Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Sobieszynska
Joanna Sobieszynska , 46 lat

Chemia, operacja, a teraz ogromny strach – RAK odbiera mi wszystko❗️Pomóż!

"Proszę pani, to ZŁOŚLIWY RAK!" – nadal słyszę te słowa radiologa. Byłam wtedy w tak ogromnym szoku, że na moment czas się zatrzymał! Przecież NIKT w mojej rodzinie nie zmagał się z nowotworem! Pomyślałam, że to niemożliwe! Niestety, ta okrutna diagnoza okazała się prawdą i zmieniła całe moje dotychczasowe życie!  Wszystko zaczęło się w grudniu 2023 roku, podczas samobadania. Nigdy nie miałam większych problemów zdrowotnych, dlatego gdy zauważyłam drobną zmianę w mojej piersi, byłam bardzo zaniepokojona. Nie sądziłam, że będzie to coś poważnego, ale nie chciałam tego tak po prostu zostawić!   Już w kolejnym miesiącu przeszłam badanie mammograficzne. Niestety czas się wydłużał, a wyniki nie przychodziły... Nie mogłam dużej czekać!  Dlatego zdecydowałam się na kolejne badanie, tym razem USG. To wtedy całe moje życie się zmieniło! Radiolog powiedział, że to ZŁOŚLIWY RAK! To on skierował mnie na kolejne badania na oddziale onkologii. Pragnęłam się obudzić z tego koszmaru! Jednak ku mojemu przerażeniu, lekarze w szpitalu potwierdzili tę przerażającą diagnozę! Choroba rozprzestrzeniała się błyskawicznie – z jednego guza nagle zrobiły się CZTERY! Z każdym dniem było tylko gorzej! W kolejnych miesiącach przeszłam chemioterapię, po której czułam się coraz bardziej zmęczona i słabsza… Niestety to nie zatrzymało choroby! Lekarze musieli przeprowadzić operację całkowitej mastektomii z rekonstrukcją i wycięciem węzłów chłonnych. Zabieg odbył się w październiku. Teraz czeka mnie długi okres dochodzenia do siebie, odpoczynku i rehabilitacji ręki. Jednak mój lęk o przyszłość się nie kończy! Wszystko zależy od wyniku, na który teraz czekam. To na jego podstawie lekarze zdecydują co dalej – kolejna chemioterapia, radioterapia czy może terapia hormonalna? Bez względu na decyzję, moja walka wciąż będzie trwać. Przerażają mnie jednak rosnące koszty leczenia! Wiem, że nie mogę się teraz poddać, bo mam dla kogo żyć!  Mam to ogromne szczęście, że bliscy, a szczególnie moje dzieci tak bardzo mnie wspierają na każdym etapie choroby! To dodaje mi sił! Jednak teraz potrzebuje również Waszej pomocy! Bez dodatkowych środków, nie poradzę sobie z RAKIEM! Dziękuję, za każdą nawet najmniejszą wpłatę!  Joanna

