Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliver Ciesielski
Oliver Ciesielski , 8 lat

Zawalcz o lepszą przyszłość małego chłopca! Pomóż Oliverowi!

Mój synek jest dla mnie najważniejszy. Od czasu diagnozy codziennie boję się o jego samodzielną przyszłość. Jego zdrowie, szczęście i sprawność to moje trzy największe marzenia. Niestety, bez Twojej pomocy żadne z nich się nie spełni… Pierwsze miesiące życia Olisia wyglądały dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Synek był zdrowy i rozwijał się książkowo. Każda nowa umiejętność przychodziła mu z taką łatwością, że gdy tylko spostrzegłam, że mój synek zaczyna je tracić, zaczęłam się bardzo niepokoić… Oliver miał dopiero półtora roczku, kiedy przestał reagować na imię i komunikować się w sposób dla mnie zrozumiały. Gdy miał ponad dwa latka usłyszałam diagnozę – autyzm wczesnodziecięcy. Na początku mój świat się zawalił. Nie otrzymałam pomocy takiej, jakiej oczekiwałam, więc sama zaczęłam jej szukać. Zapisałam synka do przedszkola terapeutycznego. Chodziłam na kontrole do neurologa, psychologa, laryngologa, poradni genetycznej i wielu innych wyspecjalizowanych lekarzy. Taka walka trwa do dziś. Największym problemem jest komunikacja oraz słaba koordynacja ruchowa. Oliver wymaga częstych spotkań ze specjalistami oraz wyjazdów na turnusy, które pochłaniają ogromne pieniądze.  Boję się, że nie będę w stanie pomóc mojemu dziecku. Bardzo go kocham i chcę dla niego jak najlepiej. Jeśli jesteś w stanie nam pomóc, będę bardzo wdzięczna. Każda złotówka ma wielką moc! Kamila – mama Olivera

765,00 zł ( 10,27% )
Brakuje: 6 682,00 zł
Wojciech Duraczyński
Wojciech Duraczyński , 38 lat

Choroby torturują mnie od urodzenia! Proszę, pomóż mi!

Od lat zmagam się z szeregiem poważnych schorzeń, które uparcie uprzykrzają i przekreślają moje codzienne funkcjonowanie i normalne życie. Wylew w trakcie porodu spowodował u mnie liczne komplikacje zdrowotne. Cierpię na liczne choroby neurologiczne, a także padaczkę oraz rozszczep kręgosłupa. Ponadto zdiagnozowano u mnie zespół Di George’a, rzadką chorobę genetyczną, która wiąże się z niepełnosprawnością. Jestem niezdolny do samodzielnej egzystencji, bo moje problemy zdrowotne są bardzo złożone. W wyniku choćby schorzeń serca konieczne było wszczepienie rozrusznika, który wspiera jego pracę. Regularnie przyjmuję leki przeciwpadaczkowe, które na szczęście działają i od lat nie miałem już napadu, jednak ich koszt, mimo częściowej refundacji, jest ogromnym obciążeniem. Nie jestem w stanie podjąć pracy zawodowej, albo jest ona bardzo ograniczona. Posiadam rentę, ale to nie wystarczy na pokrycie kosztów leczenia oraz suplementów, które są niezbędne, bym mógł w miarę samodzielnie funkcjonować. Wspiera mnie moja mama, jednak z każdym rokiem mój stan zdrowia się pogarsza – chodzę o własnych siłach, ale coraz trudniej jest mi się poruszać przez bóle mięśni i stawów… Nie chcę też być obciążeniem. Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc finansową, która wesprze mnie w dalszym leczeniu i rehabilitacji. Każda złotówka jest na wagę złota i daje nadzieję na lepsze. Wojtek

110 zł
Sandra Kaszubowska
Pilne!
Sandra Kaszubowska , 18 lat

Sandra walczy z medulloblastomą IV stopnia❗️Pomóż pokonać złośliwy nowotwór mózgu❗️

