Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Milan Mielczarek
Milan Mielczarek , 5 lat

Przed Milanem wiele lat walki! Z Twoją pomocą będzie mu łatwiej!

Milan urodził się zupełnie zdrowy i długo nic nie wskazywało na to, że rozpocznie swoją batalię o dobrą przyszłość. Jednak, gdy synek poszedł do przedszkola, uwidoczniły się problemy w komunikacji z rówieśnikami. To skłoniło nas do wykonania badań, aż w końcu padła diagnoza całościowych zaburzeń rozwoju.  Robimy wszystko, by synek mógł funkcjonować jak rówieśnicy. Niestety okazuje się, że walka o postępy to długi i żmudny proces, a potrzeby Milana ciągle rosną… Mimo że synek korzysta ze stałej rehabilitacji, jego mięśnie, zwłaszcza te wzdłuż kręgosłupa, nadal są bardzo słabe. To powoduje problemy w działaniu aparatu mowy, nabywaniu nowych słów i komunikacji. Chcielibyśmy, by Milan mógł wreszcie porozumieć się z nami, z rówieśnikami i ze światem… Pragniemy, we współpracy z logopedami, wprowadzić komunikację alternatywną z użyciem sprzętu Mówik. Wierzymy, że dzięki temu nasz chłopiec wreszcie będzie mógł choć wskazać, jeśli nie powiedzieć, czego potrzebuje. Póki co jest w stanie wypowiedzieć kilka pojedynczych słów.  Milan, jak większość dzieci z całościowymi zaburzeniami rozwoju, nieprawidłowo odbiera bodźce. Niektóre trafiają do niego ze zbyt dużym natężeniem, inne są ledwo odczuwalne. Terapia integracji sensorycznej jest kluczowa, by usprawnić działanie jego układu nerwowego. To wpłynie także pozytywnie na zdobywanie nowej wiedzy i umiejętności przez Milanka. Dodatkowe pomoce terapeutyczne pomogą nam kontynuować terapię w domu i przyspieszyć efekty terapii. Choć otrzymujemy dofinansowanie z PFRON, pokrywa ono jedynie kroplę w morzu potrzeb synka. Milan otrzymał diagnozę późno, dlatego nie możemy czekać! Musimy pracować nad jego rozwojem jak najszybciej i jak najwięcej! Inaczej szansa na jego samodzielną przyszłość przepadnie bezpowrotnie… Prosimy, pomóż nam, póki nadal tli się nadzieja… Każda złotówka ma ogromne znaczenie dla życia naszego Milanka! Każdą wykorzystamy na rehabilitację, terapię i niezbędne sprzęty. Z serca dziękujemy, że jesteście z nami. Rodzice Milana

7 520,00 zł ( 23,56% )
Brakuje: 24 395,00 zł
Lena Migas
Lena Migas , 5 lat

Milczy, choć jej krzyk o ratunek jest bardzo głośny❗️Koszmarnie drogie leczenie ratunkiem dla Lenki❗️