4 513 zł
Barbara Olej
Barbara Olej , 61 lat

Okrutna choroba odbiera mojej mamie sprawność! Proszę, POMÓŻ❗️

Moja mama Barbara choruje na stwardnienie zanikowe boczne – chorobę, która nieodwracalnie wyniszcza komórki nerwowe odpowiedzialne za kontrolę mięśni. Ciało mamy stopniowo traci funkcję za funkcją… Robimy wszystko, co w naszej mocy, by jej pomóc! Mama nie jest już w stanie mówić, czy swobodnie się poruszać. Jej oddech i podstawowe potrzeby fizjologiczne są wspomagane przez cewnik i rurkę tracheotomijną, połączoną z respiratorem. Codzienne życie to ciągła walka o utrzymanie jej zdrowia i zapewnienie komfortu w tym okrutnym postępie choroby… Staramy się dbać o mamę najlepiej, jak to możliwe. Sytuacja jest jednak dla nas bardzo trudna. Nie sposób opisać bólu, jaki towarzyszy nam, gdy widzimy, jak choroba każdego dnia osłabia mamę coraz bardziej. Od momentu postawienia diagnozy w 2021 roku, mama jest objęta opieką wielu różnych specjalistów. Na co dzień w domu także monitorujemy poziom natlenienia jej krwi, co jest kluczowe w tej chorobie. Mama potrzebuje też specjalistycznej żywności, która musi być podawana przez rurkę PEG bezpośrednio do jej przewodu pokarmowego. Choroba mamy wciąż postępuje, a my robimy wszystko, by jej pomóc. Niestety, lista potrzeb, a tym samym wydatków, jest bardzo długa… Koszty niezbędnego sprzętu medycznego, rehabilitacji oraz leków są ogromne! Pamiętam moment w Ustroniu, gdy mama była na rehabilitacji. Już wtedy poruszała się na wózku. Powiedziałem jej, że szkoda, że nie może sama zobaczyć, jak pięknie tu jest. Odpowiedziała tylko: „To idź". I dodała: „Poczekamy na ciebie, idź pooglądaj co tu fajnego". Te słowa stały się dla mnie symbolem – mama, mimo własnego cierpienia, wciąż myśli o innych i zachęca do działania. Każdy dzień to walka o utrzymanie naszej ukochanej mamy przy życiu. O każdy oddech. O każdy uśmiech, który mimo wszystko, wciąż gości na jej twarzy. Mama zawsze była uśmiechniętą i najbardziej pozytywną osobą, jaką znałem. Jest otwarta na świat, nowe technologie i zawsze chciała dla nas jak najlepiej. Teraz my chcemy walczyć o każdy dzień, dając mamie jak największy komfort i wsparcie w tej wyjątkowo trudnej sytuacji. Jednak przy stale rosnących wydatkach potrzebujemy wsparcia. Proszę, pomóżcie, abyśmy mogli dalej zapewniać mojej mamie niezbędne leki, środki opieki, sprzęt medyczny i codzienną pomoc… Wasze wsparcie będzie na wagę złota! Syn Wojciech z Bliskimi

1 455,00 zł ( 2,73% )
Brakuje: 51 737,00 zł
Ola Ostaszewska
Ola Ostaszewska , 32 lata

Okrutny los na każdym kroku doświadcza Olgę ❗️POMÓŻ❗️

Pierwsze 6 lat życia Ola nie chorowała. Była normalnym dzieckiem z zainteresowaniami i życiem społecznym. Żywiołowa, rezolutna i bystra dziewczynka. Wszystko przerwała straszna choroba! Córka miała tylko 6 lat, gdy zdiagnozowano u niej nowotwór pnia mózgu! Po przeprowadzeniu koniecznych badań okazało się, że nowotwór sięga aż do rdzenia kręgowego i jest nieoperacyjny. Ola przeszła chemioterapię i radioterapię w następstwie czego pojawiły się zwapnienia mózgu. W wyniku radioterapii uszkodzeniu uległy nerwy dolnej części kręgosłupa i córka doznała paraliżu od pasa w dół. W wieku 7 lat została przykuta do wózka inwalidzkiego. Pomimo tego nasza dzielna wojowniczka nadal walczyła o normalne życie. Kolejne okrutne wieści spadły na córkę w 2011 roku. Okazało się, że w następstwie poruszania się na wózku Ola doznała skrzywienia kręgosłupa i musiała zostać poddana operacji wstawienia tytanowego pręta wzdłuż kręgosłupa. W 2018 roku los kolejny raz doświadczył córkę w bardzo przykry sposób. U Oli zdiagnozowano mięśniaka macicy, przez co konieczne było przeprowadzenie kolejnej operacji...  Niestety z powodu rozmiaru mięśniaka, który był wielkości pomarańczy usunięto Oli całą macicę pozbawiając nieodwracalnie naszą 26-letnią córkę bycia matką. To był ogromny cios, jednak Ola się nie poddała i dzięki wsparciu najbliższych żyła normalnie jak każdy z nas. Kolejny raz Ola znalazła się w szpitalu w 2019 roku z powodu udaru. Po badaniach okazało się, że ma niedowład lewej strony ciała, dodatkowo do długiej już listy jej diagnoz lekarze dopisali koleją – padaczkę. Po rehabilitacji Ola zaczęła ponownie ruszać lewą ręką i wróciła do swojego życia. Kolejne lata były spokojne. Córka czerpała z życia. Lubiła rysować i słuchać muzyki, ale jej największą pasją było gotowanie i pieczenie z babcią. Ola cieszyła się życiem do momentu, w którym los zadrwił z niej kolejny raz. 5 października 2024 roku rozpoczął się nasz ogromny dramat. Tego dnia córkę zabrało z domu pogotowie, ponieważ straciła przytomność. Lekarze podejrzewali kolejny udar, ale mimo to Ola została wypisana do domu. Niestety jej stan znów się pogorszył i tak 10 października znów trafia do szpitala! Tym razem z podejrzeniem zachłystowego zapalenia płuc! Córka szybko znalazła się na OIOMie, gdzie została podłączona do respiratora. Lekarze przez dwa dni nie dawali jej szans na przeżycie a my usłyszeliśmy, że mamy się z nią pożegnać. Jednak wola walki Oli jest wielka i nie poddała się. Po konsultacji neurolog stwierdza, że przyczyną obecnego stanu zdrowia Oli nie jest udar, lecz niedotlenienie mózgu w wyniku czego zawiodły podstawowe funkcje życiowe czego następstwem było zachłystowe zapalenie płuc.  Aby Ola mogła wrócić do sprawności sprzed tego strasznego zdarzenia wymaga długiej i intensywnej pomocy specjalistów. Nasze oszczędności nie wystarczą, dlatego potrzebna jest armia aniołów, aby Ola mogła znów żyć normalnie! Błagamy o pomoc! Rodzice 

