Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karolina Maliszewska
Karolina Maliszewska , 16 lat

Choroba postępuje! Uwolnij Karolinę od bólu!

Bardzo martwimy się o Karolinę. Ból odebrał z jej życia całą radość. Zakończył beztroski czas, którym powinna się cieszyć. Kiedy przyszła diagnoza, myśleliśmy tylko o tym, jak pomóc naszemu dziecku. W 2021 roku nasza córka narzekała na nieustanny ból głowy. Była ospała i miała trudności z koncentracją. Zaczęliśmy szukać pomocy u różnych specjalistów. Po konsultacji u endokrynologa dostała lek, mający sprawić, że jej rytm dnia wróci do poprawy.  Początkowo wydawało nam się, że stan Karoliny się polepszył. Niestety, niespodziewanie zemdlała raz, później drugi. Byliśmy zmartwieni. Nie wiedzieliśmy, co jej dolega. Głowa bolała ją coraz mocniej, pojawił się ból kręgosłupa, zaburzenia równowagi oraz mroczki przed oczami. Neurolog skierowała ją do szpitala, gdzie dowiedzieliśmy się, z jak poważnym problemem się mierzymy. U Karoliny zdiagnozowano zespół Arnolda-Chiariego, torbiel szyszynki oraz hipoplazję tętnicy kręgowej lewej. W ostatnim czasie córce zaczęły drętwieć ręce. Nasze dziecko jest w klasie maturalnej, a przez liczne choroby nie może skupić się na nauce. Leki przeciwbólowe przestały niwelować ból, a nowe objawy pojawiają się coraz częściej. Szukamy pomocy wszędzie, gdzie tylko się da. Ostatnio dowiedzieliśmy się o klinice w Barcelonie, w której zabieg może powstrzymać rozwój choroby Karoliny. Hiszpańscy lekarze zakwalifikowali córkę do operacji. Niestety, potrzebna na jej przeprowadzenie kwota jest ogromna. Boimy się, że nigdy nie będziemy w stanie zebrać jej sami.  Karolina jest na początku swojego dorosłego życia. Ma wielkie plany i marzenia, które pragnie spełniać. Bardzo chcemy jej w tym pomóc, a operacja jest tu priorytetem. Jeśli zechcecie wesprzeć nas w ratowaniu przyszłości naszego dziecka, będziemy niezwykle wdzięczni! Rodzice

55 886,00 zł ( 55,83% )
Brakuje: 44 210,00 zł
Czarek Dolata
Czarek Dolata , 1 miesiąc

Wygrać z ciemnością – walczymy o wzrok dla Czarusia❗️

Czaruś to nasz wymarzony, wyczekiwany synek. Pękają nam serca, że nasze jedyne dziecko przyszło na świat i od razu otrzymało druzgocący wyrok – będzie już zawsze żyło w ciemności… Prosimy Was z całego serca – pomóżcie nam zawalczyć z tą niesprawiedliwą diagnozą! Czas ma tutaj ogromne znaczenie! Im szybciej odbędzie się operacja, tym większe szanse na to, że da ona oczekiwane efekty!  Trudno nam się pogodzić z tym, co nas spotkało. Tak bardzo się cieszyliśmy na nasze maleństwo… Ciąża przebiegała prawidłowo, badania prenatalne nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Mieliśmy plany i marzenia… W jednej krótkiej chwili wszystko legło w gruzach… Trzy dni po narodzinach synka usłyszeliśmy, że lekarze podejrzewają u niego chorobę Norriego. To bardzo rzadkie zaburzenie, które powoduje ślepotę, a z czasem może odebrać naszemu dziecku również słuch! To dla nas niewyobrażalny cios…  Natychmiast zaczęliśmy szukać pomocy. Wykonaliśmy badania genetyczne, by potwierdzić diagnozę – wkrótce otrzymamy wynik. Nasz kalendarz pęka w szwach od wizyt lekarskich i konsultacji. Dowiedzieliśmy się, że najlepszą szansą dla Czarka jest operacja w Stanach Zjednoczonych. Czekamy na kwalifikacje na zabieg.  W międzyczasie korzystamy z pomocy wielu specjalistów i zasięgamy różnych opinii. Wspomagamy synka terapeutycznie, by stymulować wzrok. Widzimy pojedyncze reakcje na światło i jest to dla nas promyk nadziei…  Musimy mieć pewność, że zrobiliśmy absolutnie wszystko, by pomóc Czarusiowi. Nie możemy pozwolić, by nasz synek był skazany na życie w ciemności… Każda pomoc to dla nas ogromne wsparcie w tych trudnych chwilach.  Rodzice Czarusia

