Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maciuś Dudek
Maciuś Dudek , 10 miesięcy

Maciuś przyszedł na świat z wadami wrodzonymi.. Pomóż w walce o sprawność i lepsze jutro!

5 stycznia 2024 roku na świat przyszedł nasz synek Maciuś. Ciąża przebiegała bez zakłóceń, a jego narodziny były dla nas momentem pełnym radości i nadziei. Niestety, tuż po porodzie dowiedzieliśmy się, że nasz synek zmaga się z poważnymi wadami kończyny dolnej... Pierwsze słowa, które usłyszeliśmy od lekarzy, brzmiały: „Mają Państwo wyjątkowego synka, ma tylko 4 paluszki". Od razu pomyśleliśmy sobie, że Maciuś rzeczywiście jest wyjątkowy, ale przecież nie dlatego, że urodził się z wadą nóżek... Jest dla nas wyjątkowy, bo to nasze dziecko... Maciuś urodził się bez jednego paluszka w lewej stopie, brakuje mu 5 kości śródstopia, a cała stopa jest krótsza i węższa. Kości podudzia oraz kość udowa lewej nogi są skrócone, a różnica w długości z czasem się powiększa. Diagnoza była wstrząsająca – hemimelia strzałkowa. Maciusia czekają co najmniej cztery skomplikowane operacje – pierwsze dwie z nich muszą odbyć się do 3 r.ż! Czasu mamy coraz mniej – już teraz zmagamy się z przykurczami mięśni, a lewa nóżka jest krótsza od prawej o 3 cm. Lekarze mówią, że do 3 urodzin Maciusia ta różnica wzrośnie do 5 cm... Pomimo trudności, walczymy o każdy krok naszego synka. Maciuś musi być rehabilitowany trzy razy w tygodniu i pozostawać pod stałą opieką wielu specjalistów. Dodatkowo, na jego ciele pojawiły się plamy café au lait, co może wskazywać na fakomatozę – kolejne wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć. Przed nami niezwykle kosztowne operacje w Paley European Institute, które dadzą Maciusiowi szansę na zdrowe, szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Niestety, koszty tych operacji są dla nas nieosiągalne bez Waszej pomocy. Z całego serca prosimy o wsparcie dla naszego Maciusia. Każda wpłata przybliża nas do celu i daje nadzieję, że nasz synek będzie mógł stanąć na zdrowych nóżkach i w pełni cieszyć się życiem, jak inne dzieci. Dziękujemy za każdą formę pomocy! Rodzice Maciusia

1 431 zł
Kubuś Stasiak
Kubuś Stasiak , 8 lat

Czy w końcu poznamy diagnozę❓Pomóż Kubie❗️

Patrzę wstecz i widzę długą, wyboistą drogę, jaką musiał pokonać mój mały synek, żeby wywalczyć, choć odrobinę samodzielności. Patrzę w przód i widzę, że wciąż jesteśmy na początku tej drogi...  Już ponad 8 lat dzień w dzień podejmujemy rękawicę w walce z obniżonym napięciem mięśniowym i opóźnionym rozwojem psychoruchowym Kubusia. Już ponad 8 lat od kiedy dni odliczamy nie wschodami i zachodami słońca, ale kolejnymi zajęciami na sali rehabilitacyjnej i konsultacjami. Wciąż mamy do czynienia z padaczką. Obecnie jesteśmy w trakcie potwierdzenia diagnozy, jaką jest zespół miasteniczny. Ale do ostatecznej decyzji choroba wciąż postępuje... Męczliwość i osłabienie mięśni są coraz częstsze i coraz bardziej utrudniają Kubusiowi funkcjonowanie. Kuba cały czas wymaga i będzie wymagał intensywnych terapii i rehabilitacji. Pozostaje po opieką specjalistów, którzy razem z nami czuwają nad jego zdrowiem i rozwojem – kardiolog, genetyk, okulista, endokrynolog, ortopeda... Znów musimy czekać, trzymając się nadziei, że tym razem się uda. Tym razem poznamy diagnozę i w końcu będziemy mogli odetchnąć chociaż trochę... Czas pokaże. A w międzyczasie będziemy walczyć dalej. Niestety, koszty nie odejdą jak złe myśli. Nasz rodzina stara się jak może, mąż daje z siebie wszystko, aby zapewnić naszym dzieciom jak najlepsze życie, ale i tak nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć kosztów terapii, diagnostyki i rehabilitacji Kubusia. Nie mogę zgodzić się na to, żeby przez pieniądze mój syn cierpiał psychicznie, fizycznie. I ta moja niezgoda pozwala mi codziennie walczyć o jego lepszą przyszłość. Wiem jednak, że sami tej walki nie wygramy. Dlatego dziś, po raz kolejny zwracam się do Ciebie. Pomóż nam, proszę! Monika, mama Kuby ➡️ Licytacje dla Kubusia

