić. Lekarze zapewniali mnie, że synek z tego wszystkiego wyrośnie, że to tylko chwilowe. Niestety tak się nie stało... Nie zniechęciło mnie to do poszukiwań. Kubuś przeszedł wiele badań i w końcu udało się postawić ostateczną diagnozę. U mojego synka stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce i całościowe zaburzenia rozwoju. Wtedy zrozumiałam, jak trudne zadanie pojawiło się przede mną jako mamą. Od tamtej pory nieustannie walczę o mojego synka, któremu chcę zapewnić jak najlepsze życie.  Codzienność jest bardzo trudna. Mimo że Kubuś jest coraz starszy, to wciąż wymaga nieustannej pomocy przy niemal każdej czynności. Nadal nie mówi... Porozumiewa się tylko przy pomocy gestów lub dźwięków, których nie mogę nawet nazwać słowami. Ma również wybiórczość pokarmową, co jest dodatkowym utrudnieniem. Synek ma problem z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, uwagi, a także nie reaguje na swoje imię i polecenia.  Mam świadomość tego, jak ważne jest wsparcie specjalistów. To właśnie dzięki długotrwałej rehabilitacji Kubuś zaczął chodzić! Byłam wtedy taka szczęśliwa i poczułam w sobie jeszcze więcej siły do walki o dalszą sprawność mojego dziecka. Wiem jednak, że przed nami jest nadal długa droga...  Nic dla mnie się nie liczy bardziej niż to, żeby Kubuś był szczęśliwy i samodzielny. Niestety wizyty u specjalistów, rehabilitacja, sprzęt medyczny — to wszystko tak dużo kosztuje i przekracza moje możliwości. Dlatego zwracam się do Was o pomoc! Każde wsparcie zwiększa szansę na lepszą przyszłość mojego dziecka! Malwina, mama Kubusia

615 zł
Łukasz Gondek
Pilne!
Łukasz Gondek , 43 lata

Tata dwójki dzieci walczy o życie❗️Ratuj Łukasza❗️

Nigdy nie przypuszczałem, że zwykłe mrowienie w ręce i nodze zakończy się diagnozą złośliwego nowotworu! Mam wspaniałą żonę i dwójkę dzieci, które kocham nad życie. Muszę zrobić wszystko, by pokonać chorobę! W styczniu 2024 moje samopoczucie znacznie się pogorszyło. Czułem dziwne mrowienie w ręce i nodze. Byłem zaniepokojony i szybko udałem się do lekarza, jednak stwierdził on tylko podwyższone ciśnienie krwi. Objawy nie ustępowały, a wręcz zaczęły się nasilać! Nie czekając, udaliśmy się z żoną do szpitala. To tam po raz pierwszy usłyszeliśmy, że wstępna diagnoza to GUZ MÓZGU! Nie da się na spokojnie przyjąć takiej informacji. Nogi nam się ugięły, czuliśmy się, jak w najgorszym z możliwych koszmarów. To nie był jednak zły sen, tylko nasza rzeczywistość… Lekarze wykonali szereg badań, przeszedłem operację i czekaliśmy z żoną na wynik badania histopatologicznego. Każdy dzień czekania trwał jak wieczność… W końcu przyszły wyniki a wraz z nimi najgorsza możliwa diagnoza – glejak wielopostaciowy o IV stopniu złośliwości… Mój cały świat się zawalił… Płacz, złość, niedowierzanie – dlaczego nas to spotkało? Trafiłem na onkologię. Radioterapia, chemia. Starałem się być dobrej myśli, mimo że było to niesamowicie trudne. Trzy miesiące po zakończeniu radioterapii miałem kontrolny rezonans. Mieliśmy nadzieję, że guz został uśpiony. Los szykował jednak dla mnie kolejny cios – WZNOWA, guz nadal rośnie! Przeszedłem kolejną operację, ale guza nie udało się usunąć w całości… Zaczynamy więc walkę od nowa… Komisja lekarska zdecydowała, by podać mi inną, mocniejszą chemię. Lekarze zalecili mi, by zrobić badania PET z tyrozyną, które jest w stanie wyznaczyć naciek guza poza obszarem uwidocznionym w rezonansie. Ale koszt tego badania znacznie przekracza nasze możliwości finansowe. Obecnie większość pieniędzy wydaję na rehabilitację – mam niedowład lewej strony ciała oraz zwężenie pola widzenia. Dojazdy, koszty dodatkowych wizyt to spore wydatki. A przez cały czas staramy się zapewnić naszym dzieciom normalne życie…  Niestety, choroba jest nieprzewidywalna. Czas odgrywa tutaj bardzo kluczową rolę. Muszę zrobić wszystko, by być z moją rodziną jak najdłużej. By być tatą dla Weronisi i Maksa. Wierzę, że uda się pokonać chorobę. Proszę Was tylko o symboliczne wsparcie, bo sam nie dam rady. Łukasz

17 897 zł
Zuzia Szymczyk
Pilne!
5 dni do końca
Zuzia Szymczyk , 14 lat

DRAMATYCZNIE PILNE❗️2 WZNOWA zabójczego nowotworu mózgu!