PILNE! Musimy uzbierać kosmicznie wysoką kwotę na nierefundowane leczenie Lenki! Córeczka mierzy się z zespołem Retta, który każdego dnia odbiera jej zdrowie, radość, szansę na szczęśliwą przyszłość… Błagamy o wsparcie! Musimy uzbierać ponad 10 MILIONÓW! Sami nigdy nie damy rady… Lenka urodziła się 39. tygodniu ciąży – w ciężkiej zamartwicy! Jej szyję uciskała pętla z pępowiny! W tamtym momencie rozpoczęła się nasza walka o zdrowie i życie ukochanego dziecka. Walka, która trwa do dziś… Rozwój Lenki od początku nie był prawidłowy... Rehabilitowaliśmy ją od 4. miesiąca życia w nadziei, że wszystkie nieprawidłowości z czasem znikną... Niestety po wielu badaniach i konsultacjach, u naszej córeczki stwierdzono autyzm, padaczkę i zespół Retta!  Gdy dowiedzieliśmy się o chorobie Lenki, załamaliśmy się… Nie mogliśmy uwierzyć w to, co mówili lekarze. Bardzo obawialiśmy się o przyszłość Lenki, o to, jak sobie poradzi, o to, jak my sobie poradzimy z takim wyzwaniem! Wiedzieliśmy jednak, że zrobimy wszystko, by zapewnić jej odpowiednie leczenie… Córeczka  cały czas walczy o odrobinę radości... Pomimo tej okropnej choroby każdego dnia budzi nas pięknym uśmiechem, patrząc w oczy, tak jakby chciała powiedzieć – „mamo, tato nie martwcie się, poradzimy sobie, mamy siebie”. Dziś już jednak wiemy, że bez leczenia nasza córka będzie gasnąć każdego dnia, a my nie będziemy mogli nic na to poradzić… To straszna perspektywa, że każda ciężko wypracowana przez nią umiejętność, może zniknąć z dnia na dzień…  Dziewczynki z zespołem Retta określa się jako „Milczące Anioły” lub „Żywe lalki, które gasną na naszych oczach"... Lenka jest najbardziej uśmiechniętym dzieckiem na świecie. Bardzo lubi spędzać czas ze swoimi braćmi: 4-letnim Sebastianem i 2-letnim Szymkiem. Potrzebuje jednak wspomagania na każdej płaszczyźnie swojego rozwoju… Jest pod opieką specjalistów i wielu poradni, by miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie… Tę okrutną chorobę w tym momencie może spowolnić tylko jeden lek na świecie – dostępny wyłącznie w USA. Lek nie dopuszcza do dalszego regresu, napadów padaczkowych i innych skutków choroby. Niestety trzeba za niego zapłacić niebotyczną cenę… Gdy dziecko po raz pierwszy przyjmie dawkę, NIE MOŻE już przerwać leczenia. Doprowadziłoby to do regresu i utraty uzyskanych umiejętności. Lek ma pomóc Lence dotrwać do terapii genowej. Ta z kolei będzie dla nas ogromną szansą na pokonanie choroby na zawsze, ale to może stać się dopiero za kilka lat... Nie wiemy, kiedy terapia zostanie dopuszczona.  Musimy zapewnić Lenie minimum trzy lata leczenia, co wiąże się z ogromną sumą – zdecydowanie poza naszym zasięgiem. Nigdy nie będziemy w stanie zgromadzić tak wielkich pieniędzy, dlatego Wasze wsparcie jest dla nas ostatnią nadzieją! Chcielibyśmy usłyszeć, że to wszystko nieprawda. Chcielibyśmy, żeby Lenka była zdrowa, a diagnoza lekarzy okazała się wielką pomyłką… Niestety nie mamy czasu na rozpacz, musimy działać! Błagamy Was o wsparcie... Mały gest dla nas może okazać się ratunkiem! Rodzice Lenki Zakręcona akcja dla Lenki💚

31 020,00 zł ( 0,28% )
Brakuje: 10 708 342,00 zł
Justyna Kocjan
Justyna Kocjan , 40 lat

Justyna uległa wypadkowi! Potrzebna pomoc!

Mam na imię Justyna i uległam wypadkowi na rowerze! W wyniku siły upadku złamałam prawą rękę, żuchwę w aż trzech miejscach i straciłam zęby. Uszkodziłam nerw błędny w wyniku obrażeń w obrębie szyi oraz przecięłam brodę. To zdarzenie w jednej sekundzie zmieniło całe moje dotychczasowe życie i dziś zmuszona jestem prosić o pomoc…  Nigdy nie zapomnę tego tragicznego dnia! Od razu po upadku z roweru  doznałam silnego krwotoku i straciłam przytomność. Z miejsca zabrała mnie karetka. Trafiłam na oddział chirurgii szczękowej, gdzie lekarz nastawił żuchwę, zadrutował szczękę i usunął odłamki zębów. Byłam przerażona! Konieczna była też operacja, którą przeszłam po dwóch dniach. Zabieg polegał na scaleniu kości i wstawieniu tytanowej płytki. Niestety, wkrótce czeka mnie kolejna operacja – usunięcia pokruszonych korzeni zębów, czego nie udało się zrobić przy ostatnim zabiegu,  ze względu na liczne złamania. A za pół roku, jeśli nie będzie komplikacji, przejdę reoperację i wyciągnięcie tytanowej płytki… Obecnie nadal nie mogę gryźć, mam trudności z połykaniem, oddychaniem i odczuwam uporczywe dolegliwości bólowe. Od czasu wypadku zmagam się z męczącym kaszlem i wymiotami przez uszkodzenie układu nerwowego. Niestety kontynuacja leczenia, rehabilitacja, dalsze leczenie stomatologiczne i ortodontyczne kosztuje majątek. Nie dam rady wszystkiego opłacić z własnej kieszeni! Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Przede mną jeszcze długa i wyboista droga do pełni zdrowia. Każda wpłata jest dla mnie niezwykle cenna!  Justyna