12 480,00 zł ( 23,46% )
Brakuje: 40 712,00 zł
Antoś Małka
Antoś Małka , 8 lat

Pomóż zapewnić Antosiowi dostęp do terapii! Walczymy o jego lepszą przyszłość!

Antoś przyszedł na świat z poważną wadą serca. To był dla nas ogromny szok! Podczas ciąży nic nie wskazywało na to, że będzie tak chory! Niestety, ta druzgocąca diagnoza była tylko początkiem jego trudności… W wieku 4 miesięcy Antoś przeszedł operację na otwartym sercu. To była jedna z najtrudniejszych chwil w naszym życiu… Długie tygodnie rekonwalescencji, rana na całej klatce piersiowej, mnóstwo szwów… Widok tak małego dziecka walczącego o życie był nie do zniesienia. Choć operacja uratowała mu życie, serce nadal nie działa w pełni prawidłowo – Antek zmaga się z niedomykalnością zastawek. Na szczęście, jest pod stałą opieką kardiologa, który monitoruje jego stan i przygotowuje nas na to, że decydujący czas dla jego serduszka może nadejść w okresie dojrzewania. W kolejnych latach u naszego chłopca zdiagnozowano astmę oskrzelową, atopowe zapalenie skóry i problemy ze wzrokiem – to wszystko stopniowo utrudniało codzienne życie synka. Dzięki Waszemu wsparciu Antek przeszedł diagnostykę pod względem spektrum autyzmu. Wynik badań nas załamał! Okazało się, że Antoś ma zespół Aspergera i ADHD! Synek intelektualnie funkcjonuje bardzo wysoko – jest niezwykle bystrym chłopcem. Niestety, jest bardzo impulsywny, szybko się złości i coraz częściej bywa agresywny. Jest rozkojarzony – ciągle gubi swoje okulary, potrafi wyjść z domu bez kurtki. Z bólem serca musieliśmy zrezygnować z jego ukochanych treningów piłki nożnej – jego nieprawidłowe zachowanie uniemożliwiało dalszy udział w zajęciach... W związku z tym musimy zapewnić mu odpowiednią opiekę. Od listopada synek będzie uczęszczał na trening umiejętności społecznych i terapię integracji sensorycznej, które pomogą mu lepiej radzić sobie z emocjami i codziennymi wyzwaniami. Antoni będzie potrzebował też lekarstw wyciszających jego organizm, ale najpierw musi zaakceptować je kardiolog, co oznacza dla nas dodatkowe, prywatne wizyty... Wiemy, że musimy przygotować się na to pod względem finansowym i zrobimy wszystko, by mu pomoc… Od tego zależy przyszłość Antka! Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliży nas do tego, by nasz synek miał szansę na szczęśliwe i pełne życie. Z serca dziękujemy za dobre słowo, pomoc i dalsze udostępnianie zbiórki! Rodzice

613,00 zł ( 19,2% )
Brakuje: 2 579,00 zł
Brajan Czerwionka
Brajan Czerwionka , 10 lat

Brajan miał zaledwie 10 lat, gdy usłyszał diagnozę nieuleczalnej choroby... Prosimy – pomóż!

