Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Cichacz
Pilne!
Adam Cichacz , 8 lat

Trwa starcie z nowotworem – Adaś walczy z mięsakiem Ewinga❗️RATUJ❗️

Adaś pierwszego września zeszłego roku poszedł pierwszy raz do szkoły. Cieszył się, że pozna nowych kolegów i będzie się uczył. Niestety, ta radość nie trwała długo… Już w październiku trafił na szpitalny oddział ratunkowy, a z niego na onkologię… Pamiętamy ten dzień, jakby to było wczoraj. Po prawej stronie brzuszka Adasia pojawiła się wypukłość i nagle zwymiotował żółcią… Nie było czasu do stracenia, natychmiast pojechaliśmy do szpitala na SOR. Wyniki badania USG okazały się druzgocące – wykazały obecność guza w obrębie nerki. Adaś został przyjęty na oddział onkologiczny, gdzie spędził kolejny miesiąc. Wstępne badania sugerowały guz Wilmsa, ale na podstawie badania tomografem, rezonansem magnetycznym i pobranego wycinka stwierdzono, że jest to mięsak Ewinga tkanek miękkich. Nasz świat się zawalił.  W momencie diagnozy nowotworu Adaś miał zaledwie 7 lat. Gorączkowo zaczęliśmy szukać przydatnych informacji, nieświadomi tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć. Na ich podstawie postanowiliśmy przenieść Adasia do Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Klinika ta specjalizuje się w leczeniu tego rodzaju guzów nowotworowych. Przez dziecięce żyły Adasia popłynęły pierwsze wlewy żrącej chemioterapii. Widzieliśmy, jak nasze dziecko męczą bóle brzucha, napady wymiotów, a z głowy wypadają kolejne włoski… W szpitalnym łóżeczku synek wydawał się taki delikatny, kruchy i bezbronny. Wiemy, że ten obraz zostanie w naszych głowach do końca życia. W połowie kwietnia Adaś kończył cykl chemioterapii przed czekającą go operacją usunięcia guza, niestety wraz z prawą nerką. Tak bardzo liczyliśmy, ze cały ten koszmar już niedługo się skończy. Niestety, spadły na nas kolejne dramatyczne wieści. Po zakończonym cyklu chemioterapii i dodatkowych badaniach okazało się, że nie ma możliwości bezpiecznego usunięcia guza w całości! Lekarze orzekli, że przed operacją konieczne jest przeprowadzenie sześciotygodniowego cyklu radioterapii. Ponieważ naświetlania odbywają się codziennie, musieliśmy na ten czas przenieść się do Warszawy. Dodatkowym problemem jest restrykcyjna dieta Adasia, wymagana w czasie radioterapii – jak i po niej. Zbieramy siły na następne długie tygodnie walki. 19 sierpnia zaplanowana jest operacja usunięcia guza wraz z całą prawą nerką oraz części przerzutów na węzłach chłonnych drugiej nerki. Niestety, już teraz wiemy, że przerzutów nie da się wyciąć w całości i po operacji czeka nas kolejna radioterapia celowana. Nowotwór Adasia sprawił, że świat całej naszej rodziny runął. Synek źle znosi chemioterapię. Pojawiła się obniżona odporność organizmu, co skutkuje częstymi infekcjami i dolegliwościami niebezpiecznymi przy jego stanie zdrowia. Wyniki badań krwi Adasia są ostatnio tak słabe, że nie może opuścić szpitala. Wymaga dodatkowych, często kosztownych leków, czy zabiegów – takich jak np. laseroterapia przy pojawiających się aftach w jamie ustnej. Ponieważ synek jest mocno osłabiony, wymaga często obecności obojga rodziców przy tych wszystkich czynnościach, co dezorganizuje pracę taty. Mama jest przy Adasiu 24 godziny na dobę. Dodatkowo starszy brat Adama, Szymon, też bardzo źle znosi całą sytuację…  Koszty związane z dojazdami, zakupem leków, wykonywanymi badaniami i wizytami u specjalistów są niezwykle wysokie. Ciężko jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie… Prosimy, pomóżcie nam walczyć o synka. Każdy gest dobrego serca jest tutaj na wagę złota i daje szansę naszemu małemu Wojownikowi na wygranie z nowotworem! Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam wyciągnąć Adasia z onkologicznego piekła! Rodzice Adasia

5 530 zł
Józef Pałac
Józef Pałac , 57 lat

Mała rana powodem trwającego latami problemu! Pomóż!