10 603,00 zł ( 9,96% )
Brakuje: 95 780,00 zł
Antoni Zalewski
Antoni Zalewski , 2 latka

Co dolega Antosiowi❓Pomóż nam znaleźć diagnozę!

Antek miał zaledwie 3 tygodnie, gdy na wizycie kontrolnej pediatra zwróciła uwagę, że synek ma mocno obniżone napięcie mięśniowe. Bardzo nas to zaniepokoiło i rozpoczęliśmy wtedy proces diagnozy, który trwa do dziś… Antoś został skierowany na rehabilitację i ze wszystkich sił staraliśmy się mu pomóc. Niestety, z początku fizjoterapia nie dawała pozytywnych rezultatów. Odwiedzaliśmy kolejnych specjalistów, którzy, choć padło wiele podejrzeń, nie postawili ostatecznej diagnozy.  Po pewnym czasie udało nam się trafić na odpowiednią rehabilitację i dzięki regularnym ćwiczeniom Antoś się rozwinął. Synek miał około roku, gdy zaczął pełzać, a niedługo później nauczył się samodzielnie siadać. Niestety musiało minąć wiele miesięcy, zanim był w stanie zrobić swój pierwszy krok!  Obecnie Antek rusza się coraz śmielej, jednak jego schemat chodu nie jest prawidłowy… Co więcej, cały czas mierzymy się z dużymi problemami z jedzeniem – synek nie toleruje wielu konsystencji, ciężko mu przeżuwać i połykać posiłki.  Musimy w końcu dowiedzieć się, co dokładnie dolega Antosiowi! Potrzebujemy zapisać synka na badania Wes, które pomogą nam znaleźć przyczynę problemów, która najprawdopodobniej ukryta jest w genetyce. Niestety, to drogie i nierefundowane badanie, a do tego dochodzi systematyczna rehabilitacja… Staramy się sobie radzić samodzielnie, ale boimy się, że niedługo przekroczy to nasze możliwości finansowe. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie naszej walki o zdrowie i sprawność Antka! Mamy ogromną nadzieję, że badania pozwolą nam odkryć, co dolega synkowi i będziemy w stanie lepiej mu pomóc. Prosimy o wsparcie! Rodzice

7 127,00 zł ( 26,16% )
Brakuje: 20 108,00 zł
Szymon Motyka
Szymon Motyka , 5 lat

Choroba skazuje Szymusia na cierpienie! Uratuj małego chłopca!

