Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maksym Wojtas
Maksym Wojtas , 32 lata

Pomóż Maksymowi wyjechać na turnus rehabilitacyjny!

Mojego niepełnosprawnego syna dzieli ode mnie 200 km odległości... Codziennie myślę o tym, co Maksym robi, jak się czuje, czy wszystko u niego w porządku. Chciałabym być przy nim cały czas, wspierać go i pomagać przy najprostszych czynnościach, których sam nie potrafi wykonać. Przez odległość nie jestem w stanie.  Mój syn jest niezwykłym człowiekiem, który od urodzenia stawia czoła wielu wyzwaniom. Maksym jest niewidomy, zdiagnozowano u niego autyzm oraz niepełnosprawność intelektualną. Przez wiele problemów zdrowotnych syn nie potrafi wyrażać swoich potrzeb oraz uczuć, nic nie komunikuje. To powoduje, że funkcjonowanie w rzeczywistości nie jest łatwe. Pomimo swoich barier, wiem, że Maksym każdego dnia wykazuje niesamowitą determinację w dążeniu do normalnego życia. Lubi śpiewać, pływać oraz uczyć się wierszy. Obecnie syn mieszka w Domu Pomocy Społecznej. Natomiast ja w innym mieście, oddalonym o  ponad 200 km. Tęsknimy za sobą ogromnie. Nasza rozłąka jest bolesna dla obojga, zwłaszcza że nie mogę być przy nim cały czas i wspierać go przy codziennych wyzwaniach. Przed nami pojawiła się wyjątkowa szansa – turnus rehabilitacyjny, który mógłby zbliżyć nas do siebie oraz pomóc Maksymowi w prawidłowym funkcjonowaniu. Ten dwutygodniowy sierpniowy wyjazd obejmuje intensywną rehabilitację oraz wiele zajęć, które nie tylko wspomagają rozwój fizyczny i umysłowy, ale także pomagają w uspołecznieniu się. Koszt tego turnusu niestety przekracza moje możliwości finansowe. Turnus ten miałby dwojaką korzyść. Maksym nie tylko skorzystałby z profesjonalnej rehabilitacji, ale również spędziłby ten czas ze mną, matką. Byłaby to dla nas nieoceniona okazja, by znów być blisko siebie, cieszyć się wspólnymi chwilami i wspierać się nawzajem. Zwracam się do Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliży nas do spełnienia tego marzenia i zapewnienia Maksymowi wszystkiego, co najlepsze. Pomóżcie nam zrealizować ten wyjazd. Wasze wsparcie będzie dla nas niezapomnianym darem. Dziękuję! Mama Maksyma

3 970,00 zł ( 47,84% )
Brakuje: 4 328,00 zł
Anna Trukan
Pilne!
Anna Trukan , 48 lat

Nie mogę pozwolić, by NOWOTWÓR zabrał moją mamę❗️Błagam, POMOCY❗️

Zwracam się do Was z głębi serca jako syn kobiety, która jest dla mnie wszystkim. Życie naszej rodziny wywróciło się do góry nogami, gdy u mojej mamy zdiagnozowano NOWOTWÓR! Choroba od stycznia 2023 roku nie daje jej spokoju… Ten koszmar rozpoczął się niepozornie. Mama wyczuła na piersi guzek i postanowiła się przebadać. Potem zaczęło się pasmo najgorszych możliwych wieści… Zdiagnozowano u niej nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do jamy pachowej oraz węzłów chłonnych! Nie byłem w stanie w to uwierzyć, nie mogłem pogodzić się z tym, co mówili lekarze. Chwytałem się każdej pojawiającej się nadziei, każdego skrawka szansy na to, że diagnoza jest błędna! Mama jest jeszcze młodą kobietą… Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogło ją to spotkać! Mimo że tragiczne wiadomości wstrząsnęły całą naszą rodziną, trzeba było działać szybko. Mama zaczęła przyjmować chemioterapię. Leczenie nieznacznie poprawiło jej stan, ale mastektomia była nieunikniona. Operacja odbyła się w lipcu 2023 roku. Dzięki niej choroba przeszła w stan remisji. Niestety, nie na długo… Pół roku po operacji została postawiona kolejna druzgocąca diagnoza. Nowotwór zaatakował oskrzela i płuca! Nie wierzyłem, że los może być tak niesprawiedliwy. Moja mama przeszła już tak wiele! Chciałem przejąć choć część jej cierpienia… Niestety, jedyne co mogłem zrobić, to trzymać ją za rękę przy szpitalnym łóżku. Obecnie mama przyjmuje kolejne dawki chemioterapii. Potrzebuje też regularnych wizyt lekarskich, by usunąć wodę, która gromadzi się w jej płucach przez chorobę. Każdy dzień to nierówna, ciężka walka o jej życie z najgorszym, bezwzględnym przeciwnikiem, jakim jest rak. Mama jest moją bohaterką i mimo że przeszła już tak wiele, cały czas jest zdeterminowana, aby wrócić do zdrowia. Ja, tata i moje rodzeństwo tak bardzo jej potrzebujemy… Myśl, że mogłoby jej zabraknąć, jest dla mnie nie do zniesienia. Zrobię wszystko, by jej pomóc! Najistotniejsze są teraz wizyty u specjalistów i intensywne leczenie, które niestety generują ogromne koszty. Nie mogę pozwolić, by pieniądze były przeszkodą dla powrotu mojej mamy do zdrowia! Błagam Was o wsparcie, aby mogła nadal być zdrową i szczęśliwą kobietą! Proszę, pomóżcie jej w tej trudnej walce! Syn Jakub z rodziną