Nie miałem pojęcia, że mała ranka będzie początkiem ogromnego, zdrowotnego problemu. Okropny ból odebrał mi sprawność. Będę niezwykle wdzięczny za każde, nawet najmniejsze wsparcie! Walka z okrutną chorobą trwa już trzy lata. Zaczęło się od małego zadrapania, które nie chciało się goić. Pomimo konsultacji z lekarzami rana się powiększała, a moja sytuacja z dnia na dzień była coraz gorsza. Podczas jednego z badań okazało się, że jest w niej bakteria. Leczenie przebiegło pomyślnie, jednak poprawa nie nadchodziła. Obecnie rana obejmuje całe podudzie. Ma około siedemnastu centymetrów i sprawia ogromny ból, którego nie hamują nawet silne leki. Przez większość dni nie jestem w stanie chodzić, siedzieć, a nawet leżeć, nie mówiąc już o ośmiogodzinnym pobycie w pracy. Nie mogę uwierzyć, że malutkie zadrapanie rozrosło się do tak gigantycznych rozmiarów. Momentami czuję się bezradny. Problemy generuje również druga noga. Za mną dwie operacje wymiany stawu. Muszę bardzo uważać, bo wszelka kontuzja może odebrać mi sprawność na zawsze. Nie mogę na to pozwolić. Nie mam nikogo, kto byłby w stanie mi wtedy pomóc... Nie prosiłbym Was o wsparcie, gdybym nie był w tak trudnej sytuacji. Tylko dzięki Waszej pomocy drogie leczenie rany oraz późniejsza rehabilitacja nogi będą skuteczne. Będę wdzięczny za każdy najdrobniejszy gest! Józef

506,00 zł ( 1,35% )
Brakuje: 36 729,00 zł
Basia Wilczewska
Pilne!
Basia Wilczewska , 8 lat

Pokonałam raka, teraz z nowotworem walczy moja córeczka❗️Błagam, uratuj Basię❗️

Nasza 8-letnia Basia jeszcze do niedawna była radosną dziewczynką, która uśmiechem i pozytywną energią zarażała wszystkich dookoła. Niestety, po dramatycznej diagnozie i informacji o guzie mózgu, jej beztroski świat się skończył… A to już kolejny raz, kiedy przychodzi nam mierzyć się z niewyobrażalnym stresem i strachem, bo wcześniej na nowotwór zachorowałam także ja, jej mama. Prosimy o pomoc dla naszej córki! W czerwcu córka skończyła pierwszą klasę szkoły podstawowej. Tuż przed zakończeniem roku szkolnego zaczęła odczuwać silne bóle głowy. Trafiła do szpitala, w którym przeprowadzono tomografię komputerową. Niestety, już pierwszy obraz badania wzbudził wielki niepokój – w jej głowie znajdował się guz... Basię natychmiast przewieziono karetką do szpitala w Poznaniu. W następnych dniach wszystko działo się bardzo szybko. Wykonano szereg badań przygotowujących ją do skomplikowanej operacji. Ze względu na lokalizację guza i obrzęk przygotowywano nas na najgorsze. Byliśmy załamani, a czas oczekiwania na koniec operacji był po prostu straszny... Na szczęście operacja przebiegła pomyślnie! Nasza radość nie trwała jednak zbyt długo. Badanie kontrolne wykazało, że guz nie został usunięty w całości... Jego część pozostała w głębiej położonych strukturach mózgu. Nadszedł czas oczekiwania na wynik histopatologiczny. Wierzyliśmy, że od tej pory będzie już tylko lepiej, ale wynik był przerażający – glejak o najwyższym stopniu złośliwości. Nasza rodzina ponownie staje do walki z nowotworem. Ja, jej mama, zachorowałam po raz pierwszy, gdy Basia miała 3 miesiące! Musiałam zmierzyć się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Operacja i chemioterapia pomogły mi wrócić do zdrowia. Mimo nieustannych kontroli przyszła kolejna choroba, tym razem rak szyjki macicy. Na operację było już za późno. Chemioterapia, radioterapia, a następnie operacja węzłów, na które był przerzut. Gdy udało się wygrać z chorobą, świat naszej rodziny runął po raz kolejny... Teraz Basia, najmłodsza z czworga dzieci, musi walczyć z nowotworem. Obecnie czekamy na wyniki badań. Aby dokonać szerszej diagnostyki, tata Basi osobiście dostarczył materiał do badania molekularnego do kliniki w Bonn, a także do badania genetycznego do kliniki w Szczecinie.  Nasza Basia to niezwykła, pełna energii i zawsze uśmiechnięta dziewczynka. Lubi jeździć na rowerze, grać w piłkę nożną i tańczyć. Kocha spędzać czas z rówieśnikami. Trudno uwierzyć, że u 8-letniego dziecka można wykryć tak straszny nowotwór... Leczenie i koszty terapii nierefundowanych są ogromne, a czas rozpoczęcia leczenia kluczowy. Dlatego prosimy wszystkich o pomoc w uzyskaniu funduszy na leczenie córeczki, która znosi wszystko, z czym przyszło jej się mierzyć, z ogromną odwagą i niezwykłą siłą. Mamy nadzieję, że dzięki Państwa pomocy Basia wygra walkę z tym strasznym potworem. Rodzice Basi ➡️ Facebook - Basia kontra Glejak