Sandra to niezwykła młoda kobieta, pełna kreatywności i marzeń. W wieku 17 lat była uczennicą szkoły średniej, odnoszącą sukcesy w języku angielskim i sztuce teatralnej, z wielkimi planami na przyszłość... Niestety, życie nagle zmieniło swój bieg na cztery miesiące przed jej 18. urodzinami. 17 czerwca u Sandry zdiagnozowano guz mózgu wielkości jajka – rdzeniaka zarodkowego, poważny i agresywny rodzaj nowotworu mózgu. Ta wiadomość była dla nas druzgocąca, ale Sandra zmierzyła się z nią z niesamowitą odwagą. Przeszła operację, która pomyślnie usunęła guz, ale pozostawiła ją z poważnymi wyzwaniami. Zabieg wpłynął na jej zdolność do chodzenia, przez co teraz porusza się na wózku inwalidzkim. Jako osoba praworęczna, utrata sprawności w prawej ręce była dla niej szczególnie trudna – uniemożliwia jej pisanie i rysowanie, jej największe pasje, bez pomocy drugiej osoby. Dodatkowo mowa Sandry została zaburzona – przez trzy tygodnie nie mogła mówić. Obecnie wymaga intensywnej terapii logopedycznej, aby odzyskać swój dawny głos i umiejętność mówienia. Jej zdolności poznawcze również uległy osłabieniu, szczególnie pamięć krótkotrwała, co utrudnia jej naukę i wykonywanie codziennych zadań. Te trudności zmusiły Sandrę do przerwania nauki na rok, właśnie wtedy, gdy przygotowywała się do ukończenia szkoły średniej i rozpoczęcia nowego etapu w życiu. Pomimo tych przeciwności, Sandra pozostaje zdeterminowana, aby kontynuować naukę i spełniać swoje marzenia. Droga do powrotu do zdrowia jest jednak długa i wymaga intensywnej fizjoterapii, terapii logopedycznej oraz wielu innych form wsparcia. Po zakończeniu radioterapii, jej 18. urodziny będą naznaczone nie świętowaniem, lecz rozpoczęciem chemioterapii – kolejnej bitwy, którą musi stoczyć z odwagą i determinacją. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w zebraniu funduszy na rehabilitację Sandry. Dzięki Waszemu wsparciu możemy zapewnić jej terapię i opiekę, które pomogą jej odzyskać siłę, głos i niezależność. Naszym celem jest umożliwienie Sandrze powrotu do nauki, ukończenia szkoły i realizacji jej marzenia o byciu ilustratorką książek. Dziękujemy za poświęcenie czasu na przeczytanie historii Sandry oraz za wszelkie wsparcie, jakie możecie ofiarować. Razem możemy pomóc jej ponownie stać się tą samą kochaną, rozmowną i pełną pomysłów młodą kobietą oraz dać jej szansę na spełnienie swoich marzeń. Niech miłość napełni Wasze serca, a hojność wobec Sandry odwzajemni się szczęściem i radością na każdy dzień Waszego życia. Przyjaciele i rodzina

6 856,00 zł ( 12,88% )
Brakuje: 46 336,00 zł
Oluś Aftyka
Oluś Aftyka , 6 lat

Okrutny los nie odpuszcza naszemu dziecku! POMÓŻ!

