Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Przemysław Mytych
Przemysław Mytych , 25 lat

Młody chłopak uległ tragicznemu wypadkowi! Ratuj!

Kiedy dowiedzieliśmy się o wypadku, syn był już po operacji. Lekarze cudem uratowali go przed śmiercią. Dziś, choć wybudził się ze śpiączki, nadal nie ma z nim kontaktu. Jedynym, co może mu pomóc, jest bardzo kosztowna rehabilitacja… Przemek wracał z nocnej zmiany. Z zawodu jest cukiernikiem. To bardzo towarzyski chłopak, który lubił to, czym się zajmuje. Na drodze z pracy do domu zdarzył się tragiczny wypadek, który odebrał mu sprawność. Syn uległ potrąceniu, którego następstwem było wieloodłamowe złamanie kości potylicznej, stłuczenia tkanki mózgowej, złamana lewa ręka oraz łopatka. Przewieziony do szpitala, dosłownie walczył o życie. Przeszedł kilka poważnych zabiegów i operacji, o czym dowiedzieliśmy się dopiero od córki. To ona nabrała podejrzeń, gdy Przemek nie pojawił się w domu na czas. Liczyliśmy na to, że syn poszedł po pracy do jednego ze swoich kolegów. Niestety, policjanci musieli przekazać nam bolesną prawdę… Syn spędził w szpitalu sześć tygodni, po których został przewieziony do domu. Ponownie zostaliśmy opiekunami na pełny etat. Musimy go karmić, przewijać i dbać o to, by się nie odwodnił. Próbujemy pobudzać jego mięśnie prostymi ćwiczeniami, jednak najważniejsza i najskuteczniejsza na tym etapie jest intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Niestety, pobyt w takim miejscu generuje bardzo wysokie koszty, a bez ich pokrycia nie damy sobie rady. Chcemy walczyć o syna, jednak potrzebna nam pomoc. Przemek ma przed sobą całą przyszłość. To młody chłopak z wielkimi marzeniami. Prosimy Was o wsparcie. Bez Was nam się nie uda. Będziemy wdzięczni za każdy gest! Rodzice

8 517,00 zł ( 16,01% )
Brakuje: 44 675,00 zł
Maciej Filipczyński
Maciej Filipczyński , 27 lat

„W nocy spłonął mój dom...” – potrzebna pomoc!

Trzynastego października 2024 roku spłonął mój dom. Moje bezpieczne miejsce. Jedyne, co pamiętam, to widok pochłaniającego budynek żywiołu i uczucie lęku o przyszłość moją i mojej rodziny.  Dom był drewniany, więc ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Mieszkałem tam z rodzicami i z moimi dwiema siostrami. Niedawno wyremontowaliśmy poddasze. Czuliśmy się tam bardzo bezpiecznie. Nie spodziewaliśmy się, że nasza sytuacja okaże się tak tragiczna. Akcja gaśnicza trwała dwie godziny. Nikt nie wie, co było przyczyną pożaru. Patrzyliśmy, jak nasz dom trawią płomienie. Nic nie udało się uratować. Cały dom trzeba zburzyć i zbudować na nowo.  Dziś mieszkamy w szkole. Zbliża się zima, a my nie mamy środków na budowę. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Jeśli zechcecie nam pomóc, będziemy bardzo wdzięczni. Maciej z rodziną

11 947,00 zł ( 5,61% )
Brakuje: 200 819,00 zł
Ewa Łysionek
Ewa Łysionek , 62 lata

Dom grozi zawaleniem! Zwalcz skutki powodzi!

Nie spodziewałyśmy się, że powódź, która nas nawiedzi, będzie porównywalna do tej z 1997 roku. Gdy tylko dowiedziałam się, że mama mieszka na terenie, który grozi zalaniem, od razu wzięłam ją do swojego domu. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Z niepokojem śledziłyśmy wiadomości z regionu. Nikomu nie przyszło do głowy, że straty będą tak duże. Kiedy tylko mogliśmy odwiedzić zalany teren, wydawało nam się, że remont parteru okaże się wystarczający. Niestety, po kilku godzinach budynek zaczął się walić. Teraz to bardzo niebezpieczne miejsce. Niektórzy są zdania, że dom uda się odbudować. Inni, że należy go zburzyć i postawić nowy. Sytuacja jest niepewna. Mama bardzo źle to znosi. Dom był jej całym światem. To tam się wychowała. Dziś potrzebujemy środków na pokrycie kosztów związanych z całą tragiczną sytuacją. Chcę, by mama znów miała swój prywatny, bezpieczny kąt. Jeśli są wśród Was chętne do pomocy osoby, będę niezwykle wdzięczna za wszelkie wsparcie. Magdalena – córka