Nasz syn od zawsze był młodym, zdolnym i aktywnym chłopakiem. Uwielbiał ruch, piłkę nożną i wyjazdy nad jezioro. Jeszcze do niedawna cieszył się beztroskim dzieciństwem tak, jak jego rówieśnicy. Niestety, parę miesięcy temu wszystko to legło w  gruzach, a my musieliśmy zacząć walkę o jego zdrowie.  Pod koniec lipca zauważyliśmy u syna duże osłabienie. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje – podejrzewaliśmy, że może złapało go zwykłe przeziębienie. Zamiast korzystać z uroków wakacji, miał spędzić parę dni na odpoczynku w domu. Kierowani rodzicielską intuicją czuliśmy gdzieś głęboko lęk, że może to jednak być coś poważniejszego. Mieliśmy akurat w domu glukometr i zdecydowaliśmy się sprawdzić pomiar cukru. Wynik wprowadził nas w osłupienie – 600! Nie było czasu do stracenia, natychmiast pojechaliśmy na SOR. U Brajana stwierdzono cukrzycę typu 1 z kwasicą ketonową oraz hipercholesterolemię mieszaną. Byliśmy w szoku… Wiedzieliśmy jednak, że musimy zadbać o to, by pomimo diagnozy świat naszego syna się nie zawalił. Brajan aktualnie korzysta z pompy, jednak wciąż ciężko mu przyzwyczaić się do nowej sytuacji i związanych z nią ograniczeń. W końcu jest dzieckiem, które jeszcze do niedawna było w pełni zdrowe – a nagle dowiedział się, że z chorobą będzie musiał zmagać się do końca życia… W walce z cukrzycą Brajan potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów oraz regularnego zakupu sensorów. Niestety, wiąże się to z wysokimi kosztami, które ciężko jest naszej rodzinie pokryć samodzielnie. Prosimy Was o wsparcie dla Brajana. Każda wpłata ułatwi nam walkę z cukrzycą i pomoże odzyskać naszemu synowi beztroskie dzieciństwo. Wierzymy, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą! Rodzice

1 575 zł
Ola Drobisz
Ola Drobisz , 9 lat

Moja córeczka walczy o każdy dzień... Pomóż Olusi!

Ola przyszła na świat w ciężkiej zamartwicy. Malutka kruszynka ważyła zaledwie 700 gramów, dostała tylko 1 punkt w skali Apgar. Zaraz po porodzie była reanimowana i intubowana... Jedyną oznaką życia były pojedyncze uderzenia jej serduszka. Nikt w zasadzie nie dawał jej szans! Córeczka jest skrajnym wcześniakiem – zbyt wczesne przyjście na świat spowodowało u niej niepełnosprawność, dysplazję oskrzelowo płucną, astmę, refluks żołądkowo przełykowy, ciężkie uszkodzenia wzroku i nerwów, retinopatię, jaskrę i krótkowzroczność. Oleńka cierpi na zaburzenia koordynacji wzrokowo-ruchowej, równowagi. Wymaga stałej opieki i pomocy drugiej osoby. Córka ma absolutny zakaz wysiłku fizycznego, który może doprowadzić do całkowitej utraty wzroku! Dodatkowo, u mojej córeczki zdiagnozowano całościowe zaburzenia rozwoju, autyzm wczesnodziecięcy oraz delecję Xq28. Ola ma trudności w kontaktach z innymi ludźmi, dziećmi, jest zalękniona, ma silną nadwrażliwość słuchową. Od porodu do dzisiaj córka pozostaje pod opieką lekarzy aż 13. specjalizacji, z których wiedzy i pomocy korzystamy głównie podczas prywatnych wizyt, bo czas oczekiwania na wizyty z NFZ jest zbyt długi… Koszty stałego leczenia Oli są ogromne i rujnują nasz budżet, sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy rocznie! Choć lista diagnoz mojej córeczki wciąż się wydłuża, niestety jej stan się nie polepsza. Przechodzimy wspólnie przez wiele trudnych momentów. Najgorzej wspominam jej 1,5-godzinny atak padaczki. Była w ciężkim stanie. Dostała silnych drgawek, jej całe ciało się wykrzywiło, była nieprzytomna… Przyjechały aż dwie karetki, ratownicy z wszystkich sił walczyli o życie Oleńki! Z trudem wracam do tych chwil. Tak bardzo się bałam! Muszę ponownie zwrócić się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc i wsparcie dla mojej Oli. Córka z powodu mnóstwa chorób, ciągłych wizyt u wielu specjalistów, intensywnej rehabilitacji – bo nie ma tygodnia, żeby nie uczestniczyła terapii, ma bardzo niską samoocenę, i praktycznie brak życia rówieśniczego. Dużo w niej złości, lęków, agresji.... Do tego przyjmuje ogrom leków i suplementów. To wszystko kosztuje majątek, a bez wsparcia córeczka nie ma szans na normalne życie...  Środki ze zbiórki pozwolą mi pokryć olbrzymie koszty terapii, leczenia, dalszej rehabilitacji ruchowej i wzroku, a także kolejnych działań diagnostycznych oraz badań genetycznych. Moim marzeniem jest, aby Olusia była zdrowa, a w przyszłości też samodzielna. Wasza pomoc będzie dla nas niezwykle cennym wsparciem. Zapewni dodatkowe środki na ciężką walkę o życie Olusi, jej zdrowie, rozwój i lepsze funkcjonowanie w świecie, który ją otacza. Ogromnie dziękuję za okazane serce i pomoc. Mama Oli ➡️ Oli możesz też pomóc przez LICYTACJE - Bazarek: Grupa Wsparcia dla Oli Dobisz - klik!

