Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Łukasz Pawłowicz
Łukasz Pawłowicz , 9 lat

Rozwój choroby zagraża sprawnej przyszłości naszego dziecka! POMÓŻ!

O problemach zdrowotnych syna dowiedzieliśmy się dopiero podczas bilansu do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Początkowo nie było wiadomo, co dolega Łukaszkowi. W 2020 roku rozpoczęliśmy diagnostykę a kolejne diagnozy zaczęły spadać na nas jak lawina!  Łukasz zmaga się z koślawością kolan, dysplazją stawów rzepkowo-udowych, nawykowym przemieszczeniem i podwichnięciem stawów. Ma zalecone spanie w ortezach, których nie może nosić przez zmiany alergiczne, syn jest uczulony na metale. Ze względu na stan Łukasza możliwa jest jedynie eksperymentalna operacja. Pierwotnie miała być ona wykonana po ukończeniu przez syna 12 roku życia. Ale ostatnio lekarze przekazali nam informację, że może się ona odbyć o wiele później! Do tego czasu nasze dziecko musi mieć zapewnioną specjalistyczną dietę w celu utrzymywania prawidłowej masy ciała, która nie będzie dodatkowo obciążać jego stawów. Łukasz również wymaga intensywnej fizjoterapii, specjalistycznego sprzętu medycznego, oraz wsparcia wielu specjalistów. To wszystko niestety bardzo dużo kosztuje… Choroba postępuje. Coraz większą trudność sprawia synowi długie chodzenie czy stanie, schodzenie po schodach, zawiązanie butów, kucanie… Specjaliści wprost mówią, że w przyszłości może przestać chodzić! Ale Łukasz mimo swoich trudności jest bardzo wesołym dzieckiem. Pozostaje ciekawy świata, kocha naturę, interesuje się botaniką, jest bardzo kontaktowy i rozmowny.  Nie wiemy, jak będzie wyglądać dalej przyszłość naszego dziecka, ale chcemy zapewnić mu wszelką pomoc, której potrzebuje. Niestety sami nie damy rady sprostać wszystkim kosztom związanym z dalszym leczeniem i fizjoterapią syna, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie!  Rodzice Łukasza

1 246 zł
Krystyna Walczak
Krystyna Walczak , 75 lat

Powódź odebrała rodzicom wszystko... Prosimy o pomoc!

Zwracam się do Was z prośbą o pomoc dla moich rodziców, którzy w wyniku wrześniowej powodzi stracili dorobek całego życia. Fala powodziowa zalała ich dom, całe gospodarstwo i podwórko, pozostawiając ich dosłownie z niczym. W niedzielny poranek woda szybko zaczęła podchodzić pod dom. Nawet mimo wcześniejszych zapowiedzi o nadchodzącym zagrożeniu, rodzice nie zdążyli nic uratować. Są już starsi, mają po 76 i 77 lat, a ich siły nie są takie, jak kiedyś – w 1997 roku, gdy również zmierzyli się z powodzią i byli w stanie uratować więcej. Tym razem, mimo synowskiej pomocy, udało się wynieść tylko kilka rzeczy. Wszystko inne zostało zniszczone. Obecnie dom wymaga gruntownego remontu. Zalane zostały ściany, okna i drzwi muszą być wymienione, tynki nadają się do zerwania, a piece węglowe przestały działać. Instalacja elektryczna również uległa zniszczeniu, woda sięgała poziomu kontaktów. Inspektorat już był na miejscu, spisał straty, ale to dopiero początek długiej drogi. Rodzice nie chcą opuszczać swojego gospodarstwa – to ich całe życie. Choć na piętrze pozostał jeden suchy pokój, reszta domu wymaga natychmiastowej interwencji. Potrzebują środków na remont i odbudowę, aby mogli wrócić do normalnego życia. Prosimy o wsparcie – każda, nawet najmniejsza kwota, ma ogromne znaczenie. Pomóżcie nam przywrócić im dach nad głową i spokój, który utracili w tej katastrofie. Z góry dziękujemy za Waszą hojność i serce. Jarosław

