Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nastusia Buryk
Pilne!
Nastusia Buryk , 7 lat

KRYTYCZNIE PILNE! "Mamusiu, czy ja umrę?" – Wznowa białaczki❗️

Choćbym wylała morze łez, sama nie jestem w stanie zmienić nic. Bezsilność rozdziera mi serce, ale mimo to, chcę wierzyć, że nadzieja jest mocniejsza niż oddech śmierci, który cały czas wisi nad moją małą córeczką… Błagam o ratunek dla Nastusi! Zaczęło się niewinnie – zmęczenie i niewielka temperatura. Myślałam, że to przeziębienie. Córka nie chciała jeść, była blada… Na ciele zaczęły pojawiać się siniaki. To był znak, że dzieje się coś strasznego. Pilny kontakt z lekarzami i godziny spędzone na badaniach. USG wykazało powiększenie wszystkich organów, a następnego dnia przyszły wyniki badań - ostra białaczka lifoblastyczna... Anastazja w trybie pilnym została zabrana do szpitala.  W szpitalu powiedzieli, że pojawienie się na oddziale jeden dzień później skutkowałoby śmiercią. Nastki nie byłoby z nami… Zostałaby ogromna pustka i żal. A tak mamy jeszcze szansę. Cień nadziei, że córeczka będzie żyć! Już po pierwszej chemioterapii zauważono skutki uboczne – pojawiły się szczeliny odbytu. Nastka nadal nie może siedzieć, a chemioterapia negatywnie wpływa na jej żołądek i wątrobę. Po zakończeniu pierwszego kursu okazało się, że sytuacja nie tylko się nie polepszyła, ale i pogorszyła. Teraz czeka na nią kolejna chemia i przeszczep szpiku od niespokrewnionego dawcy. Patrzę na córeczkę... Widzę te same oczka. Widzę delikatny uśmiech, choć ciężko o niego, bo moje maleństwo dużo śpi. Całuję ją w czoło, głaszczę po łysej głowie i z całych sił zaciskam zęby, by tylko się nie rozpłakać... Muszę być silna i dać z siebie wszystko. Za nas dwie! Mamy tylko Was. Tylko Wy możecie pomóc w ratowaniu życia tego małego cudu… Mama –––––––––––––– Historię Anastazji przeczytasz poniżej ⬇️

129 105,00 zł ( 9,01% )
Brakuje: 1 303 553,00 zł
Emilia Szydlak
Emilia Szydlak , 16 lat

Wesprzyj walkę o sprawność i samodzielność! Emilka wyrosła ze swojej protezy!

Emilka przyszła na świat z wrodzoną wadą prawej nogi. To był dla mnie ogromny szok – żadne badanie w trakcie ciąży nie wskazywało na problemy. Córka miała urodzić się zdrowa! Mój świat zawalił się w jednej chwili. Martwiłam się, co będzie dalej, jak Emilka poradzi sobie w życiu... Jednak ona szybko udowodniła, że nie ma rzeczy niemożliwych! Moje obawy zamieniła w siłę, a zmartwienia w podziw! Emilka nigdy nie miała okazji stanąć na własnych nóżkach. Niemal od samego początku, by móc sprawnie chodzić korzysta z protezy. Swoją pierwszą otrzymała już w wieku 14 miesięcy! Od tamtej pory pokazuje, że brak nogi to dla niej nie przeszkoda! Córka doskonale radzi sobie w codziennym życiu – jeździ na rowerze, bawi się z koleżankami, jest niesamowicie samodzielna. Czasami potrzebuje pomocy, gdy upadnie, ale nawet to jej nie powstrzymuje. W głębi duszy wiem, że ona po prostu nie zna innej codzienności, niż ta, w której nieustannie trzeba walczyć z przeciwnościami...  By Emilka mogła w pełni cieszyć się życiem i rozwijać jak inne dzieci, potrzebuje specjalistycznego sprzętu i stałej rehabilitacji. Córka wciąż rośnie, a to oznacza, że muszę sprostać nowemu wyzwaniu – zakupowi nowej protezy, gorsetu oraz butów ortopedycznych. Muszę to zrobić jak najszybciej! Proteza, z której Emilka korzystała do tej pory, jest już za mała. Prawa nóżka córki jest obecnie o jedną czwartą krótsza od lewej, a wraz z jej wzrostem różnica ta się pogłębia. To prowadzi do nieprawidłowej postawy, koszmarnego bólu i deformacji kręgosłupa. Boję się, że jeśli nie zareaguję na czas, wszystko, o co walczyłam, przepadnie, a Emilka będzie skazana na wózek inwalidzki! Nie mogę na to pozwolić! Dlatego z całego serca proszę o wsparcie w zakupie nowej protezy, sprzętów ortopedycznych, a także zapewnieniu Emilce dalszej opieki lekarskiej i intensywnej rehabilitacji. Z głębi serca dziękuję za każdą, nawet najmniejszą pomoc i udostępnianie tej zbiórki! mama Emilki

1 894,00 zł ( 2,51% )
Brakuje: 73 383,00 zł
Marcin Leszczyński
Marcin Leszczyński , 28 lat

Błagamy, pomóżcie postawić naszego Marcina na nogi!