8 421 zł
Maksiu Obłój
Maksiu Obłój , 3 latka

Maks potrzebuje Twojego wsparcia! Podaruj mu samodzielność!

Kiedy pierwszy raz spojrzałam Maksiowi w oczy, chciałam podarować mu cały świat. Nie wiedziałam wtedy, że to właśnie on będzie sprawiać synkowi tyle kłopotów. Mój mały chłopczyk boryka się z wieloma problemami… Wszystko przez spektrum autyzmu. Odkąd Maks skończył roczek, miałam silne przeczucie, że nie rozwija się prawidłowo. Sprawiał wrażenie nieobecnego. Nie wskazywał na nic palcem, bardzo często płakał. Wyglądało to tak, jakby bał się otaczającej go rzeczywistości. Pediatra skierował nas do poradni psychologicznej, gdzie po szeregu badań wykryto u Maksia autyzm. Długo oczekiwana diagnoza przyniosła niepewność o jego szczęśliwą przyszłość. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by moje dziecko było samodzielne. Dbam o synka jak mogę. Zapisałam go na cotygodniowe zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Dużo ćwiczeń wykonujemy sami w domu. Choć na wielu polach zaobserwowałam poprawę, na innych występuje regres. Maks potrafi wymawiać słowa, ale ich używanie sprawia mu trudność. Nie komunikuje swoich potrzeb fizjologicznych, ma wybiórczość pokarmową oraz silne zaburzenia snu. Nie pozwala obciąć sobie włosów, czy paznokci. Boi się większości ludzi i panikuje, kiedy nie ma mnie w pobliżu. Choć lubi obserwować rówieśników, nie chce nawiązywać z nimi relacji. Wszystkie zabawy nie mogą odbiegać od ustalonych przez niego schematów. Wymienione trudności sprawiają nam duży kłopot. Synek zbliża się do przedszkolnego wieku, więc bardzo boję się, że nie poradzi sobie w grupie rówieśników. Chciałabym wypełnić jego życie samymi dobrymi chwilami. Niestety, do realizacji tego marzenia Maks potrzebuje częstej, systematycznej rehabilitacji oraz leczenia, których koszt przekracza nasz domowy budżet. Będę wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą pomoc dla mojego dziecka. Tak bardzo chciałabym wesprzeć go w tym trudnym czasie. Wierzę, że Maksio będzie w przyszłości samodzielny. Proszę, pomóż mi zrealizować ten cel! Mama

1 955 zł
Igor Madej
Pilne!
Igor Madej , 14 lat

Operacja albo usunięcie płuca! Trwa walka o 14-letniego Igora! Pomóż!

