Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oluś Misiak
Oluś Misiak , 4 latka

Sprawność pod znakiem zapytania... Pomóż ratować przyszłość Olusia!

To nie była beztroska ciąża, podczas której wyobrażałam sobie naszą wspaniałą przyszłość. Moje oczekiwanie zostało brutalnie zakłócone informacją, że z nóżkami Olusia coś jest nie tak. To była pierwsza zła wiadomość. Kolejne generowały ogromną niepewność i budziły strach, o którym do tej pory nie miałam pojęcia. Nosząc mojego synka w brzuchu, zastanawiałam się, czy w ogóle będzie miał nóżki, czy ma kolanka, stopy… Miałam ochotę wykrzyczeć złość i frustrację spowodowaną przez niepewność. Niestety, do momentu przyjścia Olusia na świat nie mogłam nic zrobić, nie mogłam znaleźć pomocy, bo nie byłam nawet w stanie określić, z czym będziemy się mierzyć…  Dzień jego przyjścia na świat zapamiętam na zawsze. To jednocześnie najpiękniejszy, ale też jeden z najtrudniejszych dni w moim życiu. Kiedy spojrzałam na synka z ulgą zobaczyłam, że kolanka i stopy są na swoim miejscu. Niestety, to jedyna dobra informacja. Kolejną była diagnoza obustronna hemimelia kości strzałkowych – choroba niezwykle skomplikowana, której leczenie w Polsce wiąże się z dużym ryzykiem. Tu specjaliści mówią o co najmniej kilku operacjach, które niestety nie dają pewności, że moje dziecko stanie na nogi. Trudno uwierzyć w to, że na tak maleńkie dziecko choroba wydaje wyrok niepełnosprawności. Nie mogłam sobie wyobrazić tego, że moje dziecko miałoby nigdy nie stanąć na własnych nóżkach!  Kontynuowanie poszukiwań doprowadziło nas do Paley European Institute, gdzie podobne wady z sukcesami są leczone przez najlepszych specjalistów. Musimy im zaufać, bo są dla nas jedyną nadzieją na ratowanie nóżek Olka, na to, że mój synek postawi pierwszy krok. Operacja to ogromne obciążenie dla małego organizmu, a dla nas olbrzymie wyzwanie finansowe, bo kosztorys operacji to prawie pół miliona złotych! Ogromna kwota, którą musimy zapłacić za sprawność naszego synka…. Wiemy, że sami nie mamy szans na zdobycie takich środków. To przerażające, bo naszemu dziecku chcielibyśmy zapewnić wszystko, co najlepsze… Potrzebujemy pomocy i wsparcia! Potrzebujemy ciebie i armii dobrych ludzi, którzy pomogą nam stanąć do walki z chorobą Olka! Tylko w ten sposób możemy dać mu przyszłość bez barier, bez ograniczeń i wciąż powtarzających się pytań “Dlaczego nie chodzisz?”.  Boję się… Wiedziałam, że bycie rodzicem to ciągłe wyzwania, ale choroba wystawiła nas na ciężką próbę.  Chcę wierzyć, że nadejdzie dzień, w którym wezmę Olusia za rękę i zabiorę na spacer, że moje dziecko wsiądzie na rower i ruszy przed siebie. Wiem, że na tej drodze czeka nas mnóstwo potknięć i wspólnych upadków, ale jeśli podarujesz nam swoje wsparcie znajdziemy w sobie znacznie więcej energii do pokonywania kolejnych przeciwności.  Czy dasz mojemu dziecku szansę? Proszę, podaruj nam swoje wsparcie przy realizacji największego życiowego wyzwania. Wspólnie możemy stworzyć Olusiowi możliwość odzyskania tego, co odebrała choroba. Dla nas nie ma nic cenniejszego! Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych w grupie: Licytacje dla Olusia Misiaka

