Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jarek Wysocki
Jarek Wysocki , 2 latka

Pomóż Jarusiowi w walce z nieuleczalną chorobą❗️

Gdy Jaruś był malutki wylądował w szpitalu… Trudno opisać, jak bardzo baliśmy się o jego zdrowie. Badania trwały, ale lekarze nie potrafili pomóc synkowi i jego stan ciągle się pogarszał! Musieliśmy poszukać pomocy za granicą!  Jarek miał 3,5 miesiąca, gdy zauważyliśmy niepokojące objawy – krew w stolcu i biegunki. Lekarz zalecił kolonoskopię, która wykazała wrzody na jelicie. Dostaliśmy skierowanie do szpitala w Kijowie, gdzie przeprowadzono diagnostykę i leczenie, które jednak nie przyniosło żadnych efektów. Wrzodów przybywało, zajęły całe jelito grube i rósł stan zapalny. Nie mogliśmy patrzeć, jak synek cierpi – podjęliśmy z żoną decyzję o przyjeździe do Polski i szukaniu tutaj pomocy! W Polsce trafiliśmy do specjalistów, którzy zdiagnozowali u Jarka chorobę Leśniowskiego-Crohna z zaostrzeniem objawów oraz nadciśnienie tętnicze. Syn został objęty leczeniem biologicznym i otrzymał cztery dawki leku. Początkowo jego stan się poprawiał, zmniejszyły się biegunki i ilość krwi w stolcu. Jednak w lutym, po czwartej dawce, nastąpiła reakcja anafilaktyczna – synek zaczął się dusić! W tamtej chwili byliśmy po prostu przerażeni!  Okazało się, że konieczna jest zmiana leczenia. W marcu synek dostał nowy lek i jest na nim do chwili obecnej. Choroba naszego dziecka jest nieuleczalna, a leczenie sprowadza się do łagodzenia objawów... W związku z częstymi biegunkami Jarek potrzebuje bardzo dużej liczby pieluch. Niezbędne są także specjalne odżywki, prywatne wizyty lekarskie i badania laboratoryjne. Miesięcznie to koszt około 700 zł. Musimy jeszcze zrobić synkowi testy alergiczne: FOX FOOD XPLORER – test na nietolerancję pokarmową i test alergiczny ALEX. Ich łączny koszt to prawie 3 tys zł. Niestety, nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna, datego zwracamy się z prośbą o pomoc. By ratować zdrowie Jarusia, zdecydowaliśmy się opuścić nasz rodzinny dom. Koszty utrzymania chorego dziecka są obecnie bardzo wysokie. Każda przekazana złotówka to cegiełka dołożona do walki o zdrowie naszego synka. Nie przechodź obojętnie – wesprzyj, wyciągnij pomocną dłoń. Twój mały gest może okazać się ratunkiem! Rodzice Jarusia

2 750 zł
Ireneusz Gałuszka
Pilne!
Ireneusz Gałuszka , 63 lata

Nowotwór pozbawił mnie zdrowia i środków do życia... Pomocy❗️

Życie mnie nie oszczędza. I nie wydaje się, żeby planowało być jeszcze kiedyś łaskawe. Walczę z cukrzycą, niewydolnością serca i nerek… Ale do stycznia byłem czynny zawodowo. A teraz? Nie mam żadnych zasiłków, żadnych środków do życia. Mam za to raka trzustki. Po świętach trafiłem do szpitala ze względu na sepsę. Przeniosła się na nerkę i spędziłem na oddziale miesiąc, gdzie leczyli mi kamienie nerkowe, wykonywali badania, tomografię, rezonans i w końcu wykryli guza na trzonie trzustki. Po analizie wyszło, że nowotwór jest złośliwy. Po operacji kamieni wyszedłem ze szpitala. W lipcu tego roku mam rozpocząć chemioterapię i okaże się, jak wygląda sytuacja i jakie spustoszenie w moim organizmie sieje ten potwór. A do tego czasu… nie mam nic. Zostałem zwolniony z pracy, nie przysługuje mi zasiłek i chociaż staram się o przyznanie jakiejkolwiek zapomogi, do tego czasu jestem bez środków do życia. Bliscy nie są w stanie pomagać mi non stop. Dlatego postanowiłem poprosić o pomoc. Koszty leczenia będą ogromne, a do tego muszę mieć za co żyć i funkcjonować. Mam 63 lata. Choroba pozbawiła mnie możliwości pracy i nie mam wyboru. Muszę liczyć na wsparcie ludzi dobrego serca – jedynej szansy, której nie pozbawił mnie nowotwór. Ireneusz