5 632,00 zł ( 5,27% )
Brakuje: 101 134,00 zł
Marta Kozak
Pilne!
Marta Kozak , 42 lata

Dla moich dzieci WYGRAM z nowotworem❗️

Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc i wsparcie dla naszej koleżanki, która go teraz bardzo potrzebuje.  Marta to niezwykle silna i pracowita dziewczyna, która nigdy się nie poddaje. Jest mamą dwójki dzieci – ośmioletniej Hani i trzyletniego Franka, którzy są jej całym światem. Wychowuje swoje pociechy, starając się być dla nich najlepszą matką, jaką tylko może być i to wychodzi jej świetnie! Niestety, życie potraktowało Martę okrutnie. Dwa miesiące temu otrzymała diagnozę raka piersi. Dzięki wsparciu wielu osób udało się szybko rozpocząć procedurę leczenia i obecnie Marta jest po drugiej dawce chemioterapii! Zaczyna już odczuwać skutki leczenia, choć codzienność staje się coraz trudniejsza, Marta nadal walczy. Chce wyzdrowieć i być wsparciem dla swoich dzieci. Stąd prośba do każdego z Was. Naszym celem jest zebranie funduszy zwłaszcza na perukę oraz implanty piersi po mastektomii, które pomogą jej odzyskać pewność siebie i poczucie normalności po trudnym okresie choroby i leczenia. Chcemy, aby mogła wrócić do pełni sił i codzienności, mając pełną możliwość cieszenia się życiem. Marta jest filarem swojej rodziny. Jej dzieci, Hania i Franek, potrzebują zdrowej i pełnej energii mamy, która będzie mogła z nimi spędzać czas i troszczyć się o nie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, ma ogromne znaczenie! Wierzymy, że wspólnie uda nam się osiągnąć cel i wesprzeć Martę w jej powrocie do zdrowia i normalnego życia. Z góry dziękujemy każdemu w imieniu naszym i Marty za pomoc! Bliscy i przyjaciele

6 304 zł
Kornel Pielas
Kornel Pielas , 11 lat

Ile cierpienia może dotknąć jedno dziecko? Trwa walka o sprawność!