305 490,00 zł ( 102,55% )
Ewa Sas-Kamińska
Pilne!
Ewa Sas-Kamińska , 51 lat

Pomóż mi pokonać raka piersi❗️

W listopadzie 2023 roku moje życie zmieniło się na zawsze – spokój i szczęście mojej rodziny zostało brutalnie zburzone. Zdiagnozowano u mnie rzadki nowotwór złośliwy piersi ze zmianami w węzłach chłonnych. Moja praca zawodowa była pełna wyzwań, starsza córka miesiąc wcześniej wyjechała na studia, z młodszą planowałam jej osiemnaste urodziny i nikt z nas nie był przygotowany na to, że mojemu życiu zagrozi agresywny nowotwór. Diagnoza, a po niej miesiące leczenia – 16 cykli chemioterapii, które były przerywane ze względu na pojawiające się u mnie skutki uboczne, to był stresujący dla mnie czas. Przede mną operacja usunięcia piersi, węzłów chłonnych, radioterapia oraz wieloletnie leczenie hormonalne. Ból fizyczny i zmęczenie nie są jednak najgorsze podczas walki z chorobą – najgorszy jest ciągle towarzyszący mi strach, że będę musiała przekazać mężowi i córkom, że nie ma już dla mnie ratunku. To z czym walczę to hormonozależny, zapalny rak piersi, który daje duże ryzyko nawrotu choroby w ciągu pierwszych 2 lat po zakończeniu leczenia systemowego (chemioterapia, operacja, radioterapia). Proszenie o pomoc jest bardzo trudne, zwłaszcza kiedy to o co prosisz to podarowanie komuś życia. Jestem silną i niezależną kobietą, która dotąd dbała sama o siebie, swoją rodzinę i angażowała się społecznie, pomagając potrzebującym. Ten czas jednak minął, ponieważ walka, którą toczę, wymaga teraz wsparcia mnie i mogę mieć tylko nadzieję, że nie pozostanę w niej sama. Moim celem jest zebranie pieniędzy na leczenie dostępnym w Polsce, ale nierefundowanym dla mnie lekiem. Terapia jest wskazana dla osób takich jak ja – we wczesnym stadium HER2-ujemnego raka piersi, z przerzutami do węzłów chłonnych i z wysokim ryzykiem wystąpienia nawrotu choroby. Lek ten w połączeniu z hormonoterapią daje bardzo dobre rezultaty – hamuje namnażanie komórek rakowych i daje szansę na kolejne lata życia. Terapia musi jednak trwać 24 miesiące. Każdy kolejny miesiąc mojego życia ma swoją, przekraczającą moje możliwości cenę – prawie 7 tysięcy złotych. To kwota leku ratującego moje życie, oraz cyklicznych badań, suplementów, konsultacji oraz koniecznej rehabilitacji. Pomimo wielu lat pracy i wsparcia ze strony rodziny, nie jestem w stanie zgromadzić sama potrzebnej kwoty. Mogę tylko liczyć, że usłyszycie moje wołanie o pomoc. Nie myślałam, że będę zmuszona szukać pomocy, prosić tak wielu ludzi i liczyć na ich dobre serca. Jednak każda przekazana przez Was złotówka pozwoli mi zbliżyć się do mojego celu – życia. Proszę, dajcie mi oraz mojej rodzinie nadzieję na kolejne wspólnie spędzone lata. Dziękuję Ci za pomoc! Ewa

97 824,00 zł ( 57,47% )
Brakuje: 72 389,00 zł
Dawid Kaliś
Dawid Kaliś , 12 lat

Nie możemy pozwolić, by Dawid stracił wzrok! RATUNKU❗️

Dawid od dawna ma problemy ze wzrokiem. Przeszedł już wiele skomplikowanych badań. Jeździliśmy z nim na konsultacje do różnych specjalistów. Niestety, lista diagnoz cały czas się wydłużała… Najpierw lekarze stwierdzili u synka hipoplazję plamek obu oczu i obniżenie ostrości wzroku. Podejrzewają też dystrofię czopkową. Wszystkie te diagnozy wywróciły nasz świat do góry nogami… Sprawiły też, że zaczęliśmy martwić się o przyszłość Dawida! Wada wzroku bardzo szybko się pogłębia. Wykryto też braki pręcików w oku, które odpowiadają za widzenie przy niewielkim oświetleniu. Bardzo boimy się o naszego synka… Nie możemy pozwolić na to, by stracił wzrok! Staramy się robić wszystko, aby zapewnić Dawidkowi to, czego potrzebuje. Jesteśmy też bardzo wdzięczni za Waszą dotychczasową pomoc w opłacaniu leczenia i wizyt lekarskich synka! Niestety, ponownie musimy prosić Was o wsparcie… Konsultacje u specjalistów i leczenie Dawidka są ogromnym kosztem. Wiemy jednak, że tylko to może uratować wzrok naszego dziecka! Sami nie damy sobie rady… Prosimy, pomóżcie Dawidowi! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Rodzice