2 490 zł
Maja Bejnarowicz
Pilne!
Maja Bejnarowicz , 10 lat

W głowie Mai rośnie złośliwy nowotwór❗️POMOCY!

Nasza wspaniała Maja właśnie toczy najważniejszą walkę swojego życia. W jej płacie skroniowym rośnie złośliwy guz – przeciwnik, przed którym drżą najtwardsi! A przecież Maja ma zaledwie kilka lat! Boimy się! Prosimy, pomóż nam ją uratować! Już od kilku miesięcy martwiły nas poważne zmiany w zachowaniu Mai. Niepokoiły nas przede wszystkim stany, podczas których córka na chwilę traciła kontakt z rzeczywistością. Dziś wiemy, że już wtedy choroba przejmowała kontrolę nas naszym dzieckiem. A my, niczego nieświadomi, nie mogliśmy zareagować… Gdy Maję coraz częściej ogarniała niemoc, zdecydowaliśmy się udać na konsultację do lekarza. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie i zawiodło naszą rodzinę prosto w najczarniejsze zakamarki rozpaczy! Maja została skierowana na rezonans głowy. Wynik tego badania był dla nas najgorszym koszmarem – nowotwór złośliwy mózgu. Przed Mają długie i wyczerpujące leczenie. Na 26 czerwca zaplanowana jest operacja resekcji guza. W zależności od jej efektów lekarze podejmą decyzję co do dalszych działań. Pewne jest jedno: musimy przygotować się do tej walki psychicznie i finansowo. Walka o życie jest niezwykle kosztowna… Córeczka musi porzucić wszystko, co do tej pory kochała. Co było codziennością normalnego, szczęśliwego dziecka! Czy ukochane książki choć na chwilę pomogą jej zapomnieć, że w jej własnym życiu właśnie rozgrywa się największy dramat? Jak mamy żyć z myślą, że Maja jest tak chora? Nasz świat rozsypał się na milion kawałków. I choć nieustannie próbujemy poskładać go na nowo, każda kombinacja wydaje się pozbawiona sensu… Maja jest dzielna i pełna nadziei na lepsze jutro, a my, robimy wszystko, co w naszej mocy, by jej pomóc. Wiemy jednak, że będzie bardzo ciężko, dlatego z całego serca prosimy o Wasze wsparcie! Mama Mai z rodziną

