Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Kulik
Daniel Kulik , 39 lat

Neurobolerioza nie może wygrać❗️Potrzebna pomoc dla Daniela❗️

Stan zdrowia Daniela nie jest lepszy... Jest coraz gorzej, bo choroba zaatakowała kręgosłup! Do niedawna pełny pasji i marzeń, dziś z przerażeniem patrzy w przyszłość. Najważniejszy mecz życia toczy poza boiskiem… Daniel wciąż potrzebuje drużyny, która pomoże mu w walce z bezlitosną chorobą.  Zawsze na pierwszej linii – na boisku i w życiu, zawsze można było na niego liczyć. Dziś trudno nam mówić o tym w czasie przeszłym. Niestety, rzeczywistość, w której znalazł się Daniel, jest przerażająca. Najgorsze jest to, że każdy dzień przynosi nowe objawy, a lekarze bezradnie rozkładają ręce. Jesteśmy przerażeni, ale wiemy, że nie możemy się poddać!  Kiedy choroba zaczęła dawać pierwsze sygnały, trudno było jednoznacznie określić, co dokładnie się dzieje. Kolejne wizyty u specjalistów nie dawały jednoznacznej odpowiedzi – podejrzewano stwardnienie rozsiane, które szybko zostało wykluczone. W końcu Daniel usłyszał diagnozę: neurobolerioza. Niestety, choroba wciąż daje kolejne objawy, które zmieniają życie Daniela w koszmar. Wcześniej treningi były nieodłączną częścią jego codzienności. Dziś kilkanaście minut spaceru to dla niego wysiłek na miarę zdobycia najwyższego szczytu. Mój przyjaciel jest wrakiem siebie... Nie mogę patrzeć, jak zapada się w chorobę. Był z nami podczas zwycięstw, teraz my nie doprowadzimy do jego porażki!  Choroba odebrała zdrowie, sprawność, możliwości, a jest coraz gorzej. Daniel jest po drugiej operacji kręgosłupa szyjnego, ma problemy z chodzeniem, siedzeniem, problemy z błędnikiem i co za tym idzie – zawroty głowy szumy uszne i problemy z oczami. Jego charakter nie pozwala mu się poddać. Daniel walczy z całych sił i widząc jego wolę, my chcemy stanąć obok niego. Punkt za punkt. Choroba jest na prowadzeniu, ale wierzę, że nie wszystko stracone. Dopóki mamy nadzieję, będziemy o nią walczyć! Twój gest to szansa na ratunek – w tym momencie jedyna, jaką mamy. Koszty leczenia pochłaniają ogromne środki, które przekraczają możliwości Daniela i jego rodziny. Możliwości się wyczerpują, a potrzeby rosną. Musimy zrobić wszystko, by zapewnić Przyjacielowi możliwość walki z chorobą, rehabilitacje i możliwe, że kolejne operacje. Dołącz do naszej drużyny – razem możemy wygrać! Twoje wsparcie to punkt po naszej stronie!  Bliscy