11 666 zł
Jaś Maciejewski
Jaś Maciejewski , 11 lat

Skutki skrajnego wcześniactwa odebrały Jasiowi już zbyt wiele... POMÓŻ❗️

Nasz synek Jasiu nie jest taki jak jego rówieśnicy. Nigdy nie przyniesie medalu za wygrane zawody sportowe, nie powie, że nas kocha, ani nie poda przysłowiowej szklanki z wodą, gdy będziemy starsi. Jest za to wyjątkowo silny, bo codziennie na swoich barkach nosi trudności, których nie udźwignąłby nie jeden dorosły… Jasiu jest wcześniakiem, urodzonym w 24. tygodniu ciąży. Gdy przyszedł na świat był taki maleńki! Ważył zaledwie 700 gram. Wygrał walkę o to, co najcenniejsze, czyli życie. Jednak ze skutkami skrajnego wcześniactwa będzie się mierzył już zawsze. Nasz syn ma zdiagnozowane czterokończynowe porażenie mózgowe, nie widzi, nie siedzi, nie chodzi, ma obniżone napięcie mięśniowe.  Wymaga naszej całodobowej opieki.  Syn wymaga także stałego wsparcia wielu specjalistów oraz regularnych wizyt u fizjoterapeuty. W celu ułatwienia transportu na ćwiczenia rehabilitacyjne niezbędny jest nam samochód przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych. Dodatkowo bardzo chcielibyśmy kupić Jasiowi specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny zarówno do domu jak i na prywatne zajęcia z fizjoterapeutą. Niestety to wszystko wymaga od nas ogromnych środków, które przewyższają nasze możliwości. Dlatego z całego serca prosimy o pomoc. Każda złotówka to cegiełka, dzięki której uda nam się zbudować lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Pomożesz? Rodzice Jasia

21 550 zł
Azamat Latipov
Azamat Latipov , 5 lat

Życie naszego dziecka wyceniono na KILKANAŚCIE MILIONÓW❗️ POMOCY❗️

Dramatyczny wyścig z czasem! Musimy jak najszybciej rozpocząć leczenie – synek cierpi na DMD! Jeśli nie zdążymy zebrać pieniędzy, nasze dziecko nie dożyje dorosłości! Błagamy, pomóżcie nam! Nasz synek od początku miał problemy zdrowotne, jednak nie spodziewaliśmy się, że otrzymamy WYROK ŚMIERCI. Jedyną szansą, by uratować syna, jest terapia genowa w Dubaju, której koszt to ponad 13 MILIONÓW! Sami nigdy nie zdołamy uzbierać takiej kwoty… Wszystko rozpoczęło się, gdy Azamat miał dwa latka. Synek bardzo ciężko przeszedł zapalenie płuc. Później u naszego dziecka podejrzewano marskość wątroby i rozpoczęto leczenie. Okazało się, że była to błędna diagnoza… Z czasem zaczęliśmy zauważać, że nasz synek rozwija się inaczej, niż jego starsze siostry… Syn wciąż upadał, nie potrafił skakać i bardzo wolno biegał. Zaniepokojeni udaliśmy się do ortopedy. Od razu wysłano nas na dalsze badania i to wtedy dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko cierpi na DMD! Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o takiej chorobie. Gdy dowiedzieliśmy się z jak poważnym wrogiem musimy się zmierzyć, cały nasz świat się zawalił... Dystrofia mięśniowa Duchenne’a to bardzo ciężka choroba genetyczna. Chorują na nią chłopcy. Ich mięśnie powoli słabną, aż w końcu skazani są na wózek inwalidzki, łóżko… A potem przychodzi śmierć. Myśl, że nigdy nie zobaczymy, jak nasz syn dorasta, jak poznaje dziewczynę, czy znajduje wymarzoną pracę, każdego dnia nas wykańcza… Musimy zrobić wszystko, by powstrzymać tę okrutną chorobę. By nasz jedyny syn mógł żyć! Jednak kwota, którą musimy zebrać, jest ogromna! Dlatego tak bardzo potrzebujemy Waszej pomocy… To dla nas jedyna nadzieja. Nie wybaczymy sobie, jeśli nasz syn umrze, tylko dlatego, że nie zdążyliśmy opłacić leczenia. Prosimy, nie zostawiajcie nas… Rodzice

