Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartłomiej Karczewski
Bartłomiej Karczewski , 24 lata

Nie tak powinna wyglądać przyszłość Bartka... POMOCY!

Bartek był młodym, silnym i pełnym radości mężczyzną. Cieszył się życiem i doceniał każdą chwilę. Niestety w ułamku sekundy, jego dotychczasowy świat legł w gruzach. W nocy z dnia 23 na 24 maja 2023 roku nasz kochany syn zasłabł i stracił przytomność. Byliśmy przerażeni, bardzo martwiliśmy się o jego życie. Po reanimacji został przewieziony do szpitala w Krakowie, gdzie lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. To dla rodziców straszne słyszeć, że stan ich dziecka jest ciężki i nie wiadomo, czy się kiedyś obudzi... My niestety musieliśmy zmierzyć się z taką informacją. Nie przestawaliśmy jednak wierzyć, że nasz syn do nas wróci. Lekarze poinformowali nas, że u Bartka nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia i jeśli wybudzi się ze śpiączki – na pewno będzie potrzebował kosztownej, długotrwałej i wymagającej rehabilitacji. Będzie to jedyny sposób, aby nasz syn wrócił do zdrowia. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, aby tak się stało!  Dzięki Waszemu wsparciu Bartek mógł mieć zapewnioną wielopłaszczyznową pomoc wielu specjalistów. Syn osiąga kolejne małe cele. Ruchowo jest coraz lepiej – potrafi podnieść się i stanąć ciężarem na wcześniej niewładnej prawej nodze. Niestety nadal ogromny problem stanowi porozumiewanie się. Bartek nie mówi, ma problem z poruszaniem językiem, wargami… Tylko my jesteśmy w stanie zrozumieć jego potrzeby, naszym marzeniem jest, aby to zmienić! Niestety koszty każdego dnia rosną. Ciągle staramy się szukać jak najlepszych metod terapii, aby nasze dziecko miało szansę na powrót do sprawności. Jest nam bardzo ciężko, dlatego ponownie chcielibyśmy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Nasz syn to dla nasz cały świat. Dopiero wkracza w dorosłość, powinien doświadczać i czerpać jak najwięcej z każdego dnia. Prosimy, pomóżcie nam zapewnić Bartkowi lepszą przyszłość! Rodzice

25 169,00 zł ( 11,82% )
Brakuje: 187 597,00 zł
Alunia Szalczyńska
Pilne!
Alunia Szalczyńska , 3 latka

NOWOTWÓR wątroby naznaczył dzieciństwo małej Alicji❗️Proszę, ratuj❗️

Nasza córeczka jest tak maleńka, a już tak wiele przeszła w swoim życiu. Kiedy się urodziła, marzyliśmy, że jej dzieciństwo będzie spokojne i beztroskie. Niestety los zadecydował inaczej. Naszą małą Alunię zaatakował NOWOTWÓR! Kiedy córeczka miała 8 miesięcy, pojawiła się u niej gorączka, która nie chciała spaść. Od razu zaczęliśmy szukać pomocy. Podczas wizyty pediatra stwierdził guza w jamie brzusznej Alicji! Natychmiast zostaliśmy skierowani na dalsze badania, nie było czasu do stracenia! Modliliśmy się, by to wszystko okazało się jedynie złym snem, koszmarem, z którego zaraz się wybudzimy… Jednak rzeczywistość była inna. Dokładne testy i badania pozwoliły rozpoznać u Aluni hepatoblastomę – nowotwór wątroby! To był cios prosto w serce… Jeździliśmy z córeczką na konsultacje do różnych specjalistów. Niedługo po postawieniu diagnozy Alicja rozpoczęła chemioterapię, dzięki której guz się zmniejszył. Została też zakwalifikowana do operacji wątroby, która odbyła się 11 października 2022 roku. Stan Alicji po zabiegu był bardzo ciężki. Do końca życia nie zapomnimy widoku córeczki, wyczerpanej i leżącej bez sił na szpitalnym łóżku. Na oddziale onkologicznym wylaliśmy litry łez, przeżyliśmy chwile pełne bólu i strachu… Na szczęście po długim leczeniu, nasze dziecko w końcu zostało wypisane do domu! Nie był to jednak koniec walki o zdrowie Aluni. Córeczka musiała przejść chemioterapię pooperacyjną, która z każdą kolejną dawką osłabiała jej organizm. Cały czas pozostaje też pod opieką poradni onkologicznej. Jej stan zdrowia musi być stale kontrolowany! Trudno nam pogodzić się z tym, że dzieciństwo Alicji naznaczył nowotwór. Chcemy jednak, by miała jak najlepszą i najpiękniejszą przyszłość! Wierzymy, że może taka być, ale potrzebne jest Wasze wsparcie! Leczenie, którego potrzebuje nasza córeczka to ogromny wydatek… Będziemy wdzięczni za Waszą pomoc w walce o zdrowie Aluni! Rodzice