2 690 zł
Hania Gromadka
Hania Gromadka , 5 lat

Demencja u małej dziewczynki... Pomóż, by nie była wyrokiem❗️

3,5 roku – tyle czasu Hania mogła przeżyć w spokoju. Nasze niezmącone szczęście zakłóciła choroba, która z każdą odsłoną coraz bardziej pokazywała swoje okrucieństwo. Padaczka, autyzm, opóźniony rozwój mowy i w końcu… DEMENCJA DZIECIĘCA – niemal wyrok! We wrześniu 2023 roku przeprowadziliśmy się do Niemiec, gdzie Hania może korzystać ze specjalistycznego leczenia – terapii enzymatycznej. By terapia przynosiła efekty, córeczka musi korzystać z intensywnej rehabilitacji, terapii logopedycznej oraz ergoterapii, czyli fizjoterapii połączonej ze wsparciem psychologicznym. Połączenie tych wszystkich działań sprawia, że to Hania, a nie choroba może liczyć na postępy.  Demencja dziecięca jest niezwykle rzadko diagnozowaną chorobą. W przypadku naszego dziecka ma łagodny przebieg, jednak musimy liczyć się z tym, że w przyszłości Hania nie będzie już tak sprawna fizycznie, być może przesiądzie się na wózek i straci wzrok… Towarzyszą jej też regularne ataki padaczki. I mimo że widzieliśmy ciało córeczki szarpane przez atak już tak wiele razy, nadal trudno nam powstrzymać łzy… Napady przychodzą regularnie. Hania wpada w drgawki na kilka minut. W najgorszym wypadku podajemy jej lekarstwo, by wyswobodzić ją ze szponów padaczki. Zabezpieczamy córeczkę, by nie stała się jej krzywda i czekamy na koniec… Za każdym razem boimy się, jak Hania będzie funkcjonować po ataku. Czy to ten decydujący, przez który nasza Hania zacznie znikać…? Nie chcemy nawet o tym myśleć… Pragniemy, by Hania jak najdłużej funkcjonowała w obecnym, dobrym jak na tę diagnozę, stanie, dlatego musimy kontynuować rehabilitację i wszystkie terapie. Część z nich pokrywa ubezpieczenie, jednak 30 minut raz w tygodniu to dla Hani o wiele za mało. Dlatego z własnych funduszy dokładamy do zajęć dodatkowych. W sierpniu tego roku Hania zacznie uczęszczać do przedszkola integracyjnego, za które również musimy zapłacić. Znaleźliśmy się więc w sytuacji, w której ponownie musimy prosić o Wasze wsparcie. Z całego serca prosimy Was o pomoc w dalszej walce o kochaną córeczkę. Wierzymy, że czeka ją jeszcze wiele lat dobrego życia, jednak jesteśmy realistami – bez kosztownej opieki nie ma na to szans. Pomóżcie, zanim ta szansa przepadanie bezpowrotnie... Rafał i Monika, rodzice Hani

10 085,00 zł ( 9,47% )
Brakuje: 96 298,00 zł
Łukasz Sawicz
Łukasz Sawicz , 16 lat

Łukasz miał marzenia i ambicje. W jednej chwili choroba wszystko mu odebrała… Pomóż!

Wyobraź sobie nastolatka, który pełen nadziei, predyspozycji i zapału marzy o karierze sportowca. Ten chłopak każdego dnia ciężko pracuje, by zostać doskonałym w swojej dziedzinie. Jest wszechstronny, poświęca więc każdą chwilę na treningi capoeiry, koszykówki i wielu innych sportów. Zmotywowany sukcesywnie dąży do realizacji tego, co w życiu młodego człowieka wydaje się najpiękniejsze – do spełnienia marzeń. Ze wzruszeniem i nadzieją przyglądasz się ukradkiem, jak szybko czyni postępy. Jego marzenia się spełniają. Do czasu…  Wyobrażasz sobie właśnie moje jedyne szczęście, 16-letniego syna Łukasza, przed którym świat sportowy miał stanąć otworem. Mój syn ma talent, marzenia, ambicje… Los jednak okazał się brutalny – wszystko legło w gruzach. Serce kochającej matki pękło na milion kawałków, a  świat Łukasza posypał się jak domek z kart.  Syn od trzech lat cierpi na bardzo poważne problemy z kolanami. Regularnie, co kilka miesięcy ulega kontuzjom, przez które odczuwa koszmarny ból. Łukasz ma za sobą mnóstwo długich i kosztownych rehabilitacji, jednak nie rozwiązały one problemu. Okazało się, że ma anatomiczne predyspozycje do niestabilności rzepki w obu kolanach. Musiał zrezygnować ze sportu oraz wielu naturalnych w jego wieku aktywności życiowych. Bardzo przeżywa to emocjonalnie… Nie mogę patrzeć, jak moje dziecko cierpi. Przecież to taki młody chłopak…  Obecnie syn jest po kolejnym zwichnięciu rzepki lewej oraz uszkodzeniu więzadeł rzepkowo – udowych. Pilnie potrzebuje dwóch operacji oraz rehabilitacji, które pozwolą mu przywrócić możliwość poruszania się i dostosowania do nowego stylu życia. Na przeprowadzenie operacji  w ramach NFZ Łukasz musiałby czekać kilka miesięcy. W szpitalu prywatnym syn ma możliwość zoperować wszystko podczas jednej wizyty. Oszczędzi to Łukaszowi bólu i cierpienia, w tym także emocjonalnego, który towarzyszy mu od trzech lat. Kwota potrzebna do przeprowadzenia operacji, a także opłacenia dalszego leczenia oraz rehabilitacji przerasta moje możliwości. Dlatego jako matka proszę o jakiekolwiek wsparcie syna. To zdolny chłopak, któremu choroba odebrała marzenia i radość z okresu wchodzenia w dorosłość. Głęboko wierzę w to, że Łukasz wróci do swoich zainteresowań oraz przede wszystkim wszelkich aktywności życiowych, odebranych mu przez okrutny los. Z całego serca dziękuję za każdą formę pomocy. Mama Łukasza