138 478,00 zł ( 13,01% )
Brakuje: 925 352,00 zł
Wiktoria Rupińska
Wiktoria Rupińska , 16 miesięcy

Wiktoria walczy z rzadką wadą genetyczną... Pomożesz?

Gdy nasza córeczka przyszła na świat – byliśmy przeszczęśliwi. Mogliśmy wpatrywać się w Wiktorię godzinami i zachwycać każdą wspólną chwilą. Niestety, bardzo szybko pojawiły się pierwsze niepokojące objawy, które skłoniły nas do rozpoczęcia poszukiwań pomocy dla naszej Kruszynki… Od samego początku Wiktoria była mało aktywna i bardzo dużo spała. Lekarze mówili, że nie ma się czym martwić, jednak matczyne serce podpowiadało mi, że coś jest nie tak. Gdy córeczka miała około 5 miesięcy, udaliśmy się do specjalisty w związku z niewłaściwym kształtem główki Wiktorii. To właśnie wtedy lekarz po raz pierwszy zwrócił uwagę na to, że córka jest bardzo wiotka i miała zbyt małe zdolności motoryczne jak na swój wiek. Diagnostyka trwała przez wiele miesięcy, podejrzewano nawet SMA. Po wykonaniu badań genetycznych WES w końcu dowiedzieliśmy się, co dolega Wiktorii. Wada genetyczna – zespół White Kernohan. Jest to zespół zupełnie nieznany jeszcze w Polsce, więc lekarze nie są w stanie dokładnie określić, jak dalej będzie funkcjonowało nasze maleństwo. Na szczęście na razie rozwój poznawczy przebiega adekwatnie do wieku córeczki.  Z powodu wiotkości mięśniowo-stawowej Wiktoria mocno opóźnia cały rozwój motoryczny. Córeczka nadal nie siada samodzielnie, dopiero od 1,5 miesiąca zaczęła pomału pełzać. By miała szansę jak najlepiej funkcjonować w przyszłości, Wiktoria potrzebuje intensywnej rehabilitacji oraz stałej opieki wielu specjalistów – m.in. genetyka, neurologa, kardiologa oraz rehabilitantów. Koszty z tym związane są jednak bardzo wysokie i ciężko jest nam je udźwignąć samodzielnie.  Prosimy Was o wsparcie dla Wiktorii. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy dać jej szansę na lepsze jutro! To właśnie teraz, gdy córeczka jest jeszcze małym dzieckiem – możemy wypracować najwięcej! Rodzice Wiktorii

13 023 zł
Filip Paszkowski
Filip Paszkowski , 6 lat

Podarujmy Filipkowi szansę, by stanął o własnych nóżkach!