Kornel przeszedł już 3 operacje rekonstrukcji kończyn dolnych. Konieczna jest kolejna. Operacja musi się odbyć jak najszybciej, inaczej mój syn nigdy nie będzie chodził... Dla mnie jako mamy to ciężka decyzja. Kornel wycierpiał już zbyt dużo, ale wiem, że bez Waszego wsparcia i zabiegu nie będzie miał szans na normalne funkcjonowanie. Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że cierpi dziecko, które kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje. Podchodzę, ocieram łzy, całuję w czoło i pocieszam. Wiem, że na to nie zasłużył, że życie jest wobec niego niesprawiedliwe i okrutne, dlatego staram się go chronić, ale życie nie zawsze mi na to pozwoli. Nigdy nie pogodzę się z tym, że mój synek nie może samodzielnie przejść kilku metrów, że upada, a jego stawy wykrzywiają się w nienaturalny sposób. Kiedy przyszedł dzień porodu, czekałam na zdrowego synka, który wreszcie wypełni to miejsce, które na niego uszykowaliśmy. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy tego dopełnienia, że będziemy w końcu szczęśliwi. Poród, który miał być czymś radosnym, przerodził się w koszmar. Na salę porodową wjeżdżałam pełna nadziei i radości. Wyjeżdżałam, płacząc. Leżąc na łóżku, miałam w głowie tylko jedną myśl – pokażcie mi wreszcie mojego synka… Wtedy właśnie padły słowa, które zmieniły wszystko, zabrały nadzieje i rozpoczęły cierpienie, które trwa do dzisiaj.  „Pani synek prawdopodobnie jest chory, podejrzewamy Zespół Downa" Po badaniach nie było już wątpliwości – Kornel urodził się z Zespołem Downa. Cieszyliśmy się, że w swoim tempie, ale wciąż idzie do przodu, że może przyjdzie dzień, kiedy razem pójdziemy na spacer. Wtedy Kornel zaczął upadać, wić się z bólu… Najpierw robił kilka kroków, po czym padał, jakby ktoś podciął mu nogi. Rzepki w kolanach uległy zupełnemu zwichnięciu i nie znajdują się nawet we właściwym miejscu. Cierpiałam razem z nim, kiedy widziałam, jak choroba niszczy jego życie. Kiedy straciłam już nadzieję, pojawiło się światełko w tunelu… Leczeniem najbardziej skomplikowanych przypadków, takich jak u Kornelka, zajmują się lekarze w Paley European Institute.  Dziś dzięki ogromnemu wsparciu Kornelek przeszedł już 3 operacje rekonstrukcji kończyn dolnych. Następna jest operacja stopy i derotacja kości udowej, ponieważ rotacja stopy uniemożliwia prawidłowe chodzenie. Przez to synek przewraca się i nie może utrzymać równowagi. W ciągu dwóch miesięcy Kornel był 4 razy w szpitalu, ponieważ przez obciążanie nogi robi się zapalenie i musiał mieć usuwany płyn z kolana, co było dla niego bardzo bolesne. Po kolejnym etapie operacji czeka nas także długotrwała rehabilitacja. Cena za zdrowie naszego synka jest ogromna. Kwoty nadal powalają. Dlatego proszę, pomóż nam! Jesteśmy już coraz bliżej, powtarzamy sobie, że jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Ale bez Ciebie nie damy rady, bez Ciebie Kornel nigdy nie będzie chodził.  Rodzice Kornela ➡️ Pomoc dla Kornela