14 310,00 zł ( 16,81% )
Brakuje: 70 797,00 zł
Amelia Petryszyn
Amelia Petryszyn , 3 latka

"Nie stać mnie na lek, który uratuje moją córeczkę"❗️Amelka w szponach zespołu Retta – POMOCY❗️

Po raz pierwszy o pomoc w ratowaniu naszej córeczki poprosiliśmy w maju 2023 roku. To wtedy krótko po otrzymaniu diagnozy zespołu Retta z przerażeniem pisaliśmy pierwsze słowa apelu. Nie wiedzieliśmy, jak bardzo choroba zmieni nasze życie. Dziś wiemy, że zmieniła w nim wszystko i podporządkowała sobie niemal każdy kolejny dzień...  Ramię w ramię, wspólnymi siłami zebraliśmy kwotę, która miała wystarczyć na pokrycie 2 lat leczenia. Miała – bo krótko po zakończeniu zbiórki cena leku wzrosła, a my dowiedzieliśmy się, że Amelka będzie musiała przyjmować większą dawkę niż zakładaliśmy!  Mamy zabezpieczone środki na pewien czas, jednak koszty leczenia stale rosną i boimy się, że w pewnym momencie zabraknie nam pieniędzy. Nagłe przerwanie leczenia będzie miało bardzo negatywne skutki – może dojść do silnego regresu, z którego nie wyprowadzimy już Amelki. Oznaczałoby to utratę wszystkiego, o co tak dzielnie walczyliśmy od wielu miesięcy. Dlatego po długich rozmowach postanowiliśmy założyć zbiórkę na dalsze leczenie Amelki, aby nie bać się o jej przyszłość. Teraz pieniędzy nie starczy nawet na 2 lata... Amelka przyjmuje lek od kwietnia. Od tego momentu zauważyliśmy naprawdę duże zmiany. Córeczka nie wentyluje się tak bardzo, jest mocniej zainteresowana wszystkim, co się dzieje wokół niej, nie ma tych okropnych ataków drgawek, które ją tak męczyły, Z jednej strony cieszymy się, że Amelka lepiej je i przybiera na wadze, a z drugiej martwimy się,  bo wraz z większą wagą zwiększa się dawka, co generuje jeszcze większe koszty. A przecież nie możemy głodzić naszego dziecka... Nie możemy również dopuścić do przerwania leczenia. Nawet nie chcemy sobie wyobrażać, co będzie jeśli zabraknie nam pieniędzy i Amelka znów zniknie w świecie zespołu Retta? Jeśli przerwiemy leczenie znów mamy patrzeć bezradnie na to co choroba robi z ukochaną córeczką? Ten koszmar wciąż mamy w pamięci.  Pierwsze objawy zespołu Retta zaczęliśmy zauważać, gdy Amelka miała 8 miesięcy. Oczywiście nie mieliśmy wtedy pojęcia, że to wszystko jest efektem straszliwej choroby. Córeczka nie siadała ani nie raczkowała. Konsultowaliśmy się z wieloma neurologami, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, gdzie leży źródło jej problemów. Do końca mieliśmy nadzieję, że jej życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo... Pogłębione badania wykonano, gdy nastąpił ogromny REGRES! Amelka miała wtedy około roku. Przestała mówić, a jej rączki nie mogły już utrzymać zabawki czy nawet jedzenia. Już tak pięknie mówiła „mama” i „tata”, tak bardzo się cieszyliśmy z jej rozwoju. Teraz funkcjonuje, jakby zapomniała jak to mówić! Otrzymana diagnoza wydawała się być bezlitosna – zespół Retta. To genetyczna, rzadka i niestety nieuleczalna choroba. W większości przypadków choroba ta dotyka dziewczynki. Gdy zaczęliśmy czytać informacje o schorzeniu, jakie komplikacje rozwojowe i niebezpieczeństwa mogą czyhać na naszą córeczkę – załamaliśmy się... Potem dowiedzieliśmy się o leku ze Stanów Zjednoczonych, który wstrzymuje rozwój choroby i wspiera dziewczynki w pracy nad utraconymi umiejętnościami. Oczywiście przyjęcie leku nie oznaczało końca walki o Amelkę. Nasza córeczka musi być pod stałą opieką wielu specjalistów. Regularne konsultacje kontrolne, walka podczas rehabilitacji o odzyskanie tego, co już utraciliśmy to walka na drugim froncie, która wciąż trwa. Z ogromną nadzieją spoglądamy w przyszłość oczekując na jakiekolwiek informacje na temat terapii genowej, nad którą wciąż trwają badania. Do tego czasu musimy utrzymać Amelkę w jak najlepszym stanie, a do tego potrzebujemy Waszego dalszego wsparcia.  Dlatego jesteśmy tu po raz kolejny i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Wasze dobre serca działają cuda. Nasza maleńka Amelka takiego cudu właśnie potrzebuje! Jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę i udostępnienie naszej zbiórki! Nie możemy dopuścić do przerwania leczenia, dlatego prosimy o każde wsparcie...  Angelika Kozubek-Petryszyn i Rafał Petryszyn, rodzice Amelki ➡️ Amelka Petryszyn kontra zespół Retta ➡️  Licytacje na Facebooku ➡️ Kurier Opolski ➡️ Radio Doxa ➡️ Radio Park