W dniu narodzin Filipka nigdy byśmy nie podejrzewali, że w przyszłości otrzyma tak okrutną diagnozę… Synek od urodzenia wydawał się innym dzieckiem – nie obracał się na boki, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, nie reagował na imię i ciągle miał zaciśnięte piąstki. Nam, rodzicom, ciężko było zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów… Filipek zaczął raczkować dopiero w wieku 2 lat, jednak nie robił tego do końca poprawnie. Na tym etapie zaczął także siadać, lecz niestabilnie. Udaliśmy się do poradni psychologiczno-pedagogicznej i wtedy padło hasło: „podejrzenie porażenia mózgowego dziecięcego”. W jednej chwili zawalił nam się świat! W głębi serca mieliśmy nadzieję, że to tylko opóźnienie rozwojowe. Niestety, diagnoza się potwierdziła po wykonaniu rezonansu głowy. Do szeregu chorób doszła także dysplazja biodra... Dziś Filipek, mimo że jest już starszy, nadal nie chodzi i nie mówi. Jedyna umiejętność, która pozostała mu z wczesnego dzieciństwa to raczkowanie, ale w nieprawidłowy sposób. Synek ma napady agresji, obija swoją głowę i ciało, robiąc przy tym dużo siniaków i sprawiając sobie ogromny ból!  Nie potrafi radzić sobie z emocjami, a każdy dyskomfort czy chęć wyrażenia czegoś okupiona jest płaczem. Na odmowę reaguje silnym napięciem, a każdy przedmiot chwycony w jego rączki kierowany jest do ust. Filipek ma również obniżoną motorykę i zaburzone przetwarzanie słuchowe. Wiemy, że nasz synek wymaga intensywnej terapii logopedycznej, rehabilitacji i środków medycznych. Cały czas walczymy, żeby w końcu mógł chodzić! Niestety, koszty terapii są kolosalne, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Wierzymy, że z Waszą pomocą Filipek będzie miał szansę na sprawne i szczęśliwe dzieciństwo! Rodzice

6 878,00 zł ( 30,43% )
Brakuje: 15 718,00 zł
Tomasz Puczkarski
Tomasz Puczkarski , 49 lat

Tragiczny wypadek odebrał sprawność tacie dwójki dzieci! Potrzebna pomoc!

Kiedy 14 października 2023 roku Tomek został potrącony przez samochód, lekarze nie dawali mu żadnych szans. Spokojne, poukładane życie taty dwójki dzieci zamieniło się w prawdziwy koszmar. Potrzebna jest dalsza pomoc! Tomek doznał rozległych obrażeń, w tym licznych złamań kości obu podudzi, uszkodzenia kręgosłupa, pęknięcia żeber oraz czaszki. Przez długi czas pozostawał w śpiączce, a jego stan i liczne obrażenia, zagrażały życiu. Tak bardzo się o niego baliśmy! Wszyscy byliśmy załamani, nie tylko ze względu na jego stan zdrowia, ale również przez bezsilność… Nie mogliśmy nic zrobić, choć tak bardzo pragnęliśmy, by to wszystko okazało się złym snem. Niestety codziennie, gdy się budziliśmy, koszmar trwał... I tak naprawdę dalej się nie skończył, choć na szczęście silna wolna życia Tomka zwyciężyła!  Byliśmy szczęśliwi i pełni nadziei, gdy został przeniesiony z OIOM-u na oddział ortopedyczny. Intensywna rehabilitacja znacznie poprawiła jego stan, jednak dalsze ćwiczenia są koniecznością, by postawić go na nogi. Tomek to niesamowicie pogodny, pozytywny i otwarty na wszystkich ludzi tata dwójki dzieci oraz oddany nauczyciel języka niemieckiego. Zawsze gotowy, aby pomagać, często nawet własnym kosztem. Nie potrafił przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebował wsparcia. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że w pewnym momencie to on stanie po drugiej stronie…  Za Tomkiem trzy turnusy rehabilitacyjne. Efekty, choć przychodzą powoli, dają nam nadzieję na lepszą przyszłość. Ćwiczenia usprawniły jego górną partię ciała. Problem sprawiają biodra. W konsekwencji wypadku doszło do ich skostnienia, przez co niedługo czeka go kolejna operacja. Tomasz zawsze był bardzo aktywny i samodzielny. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej, co odbija się na jego stanie psychicznym. Ciężko mu pogodzić się z obecną sytuacją i faktem, iż praktycznie każda czynność dnia codziennego wymaga pomocy osób trzecich. Proces powrotu do zdrowia i sprawności jest wymagający i czasochłonny. Wierzymy, że półroczny pobyt w specjalistycznym ośrodku przyniesie wiele korzyści. Niestety, jego koszt jest ogromny… Widzimy, ile korzyści przyniosła rehabilitacja. Nie wiemy, jak dziękować Wam za okazane wsparcie. Każdy sukces Tomka jest w ogromnej mierze Waszą zasługą. Dotychczasowa pomoc przyniosła tak wiele korzyści. Proszę, nie zostawiajcie nas teraz w potrzebie. Dziękujemy za każdy gest! Rodzina

