Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikola Szyszkowska
Nikola Szyszkowska , 3 latka

Życie naszej córeczki nie raz było zagrożone❗️Dziś walczymy o jej przyszłość – POMÓŻ❗️

Jeszcze w trakcie trwania ciąży, po badaniach prenatalnych dowiedziałam się, że noszę pod moim sercem chore dziecko. Nie wiedziałam jednak, że aż tak… Lekarze wykryli u Nikolki trisomię. Jednak nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się podczas narodzin! Początkowo akcja porodowa przebiegała prawidłowo. Niestety z czasem lekarze podjęli decyzję o przeprowadzeniu pilnego cesarskiego cięcia! Gdy tylko wyciągnęli malutką, szybko zabrali ją ode mnie w celu zaintubowania. Musieli walczyć o życie Nikolki! Tak bardzo bałam się o moje maleństwo. Jedyne czego pragnęłam to wziąć tę kruszynę w ramiona… Choć na chwilę poczuć jej ciepło na mojej piersi… Córeczka została przetransportowana do szpitala w innym mieście, gdzie dalej walczyła o zdrowie i życie. U mojego maleństwa zdiagnozowano ubytek przegrody przedsionkowo-komorowej. Przez półtora miesiąca mogłam przez maksymalnie dwie godzinki dziennie wspierać ją przez szybkę inkubatora. Lekarze stabilizowali jej stan na OIOMie. Serce pękało mi na miliony kawałków każdorazowo, gdy widziałam jej malutką buźkę… Po unormowaniu stanu córeczki, kilka miesięcy spędziła jeszcze na oddziale kardiologii. Dzień, w którym finalnie zabraliśmy z mężem Nikolkę do domu, był jednym z najpiękniejszych. Niestety stan córeczki nadal nie był najlepszy i musiała być pod opieką hospicjum domowego. Tak trwaliśmy w oczekiwaniu na operację serduszka naszej kruszynki.  Odbyła się ona, gdy Nikola skończyła 7 miesięcy. Początkowo operacja miała być rozłożona na dwa zabiegi. Niestety podczas trwania pierwszego z nich serduszko córki się zatrzymało! Lekarze musieli ratować życie naszej małej wojowniczki! Operacja trwała osiem godzin. Odchodziłam od zmysłów na szpitalnym korytarzu zalewając się łzami. Błagałam okrutny los, aby ten koszmar w końcu się skończył!  Na szczęście finalnie walka o to co najważniejsze zakończyła się sukcesem, jednak batalia o sprawność i zdrowie Nikolki trwa do dziś. Córeczka nadal nie mówi, samodzielnie się nie porusza, ma problemy z jedzeniem. Korzystamy z wielu form wsparcia, aby zawalczyć o jej lepszą przyszłość. Niestety wymagają one od nas ogromnych nakładów finansowych! Nie dajemy rady! Dlatego wraz z mężem z całego serca prosimy o wsparcie. Nasza córeczka nie miała prostego początku, a przed nią jeszcze niesamowicie trudna i wyboista droga. Dla nas liczy się każda złotówka… Błagamy o wsparcie! Rodzice Nikoli

1 029,00 zł ( 3,22% )
Brakuje: 30 886,00 zł
Tanya Borisova
Tanya Borisova , 6 miesięcy

Pomóż nam ratować słuch Tanii❗️

Nigdy nie sądziłam, że założę zbiórkę. Bo nigdy nie myślałam, że coś takiego będzie mi albo komuś bliskiemu potrzebne. Aż pewnego dnia rodzi mi się córeczka. Śliczne maleństwo, pełna energii, 8/10 punktów w skali Apgar. I nagle coś jest nie tak. U córeczki stwierdzono głęboki niedosłuch na obydwa uszka – do 100 decybeli włącznie. Tanya urodziła się przez cesarskie cięcie. Gdzieś zaklinowała się przy porodzie naturalnym, co może być przyczyną głuchoty, ponieważ nikt w naszej rodzinie nigdy nie miał problemów ze słuchem. W tej sytuacji potrzebny jest implant ślimakowy, który może dać córeczce szansę, by usłyszeć świat. To bardzo ważne, ponieważ jeśli Tanya nie będzie słyszeć, nie będzie mogła uczyć się mówić i tym samym rozwijać. Niestety, potrzebujemy wsparcia finansowego, ponieważ taki implant jest bardzo drogi. Operacja to koszt ponad 150 000 złotych! Choćbyśmy oszczędzali każdego dnia, nie uda nam się zebrać tak kosmicznej kwoty. Dlatego prosimy o pomoc. Może razem uda nam się pomóc naszej córeczce usłyszeć świat. By jej życie nie sprowadziło się do leżenia w ciszy i patrzenia. Mama