997 275,00 zł ( 13,32% )
Brakuje: 6 487 803,00 zł
Grażyna Plytta
Grażyna Plytta , 68 lat

Postawienie kroku graniczy z cudem... Pomóż mi!

Był rok 1956. Mając zaledwie 9 miesięcy, zachorowałam na rzadką chorobę. Minęło wiele lat od tamtego momentu, a ja nadal muszę stawiać czoła jej objawom... Ile wystarczy mi jeszcze sił? Moje życie to nieustanna walka z ograniczeniami fizycznymi. Przyniosły je choroby neurologiczne oraz upośledzenie narządu ruchu... W 2011 roku, czyli ponad pół wieku od pierwszej diagnozy, choroba powróciła. To była kolejna trudna chwila, która bardzo skomplikowała moje życie. Obecnie przez choroby neurologiczne oraz upośledzenie ruchu, posiadam znaczny stopień niepełnosprawności (pierwsza grupa KiZ). To oznacza, że nie poruszam się samodzielnie i potrzebuję stałej opieki drugiej osoby. Wykonanie najprostszej czynności graniczy obecnie z cudem, ponieważ  bez pomocy mojej rodziny nie mogę nawet samodzielnie stanąć...  Niestety, niełatwa codzienność związana z chorobą sprawia, że mam ogromne trudności z pokonywaniem jakichkolwiek odległości, począwszy od dostania się do lekarza czy urzędów, kończywszy na rehabilitacji. Niewielkie odległości są dla mnie porównywalne do cudu.  Każda podróż, poza miejsce zamieszkania jakimkolwiek rodzajem transportu, wymaga specjalistycznej pomocy, na którą brakuje mi już środków. Potrzebuję elektrycznego wózka inwalidzkiego, który znacznie ułatwi mi przemieszczanie się z miejsca w miejsce. Chciałabym kiedyś, wychodząc z domu, nie myśleć o tym, że każdy kolejny krok będzie dla mnie wymagający. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc finansową. To dla mnie szansa na poprawę mojej sytuacji. Dzięki Wam wyjście z domu, zrobienie zakupów lub spacer nie będą już aż takim dużym wyzwaniem. Razem możemy zdziałać cuda! Grażyna