3 585,00 zł ( 4,33% )
Brakuje: 79 075,00 zł
Adam Jastrzębski
Adam Jastrzębski , 24 lata

Upadek z wysokości odebrał mi sprawność❗️POMÓŻ MI wrócić do dawnego życia❗️

Jeszcze do niedawna wiodłem bardzo aktywne życie zarówno zawodowe jak i prywatne. Wiele lat trenowałem akrobatykę. Moją pasją było robienie salt, wspinaczka i sporty dynamiczne. Jeden nieszczęśliwy dzień przekreślił prawie wszystko… Podczas jednego z wyjazdów ze znajomymi uległem wypadkowi. Spadłem na ziemię z wysokości 6 metrów łamiąc sobie przy tym kręgosłup i przerywając rdzeń kręgowy. Obudziłem się w szpitalu i usłyszałem, że jestem od pasa w dół sparaliżowany. To była jak dotąd najtrudniejsza chwila w moim życiu… Jestem młody, mam wiele marzeń i planów. Nie chcę, by nieszczęśliwe zdarzenie przekreśliło to wszystko. Obiecałem sobie, że będę walczył o powrót do sprawności, do życia sprzed wypadku.  Chcę prosić Was o wsparcie w opłaceniu rehabilitacji i sprzętu, bo wiem, że idą za tym ogromne koszty, niestety poza zasięgiem moim i moich najbliższych. Mimo skali urazu i faktu, że najprawdopodobniej nie stanę już na własne nogi jest cień szansy, że przy fachowej pomocy i ciężkiej pracy będę mógł na nowo wrócić do aktywnego życia. Ukończyłem studia na Politechnice Poznańskiej pracując przy tym zawodowo. Od października miałem rozpocząć studia magisterskie, ale wypadek utrudnia mi kontynuację edukacji. Bardzo chcę walczyć o swoją samodzielność i niezależność od innych. Chociaż wciąż trudno odnaleźć mi się w nowej sytuacji, nie poddam się. Za każde wsparcie będę Wam bardzo wdzięczny!  Adam 

108 830,00 zł ( 25,57% )
Brakuje: 316 702,00 zł
Weronika Domżalska
Weronika Domżalska , 23 lata