2 655 zł
Barbara Grygo
Barbara Grygo , 40 lat

Udar zmienił życie Basi w dramat! Pomóż jej wrócić do synka❗️

Basia miała wszystko: kochającego syna, rodzinę, przyjaciół i pracę. Zawsze uśmiechnięta i pomocna, od wielu lat mieszkała w Szkocji i tam ułożyła sobie życie. Uwielbiała wycieczki przyrodnicze, na które zabierała syna. Aż nagle, w jednej chwili, jej codzienność zmieniła się w DRAMAT… Basia przyjechała do Polski na ślub swojej siostry, została też matką chrzestną jej synka. Spędzała miło czas w gronie najbliższych. Niestety 3 dni po uroczystości wydarzyła się tragedia… Basię zaczęła boleć głowa, a już po chwili musieliśmy wzywać karetkę!  Po dotarciu do szpitala usłyszeliśmy słowa, które rozerwały nasze serca na pół: udar krwotoczny! Byliśmy przerażeni, baliśmy się, że nasza ukochana Basia – córka, mama, przyjaciółka, siostra – za chwilę umrze. W głowach kołatały nam się straszne myśli, najczarniejsze scenariusze wydawały się spełniać na naszych oczach! Na szczęście okazało się, że pomoc przyszła w ostatniej chwili i lekarzom udało się uratować życie Basi. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, w której przebywała 11 dni. Niestety potem nie było z nią kontaktu, nie rozpoznawała nas, znajdowała się gdzieś daleko, choć fizycznie cały czas była obok… To bardzo nas podłamało. Szczególnie synka Basi, który nie potrafi się pogodzić z tą sytuacją. Nie rozumie, dlaczego jego mamę spotkała tak straszna tragedia. Wszyscy wiemy jednak, że nie możemy się poddać. Musimy wierzyć, że Basia do nas wróci! Ostatnio wydarzył się jednak cud… Stan Basi się ustabilizował, a ona sama zaczęła nawiązywać z nami kontakt wzrokowy i nas rozpoznawać! To, co jeszcze kilka dni temu wydawało się niemożliwe, teraz dzieje się na naszych oczach. Ten przełom pokazał nam, że Basia chce walczyć o powrót do zdrowia.  Aby to jednak było możliwe, potrzebuje długiej i kosztownej rehabilitacji w specjalistycznej placówce w Krakowie. Przed Basią ogromne wyzwanie – aby odzyskać pełną sprawność, musi intensywnie pracować z rehabilitantami oraz neurologopedą. To będzie długi, trudny i kosztowny proces, ale wierzymy, że dzięki temu Basia do nas wróci!  Niestety, sami nie damy rady wszystkiego opłacić. To dla nas zbyt wysokie koszty, dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Przed Basią całe życie, wiele niezrealizowanych planów i wiele marzeń. Najbardziej na powrót Basi czeka jej nastoletni syn. Pomóżmy mu odzyskać mamę! Rodzina

15 838,00 zł ( 7,63% )
Brakuje: 191 673,00 zł
Oliwia Sobolewska
Oliwia Sobolewska , 21 lat

Lekarze nie dawali mojej córce szans! Oliwia jednak dzielnie walczy o lepsze życie!