242 zł
Oliwka Chodukiewicz
Oliwka Chodukiewicz , 3 latka

Nasza córeczka codziennie walczy o życie❗️

Oliwka ma niespełna 4 latka i 2 razy wygrała ze śmiercią. Urodziła się z ciężką zamartwicą urodzeniową, otrzymując zaledwie 2 punkty w skali Apgar. Od pierwszych dni życia nieustannie odwiedza szpitale, specjalistów oraz gabinety terapeutyczne.  Pierwsze 5 miesięcy życia Oliwki były względnie spokojne. Odwiedzaliśmy lekarzy oraz mieliśmy rehabilitację, ale nic nie zapowiadało najgorszego. Aż pewnego majowego weekendu Oliwka dostała pierwszych napadów padaczkowych, które wysysały życie z naszej ukochanej córeczki! Nagle przestała się uśmiechać, wodzić wzrokiem, przestała głużyć… Straciła każdą umiejętność nabytą przez 5 miesięcy swojego życia. Bardzo szybko trafiliśmy do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie zapewniono nam opiekę wielu specjalistów. Napady występowały po kilkadziesiąt razy dziennie. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, aby je powstrzymać... Ale potem było już tylko gorzej. Po wszystkich badaniach dowiedzieliśmy się w końcu, z czym mamy do czynienia – Oliwka ma zespół delecji 1p36. Jest to choroba o podłożu genetycznym, niemożliwa do wyleczenia. W pakiecie tej choroby Oliwka otrzymała wadę serca, wadę kręgosłupa, kamicę nerkową, pęcherz neurogenny, padaczkę, wadę wzroku i słuchu.  Oliwka nie chodzi, nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść. Ma założonego PEGa – rurkę, przez którą jest karmiona i dopajana. A gdyby tego było mało, delecja powoduje bardzo dużą niepełnosprawność intelektualną oraz ruchową. Oliwka może już nigdy nie będzie mówić… Po usłyszeniu diagnozy nasz świat się zawalił. Ale mimo wszystko, nie chcemy się poddać. I choć nie istnieje lek, który uzdrowi naszą dziewczynkę, to i tak każdego dnia walczymy o jej sprawność. Ale kwota terapii, turnusów rehabilitacyjnych, leków oraz sprzętów medycznych szacowana jest na około 30 tys. złotych rocznie. Przez 4 lata życia naszej córeczki w większości dawaliśmy radę sami opłacać potrzebne terapie i sprzęty, niestety nadszedł moment, kiedy musimy poprosić o pomoc.  Dzięki Waszej pomocy Oliwka będzie mogła dalej walczyć z chorobą, a my będziemy spokojni, wiedząc, że możemy zapewnić Jej niezbędne do życia terapie, sprzęty i leki. Dziękujemy, Rodzice Oliwki 👉 Facebook – Drużyna Oliwki Chodukiewicz 👉 Instagram

13 164,00 zł ( 41,24% )
Brakuje: 18 751,00 zł
Daniel Sobczyk
Daniel Sobczyk , 14 lat

Wystarczy tak niewiele, by wspomóc życie w spektrum! Pomóż Danielowi!

Jestem mamą cudownego, silnego chłopaka w spektrum autyzmu. Niestety poza standardowymi problemami występującymi przy spektrum, walczymy też z takimi niedogodnościami jak dysleksja (dysortografia) czy objawy ADHD. Z racji tego życie zmusiło nas do działania w pewnych schematach, które ułatwiają życie i mnie, i Danielowi. Niestety, niedawno, zupełnie przypadkowo, pojawiło się podejrzenie nieuleczalnej choroby tkanki łącznej. I tu pojawił się problem, ponieważ takich chorób jest wiele i są to choroby genetyczne, a genów do diagnozy jest blisko 80! Ze względu na wady układu ruchu oraz nieprawidłowości w budowie klatki piersiowej musimy na tym etapie zdecydować o dwóch operacjach chirurgicznych – pierwsza dotyczy kostek, ponieważ ani rehabilitacja, ani wkładki nie przyniosą efektu przez defekt tkanki łącznej. Stopa po prostu wygina się w przeróżne strony. Podobnie jest z klatką piersiową (klatka piersiowa szewska), której operacja będzie polegać na wszczepienia na kilka lat specjalnej płytki za mostkiem w celu wypchnięcia. Operację kostek chirurg zalecił już teraz, klatki piersiowej za rok. A w międzyczasie oczekiwanie na wizytę u genetyka i badania genetyczne to minimum 2-3 lata! Na szczęście udało się znaleźć placówkę, która wykona badania, ale koszt to 5 000 złotych! Nie dysponuję taką kwotą. Cały nasz dochód idzie na codzienne potrzeby oraz wsparcie Daniela w edukacji i funkcjonowaniu w spektrum, do tego fizjoterapie, rehabilitacje… Dlatego postanowiłam poprosić o pomoc w uzbieraniu kwoty potrzebnej na badania. Każdy mały gest ma ogromne znaczenie, za który już teraz z całego serca dziękuję. Sylwia, mama ➡️ W świecie Daniela 