300,00 zł ( 0,18% )
Brakuje: 159 275,00 zł
Laura Walaszczyk
Laura Walaszczyk , 10 miesięcy

Nasza córeczka mogła UMRZEĆ❗️Dziś walczy o zdrowie i przyszłość – POMÓŻ❗️

Nasza córeczka przyszła na świat jako skrajny wcześniak w 22. tygodniu ciąży. Była taka malutka! Ważyła zaledwie 480 gram i mierzyła 30 centymetrów. Lekarze nie dawali jej najmniejszych szans na przeżycie… Nasza mała wojowniczka pokazała nam jednak ogromną siłę woli. Zaskoczyła wszystkich! Niestety skutki skrajnego wcześniactwa będą jej towarzyszyć jeszcze bardzo długo… Nawet nie mogliśmy wziąć naszego maleństwa w ramiona, ucałować i zapewnić, że bardzo ją kochamy. Laurka niezwłocznie została umieszczona w inkubatorze, a lekarze walczyli o jej każdy oddech. To było jak najgorszy koszmar!  Dwa tygodnie po urodzeniu córeczka musiała przejść pierwszą  poważną operację!  Okazało się, że jej jelito jest zrośnięte z dwunastnicą! Lekarze musieli wyciąć kawałek jelita i wyłonić stomię.  Laurka ważyła wtedy zaledwie 600 gram… Jej skórka była cienka jak pergamin. Gdy po dwóch tygodniach nastąpiło ściągnięcie szwów z brzuszka naszej kruszynki wszystko się rozeszło… Wnętrzności wyszły na wierzch, co było powodem konieczności przeprowadzenia następnej operacji! To cud, że nasza córeczka żyje! Walka o ustabilizowanie Laurki trwała miesiącami. Córeczka ma dużo powikłań wcześniaczych takich jak dysplazję oskrzelowo-płucną, retinopatię, na którą przeszła już dwie laseroterapie, oraz chorą tarczycę. Przez dwa i pół miesiąca 2 i pół miesiąca respirator kontrolował każdy oddech Laurki. Później córeczka musiała korzystać z tlenu, bo bardzo ciężko było jej samodzielnie oddychać. Kiedy pomalutku wszystko szło ku dobremu i już myśleliśmy, że w końcu zabierzemy naszą malutką do domu, dokładnie 18 maja dostaliśmy telefon, że Laurka potrzebuje kolejnej pilnej operacji! Okazało się, że doszło do skrętu jelita cienkiego i zamartwicy… Lekarze musieli wyciąć naszej Kruszynce 3/4 jelita cienkiego oraz wyłonić nową stomię! Obecnie córeczka jest karmiona pozajelitowo.  Nie wiemy co będzie dalej. Czeka nas dużo rehabilitacji, przez wzmożone napięcie mięśniowe oraz wizyt u wielu specjalistów, gdzie często będziemy musieli dojeżdżać na drugi koniec Polski. To niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego bardzo prosimy o pomoc! Wesprzyjcie nas w walce o zdrowie i lepszą przyszłość naszej Laurki! Rodzice ▶️ Reportaż o Laurce w TVP 3

98 746 zł
Dariusz Fosiński
Pilne!
Dariusz Fosiński , 49 lat

Darek chce doczekać wesela córki i zostać dziadkiem, lecz zabija go nowotwór❗️ Ratunku❗️