2 777,00 zł ( 5,22% )
Brakuje: 50 415,00 zł
Aurelia Zawadzka-Szpak
Aurelia Zawadzka-Szpak , 4 latka

Aurelka musi kontynuować leczenie! Jej wątroba jest w coraz gorszym stanie!

Córeczka urodziła się jako wcześniak i już wtedy pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne. Mimo wielu moich wysiłków to wątroba Aurelki jest w coraz gorszym stanie! Tak bardzo się boję, że nie zdążę pomóc własnemu dziecku! Proszę, przeczytaj naszą historię! Aurelka jest moim cudem i jako mama chcę jej zapewnić jak najszczęśliwsze dzieciństwo. Niestety rzeczywistość jest inna niż ta, którą sobie wymarzyłyśmy. Do naszego kalendarza na stałe wpisały się wizyty u specjalistów i badania. Jednak mimo tej niekończącej się diagnostyki lekarze wciąż nie potrafią powiedzieć, jakie są przyczyny tak złego stanu zdrowia mojego dziecka…  Córeczka mierzy się z otyłością i wieloma powikłaniami tej choroby. Jednak to nie rosnąca waga jest naszym największym zmartwieniem, ale fakt, że stan wątroby się cały czas pogarsza! Niestety mimo wielu wyrzeczeń i restrykcji dietetycznych, wciąż nie widzimy oczekiwanych efektów! Jestem przerażona samą myślą, że zmiany w wątrobie Aurelki staną się w końcu nieodwracalne, a jej życie będzie zagrożone!  Córeczka jest wciąż tylko małym dzieckiem, a stale musi być na specjalistycznej i restrykcyjnej diecie. To dla niej takie trudne! Szczególnie bolesny jest dla niej czas posiłków w przedszkolu...  Jak mam wytłumaczyć czterolatce, że ona nie dostanie tak pysznego jedzenia jak inne dzieci? Mam jednak świadomość, że tak musi być i bez przestrzegania zaleceń lekarzy, sytuacja się tylko pogorszy... To zdrowie Aurelki jest dla mnie najważniejsze. Próbuje wszystkiego, aby jej pomóc! Jednak dużym utrudnieniem jest dla nas czas... Terminy wizyt do specjalistów są tak odległe, a my nie możemy sobie pozwolić, aby tak długo czekać! Z kolei leczenie prywatne przekracza moje możliwości finansowe... Tak bardzo zależy mi na współpracy z hepatologiem, kardiologiem i alergologiem. Do tego konieczne jest opracowanie kolejnej specjalistycznej diety, co również tak dużo kosztuje! Liczę, że dalsze poszukiwanie diagnozy pomoże uratować zdrowie mojej córeczki! Dlatego błagam o Wasze wsparcie! Bez dodatkowych środków nie będę w stanie jej pomóc! Już teraz dziękuję za każdą wpłatę!  Lucyna, mama

1 336 zł
Wiesław Skiba
Wiesław Skiba , 58 lat

Straciłem nogę! Pomóż mi zawalczyć o sprawną przyszłość!

