Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daria Gorczyca
Daria Gorczyca , 29 lat

Pomóżcie odbudować choć część tego, co odebrała im powódź...

Gdybym tylko mogła, 15 września 2024 roku wymazałabym z pamięci… Tego dnia straciliśmy WSZYSTKO! Nie było czasu, by ratować dobytek, musiałam ratować życie swoje i dzieci!  Zabraliśmy kilka ubrań na zmianę, które zdążyliśmy chwycić w pośpiechu i uciekliśmy do mamy. Dziś to wszystko, co posiadamy… Gdy kolejnego dnia otworzyłam drzwi mieszkania, pękło mi serce. Meble i sprzęty leżały porozrzucane i zatopione w szlamie, jakby przez nasze cztery kąty, ramię w ramię z powodzią, przetoczył się huragan. Nie było czego ratować… Jesteśmy jeszcze młodzi, mamy siły, więc sami zabraliśmy się do wszystkich najcięższych prac. Wyrzuciliśmy wszystkie nasze rzeczy na śmietnik. Skuliśmy tynki i zerwaliśmy podłogi. Ogrzewamy i osuszamy mieszkanie, by pozbyć się wody, która nadal litrami zalega w murach! Tyle, ile możemy, robimy samodzielnie, jednak nie radzimy sobie z kosztami remontu i zakupu nowych mebli i niezbędnych sprzętów… Dlatego zwracamy się z prośbą o wsparcie! Każda złotówka wpłacona na tę zbiórkę będzie dla nas ratunkiem i nadzieją na nowy start. Prosimy, pomóżcie nam odbudować to, co straciliśmy. Dziękujemy z całego serca! Daria z mężem i dziećmi

45 zł
Bartosz Niewiadowski
Pilne!
Bartosz Niewiadowski , 49 lat

W mojej głowie zagnieździł się GLEJAK❗️Ratuj!

Mam na imię Bartek. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, który od zawsze wierzy w siłę cudu. Niestety do TEGO dnia, gdy ta wiara rozpadła się na milion kawałków. Mój świat nie wygląda już tak samo... Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia nieproszony potwór z ciemności, zagnieździł się w moim ciele i odebrał nadzieję na spełnienie jakiegokolwiek marzenia. Tym potworem jest GLEJAK... Glejak nie jest zwykłą chorobą. To podstępny wróg, który nie daje się łatwo przepędzić. Jest niszczycielem pożerającym po cichu mój mózg. Rzeczywistość potrafi zmienić w koszmar, który mnie obudził. Ja już nie śnię – to przerażająca jawa. Wszystko zaczęło się, gdy w 2022 r. przebywałem w Niemczech w ramach obowiązków służbowych, uruchamiając linię produkcyjną. Za granicą był ze mną mój szwagier. Pewnego dnia upałem z krzesła, ponieważ gorzej się poczułem. Wtedy przyjechało pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam wykonano tomograf, a po nim rezonans magnetyczny z kontrastem. Wyniki wskazywały, że wystąpiła zmiana w lewym płacie ciemieniowym. Potem wróciłem do Polski, Pełną diagnozę usłyszałem w Bydgoszczy w 2023 r., gdy byłem już po operacji. Mój świat wtedy runął... Do dzisiaj nowotwór rozpycha się w mojej głowie, powodując ogromny ból. Mam za sobą skomplikowaną operację, przeszedłem chemioterapię oraz radioterapię, po których glejak powrócił w wielopostaciowej formie... Jest jeszcze silniejszy... Obiecałem sobie jednak, że nie dam się pokonać. Wierzę, że każda walka kiedyś się kończy! Choć czasami bywa bardzo trudno, jestem gotów zrobić wszystko, by móc podjąć bój o swoje życie! Bo właśnie o nie chodzi... Nie poddaję się, ale w tej bitwie potrzebuję Waszej pomocy. Sam sobie nie poradzę! Leczenie onkologiczne może być refundowane, ale wszystko wokół niego – rehabilitacja, wsparcie zdrowia, dojazdy, konsultacje – niestety nie. Twoje wsparcie jest jak cegiełka, która buduje mur przeciwko temu potworowi. Wierzę głęboko, że dobro wraca, a Wy jesteście dla mnie silną tarczą! Dziękuję Wam za Wasze wsparcie! Pomagać bezinteresownie to piękny podarunek. Oby dobro wróciło do Was ze zdwojoną siłą! Bartek

957,00 zł ( 1,28% )
Brakuje: 73 512,00 zł
Zosia Małkiewicz
Zosia Małkiewicz , 4 miesiące

Zosia od razu po porodzie została zaintubowana! Pomóż w walce z wadami wrodzonymi!