325 214,00 zł ( 101,9% )
Dominik i Antony Marshall
Dominik i Antony Marshall , 2 latka

Los uwziął się na naszych synków! Potrzebujemy pomocy!

Na pierwszy rzut oka nie widać, że nasze dzieci są inne. Uśmiechają się, bawią i są bardzo ciekawe świata. Niestety to, co znika z pola widzenia, to badania, godziny bolesnych rehabilitacji i nasz strach o to, co będzie dalej… Synkowie – Antoś i Dominik – to nasze największe skarby. Byliśmy bardzo podekscytowani wizją rodzicielstwa, nie mogliśmy się doczekać, aż urodzi się nasze pierwsze dziecko! Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała marzenia.  Narodziny Antosia były okupione ogromnym bólem, a sam poród okazał się dramatyczny. Po urodzeniu synek nie oddychał, lekarze musieli go reanimować, a później przez pierwsze 2 miesiące życia walczył z żółtaczką! Kiedy Antoś miał pół roku, dostrzegliśmy u niego opóźnienie w rozwoju motorycznym. Pojawiła się asymetria ciała, w dodatku synek nieprawidłowo układał główkę. Byliśmy bardzo zaniepokojeni, dlatego od razu udaliśmy się na badania. Okazało się, że Antoś ma obniżone napięcie mięśniowe. Po jakimś czasie zaczęły u niego występować zaburzenia snu, a gdy synek miał rok, pojawiła się też duża nadpobudliwość psychoruchowa.  Po niecałych dwóch latach urodził się brat Antosia, Dominik. Na początku wydawało się, że tym razem los był dla nas bardziej łaskawy. Poród przebiegł spokojnie i przez pierwsze miesiące życia synek rozwijał się wręcz wzorowo. Byliśmy tacy szczęśliwi! Do czasu… Kiedy Dominik miał 5 miesięcy, zauważyliśmy u niego problemy ruchowe. Po przeprowadzeniu badań lekarz uznał, że synek ma nieprawidłowe wzorce poruszania się i potrzebuje rehabilitacji.  W wieku 11 miesięcy Dominik zaczął się pionizować, stawać na palcach przy pomocy mebli, ale wciąż nie mógł samodzielnie postawić stopy i chodzić. Dzięki trudnej i bolesnej rehabilitacji w zeszłym roku synek zaczął chodzić, ale dalej potrzebuje specjalistycznego wsparcia, bo jest wiotki i ma słabe mięśnie. Byliśmy przekonani, że to koniec problemów rozwojowych naszych dzieci. Zapewniliśmy im odpowiednie leczenie, rehabilitacje i byliśmy dobrej myśli. Jednak los znowu pokrzyżował nasze plany. Niemal w tym samym momencie u dwóch naszych synków zdiagnozowano autyzm! Niestety Antoś i Dominik muszą przejść kolejne badania. Lekarze podejrzewają wadę genetyczną, a my coraz bardziej boimy się o przyszłość naszych maleństw… Łzy napływają nam do oczu na samą myśl o tym, że nasze dzieci mogą być poważnie chore. Jednak mimo paraliżującego strachu musimy dowiedzieć się, co dokładnie im dolega! Niestety, koszty badań są niewyobrażalnie wysokie, w dodatku Dominik i Antoś potrzebują dalszych rehabilitacji.  Nie jesteśmy w stanie wszystkiego opłacić, dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Kochamy naszych synków nad życie, ale sami nie damy rady im pomóc… Rodzice 

2 662,00 zł ( 2,81% )
Brakuje: 92 019,00 zł
Krzyś Budziszewski
Krzyś Budziszewski , 15 lat

Nastolatek kontra skutki UDARU❗️Potrzebna Twoja pomoc!