27 309,00 zł ( 29,38% )
Brakuje: 65 623,00 zł
Stasia Gadzińska
12 dni do końca
Stasia Gadzińska , 4 latka

Stasia pilnie potrzebuje nowych aparatów słuchowych – pomóż!

Z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się na świecie naszej córeczki. Niestety, w szpitalu wystąpiły komplikacje – niedotlenienie okołoporodowe. Stasia po narodzinach przez chwilę nie oddychała. Nigdy wcześniej nie czuliśmy takiego strachu… Gdy lekarzom udało się ustabilizować stan córki, odetchnęliśmy z ulgą. Mieliśmy nadzieję, że teraz wszystko będzie już dobrze. Stasia rozwijała się prawidłowo, wręcz wyjątkowo szybko! Miała 8 miesięcy, kiedy usłyszeliśmy od niej pierwsze, najbardziej wzruszające słowa: mama i tata.  Specjaliści jeszcze w szpitalu zasugerowali nam wykonanie badań słuchu, więc postanowiliśmy zapisać Stasię na kontrolę. Nie martwiliśmy się zbytnio, ponieważ córeczka reagowała na dźwięki i odpowiadała, gdy się do niej zwracaliśmy, więc wydawało nam się, że wszystko jest w porządku… Niestety, myliliśmy się! Wyniki badań bardzo nas zaskoczyły – okazało się, że ubytek słuchu wynosi u córki aż 40% w jednym uchu i 50% w drugim. Natychmiast zamówiliśmy dla niej aparaty słuchowe i zapisaliśmy ją do logopedy, żeby pracować nad ewentualnymi problemami z rozwojem mowy. Regularnie, co pół roku, mamy ze Stasią kontrolę audiologiczną i niestety z każdym badaniem jej słuch się pogarsza. Na ostatniej wizycie okazało się, że córka ma problem z rozpoznawaniem wysokich dźwięków i na prawe ucho nie słyszy już praktycznie wcale… Potrzebne są nowe, mocniejsze aparaty słuchowe, które będzie można lepiej dopasować do potrzeb Stasi! Na razie córka świetnie radzi sobie w przedszkolu, z łatwością nawiązuje kontakty z rówieśnikami i ma wiele zainteresowań. Uwielbia śpiewać i spędzać czas z młodszą siostrzyczką. Bardzo boimy się jednak o jej przyszłość i chcemy zrobić wszystko, by umożliwić jej jak najlepszy rozwój. Nowe aparaty słuchowe to duży wydatek – kilkanaście tysięcy złotych. Musimy zebrać tę kwotę bardzo szybko, już do końca lipca. Przekracza to niestety nasze możliwości finansowe, dlatego zdecydowaliśmy się zwrócić do Was z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do celu! Wierzymy, że razem z Wami uda nam się pomóc Stasi. Bardzo prosimy, wesprzyjcie nas w walce o lepszą przyszłość naszej córeczki! Rodzice

15 968,00 zł ( 100,06% )
Bogdan Deneszczuk
Bogdan Deneszczuk , 11 lat

Operacja szansą na sprawność Bogdana! Potrzebne wsparcie!

Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla naszego ukochanego synka, Bogdana, który urodził się 7 lutego 2013 roku. Bogdan cierpi między innymi na kurczowe porażenie mózgowe i nabyte zniekształcenie stopy. Nasz synek potrzebuje pilnej operacji lewej stopy, która obejmuje wydłużenie ścięgna Achillesa oraz ustawienie stopy do chodzenia poprzez włożenie metalowych kołków. Od chwili narodzin Bogdan zmaga się z problemami zdrowotnymi. Poród był bardzo ciężki, a pierwsze miesiące życia synek spędził w szpitalu. Dzięki Bogu udało się go uratować, ale rehabilitacja była niezbędna. Stopniowo przynosiła efekty, jednak wojna na Ukrainie zniweczyła wszystko, co udało nam się osiągnąć. Sytuacja stała się bardzo trudna. Musieliśmy się przenieść, a potem planowane operacje były już dwukrotnie przekładane. Nadal czekamy na potwierdzenie terminu operacji, a w międzyczasie codzienne funkcjonowanie jest dla Bogdana ogromnym wyzwaniem – chodzi z trudnością, stając na palcach, a jego nóżka jest krzywa. Lewa ręka również nie pracuje tak, jak powinna. Wierzymy, że dzięki tej operacji Bogdan będzie mógł lepiej funkcjonować i zyska szansę na bardziej normalne życie. Koszty operacji i rehabilitacji są jednak ogromne i przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda złotówka przybliża nas do celu i daje naszemu dziecku szansę na lepszą przyszłość. Z góry dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie. Rodzice

570,00 zł ( 2,67% )
Brakuje: 20 707,00 zł
Renata Michniewicz
Renata Michniewicz , 68 lat

Deszcz wpada do mieszkania Pani Renaty! Potrzebna szybka mobilizacja!

Kiedy poznałam panią Renatę i zobaczyłam, w jakich warunkach mieszka, poczułam, że nie mogę przejść obok obojętnie. Nikt nie zasługuje na takie życie... Dlatego proszę i Was: nie odwracajcie oczu! Po przekroczeniu progu mieszkania pani Renaty od razu rzuca się w oczy niebezpieczna dla zdrowia wilgoć. Miejscami tynk odchodzi ze ścian i sufitów, a w kilku miejscach pojawił się grzyb. Pani Renata choruje na astmę, więc takie warunki są dla niej szczególnie niebezpieczne. Ta sytuacja spowodowana jest dziurami w dachu, przez które w czasie deszczu woda leje się do mieszkania. Pani Renata jest osobą starszą, schorowaną, w dodatku samotną. Cztery lata temu zmarł jej mąż, a dwa lata temu syn, który z nią mieszkał. Dopóki byli razem, radzili sobie z problemami, naprawami i remontami. Mąż pani Renaty sam wykonywał wiele domowych prac. Niestety, kiedy zabrakło mężczyzn w rodzinie, wszystkie sprawy domowe spadły na panią Renatę, która musi utrzymać siebie i mieszkanie za około 1000 zł miesięcznie... Za tę małą sumę musi kupić jedzenie, leki i uregulować wszystkie opłaty. Nie ma oszczędności, za które mogłaby wyremontować dach. Korzysta z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ale nie może liczyć, że państwo zapewni jej tak duże środki finansowe. Remont całego dachu, co byłoby wskazane, pochłonąłby kwotę 50.000 zł. Jednak marzeniem pani Renaty jest doraźne załatanie dziur, aby zapobiec dalszemu zalewaniu mieszkania. Pani Renata jest bardzo przywiązana do swego domu, chciałaby w nim mieszkać jak najdłużej. Do szczęścia potrzeba jej tylko albo aż, około 10.000 zł na zupełne minimum do tego, aby zabezpieczyć dach przed jesienią i zimą, kiedy sytuacja jest szczególnie trudna. Niestety, ciągle jeszcze w Polsce żyją osoby, które egzystują w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Mam nadzieję, że wokół są ludzie dobrej woli, dzięki którym razem możemy poprawić los pani Renaty.  Zakończę mój apel cytatem z książki Małgorzaty Musierowicz: (...) dobrze jest kochać. Dobrze jest mieć w sobie miłość i rozdawać ją i nie czekać na zyski, i nie bać się strat. Miłość jest wieczną siłą, energią, która krąży. Przechodzi od człowieka do człowieka, odradza się. Ona naprawdę, jak to ktoś trafnie ujął, mnoży się, kiedy się ją dzieli. Dlatego z serca proszę, pomnóżmy nasze siły i zapewnijmy Pani Renacie godne warunki do mieszkania! Ta mała kwota pozwoli pokonać ogromne, codzienne cierpienie... Elwira, wolontariuszka ➡️ Artykuł o Pani Renacie, ONET