2 585 zł
Tymoteusz Urbanowicz
Tymoteusz Urbanowicz , 13 lat

Nie pozwolimy, by autyzm odebrał nam synka! Pomóż!

Syn zachowuje się, jakby żył w innej rzeczywistości niż my… Dla rodziców to ogromny cios, ponieważ chcielibyśmy poznać świat zamknięty w głowie Tymoteusza... Nie jest to jednak łatwe, ponieważ okazało się, że nasze dziecko zmaga się z całościowym zaburzeniem rozwoju.  Autyzm syna objawia się zaburzeniami integracji sensorycznej, nadwrażliwością słuchową, nadpobudliwością psychoruchową, opóźnieniem procesów poznawczych oraz dużym opóźnieniem procesu mowy. Nie rozumie wielu sytuacji społecznych i codziennych wydarzeń, co prowadzi do problemów z wyrażaniem emocji. Tymek nie jest w stanie funkcjonować w miejscach, które są niedostosowane do jego potrzeb. Boli nas fakt, że syn nie potrafi kontaktować się z nami, rodzicami, ponieważ bardzo szybko się niecierpliwi. Zmienność nastroju oraz problemy z komunikacją sprawiają, że Tymek potrzebuje całodobowej opieki i wsparcia w wielu czynnościach. Naszym celem jest zapewnienie Tymkowi rehabilitacji oraz specjalistycznego leczenia, aby mógł stać się bardziej samodzielny w przyszłości. Potrzebujemy jednak środków na opłacenie wizyt u specjalistów, w tym zajęć z neurologopedą oraz kosztownych badań. Chcemy również zapewnić Tymkowi turnusy rehabilitacyjne w okresie letnim i zimowym, kiedy nie musi pojawiać się w szkole. Może to wpłynąć na osiągnięcie przez syna samodzielności oraz przyczyni się do nawiązania wartościowych relacji z otoczeniem. Wasze wsparcie finansowe pozwoli nam na kontynuowanie niezbędnego leczenia oraz rehabilitacji, która daje Tymkowi szansę na lepsze życie oraz wpuszczenie nas do jego świata. Z całego serca dziękujemy za każdą pomocną dłoń i okazaną pomoc. Rodzice Tymka

7 080 zł
Aneta Balcer
Aneta Balcer , 43 lata

Moim największym marzeniem jest życie bez bólu. Pomóż mi je spełnić!

Codziennie przed wyjściem do mojej ukochanej pracy w przedszkolu zakładam maskę, aby dzieci nie widziały jak bardzo cierpię. Biorę silne leki, abym mogła wytrzymać cały dzień, a wieczorem, by przespać spokojnie noc. Nigdy bym nie przypuszczała, że uraz kostki, którego doznałam ponad 8 lat temu, tak bardzo odmieni moje życie… Po skręceniu stawu skokowego wystąpiły nieoczekiwane komplikacje. Zaczęły tworzyć się wodniste guzki i wkrótce z podejrzeniem ganglionu trafiłam do kolejnego specjalisty. Ortopeda zlecił rozszerzoną diagnostykę, która wykluczyła to schorzenie, jednak nie był w stanie mi nic więcej powiedzieć. Zalecił konsultację u lekarza, który specjalizuje się właśnie w stawach skokowych – tak też zrobiłam.  Szybko okazało się, że konieczna jest operacja. Przeszłam ją dokładnie w sierpniu 2022 roku. Miałam nadzieję, że moje problemy się rozwiążą jednak wykonany przeszczep się nie przyjął i dziś wymagam kolejnego zabiegu operacyjnego. Moja noga bardzo boli i puchnie. A do tego sytuacja na tyle się pogorszyła, że druga noga również wymaga operacji.  Artrodeza nie jest zabiegiem refundowanym. Do tego dochodzi równie kosztowna rehabilitacja i dalsze leczenie. Nie jestem w stanie uzbierać tak ogromnych środków. Dlatego z całego serca proszę o pomoc! Każda, nawet najmniejsza wpłata ma dla mnie ogromne znaczenie i przybliża do spełnienia mojego największego marzenia – o życiu bez bólu.  Aneta