25 574 zł
Joanna Węgrodzka
Pilne!
Joanna Węgrodzka , 38 lat

Trwa brutalna walka z GLEJAKIEM❗️ Pomóż Asi❗️

Najgorzej było tuż po operacji. Byłam zupełnie zdezorientowana! Zamiast kranu, odkręciłam kurek z gazem i próbowałam umyć ręce nad ogniem. Poparzyłam całe dłonie… Mam na imię Asia i zdiagnozowano u mnie GLEJAKA. Guz był umiejscowiony w bardzo problematycznym miejscu, dlatego po jego wycięciu pojawiło się mnóstwo powikłań. Jestem mamą dwóch wspaniałych chłopców i pęka mi serce, że teraz to oni muszą dbać o mnie, jakbym sama  była dzieckiem! Proszę o Wasze wsparcie, by odzyskać zdrowie i samodzielność…  2 stycznia przeszłam potężny atak padaczki. Przez 20 minut byłam nieprzytomna, a gdy się ocknęłam na miejscu była już karetka. W szpitalu zrobiono mi badanie tomografem i przeprowadzono dodatkową diagnostykę. Kolejnego dnia usłyszałam, że mam guza mózgu. Zupełnie nie pamiętam, co działo się przez kolejny miesiąc… Szok i strach związane z wiadomością, że jestem śmiertelnie chora, zepchnęły mnie w najciemniejszą otchłań… W kolejnych miesiącach nie było łatwiej… Następny cios – lekarze odmówili mi pomocy, twierdząc, że operacja jest za dużym ryzykiem. Zamiast niej przeszłam biopsję i czekałam na wyniki, podczas gdy w mojej głowie w każdej chwili mogła wybuchnąć bomba! Gdy w końcu dowiedziałam się, że przyszło mi walczyć z najgroźniejszym nowotworem mózgu, nie mogłam dłużej zwlekać. Zmieniłam miejsce leczenia i odnalazłam lekarzy, którzy zdecydowali się wyciąć złośliwą zmianę. Przez ciężkie infekcje dwa razy musiałam przełożyć termin operacji. Coraz głośniej słyszałam tykanie zegara… Nigdy nie zapomnę tego strachu… W końcu się udało. ŻYJĘ! Niestety, powikłania po operacji są ZATRWAŻAJĄCE! Straciłam wzrok w jednym oku. Zapomniałam, do czego służą sprzęty, z których wcześniej korzystałam każdego dnia. Otwieram szafę z zamiarem, żeby się ubrać. Patrzę na ubrania i nie wiem, co z nimi zrobić… Do lekarza jeżdżę z młodszym synem, bo zupełnie straciłam orientację w przestrzeni. Poza tym nie wiem, czy wsiadłabym do właściwego środka komunikacji – nie potrafię odczytywać cyfr ani liter… Nie mam pamięci krótkotrwałej. Z mojej głowy ulatuje, co wydarzyło się zaledwie kilka minut wcześniej. Powtarzają się ataki padaczki. Czuję się niesamowicie zagubiona…  Według lekarzy problemy te mogą utrzymywać się jeszcze wiele miesięcy, choć to sprawa bardzo indywidualna. Ja niestety nie widzę jeszcze żadnej poprawy. Muszę kontynuować leczenie chemio- i radioterapią oraz jak najszybciej zacząć specjalistyczną rehabilitację neurologiczną, by przywrócić właściwe funkcjonowanie mózgu, odzyskać wzrok i choć część samodzielności. Bym przestała być ciężarem dla bliskich, bez których dziś zupełnie nie byłabym w stanie funkcjonować… Z każdym dniem moje szanse na zdrowie maleją… Nie mogę dłużej czekać na refundowaną rehabilitację. Z serca proszę o Wasze wsparcie, by świat i życie, które dotychczas tak kochałam, przestały być mi tak obce… Asia

8 924 zł
Piotr Urbaniak
Piotr Urbaniak , 11 lat

Niezwykle silne ataki padaczki odbierają Piotrkowi dzieciństwo! Pomocy!

