Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jasmine Elaman
Jasmine Elaman , 19 miesięcy

NOWOTWÓR zabiera maleńkie życie❗️Potrzebna pomoc❗️

Każdego dnia, w każdej minucie, jako rodzice ciężko chorego dziecka, błagamy, by nie było już bólu, łez i lęku... By nasza malutka córeczka nie musiała cierpieć. Maleńkie życie, które dopiero co się zaczęło jest zagrożone…  Wszystko się zaczęło, jak Jasmine skończyła roczek. Do tego momentu nasza córeczka rozwijała się prawidłowo. Zaczęła wcześnie siedzieć, czołgać się i wstawać. Już prawie umiała chodzić, kiedy niespodziewanie nastąpił silny regres. Mała szybko się męczyła, zaczęła wcześniej chodzić spać, straciła chęć do zabawy, była apatyczna.  Zwróciliśmy się najpierw do terapeuty, przepisano jej masaże i specjalne ćwiczenia. Pani doktor mówiła, że wszystko z córką dobrze – u dzieci tak się zdarza, że niekiedy zaczynają chodzić później. Cierpliwie czekaliśmy na jakiekolwiek zmiany.  Niestety było tylko gorzej. Skierowano nas do neuropatologa, potem na USG i MRI i w końcu wylądowaliśmy u neurochirurga. Byliśmy zaskoczeni, gdy lekarz powiedział nam, że córeczka ma wodogłowie spowodowane guzem mózgu! Byliśmy w szoku. Na początku było nam naprawdę ciężko pogodzić się z diagnozą, ale lekarz zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Niestety medycyna w naszym kraju jest słabo rozwinięta. Córce założono drenaż, ale nieudanie. Wróciliśmy do stolicy, gdzie ponownie założono Jasmine drenaż i przeprowadzono operację na mózgu. Udało się usunąć część guza.  Córeczka rozpoczęła leczenie – 20 cykli chemioterapii w dużych dawkach i radioterapia. Wiemy, że w przypadku naszej Jasminki i nowotworu, z jakim się zmaga, zaproponowane leczenie będzie nieskuteczne. Jesteśmy po konsultacji z kliniką SJD w Barcelonie. Onkolog odpowiedział na nasze pytania i zapewnił, że leczenie będzie skuteczniejsze, jeśli guz zostanie maksymalnie usunięty, a w następnym etapie zastosuje się protonoterapię. W taki sposób możemy bezpiecznie pokonać wyściółczaka, czyli nowotwór, z którym zmaga się nasza córeczka.  Niestety koszty leczenia są ogromne i zdecydowanie poza zasięgiem naszej rodziny. Nigdy nie zdobędziemy pieniędzy, dzięki którym moglibyśmy rozpocząć leczenie w Barcelonie. Tak bardzo boimy się, że stracimy tę szansę.  Dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc! Zrobimy wszystko, by uratować córeczkę, ale bez Was nie damy rady... Rodzice

704,00 zł ( 0,08% )
Brakuje: 793 060,00 zł
Bartek Rachwał
Bartek Rachwał , 8 lat

Bartuś był zdrowym chłopcem, ale nagła choroba zniszczyła wszystko❗️Potrzebna pomoc❗️