Aleksander urodził się we wrześniu 2018 roku, niestety od początku los nie był dla niego łaskawy… Gdy miał tylko 13. miesięcy stoczył walkę ze złośliwym nowotworem. Przyjął 6 cykli chemioterapii oraz miał operacje usunięcia guza. W lutym 2020 roku zostało zakończone leczenie, obecnie jesteśmy pod kontrolą poradni onkologicznej, ale obecnie wyniki są prawidłowe. Niestety, zmagamy się z innymi problemami... Leczenie onkologiczne przyniosło wiele skutków ubocznych, wpłynęło też negatywnie na rozwój Olusia. Mieliśmy duży problem z jedzeniem i przez moment była obawa, że syn nie słyszy. Po kilku wizytach u specjalistów wykluczyliśmy niedosłuch, lecz pojawiło się podejrzenie zaburzenia, które niestety się potwierdziło. Diagnoza, którą usłyszeliśmy to autyzm dziecięcy.  Olek nie mówi, słabo też nawiązuje kontakt wzrokowy. Nie wykonuje poleceń. Wykazuje duże opóźnienie w zakresie motoryki małej, nie rysuje, nie koloruje samodzielnie, nie układa puzzli, nie wycina…  Nie potrafi się bawić w sposób właściwy tylko manipuluje przedmiotami, nie wchodzi w interakcje z rodzeństwem czy rówieśnikami. Jednym z celów, które udało się dotychczas osiągnąć to samodzielne jedzenie łyżką i widelcem oraz nieużywanie pampersów, chociaż dalej wymaga pomocy i naszej kontroli.  Od listopada 2023 roku zaczęliśmy jeździć z synkiem na turnusy logopedyczno-działaniowe.  Podobną metodę terapii Olek ma realizowaną prywatnie. Daje to niesamowite efekty. Widzimy postępy u synka, lecz zajęcia terapeutyczne oraz turnusy wiążą się z ogromnymi kosztami, które bardzo obciążają nasz budżet rodzinny…  Całym sercem i z wszystkich sił wspieramy naszego syna, by w przyszłości mógł żyć samodzielnie i aktywnie brać udział w życiu społecznym. Autyzmu nie da się pokonać, ale można nauczyć się z nim żyć. Przed nami wiele lat trudnej walki… Będziemy bardzo wdzięczni za Wasze wsparcie! Rodzice Olka

5 875,00 zł ( 7,88% )
Brakuje: 68 594,00 zł
Igor Bęben
Igor Bęben , 2 latka

Igor każdego dnia walczy o zdrowie! Podaruj mu szansę na lepszą przyszłość!

Mam na imię Paulina. Jestem mamą Igora, który przyszedł na świat w 27. tygodniu ciąży. Był taki maleńki i kruchy… Niestety, przedwczesny poród drastycznie wpłynął na zdrowie i codzienność synka. 12 października 2022 roku niespodziewanie usłyszałam, że musimy przerwać ciążę, by ratować mnie i mojego upragnionego syna. Byłam przerażona, martwiłam się o Igorka… Nie wiedziałam, co przyniesie jutro. Niedługo po narodzinach lekarze stwierdzili u mojego maleństwa wadę serduszka – ubytek przegrody międzykomorowej. Igor spędził 2 miesiące pod respiratorem. Niestety, z czasem lista diagnoz synka zaczęła się wydłużać… Okazało się, że Igor ma zwężoną krtań i przewlekłą niewydolność oddechową. Konieczny był zabieg poszerzenia krtani, jednak niedługo po nim doszło do komplikacji. Po około dwóch tygodniach Igor nagle zaczął się dusić! Synek natychmiast trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację wyłonienia tracheostomii, aby mógł oddychać. Jego stan był ciężki – Igorek spuchł, siniał… Widok mojego dziecka, podłączonego do przeróżnych aparatur, był dla mnie najgorszy z możliwych, jakie mogłam sobie wyobrazić. Po półtora miesiąca walki pod respiratorem Igorowi udało się złapać swój oddech. Wierzyłam, że teraz nareszcie wszystko zacznie się układać i będzie już dobrze! Po 7 miesiącach spędzonych w szpitalu w końcu mogłam zabrać synka do domu. Jednak i tu nie obyło się bez problemów... Ze względu na swój stan, Igor potrzebuje stałej, specjalistycznej opieki. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by moje dziecko mogło wreszcie wrócić do domu. Kupiłam potrzebne sprzęty i choć jest ciężko, staram się zapewnić synkowi to, czego potrzebuje, by mógł cieszyć się dzieciństwem jak jego rówieśnicy. Wiem, że przed moim dzieckiem długa i trudna droga. Igora czeka jeszcze operacja krtani, a także częste wizyty u różnych specjalistów. Synek potrzebuje rehabilitacji, aby prawidłowo się rozwijać. Niestety, koszty związane z jego leczeniem są ogromne. Będę wdzięczna za okazaną pomoc. Każda złotówka ma znaczenie! Paulina, mama Igora