Życie naszego syna Igora to nieustanna walka. Walka, którą musiał zacząć, zanim nauczył się chodzić, czy mówić. Tetralogia Fallota to złożona wada serca, którą wykryto u syna zaraz po porodzie. Ostatnie badania wykazały, że lewa tętnica płucna Igora jest niedrożna i grozi mu usunięcie płuca! Jedyną szansą, żeby je uratować, jest wylot do USA na drogą i skomplikowaną operację. Prosimy o wsparcie dla naszego dzielnego syna! Igor przyszedł na świat 3 stycznia 2010 roku. Wszystko wskazywało na to, że jest zdrowym, silnym chłopcem. Niestety szybko radość w naszych sercach ustąpiła strachowi o życie syna… Po kilkunastu godzinach od porodu dowiedzieliśmy się, że syna cierpi na wadę serca o nazwie Tetralogia Fallota i czeka go kilka operacji! Trudno było w to uwierzyć, wiadomość spadła na nas tak nagle, byliśmy w szoku… Żadne badanie w trakcie ciąży nie wykazało nieprawidłowości… Nie mieliśmy jednak wyboru, musieliśmy rozpocząć walkę o życie i zdrowie syna. Już w czwartej dobie po porodzie Igor przeszedł pierwszą operację. Był wtedy taki malutki, taki bezbronny… Niestety zabieg nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. 24 stycznia odbyła się więc kolejna operacja! Synek zniósł ją bardzo źle… Miał ostrą niewydolność oddechową! Przez trzy tygodnie lekarze walczyli o jego życie… Udało mu się przetrwać najgorsze chwile i po dwóch miesiącach od porodu mogliśmy zabrać naszego kochanego synka do domu. Wiedzieliśmy, że nasza walka będzie długa, ale cieszyliśmy się, że w końcu mogliśmy być z naszym Igorem poza szpitalną salą. Na końcu roku wróciliśmy do szpitala. 30 grudnia 2010 odbyła się kolejna operacja. I tym razem nie obyło się bez komplikacji, ale zabieg zakończył się powodzeniem. To nie był oczywiście koniec naszej walki. Synek miał chwilę wytchnienia od kolejnych zabiegów chirurgicznych, mógł skupić się na rozwijaniu swoich umiejętności.  Dokładnie w trzecią rocznicę pierwszego zabiegu odbyła się długo przez nas wyczekiwana korekta wady. Był to dla nas niezwykle trudny dzień, ale wiedzieliśmy, że operacja jest konieczna. Na szczęście szybko mogliśmy głęboko odetchnąć, bo tym razem wszystko odbyło się bez komplikacji i mogliśmy wrócić do domu! W czerwcu 2013 wykonana została jeszcze angioplastyka balonowa lewej tętnicy płucnej. Mogliśmy wreszcie zacząć żyć trochę spokojniej i skupić się na poprawie rozwoju fizycznego Igora. Względny spokój trwał tylko 3 lata. W 2016 roku okazało się, że lewa tętnica nadal jest bardzo wąska, konieczny był kolejny zabieg. Problem stanowił także brak odpowiedniego rozwoju lewej nogi Igora. Badania wykazały, że powodem jest całkowicie niedrożna tętnica! I tak nasz syn po raz kolejny trafił na stół operacyjny… Miał dopiero 6 latek, a za sobą doświadczenia, które trudno byłoby znieść dorosłemu człowiekowi. A to oczywiście nie był jeszcze koniec… W listopadzie 2021 odbyła się kolejna operacja Igora, tym razem była to wymiana zastawki tętnicy płucnej i plastyka lewej tętnicy płucnej. Niestety podczas operacji doszło do uszkodzenia oskrzela! Od tego czasu nie pracuje ono prawidłowo, a Igor już dwukrotnie przebywał w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Najgorsza wiadomość przyszła jednak pod koniec zeszłego roku. Lekarze powiedzieli nam, że lewa tętnica płucna całkowicie się zamknęła! Płuco jest ukrwione jedynie przez krążenie oboczne. Jeśli nie podejmiemy dalszych działań, niedługo będzie trzeba je usunąć!  Obecny stan cały czas jest dużym zagrożeniem dla Igora. Podczas zeszłorocznego pobytu w szpitalu przeszedł ciężką infekcję płuc. A wiemy, jak groźne mogą być tego typu zapalenia… Jakby tego było mało, ostatnie badania pokazały, że coś niepokojącego dzieje się również z prawą tętnicą płucną. Zwęża się i też może stać się niedrożna! Ratunek jest jeden. Niestety niewyobrażalnie drogi, ponieważ operacja nie jest refundowana. Jej koszt to ponad 7 milionów złotych! Musimy lecieć do kliniki w Stanford w USA, gdzie najlepsi na świecie specjaliści dokonają operacji rekonstrukcji naczyń płucnych. Da to Igorowi szansę na normalne życie, bez ciągłego zagrożenia…  Sami nie damy rady uzbierać takiej sumy. To niewyobrażalne pieniądze dla zwykłych ludzi, dlatego musimy prosić o pomoc w uratowaniu naszego syna! Chcielibyśmy, żeby mógł żyć jak każdy 14-latek, bez ciągłych wizyt w szpitalach, bez wiecznych ograniczeń, wynikających z choroby. Żeby jego przyszłość nie stała pod znakiem zapytania. Wierzymy, że razem nam się uda! Monika i Darek, rodzice ➡️ Strona Igora na Facebooku ➡️ Licytacje dla Igora (Allegro) ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Reportaż w TVP3 Wrocław ➡️ Zbiórka dla Igora w gminie Długołęka (od 2:25)