Bartuś był jak inne dzieci – lubił się bawić, był bardzo żywiołowy i energiczny. Zdrowy, szczęśliwy, uśmiechnięty chłopiec – takiego go pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś takiego zobaczymy...  Nasz synek przed ukończeniem 4. roku życia zachorował na rzadką chorobę, jaką jest Zespół Fires. To ciężki i bardzo niebezpieczny rodzaj padaczki lekoopornej, która rozwija się u dzieci uprzednio zdrowych i prawidłowo rozwijających się! Choroba pojawiła się nagle, kiedy nasz synek przechodził infekcję z wysoką gorączką.  Diagnoza zamieniła nasze życie w koszmar.  Choroba zaczęła rozwijać się w zastraszającym tempie. W jej przebiegu pojawiło się zapalenie mózgu, utrata pamięci, zaburzenia poznawcze. Każdy atak był resetem mózgu Bartusia i utratą wszystkich dotychczas wykształconych umiejętności! Organizm naszego synka codziennie był degradowany...  W 2020 roku Bartuś przez 5 miesięcy przebywał na oddziale intensywnej terapii, a następnie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej na kolejne 3 miesiące. Niestety, po wybudzeniu nie odzyskał świadomości...  Trafiliśmy do Kliniki Budzik, w której syn przebywał rok.  Zaczęliśmy szukać ratunku wszędzie. Pomoc znaleźliśmy poza granicami Polski w specjalistycznej klinice w Niemczech – byliśmy przekonani, że to dla Bartusia ogromna szansa. Niestety leczenie w Niemczech, na które czekaliśmy tak długo, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Stan Bartusia drastycznie się pogorszył! Pojawiły się problemy z oddychaniem oraz nasilenie ataków padaczki. To był dramat… Leczenie nie pomogło, a tylko pogorszyło całą sytuację! Byliśmy zdruzgotani, ale nie mogliśmy się poddać. Musieliśmy dalej walczyć o syna. Niestety los nie był dla nas łaskawy... Na początku tego roku w ostatniej chwili, Bartuś trafił na stół operacyjny z powodu stanu zapalnego żołądka i wewnętrznych warstw brzuszka. Lekarze usunęli PEGa (sondę dożołądkowę) oraz cześć zapalonych warstw brzusznych. Na szczęście nie doszło do zapalenia otrzewnej. Po operacji Bartuś został przeniesiony na OIOM, gdzie przebywał kolejne 3 tygodnie. Po kilku miesiącach w miejscu blizny wyszła przepuklina, która opóźnia termin wykonania ponownego założenia PEG-a. Planowany termin zabiegu i pobyt w szpitalu to koniec października.  W tym roku, dzięki zebranym środkom udało się nam dwa razy pojechać na turnusy rehabilitacyjne, na których Bartuś bardzo dobrze sobie radził. Bartek jest także rehabilitowany w domu przez kilku terapeutów różnych specjalności – neurologopeda, rafleksolog, SI, fizjoterapeuta, osteopata. Terapeuci chwalą go za wytrwałość oraz widoczne postępy.  Szukamy również dla Bartka nowych możliwości terapeutycznych oraz możliwości komunikacji. W dalszym ciągu staramy się konsultować leczenie Bartusia pod kątem możliwości modyfikacji leczenia, które ma duże spektrum skutków ubocznych.  Ze wsparciem lekarzy walczymy także, aby nasz synek mógł oddychać bez respiratora. Bartusiek zaczyna także stopniowo coraz więcej jeść różne, na razie płynne pokarmy, oczywiście z pomocą terapeuty. Dużym problemem są pojawiające się napady padaczki, pogłębiająca się skolioza, stałe napięcie mięśniowe oraz przykurcze dłoni oraz stóp.  Przed nami jeszcze jedno wyzwanie. Ze względu na to, że Bartuś rośnie i przybiera na wadze konieczne jest dostosowanie domu do jego potrzeb, m.in. przebudowa łazienki. Synek wyrasta także ze sprzętów medycznych, które są mu bardzo potrzebne. Nie poddajemy się, choć jest nam bardzo ciężko. Po leczeniu w Niemczech miało być lepiej… Stało się jednak odwrotnie, niż przypuszczaliśmy. Tyle wylanych łez i cierpienia za nami. Nasz kochany Bartuś też nie odpuszcza – jest dla nas motywacją, inspiracją, przykładem, że za wszelką cenę trzeba walczyć. Dopóki są siły, to każdy, nawet najmniejszy jego kroczek, jest dla nas ogromnym zastrzykiem energii.  Koszty dalszego leczenia przerażają nas. Sami nie jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki. Dlatego prosimy Was o pomoc, udostępnianie i wpłacanie, choć symbolicznej złotówki.  Błagamy, nie zostawiajcie nas w tej walce i pomóżcie nam odzyskać syna... Rodzice Bartka  ➡️ Pomagamy Bartusiowi! 💚

22 832,00 zł ( 10,73% )
Brakuje: 189 934,00 zł
Szymon Kapyś
Szymon Kapyś , 4 latka

Martwimy się o przyszłość naszego synka! Potrzebna pomoc!