Każdy rodzic marzy, by jego dziecko urodziło się zdrowe. Gdy już na starcie słyszy się, że maleństwo przyszło na świat z licznymi wadami – świat zatrzymuje się w miejscu, a wszystko wokół nagle przestaje mieć znaczenie. Tak niestety stało się w naszym przypadku… Piotruś urodził się już w 33. tygodniu ciąży. Mimo że bardzo się cieszyłam, że mogę go poznać, wiedziałam, że to za wcześnie... Niestety, syn już zawsze będzie musiał się mierzyć ze skutkami wcześniactwa. Zaraz po porodzie stwierdzono u Piotrka liczne wady. Po 3 kolejnych miesiącach zdiagnozowano dodatkowo Mózgowe Porażenie Dziecięce. To nie był jednak koniec złych informacji... Kolejne lata odkrywały nowe diagnozy, które jeszcze bardziej utrudniały rozwój syna. W wieku 4 lat Piotrek przeszedł pierwszy, niezwykle silny napad padaczki, z którą mierzy się do dziś. W swoim niedługim życiu przeszedł już 4 operacje – dwie okulistyczne i dwie chirurgiczne. Mam wielką nadzieję, że już nigdy nie będę musiała patrzeć, jak lekarze zabierają moje dziecko na blok operacyjny... Niepewność i strach sprawiają, że czas wtedy na moment się zatrzymuje, a moje serce – razem z nim.  Piotruś, pomimo wszystkiego, co przeszedł, jest niezwykle silnym chłopcem. Jest rehabilitowany od 3. miesiąca życia, do chwili obecnej. Dzięki temu może uczęszczać, wraz z rówieśnikami, do szkoły publicznej. Potrzebuje jednak stałej rehabilitacji ruchowej, logopedycznej oraz opieki psychologa.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się wesprzeć rozwój synka. Niestety, nasza walka trwa i wciąż potrzebujemy dobroci Waszych serc! Piotrek zmaga się obecnie z bardzo częstymi atakami padaczki – zdarzają się codziennie, nawet parokrotnie! Kolejne przepisywane przez specjalistów leki nie przynoszą poprawy, a my stoimy pod ścianą.  Aby znaleźć przyczynę rosnących problemów, udaliśmy się prywatnie do neurologa. Ten poprosił nas o wyniki badań genetycznych WES. My ich jednak nie mamy – dalsze leczenie, rehabilitacja oraz przeprowadzenie takiej diagnostyki jest bardzo kosztowne i stanowi duże obciążenie finansowe. Nie damy sobie rady sami, dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc. Nasza walka o zdrowie Piotrka trwa już ponad dekadę. Wiemy jednak, że nie możemy się poddać, bo od tego zależy cała jego przyszłość. Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń w tym niezwykle kluczowym momencie. Mama

300 zł
Fabian Fajferek
Fabian Fajferek , 5 lat

POMOCY! Uratujmy sprawność Fabianka!

Fabianek urodził się z całą listą skomplikowanych wad! Od pierwszych chwil trwała walka o jego życie. Obecnie konieczna jest operacja jego bioderek i nóżek w European Paley Institute! Niestety – jej cena jest ogromna, dlatego BŁAGAM o pomoc! Pamiętam moment, w którym pierwszy raz zobaczyłam mojego synka. Od razu skradł moje serce. Niestety już wtedy wiedziałam, że Fabianek urodził się z szeregiem poważnych wad wrodzonych i przed nim długa walka o życie i sprawność! Obiecałam sobie wtedy, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by dać Fabiankowi jak najlepsze i najszczęśliwsze życie.   U synka zdiagnozowano m.in. poważną wadę serca, rozszczep kręgosłupa, artrogrypozę. Od urodzenia musiał przejść kilka skomplikowanych operacji, w tym dwie ratujące życie. Długa blizna na klatce piersiowej za każdym razem przypomina nam tę bolesną historię. Zawsze, kiedy oddawałam go na blok operacyjny, pękało mi serce. Po stoczonej walce o życie rozpoczęła się kolejna – ta o sprawność. Niestety wraz ze wzrostem Fabianka sytuacja tylko się pogarsza. Synek nie chodzi, porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim, ale to może się zmienić!  Fabianek ma szansę przejść kolejną operację, która umożliwi mu samodzielne poruszanie, choć w małym stopniu. Będzie mógł postawić swoje pierwsze kroki i zrealizować największe marzenie, o którym coraz częściej wspomina, czyli zagranie w piłkę z kolegami!  Mój mały wojownik został zakwalifikowany do leczenia operacyjnego w Paley European Institute. Niestety koszty są ogromne i znacznie przekraczają moje możliwości finansowe. A do tego dochodzi stała opieka wielu specjalistów i intensywna rehabilitacja… Kosztów nie ubywa, a wręcz przybywa. Dlatego znów zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu środków na operacje i rehabilitację Fabianka, które pozwolą mu podjąć walkę o szczęśliwą przyszłość. Czasu nie ma wiele, do końca roku musiałabym dokonać wpłaty. Wierzę jednak, że z Waszym wsparciem się uda!  Karolina – mama Fabianka ➡️ Facebook – Drużyna Fabianka Fajferek  ➡️ Licytacje dla Fabianka Fajferek (NIE) MAŁEGO WOJOWNIKA 💪  

34 508,00 zł ( 3,31% )
Brakuje: 1 007 871,00 zł
Emilka Marczak
Emilka Marczak , 15 lat

Emilia walczy o lepsze jutro – potrzebna kolejna operacja! Pomocy!