Nasza mała Zosia przyszła na świat 22 lipca – długo wyczekiwana i ukochana. Przez całą ciążę lekarze zapewniali nas, że wszystko przebiega bez zarzutu, nie było żadnych sygnałów, że może urodzić się chora. Niestety, los przygotował dla niej trudną drogę. Zaraz po porodzie okazało się, że Zosia cierpi na Zespół Guion-Almeida. To rzadka genetyczna choroba, która wywołała szereg poważnych wad... Nasza córeczka urodziła się z rozszczepem podniebienia, zrośniętymi nozdrzami, zdeformowanymi uszkami, a także z małogłowiem. Te skomplikowane wady wrodzone wpłynęły na jej życie już od pierwszego dnia życia. Zosia od razu po porodzie musiała zostać zaintubowana, bo nie była w stanie samodzielnie oddychać. Jest już po dwóch operacjach – pierwsza obejmowała zrośnięte nozdrza. Niestety, mimo tego zabiegu nasze maleństwo nadal nie było w stanie oddychać… Konieczne było przeprowadzenie tracheotomii.  Zosia od narodzin jest karmiona przez sondę, oprócz tego stwierdzono u niej obustronny niedosłuch przewodzeniowy w związku z zarośnięciem przewodów słuchowych zewnętrznych. Obecnie nie kwalifikuje się do obustronnej operacji ucha zewnętrznego, ale wymaga pilnej rehabilitacji słuchu w oparciu o aparaty na przewodnictwo kostne. Obecnie Zosia przebywa na oddziale intensywnej terapii, ale lekarze rozważają opiekę hospicjum domowego, aby mogła być blisko nas. Przed nami ogromne wyzwanie finansowe związane z leczeniem, rehabilitacją i zakupem aparatów słuchowych, które przewyższają nasze możliwości. Prosimy o pomoc i wsparcie, aby Zosia miała szansę na lepsze życie i otoczenie pełne miłości, troski oraz opieki, której tak bardzo potrzebuje. Każda Wasza pomoc to ogromny krok w stronę zdrowia naszej małej Kruszynki. Z całego serca dziękujemy za każdy dar, który pomoże Zosi zawalczyć o jej przyszłość. Rodzice Zosi

6 543,00 zł ( 16,01% )
Brakuje: 34 309,00 zł
Teresa Gajda
Teresa Gajda , 75 lat

Powódź zabrała moim dziadkom wszystko... Proszę o pomoc!

Wskutek wrześniowej powodzi moi dziadkowie stracili niemal cały dorobek życia… Ich mieszkanie zostało zniszczone i wymaga generalnego remontu!  Mieszkanie znajduje się na parterze wolnostojącego domu i woda zalała wszystkie pomieszczenia. Schronienia w czasie powodzi udzieliła dziadkom ich przyjaciółka, jednak aż do dzisiaj nie są oni w stanie wrócić do domu…  Większość prac remontowych realizujemy własnymi siłami, niestety nie uda nam się pokryć wszystkich kosztów odbudowy zniszczonego mieszkania. Największym problemem jest teraz kwestia zakupu nowych okien, które są niezbędne, by dziadkowie mogli wrócić do bezpiecznego i ciepłego miejsca, które ponownie stanie się ich domem. Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Będziemy niezmiernie wdzięczni za pomoc – nawet najmniejszy wkład sprawi, że marzenie o normalnym życiu po tragedii stanie się bardziej realne. Z góry dziękujemy za wsparcie i życzliwość! Dominik, wnuk

4 176 zł
Majka Polcyn
Majka Polcyn , 13 lat

By codzienność była choć trochę łatwiejsza – zbieramy na nowy wózek dla Mai!