Gdy choroba atakuje, Szymuś nie jest w stanie chodzić! Każdy krok sprawia mu ogromny ból. Nie rozumiemy, dlaczego nasz synek musi tak cierpieć… Środki na leczenie pilnie potrzebne! Pomocy! Pierwsze objawy choroby pojawiły się w 2021 roku. Szymuś przestał stawać na jedną nóżkę. Zauważyliśmy, że jego kolanko bardzo spuchło. Trafiliśmy do szpitala z podejrzeniem poinfekcyjnego zapalenia stawów. Gdy sytuacja uspokoiła się po podaniu leków przeciwzapalnych oraz sterydów, odetchnęliśmy z ulgą… Niestety, tylko na krótki czas. W lutym 2023 roku kolanko synka ponownie spuchło. Zostaliśmy skierowani na oddział reumatologiczny w Krakowie i otrzymaliśmy przerażającą diagnozę. Szymuś choruje na młodzieńcze zapalenie stawów. Chorobę, która skazuje go na fizyczne i psychiczne cierpienie. Nasz maleńki chłopczyk na to nie zasługuje! Od ponad roku Szymek przyjmuje silne leki immunosupresyjne oraz przeciwzapalne, ale niestety jego stan się nie poprawia. Bywają lepsze okresy, gdy choroba daje nam odetchnąć. Niestety, po czasie atakuje ze zdwojoną siłą! Kiedy kolanko puchnie, Szymuś nie może zgiąć nóżki, nie chodzi. To niesprawiedliwe, że nasze dziecko spotyka taka krzywda. Jego rówieśnicy spędzają czas aktywnie. Biegają i skaczą, poznają świat wszystkimi zmysłami. Synek nie jest w stanie ich dogonić… Wspieramy go jak możemy. Lekarze mówią, że specjalne ćwiczenia, fizjoterapia oraz leki, dieta i suplementy są priorytetem. Niestety, związane z tym koszty są bardzo duże i nie poradzimy sobie z nimi sami… Jeśli zechcecie nam pomóc proces rehabilitacji i leczenia Szymusia, będziemy bardzo wdzięczni! Rodzice

807 zł
Marysia Kołodziejska
Pilne!
Marysia Kołodziejska , 3 latka

Potrzebna PILNA operacja serduszka❗️Razem dla Marysi❗️

Nasza córeczka urodziła się z poważną wadą serca, dużym ubytkiem międzykomorowym. Były już momenty, gdy myśleliśmy, że stracimy Marysię na zawsze… Dziś ponownie stajemy do walki o życie naszej ukochanej dziewczynki! Niestety sami nie damy sobie rady… Marysia musi PILNIE przejść operację w Genewie. Jej koszt to prawie dwa miliony złotych! Nie mamy takich pieniędzy, ale musimy je zdobyć, żeby uratować córeczkę. Prosimy o pomoc! Walka o życie Marysi trwa od pierwszych dni jej życia. Już w 14. dniu po porodzie przeszła pierwszą operację, była to korekta łuku aortalnego. Gdy córeczka skończyła 7 miesięcy, konieczna była kolejna interwencja chirurgiczna. Niestety nie wszystko poszło po naszej myśli i po myśli lekarzy... Po 7 dniach musiała przejść operację wycofującą wszystkie zmiany, ponieważ jej stan zaczął pogarszać się z dnia na dzień, występowały poważne spadki saturacji… Po operacji spędziła ponad 100 dni na OIOMie, z czego większość w śpiączce! Każdy dzień dłużył się wtedy w nieskończoność, do głowy przychodziły nam najgorsze myśli… Ale na szczęście wróciła do nas i mogliśmy w końcu być razem w domu! W czerwcu córeczka skończyła 3 latka. Jej życie nie jest proste. Dalej ma założoną rurkę tracheostomijną. Musimy dbać o nią każdego dnia. Ale nauczyła się żyć ze swoimi problemami, nie zna przecież innego życia. Jest żywą, wesołą dziewczynką, z której jako rodzice jesteśmy dumni.  Niestety trudno powiedzieć, jak długo Marysia będzie w stabilnym stanie. Pogorszenie może przyjść w każdej chwili… Dlatego jako rodzice postanowiliśmy działać. Konsultowaliśmy się, gdzie tylko się dało. W Polsce usłyszeliśmy, że szansy dla Marysi najlepiej szukać za granicą. I tak trafiliśmy na kontakt do szpitala w Genewie, gdzie po przeanalizowaniu dokumentacji specjaliści zdecydowali się pomóc córeczce, podjąć działanie w kierunku uzupełnienia ubytku międzykomorowego. Wierzymy, że trafiamy w najlepsze ręce. Mamy kontakt z rodzicami chłopczyka, który w tym roku był operowany w tamtym szpitalu – bardzo wysoko oceniają jakość pomocy, jaką otrzymał ich syn. Niestety, kwota operacji jest ogromna, to prawie dwa miliony złotych! Dlatego zdecydowaliśmy się założyć tę zbiórkę i prosić Was o pomoc w uratowaniu naszej córeczki! Każda wpłata jest na wagę złota! Rodzice