Udar, walka o życie, operacja i długie godziny spędzone w szpitalu – wciąż nie możemy uwierzyć, że to wszystko spotkało nasze dziecko, i to w przeciągu miesiąca! Krzyś był aktywnym, energicznym chłopakiem, aż do 8 marca 2023 roku… Tamtego wieczoru mąż znalazł syna nieprzytomnego na podłodze w pokoju. Krzyś natychmiast trafił do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili udar krwotoczny w lewej półkuli mózgu! Zaczęła się ciężka walka o jego życie. Nasz syn spędził 4 godziny na stole operacyjnym, a my odchodziliśmy od zmysłów... Później Krzyś trafił na oddział intensywnej terapii, a lekarze przedstawili nam pierwsze, druzgocące prognozy. Usłyszeliśmy, że przez zniszczenia, do jakich doszło w mózgu, syn może nas nie rozumieć i nie mówić. Na szczęście w drugiej dobie stał się cud – syn się wybudził! Niestety, udar wyrządził w organizmie naszego dziecka ogromne szkody i pozostawił po sobie bolesne ślady. Krzyś zmagał się z prawostronnym niedowładem. Obecnie każdy dzień jest walką o jego sprawność. Nasz synek ma teraz ubytki w polu widzenia oraz walczy z afazją, czyli trudnościami w komunikacji. Wiemy, że przed nim jeszcze długa i trudna droga, nim wróci do zdrowia… Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu mogliśmy zapewnić Krzysiowi niezbędne leczenie i intensywną rehabilitację, bez której progres byłby nieosiągalny. Nie ma słów, które mogą opisać naszą wdzięczność! Wciąż jednak potrzebujemy Waszej pomocy… Krzyś dzielnie ćwiczy ze specjalistami, aby odzyskać umiejętności, które odebrał mu udar. Do tego wyjazdy na turnusy i ciągła rehabilitacja. Niestety wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami. Robimy co w naszej mocy, by pomóc synkowi, jednak wciąż potrzebujemy Waszego wsparcia! Każda złotówka będzie na wagę złota. Wierzymy, że kiedyś ta walka się skończy i Krzyś odzyska choć namiastkę dawnego życia. Mariola i Artur, rodzice

2 421,00 zł ( 3,5% )
Brakuje: 66 728,00 zł
Liliana Towścik
Liliana Towścik , 23 miesiące