502 720,00 zł ( 94,51% )
Brakuje: 29 195,00 zł
Michał Kołakowski
Michał Kołakowski , 15 lat

TĘTNIAK pękł w głowie mojego młodszego brata! Ratunku❗️

16 grudnia 2023 roku na zawsze pozostanie w pamięci mojej rodziny, chociaż wolelibyśmy wymazać to wspomnienie. To był zwyczajny wieczór i nic nie zapowiadało nadejścia tragicznych wydarzeń. Michał w jednej chwili jadł kolację i rozmawiał z mamą, a zaraz potem stracił przytomność i upadł! Brat został zabrany do pobliskiego szpitala, jednak jego stan był krytyczny. Lekarze podjęli decyzję o przetransportowaniu go helikopterem do Warszawy. Tam przeszedł badania i tomografię – okazało się, że w jego głowie pękł TĘTNIAK! Michał spędził dużo czasu na stole operacyjnym. Podczas badań wykryto u niego problemy z sercem i konieczny był dodatkowy zabieg. Na domiar złego, nerki brata także były w złym stanie. Na szczęście lekarzom udało się go ustabilizować, jednak przez bardzo długi czas przebywał w śpiączce… Michał nigdy nie miał problemów ze zdrowiem i na nic się nie skarżył. Przez to jego stan był dla nas jeszcze większym ciosem… Widok nieprzytomnego brata podłączonego do specjalistycznej aparatury będę pamiętać do końca życia. Wszyscy tak bardzo się o niego martwiliśmy! Po trzech miesiącach od tragicznych wydarzeń lekarze wybudzili Michała ze śpiączki. Od tamtego czasu każdy dzień to ciężka walka o jego powrót do sprawności. Mój brat codziennie uczestniczy w zajęciach rehabilitacyjnych, dzięki którym widzimy ogromną poprawę jego stanu! Dziś Michał jest już w stanie się z nami komunikować, powoli zaczyna też samodzielnie spożywać posiłki. Te postępy dają nam wielką nadzieję na przyszłość! Brat również nie traci wiary i chce walczyć, aby móc znowu chodzić! By tak się stało, będzie jednak potrzebować pomocy. Rehabilitacja i opieka specjalistów, a także niezbędne środki higieniczne są bardzo kosztowne. Nie mogę jednak pozwolić, by pieniądze były przeszkodą dla sprawności Michała! Proszę, pomóżcie mojemu bratu w walce o powrót do zdrowia! Tylko z Waszym wsparciem może wygrać! Martyna, siostra

5 047,00 zł ( 15,81% )
Brakuje: 26 868,00 zł
Angelika Gulińska
Angelika Gulińska , 26 lat

Uratuj sprawność młodej mamy! Poważny uraz zmienił życie Angeliki!

Gdybym mogła zaplanować tamten dzień inaczej, zrobiłabym to bez wahania. Zwykłe potknięcie zaważyło na całej mojej przyszłości. Tak bardzo chciałabym odwrócić bieg wydarzeń. Teraz już na to za późno… W maju 2023 roku zdarzył się okropny wypadek. Biegłam z narzeczonym na ostatni pociąg, którym mogliśmy wrócić od rodziny do domu. W pewnym momencie moja noga natrafiła na przeszkodę. Potknęłam się i nie dałam rady wstać. Ból kolana, jaki towarzyszył upadkowi, był nie do opisania. Do moich oczu napłynęły łzy. Jedynym, co przeszło mi wtedy przez usta, była prośba o telefon na pogotowie. Inne słowa przypominały krzyk i skomlenie. Nie potrafiłam wytrzymać. Wiedziałam, że nie był to delikatny uraz. Karetka przetransportowała mnie do szpitala. Lekarze zdecydowali o natychmiastowej operacji, po której moja noga była unieruchomiona na sześć tygodni. Intensywna rehabilitacja przyniosła efekty, jednak zabieg trzeba było ponowić.  Dziś poruszam się z pomocą ortezy. Muszę bardzo uważać na nogę, gdyż kolana nie podtrzymują żadne więzadła. W przyszłości czeka mnie jego rekonstrukcja, po której na nowo będę musiała uczyć się podstawowych ruchów, jak chodzenie, siadanie, czy kucanie. Martwię się, że nie będę mogła pracować i aktywnie uczestniczyć w życiu mojego małego synka. Już teraz bardzo trudno mi za nim nadążyć. Każdy spacer jest dla mnie dużym wysiłkiem, a koszty leczenia i rehabilitacji absolutnie nie ułatwiają mi życia. Potrzebna mi Wasza pomoc. Wiem, że są wśród Was osoby o dobrych sercach. Pragnę wierzyć, że wypadek był dla mnie przykrym epizodem, a nie niemożliwą do naprawienia tragedią. Będę wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie! Angelika