161 828,00 zł ( 9,09% )
Brakuje: 1 618 184,00 zł
Ania Murawska
Ania Murawska , 41 lat

Zawał odebrał mi żonę, a córkom – mamę. Proszę, pomóż w walce o naszą ukochaną Anię❗️

Na początku lipca nasze życie zmieniło się w koszmar, który nie śnił się w najgorszych snach. To miały być zwykłe, spokojne wakacje... Niestety w przeciągu kilku chwil zmieniło się życie całej naszej rodziny. W wyniku nieszczęśliwego wypadku moja żona dostała zawału serca, wskutek którego jej mózg za długo pozostał niedotleniony. Ania to moja ukochana żona i matka dwójki naszych córek: Mariki i Leny! Do niedawna byliśmy szczęśliwą rodziną, jednak wypadek odebrał nam wszystko. Mnie żonę, a moim córkom – kochającą mamę. Wskutek zatrzymania akcji serca u Ani doszło do niedotlenienia mózgu – głównie płatów potylicznych, ciemieniowych oraz czołowych. Dzięki błyskawicznej reakcji najbliższych żonę udało się uratować, jednak do dziś nie wybudziła się ze śpiączki – jest nieświadoma tego, jak bardzo wszyscy za nią tęsknimy i jak bardzo czekamy... Aktualnie stan Ani można nazwać… wegetatywnym. Z córkami spędzamy każdy dzień przy jej łóżku, wierząc, że nasza obecność pomoże jej się obudzić i wrócić do nas. Ania jest żywiona dietą przemysłową przez przezskórną, endoskopową gastrostomię bezpośrednio do żołądka, omijając jamę brzuszną. Dodatkowo konieczne jest odsysanie wydzieliny przez założoną rurkę tracheostomijną wprowadzoną do tchawicy. Zapewnia ona możliwość swobodnego oddychania z pominięciem górnych dróg oddechowych. Jej stan wymaga ogromnego zaangażowania lekarzy, pielęgniarek i sprzętu medycznego. Naszą nadzieją jest długotrwała rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, gdzie Ania miałaby szansę na stopniowy powrót do zdrowia. Koszty tej opieki są jednak ogromne i wykraczają daleko poza nasze możliwości finansowe. Ania zawsze była wsparciem i dobrym duchem dla innych, zarażając wszystkich swoim ciepłem i troską. Teraz to ona potrzebuje pomocy – tej, która dałaby jej szansę wrócić do córek i do mnie. Wspólny czas stał się dla nas luksusem, którego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego. Z całego serca prosimy o pomoc w tej walce. Każdy dar, każda najmniejsza pomoc zbliża nas do chwili, w której znów będziemy mogli przytulić się do Ani – a ona odwzajemni uścisk. Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Marcin, mąż Ani

11 041 zł
Piotrek Kosiński
Piotrek Kosiński , 29 lat

Każdy dzień jest dla mnie walką o sprawność... Proszę, wesprzyj mnie!