Mój brat we wrześniu miał zaprowadzić córkę do ołtarza. Najbliższe miesiące powinny być przepełnione radością i szczęściem. Niestety, zastąpiły je rozpacz i ogromny lęk. Dariusz usłyszał diagnozę, która zmieniła wszystko – nowotwór złośliwy oskrzela i płuca… Mój brat Darek, kochający mąż i ojciec trójki dzieci za kilka miesięcy miał cieszyć się z najpiękniejszego dnia w życiu jednego z nich. Radość z nadchodzącego ślubu córki przepełniała go niemalże na każdym kroku. Niestety, wszystko to przerwała wstrząsająca diagnoza, która spadła na Dariusza niespodziewanie niczym grom z jasnego nieba…  Darek od jakiegoś czasu czuł się osłabiony i przemęczony. Często bolała go głowa i skarżył się na dziwne uczucie – miał wrażenie, że coś utknęło mu w gardle. Bardzo mu to dokuczało. Po wielu wizytach u specjalistów i badaniach zdiagnozowano nowotwór złośliwy oskrzela i płuca. Zaczęła się walka o życie mojego brata. Rak płuca drobnokomórkowy stopień III został zakwalifikowany do chemioterapii z oceną odpowiedzi. W chwili diagnozy wszelkie wspaniałe emocje związane ze ślubem mojej bratanicy zastąpił nieopisany lęk o Darka. Moje serce pękło na milion kawałków na wiadomość o tym, że brata atakuje podstępna i zjadliwa choroba. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Nagle pojawiło się milion pytań, których jedyną odpowiedzią jest tylko nadzieja, że mój brat z tego wyjdzie i ucałuję rękę swojej „malutkiej” Panny Młodej przy ołtarzu. Onkolog stwierdził, że nowotwór jest niezwykle groźny. Darek rozpoczął chemioterapię. Po pierwszym podaniu cierpiał na wymioty, gorączkę, dreszcze, biegunkę oraz brak apetytu. Był wtedy też bardzo osłabiony, przez co zdarzały się również omdlenia. Darek stracił na wadze aż 5 kg w bardzo krótkim czasie… Mój brat jest kochającym mężem i wspaniałym tatą trójki dzieci. Aby utrzymać całą swoją rodzinę, ciężko pracował na słupach wysokiego napięcia za granicą. Wszystkie zarobione pieniądze inwestował w swoją rodzinę, mieszkanie oraz nadchodzący ślub. Tak wiele spoczywało na barkach tego dobrego człowieka.   Darek chciałby doczekać chociaż wesela córki i jak Pan Bóg pozwoli – pożyć trochę dłużej, zostając dziadkiem. Koszty leczenia są jednak niezwykle wysokie – wydatki związane z dojazdami, badaniami oraz leczeniem w trakcie i po chemioterapii znacznie przekraczają jego domowy budżet.  Wiemy, że najważniejsze jest, aby się nie poddawać. Jako rodzina robimy wszystko, by wspierać Darka i wierzymy, że przezwycięży chorobę. Bo ma dla kogo. Bardzo prosimy o wsparcie w leczeniu – każda wpłata i udostępnienie jest na wagę złota! Siostra Darka

6 330 zł
Arkadiusz Wróbel
Arkadiusz Wróbel , 31 lat

Trwa walka o powrót do sprawności! Z Twoją pomocą Arek szybciej odzyska zdrowie!