6 158,00 zł ( 57,88% )
Brakuje: 4 481,00 zł
Natan, Emilia i Maria Maźnik
Natan, Emilia i Maria Maźnik , 7 lat

Natan, Emilka i Maria walczą o zdrowie i lepsze jutro! POMOCY!

Walka o zdrowie jednego dziecka bywa niezwykle trudnym zadaniem. Niestety, w naszym przypadku obciążenie jest podwójne – musimy walczyć o rozwój i lepszą przyszłość zarówno Natanka jak i Emilki... Każdy rodzic najbardziej pragnie, by jego dziecko było zdrowe i mogło się prawidłowo rozwijać. Każdego dnia powtarzałam te słowa: „Synku, bądź zdrowy”, wierząc, że nic złego go nie spotka, że jego dzieciństwo będzie prawdziwie beztroskie. Tymczasem rzeczywistość przygotowała bolesną niespodziankę dla niego i jego siostry... Natanek jest naszym długo wyczekiwanym cudem. To wspaniały chłopiec, nasz mały skarb, dla którego oddalibyśmy wszystko. Zanim pojawił się na świecie, nie sądziliśmy, że można kochać tak mocno. Od kiedy jest z nami, bacznie obserwowałam jego rozwój, bojąc się, że coś mu się stanie, że coś pójdzie nie tak. Niestety, moje obawy wkrótce później okazały się prawdziwe.  Syn zmaga sięz zespołem porażennym nieokreślonym, padaczką, zaburzeniami OUN oraz niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim. Diagnozą, z którą najtrudniej było nam się pogodzić, okazał się jednak autyzm dziecięcy.  Natan potrzebuje dalszych konsultacji medycznych, dodatkowych badań, rehabilitacji i regularnych zajęć z fizjoterapeutą, neurologopedą, psychologiem oraz sprzętu w postaci butów profilaktycznych ze specjalnymi wkładkami. To wszystko generuje ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z własnej kieszeni. Z ogromnymi problemami mierzy się również jego siostra. Córka urodzona poprzez cesarskie cięcie, przyszła na świat z zamartwicą wewnątrzmaciczną. Drugie dziecko, na które stan zdrowia nie mieliśmy żadnego wpływu. Drugie dziecko, które znów miało zbyt mało szczęścia... Emilka zmaga się z obniżonym napięciem mięśniowym kończyn dolnych, a jej stopy są płasko-koślawe. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy byliśmy w stanie prawie całkowicie zdiagnozować Emilkę. U Natanka tak naprawdę czekamy na resztę wyników i dopiero będziemy wiedzieć, co się wydarzy i czy to już koniec kolejnych diagnoz… Na tę chwilę zakupiliśmy sprzęt rehabilitacyjny, który jest nam niezwykle potrzebny, jak i wózek oraz fotelik przystosowany do potrzeb dziecka z niepełnosprawnością. Chcielibyśmy bardzo podziękować za każdą złotówkę, która została wpłacona na naszą  wcześniejszą zbiórkę. Dzięki Wam cały czas udaje się nam osiągać coraz więcej! Natan I Emilka na co dzień uczęszczają na terapie z neurologopedą, fizjoterapeutami, terapiami SI oraz wiele innych dodatkowych zajęć… Maluchy wymaga ciągłej pracy ze specjalistami, aby mogły iść do przodu. Wyjazd na turnus rehabilitacyjno-terapeutyczny to kolejny krok, aby mogły korzystać w pełni z pomocy wykwalifikowanych terapeutów. Nikt nam nie daje gwarancji, jak to wszystko dalej się potoczy i jak będzie to wszystko przebiegać, dlatego musimy prosić Was o dalszą pomoc. Autyzmu Natanka i trudności Emilki nie da się wyleczyć, jednak można sprawić, by dzieci jak najlepiej funkcjonowały w społeczeństwie. Aby mieli na to szansę, niezbędne jest kontynuowanie leczenia oraz rehabilitacji. Wiąże się to jednak z wysokimi kosztami finansowymi, którym nie damy rady stawić czoła sami... Niestety los ponownie uderzył w naszą rodzinę. O zdrowie i lepszą przyszłość musi teraz walczyć również mama Natana i Emilki – Maria. Po wielu badaniach zdiagnozowano u niej Zespół MELAS, nieuleczalną chorobę genetyczną. Rokowania są niepewne, a leczenie skupia się głównie na łagodzeniu objawów, co niestety wiąże się z kolejnymi kosztami, które coraz trudniej jest nam udźwignąć. Każdy dzień to nowa walka, zarówno dla Marii, jak i dla naszej rodziny. Prosimy Was o wsparcie dla naszych pociech oraz ich mamy. To właśnie teraz, gdy Natanek i Emilka są jeszcze dziećmi – możemy wypracować najwięcej! Każde wsparcie jest dla nas na wagę złota i daje nadzieję na lepsze jutro... Rodzice Natanka i Emilki