Mam na imię Piotrek. Od urodzenia muszę mierzyć się z zaburzeniami, które znacznie wpływają na moje życie. Każdy dzień jest wypełniony walką o poprawę sprawności i lepsze jutro! Na co dzień zmagam się z mózgowym porażeniem dziecięcym, czyli zespołem zaburzeń ruchowych. Schorzenie powoduje u mnie problemy z samodzielnym poruszaniem się, potrzebuję też pomocy w wielu codziennych czynnościach. Ze względu na te trudności, nie mogę też niestety podjąć pracy… Staram się walczyć o moją sprawność najlepiej, jak mogę. Regularnie kontroluję swój stan zdrowia podczas wizyt u specjalistów. Dzięki rehabilitacji jest mi łatwiej poruszać się i funkcjonować na co dzień, jednak z powodu zniekształconych stawów kolanowych nigdy nie będę mógł samodzielnie stanąć na nogi… Mimo wszystkich trudności i przeciwności losu robię co w mojej mocy, by polepszyć mój stan zdrowia. Największą poprawę przynoszą mi turnusy rehabilitacyjne. Niestety, ich koszt jest ogromny i zdecydowanie przekracza moje możliwości. Dzięki rehabilitacji łatwiej mi funkcjonować w codziennym życiu. Potrzebuję jednak wsparcia, by móc kontynuować leczenie i wyjazdy na turnusy. Z całego serca proszę Was o pomoc w tej trudnej walce! Będę wdzięczny za każdą przekazaną złotówkę. Piotr

842,00 zł ( 1,58% )
Brakuje: 52 350,00 zł
Małgorzata Szpitalak
Pilne!
Małgorzata Szpitalak , 41 lat

Walka o życie nadal trwa❗️ Pomóż Małgosi ją wygrać❗️

Nigdy nie myślałam, że znajdę się w takiej sytuacji, ale życie pisze różne scenariusze. Wiosną 2023 roku zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi... Ze względu na szkody, które choroba wyrządziła w moim organizmie, niestety chodzę o kulach. Wymagam pomocy innych osób, jednak dzięki leczeniu funkcjonuję coraz lepiej! Jestem coraz bardziej samodzielna w codziennych czynnościach i łatwiej mi się poruszać. Jestem po prostu silniejsza! Gdyby nie Wasze wsparcie, nie byłoby to możliwe!  Terapia, czyli dojazdy do miejsca leczenia, wizyty u specjalistów, rehabilitacja, badania, nierefundowane leki, wzmacniające suplementy i terapie wzmacniające osłabiony chorobą i lekami organizm, nieustannie generują ogromne koszty. Muszę ją kontynuować, by nie zaprzepaścić dotychczasowych efektów... W związku z tym nadal PILNIE potrzebuję wsparcia płynącego od innych. Mam 2 cudowne córeczki, dla których z całego serca pragnę pokonać chorobę, głowę pełną marzeń, mnóstwo pasji do życia, optymizmu i samozaparcia do walki o siebie, dla siebie i moich najbliższych. Mam też wiarę w dobrych ludzi, których ciągle spotykam na swojej drodze. Zawsze byłam osobą niezwykle aktywną, niepotrafiącą usiedzieć w miejscu, pełną pomysłów. Leczenie rokuje bardzo dobrze i dzięki zgromadzonym do tej pory środkom znacząco poprawiło się moje samopoczucie, czuję mniejszy ból i większą sprawność. Jednak, mimo że optymizm i nadzieja się utrzymują, pieniądze kończą się w zastraszającym tempie...  Marzę, by wreszcie móc znowu normalnie funkcjonować. Liczę, że niebawem wreszcie będę mogła rozstać się z kulami! Marzę, by wrócić do zdrowia, które tak mocno sobie cenię i za którym tak niesamowicie tęsknię. Bardzo proszę o Wasze dalsze wsparcie, bym wkrótce mogła więcej czasu spędzać z dziećmi, niż w szpitalu... Dziękuję za każdą złotówkę! Małgosia

22 045 zł