Mój brat, Arek, w 2020 roku zachorował na cukrzycę typu 1. Choroba od samego początku go nie oszczędzała. Mimo zastrzyków z insuliny cukier podnosił się i spadał, czasami kilka razy dziennie. Jednak nie tak, jak 22 sierpnia 2023 roku...  Tego dnia mój brat wpadł w hipoglikemię. Poziom jego cukru we krwi wynosił jedynie 14 jednostek. Mimo udzielanej mu pierwszej pomocy czynności życiowe ustały na przeraźliwie długą chwilę! W wyniku tej tragedii doszło do trwałego uszkodzenia mózgu. Arek w stanie krytycznym przez prawie miesiąc leżał w śpiączce farmakologicznej. Oddychały za niego maszyny na oddziale intensywnej terapii. Lekarze nie dawali żadnych szans, że Arek kiedykolwiek otworzy oczy. Cudem był fakt, że on żyje. Jednak udało się! Mój brat wybudził się ze śpiączki, by rozpocząć dalszą walkę. Tym razem o powrót do sprawności. Arek jako 10-latek wyprowadził się z naszą mamą do Niemiec. Tam uczył się, pracował i tam, w domu opieki, ma zapewnioną specjalistyczną pomoc. Niestety, jego stan nadal nie pozwala mu wrócić do domu. Brat nie potrafi samodzielnie przełykać, dlatego ciągle potrzebuje tracheostomii. Jest pojony kroplówkami i karmiony dojelitowo. Rzadko się widujemy i widzę, jak bardzo doskwiera mu samotność. Nasza mama odeszła 6 lat temu… Niestety, Arek pozostał bez najmniejszego źródła utrzymania, a rachunki za jego zdrowie się piętrzą… Robię co w mojej mocy, by pomóc mu wrócić do zdrowia, jednak koszty lekarstw i tak potrzebnej rehabilitacji są poza moimi możliwościami. Chciałabym częściej widywać brata i w związku z tym przenieść go do ośrodka rehabilitacyjnego bliżej granicy z naszym krajem. To także wiąże się z dodatkową opłatą za transport medyczny. Brat bardzo powoli odzyskuje sprawność. Stara się porozumiewać za pomocą ruchów oczu. Reaguje na bodźce i dźwięki i delikatnie porusza kończynami. Niestety, obecnie ma rehabilitację 2 razy w tygodniu przed jedyne 20 minut. To zdecydowanie za mało, by liczyć na kolejne efekty. Dlatego z serca proszę Was o pomoc, by zapewnić Arusiowi miejsce w specjalistycznym ośrodku w Dreźnie oraz dodatkową rehabilitację. Nie mogę znieść myśli, że mój brat już do końca życia będzie leżał w łóżku, z daleka od bliskich. Dziękuję za każdy gest dobroci. Kamila, siostra

567 zł
Dariusz Matysek
Dariusz Matysek , 40 lat

Tragiczny wypadek mógł zabić Darka❗️Trwa walka o jego sprawność – POMÓŻ❗️

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym dostałam tę tragiczną wiadomość… Mój brat Dariusz dokładnie 1.04.2024 roku, jadąc na motocyklu uległ poważnemu wypadkowi! Po dotarciu do szpitala okazało się, że ma złamany kręgosłup i to aż w dwóch miejscach! Konieczna była pilna operacja. Niestety złamaniu uległy również żebra, które przebiły płuca, przez co stworzyła się odma! Brat był w bardzo ciężkim stanie. Kolejne dwa tygodnie spędził na w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Bardzo bałam się, że go stracę!  Na szczęście Bóg pozwolił Darkowi żyć! Dzięki wspaniałym lekarzom i swojej heroicznej walce – wciąż jest wśród nas!  Niestety Darek nadal musi walczyć o odzyskanie upragnionej sprawności. Przez częściowo uszkodzony rdzeń kręgowy ma niedowład lewej nogi i pęcherz neurogenny, który objawia się brakiem kontroli oddawania potrzeb fizjologicznych. To niesamowicie utrudnia jego codzienne życie. Obecnie brat musi być stale rehabilitowany, jednak to generuje ogromne koszty, a potrzeb jest o wiele więcej… Z całego serca proszę o wsparcie! Pieniążki ze zbiórki przekażemy na dalszą rehabilitację Darka oraz artykuły pielęgnacyjne i wizyty u wielu specjalistów. Błagam, pomóżcie mojego bratu stanąć na nogi! Każda nawet najmniejsza wpłata jest naprawdę cenna!  Marta, siostra Darka ➡️ Licytacje dla Darka Matyska

9 560,00 zł ( 12,83% )
Brakuje: 64 909,00 zł
Milenka Kril
Milenka Kril , 6 lat

Milenka przeszła udar jako noworodek! Walka trwa do dziś! Pomocy!