Wciąż pamiętam, gdy po zdiagnozowaniu mojej córki lekarz powiedział, że Oliwii nic już nie pomoże. Żaden rodzic nigdy nie powinien usłyszeć takich słów. Słów, które rozdzierają serce i odbierają wszelką nadzieję. A jednak to właśnie wtedy postanowiłam, że zrobię dla mojego dziecka wszystko i się nie poddam! Oliwka jest osobą niewidomą, z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu znacznym. Chodzić nauczyła się dopiero w wieku 8 lat. Ma problemy z równowagą, dlatego porusza się samodzielnie jedynie w domu, poza nim potrzebuje stałej pomocy asystenta. Mimo że córka jest już dorosła, Oliwia nigdy nie będzie swobodnie spotykać się z koleżankami w kawiarni, nie będzie chodzić do kina, na randki. Ominęło ją całe życie, którego nawet nie przeżyła... Wiem, że moje dziecko nigdy nie wyprowadzi się z domu. Oliwia już zawsze będzie zależna od mojej pomocy, ale co będzie gdy mnie zabraknie? Moja córeczka nigdy nie będzie całkowicie zdrowa, żaden lek nie sprawi, że zacznie widzieć, ale możemy sprawić, aby mogła cieszyć się życiem w takim zakresie, na jaki pozwolił jej los. Mimo problemów z rozwojem psychoruchowym Oliwka jest bardzo komunikatywna. Porozumiewa się za pomocą prostych zdań, rozumie kierowane do niej komunikaty, udziela odpowiedzi na zadawane pytania. Jest też bardzo ciekawa świata i każdego dnia pokazuje, że problemy zdrowotne jej od tego świata nie odetną. Od wielu lat Oliwia pracuje na terapiach i rehabilitacjach, które są dla niej bardzo wymagające. Córka szybko się męczy i często potrzebuje odpoczynku, a jednak jest bardzo zdeterminowana. Tylko dalsze rehabilitacje i sprzęt wspomagający dla osoby niewidomej mogą jej pomóc w łatwiejszym funkcjonowaniu.  Niestety, to bardzo dużo kosztuje. Oliwia powinna uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych minimum 3-5 razy w roku. Nie jestem w stanie wszystkiego opłacić, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Po urodzeniu córki przysięgłam sobie, że nigdy się nie poddam i zrobię wszystko, aby Oliwka miała jak najlepsze życie. Tylko z Waszą pomocą może się to udać! Mama

408,00 zł ( 0,25% )
Brakuje: 159 167,00 zł
Maciej Pochroń
Maciej Pochroń , 25 lat

Marzę o odzyskaniu niezależności! Czy to nieosiągalne❓Pomóż, proszę!

Mam na imię Maciej i całe życie zmagam się z dystrofią mięśniową Duchenne’a. Choroba stopniowo odbiera mi siłę mięśniową, przez co od 12 roku życia poruszam się na wózku. Każdy dzień to nowe wyzwanie – zarówno dla mnie, jak i dla osób, które mnie wspierają w tej trudnej rzeczywistości. Moim największym marzeniem jest odrobina samodzielności i namiastka zwykłego życia… Mój obecny wózek jest już mocno wysłużony, a postępująca choroba sprawia, że coraz trudniej mi go obsługiwać. Akumulatory szybko się wyczerpują, a moje dłonie są coraz mniej sprawne, co zmusza mnie do robienia przerw w trakcie jazdy i proszenia innych o pomoc. Wózek, którego używam, jest w pełni terenowy, przez co poruszanie się nim w domu jest uciążliwe... Chciałbym być bardziej aktywny społecznie, móc wyjść do ludzi, nie prosząc o wsparcie w każdej najmniejszej potrzebie. Marzę o nowym wózku, w pełni dostosowanym do moich potrzeb, który da mi swobodę poruszania się – zarówno w domu, jak i na zewnątrz! Koszt nowego wózka wynosi ponad 90 000 złotych. Mimo częściowego dofinansowania z PFRON i NFZ wciąż brakuje mi ponad 60 000 złotych, by móc go kupić. To ogromna suma, której moja rodzina nie jest w stanie zebrać samodzielnie. Dlatego zwracam się do Was – ludzi o wielkich sercach – z prośbą o wsparcie. Każda złotówka przybliża mnie do szansy na większą samodzielność i możliwość cieszenia się życiem. Proszę, pomóżcie mi odzyskać choć odrobinę wolności. Nawet najmniejsza wpłata może odmienić moje życie. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, będę wdzięczny za udostępnienie tej zbiórki. Każde wsparcie ma dla mnie ogromne znaczenie! Dzięki Wam będę mógł spełnić marzenie o niezależności! Maciej ➡️ Licytacje dla Macieja Pochronia

