Na drodze malutkiej Igi stanął okrutny przeciwnik – siatkówczak IV stopnia❗️POMÓŻ❗️
Koszmar walki z nowotworem spadł na nas zupełnie nagle! Jeszcze w połowie czerwca planowaliśmy urodzinowe przyjęcie dla Igi, a w dniu swoich drugich urodzin, 9 lipca, nasza Mała Księżniczka była już po operacji USUNIĘCIA PRAWEGO OCZKA! Wszystko zaczęło się od telefonu ze żłobka, że Iga intensywnie wymiotuje… Stan córeczki nas zaniepokoił, więc udaliśmy się na SOR, gdzie zdiagnozowano nieżyt żołądkowo-jelitowy. Pojawiło się także podejrzenie zapalenia spojówek, więc Iga dostała antybiotyk. Niestety, po powrocie ze szpitala Igusia całą noc wymiotowała, a rano obudziła się z czarną tęczówką. Natychmiast wróciliśmy na SOR, by dowiedzieć się, co dzieje się z córeczką. Po wielu badaniach otrzymaliśmy wiadomość, która zbiła nas z nóg – Igusię zaatakował złośliwy nowotwór, siatkówczak! Wszystko potoczyło się tak szybko... Trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie wykonano amputację prawego oka. Na razie nie została wdrożona chemioterapia i mamy nadzieję, że tak zostanie, lecz wiemy, z czym mamy do czynienia… Nowotwór to groźny przeciwnik, więc strach i lęk stały się dla nas codziennością. Co więcej, okazało się, że ukochany braciszek Igi, Konrad, też musi zostać poddany wielu badaniom i został zakwalifikowany do grupy ryzyka zachorowania! Pewne jest jedno – koszty leczenia będą rosły razem z Igą. Obecnie wiemy, że co 6 tygodni musimy jeździć na kontrolę okulistyczną do Warszawy oraz na wizyty do poradni genetycznej i onkologicznej. Tylko we wrześniu czekają nas aż trzy wyjazdy do stolicy. Masa badań jeszcze przed nami, a co pół roku będziemy dojeżdżać do Kliniki w Berlinie, gdzie Igusia będzie miała wymienianą protezę oczka. Bardzo przytłacza nas fakt, że nasza Iga, z powodu braku jednego oka, jest już w pewnym stopniu niepełnosprawna. Nie wiemy też, ile ciężaru zniesie drugie oczko… Jednak każdego dnia będziemy o nie walczyć, aby córeczka nadal widziała świat w kolorowych barwach! Jesteśmy młodymi rodzicami i będziemy walczyć o nasze dzieci z całych sił! Niestety, same siły nie pomogą, a koszty związane z leczeniem, badaniami, dojazdami i niespodziewanymi wydatkami mogą nas przerosnąć. A przecież nasza walka dopiero się rozpoczęła… Bez Waszego wsparcia nie damy rady. Prosimy, pomóżcie naszej Igusi! Karolina i Jakub, rodzice Igi