Byliśmy pewni, że Szymek urodził się zdrowy. Jego rozwój wydawał się przebiegać prawidłowo. Wypowiadał pojedyncze słowa, później krótkie zdania. Lubił się bawić, układać puzzle i czytać książeczki. Problemy pojawiły się, gdy skończył 2,5 roku… To wtedy nasz ukochany synek zaczął wycofywać się do swojego świata, jak się później dowiedzieliśmy, świata spektrum autyzmu. Przestał wskazywać palcem, utracił kontakt wzrokowy oraz reakcję na imię, nie był zainteresowany zabawą z innymi dziećmi.  Po diagnozie wdrożyliśmy terapię, dzięki której Szymek był na dobrej drodze. Niestety, po przebytej grypie przyszedł duży regres. Przestał całkowicie mówić, stracił większość umiejętności i zainteresowań, przestał zgłaszać swoje fizjologiczne potrzeby.  Utrata możliwości komunikacji i wyrażania swoich potrzeb powoduje u niego ogromną frustrację. Bardzo często uderza rączkami w głowę, w nocy budzi się z krzykiem i zwija się na łóżku. Widzimy, że coś go boli. Po wielu konsultacjach trafiliśmy do lekarza, który zdiagnozował u Szymka, dające objawy spektrum, autoimmunologiczne zapalenie mózgu. To przez nie organizm synka nie zwalcza infekcji, tylko atakuje swój układ nerwowy.  Szymon jest bardzo smutnym dzieckiem, uśmiech rzadko gości na jego twarzy. Niebawem czeka go długotrwała antybiotykoterapia. Najskuteczniejszym sposobem walki z chorobą są bardzo kosztowne wlewy z immunoglobulin, regularne zajęcia z fizjoterapii, terapii logopedycznej, integracji sensorycznej, terapii pedagogicznej i psychologicznej.  Chcemy skorzystać z wszelkich możliwości, aby pomóc naszemu dziecku. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby dawny Szymon wrócił do nas. Przez lata angażowaliśmy się w liczne charytatywne działania. Nie spodziewaliśmy się, że sami będziemy zmuszeni prosić o pomoc dla naszego dziecka. Będziemy wdzięczni za każdą, nawet skromną wpłatę, która pomoże wrócić Szymkowi do zdrowia. Rodzice Ewa i Mariusz ➡️ Grupa licytacyjna dla Szymonka

81 990,00 zł ( 33,5% )
Brakuje: 162 691,00 zł
Klara Kowalewska
Klara Kowalewska , 7 miesięcy

Dramatyczna walka o zdrowie i przyszłość Klarci trwa! POMÓŻ!

Nasza maleńka córeczka nie miała tyle szczęścia, co jej rówieśnicy... Klara urodziła się ze sferocytozą, chorobą krwi polegającą na deformacji i krótszej żywotności krwinek czerwonych. Schorzenie to bardzo szybko dało pierwsze objawy, powodując znaczną anemizację.... Nasze kilkumiesięczne dziecko jest już po piątym przetoczeniu krwi. Ma zalecone wykonanie aż czterech rezonansów magnetycznych w znieczuleniu ogólnym celem dalszej diagnostyki. Wszystko to wiąże się z kilkudniowymi pobytami w szpitalu, rekonwalescencją i utrudnieniami w rozwoju psychofizycznym… W wieku około roczku będzie potrzebny zabieg usunięcia zatoki w okolicy kości guzicznej, a w wieku dziecięcym usunięcia śledziony i pęcherzyka żółciowego.  Klarcia jest pod stałą opieką lekarzy wielu specjalizacji:  gastroenterologa, hematologa, chirurga, nefrologa i fizjoterapeuty. Liczne pobyty w szpitalach, narkozy oraz długie dni leżenia w wymuszonej pozycji pod aparaturą spowodowały – i niestety będą powodować u Klary zaległości fizyczne. W związku z tym niezbędne jest wsparcie fizjoterapeuty, aby maksymalnie wspomóc nasze dziecko w osiąganiu kolejnych kamieni milowych.  Już wiemy, że proces diagnozy i leczenia wszystkich schorzeń będzie trwał długie, trudne miesiące. Potrzeba skrócenia tego czasu, przyspieszenia badań i zabiegów (celem spowolnienia siły i tempa anemizacji oraz potrzeby kolejnych przetoczeń krwi, a także zaległości psychofizycznych) wymusza na nas korzystanie z opieki medycznej prywatnie. Przestajemy dawać radę opłacać to wszystko z własnej kieszeni, dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Wesprzyjcie nas w walce o przyszłość naszej córeczki! Rodzice Klarci

6 060 zł
Michał Szabla
Michał Szabla , 4 latka

Trwa walka o sprawność Michasia! Musimy działać już teraz!