7 180 zł
Szymon Cinal
Szymon Cinal , 12 lat

Szpital to nasz drugi dom! Pomóż w walce o zdrowie i sprawność Szymka!

Kiedy Szymek skończył dwa lata, atak padaczki zniweczył wszystkie postępy w jego rozwoju. Dom nie wypełniało już jego wesołe gaworzenie, a raczkowanie i próby chodzenia zmieniły się w bezustanne leżenie. Miałam wrażenie, że synek urodził się na nowo. Walka o jego sprawność trwa już ponad dekadę! Moje dziecko cierpi na szereg chorób i nieprawidłowości, z których najbardziej przerażającymi są padaczka, astma oraz autyzm. Przez problemy z oddychaniem, po intensywnym biegu, Szymek się dusi. Na domiar złego, spektrum zamyka go we własnym świecie, więc często buntuje się, gdy chcę udzielić mu pomocy. Synek ma problem ze zrozumieniem ludzkich uczuć i emocji. W jego głowie jest gonitwa myśli, które nie pozwalają mu się skoncentrować. Podczas codziennej komunikacji mylą mu się słowa. Często bywa smutny i przytłoczony. Padaczka objawia się niespodziewanie. Synek nagle traci świadomość, mdleje i budzi się, nie mając pojęcia, co się stało. Gdy przestaje mieć kontrolę nad ciałem może uderzyć głową o meble czy podłogę. To bardzo niebezpieczne. Muszę pilnować odpowiednich dawek leku, by ataki nie były częste. Pierwszy poważny atak padaczki nastąpił w 2014 roku. Choroba odebrała mu sprawność. Kiedy o tym myślę, moje oczy wypełniają łzy. To było jak ponowne odcięcie pępowiny. Cały rozwój syna cofnął się do samego początku. Lekarze byli zdania, że już nigdy nie będzie już mówił. Byłam przerażona. Choć przewidywania były przerażające, nie zamierzałam się poddać. Godziny spędzone na rehabilitacji przyniosły oczekiwany rezultat. Synek zaczął mówić i chodzić. To była najpiękniejsza nagroda za włożony w zajęcia wysiłek. Niestety, nie wszystko ułożyło się po naszej myśli. Kontrole stanu zdrowia Szymka, leczenie oraz rehabilitacja pochłaniają masę czasu i pieniędzy. Szpital jest naszym drugim domem. Jesteśmy w nim kilka razy w miesiącu. Nasza teczka z dokumentacją medyczną pęka w szwach. Wizyty u neurologa, alergologa, immunologa i dermatologa przynoszą coraz to nowsze rozpoznania. Są dni, w których tracę nadzieję na poprawę. Mimo to wiem, że dla mojego dziecka zrobię wszystko. Pragnę jego zdrowia i szczęścia. Marzę o samodzielnej przyszłości Szymka i wierzę, że jestem w stanie to osiągnąć. Niestety, na jego leczenie i rehabilitację już dawno wyczerpałam wszystkie moje oszczędności. Jeśli chcesz nam pomóc, będę niesamowicie wdzięczna. Proszę, bądź naszą nadzieją na lepsze jutro! Mama Szymka

3 420 zł
Szymon Natonek
Szymon Natonek , 6 lat

Okrutna choroba neurologiczna odbiera Szymkowi sprawność! Ratunku!