Gdy Emilia przyszła na świat, nasze życie poza nieopisaną radością wypełnił też ogromny lęk. U córeczki zdiagnozowano choroby neurologiczne – miała nie chodzić i nie mówić... Dzięki swojej determinacji, naszej miłości i niezliczonym godzinom pracy specjalistów, stała się jednak uśmiechniętą nastolatką, która cieszy się życiem! Niestety, Emilia na co dzień zmaga się także z chorobami narządu wzroku i zezem. Okulary miały jej pomóc, ale niestety nie wystarczyły. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu udało się przeprowadzić operację, która miała poprawić jej komfort życia i ułatwić codzienne funkcjonowanie, zwłaszcza podczas nauki. Niestety, zabieg okazał się niewystarczający, Emilia wciąż nie widzi prawidłowo... Lekarze nie mają wątpliwości – niezbędne jest kontynuowanie leczenia operacyjnego zeza! Wiąże się to jednak z kolejnymi wysokimi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie... Prosimy, nie opuszczajcie nas w walce o lepsze jutro naszej córki. Wierzymy, ze wspólnymi siłami możemy dać jej szansę na zdrowie i sprawność. Każda wpłata i udostępnienie jest na wagę  złota! Rodzice

336,00 zł ( 8,31% )
Brakuje: 3 707,00 zł
Wiktor Razmuk
Wiktor Razmuk , 20 miesięcy

Przy narodzinach nie było słychać płaczu – Wiktorek nie oddychał❗️ Pomóż w walce o zdrowie❗️

Nasz synek walczył o życie od swoich pierwszych chwil – już pod sercem u mamy. W 22. tygodniu ciąży doszło do przedwczesnego pęknięcia pęcherza płodowego, tzw. bezwodzia. Kruche życie Wiktorka było poważnie zagrożone, a lekarze podjęli heroiczną walkę, aby je ocalić… Pięć tygodni potem Wiktorek przyszedł na świat jako skrajny wcześniak z wagą 1000 g. Na sali operacyjnej nie było słychać płaczu naszego dziecka, tylko przeraźliwe słowa lekarza "NIE ODDYCHA!".  Wiktor od samego początku jest niewydolny oddechowo, pojawił się także zespół zaburzeń oddychania oraz ciężka dysplazja oskrzelowo-płucna. Wymagał inwazyjnej wentylacji do końca 4. miesiąca życia. Potem wprowadzono wentylację nieinwazyjną. W 4. tygodniu życia wykryto wrodzone zakażenie wirusem cytomegalii. Jesteśmy świadomi i wiemy, że najczęstszymi powikłaniami cytomegalii są: niepełnosprawność intelektualna, uszkodzenie narządu wzroku i słuchu, zaburzenie pracy narządów wewnętrznych m.in. wątroby i śledziony, a nawet układu nerwowego. Na razie nie wiemy jeszcze, jak groźne mogą okazać się skutki tego wirusa dla naszego synka…  Nasz dzielny synek wygrał z infekcjami, martwiczym zapaleniem jelit, sepsą, zapaleniem otrzewnej, zapaleniem płuc, niewydolnością oddechową, niewydolnością krążenia, niedokrwistością, małopłytkowością… Jak to jest możliwe, że to wszystko spotkało tak małe i bezbronne dziecko?!  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się poczynić ogromne postępy – po 5. miesiącach i 27. dniach Wiktorek został wypisany z oddziału neonatologii. Synek przyjechał w końcu do swojego domu! Walka o jego przyszłość jednak ciągle trwa i wciąż potrzebujemy Waszego wsparcia! Teraz czeka nas rehabilitacja i dużo wizyt u specjalistów. Wiktorek jest pod opieką hospicjum domowego i poradni żywienia. Wciąż wymaga sprawdzania saturacji pulsoksymetrem i obserwacji, ale na szczęście już nie przez całą dobę.  Codziennie razem ze specjalistami walczymy o to, aby mógł kiedyś siedzieć i chodzić oraz jeść samodzielnie bez sondy. Aby nasz synek miał na to szansę, niezbędny jest zakup odzieży kompresyjnej, która ma wspomóc rehabilitację oraz samych akcesoriów rehabilitacyjnych. Ze względu na stan zdrowia i kolejne pojawiające się diagnozy, Wiktorek potrzebuje coraz więcej leków i wizyt u specjalistów. Wszystkie koszty związane z ratowaniem zdrowia naszego synka zaczynają nas przygniatać…  Jedyne, o czym marzymy, to aby Wiktorek miał szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo. Marzymy, że kiedyś będzie mógł sam jeść, chodzić i bawić się razem z rówieśnikami. Los obszedł się z nim wyjątkowo okrutnie już na samym starcie, lecz wierzymy, że uda się nam wywalczyć dla niego lepszą przyszłość! Prosimy, zawalcz o Wiktorka razem z nami! Rodzice ➡️ Grupa licytacyjna na Facebooku