Walczymy 5 rok o życie Zuzi! Teraz ta walka weszła w dramatyczne stadium! Mamy 2 wznowę! Rozpoczynamy nasz dramat od nowa!  Pięknego ciepłego wakacyjnego dnia spędzaliśmy czas na działce i nic nie zapowiadało, że to właśnie ten dzień wywróci nasz świat kolejny raz do góry nogami... Zuzia pływała w basenie, kiedy nagle dostała silnego ataku padaczki. Straciła przytomność! Wezwaliśmy pogotowie – Zuzia została przewieziona na OIOM w Jastrzębiu Zdroju w stanie bezpośredniego zagrożenia życia... Po kilku dniach stan się poprawił, Zuzia została przeniesiona na oddział pediatrii, gdzie mogłam już przebywać razem z nią na oddziale. Niestety pojawiły się kolejne dwa ataki... Po konsultacji lekarskiej zapadła decyzja o przyspieszeniu rezonansu, ponieważ już były pewne podejrzenia, chodź lekarze nie mówili nam jeszcze, co podejrzewają – ja już to czułam, umierałam ze strachu, co wykaże rezonans, chodź ciągle miałam nadzieję, że to nie to... Katowice, kolejny atak w transporcie medycznym, utrata przytomności. Oddział onkologii, rezonans. Wynik – wznowa, trzy nowe guzy w kręgosłupie, w każdym odcinku! Moje serce stanęło na moment, świat kolejny raz mi się zawalił. Wiedziałam, że muszę być silna, muszę dla niej. Zostaliśmy wypisani do domu na tydzień, aby Zuzia trochę odpoczęła. Przed wyjściem Pani Doktor zapytała mnie, czy podejmujemy dalsze leczenie... Dla mnie nie było nawet chwili, bym się zawahała, oczywiście musimy zrobić wszystko, aby Zuzia wyzdrowiała. Po dwóch tygodniach wróciliśmy na oddział onkologii, gdzie poinformowano mnie, że jest to leczenie ostatniej szansy.  Zuzia może być na tym leczeniu do roku. Jest to terapia niestandardowa -metronomiczna, na którą musiałam podpisać zgodę. Chemia w worku + chemia w tabletkach i tak stale. Kochani bardzo prosimy o pomoc. Wznawiamy zbiórkę, ponieważ szukamy pomocy za granicą. Jak na razie jesteśmy na etapie konsultacji i kwalifikacji. Jak tylko coś będziemy wiedzieć, poinformujemy Was.  Teraz po prostu bądźcie z nami! –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Początek naszej historii i walki o życie! Gdy usłyszałam ciche „medulloblastoma”, szybko wyciągnęłam telefon i wpisałam w wyszukiwarkę. Wyniki mnie przeraziły: nowotwór, złośliwy, rzadki, najbardziej niebezpieczny! Było to podczas badania rezonansem. Siedziałam za kotarą, nie widziałam twarzy lekarzy. Oczy zaszły mi łzami. Moja córeczka śmiertelnie chora… Co teraz? Mama mnie uspokajała, że może coś źle usłyszałam. W końcu jeden lekarz mówił do drugiego, a nie do mnie. Powinnam poczekać na potwierdzoną diagnozę. Podczas obchodu rozpoznanie się potwierdziło… Zuzia choruje na nowotwór złośliwy mózgu. To rdzeniak płodowy – medulloblastoma IV stopnia złośliwości. Po operacji usunięcia guza mózgu stwierdzono przerzuty do kręgosłupa w odcinku szyjno-piersiowym i lędźwiowym. Wywołało to niedowład połowiczny. Po 18. cyklach chemioterapii i 36. cyklach naświetlania stan jest stabilny. Jednak gdy spytaliśmy się lekarki, co to znaczy, odpowiedziała, że mamy się cieszyć każdą wspólną minutą. W najbardziej niespodziewanej chwili nowotwór może się przebudzić!  Po operacji Zuzia dostała niedowład połowiczny, stwierdzono też niedosłuch obustronny. Zaskoczyły nas ataki padaczki… Taki ciężar spadł na naszą córeczkę. Przed wykryciem choroby była bardzo towarzyską, otwartą dziewczynką. Po dwóch latach walki zmieniła się diametralnie – zamknęła w sobie, miała opory przed spotkaniami z innymi dziećmi. Mimo ogromnej determinacji, by stanąć na nogi, zaczyna tracić siły. Boję się, że pewnego dnia się podda...  Tak walczymy już 5 rok o zdrowie i życie naszej córeczki! Bez Was nie mamy szans! Kasia, mama

106 437,00 zł ( 6,67% )
Brakuje: 1 489 308,00 zł
Filip Frączyk
Filip Frączyk , 7 lat

Uchroń Filipka przed pogorszeniem sprawności! Potrzebny specjalistyczny wózek!