40 311,00 zł ( 63,15% )
Brakuje: 23 519,00 zł
Kasia Śliwa
Kasia Śliwa , 26 lat

Nie zdawałam sobie sprawy, że objawy choroby mogą mieć tak poważne skutki... Pomóż!

Niedawno spełniłam marzenie, którym było ukończenie studiów inżynierskich. Wiedziałam, że podjęcie tych studiów będzie dla mnie niesamowitym doświadczeniem. I było, do czasu, gdy w pewnym momencie mojego życia los zachwiał wewnętrzny spokój. Będąc na studniach II stopnia, zaczęły się pojawiać moje problemy ze zdrowiem. Objawy wydawały się powierzchowne, ale uciążliwe. Podwójne widzenie, kłopotliwe napicie się wody, opadanie powieki, otępiałość... W tamtym czasie nie wiedziałam, co mnie czeka... W maju 2023 r. usłyszałam diagnozę, która wpłynęła na całe życie – miastenia.  Na początku poczułam ulgę, ponieważ w końcu wiedziałam, co mi dolega. Niestety z biegiem czasu zaczął pojawiać się okropny strach, przerażenie i niemoc. Nic nie jest tak dotkliwym doświadczeniem jak uczucie, że coś odebrało mi marzenia. Choroba postępuję w bardzo szybkim tempie. Na początku dokuczały tylko dolegliwości oczne, obecnie choroba zabrała mi całe ciało... Codziennie czuję jej obecność. Czasem do takiego stopnia, że wydaje mi się, jakbym była tylko duszą umieszczoną w zużytym ciele z wyczerpanymi do zera bateriami... Przez chorobę jestem pozbawiona możliwości rozwoju, dlatego nie mogę pracować. Do końca listopada 2024 r. przyznano mi zasiłek rehabilitacyjny, ale co dalej? Ta niepewność nie daje mi spokojnie zasnąć. Leki, wizyty u lekarzy i dojazdy kosztują majątek... Muszę obecnie liczyć każdy grosz, by wystarczyło mi na życie do kolejnego miesiąca. Kiedyś, gdy byłam zdrowa, pomagałam każdemu, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej. Niestety teraz sama potrzebuję pomocy. Miastenia przeszła w formę uogólnioną i niestety lekooporną. Szukanie nowych lekarzy oraz leków pochłania ogrom czasu i pieniędzy. Potrzebuję wsparcia finansowego na liczne wizyty u specjalistów. Muszę działać tu i teraz, by móc dalej jakoś żyć... W grę wchodzą tylko wizyty prywatne, a  te niestety kosztują... Miastenia nie jest jedynym moim problemem, ale chyba największym. Proszę każdego z Was o niewielką pomoc, która w małym stopniu odejmie mi problemów. Kasia