745 zł
Jaś Baron
Pilne!
Jaś Baron , 19 miesięcy

Pomóż uratować wzrok Jasia! Nie pozwól, by nastała wieczna ciemność❗️

Gdy nosiłam jeszcze Jasia pod swoim sercem, byłam przekonana, że urodzi się zdrowy. Chodziłam na kontrole, dbałam o siebie i każdego dnia wyczekiwałam naszego pierwszego spotkania. Niestety – gdy synek przyszedł na świat, rozpoczęła się moja walka o jego przyszłość. O to, by mógł widzieć… Bardzo proszę o pomoc! Początkowe wizyty lekarskie wskazywały, że ciąża przebiega prawidłowo i nie ma powodów do niepokoju. Jednak kolejne tygodnie diametralnie zmieniły wszelkie oczekiwania i w trybie pilnym trafiłam do szpitala, gdzie zaczęła się walka o podtrzymanie ciąży — życia i zdrowia mojego najukochańszego synka! W ciągu dwóch dni od przyjęcia na oddział na świat przyszedł mój cud – mój mały bohater Jaś. Byłam jednocześnie najszczęśliwszą i najbardziej przerażoną mamą. Nie słyszałam płaczu Jasia – jedynie ciche pojękiwanie. Cieszyłam się jednak, że jest ze mną, że przetrwał i dzielnie o siebie walczy! Urodził się przecież w 23. tygodniu ciąży. Jasiu oczka otworzył dopiero miesiąc po urodzeniu. Były przepiękne i bardzo duże. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale coś w stanie oczek Jasia bardzo się nie spodobało specjaliście. Zdecydował o przeprowadzeniu terapii laserowej. Gdy wróciłam z Jasiem do domu, myślałam, że jest niewidomy… Otworzył oczy dopiero po 2-3 dniach… Zauważyłam, że są zaczerwienione, dlatego natychmiast udałam się na kontrolę. Przed dłuższy czas lekarze zapewniali, że ze wzrokiem Jasia jest wszystko w porządku. Niestety z czasem okazało się, że synek przechodzi silny stan zapalny! Jednego oczka nie udało się już uratować… Z drugiego ściągnęli zaćmę… Dla tego oczka wciąż jest nadzieja! Zabieram Jasia na intensywną rehabilitację, by dać mu szansę na zobaczenie piękna tego świata. Marzę, by nastał w końcu dzień, w którym mój synek będzie mógł mnie zobaczyć, dowiedzieć się, jak wygląda jego mama i najbliżsi! By mógł bez przeszkód bawić się z rówieśnikami i doświadczać piękna otaczającego go świata… Niczego innego nie pragnę bardziej! Lekarz zapewnia, że mózg przesyła sygnał do jednego oczka, dlatego jest realna szansa, że Jasiu będzie na nie widział! Niestety, aby tak się stało – niezbędna jest intensywna rehabilitacja i dalsze leczenie. Wiem jednak, że sama nie dam rady mu tego zapewnić. Jest mi bardzo ciężko, ale muszę prosić o pomoc! Jasiu jest bardzo żywym, radosnym dzieckiem. Uwielbia szeleszczące zabawki, pomału zaczyna już raczkować, a ja nie mogę się doczekać momentu, aż zacznie chodzić. Zrobię dla niego wszystko! Bardzo Cię proszę, pomóż mi uratować jego wzrok! Bardzo chcę pokazać mu świat… Mama Jasia – Magdalena

151 465,00 zł ( 71,18% )
Brakuje: 61 301,00 zł
Radek Celmer
Radek Celmer , 32 lata

Pomóż tacie wrócić do synka! Tragiczny wypadek odebrał Radkowi sprawność!