Mam tylko jedno marzenie. Chciałabym, by w przyszłości Szymek był samodzielny. Codziennie boję się, że myśl ta pozostanie jedynie w sferze pragnień. Błagam, pomóż mi zawalczyć o dobro mojego dziecka! Synek urodził się z chorobą neurologiczną, która odebrała mu sprawność. Po kilkunastu godzinach od porodu zaobserwowano u niego obniżone napięcie mięśniowe, słabszą aktywność oraz bezdechy. Musiał mieć podawany tlen, bo nie potrafił poprawnie oddychać. Byłam przerażona, widząc moje malutkie dziecko w tak złym stanie. Szymek miał zaburzony odruch ssania. Codziennie pękało mi serce, kiedy obserwowałam, jak lekarze karmią go przez sondę. Teczka z medyczną dokumentacją pękała w szwach. Kolejne badania wydawały się nie mieć końca…  Dziś nie potrafi samodzielnie się poruszać i mówić. Jego ruch jest bardzo ograniczony. Próby chodzenia kończą się sukcesem tylko wtedy, gdy ma możliwość podparcia. Niestety, o spacerze nie może być mowy. Szymek porusza się głównie na wózku inwalidzkim. Bywają dni, kiedy tracę nadzieję na poprawę… Najważniejsze jest teraz dalsze leczenie i intensywna rehabilitacja. Tylko w ten sposób możemy zawalczyć o samodzielną przyszłość synka. Marzę, by porozumiewać się z nim bez przeszkód. Wierzę, że jest na to szansa. Proszę, uratuj moje dziecko przed konsekwencjami strasznej choroby! Mama Szymka

1 057,00 zł ( 4,96% )
Brakuje: 20 220,00 zł
Rafał Reszka
Rafał Reszka , 33 lata

Tragiczny wypadek zmienił życie Rafała... Pomóż mu odzyskać sprawność!

Jeden moment może całkowicie odmienić ludzkie życie i odebrać sprawność. Tak niestety stało się w przypadku Rafała, który po dramatycznym wypadku musi stawić czoła niezwykle trudnej drodze powrotu do zdrowia! Na początku marca 2024 roku Rafał przeżył poważny wypadek. W wyniku upadku z wysokości doznał wieloodłamowego złamania kręgu z porażeniem kończyn dolnych. Wydawało się, że lista jego obrażeń nie ma końca: liczne złamania kręgosłupa, żeber, ostra niewydolność oddechowa, urazy płuca. Rafał przebywał w szpitalu około 5 miesięcy. Przeszedł dwie poważne operacje kręgosłupa i przebywał na kilku oddziałach szpitalnych. Niestety, podczas rekonwalescencji pojawiły się u niego problemy z nerkami, co dodatkowo go osłabiło i wyłączyło na kilka tygodni z regularnych ćwiczeń. Jego stan pogorszył się na tyle, że trzeba było wykonać nefrostomię – szynowanie moczowodu. Rafał z dnia na dzień, z aktywnej i sprawnej osoby stał się leżącym pacjentem, pozbawionym czucia od pasa w dół. To ogromna tragedia dla niego, jak i dla całej naszej rodziny! Obecnie Rafał jest już w domu, jednak jego zmagania z konsekwencjami wypadku będą trwały jeszcze długo. Teraz czeka go długotrwała i kosztowna rehabilitacja. Terapia i dodatkowe zabiegi rehabilitacyjne są niezbędne, by Rafał mógł powrócić do sprawności. Stoimy także przed ogromnym wydatkiem związanym z zakupem specjalistycznego sprzętu. Rafał potrzebuje naszej pomocy, aby przywrócić mu choćby cień dawnego życia i szansę na samodzielność. Prosimy Was o wsparcie finansowe w pokonaniu trudności związanych z kosztowną rehabilitacją oraz zakupem niezbędnego sprzętu. Będziemy ogromnie wdzięczni za pomoc  – każda złotówka i udostępnienie to dla nas duże wsparcie! Rodzina Rafała

10 273 zł