1 932,00 zł ( 0,01% )
Brakuje: 13 088 288,00 zł
Amelia Witkowska
Amelia Witkowska , 6 lat

Rzadka choroba zmieniła Amelkę w Milczącego Aniołka... Potrzebna pomoc!

Nasza córeczka przez pierwsze 2,5 roku od przyjścia na świat rozwijała się prawidłowo. Cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną z Amelką. Byliśmy przekonani, że jest zdrowym dzieckiem. Z czasem jednak nasze idealne życie zaczęło się walić… Amelka z dnia na dzień bardzo się zmieniła. Jej mowa się cofnęła, stała się zagubiona i wiele rzeczy sprawiało jej trudność. Krzyczała, budziła się w nocy, czasem wcale nie spała… Podejrzewaliśmy, że córeczka ma autyzm. Nasze przypuszczenia się potwierdziły, jednak czuliśmy, że powód jej zachowania jest inny... Zaczęliśmy szukać pomocy! Podczas jednej z wizyt lekarz zauważył obniżone napięcie mięśniowe oraz drżenia ciała, jednak wyniki rezonansu i badań metabolicznych były prawidłowe. Mimo to, stan Amelki ciągle się pogarszał. Pojawiły się silne drżenia głowy i ciała, a także coraz większe problemy z chodzeniem. To był istny horror! Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej… Po 5 miesiącach w końcu dowiedzieliśmy się, że źródłem problemów Amelki jest zespół Retta. Nasza córeczka jest Milczącym Aniołkiem – tak mówi się o dziewczynkach cierpiących na tę podstępną chorobę. Zaburzenie zamyka dziecko w swoim ciele, uniemożliwia poruszanie się, używanie rąk oraz komunikację. Leczenie jest potwornie kosztowne i dla nas nieosiągalne, dlatego jedynym sposobem na ratowanie sprawności Amelki jest stała rehabilitacja i terapie. Dzięki nim córeczka może chodzić! Jest też pod ciągłą opieką wielu specjalistów. Z Waszą dotychczasową pomocą mogliśmy zapewnić córeczce niezbędne wizyty lekarskie i zajęcia rehabilitacyjne. Jesteśmy Wam za to niezmiernie wdzięczni! Cały czas staramy się robić wszystko, aby zapewnić Amelce jak najlepszy rozwój, jednak wciąż potrzebujemy wsparcia… Chcemy, by nasza córcia mogła żyć jak inne dzieci, bawić się i zawierać przyjaźnie. Obecnie marzeniem Amelki jest rehabilitacyjny rowerek trójkołowy. Niedawno miała okazję go wypróbować i okazał się wspaniałym rozwiązaniem! Dzięki niemu mogłaby spędzać czas z rówieśnikami, jednocześnie poprawiając swoją sprawność! Niestety, stale ponosimy koszty związane z leczeniem i rehabilitacją córeczki, dlatego zakup rowerka jest dla nas nieosiągalny… Z całego serca prosimy Was o wsparcie! Tylko z Waszą pomocą codzienność Amelki może stać się lepsza! Rodzice ➡️ Amelia Witkowska kontra Zespół Retta

5 080,00 zł ( 23,87% )
Brakuje: 16 197,00 zł
Nataniel Woliński
Nataniel Woliński , 22 miesiące

Nataniel od urodzenia walczy o sprawność... Pomożesz mu?