Bezlitosna choroba, której nie widać❗️Wesprzyj Liliankę❗️

Lilianka wygląda jak zwyczajna, uśmiechnięta dziewczynka, ale jej życie naznaczone jest trudami. Za jej niewinnym uśmiechem czai się choroba, bardzo rzadkie schorzeniem genetyczne, które zdarza się raz na 6 milionów urodzeń i wynika z delecji fragmentu chromosomu 22, w którym brakuje 44 genów, wśród nich jest gen niezwykle istotny dla rozwoju układu nerwowego. Zespół Phelan-McDermid dla Lilianki oznacza życie z wieloma barierami, które codziennie staramy się pokonywać. Z powodu licznych dolegliwości córeczka potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów, cierpi na hipoglikemię, silną hipotonię mięśniową, hipermobilność stawów, koślawość stóp, a jej psychomotoryczny rozwój jest znacząco opóźniony.  Dzieci z zespołem Phelan-McDermid mają problemy z chodzeniem – chód jest chwiejny, jedzeniem – często karmione są sondą, mówieniem, część chorych musi być dożywotnio pampersowana, wszyscy chorzy przejawiają zachowania autystyczne, niektórzy autoagresywne. Mimo tylu trudności Lilianka jest niezwykle dzielna – dzięki ćwiczeniom udało jej się postawić swoje pierwsze kroki! To ogromny sukces, ale przed nami wciąż długa droga. Konieczne są codzienne terapie sensoryczne, fizjoterapia, wsparcie neurologopedyczne, by Lilianka mogła normalnie jeść i, być może, kiedyś zacząć mówić. Tak jak rehabilitacją i ćwiczeniami dajemy radę nieco nadgonić sprawność, tak rozwój intelektualny nie nadąża za ruchowym… Lilianka nie rozumie otaczającego ją świata i zagrożeń, nie reaguje na imię, wykazuje autoagresję – gryzie się, uderza głową o ścianę, co dla nas, jej rodziców, jest nieustannym źródłem niepokoju, a dla niej realnym zagrożeniem. Naszym największym zmartwieniem jest brak rozwoju mowy i brak kontaktu z córką... Jest uwięziona we własnym ciele, nie umie wyrazić swoich potrzeb. Żyje w swoim własnym świecie, obok nas. Ma mnóstwo chorób współistniejących, które są charakterystyczne dla tych dzieci np. refluks, problemy diabetologiczne, torbiele w głowie, problemy ortopedyczne, problemy ze snem, zbyt wysoki próg bólu, słabe wydzielanie potu co grozi przegrzaniem/udarem w upalne dni, bruksizm... Każdego dnia staramy się zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. Lilianka jest rehabilitowana w domu, ma plan żywieniowy i suplementacyjny przygotowany przez dietetyka, który pochłania ogromne środki. Miesięczny koszt suplementów to około 2000 złotych, rehabilitacja to kolejny 1000 złotych, a wizyty lekarskie, badania i dojazdy przekraczają nasze możliwości finansowe. Nasze oszczędności się wyczerpały, a Lilianka potrzebuje tych wszystkich rzeczy regularnie! Prosimy o wsparcie dla naszej córeczki. Prosimy o szansę na lepszą przyszłość, na życie z mniejszymi barierami. Każda złotówka, każde udostępnienie zbiórki, każde wsparcie to dla nas nadzieja, że Lilianka będzie mogła kiedyś spojrzeć na nas i powiedzieć „mamo, tato”. Rodzice

915 zł
Sebastian Zaleski
Sebastian Zaleski , 10 lat

Twój mały gest może być wielkim wsparciem w walce o lepsze jutro Sebastiana! Pomóż!

Sebastian urodził się prawie dwa miesiące przed planowanym terminem. Z początku jeszcze nie wiedziałam, jak poważne będą następstwa tego jednego dnia, w którym spieszył się mnie zobaczyć. Synek był słaby, nie oddychał sam, a lista jego diagnoz z każdą chwilą się wydłużała… Okołoporodowe wylewy krwi do mózgu sprawiły, że dziś moje dziecko zmaga się z wodogłowiem, małogłowiem, mózgowym porażeniem dziecięcym, głuchotą oraz astmą. Początki leczenia były bardzo trudne. Jako mama byłam zagubiona pomiędzy licznymi diagnozami, ale wiedziałam, że muszę walczyć o zdrowie Sebastiana! Synek został objęty opieką różnych specjalistów. Przeszedł też operację wstawienia zastawki komorowo-otrzewnowej, którą niestety trzeba było powtórzyć przez dysfunkcje. Jednak kluczową rolę w rozwoju Sebastiana od początku odgrywa rehabilitacja. Moje dziecko rehabilitowano już w inkubatorze, a ja, choć byłam przerażona jego stanem, chłonęłam każde słowo fizjoterapeuty. Nieustannie powtarzał, jak ważne w życiu Sebka będą codzienne, wielopłaszczyznowe ćwiczenia. Każdego dnia, pomimo jego płaczu, po kilka razy ćwiczyłam ręce, nogi, a nawet język synka wierząc, że to, co robię, będzie w przyszłości widoczne. Dzięki codziennej rehabilitacji Sebastian zaczął chodzić, ale to nie uchroniło go od szeregu wad postawy. W 2023 roku przeszedł operację, dzięki której poprawił się jego chód, a ból pleców zmalał. Nie musiał już wspomagać się specjalnym wózkiem podczas chodzenia. To ogromne osiągnięcie, jednak aby utrzymać efekty, należy nieustannie ćwiczyć… Staram się zapewniać Sebastianowi wszystko, czego potrzebuje, jednak sporą przeszkodą są pieniądze. Koszty niezbędnej, intensywnej rehabilitacji są ogromne. Coraz ciężej mi samej poradzić sobie z tym wszystkim… Nieustannie powtarzam Sebastianowi, że jedyne ograniczenia, które posiada, to te w swojej głowie. Nie mogę pozwolić, by ograniczeniem okazały się też pieniądze! Będę dalej walczyć o sprawność mojego synka, jednak potrzebuję Waszego wsparcia. Proszę, pomóżcie Sebastianowi! Wierzę, że z Waszą pomocą zyska zdrowie, na które tak bardzo zasługuje… Dorota, mama