3 913,00 zł ( 73,55% )
Brakuje: 1 407,00 zł
Wiesław Leśniara
Wiesław Leśniara , 68 lat

Diagnoza brzmiała jak wyrok – pomóż Wiesławowi znów stanąć na nogi❗️

Kilka lat temu przeszedłem na wymarzoną emeryturę. Od dawna rozmyślałem, jak spędzę ten czas. Rodzina i znajomi, chwile spędzone z wnukiem, pasja oraz wiecznie odkładane „na później” marzenia do zrealizowania. I rzeczywiście tak było… Wcześniej, jako przewodnik górski oprowadzałem wycieczki. Kochałem to całym sercem. Górskie powietrze, nierówny oddech przy wspinaczce, rozmowy przy herbacie z termosu i widoki takie, że brakuje słów. Pozostałe chwile spędzałem we własnej pasiece. To był mój świat, dla którego chciało mi się wstawać każdego ranka. Cały czas byłem aktywny i cieszyłem się każdym dniem. Niestety, wszystko nagle runęło jak domek z kart… 20 stycznia 2024 roku, po powrocie do domu z górskiej wyprawy, przewróciłem się i upadłem na ziemię. Ból był okropny, nie da się opisać go słowami. Zostałem przewieziony na SOR, gdzie lekarze przeprowadzili szereg badań. Jak się okazało, na skutek upadku doszło do pęknięcia miednicy. Niestety, na tym nie koniec. Lekarze zdiagnozowali u mnie złośliwy nowotwór kości – chrzęstniakomięsak! Dalsze wyniki badań również nie były pomyślne. Nowotwór był zlokalizowany w takim miejscu, że konieczna była amputacja lewej nogi. Operacja odbyła się 20 maja 2024 roku i przebiegła pomyślnie. Ja i moja rodzina mieliśmy nadzieję, że to koniec koszmaru. Jednak wyniki badań histopatologicznych nie pozostawiły złudzeń. W dalszym ciągu muszę walczyć z ciężką chorobą, pozostając pod stałą opieką onkologów. Choć podczas operacji lekarze amputowali mi całą kończynę wraz z niezbędną osnową, to jest szansa, abym znów mógł chodzić, dzięki specjalnej protezie. Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze – jej koszt to około 100 tysięcy złotych. Wszystkie oszczędności wraz z żoną wydaliśmy na sprzęt rehabilitacyjny i dostosowanie domu, bym mógł jakoś się po nim poruszać… Tak bardzo chciałbym znów chodzić. Marzę, aby móc jeszcze poprowadzić kilka wycieczek jako przewodnik, by dalej zajmować się pasieką, a przede wszystkim, aby nie być ciężarem dla żony. Będę Wam niezmiernie wdzięczny za wszelką pomoc i każdą wpłaconą złotówkę! Wiesław ➡️ Pomóżmy panu Wiesławowi znów stanąć na nogi ➡️ Przewodnik górski stracił nogę! Teraz walczy o niezależność, pomożesz? ➡️ Ta diagnoza brzmiała jak wyrok. Pomóżmy mieszkańcowi gminy Chełmiec znów stanąć na nogi

55 804,00 zł ( 52,45% )
Brakuje: 50 579,00 zł
Sunnatullo Hikmatov
Pilne!
Sunnatullo Hikmatov , 7 miesięcy