30 996,00 zł ( 64,74% )
Brakuje: 16 877,00 zł
Kuba Bogdan
Kuba Bogdan , 15 lat

Straszliwa i nieuleczalna choroba zamieniła życie Kuby w koszmar❗️RATUNKU❗️

Kuba to 14-letni syn mojej siostry, u którego kilka lat temu zdiagnozowano wrzodziejące zapalenie jelita grubego. To rzadka i straszliwa choroba o nieznanej przyczynie, której nie da się wyleczyć. Czasem może nastąpić remisja, ale najczęściej kończy się całkowitym usunięciem jelita i dożywotnim życiem ze stomią... Są choroby mniej lub bardziej wstydliwe, ale te wstydliwe też istnieją i nie można udawać, że ich nie ma... Jak opisać prostymi słowami objawy, abyście wiedzieli o co w tym chodzi? Chyba tak najbardziej po ludzku, bez mądrych określeń. Kuba od ostatnich 4 lat nie może pójść do szkoły, nie może wyjść z domu ani ruszyć się gdziekolwiek... Jego ciało nie potrafi kontrolować wypróżniania. Każda choroba ma swoje poziomy – Kuba zmaga się z tym najwyższym i najbardziej zaawansowanym. Cały czas szpitale, badania, wyjazdy i niekończące się wydatki idące w tysiącach złotych. Kuba ma indywidualne nauczanie w domu, bo już nie może wyjść prawie nigdzie. W szkole droga z klasy do toalety jest nie do przebrnięcia. Ciężko jest słuchać historii o tym, jak dziecko w Waszej rodzinie jest w szpitalu na badaniach i przypadkowo ma przebite sondą jelito. Ciężko wyobrazić sobie dramat matki, która patrzy i słyszy, jak jej dziecko przez kilka godzin zwija się z bólu i krzyczy, że chce umrzeć, aby już tylko nie bolało. Ciężko opisać rozpacz, gdy po tych kilku godzinach piekła w szpitalu, pielęgniarki wiozące jej syna na salę operacyjną płakały, że to chyba jego ostatnia droga… Jak podczas operacji lekarze wyciągali z brzucha jelita i milimetr po milimetrze szukali dziury. Tego dnia życie Kuby uratowało jedynie to, że nic nie jadł i jelito było puste. Kuba przyjmuje już drugi lek biologiczny, bo jego choroba jest tak zaawansowana, że pierwszy przestał działać, a leczenie sterydami po pół roku doprowadziło go do insulinooporności. Przy tak zaawansowanym stadium nie można mu podać sterydu, który zawsze zadziała, bo dziecko dostanie cukrzycy. Nawet ja – dorosły mężczyzna – płaczę, gdy Wam to wszystko piszę. To jest tak przykre i tak mocno gdzieś w środku boli. Tak bardzo, że gdyby to tylko było możliwe, zająłbym miejsce Kuby i cały ten ból wziął na siebie. Jest młodym chłopakiem – to  nieludzkie, że musi tak potwornie cierpieć…  Koszmar zdaje się nie mieć końca, a sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Zaledwie kilka miesięcy temu Kuba zauważył, że na nodze pod kolanem robi mu się jakaś gula, która bardzo go boli. Kolejna wizyta u lekarza, prześwietlenia i diagnoza – wyrośl kostna. Następnego guza Kuba wyczuł ostatnio na łopatce. Wiemy, że nie mamy czasu do stracenia, konieczna jest natychmiastowa diagnostyka! Niestety, koszty leczenia wrzodziejącego zapalenia jelita grubego, profilaktyki, wizyt u specjalistów oraz dalszej diagnostyki w kierunku nowotworu  – są niezwykle kosztowne. Każdego dnia marzymy, że w końcu uda się nam przerwać ten koszmar. Wierzymy, że pomimo całego tego bólu, łez i cierpienia przyjdzie dzień, w którym Kuba będzie mógł żyć tak, jak każdy z nas. Z całego serca proszę Was o pomoc i ratunek dla mojego siostrzeńca! Dziękuję za każde okazane nam wsparcie! Andrzej

27 606 zł
Saida Bachiszowa
Pilne!
Saida Bachiszowa , 32 lata

WZNOWA❗️Białaczka znów zaatakowała ukochaną siostrę! Błagam, POMOCY❗️

Kiedy w 2022 roku usłyszałam, że Saida choruje na białaczkę, poczułam, jak świat wali się w jednej sekundzie… Moja ukochana siostra, która zawsze była radosna i pełna energii, w krótkiej chwili stanęła oko w oko ze śmiercią! Ostra białaczka szpikowa – to wyrok, którego nikt nigdy nie powinien usłyszeć. Dwa lata temu, gdy siostra udała się na kontrolę do lekarza, nie podejrzewałam, że jest śmiertelnie chora! Nie skarżyła się nigdy na swoje zdrowie, więc diagnoza była szokiem, zarówno dla niej, jak i dla mnie… Saida niezwłocznie przeszła ciężką chemioterapię. Do końca życia nie zapomnę widoku wyczerpanej leczeniem siostry, leżącej bez siły na szpitalnym łóżku… Musiała przejść też przeszczep szpiku kostnego, dzięki któremu jej stan się poprawił. Jednak nie na długo! Dzięki leczeniu przez pierwsze miesiące widoczna była poprawa. Comiesięczne badania krwi dawały nadzieję, że Saida wyzdrowieje! Cała nasza rodzina wierzyła, że siostra znów będzie tą pełną energii kobietą sprzed choroby! Niestety, nadzieja była złudna… Po około ośmiu miesiącach remisji, w styczniu 2024 roku stan Saidy się pogorszył. Zaczęła odczuwać bóle zębów, a na ich korzeniach pojawiały się wypukłości. Po kilku miesiącach i szczegółowych badaniach krwi okazało się, że BIAŁACZKA WRÓCIŁA, a w organizmie siostry pojawiły się guzy! Saida znów przeszła wiele badań, przyjęła też kolejną dawkę chemioterapii. Powrót choroby jest bardzo trudny dla niej i całej naszej rodziny… Cierpienie ukochanej siostry każdego dnia rozdziera moje serce na nowo. Codziennie zadaję sobie pytanie – dlaczego akurat ją to spotkało? Dla dwójki moich dzieci, Saida jest jak druga mama. Zawsze kochająca, wyrozumiała i pomocna. Teraz sama potrzebuje wsparcia! Wierzę, że ta trudna walka może zakończyć się dobrze i siostra wróci do zdrowia! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Leczenie onkologiczne to wielki koszt, który przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Saida musi przejść jeszcze wiele, by mieć szansę na powrót do zdrowia. Błagam, pomóżcie mi w walce o zdrowie ukochanej siostry! Tylko z Waszą pomocą mogę ją uratować! Sabina