2 560,00 zł ( 7,99% )
Brakuje: 29 462,00 zł
Natalka Stępień
Natalka Stępień , 6 lat

Chory na nowotwór, samotny tata walczy o zdrowie córeczki❗️Pomóż❗️

Jestem samotnym tatą dwójki dzieci – 7-letniego syna i 5-letniej córki. To cały mój świat i sens życia. Natalka walczy z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym. A ja walczę z nowotworem… Póki tu jestem, chcę zapewnić moim dzieciom wszystko, co najważniejsze, ale przede wszystkim – zabezpieczyć przyszłość mojej córeczki. Natalka będzie potrzebowała rehabilitacji, zabiegów, opieki lekarskiej przez wiele, wiele lat! A ja mam nadzieję być przy niej jak najdłużej. Dlatego bardzo proszę o pomoc dla Natalki. Trudno mi mówić o sobie, bo to zbiórka dla mojej córeczki. Jednak moja choroba też ma na nią wpływ, na całą naszą rodzinę. Od 2019 roku zmagam się z chorobą nowotworową. To nie poprawia naszej sytuacji… Chcę przygotować moje dzieci, najlepiej jak umiem, do trudnych wyzwań późniejszego życia. O Natalkę, z racji jej niepełnosprawności, martwię się najbardziej… Na pozór wygląda jak jej rówieśniczki, szczególnie na zdjęciach – śliczna dziewczynka z uśmiechem na twarzy. Niestety, jej cudowny uśmiech często zastępuje grymas cierpienia… Wspieram Natalkę na każdym kroku, ale nie mogę odebrać tego bólu, nie mogę sprawić, że postępy będą pojawiały się szybciej. Moje dziecko musi stoczyć tę walkę samodzielnie, ale ja, zgodnie z daną obietnicą, zawsze kroczę obok, by wspierać w najtrudniejszych sytuacjach.  Nawet sobie nie wyobrażacie z jak wielką determinacją i samozaparciem zaciska zęby i uczestniczy w rehabilitacji i zabiegach tak bolesnych, że niejeden dorosły płakałby z bólu. Ona nie! Szóstego grudnia Natalia przejdzie zabieg wydłużenia ścięgna Achillesa w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. W jej przypadku dotychczas przez nas stosowane ostrzykiwanie toksyną botulinową przestało przynosić założone rezultaty. Chodzi coraz gorzej, z coraz większą trudnością. Po operacji przez kilka tygodni będzie chodzić w gipsie, po czym czeka ją bardzo intensywna rehabilitacja. Będzie potrzebowała na czas rekonwalescencji wózka transportowego, a także nowych ortez na obie nóżki.  Na styczeń 2026 Natalka ma zaplanowaną operację prawej ręki. Gdyby udało mi się zebrać środki, mógłbym zrobić jej ten zabieg prywatnie. Czas gra rolę, ponieważ zaczynają się pojawiać skróty kończyn. Bez zabiegów wydłużających ścięgna, w niedalekiej przyszłości mogą być konieczne zabiegi wydłużające ręki i nogi. To już poważna ingerencja chirurgiczna w organizm dziecka… To nie jedyne koszty. Natalia potrzebuje wsparcia rozwoju w postaci terapii ręki, terapii sensorycznej czy logopedy. Doskonałe wyniki przynosi też hipoterapia, ale pół godziny zajęć to koszt 80 zł. Sytuacji nie poprawia moja choroba nowotworowa. Przechodzę kolejne etapy leczenia, które powalają mi w miarę normalnie funkcjonować i co najważniejsze, przedłużają mi życie.  I tak najgorsze, czego doświadczam to obserwowanie cierpienia własnego dziecka. Wychowuję moje dzieci sam – to na mnie spoczywa odpowiedzialność związana z opieką, planowaniem, logistyką oraz zapewnieniem odpowiednich warunków. W przypadku Natalki to podwójne wyzwanie, bo koszty leczenia, rehabilitacji przekraczają moje możliwości finansowe. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach nie jestem w stanie dać Natalce najlepszej opieki, jakiej potrzebuje przy swojej chorobie… Każda cegiełka przekazana na zbiórkę to dla nas ogromne wsparcie w walce o lepszą codzienność. Szansa na lepsze życie dla mojej córeczki, którą choroba skazała na taki los… Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Za wszystko dziękuję! Jacek Stępień, tata Natalki