31 878 zł
Przemysław Matkowski
Przemysław Matkowski , 46 lat

Pożar odebrał mi dom❗️POMOCY❗️

Emocji, które towarzyszyły mi tamtej pamiętnej nocy, nie jestem w stanie opisać słowami. Patrzyłem jak cały dobytek mojego życia znika w płomieniach. Jak wszystko, na co ciężko pracowałem, idzie z dymem… Wszystko wydarzyło się w nocy z 14 na 15 października 2024 roku. Położyłem się wieczorem spać. Wcześniej sprawdziłem, czy wszystko jest powyłączane. To był nowy dom, mieszkałem tam z żoną od niedawna. Szczęście w nieszczęściu, tej nocy byłem sam. Około godziny 23 obudził mnie alarm przeciwpożarowy. Przerażony chciałem zabrać, chociaż najważniejsze rzeczy – wtedy zobaczyłem ogień! Zadzwoniłem po pomoc. Strażacy walczyli z żywiołem przez kilka godzin a działania prowadzone były aż do godzin porannych. Na szczęście w zdarzeniu nikomu nic się nie stało. Gdy zagrożenie minęło moim oczom ukazał się najgorszy obraz. Niczego nie udało się uratować. Żywioł doszczętnie zniszczył wszystko, na co tak ciężko pracowałem. Dom miał zaledwie kilka miesięcy… Obecnie znalazłem schronienie u rodziny, jednak moim największym marzeniem i celem na najbliższy czas jest odbudowa domu. Niestety, przez to, że straty są ogromne – koszty, z którymi ponownie przyjdzie mi się zmierzyć, również są wielkie. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Przemysław

33 936 zł
Laura Kubiak
6 dni do końca
Laura Kubiak , 15 lat

Laura żyje w bólu! Pilnie potrzebna operacja!

Zjednoczeni w miłości i Bogu walczymy o to, co najcenniejsze – o dar życia i zdrowia dla naszej rodziny. Niestety życie miało dla nas wiele ciężkich prób... Laurka, nasza najmłodsza córeczka, urodziła się z ciężką niepełnosprawnością. Strach nie opuszcza nas nawet na chwilę, jednak w tym roku wybuchł z podwójną siłą... Usłyszeliśmy straszną diagnozę. U mojej ukochanej żony wykryto chorobę nowotworową... Wierzymy, że razem pokonamy najgorsze zło. Żona jest po ciężkiej operacji, która spowodowała, że ciężko jej się zajmować naszą córeczką. Laurka nie chodzi, porusza się na wózku inwalidzkim, trzeba ją dźwigać, wymaga pomocy drugiej osoby. Niestety jej stan znacznie się pogorszył i również potrzebuje operacji. Opiekuję się córką i żoną - tej walki się nie boję. W tym, aby opłacić leczenie Laurki, potrzebuję pomocy... Bardzo Cię proszę, przeczytaj naszą historię i pomóż mi. Gdy moja żona była w 32. tygodniu ciąży, pojechaliśmy na badanie USG, żeby przywitać się z naszym malutkim szczęściem. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Laura urodzi się poważnie chora... Na początku odkryto wodogłowie – wadę układu nerwowego, która powoduje uszkodzenie mózgu lub całkowity jego zanik… Potem okazało się, że to cały szereg wad – rozszczep kręgosłupa, porażenie kończyn dolnych, pęcherz neurogenny. Dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka nie będzie chodzić, nie będzie robić tylu rzeczy, ile robią inne, zdrowe dzieci. W milczeniu wracaliśmy do domu. Nie mogliśmy nic zrobić. Tylko się modlić… Laura przyszła na świat w święto życia – Wielkanoc. Pierwsze miesiące swojego życia, zamiast wśród kolorowych ścian dziecięcego pokoiku, spędziła w białych ścianach szpitala. Musiała mieć kilka operacji, zamykano jej przepuklinę, dopiero trzecia zastawka komoro-otrzewna się przyjęła. Nie sądziliśmy, że to dopiero początek walki o zdrowie naszej córeczki… Pamiętamy pierwszy atak padaczki. Widzimy go do dziś w najgorszych koszmarach. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje... Laurka zrobiła się sztywna, jej ciałko zaczęło miotać się w drgawkach, nie było z nią żadnego kontaktu. Walka z padaczką, złodziejem czasu, pamięci i życia, zdominowała na życie na kilka następnych lat. Kiedy pokonaliśmy jednego wroga, odezwał się niestety kolejny... Laura ma już 15 lat. Rośnie, co niestety sprawia jej ból... Ciało stało się wrogiem. Zaczęły się problemy z biodrem – córeczka ma wypadnięte panewki biodrowe, co wiąże się niestety z cierpieniem. W prawej nóżce porobiły się przykurcze, które uniemożliwiają pionizację. Są już widoczne gołym okiem. Laura jest cały czas na wózku, wykrzywia jej się ciało, miażdżone są narządy, w tym nerki i jelita. Ma też problemy urologiczne. Konieczna jest operacja, która zniweluje przykurcze, naprawi problemy z biodrem i pozwoli Laurze na życie bez bólu. Niestety, jej koszt jest gigantyczny... Jesteśmy zwykłą rodziną, która stara się przezwyciężać troski miłością, ale z tym – kosztem operacji – sami sobie nie poradzimy. Dziękuję Bogu i lekarzom, że udało się im uratować moją żonę, że jest ze mną. Wierzę, że tak samo będzie z Laurką, że uda się jej pomóc. Laurka jest chora, ale i tak jest naszym najcudowniejszym darem. Nie zamienilibyśmy jej na żadną inną, zdrową dziewczynkę. Patrząc na jej wielkie oczy, ufne spojrzenie, na dołeczki w policzkach, wiemy, że zrobiliśmy dla niej wszystko i że wbrew wszystkiemu warto o nią walczyć. Kierując się myślą, że wiara czyni cuda, miłość góry przenosi, a nadzieja umiera ostatnia, walczymy i błagamy Was o dalszą pomoc... Dlatego prosimy raz jeszcze, bo nie ma już czasu, mamy tylko nadzieję, że tym razem się uda. Tata Laurki ➡️ FB Laury