Wszystko zaczęło się dwa lata temu, zacząłem opadać z sił. Przejście nawet 100 metrów stawało się dla mnie problematyczne. Cierpiałem na ból nogi. Wcześniej pracowałem na statku, była to ciężka, ale piękna praca. Wiązała się z wieloma odpowiedzialnymi zadaniami, rozładunki czy załadunki potrafiły trwać kilkanaście godzin. Nie sprzyjało to kontrolowaniu poziomu cukrów i podań insuliny – choruję na cukrzycę. I wtedy zdarzyła się największa tragedia w moim życiu.  Początkowo mała rana na palcu u stopy, która była wynikiem uderzenia, zaczęła się rozrastać. W krótkim czasie przeszła na wszystkie palce u stopy, wdarła się gangrena i żadne leczenie nie pomagało. Z zaawansowaną miażdżycą trafiłem do szpitala, gdzie dokładnie 24 grudnia 2023 roku została podjęta decyzja o amputacji mojej nogi aż do kolana. Byłem przerażony! Gdy obudziłem się po operacji, nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Jednak po zajrzeniu pod szpitalną pościel zrozumiałem, że moje życie diametralnie się zmieniło. Miałem zapewnione wsparcie psychologów, ale wizja, że nie wrócę już do ukochanej pracy odbierała mi nadzieję na lepsze jutro… Niestety okazało się, że konieczna jest jeszcze jedna operacja! Gangrena zaatakowała dalszą część nogi, co doprowadziło do amputacji większego jej fragmentu. Gdy mój stan się ustabilizował zostałem wypisany do domu. Droga, którą przeszedłem, aby być w miejscu, w którym obecnie się znajduję, kosztowała mnie wiele, ale dziś pozytywnie patrzę w przyszłość.  Mam szansę na powrót do pracy jako kapitan statku, muszę jedynie stanąć na nogi. Brzmi to może banalnie, ale wiem, że przede mną niezwykle trudna droga do odzyskania sprawności. Mam już protezę, dzięki której mam nadzieję, już wkrótce postawię swoje pierwsze samodzielne kroki. Do tego jednak będę potrzebował intensywnej rehabilitacji i dalszego leczenia, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Bez Waszego wsparcia nie dam rady!  Jestem osobą samotną, ale wierzę, że w tym najtrudniejszym starciu nie zostawicie mnie samego! Kada złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie i jest na wagę złota. Jeśli możesz, proszę – POMÓŻ MI! Wiesiu

823 zł
Natalia Krajna
10 dni do końca
Natalia Krajna , 5 miesięcy

PILNE❗️ Operacja już w grudniu! Ratuj maleńkie serduszko!

Przyjście na świat Natalki na świat to cud – nie towarzyszyły nam łzy wzruszenia, a strach i przerażenie, że ją stracimy! Jesteśmy załamani, bo nasze jedyne dziecko, musi przejść operację serduszka – termin jest już w grudniu! Błagamy o pomoc, każda złotówka się liczy! Już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka urodzi się z bardzo poważną wadą – zespołem niedorozwoju lewej komory serca. Bez przerwy jeździliśmy na badania, żeby skonsultować przypadek Natalki z różnymi specjalistami. Myśleliśmy, że jesteśmy przygotowani. Ale na takie chwile nie da się przygotować… Trudno nam opisać słowami, co czuliśmy, gdy nasze malutkie, bezbronne dziecko zabrano na salę operacyjną. Po ratującej życie operacji konieczne było podłączenie sztucznego płuco-serca, ponieważ serduszko za słabo się kurczyło. Dzięki tej maszynie i staraniom lekarzy nasza córeczka przeżyła. Jednak minęły długie tygodnie, zanim Natalka zaczęła ponownie samodzielnie oddychać. Nasza córeczka po raz pierwszy zobaczyła swój dom dopiero po dwóch miesiącach. Przed wyjściem ze szpitala lekarze powiedzieli nam, że nasza córeczka jest cały czas w bezpośrednim zagrożeniu życia i musimy bardzo dokładnie ją obserwować oraz mierzyć saturację, która wynosi u Natalki 80-85. Byliśmy załamani tym, że córeczka będzie żyła z jednokomorowym serduszkiem, bo wiemy, że jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Natalkę w przyszłości czeka leczenie paliatywne, a w końcu i tak konieczny będzie przeszczep, by mogła żyć.  Poruszyliśmy niebo i ziemię, by znaleźć jakieś rozwiązanie… Skonsultowaliśmy się ze specjalistami z Genewy. Po zapoznaniu się z dokumentacją lekarze odpowiedzieli, że są w stanie dać naszej córeczce szansę na rozwój lewej komory serca. Prawdopodobnie będzie to leczenie dwuetapowe, a kosztorys za sam pierwszy etap dosłownie zwalił nas z nóg… Takiej kwoty się nie spodziewaliśmy… Najbardziej przeraża nas fakt, że mamy bardzo mało czasu! Termin operacji wyznaczono już na grudzień! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, to nie zdołamy zebrać takiej kwoty! Prosimy Was o pomoc! Bez tej operacji nasza córeczka będzie skazana na liczne operacje, nieustanne pobyty w szpitalach, a na końcu skomplikowany przeszczep serca... Ratujcie ją! Rodzice ➡️ FB: Serduszko Natalki Krajna ➡️ Licytacje Rycerzy serca Natalki