Maja jest pogodną, uśmiechniętą dziewczynką. Swoją radością obdarowuje wszystkich dookoła. Moja córeczka od urodzenia musi jednak mierzyć się z przeciwnościami losu… Majka po urodzeniu dostała 10 punktów w skali Apgar. To brzmi jak spełnienie marzeń każdego rodzica, jednak z czasem w jej zachowaniu zaczęły pojawiać się niepokojące sygnały. Wraz z kolejnymi wizytami lekarskimi potwierdzały się przypuszczenia, że córeczka może nie być w pełni zdrowa… Pierwsze miesiące, w których odbywały się konsultacje, były czasem pełnym niepewności. W końcu u Mai ostatecznie stwierdzono choroby neurologiczne, epilepsję i niepełnosprawność intelektualną. Córeczka od razu rozpoczęła zajęcia i terapie wspomagające jej rozwój. Została też objęta opieką różnych specjalistów. Każdego dnia staram się zapewnić Majce wszystko, czego potrzebuje. Uczęszcza do specjalistycznej szkoły, gdzie uczestniczy w zajęciach wspomagających rozwój. Córeczka jest też regularnie rehabilitowana w domu. Na co dzień Maja porusza się na wózku inwalidzkim. Niestety, z obecnego już wyrosła i jego dalsze używanie nie jest już zbyt bezpieczne. Chciałbym kupić córce nowy wózek, dopasowany do jej potrzeb. To jednak ogromny wydatek… Chcę, by codzienność mojego dziecka była najlepsza, jak to możliwe. Maja każdego dnia walczy o lepszą sprawność. Proszę, wesprzyjcie moją córeczkę! Będę wdzięczny za okazaną pomoc! Paweł, tata Mai ➡️ Tik Tok – tu zobaczysz codzienne życie Mai

371,00 zł ( 1,34% )
Brakuje: 27 289,00 zł
Stanisław Wiernowolski
Stanisław Wiernowolski , 2 latka

Choroba zawładnęła życiem naszego synka... POMÓŻ❗️

Każdy odgłos upadku czy uderzenia powoduje, że dostajemy gęsiej skórki. Każdy siniak na ciele naszego synka budzi w nas niepokój. Każda chwila nieuwagi, może skończyć się tragedią… Tak od ósmego miesiąca życia naszego dziecka wygląda nasza rzeczywistość… Stasiu urodził się zdrowy. Otrzymał 10 punktów w skali Apgar, nic nie wskazywało na to, że jest ciężko chory! Przez pierwsze miesiące swojego życia rozwijał się jak najbardziej prawidłowo, ale pewnego dnia zauważyliśmy, że synek nie mógł już nawet wstać w łóżeczku. Był bardzo słaby! Niezwłocznie udaliśmy się do lekarza. Pediatra początkowo myślał, że to naciągnięcie stawu. Jednak podczas badań okazało, że krew Stasia za słabo krzepnie. Zostaliśmy skierowani na dalsze badania do szpitala w Poznaniu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że synek cierpi na dziedziczny niedobór czynnika IX - hemofilię B. Nie mogliśmy w to uwierzyć, bo był ogromny cios wymierzony prosto w nasze serca, ale później było tylko gorzej… Szpital stał się drugim domem Stasia. Co udało nam się wyjść, to syn znów do niego wracał. W końcu lekarze zdecydowali, że konieczne jest założenie portu. Został on zaaplikowany dokładnie w pierwsze urodziny naszego dziecka. Niestety nie posłużył Stasiowi długo. Po miesiącu syn zakaził się sepsą! Lekarzom w ostatnim momencie udało się podać antybiotyk. Stan zagrożenia życia utrzymywał się przez cały tydzień. Wprost usłyszeliśmy, że organizm Stasia może sobie nie poradzić, że nasze dziecko może umrzeć! Trwaliśmy przy jego maleńkim łóżeczku dzień i noc, błagając okrutny los o, choć odrobinę litości. Na szczęście nasz dzielny bohater wyszarpał się z objęć śmierci.  Obecnie syn cały zmaga się z wylewami i częstymi naciągnięciami stawów. Każde zaniepokojenie wiąże się z wizytą w szpitalu. Ma podawany czynnik 3 razy w tygodniu. Każdy upadek, uderzenie jest w jego przypadku bardzo niebezpieczny. W domu Stasiu musi mieć założone ochraniacze i kask, aby doświadczać jak najmniej urazów. Większy upadek czy uraz mógłby się wiązać nawet z zagrożeniem życia.  Dzieciństwo Stasia nie należy do najprostszych. Częste wizyty w szpitalu, leczenie, konieczność uważania na każdy postawiony krok… Do tego syn wymaga intensywnej rehabilitacji ze względu na osłabione mięśnie, a także sprzętu medycznego do podawania czynnika, co również wiąże się z niemałymi kosztami. Dlatego prosimy o pomoc! Pomóżcie nam zapewnić Stasiowi potrzebne wsparcie! Rodzice 