W sierpniu spotkało nas nieszczęście... Nasz syn uległ tragicznemu wypadkowi na motorze! Marcin w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie się okazało, że ma obrzęk mózgu, połamane biodro, miednicę, kolano, lewą rękę i bark! Syn przez wiele tygodni walczył o życie na szpitalnym oddziale ratunkowym. Leżał w śpiączce, podłączony do respiratora, a my modliliśmy się, żeby został z nami! Gdy już myśleliśmy, że teraz musi być w końcu lepiej, nadeszła tragedia… Marcin po pobycie w szpitalu w Białymstoku, został przewieziony do ośrodka rehabilitacyjnego w Sawicach, gdzie po trzech dniach z bardzo wysoką gorączką, około 42 stopnie, znów trafił do szpitala, tym razem w Siedlcach. Okazało się, że nasz syn ma zapalenie płuc! Ponownie zaczęła się walka o jego życie! Marcin przeszedł 4 operacje i jest w stanie czasami otworzyć na chwilę oczy oraz poruszyć prawą ręką oraz nogą. Niestety, to nie oznacza, że w pełni odzyskał przytomność oraz świadomość... Oddycha już samodzielnie, bez respiratora, ale przy pomocy rurki tracheotomijnej. Nie wiemy w jakim stopniu uszkodzony jest jego mózg, nie wiemy czy kiedykolwiek jego lewa strona ciała, która była tyle razy operowana, wróci do sprawności… Najprawdopodobniej uszkodzone są wiązadła nerwowe i boimy się, że syn już nigdy nie stanie na nogi! Lekarze mówią, że rehabilitacja będzie długa i kosztowna. Obecnie syn jest leczony w ramach NFZ, ale z czasem prawdopodobnie będzie potrzebował prywatnej opieki. Wiemy, że koszt takiej rehabilitacji to około 25 tysięcy złotych miesięcznie… To znacznie przekracza nasze możliwości finansowe!  Czy przez to, że leczenie kosztuje tak ogromną sumę nasz syn ma na zawsze pozostać  przykuty do łóżka? Błagamy o pomoc! Pomóżcie postawić naszego Marcina na nogi!  Rodzice

18 915,00 zł ( 3,55% )
Brakuje: 513 000,00 zł
Florian Wątruch
Florian Wątruch , 11 lat

Gdy się urodził, było już za późno... Pomóż w walce o lepsze jutro❗️

Są w życiu momenty, które zmieniają wszystko. Takie dni, po których nic już nie jest takie, jak było dotychczas. Dla nas był to dzień narodzin Floriana. Jednocześnie najpiękniejszy i najbardziej przerażający dzień w naszym życiu. To też dzień rozpoczęcia walki, tej najtrudniejszej – o życie. Walczymy razem z nim, jednak ciężko nam patrzeć na cierpienie naszego największego skarbu… Dlatego opowiadamy Wam naszą historię i ośmielamy się znów prosić o pomoc. Sami po prostu nie damy rady. 9 miesięcy prawidłowej ciąży. Z niecierpliwością czekamy na dzień rozwiązania. Trafiamy do szpitala, szybkie przyjęcie. Czekamy. I czekamy... Poród postępuje wolno, a gdy zjawiają się lekarze, jest już za późno na cesarskie cięcie. Mózgowe porażenie dziecięce, z którym zmaga się nasz syn, jest efektem komplikacji i niedotlenienia okołoporodowego. Ta diagnoza to wielkie wyzwanie, a niedowład spastyczny czterokończynowy i wada wzroku to niechciane prezenty, które zostaną z naszym dzieckiem na zawsze. Florian nie chodzi samodzielnie i nie mówi. Jedynie ciągła rehabilitacja przyczynia się do lepszego samopoczucia i komfortu funkcjonowania. Ale żeby to utrzymać, potrzebujemy sprzętu, który wesprze nas w tej walce. Już raz udało się zebrać środki, by kontynuować leczenie. Wierzymy, że i tym razem damy radę. Wszystko jest bardzo potrzebne, ale i bardzo dla nas drogie... Zbyt drogie. System do rehabilitacji i ćwiczeń, który odciąży też nasze kręgosłupy, to prawie 30 000 złotych! Sami nie damy sobie rady. Dlatego znów prosimy o pomoc, by podarować naszemu Floriankowi szansę na dalszą walkę o sprawność. Pomóżcie nam! Rodzice Floriana