182 205,00 zł ( 100,11% )
Michał Pakulski
Michał Pakulski , 23 lata

Wypadek skończył się amputacją❗️Potrzebna pomoc w walce o powrót do sprawności❗️

8 lipca 2024 roku życie mojego młodszego brata Michała zmieniło się w jednej chwili. W wyniku wypadku drogowego doznał licznych złamań prawej nogi, uszkodzenia tętnic oraz nerwów. Przeszedł już osiem operacji, z których dwie były amputacjami… Pierwsza odbyła się 25 lipca 2024 r. – noga została amputowana poniżej kolana. Ale po kilku dniach wdała się groźna infekcja, która zagrażała życiu Michała... Lekarze musieli podjąć drastyczną decyzję – amputacja powyżej kolana była nieunikniona. Wciąż nie wiemy, czy to koniec walki.  Teraz Michał jest w domu, jego stan fizyczny jest stabilny, ale sytuacja jest nadal niepewna. Kość się nie zrasta, nie można rozpocząć protezowania i lekarze analizują możliwość kolejnej operacji.  Dla Michała, choć jest niesamowicie silny, jest coraz trudniej. Musiał zrezygnować z wielu rzeczy, które kiedyś były dla niego codziennością, porusza się o kulach i nie jest w stanie zrobić wielu rzeczy samodzielnie. Koszt protezy oraz dalszego leczenia rośnie z każdą kolejną interwencją medyczną. Michał ma jednak tylko jedno marzenie – aby znowu chodzić, wrócić do życia i uśmiechać się, jak dawniej. Mimo bólu i ogromu przeciwności losu nie poddaje się, a my robimy wszystko, by go wspierać. Ta zbiórka to nasza wspólna nadzieja na przyszłość. Koszt zakupienia protezy jest ogromny, zwłaszcza że wiele rzeczy jest jeszcze niepewnych i może ulec zmianie. Ale my nie tracimy nadziei, bo wierzymy, że dzięki Wam uda się pomóc Michałowi odzyskać radość z życia. Prosimy, pomóżcie Michałkowi stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Rodzina i bliscy ➡️ Licytacja charytatywna dla Michałka *Pomóż Michałkowi znowu chodzić*

1 172,00 zł ( 1,1% )
Brakuje: 105 211,00 zł