7 822 zł
Mieszko Frączek
Mieszko Frączek , 11 miesięcy

Ten uśmiech skrywa ogromne cierpienie! POMÓŻ małemu Mieszkowi!

Mieszko przyszedł na świat zdrowy, jednak od samego początku wiedziałam, że jest z nim coś nie tak. Każda mama czuje, gdy jej dziecku coś dolega, to nie do opisania. Synek od niemal samego początku bardzo ulewał, ciągle płakał i nawet na moment nie mógł zostać odłożony do łóżeczka. A to nie wszystko… Pielęgniarka środowiskowa, która przychodziła do nas na kontrole zauważyła, że Mieszko ma problem ze spastycznością mięśni. Doradziła nam wizytę u rehabilitanta, jednak gdy się na niej zjawiliśmy fizjoterapeuta nie mógł przeprowadzić nawet delikatnego masażu. Maluszek cały czas płakał. Tak odbyliśmy kilka wizyt, które zawsze kończyły się tak samo.  Niestety specjalista zauważył jeszcze jedną nieprawidłowość. Mieszko nie wodził wzrokiem i padło podejrzenie, że synek może nie widzieć. Udaliśmy się znów do lekarza, który doradził nam wykonanie tomografii głowy. Już wtedy czułam, że dzieje się coś poważnego! Pewnego dnia zauważyłam, że Mieszko dostał gorączki. Podałam mu czopek i po chwili zauważyłam jak moje dzieciątko traci przytomność! Niezwłocznie wezwałam z mężem pogotowie, które zabrało naszego maluszka do szpitala. Byliśmy przerażeni! Przez kilka dni lekarze przeprowadzali Mieszkowi kolejne badania. W końcu przyszli do nas z informacją zwrotną, która nie była dobra. Nie chcieli jednak przekazać ostatecznej diagnozy. Synek został przetransportowany do kolejnego szpitala, gdzie dowiedzieliśmy się, że to choroba Canavan jest odpowiedzialna za wszystkie jego negatywne symptomy… Diagnoza jednak nie była w tym wszystkim najgorsza, ale fakt, że na to schorzenie nie ma leku… Nasze serca rozpadły się na miliony drobnych kawałeczków.  Dziś jedyną szansą na zatrzymanie rozwoju choroby jest terapia genowa w USA, jednak nie mamy pewności czy Mieszko się na nią zakwalifikuje. Dlatego musimy się skupić na zagwarantowaniu mu jak najlepszej opieki wielu specjalistów oraz sprzętów medycznych, które będą ułatwiać mu codzienne funkcjonowanie.  Niestety, to wszystko jest niewyobrażalnie kosztowne i nie dajemy z mężem rady… Diagnoza spadła na nas nagle i nieoczekiwanie, nie byliśmy w stanie się w żaden sposób na to przygotować. Nie wiemy, jak dalej będzie wyglądać nasza przyszłość, ale już dziś musimy się na nią przygotować. Niestety bez Waszej pomocy nie damy rady! Błagamy o wsparcie! Rodzice Mieszka

497 zł