5 758,00 zł ( 4,33% )
Brakuje: 127 221,00 zł
Barbara Olszewska
Barbara Olszewska , 64 lata

Chcemy pochować mamę w rodzinnych stronach... Prosimy o wsparcie!

Mama od kilku lat żyła w Niemczech. Przez ostatnie pół roku walczyła z ciężką chorobą. Wspierałem ją z rodzeństwem jak tylko mogłem, jednak nie udało się jej uratować… Wrzesień był dla mojej rodziny bardzo trudny. Powódź zalała dom i poczyniła ogromne straty. Zgromadzone oszczędności wydałem na walkę z konsekwencjami katastrofy. Nie spodziewałem się, że miesiąc później dojdzie do jeszcze większej tragedii! Mama była już po kilku operacjach i amputacji nogi. Jej stan był bardzo ciężki… Zakażenie doprowadziło do sepsy i 20 października otrzymaliśmy najtrudniejszą wiadomość – o śmierci mamy! Bardzo chcielibyśmy pochować ją w Polsce, w naszych rodzinnych stronach... Niestety, koszt transportu wynosi kilkanaście tysięcy złotych i znacznie przewyższa nasze obecne możliwości finansowe. Z całego serca prosimy Was o wsparcie! Za każdą wpłatę będziemy niezwykle wdzięczni! W imieniu całej rodziny – syn Paweł

126 zł
Igor Wendt
Igor Wendt , 19 lat

Tragedia w życiu Igora! Pomóż w walce ze skutkami strasznego wypadku!

W sierpniu 2024 roku nasze życie przestało być piękne. Nasz syn uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Lekarze cudem go uratowali. Niestety, jego przyszłość nadal stoi pod znakiem zapytania… Pomocy! Igor był pasażerem auta, w które wjechał inny samochód. Wypadek był bardzo poważny. Do szpitala zabrało go pogotowie lotnicze. Lekarze musieli go zaintubować i wprowadzić w stan śpiączki. Obrażenia były zbyt duże. Syn miał wielonarządowe urazy i liczne złamania. Najpoważniejsze uszkodzenia dotyczyły twarzoczaszki, oczodołu, kości czołowej, nóg oraz miednicy. Byliśmy bezsilni. Igor walczył o życie. Nic nie jest w stanie opisać lęku, jaki czuliśmy w środku. Za Igorem pięć skomplikowanych operacji oraz drenaż prawej i lewej jamy opłucnej. Niestety, wszystko wskazuje na to, że walka będzie ciągnąć się latami. Syn nie widzi na prawe oko, ma uszkodzone nerwy obwodowe i strzałkowe, obrzęk mózgu oraz dwa krwiaki w głowie. Czekamy, aż kości się zrosną. Do tego czasu Igor musi leżeć w łóżku. Wkrótce przekonamy się, czy nasz syn będzie chodził. Przed nami długa droga. Na początku przyszłego roku Igor miał zatańczyć na swojej studniówce… W maju przystąpić z rówieśnikami do matury… Jego dorosłe życie dopiero miało się zacząć… Dziś zastanawiamy się, skąd weźmiemy środki na szereg badań oraz kosztowną rehabilitację.  Chcemy zapewnić synowi jak najlepszych specjalistów, codzienne ćwiczenia oraz turnusy, dzięki którym odzyska sprawność. Jesteście naszą nadzieją. Bardzo liczymy na Waszą pomoc! Rodzice Igora

109 915,00 zł ( 51,66% )
Brakuje: 102 851,00 zł