525 zł
Roman Iwaniuk
Roman Iwaniuk , 49 lat

Tak bardzo brakuje mi rozmowy z nim... Pomóż mi walczyć o tatę❗️

Kilkanaście miesięcy temu mój tata uległ wypadkowi w pracy. Spadł z rusztowania z 5 metrów, w wyniku czego doznał urazu czaszkowo-mózgowego! Pierwsze sześć tygodni spędził w szpitalu, z czego pierwsze trzy na OIOMie w stanie krytycznym! Po wybudzeniu się ze śpiączki został przeniesiony na oddział neurologiczny.  Później tata przebywał parę miesięcy w ośrodku rehabilitacyjnym. Tam postawił ogromny krok – wyjęcie tracheotomii! Po tym zaczęliśmy widzieć ogromny postęp. Tata zaczął bardziej ruszać rękoma i nogami, a nawet próbował już mówić. Później został przeniesiony raz jeszcze. Tym razem do szpitala.  Niestety, wtedy sytuacja zaczęła się pogarszać. Ilość ćwiczeń była zdecydowanie za mała i przez to jakiekolwiek posunięcie do przodu zostało zatrzymane. Od pobycia mojego taty w centrum rehabilitacyjnym nic się nie zmieniło. Do dzisiaj nie mówi ani nie chodzi.  Każdego dnia bardzo brakuje mi możliwość porozmawiania z nim, opowiadania, słuchania… Możemy jedynie komunikować się poprzez kartkę z alfabetem. Tata pokazuje nam wzrokiem, co chce napisać. Lekarze mówią, że są nikłe szanse, by coś mogło się jeszcze poprawić. Wtedy cała nasz wiara jakby wyparowała, ale po rozmowie z prywatną fizjoterapeutką i profesorem pojawiła się iskierka nadziei. Jest jeszcze szansa, żeby pewnego dnia zobaczyć tatę rozmawiającego z nami i stojącego o własnych siłach! Postanowiliśmy zabrać tatę do prywatnego ośrodka w Ełku. Oczywiście pobyt trochę kosztuje... Dlatego proszę Was o pomoc. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przybliża nas do celu. Jest jak ta mała, nagła iskierka nadziei, która pozwala nam walczyć dalej o tatę. Julia

66 550,00 zł ( 63,18% )
Brakuje: 38 770,00 zł
Danuta Łasecka
Danuta Łasecka , 63 lata

Nie pozwolę, by choroba odebrała mi najważniejszą osobę w moim życiu! Moja żona walczy z ciężką chorobą!