7 270,00 zł ( 24,4% )
Brakuje: 22 518,00 zł
Zuzia Sowa
Pilne!
Zuzia Sowa , 2 latka

W brzuszku małej Zuzi tkwi 11-centymetrowy GUZ❗️Walczymy o życie córeczki❗️

Nasza mała córeczka Zuzia, która ma tylko 2 latka, musiała stanąć do walki z okrutnym przeciwnikiem, nowotworem – neuroblastomą IV stopnia. 15 marca – tej daty nigdy nie zapomnimy, bo był to najgorszy dzień w naszym życiu. W tym dniu zostało wykonane USG brzuszka naszej córeczki, na które skierowała nas pani doktor pediatra. Zuzia zaczęła nagle wymiotować i pojawiła się gorączka. Po przebadaniu córeczki pani doktor stwierdziła, że brzuszek naszej Zuzi wydaje się mieć zbyt duże opory przy badaniu i dlatego skierowała nas na dalszą diagnostykę do szpitala w Chorzowie. Tam otrzymaliśmy diagnozę, że Zuzia ma ogromnego guza w brzuszku. Ta wiadomość rozdarła nasze serca na milion kawałków i sprawiła, że nasz świat się zatrzymał. Nogi się pod nami ugięły, a dotychczasowe życie runęło. Sto myśli w głowie – dlaczego? Dlaczego nasza córeczka? Dlaczego to nie my tylko ona musi cierpieć? Małe niewinne maleństwo. Lekarze od razu skierowali nas do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam po przeprowadzonych badaniach zapadła diagnoza – neuroblastoma IV stopnia z przerzutami do węzłów chłonnych, jamy brzusznej, klatki piersiowej, kości i szpiku kostnego. Tomograf wskazał rozmiar, jakiego nikt się nie spodziewał – 11 cm! Ogarnęło nas przerażenie i niedowierzanie. Nikt nie jest przygotowany na taką diagnozę. Byliśmy załamani i zrozpaczeni. Nasze maleństwo rozpoczęło walkę z tym straszliwym przeciwnikiem, który nie daje jej chwili wytchnienia. Przeszła już 8 cykli chemioterapii, która osłabiła jej malutki organizm. Nie mogliśmy patrzeć jak nasze dziecko cierpi przez wymioty, ciągłe przetaczanie krwi, silne bóle. To jest za dużo dla małej dziewczynki. Za nami również najgorszy etap w dotychczasowym leczeniu – podanie wysokodawkowej chemioterapii i autoprzeszczep. Spędziliśmy w szpitalu najgorszy miesiąc w całkowitej izolacji. Zuzia była bardzo wyczerpana, nie chciała jeść ani pić. Ból był na tyle silny, że musiała mieć podawaną morfinę. Patrzenie na jej cierpienie łamie nasze serca. Zuzia walczy z całych sił, a my jesteśmy przerażeni, jak długo jeszcze jej malutkie ciałko będzie mogło to wytrzymać. Przecież ona jest taka bezbronna. Kolejnym ciosem dla nas była informacja, że nasze dziecko nadal nie może mieć przeprowadzonej operacji, mimo że kolejność jej leczenia była odwrócona. W pierwszej kolejności powinien być usunięty guz, a następnie podanie wysokodawkowej chemii i autoprzeszczep. Jednak leczenie, jakie przeszła Zuzia nie dało wystarczających rezultatów, aby umożliwić operację. Przeraża nas ta świadomość, że wciąż musimy czekać i tkwić w niepewności. Wiemy jednak z jak ogromnym ryzykiem wiąże się operacja, ponieważ oprócz usunięcia guza, który przylega do dużych naczyń krwionośnych oplatając aortę, będzie również usuwana nerka, którą guz zajął. Każdego dnia boimy się, że ten okrutny nowotwór stanie się silniejszy, a my jesteśmy bezradni! Za Zuzią już 6 miesięcy wyczerpującego leczenia, a droga, jaką musi jeszcze przejść, by móc cieszyć się życiem, jest bardzo długa, niepewna i bolesna. Od momentu diagnozy nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Żyjemy zupełnie inaczej. Szpital to nasz drugi dom. Wciąż towarzyszy nam ból i lęk przed jutrem. Teraz każdy dzień to walka nie tylko z chorobą, ale i z czasem, który nie działa na naszą korzyść. Obecnie nadal czekamy na decyzję lekarzy, czy można przeprowadzić operację. Bardzo boimy się, że możemy stracić naszą córeczkę. Neuroblastoma to podstępny nowotwór, który często wraca, nawet jak wydaje się, że został pokonany. Nawrót choroby to wyrok, jeżeli wróci to jest zawsze silniejszy. Leczenie w Polsce nie daje Zuzi pełnej szansy na wyzdrowienie. Dlatego tak bardzo potrzebujemy naszej pomocy. Po zakończeniu leczenia w Polsce potrzebne będzie leczenie przeciw wznowie, które dostępne jest tylko w specjalistycznej klinice w USA. Bez niej ryzyko nawrotu jest ogromne. To nasza szansa, aby ten straszny wróg nie wrócił. Z całego serca prosimy Was o wsparcie w walce o życie naszej córeczki. Kwota, którą musimy zebrać, jest poza naszym zasięgiem, ale z Waszą pomocą wierzymy, że możemy ją osiągnąć i dać Zuzi szansę na zdrowe i szczęśliwe życie. Razem możemy pokonać tę chorobę i uratować naszą córeczkę. Za każde wsparcie w tej walce jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni. Rodzice Zuzi ➡️ Walka Zuzi o życie - Facebook ➡️ Licytacje dla Zuzi - Facebook ➡️ walka.zuzi.o.zycie - TikTok ➡️ walka.o.zycie.zuzi - Instagram