Stan krytyczny❗️Mamy tylko 2 tygodnie na ratunek dla 6-miesięcznego chłopca❗️

Wiosną 2024 roku urodził się nasz długo wyczekiwany synek. Moja ciąża przebiegała bardzo dobrze. Nigdy nie pomyślałabym, że chwilę po narodzinach będziemy musieli walczyć o jego życie! Nasze szczęście trwało tylko do momentu wyjścia ze szpitala, zaledwie kilka dni... Okazało się, że nasz synek urodził się z chorą wątrobą! Po wypisie ze szpitala zauważyliśmy, że jego brzuszek zaczął się powiększać, a skóra nagle zrobiła się żółta. Natychmiast udaliśmy się do pediatry. Rozpoczęły się długie miesiące męki, wędrówki po klinikach i próby postawienia diagnozy aż przez trzy miesiące. Cały ten czas czułam, że z synkiem dzieją się straszne rzeczy. Coraz gorzej jadł, był bardzo marudny, jego osłabienie się nasilało, a brzuszek rósł z tygodnia na tydzień. Po tych długich cierpieniach, w połowie sierpnia postawiono przerażającą diagnozę – marskość wątroby. Byliśmy w szoku... Jednak nie to było najgorsze! Usłyszeliśmy, że mamy zaledwie kilka tygodni, by przeprowadzić przeszczep wątroby! Inaczej nasz synek umrze... Tuliłam go w ramionach i głośno powtarzałam, że to niemożliwe, że nie pozwolę na to... Niestety, w naszym kraju takie operacje nie są wykonywane. Skierowano nas do centrum transplantologii w tureckiej klinice Medical Park. I wtedy otrzymaliśmy kolejny cios – koszt operacji to minimum 50 000 dolarów! Żyjemy na wsi i niestety z naszych oszczędności życia mogliśmy opłacić tylko wyrobienie dokumentów, bilety i przyjazd do kliniki na diagnostykę… Więcej nie mamy! Mamy dwie drogi – poddać się i patrzeć, jak nasz ukochany synek umiera albo jak najszybciej zebrać potrzebną kwotę i uratować jego życie!  To przerażająca rzeczywistość. Teraz jak nigdy rozumiemy, że życie ma swoją cenę. Błagamy o pomoc. Zostały nam dwa tygodnie, w tym czasie lekarze mogą podtrzymać funkcjonowanie wątroby naszego dziecka… A co potem, aż boimy się pisać, co może się wydarzyć. Błagamy o pomoc! O każdą złotówkę! Rodzice

10 935,00 zł ( 4,92% )
Brakuje: 210 873,00 zł
Dariusz Pawluś
Pilne!
7 dni do końca
Dariusz Pawluś , 47 lat

Rak żołądka to trudny przeciwnik! Pomóż mi wygrać walkę o życie!

W sierpniu 2023r. wykryto u mnie nowotwór żołądka, przeszedłem chemię przedoperacyjną, słabo na nią reagując. W lutym lekarze zadecydowali o całkowitej resekcji żołądka, po operacji zastosowano  radioterapię i chemioterapię. Wydałoby się, że jest ok, czułem się dobrze, lecz na  kontrolnym TK pojawiła się wznowa. Lekarze zaproponowali mi terapię Nivolumabem. Ponieważ nie minęło pół roku od mojego ostatniego leczenia, terapia ta nie podlega pod refundacje NFZ i muszę opłacać ją sam. Na obecną chwilę przyjmuję Nivolumab co dwa tygodnie wraz z chemią, cena jednej dawki to 9182,78 zł. Pomimo przeciwności staram się w miarę „normalnie” żyć, uwielbiam spędzać czas z najbliższymi. Dzieci i żona są dla mnie motorem napędowym i nadają sens mojemu życiu. Choroba pokrzyżowała moje plany i marzenia, wywróciła życie do góry nogami i zmieniła priorytety. Nie poddaję się, mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze wiele pięknych chwil. Po prostu mam dla kogo i po co żyć. Dariusz

21 550,00 zł ( 9,17% )
Brakuje: 213 344,00 zł
Sara Derbis
Sara Derbis , 6 lat

Operacje ortopedyczne ratunkiem dla Sary! Pomoż!

Lekarze powiedzieli wprost. Sara potrzebuje operacji ortopedycznych. Przed nią długa droga do sprawności, Sara już wiele wycierpiała...  Ciągle pełni nadziei próbujemy zatrzymać jej nieustanny ból. Sara urodziła się z rozszczepem kręgosłupa, przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem i niedowładem nóżek. Dla nas był to ogromny szok. Wcześniej lekarz nie wspominał na wizytach, że nasza córeczka może być chora.  Sara praktycznie zaraz po urodzeniu przeszła operację zamknięcia rozszczepu kręgosłupa i usunięcia przepukliny. Po tamtej operacji zostały już tylko blizny, ale jej cierpienie zostanie już z nami na zawsze... Z chwilą narodzin Sary rozpoczęliśmy walkę o jej lepsze jutro. Rehabilitacja to jedyna droga, by Sara mogła bawić się z bratem, nauczyć się jeździć na rowerze i robić wszystkie te rzeczy, które sprawiają dzieciom w jej wieku radość.  Już tyle  dobra otrzymaliśmy od wspaniałych Darczyńców. Wiemy, że i teraz możemy liczyć na każdą pomoc. Nie jeździmy na turnusy rehabilitacyjne. Nie stać na, by wydać tak ogromne kwoty. Próbujemy to rekompensować zajęciami kilka razy w tygodniu. Operacji ortopedycznych niestety nie jesteśmy w stanie niczym zrekompensować, a te mogą przynieść córce wiele dobrego. Prosimy Cię o pomoc! Wiemy, że nasza córeczka może jeszcze lepiej funkcjonować i się rozwijać, dlatego potrzebujemy Waszej pomocy! Rodzice Sary

1 754,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 200 374,00 zł