W 2021 roku naszą rodzinę spotkała ogromna tragedia. Niespełna czteroletni Filipek uległ wypadkowi komunikacyjnemu. Nigdy nie zapomnimy strachu o jego życie, który nam wtedy towarzyszył…  Droga do zdrowia nie zakończyła się po opuszczeniu oddziału szpitalnego. Sprawność naszego synka zależy teraz od systematycznej rehabilitacji! W ostatnich latach, w dużej mierze dzięki Waszemu wsparciu przy opłaceniu turnusów, udało się osiągnąć wspaniałe efekty – Filip próbuje stawiać pierwsze kroki i potrafi klęknąć! Niestety, wszystkie postępy może zaprzepaścić niedobrany wózek… Filipek miał już dwa wózki refundowane przez NFZ – nie były one jednak dopasowane pod niego. Źle w nich siedział, krzywił się, a trud włożony w rehabilitację mógłby pójść na marne! W końcu udało nam się znaleźć wózek, który odpowiada potrzebom Filipka! Niestety problemem jest jego koszt. Cena takiego wózka to kilkanaście tysięcy złotych, z czego jedynie część podlega refundacji NFZ.  Na ten moment odpowiedni wózek to tylko marzenie... Mamy jednak nadzieję, że dzięki Waszej pomocy uda się je spełnić! Wierzymy, że po raz kolejny możemy liczyć na Wasze wsparcie! Razem możemy zmienić życie FIlipka na lepsze! Rodzice

1 652,00 zł ( 10,78% )
Brakuje: 13 668,00 zł
Nela Kalińska
Pilne!
Nela Kalińska , 13 miesięcy

PILNE: Roczek na onkologii❗️Malutka Nelka z ogromnym guzem mózgu... POMOCY❗️

Nelka dziś skończyła roczek. Tak strasznie się boję, że jej pierwsze urodzinki, będą tymi ostatnimi… Nasza sytuacja jest jak z najgorszego koszmaru. Zamiast na przyjęciu – jesteśmy na szpitalnej sali, z kapiącą do żył córeczki chemią… Nowotwór chce mi odebrać Nelkę i wepchnąć w szpony śmierci… POMOCY!  Nela to nasze długo wyczekiwane dziecko. Jedynaczka, której jest dla mnie i męża całym światem. Urodziła się z wrodzonym napięciem mięśniowym, ale przecież to żadna tragedia. Kilka miesięcy rehabilitacji i wszystko wydawało się być w porządku. Niestety w pewnym momencie pojawiły się kolejne problemy. Nelka zaczęła przekrzywiać główkę na jedną stronę, trzeba było wrócić na rehabilitację. Niestety kłopoty nie ustępowały, a pewnego dnia Nelkę zaczęło też boleć gardło, konieczny był antybiotyk. I wtedy się zaczęło… Córeczka wymiotowała, ale lekarze podejrzewali, że jej żołądek jest podrażniony z powodu leczenia. Niestety sytuacja pogarszała się, wymioty nie ustępowały… Trafiliśmy na SOR, gdzie pierwsze badania dały niepokojące objawy. Nelka została przewieziona do szpitala w Lublinie, aby wykonać tomograf. Wynik był przerażający: 6-centymetrowy guz w główce mojej malutkiej córeczki! I to na pniu mózgu… Najgorszy rejon…  Trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. Wtedy stan Nelki był już krytyczny! Konieczna była pilna operacja. Lekarze mówili, żeby się z nią pożegnać, a ja nie mogłam powstrzymać łez… Ale ona, moja malutka, dzielna dziewczynka jakoś to przetrwała! Niestety rokowania nie są pomyślne. Córeczka prawdopodobnie ma guza ETMR. To niezwykle agresywny nowotwór… Ale czekamy jeszcze na ostateczne potwierdzenie diagnozy. Ale ja nie mogę się poddać! Muszę uratować moją malutką córeczkę! Nadzieję daje mi to, że ona walczy z całych sił. Przeżyła operację, po niej szybko zaczęła oddychać sama. Teraz dzielnie znosi chemioterapię, która rozpoczęła się kilka dni temu. Chociaż widzę, jak ją strasznie boli… Później czeka ją jeszcze przeszczep komórek macierzystych i megachemia. Szukamy wszystkich możliwych sposobów na ratunek dla Nelki. Do tego trzeba jednak ogromnych pieniędzy… Chcielibyśmy wysłać próbkę guza do różnych klinik w Europie, gdzie być może zaproponują nam innowacyjną terapię. Tak bardzo boję się, że ją stracę... Że moja malutka ukochana córeczka przegra tę walkę... Dlatego proszę z całych sił – URATUJMY JĄ! Bez Ciebie się nie uda... Natalia, mama

127 331,00 zł ( 39,89% )
Brakuje: 191 818,00 zł