1 855 179,00 zł ( 107,19% )
Kuba Szafarczyk
Pilne!
Kuba Szafarczyk , 21 lat

Najpierw pochowałem rodziców, teraz sam muszę walczyć o życie❗️Proszę, pomóż mi❗️

Mam na imię Kuba i mam 21 lat. Nie mam łatwego życia. W wieku 9 lat zmarła moja mama, kilka lat temu tata. Rok później babcia, która mnie wychowała. A teraz dowiedziałem się, że sam muszę walczyć o życie. Mam guza mózgu – glejaka IV stopnia. Ktoś mógłby powiedzieć, czy może być jeszcze gorzej? Nie wiem. Wiem tylko, że ja nadal chcę cieszyć się życiem choć od lat doświadcza mnie tak boleśnie… Diagnozę poznałem w listopadzie ubiegłego roku. Okazało się, że nowotwór, z którym walczę jest niezwykle groźny i złośliwy. Przeszedłem już dwie operacje resekcji guza – jedną w styczniu, kolejną w lipcu tego roku.  Niestety, po drugiej doznałem niedowładu lewej strony ciała. Mam trudności z poruszaniem się. Muszę się rehabilitować. Przeszedłem też chemioterapię i radioterapię. Niedługo rozpocznę kolejną chemię, tym razem podawaną dożylnie.  Przyjmuje sterydy, które bardzo osłabiły moje kości. Mam kilka złamanych kręgów, dlatego 4 listopada czeka mnie operacja cementowania kręgosłupa.  Nie lubię narzekać i absolutnie się nie poddaję, ale dalej po prostu nie poradzę sobie bez Waszej pomocy. Nowotwór, z którym walczę jest bardzo podstępny. Musimy zadziałać na niego silniej.  Dlatego po konsultacji z lekarzami zdecydowałem się na dodatkowe leczenie TTF - Optune. Polega ono na wytwarzaniu przez urządzenie pola elektromagnetycznego, które zatrzyma wzrost nowotworu i spowoduje śmierć komórek nowotworowych. To dla mnie największa szansa na pokonanie choroby. Niestety to leczenie nie jest refundowane w Polsce.  Koszty są ogromne – miesiąc terapii to kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie. A takich miesięcy potrzebuję minimum 18. Do tego dochodzą dodatkowe koszty związane z moją rehabilitacją, transportem i sprzętem medycznym. Mimo wszystkich przeciwności, jakie spotykam na swojej drodze jestem ambitnym, młodym człowiekiem. Cieszę się każdym dniem. Uwielbiam spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, rozwijam swoje pasje, korzystam z życia. Zdałem bardzo dobrze maturę, dostałem się na wymarzone studia. A teraz gdy myślę, że mogę to wszystko stracić… Jest mi koszmarnie ciężko, ale wiem, że nie mogę się poddać. Wciąż wierzę, że pokonam chorobę, wstanę i będę mógł nadal realizować swoje marzenia. Będę mógł żyć… Tak po prostu. Dlatego proszę, jeśli możesz dziś zamienić swoją kawę lub pizzę na drobną wpłatę dla mnie, będę Ci ogromnie wdzięczny! A jeżeli Twoja sytuacja na to nie pozwala, udostępnij proszę informację o mojej zbiórce dalej. Tylko razem możemy uzbierać tę kwotę. Kwotę, na którą wyceniono moje życie… Kuba

369 940,00 zł ( 17,38% )
Brakuje: 1 757 720,00 zł