1 172 zł
Adrian Mroczek
Adrian Mroczek , 33 lata

Choroba doprowadziła do niepełnosprawności i uwięziła w domu... Pomóż Adrianowi❗️

Nazywam się Adrian. Chciałbym móc prowadzić życie tak, jak moi rówieśnicy – studiować, poznawać świat i zdobywać pierwsze doświadczenie w pracy. Niestety, na mojej drodze stanęła niedoczynność tarczycy, która spowodowała rozwinięcie się otyłości monstrualnej. Choroba zamknęła mnie nie tylko w domu – ale także i w moim ciele. W poszukiwaniu pomocy lekarze zaproponowali mi operację bariatryczną. Abym mógł się jej poddać, moja waga musi się zmniejszyć – sama dieta tu nie pomoże, muszę zacząć się ruszać i przyjmować specjalistyczne leki. Muszę zapanować nad otyłością, która doprowadziła mnie do niepełnosprawności. Nadmierna waga spowodowała deformację nóg. Każdy krok sprawia mi ogromny ból – mam problemy z chodzeniem i poruszaniem się.  Dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Jestem Wam bardzo wdzięczny – dodaliście mi nowej energii do działania i wiary w to, że jeszcze stanę na nogi i będę mógł się cieszyć każdym dniem. Wiem, że nie mogę się poddać, że od moich działań będzie zależała cała moja przyszłość. Podjąłem więc walkę z moim największym wrogiem – moją wagą. Sytuacja jest bardzo ciężka, gdyż próby samodzielnego odchudzania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Niezbędna jest specjalistyczna terapia, jednak niestety… Nie dysponuję wystarczającymi środkami, aby odbyć pełną kurację.  Jeden z leków, którego potrzebuję, kosztuje 475 złotych za zaledwie dwie dawki... Niestety, ta cena jest poza moim zasięgiem. Marzę, by wyjść z domu i zacząć normalne zwykłe życie. Po uzyskaniu dyplomu z uczelni marzę, by kontynuować obraną przez siebie ścieżkę. Chciałbym uczyć dzieci w szkole, zarażać ich swoją pasją do historii.  Tęsknie za najprostszymi rzeczami – chciałbym usiąść na ławce w parku, poczuć trawę pod stopami i promienie słońca na policzku. Niestety, moja rzeczywistość jest inna. Siedzę w domu i widzę świat z 10. piętra. Marzenia to jedno, a moja codzienność to drugie… Proszę, pomóżcie mi przerwać ten zaklęty krąg nieszczęścia. Pomóżcie zawalczyć o zdrowie, sprawność i lepsze jutro! Chcę móc normalnie żyć i powrócić do społeczeństwa. Wierzę, że jest to możliwe i wspólnymi siłami uda się nam to osiągnąć! Adrian

611,00 zł ( 6,25% )
Brakuje: 9 155,00 zł
Grzegorz Witkowski
Grzegorz Witkowski , 71 lat

Udar mózgu chciał odebrać nam tatę... Nie pozwolimy na to! Pomóż!