Mój kochany wnuczek nie jest taki jak inne dzieci. Widzi świat w sposób, który nie zawsze rozumiem, a tak bardzo chciałabym mu pomóc… Michaś każdego dnia musi walczyć o swoją sprawność. Mimo towarzyszących nam trudności, każdy postęp wnuczka traktuję jak OGROMNY SUKCES! To mi dodaje sił. Moim marzeniem jest zapewnienie mu jak najlepszej przyszłości!  Początkowo nic nie zapowiadało problemów w zdrowiu Michasia. Rozwijał się on jak inne dzieci, próbował nawiązywać relacje, powoli uczył się mówić. Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się, gdy wnuczek miało około półtora roku. Wszystko zaczęło się od wykonywania nietypowych ruchów podczas czworakowania czy siadania. Punkt kulminacyjny nastąpił jednak kilka miesięcy później... Michaś budził się w nocy, coraz gorzej sobie radził z trudnymi emocjami, doświadczał także nadwrażliwości na dźwięki i zmagał się z wybiórczością pokarmową. Wizyty u wielu specjalistów potwierdziły diagnozę – całościowe zaburzenia rozwoju. Z wieloma problemami nadal się mierzymy. Widzę jednak, jak ważna jest praca terapeutyczna z Michasiem zarówno w przedszkolu, jak i w domu. Jako babcia, staram się go wspierać w codziennych wyzwaniach, dostosowywać do jego potrzeb rytm dnia i usuwać napotykane na drodze trudności. Wnuczek zaczął reagować na swoje imię, podejmować kontakt wzrokowy i coraz lepiej radzić sobie z codziennymi czynnościami. To efekty ciężkiej pracy, które dają nadzieję, że może być jeszcze lepiej. Dużym wsparciem jest dla mnie jego starsza siostra, Lenka. Jestem taka szczęśliwa gdy się razem bawią! W takich chwilach wiem, że mogę walczyć o lepszą przyszłość mojego wnuczka! Aby to się stało, musimy działać jak najszybciej! Michaś jest teraz w kluczowym wieku do pracy z problemami rozwojowymi. Do tego konieczne jest jednak specjalistyczne leczenie i rehabilitacja. Wśród naszych najbliższych celów jest także praca nad prawidłową wymową, dlatego chcemy rozpocząć współpracę z logopedą.  Na moich oczach Michaś robi duże postępy! Jednak bez pracy z odpowiednimi specjalistami, te sukcesy mogą okazać się tylko chwilowe… Niestety z takimi kosztami sama sobie nie poradzę. Dlatego proszę Was o pomoc! Każda, nawet symboliczna złotówka, będzie dla nas na wagę złota! Edyta, babcia Michasia

505 zł
Anita Drubko
Pilne!
Anita Drubko , 27 lat

Pilne❗️Trwa walka z nowotworem serca❗️Uratuj młodą mamę❗️

KRYTYCZNIE PILNE! Kochani, moja wdzięczność nie ma końca… Dzięki Wam udało mi się zebrać środki na kosztowną protonoterapię. Niestety ta walka się jeszcze nie skończyła… Muszę zdobyć pieniądze na kontynuację leczenia! Nie wiem jeszcze, jakie to będą sumy, ale jedno jest pewne – OGROMNE! Błagam o dalsze wsparcie… Guz serca, którego udało się usunąć w lipcu, odrósł! Jestem przerażona, nie wiem, ile czasu mi jeszcze zostało. Muszę żyć, bo mam dla kogo, ale sytuacja jest dramatyczna… Błagam Was o dalszą pomoc! Po raz pierwszy poprosiłam Was o wsparcie w kwietniu. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że w moim sercu, poza ogromną miłością do moich dzieci i rodziny, gości również NOWOTWÓR. Świat runął. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego spadła na mnie taka tragedia. Chwilę wcześniej po raz drugi zostałam mamą – byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie! Nie spodziewałam się, że za moment rozpocznie się mój dramatyczny wyścig z czasem. Że zamiast cieszyć się z uroków macierzyństwa, będę walczyć o życie na oddziale onkologi... Marzyłam i myślałam tylko o tym, by móc zobaczyć, jak dorastają moje dzieci… Niestety guz był tak ogromny, że operacja usunięcia była niemożliwa. Rozpoczęłam chemioterapię, ale nawet ona nie zadziałała, GUZ SIĘ NIE ZMNIEJSZAŁ! Na szczęście znalazłam lekarza, który podjął się operacji wycięcia nowotworu. To były jednocześnie najgorsze, ale również najpiękniejsze chwile – guza udało się wyciąć W CAŁOŚCI, a ja miałam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze…  Niestety… Kontrolne badanie tomografem wykazało, że ten potwór wrócił i rośnie w zatrważającym tempie! Gdy to usłyszałam, cały mój świat ponownie się zawalił… Nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe, że spada na mnie kolejna tragedia… Guz odrasta w tym samym miejscu! Jestem zrozpaczona… Nie wiem nawet, jak prosić o dalszą pomoc… Jesteśmy w trakcie ustalania dalszego planu leczenia, ale jedno jest pewne. Koszty będą ogromne! Same konsultacje online z lekarzami z Izraela to tysiące złotych! Nie stać mnie na tak drogie leczenie, ale to moja jedyna nadzieja… Bardzo się boję, że moje dni są policzone... Mam dwóch wspaniałych synów, partnera, przyjaciół, rodzinę. Muszę żyć dla nich, moje dzieci nie mogą wychowywać się bez mamy! Będę szukać ratunku wszędzie, gdzie tylko się da... Proszę, błagam Was o ratunek… Wiem, że macie wielkie serca, bo otworzyliście je dla mnie. Daliście mi nadzieję na życie, a to najcenniejsze, co mogliście mi podarować. Ta sytuacja jest dramatyczna, ale wiem, że nie mogę się poddać. Błagam, nie pozwólcie, by moje serce zgasło, żeby przestało bić. Nie pozwólcie, by nowotwór odebrał mnie dzieciom! Jesteście moim ratunkiem… Anita Apel Anity:

958 377,00 zł ( 90,08% )
Brakuje: 105 453,00 zł
Antoni Dziechciarek
14 dni do końca
Antoni Dziechciarek , 3 latka

Walka o życie bez cierpienia – wesprzyj Antka!

Nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć tego, dlaczego maluszek musi cierpieć tak bardzo… Obserwowanie z boku tej tragedii nam rodzicom łamie serca każdego dnia. Dźwięk jego płaczu pełnego bólu i przerażenia sprawia, że mamy w sobie jeszcze więcej mobilizacji do prowadzenia nierównej walki.  Synek urodził się z zespołem regresji kaudalnej. Schorzenie powoduje liczne wady rozwojowe. Dysplazja stawów biodrowych i kolanowych, stopa końsko-szpatowa, wrodzona wada rozwojowa przegród serca czy brak kości krzyżowej to tylko niektóre z długiej listy wad. I chociaż czasem mamy ochotę krzyczeć z bezsilności, nie możemy pozwolić chorobom zabrać Antosiowi jeszcze więcej. Historia jego bólu to też nasze cierpienie, niepewność i bezradność. Na ten moment mamy tylko jedno rozwiązanie – intensywne leczenie i rehabilitacja prowadzona pod okiem specjalistów. Niedawno odbyła się operacja, po której Antoś ma założone gipsy. Potem czeka nas intensywna rehabilitacja 3-4 razy w tygodniu i prawdopodobnie kolejne zabiegi. To wszystko daje jednak szansę, że Antoś pewnego dnia będzie chodził. Przed nami wiele lat, w których nie doświadczymy beztroski i radości. Musimy uzbroić się w cierpliwość i stawiać kolejne kroki w walce o zdrowie Antosia. Synek radzi sobie coraz lepiej, ale przed nim wciąż bardzo długa droga. Jeszcze raz przychodzimy do Was z prośbą o wsparcie. Razem możemy wywalczyć sprawność! Rodzice Antka

1 241 zł
Grzegorz Kwiecień
Grzegorz Kwiecień , 56 lat

Tylko rehabilitacja jest w stanie zwrócić Grzegorzowi jego dawne życie! POMÓŻ!