292 925,00 zł ( 13,76% )
Brakuje: 1 834 735,00 zł
Ilona Czogała
Ilona Czogała , 70 lat

Najbardziej złośliwy NOWOTWÓR znów zaatakował❗️Potrzebne wsparcie❗️

W życiu muszę radzić sobie sama. Nie mam męża ani dzieci, dlatego w walce ze śmiertelną chorobą również jestem samotna... W czerwcu 2021 roku zdiagnozowano u mnie raka jajnika – FIGO IIIC/IV. Niedługo potem przeszłam operację i rozpoczęłam leczenie chemioterapią, które trwało do września 2022 roku. Potem był czerwiec 2023 roku, kiedy dowiedziałam się, że nastąpiła progresja choroby. Zastosowano u mnie chemioterapią paliatywną i dowiedziałam się, że terapia podtrzymująca nie jest refundowana w przypadku nawrotowym raka jajnika. Ale na razie nie będzie ona konieczna, bo zdarzyło się najgorsze… Trzeci nawrót, którego tak bardzo się bałam – stał się rzeczywistością. Znów walczę z najbardziej złośliwym nowotworem, którego nie da się do końca usunąć. Kolejny raz musiałam podnieść rękawice i rozpocząć chemioterapię paliatywną. Dopiero po wyciszeniu komórek nowotworowych, będę mogła przyjąć terapię podtrzymującą.  Bardzo się boję. Miałam nadzieję, że w końcu ten najgorszy koszmar się skończy, że jesień mojego życia będzie spokojna… Dziś ponownie muszę zwrócić się z prośbą do ludzi dobrej woli i serca, by wsparli mnie w walce z chorobą. Nie jest łatwo prosić o pomoc finansową, ale nie mam wyboru. W walce z nowotworem liczy się każdy dzień, każda szansa, której nie mogę zmarnować. Ilona

202,00 zł ( 0,31% )
Brakuje: 63 628,00 zł
Pola Banak
Pola Banak , 5 lat

Wada wynosiła aż +28 dioptrii! Pomóż ratować wzrok małej Poli!