Minęło już tyle lat, a my wciąż nie możemy pogodzić się z dotkliwymi powikłaniami operacji serca córeczki… Stało się coś, czego nie byliśmy w stanie przewidzieć. Nasze dziecko do końca życia będzie zmagać się z licznymi niepełnosprawnościami! Choć ciąża przebiegała wzorowo, po porodzie w sercu Milenki zauważono szmery. Jej stan był bardzo ciężki. Dwa tygodnie później nasze dziecko trafiło na stół operacyjny. Choć zabieg przebiegł pomyślnie, okazało się, że córeczka przeszła udar! Atak odebrał jej sprawność oraz znacznie spowolnił rozwój. Lewa rączka Milenki się nie rusza. Nasz Aniołek ma trudności z chodzeniem, równowagą oraz koordynacją ruchów. Bardzo się chwieje i często upada. Potrzebuje drogich ortez, na które brakuje nam pieniędzy. Udar sprawił, że nasza córeczka ma ograniczony zasób słów, który na ten moment odpowiada rozwojowi dwulatka. Często nie rozumie, co do niej mówimy. Nie jest samodzielna i nic nie wskazuje na to, by jej stan uległ znacznej poprawie. Myśleliśmy, że trudny start wyczerpie limit nieszczęść w naszym życiu. Niestety, w styczniu 2023 roku spotkało nas kolejne przerażające zdarzenie. Córeczka dostała nagłych drgawek. Byliśmy pewni, że to kolejny udar. W panice udaliśmy się do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej padaczkę. Nowe zagrożenie jest dla nas dotkliwym ciosem. W obawie o kolejny atak nie spuszczamy Mileny z oczu. Jej stan sprawia, że nie jest rozumiana przez rówieśników. Mimo to próbuje z całych sił nawiązywać nowe przyjaźnie. Jest bardzo radosna i ciekawa świata. Chętnie bawi się zabawkami i nuci ulubione piosenki. Marzymy o jej prawidłowym rozwoju. Widzimy, ile pożytku przynosi rehabilitacja. Ważne jest, by była ona regularna. Tylko wtedy widać postępy. Niestety, koszt leczenia, specjalistycznych zajęć i zakupu ortez jest okrutnie wysoki. Jeśli zechcecie nam pomóc, będziemy niesamowicie wdzięczni. Jesteście naszą jedyną nadzieją! Rodzice Milenki

1 217,00 zł ( 4,57% )
Brakuje: 25 379,00 zł
Adrian Kułagowski
Adrian Kułagowski , 5 lat

Walka o samodzielność Adriana trwa! Potrzebne wsparcie!

Bardzo czekałam na moment, w którym zostanę mamą. Gdy pierwszy raz wzięłam synka w ramiona, wiedziałam, że chcę dać mu piękne życie. Cieszyłam się z każdego, najmniejszego postępu w jego rozwoju. Niestety, szczęście nie trwało długo. Kiedy Adrian skończył dwa lata, zapomniał wszystkiego, czego się nauczył! Synek przestał reagować na imię, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, miał ogromne trudności z zasypianiem. Jego diagnostyka trwała rok, bo protestował na każdym z przeprowadzanych badań. Stał się niespokojny i pobudzony. Trudne emocje zamieniał w krzyk i płacz. Nie wiedziałam, jak mam mu pomóc. Momentami byłam bezsilna… Kiedy u Adriana zdiagnozowano spektrum autyzmu, nie wiedziałam, jak sobie poradzić. Na szczęście trafiliśmy na wspaniałe terapie, na których udało się mu pomóc. Niestety, wiele z jego problemów ciągnie się za nami do dziś. Mimo spektrum synek jest szczęśliwym, radosnym chłopcem. Dobrze odnajduje się w przedszkolu. Kocha malować, układać klocki, grać w piłkę. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nic mu nie dolega. Chciałabym, żeby tak było, ale to tylko pozory… Synek nadal nie zgłasza swoich potrzeb fizjologicznych. Nie potrafi też budować zdań. Jego komunikacja sprowadza się do używania prostych, pojedynczych słów, jak „mama”, „baba”. Adrian bardzo się denerwuje, kiedy nie potrafię go zrozumieć. To dla niego bardzo ciężkie. Nadzieję na lepsze życie mojego dziecka pokładam w dalszej terapii i leczeniu. Niestety, ich koszt bardzo nas przytłacza. To jedyne, co stoi na przeszkodzie w walce o samodzielność synka. Chcę, żeby potrafił zrozumieć otaczającą go rzeczywistość, spełniał swoje marzenia i budował piękne przyjaźnie. Wasze wsparcie będzie nieocenione. Każda wpłata otwiera przed Adrianem nowe możliwości! Mama