895 zł
Paulina Kacprzyk
Pilne!
Paulina Kacprzyk , 30 lat

Ogromny guz w głowie Pauliny! Potrzebna PILNA operacja – POMOCY!

KRYTYCZNIE PILNA ZBIÓRKA! W mojej głowie jest guz, który w każdej chwili może mnie zabić! W Polsce nie ma dla mnie ratunku, dlatego szukam pomocy za granicą. Do 10 sierpnia muszę uzbierać ogromną kwotę na operację… Błagam o pomoc! Moja walka o życie trwa już 20 lat… Mam na imię Paulina i jestem młodą, aktywną, pełną życia kobietą, która od dziecka zmaga się ze skutkami operacji nowotworu mózgu. Cierpię na spastyczny niedowład prawej strony ciała. Wszystko zaczęło się, gdy byłam jeszcze bardzo mała. W 2001 roku rodziców zaniepokoiło to, że się przewracam, mylę literki, które już dobrze znałam. Okazało się, że w mojej głowie jest ogromny guz – naczyniak jamisty. Lekarze powiedzieli moim rodzicom, że guz położony jest w takim miejscu, że nawet jeśli przeżyję, to będę w stanie wegetatywnym… Miałam jednak wielkie szczęście, żyję i pomimo ogromnego cierpienia związanego ze spastycznością, mogę dalej walczyć! Gdy miałam 10 lat, byłam jedną z pierwszych osób w Polsce, które skorzystały z ostrzykiwania botuliną. Efekt był świetny, poprawiło to mój stan. Oczywiście często jeździłam też do sanatoriów, miałam rehabilitację. Pomimo problemów starałam się normalnie życie. Niestety pojawiły się u mnie napady padaczkowe… Na początku liceum w mojej głowie pękł naczyniak! Na szczęście dzięki operacji wyszłam z tego cało, napady padaczkowe ustały, a ja mogłam skończyć liceum i pójść na studia. Niestety moja radość nie trwała długo. Dostałam kolejnego wylewu, pękł następny naczyniak, musiałam przerwać naukę… Spastyczność wzmagała się, nie mogłam już funkcjonować bez bólu, sama się poruszać. Robiłam, co mogłam, żeby wyjść z tego stanu. Intensywnie się rehabilitowałam i z pomocą Boga i ludzi, mogłam wrócić na uczelnię! Udało mi się skończyć studia ekonomiczne! Nigdy się nie poddałam, liczyłam, że problemy z naczyniakami w końcu się skończą i zacznę normalne życie. I wtedy spadła na mnie najgorsza z możliwych wiadomości. Guz odrósł! Jest ogromny, atypowy, mocno powiązany z układem krwionośnym, w trudnym do zoperowania miejscu. Lekarze w Polsce odesłali mnie z kwitkiem, zalecili sprawdzanie ciśnienia i oszczędny tryb życia… Ale ja nie mogę przecież bezczynnie czekać aż dojdzie do tragedii, aż naczyniak doprowadzi do mojej śmierci albo znacznego pogłębienia się mojej niepełnosprawności. Próbowałam już różnych terapii, włącznie z elektrodą w mózgu i toksyną botulinową, wszystko pomaga tylko na chwilę. Po konsultacji w klinice w Niemczech wiem, że moje obawy w żadnym wypadku nie są przesadzone. Cytując profesora Daniela Hänggi z kliniki w Hannoverze – "sytuacja jest krytyczna i operacji należy dokonać tak szybko, jak to tylko możliwe". Koszty są jednak ogromne. Za zabieg i pobyt muszę zapłacić ponad 70 tysięcy euro! To dla mnie niewyobrażalna kwota, a czasu jest tak mało… Termin operacji to 14 sierpnia, a pieniądze trzeba wpłacić kilka dni wcześniej…  Jestem przerażona, że o moim życiu decydują pieniądze... Zrozumiałam, że nie mam wyjścia i muszę założyć tę zbiórkę. Wierzę, że ludzie o wielkich sercach pomogą mi zdobyć środki niezbędne do uratowania mojego życia! Będę wdzięczna za każdą wpłatę, każe udostępnienie! Paulina ➡️ Licytacje na Facebooku