2 588,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 344 358,00 zł
Nikodem Jasiński
Pilne!
2 dni do końca
Nikodem Jasiński , 3 latka

POMÓZCIE NAM! By światło nigdy nie zniknęło z jego oczu...

Nikodem, nasz mały bohater, przyszedł na świat 29 listopada 2021 roku, będąc ledwie w 34 tygodniu ciąży. Jego uśmiech, niegasnące szczęście i ciekawość świata są źródłem nieopisanej radości, jednakże w tle jego życia ciągle pojawia się cień wyzwania, z którym musi się zmierzyć. Nikodem cierpi na genetyczną chorobę znaną jako Wrodzona Ślepota Lebera typu 10 (LCA10) mutacja genu cep 290 - schorzenie, które na obecnym etapie medycyny jest nieuleczalne. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić, jak wiele Nikodem widzi. Wiadomo jedynie, że posiada on zdolność do odbierania światła, i to właśnie tego poczucia światła pragniemy dla niego zachować jak najdłużej. W trosce o jego rozwój i przyszłość, uczęszczamy na rehabilitację ruchową oraz wzrokową. Każdy dzień jest dla nas walką o jego lepsze jutro, o świat, w którym nie będzie się bał, będzie bezpieczny, biegając i bawiąc się radośnie ze swoją siostrą bliźniaczką. Naszym pragnieniem jest dać Nikodemowi możliwość poznawania świata, aby, mimo swoich wyzwań, mógł w przyszłości funkcjonować tak sprawnie, jak to tylko możliwe. Terapia elektrostymulacyjna w Berlinie ma pomóc na polepszeniu szczątkowego widzenia Nikodema. Niestety koszty terapii przerastają nasze możliwości. Badanie szczegółowe w Restore Vision Clinic w Berlinie przed rozpoczęciem terapii kosztuje 1530 EUR. Aby rozpocząć dwutygodniowe leczenie w Berlinie, będziemy musieli zapłacić jeszcze 9370 EUR. Każda pomoc jest dla nas ogromnym wsparciem! Nikodem jest już po pierwszej terapii w Berlinie, a potrzebuje ich wiele. Już po pierwszej terapii widzimy, że Nikoś ma lepsze poczucie światła – już pójdzie sam do tego światła, jak je tylko zobaczy. Rezultaty terapii dają nam siłę, aby walczyć i każdego dnia zbierać pieniądze, aby co roku Nikodem mógł przejść przez tę terapię. Do 8 roku życie jest w stanie ona mu bardzo pomóc, aby to światło nie znikło z jego pięknych oczu, aby mógł cieszyć się życiem jak to tylko możliwe. Z głębokości naszych serc – Dziękujemy Wam za każdy gest, każde słowo otuchy i wsparcie. Każda forma pomocy jest dla nas bezcenna i nieopisana słowami. Z wdzięcznością i miłością, Rodzice Nikodema.