Prawie 90% wszystkich bodźców dociera do nas poprzez narząd wzroku. To dzięki niemu możemy podziwiać świat, widzieć ukochane osoby czy też dostrzegać z daleka zbliżające się zagrożenie. Jest on szczególnie ważny dla rozwoju małych dzieci – to on ułatwia poznawanie świata i rozumienie go. Niestety, wzrok naszej córeczki jest bardzo uszkodzony, a jej wada w lewym oczku w najgorszym momencie wynosiła aż +28 dioptrii! Dodatkowo u Poli zdiagnozowano także zeza, oczopląs oraz bezsoczewkowość. Szansą na ratowanie wzroku naszej córeczki jest leczenie specjalistyczną wieloogniskową soczewką. To dzięki niej dotychczas udało się zmniejszyć wadę Poli do +16 dioptrii oraz uchronić ją przed rozwojem jaskry. Koszt jednej soczewki wynosi aż 1350 zł. Polci przyznano refundację zakupu takich soczewek, jednak musimy zamawiać je dodatkowo prywatnie o wiele częściej, ponieważ  często wypadają jej z oka. Każda twarda soczewka jest wykonana z plastiku i po przypadkowym wypadnięciu z oka niszczy się nieodwracalnie. Zdarza się, że jednym miesiącu musimy zakupić ich nawet 5! Niestety, koszty są zawrotne, a przed nami jeszcze długa i kręta droga leczenia wzroku Poli. Takie soczewki będzie musiała nosić do ukończenia ok. 8 roku życia, co sprawia, że bardzo ciężko będzie nam udźwignąć samodzielnie tak duże i długotrwałe obciążenie finansowe. Każdy rok leczenia soczewkami to wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych… Bardzo prosimy Was o pomoc w ratowaniu oczka naszej córeczki. Dzięki dotychczasowemu leczeniu udało się nam osiągnąć już naprawdę wiele, jednak walka o zdrowie naszej córeczki to nie sprint, lecz maraton. Wierzymy, że z Waszym wsparciem uda się wywalczyć dla Poli szczęśliwe dzieciństwo i lepszą przyszłość! Rodzice Polci

7 253,00 zł ( 34,08% )
Brakuje: 14 024,00 zł
Bożena Dwornicka
Bożena Dwornicka , 62 lata

Jedna kobieta i ogrom cierpienia! Potrzebna pomoc!

Z zaawansowaną miażdżycą walczę od 10 lat. Dekada pełna strachu i bólu, ale też nadziei na poprawę. Niestety, po wielu próbach leczenia choroba postąpiła i w sierpniu 2024 przeszłam amputację prawej nogi. Jeszcze w styczniu miałam mieć wstawiane bajpasy. Niestety, operacja nie doszła do skutku, bo mój ogólny stan zdrowia oraz zapchane żyły na to nie pozwoliły. Do tego zapchane tętnice szyjne groziły poważnymi powikłaniami. W tej chwili jestem osobą niepełnosprawną, niezdolną do samotnej egzystencji. Poruszam się wózku inwalidzkim, co kosztuje mnie bardzo, bardzo dużo… Długo nie mogłam pogodzić się z amputacją. Nagle stałam się zależna, bezsilna w obliczu tego, co zrobiła ze mną choroba. Nagle koszty leczenia wzrosły i stanęłam pod ścianą. Jednak wierzę, że jest jeszcze szansa, by wywalczyć przynajmniej trochę. Chciałabym wyzdrowieć i móc zakupić protezę, ale to dla mnie ogromne koszta, na które w życiu nie mogłabym sobie pozwolić. Utrzymuję się z najniższej emerytury i zapomogi, a te pieniądze nie pokrywają nawet codziennych wydatków na leki, opatrunki… Całe życie starałam się mimo wszystko pomagać i dokładać cegiełki dla osób chorych i potrzebujących. Nie myślałam, że kiedyś sama też będę takiej pomocy potrzebować. Liczy się każdy gest. Chciałabym jeszcze kiedyś stanąć o własnych siłach. Dlatego proszę o Twoje wsparcie. Bożena

3 574 zł
Oliwia Węgierek
Oliwia Węgierek , 3 latka

Z Twoją pomocą Oliwka ma szansę na lepsze jutro! Pomóż!

Mam na imię Karolina i mam dwie wspaniałe córki. Martyna urodziła się zdrowa i miałam nadzieję, że tak samo będzie w przypadku Oliwki. Niestety, córeczka urodziła się z wadą układu ruchu – stopami końsko-szpotawymi.  Oliwka ma przez to większe kłopoty z poruszaniem niż jej rówieśnicy i potrzebuje odpowiedniej opieki. Naszym największym problemem jest obecnie trudna sytuacja mieszkaniowa. Wraz z córkami, moją mamą i moim bratem mieszkamy w rodzinnym domu, który niestety jest w bardzo złym stanie… To stary, poniemiecki dom, który nigdy nie był remontowany z powodu braku środków. Zimą musimy palić w piecu kaflowym, a cała instalacja elektryczna wymaga wymiany. Chciałabym, żeby moje córeczki mogły wychowywać się w lepszych warunkach, jednak moje możliwości finansowe nie pozwalają na remont domu.  Każda wpłata będzie dla nas ogromną pomocą! Dzięki Waszemu wsparciu Oliwka będzie mogła uczęszczać na niezbędną rehabilitację i wizyty lekarskie oraz mieszkać w dostosowanym do swoich potrzeb domu. Z całego serca dziękuję! Karolina, mama

644,00 zł ( 2,01% )
Brakuje: 31 271,00 zł