310 311,00 zł ( 90,83% )
Brakuje: 31 301,00 zł
Leoś Kuras
Leoś Kuras , 15 miesięcy

Lista diagnoz naszego synka zdaje się nie mieć końca... Prosimy, pomóż Leosiowi w walce o zdrowie!

Jesteśmy rodzicami 10-miesięcznego Leosia, który w swoim krótkim życiu przeszedł już bardzo wiele. Nasz mały wojownik zmaga się z wadą serca, Zespołem DiGeorge’a oraz infekcyjnym zapaleniem wsierdzia. Urodził się w 35. tygodniu ciąży jako wcześniak, ważąc 2490 gramów... Pierwsze około 2 miesiące spędził w szpitalu w Krakowie, gdzie przeszedł opaskowanie tętnic płucnych. Niestety, po tym zabiegu doszło do powikłań i o mały włos nie straciliśmy naszego Promyczka... Do tej pory Leoś spędza więcej czasu w szpitalu niż w domu. Jego słaby stan zdrowia wymaga stałego suplementowania wapna, magnezu, witaminy D3 oraz żelaza. Ze względu na złe wyniki badań morfologii, musiał już kilka razy mieć przetaczaną krew. 28 lutego 2024 roku przeszedł całkowitą korektę serca, co miało dać nam chwilę oddechu od operacji. Niestety, Leoś przeszedł bardzo ciężką sepsę, a na zastawce serca pojawiła się jałowa wegetacja. W ciągu miesiąca czeka go kolejna operacja. Chcielibyśmy zapewnić mu jak najlepszą opiekę specjalistyczną, aby mógł kiedyś żyć na podobnym poziomie fizycznym i psychicznym jak jego rówieśnicy. Czeka nas wiele pracy, ponieważ Leoś potrzebuje stałej opieki kardiologa, endokrynologa, immunologa, neurologa, pulmonologa, nefrologa, ortopedy oraz rehabilitacji oddechowej i ruchowej. Zespół DiGeorge’a może przynieść wiele różnych chorób, które mogą ujawnić się nawet w wieku dorastania. Bardzo długo wahaliśmy się, czy prosić o pomoc, ale w tej chwili nie mamy już wyjścia. Leczenie i rehabilitacja Leosia są bardzo kosztowne, a dodatkowo musimy często dojeżdżać prawie 200 km do Krakowa. Bardzo trudno jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie... Prosimy o pomoc związaną z opłaceniem leczenia i rehabilitacji naszego kochanego synka. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam podarować Leosiowi szansę na lepsze jutro! Każda wpłata przybliży nas do celu i pomoże naszemu Promyczkowi wrócić do zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Rodzice Leosia, Agata i Janek

18 090,00 zł ( 21,25% )
Brakuje: 67 017,00 zł