Kilka dni przed narodzinami Nataniela byliśmy na wizycie lekarskiej – nic nie wskazywało na przedwczesny poród. Synek urodził się jednak jako wcześniak w 30 tygodniu ciąży i spędził w szpitalu aż 5 tygodni! Podczas rutynowej kontroli usg przezciemiączkowego okazało się, że w jego główce pojawiły się pewne zmiany… Z problemami zdrowotnymi nasz synek zmaga się od samego początku. Kilka miesięcy po urodzeniu badania wykazały obecność zmiany leukomalacyjnej oraz poszerzenie się komór mózgowych u Nataniela. Kilka miesięcy później postawiono ostateczną diagnozę: wodogłowie nieaktywne. Zauważyliśmy także, że oczka Nataniela zaczęły nieznacznie uciekać... Po badaniu okulistycznym stwierdzono astygmatyzm oraz zez obuoczny. Synek ma dopiero 1,5 roku, a w chwili obecnej potrzebuje już okularów korygujących. Nataniel w rozwoju psychicznym, poznawczym i społecznym goni rówieśników, niestety jego rozwój fizyczny jest opóźniony. Synek jest na etapie kilkumiesięcznego dziecka – nie siada, nie raczkuje, nie pełza. Cały czas walczymy rehabilitacjami o sprawność fizyczną! Podczas kontrolnej wizyty neurologicznej dostaliśmy diagnozę mózgowego porażenia dziecięcego. Wiemy, że przed nami ogromna ilość pracy z Natanielkiem, jednak nie poddamy się! Wierzymy, że warto działać intensywnie od samego początku, więc codziennymi ćwiczeniami w domu oraz zajęciami terapeutycznymi ze specjalistami będziemy walczyć o sprawność. Wasza pomoc pozwoli nam zapewnić synkowi różne formy wsparcia: neurologopedę, rehabilitację oraz inne zajęcia, które poprawią jakość jego życia, a przede wszystkim pomogą mu w przyszłości stanąć na własne nóżki!  Naszym marzeniem jest ujrzeć, jak Nataniel stawia swoje pierwsze kroki. Mamy nadzieję, że z Waszą pomocą się to uda! Nawet najmniejsza wpłata jest na wagę złota! Dziękujemy za każdą formę wsparcia, zarówno emocjonalną, jak i finansową. Rodzice Nataniela

750 zł
Kuba Kopaniecki
Kuba Kopaniecki , 25 lat

Mecz o wszystko❗️Pomóż Kubie wygrać życie❗️

Dzięki pomocy Darczyńców Kuba rozpoczął leczenie onkologiczne i przeszedł pilną operację ratującą życie w Szwajcarii! Niestety, guz mózgu to poważny przeciwnik. Łatwo nie da za wygraną… Kuba wciąż potrzebuje wsparcia swoich kibiców, by zwyciężyć! Walka mojego brata rozpoczęła się w 2021 roku. Najpierw złe samopoczucie i błędne diagnozy sugerujące kłopoty pocovidowe. Nieprawidłowy opis rezonansu wynikający z błędu opisującego – niezauważony 4-centymetrowy guz. Ten błąd doprowadził do ciężkiego wodogłowia. SOR, kolejne badanie i decyzja o pilnej operacji. 2021 rok 16 czerwca i 1 września – dwie resekcje guza. Badania genetyczne wykazały, że to trudny przeciwnik – glejak wielopostaciowy. Następnie radioterapia i decyzja o rocznej chemioterapii. Standardowe leczenie stosowane na całym świecie. Wszystkie wyniki wykazywały powodzenie wyznaczonego leczenia. Nieco ponad pół roku od zakończenia chemioterapii pojawiły się małe zmiany w mózgu i kręgosłupie, rozsiane poprzez płyn mózgowo-rdzeniowy. Podczas konsylium w sierpniu 2023 zapadła decyzja o ponownym zastosowaniu chemioterapii. Wydawałoby się, że leczenie spełnia swoje zadanie jednak w kwietniu 2024 zmiany wywołały wodogłowie, napady padaczkowe i pogorszenie funkcji ruchowych. 2 czerwca Jakubowi założono zastawkę komorowo-otrzewnową, która poprawiła odrobinę formę Kuby. Niestety, wykonany 2 lipca rezonans, wykazał, że wodogłowie zmniejszyło się tylko minimalnie. Zmieniono ustawienia zastawki, zwiększając odprowadzanie nadmiaru płynu mózgowo-rdzeniowego do otrzewnej. Ten zabieg z zastawką znacznie poprawił stan Jakuba. Kuba jest dzielny. Tak jak na boisku, tak na onkologicznym ringu walczy do utraty tchu. Teraz jeszcze bardziej pragnie zwycięstwa. Przecież stawka jest najwyższa – jego życie… Codziennie od poniedziałku do piątku odbywa rehabilitację dla budowania siły mięśniowej. Ta ciężka praca Kuby da efekty w trakcie chemioterapii, 2 lipca zapadła decyzja o jej zmianie – zalecono Kubie inny lek. Regularna rehabilitacja wzmocni Jakuba do walki z chorobą. Wybronił tak wiele piłek, które do jego bramki próbowali wbić przeciwnicy. Przed nowotworem, najgorszym z możliwych przeciwników sam się nie obroni, choćby walczył jak lew. Dlatego dzisiaj, w tym trwającym meczu o wszystko, potrzebujemy mnóstwa kibiców, by zejść z boiska jako zwycięzcy! Wasza pomoc wciąż jest nam potrzebna. Bądźcie z nami! Anna, siostra Kuby ➡️ Licytacje dla Kuby polsatsport.pl - Górnik Polkowice wspiera chorego bramkarza. Zapełniają stadion dla Jakuba Kopanieckiego sport.interia.pl - Bramkarz Górnika Polkowice walczy z guzem mózgu zaglebie.com - #EkstraPomoc dla Kuby Kopanieckiego  zaglebie.com - Najważniejszy mecz w życiu Kuby lechpoznan.pl - #EkstraPomoc dla Kuby Kopanieckiego  myglogow.pl - Jakub Kopaniecki walczy o życie. Jeszcze kilka tygodni temu kopał piłkę