172 zł
Michał Kaleja
Pilne!
Michał Kaleja , 43 lata

Nowotwór zaatakował Michała❗️Potrzebne PILNE leczenie – POMOCY❗️

Nasz świat zawalił się praktycznie z dnia na dzień. Mój ukochany mąż, ojciec dwójki naszych dzieci, ma raka, a dostępne w ramach NFZ leczenie jest niewystarczające… Potrzebujemy ogromnych pieniędzy, żeby uratować Michała! Z całego serca proszę o pomoc! Jest marzec 2024 roku. Michałowi dokucza ból brzucha, wyczuwa zgrubienie pod żebrami, idzie na badania, pierwsze USG i świat się zatrzymuje… Guz na wątrobie! Kolejne badania pokazują, że nowotwór jest złośliwy… Diagnoza: rak dróg żółciowych… Ziemia osuwa się nam spod nóg… Dowiadujemy się, że to niezwykle podstępna choroba, w przypadku której badania przesiewowe po prostu nie istnieją! Choroba wykrywana jest przypadkowo, a najczęściej bywa tak, że chory zgłasza się, kiedy jest już ona w bardzo zaawansowanym stadium. Niestety tak też było w przypadku Michała… Rozmiar guza (około 10 cm!) i stopień zaawansowania choroby dyskwalifikują go z leczenia chirurgicznego, a tym samym do przeszczepu wątroby… To kolejny cios, który otrzymujemy. Następny, to odmowa wdrożenia innego leczenia, czyli radioembolizacji… Jedyną szansą na uratowanie życia mojego męża jest obecnie zastosowanie dwóch nierefundowanych leków, które uzupełnią chemioterapię. Koszt pierwszego z nich to 32 tysiące złotych za jedną dawkę! A Michał musi mieć go podanego przy każdym cyklu chemii. Dodatkowo konieczna jest diagnostyka genetyczna metodą NGS, która wykonywana jest w Stanach Zjednoczonych. Jest ona niezbędna do rozpoczęcia terapii celowanej i podania kolejnego bardzo kosztownego i nierefundowanego leku. 14 tabletek to koszt ponad 60 tysięcy złotych! Podjęte leczenie ma pozwolić na wdrożenie radioembolizacji, co ostatecznie da możliwość wykonania przeszczepu wątroby.  Wstępnie szacowany koszt leczenia przygotowującego Michała do przeszczepu znacznie przekroczy sumę 500 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których nie mamy… Dlatego przychodzę tu błagać o wsparcie dla mojego męża. Sytuacja stale się pogarsza, a guz powiększył się ostatnio do 16 centymetrów! Pomimo miażdżącej diagnozy Michał się nie poddaje. Ma przecież dla kogo żyć! Jako rodzina jesteśmy cały czas przy nim, tak bardzo go kochamy… Do tej pory to Michał był wsparciem, pocieszycielem, dobrą duszą, tatą od zadań specjalnych, mężem na dobre i złe, przyjacielem, którego poznaje się w biedzie. Osobą, którą nigdy nikomu nie odmówiła pomocy! Człowiekiem, który swoją obecnością, niepoprawnym optymizmem i wyjątkowym poczuciem humoru wywołuje uśmiech i radość. Mogę powiedzieć, że Michał to osoba, która pomaganie ma wpisane w DNA. Okrutna choroba postawiła go w sytuacji, w której to on musi zwrócić się o pomoc. W imieniu swoim i męża proszę, pomóżcie nam! Michał ma dopiero 42 lata i ogromną wolę życia, mnóstwo celów. Najważniejszym z nich jest stanie razem ze mną u boku naszych dzieci: 7-letniej Nadii i 23-letniego Dawida. Tak bardzo chciałby też znów wrócić do tego, w czym czuje się najlepiej: do pomagania innym. Wierzę, że dobro wraca i wspólnymi siłami uda nam się uzbierać tę ogromną kwotą. Musimy to zrobić, boję się nawet myśleć, co stanie się, jeśli nam się nie uda… Pomocy! Olga, żona ➡️ Licytacje na Facebooku

343 880,00 zł ( 64,64% )
Brakuje: 188 035,00 zł