Czy w jednej chwili cały świat może się zawalić i zmienić wszystko o 180 stopni? Niestety może. Mój tata oraz cała nasza rodzina przekonaliśmy się o tym na własnej skórze… Nigdy nie zapomnimy nocy z 11 na 12 września 2024 roku. Wtedy tata stracił czucie w kończynach dolnych! Nagle wszystko zaczęło się dziać tak szybko… Wezwaliśmy pomoc. Tata został przetransportowany do szpitala, a później jego stan się pogorszył. Niedowład objął również kończyny górne! Okazało się, że to Zespół Guillaina-Barrégo, czyli autoimmunologiczna, ostra choroba zapalna nerwów obwodowych, która może doprowadzić nawet do śmierci! Byliśmy przerażeni! Dzięki szybkiej diagnozie lekarzy oraz pomocy kilku osób tata już 14 września został przewieziony do innego szpitala. Trafił na OIOM, gdzie od niedzieli zaczęto wykonywać mu serię sześciu zabiegów plazmaferezy. Po skończonej terapii jedyną możliwością powrotu taty do zdrowia jest intensywna rehabilitacja, która może potrwać miesiące, a nawet lata… Tego nie jest w stanie nikt określić. Obecnie tata przebywa na turnusie rehabilitacyjnym. Niestety koszt miesięcznego pobytu w ośrodku jest niesamowicie drogi, wynosi około 35 000 złotych! Moim marzeniem jest zobaczyć tatę takiego jak dawniej, bawiącego się ze swoimi małymi wnuczkami... Całą naszą rodziną zrobimy wszystko, żeby stanął na nogi jak najszybciej, niestety koszty są ogromne, dlatego bardzo proszę o pomoc!  Karolina, córka Grzegorza

32 660,00 zł ( 15,03% )
Brakuje: 184 617,00 zł
Sandra Sośnicka
Pilne!
5 dni do końca
Sandra Sośnicka , 37 lat

PILNE❗️ Mama walczy o życie! Bez leczenia Sandra nie ma szans pokonać raka

Dzięki Wam drodzy Darczyńcy jestem już po operacji, która przyniosła niewymierne korzyści zdrowotne, gdyż zostało usunięte główne źródło mojej choroby. Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie, za pierwszą zbiórkę i pierwsze zwycięstwo w walce z rakiem. Nie potrafię tego wyrazić słowami, jak bardzo jestem Wam wdzięczna i będę do końca życia!! Macie ogromne i czułe serca. Nowotwór to jednak podstępna choroba i jak raz zaatakuje, to nie odpuszcza, dlatego też sama operacja nie wystarczyła, abym wyzdrowiała. Jestem zmuszona nadal toczyć walkę o życie, aż do zabicia ostatniej komórki nowotworowej rozsianej po moim organizmie co wiąże się z kontynuacją leczenia najbardziej skutecznymi metodami. Źródło choroby zostało usunięte, jednak nowotwór się rozsiał. Komórki nowotworowe mogą przetrwać chemioterapię i uderzyć ze zdwojoną siłą. Choroba przenika cały organizm. Codziennie boję się, że nie zdołam pokonać raka. Ten potwór, który mnie zaatakował, jest najbardziej agresywny z możliwych i cały czas czyha, aby mnie zabić. Muszę walczyć z całych sił i nie poddam się! Chcę żyć dla mojego synka i dla siebie. W tej walce liczy się czas, którego mam coraz mniej. Natychmiast muszę podjąć dalsze leczenie i znowu zawalczyć o życie. Po wielu badaniach lekarze oznajmili, że przy tak agresywnym nowotworze potrzebuję leczenia spersonalizowanego i immunoterapii, która w moim przypadku daje nadzieję i ogromne szanse na pokonanie choroby i zakończenie tej nierównej walki z nowotworem. Ta metoda leczenia mobilizuje własną odpowiedź immunologiczną organizmu, umożliwiając podjęcie walki z przerzutami i wznową nowotworu. Jednak abym miała szansę na pokonanie raka, leczenie musi być kontynuowane w Niemczech, ponieważ w Polsce immunoterapia nie jest refundowana. Wiąże się to z dużymi kosztami, których nie jestem w stanie pokryć. Immunoterapia jest dla mnie światełkiem w tym długim i ciemnym tunelu, to ogromna szansa na powstrzymanie raka. Leczenie daje mi 90% powodzenia, dlatego też bardzo potrzebuję Waszej pomocy i wiem, że i tym razem mnie nie zawiedziecie. Bez Was nie miałabym szansy na operację dzięki której poczułam się na tyle lepiej by móc po raz pierwszy odprowadzić synka do szkoły w tak ważnym dla niego dniu, rozpoczęcia nauki w Szkole Podstawowej. Teraz ponownie bardzo proszę o kolejne wsparcie finansowe. Proszę, pomóżcie mi dokończyć tę walkę! Każda złotówka jest dla mnie cenna. Dziękuję Wam za każdą pomoc z całego serca.

53 545,00 zł ( 16,77% )
Brakuje: 265 604,00 zł