69 796,00 zł ( 43,73% )
Brakuje: 89 779,00 zł
Bartek Lewandowski
Pilne!
Bartek Lewandowski , 23 lata

Czy podarujesz szansę na życie❓ Bartosz walczy z NOWOTWOREM❗️

Choroba, która dotknęła mojego syna 3 lata temu, dzisiaj zaczyna go pokonywać. Próby leczenia nie przyniosły efektów, jego stan się pogarszał… Dawnej pełen planów i marzeń młody człowiek zaczął gasnąć… Teraz gdy pojawiło się światełko nadziei, proszę Cię, pozwól mojemu synowi mieć nadzieję, by żyć. Zaczęło się w 2020 roku, kiedy Bartosz zaczął chodzić do lekarza z problemami jelitowymi. Przepisali mu antybiotyki, potem skierowanie na USG, ale badania nic nie wykazały. W marcu 2021 roku syn dostał skierowanie na kolonoskopię. Stawiliśmy się na nią 9 sierpnia i wtedy nasz świat się zawalił.  Lekarz był w szoku. Nie mógł nawet przebić się endoskopem przez guz – nowotwór esicy! Natychmiast pobrano próbkę i na drugi dzień byliśmy już u chirurga-onkologa, a operacja odbyła się 3 września. Usunięto wtedy jelito i 15 węzłów chłonnych. Wszystko działo się tak szybko…  Niestety, każda nadzieja, jaką mieliśmy, w ciągu tych trzech lat była brutalnie gaszona. Pojawiły się przerzuty na wątrobę, kręgosłup, płuca… Nowotwór, najgorsza plaga rozsiewała się po organizmie Bartka! Ostatni tomograf również jednocześnie dał nam nadzieję i część niej odebrał. Nastąpił regres z płuc, ale nowotwór „rozlewa się” po kręgosłupie! Bartek jest teraz na trzeciej chemioterapii. Przechodzi ją bardzo źle… Przy poprzedniej nie był w stanie nawet utrzymać łyżki. Stan syna jest stabilny, lekarze mówią, że jego stan jest paliatywny. Sytuacja spowodowała, że postanowiliśmy prosić Państwa o pomoc. Koszty leczenia są ogromne, a w przyszłości mogą być jeszcze większe, ponieważ szukamy pomocy nawet za granicą. Nie chcę, żeby bezsilność psychiczna i finansowa zakończyła młode życie mojego syna... Bartek wciąż walczy, by żyć jak rówieśnicy. Czy pozwolą mu Państwo mieć nadzieję, by żyć? Anna, mama

20 466 zł