9 198,00 zł ( 3,45% )
Brakuje: 256 760,00 zł
Przemysław Kopeć
Przemysław Kopeć , 37 lat

By mógł chociaż w myślach uczestniczyć w życiu swoich dzieci... POMOCY❗️

Przemek to mój brat. Jest ojcem dwójki wspaniałych dzieci 9-letniej Julii i 13-letniego Kacpra. Niestety, doznał rozległego krwiaka nadtwardówkowego, w wyniku którego nastąpiło porażenie czterokończynowe ciała. Nie może samodzielnie mówić, jeść, ani poruszać się. Ma bezwładne ciało i nie jestem zdolny do samodzielnej egzystencji. Każdy dzień jest walką o powrót do normalnego życia.  Historia zaczęła się w niedzielę 21 maja 2023 r. w dniu I komunii jego bratanka. Tego dnia rano, cała rodzina szykowała się do Kościoła. Garnitur Przemka wisiał przygotowany na szafie i nic nie wskazywało na tragedię. Brat od rana spał i nikt z nas nie mógł go dobudzić. W pewnej chwili tata potrząsnął nim, żeby nie spóźnił się na zaplanowaną uroczystość. Przemek nie reagował, ale tata zobaczył jego oczy wypełnione krwią! Przestraszył się i zadzwonił szybko po karetkę. Przemka od razu zabrano do szpitala w Bydgoszczy i jeszcze tego samego dnia miałem przeszedł długą operację. Tego dnia lekarz prowadzący uratował mojemu bratu życie. Stwierdzono, że doznał urazu wewnątrzczaszkowego, w wyniku którego wytworzył się masywny krwiak powodujący stłuczenie mózgu i obrzęk. Rozległy wylew krwi spowodował zgniecenie połowy mózgu. Przemek spędził na OIOM-ie ponad 2 miesiące w śpiączce farmakologicznej, bez jakichkolwiek rokowań na wybudzenie, podłączony do urządzeń, które wykonywały za niego funkcje życiowe. Przeszedł dziesiątki badań i prześwietleń. Wybudzanie trwało długo, dla nas za długo, a jego ciało nie reagowało nawet na kontrolowane bodźce bólu. Kiedy w końcu brat się obudził, lekarz stwierdził u niego porażenie czterokończynowe oraz brak samodzielnej egzystencji.  27 lipca 2023 r. brata przeniesiono na Oddział Rehabilitacji Neurologicznej, gdzie nadal przebywa. Jego stan nie zmienił się zbytnio od czasu wybudzenia. Jest świadomy, ale ma zaburzenia w postrzeganiu osób i otoczenia. Nie może mówić, jeść, ani poruszać się samodzielnie. Jest podłączony do urządzeń, każdego dnia leży na łóżku szpitalnym i przechodzi bolesną rehabilitację.  Jego mięśnie zanikły i Przemek utracił prawie połowę masy ciała po 6 miesiącach w bezruchu. Może jedynie trochę poruszać prawą ręką i prawą nogą, ale jego przyszłość kształtuje się w ten sposób, że do końca życia będzie potrzebował ośrodka rehabilitacyjno-opiekuńczego.  Aktualnie brat przebywa w ośrodku. Przemka czeka długa, bolesna, męcząca i kosztowna rehabilitacja, będąca walką o każdy samodzielny ruch. Możemy jedynie domyślać się jak bardzo tęskni za najbliższymi, rodziną, dziećmi, których nie może nawet przytulić. Zdajemy sobie również sprawę, że jego wspólny pobyt z nami w mieszkaniu raczej już nigdy nie nastąpi… Prosimy jedynie o wsparcie finansowe na potrzeby kosztownego leczenia, rehabilitacji i sprzętu medycznego, na który nas po prostu nie stać. Nie tracimy nadziei, ale wszyscy chcemy by Przemek mógł jeszcze przytulić dzieci i obserwować jak dorastają. Przynajmniej w myślach uczestniczyć w ich życiu... Rodzina i najbliżsi

2 677,00 zł ( 5,03% )
Brakuje: 50 515,00 zł