Prosimy o pomoc w najważniejszej walce w życiu Grzegorza – w walce o powrót do zdrowia po strasznej tragedii, której nic nie zwiastowało.  Człowiek o wielkim sercu i niezłomnej sile ducha stał się ofiarą udaru... Wszystko zaczęło się niepozornie. Grzesiu czuł się dobrze – nic nie wskazywało na to, że ma być inaczej. Gdy przebywał sam w domu, poczuł się źle. Wtedy przyjechało pogotowie. Zawieziono go do szpitala, gdzie przebywa do dzisiaj. Diagnozą okazał się udar mózgu... Jakiś czas temu przeszedł on już mikroudar, ale po nim wszystko wróciło do normy. Jeszcze tydzień wcześniej Grzegorz był u neurologa, który powiedział, że nie ma powodu do żadnych zmartwień.   Obecnie od około 5 tygodni przebywa w szpitalu na rehabilitacji. Niestety w ciągu tego czasu Grzegorz miał już 2 ataki padaczkowe. Udar poskutkował niedowładem lewej reki oraz nogi. Chwilowo lekarze mówią, że jest delikatna poprawa w jego stanie zdrowia, ale wciąż pozostaje jeszcze daleka droga do pełnej sprawności... Grzesiu przed tym okropnym zdarzeniem był bardzo aktywnym człowiekiem. Dużo pływał, codziennie chodził na kilkugodzinne spacery oraz spędzał czas na kempingu z rodziną i przyjaciółmi. Niestety od początku tego roku los zaczął rzucać mu ogromne kłody pod nogi. Zaczęło się od śmierci jego żony...   Każdy, kto go zna, wie, że to prawdziwy wojownik, który nigdy się nie poddaje. Teraz gdy konieczne jest wsparcie, prosimy, byś nie był obojętny na jego krzywdę. Potrzebna jest niezwykle kosztowna rehabilitacja, która umożliwi mu powrót do życia, na jakie zasługuje. Dlatego serdecznie prosimy – pomóżcie nam przywrócić blask w życiu, który udar odebrał Grzegorzowi. Nawet najmniejsza forma wsparcia jest dla nas jak promień wyglądający zza chmur, który pozwala wierzyć, że nie jesteśmy sami w tej walce.  Rodzina

2 580 zł
Maksio Szulhin
Maksio Szulhin , 3 latka

DMD – tak nazywa się zabójca naszego synka❗️ Ratuj❗️

Jesteśmy załamani! U naszego synka zdiagnozowano dystrofię mięśniową Duchenne'a! Ta diagnoza to wyrok! Błagamy o pomoc, bo sami nigdy nie zbierzemy ogromnej kwoty potrzebnej na leczenie!  Do teraz nie możemy w to uwierzyć… U Maksia zaczęło się od chodzenia na palcach. Wtedy nie przypuszczaliśmy, że może być to objaw tak poważnej choroby. Udaliśmy się do specjalistów po pomoc. Gdy przyszły wyniki badań, byliśmy w szoku!  Nasz ukochany synek został skazany na niewyobrażalne cierpienie… Choroba powoli będzie osłabiać jego mięśnie, jeden po drugim. Najpierw Maksiu przestanie chodzić, dalej czeka go wózek inwalidzki, z którego już nie wstanie. A później już tylko nieuchronna śmierć, gdy choroba odbierze mu siłę w płucach… Nie zgadzamy się na takie zakończenie… Musimy zrobić wszystko, by powstrzymać tę okrutną chorobę, inaczej Maks nie dożyje dorosłości! Jeszcze chwilę temu nie wiedzieliśmy o istnieniu DMD… Jak pogodzić się z myślą, że nasz syn umrze?  Poruszyliśmy niebo i ziemię, by znaleźć rozwiązanie… I to wtedy pojawiło się światełko w tunelu – terapia genowa w Dubaju. To jedyna szansa, by powstrzymać chorobę. Nie mamy jednak dużo czasu. Gdy kondycja synka się pogorszy, szansę na podanie leku zostaną zaprzepaszczone! Na kolanach błagamy Was o pomoc! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, to i tak nie będziemy w stanie opłacić tak kosztownej terapii… Jesteście naszą jedyną nadzieją! Anita, mama Maksia

817,00 zł ( 0% )
Brakuje: 12 965 151,00 zł