Miłość małżeńska to najpiękniejszy dar od losu. Przysięga przy ołtarzu spaja dwa ciała, które ślubują sobie dozgonną wierność oraz posłuszeństwo. Kiedy wiele lat temu poślubiłem moją ukochaną Danutę, obiecałem jej, że będę przy niej na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Niestety teraz nastał czas choroby... Moja ukochana Danka od 40 lat choruje na poważne choroby neurologiczne, które codziennie  powoli wszystko jej odbierają. Najbardziej przeraża nas postępująca utrata kontroli nad własnym ciałem. Obecnie Danusia nie jest w stanie poruszać się samodzielnie. Żona potrzebuje mojej stałej pomocy przy karmieniu, myciu się oraz prostych czynnościach. Wszystko zaczęło się wiele lat temu, gdy pojechaliśmy do Zielonej Góry. Wtedy nie spodziewaliśmy się, że usłyszymy taką diagnozę. Małżonka zaczynała się wcześniej potykać, tracić kontrolę nad lewą stroną, doznając stopniowo jej paraliżu. Pojawiło się drżenie lewej ręki, zawroty głowy, drętwienie kończyn oraz skurcze mięśni. Były to dla nas jasne sygnały, że z Danusią dzieje się coś nie tak.  Bardzo mnie martwiło, gdy widziałem, że moja energiczna i zawsze wesoła Danka męczy się, by zrobić krok. Każdy dzień od tamtego czasu był dla małżonki walką, ponieważ choroba postępowała. Na przestrzeni tych wszystkich lat każda jej część ciała zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Praktycznie nie ma już czucia w rękach oraz w nogach. Codziennie na to patrzyłem i pękało mi serce. Pęka do dzisiaj, gdyż rzeczywistość okazała się dla kochanej żony brutalna. Wyleczyć się jej nie da, ale można próbować zatrzymać postęp tej choroby. Obiecałem sobie zawsze przy niej być.  Od chwili diagnozy minęło wiele lat, lecz cały czas wpieram Danusię przy najdrobniejszych czynnościach, których sama nie jest w stanie już wykonać. Pomagam jej wstać, karmię oraz zawożę do lekarzy…  Jedyną szansą na poprawę fizycznego stanu zdrowia jest zakup kombinezonu Mollii. Jego przeznaczeniem jest aktywacja mięśni oraz łagodzenia przewlekłego bólu.  Koszty związane z zakupem sprzętu są dla nas nieosiągalne. Dlatego proszę o wsparcie, które pomoże pokryć koszty jego zakupu. Z całego serca dziękuję za każdą najmniejszą wpłatę. To dla nas szansa na zahamowanie postępu choroby. Nie pozwolę, by odebrała mi ona cały mój świat i osobę, dla której jestem w stanie zrobić wszystko – moją żonę. Mąż, Ryszard

4 155,00 zł ( 13,01% )
Brakuje: 27 760,00 zł
Damian Ochmann
Damian Ochmann , 12 lat

Lawina diagnoz spadła na bezbronne dziecko❗️Pomóż Damiankowi❗️

Strach, który towarzyszył mi i rodzinie przez pierwsze dni po urodzeniu synka jest jednym z najgorszych wspomnień w moim życiu. Każda godzina była walką o zdrowie i życie Damiana. To moje szóste dziecko, lecz nigdy wcześniej nie bałam się tak bardzo jak we wrześniu 2012 roku. Damian urodził się z zespołem wad wrodzonych. Niedoczynność tarczycy, niepełnosprawność intelektualna, brak mowy werbalnej, wodonercze obustronne, wada serca, globalnie obniżone napięcie mięśniowe, autyzm dziecięcy... Pierwotne niedobory odporności to kolejna choroba, która bardzo nas przeraziła. Jest to upośledzenie zdolności układu do zwalczania zakażeń, w związku z tym istnieje ogromne ryzyko ciągłych infekcji. Afazja czuciowo-ruchowa powoduje utratę umiejętności mówienia oraz rozumienia. Wszystkie wymienione powyżej diagnozy, to tylko część nieszczęść, które spotkały Damiana. Przez te lata ponad 150 razy byliśmy w szpitalu. Damian od urodzenia wymaga ciągłej rehabilitacji ruchowej i neurologopedycznej, elektrostymulacji buzi, integracji sensorycznej, leczenia farmakologicznego, suplementacji i turnusów przezczaszkowej stymulacji mózgu z neurorehabilitacją… Walczymy bezustannie o sprawność Damiana, o jego słuch i mowę. Jeździmy po całej Polsce, szukając lekarskiej pomocy. Obecnie trwa mozolna diagnostyka niedosłuchu ze względu na brak mowy werbalnej i znaczne opóźnienie rozwoju... Konieczna jest współpraca z wieloma specjalistami, którzy pomogą mu się usamodzielnić. Każdy, choćby najmniejszy sukces, jest dla nas powodem do radości i daje wiele nadziei na lepszą przyszłość. Ale koszty zarówno leczenia jak i dojazdów, znacznie przekraczają nasze finansowe możliwości.  Kochamy Damiana z całego serca. Państwa pomoc już raz niesamowicie nam pomogła, dlatego teraz po raz kolejny wracamy się do Was z prośbą o wsparcie w realizacji wszystkich założonych na najbliższy czas planów związanych z leczeniem syna. Mama Beata

2 410 zł