Jedna chwila wystarczyła, by przekreślić wszystko, co Radek do tej pory osiągnął. Wszyscy martwimy się o jego życie i zdrowie… Jego przyszłość miała wyglądać zupełnie inaczej. 11 września 2024 roku doszło do wypadku komunikacyjnego, na którego skutek jadący na motocyklu Radek doznał urazu czaszkowo-mózgowego, złamania kręgosłupa oraz innych części ciała. Jego stan był krytyczny i początkowo nie dawano mu najmniejszych szans na przeżycie.  Po początkowym pobycie na oddziale intensywnej terapii został przewieziony na oddział neurochirurgiczny, gdzie przeszedł poważną operację kręgosłupa. Teraz wybudza się ze śpiączki, jednak nadal nie odzyskał świadomości… Radek jest na początku swojej drogi o sprawność. Ma charakter wojownika. Wiemy, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Staramy się towarzyszyć mu w zmaganiach i wspieramy go na każdym kroku. Niebawem ma opuścić szpital, by najbliższe miesiące spędzić na intensywnej rehabilitacji. Niestety, jego walka jest bardzo kosztowna. Wszyscy czekamy na jego powrót. Najbardziej jego ukochany synek, Julek, który bardzo tęskni za swoim tatą. Cała sytuacja jest dla nas niezwykle trudna. Radek to życzliwa i pełna optymizmu osoba. Miłość do motocykli towarzyszyła mu od przeszło piętnastu lat. Teraz niefortunny wypadek doprowadził do największej tragedii w jego i w naszym życiu. Chcemy, by Radek wrócił. Brakuje nam jego pozytywnej energii i uśmiechu. Zwracamy się do wszystkich życzliwych osób o pomoc w zbiórce na dalsze leczenie i rehabilitację, które są jedyną szansą na wyjście z tej ciężkiej sytuacji. Bliscy i przyjaciele Radka

465,00 zł ( 0,25% )
Brakuje: 178 578,00 zł
Paweł Sobolewski
Paweł Sobolewski , 38 lat

Chcę normalnie żyć i wrócić do pracy... Do tego jednak potrzebuję Waszej pomocy!

Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś właśnie tak będzie wyglądało moje życie. Że nie będę miał nóg. Jedna błędna decyzja zaważyła na całym moim życiu, o mało mi je nie odbierając...  Odkąd pamiętam, kochałem sport, a ruch sprawiał mi ogromną radość. Gdy myślę o swoich marzeniach z przeszłości, to chciałem zawsze żyć normalnie, uczciwie, pracować, mieć dobre relacje, cieszyć się no i oczywiście być w ruchu... Pracowałem jako mechanik samochodowy – to była moja kolejna pasja. Czułem się nieśmiertelny, jak z resztą większość młodych osób. Byłem pewny, że zło, tragedie, wypadki dotykają kogoś innego, gdzieś daleko, ale nigdy nie wydarzą się mnie.  14 lat temu chciałem sobie tylko skrócić drogę do domu. Gdybym wtedy wiedział, jakie będą tego konsekwencje... Przechodziłem przez tory kolejowe, a w zasadzie przebiegałem, bo wydawało mi się, że zdążę, że pociąg jest jeszcze daleko… Dalej mam jedynie zamglone wspomnienia, jak przebłyski świadomości. A potem obudziłem się bez obu nóg.  Po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu na Klinice Chirurgii Urazowej i Ortopedii i walce o życie wróciłem do domu. Wtedy tak naprawdę zacząłem życie od początku. Bez nóg, na wózku inwalidzkim, musiałem się nauczyć funkcjonować jako niepełnosprawny człowiek. Czy się załamałem, czy zwątpiłem w sens tego wszystkiego? Tak, nieraz. Ale zawsze podnosiłem się – powtarzając sobie, że nie wolno mi się do końca poddać. Nigdy!  Zacząłem walczyć o to, co mi zostało. Intensywne ćwiczenia i rehabilitacja kikutów pozwoliły mi dwa lata po wypadku zacząć poruszać się na protezach. W 2012 roku udało mi się zebrać potrzebną kwotę na moje pierwsze „nowe nogi" - to na nich od początku uczyłem się stać pionowo i stawiać pierwsze kroki. Wtedy po raz pierwszy od dawna znów poczułem radość. Poczułem też, że bardzo z całych sił chcę wrócić do normalności i do… sportu!  Pamiętałem ile motywacji, endorfin i radości dawał mi sport i postanowiłem znów temu zaufać. Zacząłem ćwiczyć sam w domu. Znów poczułem te same emocje, tę samą co kiedyś dumę z siebie. Później wpadłem na naprawdę szalony pomysł: wziąłem udział w Weelmageddonie 2024! Tam znów poczułem się sobą sprzed wypadku.  Obecnie poruszam się w protezach z przegubem kolanowym, jednak moja mobilność jest ograniczona. Moim marzeniem są nowoczesne protezy, które pozwoliłyby mi sprawniej pokonywać bariery i normalnie funkcjonować na co dzień, a nawet powrócić do pracy jako mechanik! Profesjonalne protezy pozwolą mi odzyskać samodzielność i niezależność. Niestety, ich koszt jest gigantyczny… Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do wszystkich, którzy to czytają, o pomoc. Każda cegiełka to dla mnie szansa na odzyskanie tego, co straciłem w wypadku… Mam nadzieję, że moja historia będzie przestrogą i skłoni do refleksji, że to, co teraz wydaje nam się takie normalne, można stracić w jednej chwili…  Paweł

387,00 zł ( 0,04% )
Brakuje: 950 288,00 zł
Oliwia Sosnowska
Oliwia Sosnowska , 2 latka

Trudny start nie może przekreślić przyszłości naszej córeczki! POMÓŻ!

Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli drugie dziecko – nasze serca oszalały z radości. Cała ciąża przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało na to, że może zadziać się coś niedobrego. Wtedy nagle, w 32. tygodniu ciąży okazało się, że konieczne jest pilne cesarskie! Byliśmy przerażeni, łożysko zaczęło się odklejać, liczyła się każda minuta! Gdy Oliwka przyszła na świat nie mogliśmy jej przytulic, ucałować, szepnąć na uszko jak bardzo ją kochamy. Lekarze niemal natychmiast zniknęli z nią za drzwiami sali porodowej i przetransportowali do innego szpitala, na oddział noworodkowy. Nie byliśmy w stanie się na to przygotować. Mury szpitala opuściliśmy bez córki w ramionach… Ale ze skierowaniem na oddział, na którym przebywała.  Tam, choć ja mogłam towarzyszyć jej w walce o zdrowie i życie, podczas gdy mąż opiekował się naszym starszym dzieckiem. Po miesiącu udało nam się zabrać Oliwkę do domu. Od razu dostaliśmy skierowanie na rehabilitację, myśleliśmy, że to ze względu na jej wcześniactwo. Jednak widzieliśmy, że córka wolniej się rozwija, chodzić zaczęła, dopiero gdy skończyła 18 miesięcy. Podczas stawiania pierwszych kroków bardzo wykrzywiała swoje stópki, co niesamowicie nas zaniepokoiło.  Odwiedziliśmy nie jednego specjalistę, ale większość z nich twierdziła, że wraz z rozwojem córki to minie. Na szczęście jeden lekarz skierował nas na dodatkowe badania, po których okazało się, że to przez choroby neurologiczne… Byliśmy załamani!  Oliwka wymaga dalszej diagnostyki, intensywnej rehabilitacji, sprzętu medycznego i wsparcia wielu specjalistów. Jej życie od samego początku nie było proste, jednak chcemy zadbać o to, aby jej przyszłość była znacznie lepsza. Wiemy niestety, że bez wsparcia ludzi dobrych serc będzie nam bardzo ciężko. Dlatego bardzo prosimy o pomoc! Rodzice Oliwki

4 575 zł