Czy 13 lat bólu znajdzie swój koniec❓ Pomóż Weronice❗️

Po ostatniej operacji nawet mimo rehabilitacji mój stan się pogorszył. Na początku były efekty, ale na ten moment są one niewystarczające. Dziś znów przychodzę z podziękowaniami za pomoc i prośbą o kolejną, ponieważ los pokazał, że jeszcze ze mną nie skończył. Praktycznie całe moje życie toczy się w cieniu leczenia i rehabilitacji, ale też wielkiego bólu i cierpienia. Wszystko to za sprawą okrutnej choroby, z jaką przyszło mi się mierzyć – wrodzoną wadą rdzenia kręgowego, a także długą listą współistniejących dolegliwości.  Kiedy miałam 14 lat, moja wada kręgosłupa znacznie się pogłębiła, a dolegliwości przybrały na sile, dlatego konieczna była operacja. Niestety, zabieg nie przyniósł oczekiwanych efektów... Co gorsze, badania wykazały, że w kanale kręgowym wytworzył się tłuszczak! Guz naciskał na nerwy, co w efekcie powodowało straszliwy ból, który całkowicie paraliżował moje życie.  Dzięki wsparciu udało mi się przejść jedną operację, potem drugą. Ale w ostatnim czasie przez znaczne pogorszenie bólowe kręgosłupa oraz wiele innych problemów postanowiłam zrobić prywatne badanie MRI. Wykazało ono powiększenie się tłuszczaka oraz ponowne zakotwiczenie rdzenia kręgowego! W grudniu 2023 miałam konsultację u dotychczasowego profesora i nie dostałam, niestety, dobrych wiadomości – moja sytuacja przerosła jego możliwości, bo aby mi pomóc, trzeba całkowicie usunąć tłuszczaka z kanału kręgowego. To bardzo skomplikowany zabieg, który wiąże się z ogromnym ryzykiem. Usunięcie tłuszczaka może zniwelować mój 13-letni ból, ale pod groźbą trafienia na wózek na dłuższy lub krótszy czas. Nie wahałam się. Postanowiłam szukać, gdzie tylko mogę. Najpierw w Polsce, potem za granicą – w Niemczech, Szwajcarii, Holandii, Danii… Ale największą szansę daje mi, niestety, zapewne najdroższa opcja w USA. W międzyczasie mój stan znowu się pogorszył i czasem nie miałam sił przejść z łóżka do biurka, przy którym pracuję zdalnie. Podczas chodzenia raptownie tracę czucie, poruszam się za pomocą kul albo wózka, chociaż ostatnio i tak jest coraz ciężej. Konsultacje to tony papierologii, ale otrzymałam informację zwrotną i termin konsultacji. Na ten moment mam też nadzieję, że ten konkretny lekarz, który zna podobne przypadki, będzie w stanie mi pomóc. Niestety, już teraz wiem, że kwota operacji będzie ogromna i nie dam rady odłożyć jej sama, dlatego chcę się na nią jak najlepiej przygotować. Nie na wszystko mamy wpływ. Kiedy już miało być dobrze, znowu spadł na mnie ciężar finansowy. Dlatego muszę schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc. Proszę, pomóż mi uleczyć mój schorowany kręgosłup.  Weronika

1 547 zł
Zofia Janusz
Zofia Janusz , 9 lat

Zosia potrzebuje operacji serduszka❗️

Zosia miała się urodzić i żyć tylko trzy dni… Los okazała się łaskawy, a tamte chwile mamy już dawno za sobą... Mama Zosi, w połowie ciąży, wykonała badania prenatalne. Prawdopodobieństwo wystąpienia wady genetycznej, to 1/6000. To bardzo mało. Ufff…uczucie ulgi. Dla pewności jeszcze wykonano test surowicy. Uznano, że rodzice mogą spać spokojnie. W takiej świadomości pozostali na kolejne kilka miesięcy. 32 tydzień. Okazuje się, że maluszek zaczyna spieszyć się z przyjściem na świat.  Podano sterydy, ale… podczas badań pojawiły się też pewne wątpliwości. W grę wchodziła wada serca. Diagnozę potwierdzono. Do wady serduszka doszła informacja o 21 chromosomie. Maluch urodzi się z Zespołem Downa. Rodzice usłyszeli słowa, które po dziś dzień bardzo bolą: „Jest to wada letalna. Państwa dziecko będzie żyło trzy dni, no może pięć. Wtedy jego serce przestanie bić”… Rodzice przez pięć kolejnych tygodni żyli w przekonaniu, że tak właśnie będzie. Że ich dziecko urodzi się po to, aby mogli je przywitać, przytulić…i pożegnać. Zosia urodziła się w niedzielę. Dzień jej odejścia w przybliżeniu wyznaczono na środę… potem przesunięto na piątek. Mama na własne życzenie wypisała się z porodówki, aby móc spędzić z nią całe życie. Życie, które liczone miało być w godzinach. Przypadek Zosi pokazuje, że nawet najmądrzejsi potrafią się pomylić. Zosia zaskoczyła wszystkich i w piątej dobie życia razem z rodzicami po prostu wyszła do domu. Wada serca jest częstym towarzyszem Zespołu Downa. I Zosię ten scenariusz nie ominął. Dzięki Wam udało się zoperować Serduszko Zosi i odczarować wyrok, który ciążył na niej od dnia narodzin! Armia ludzi o wspaniałych sercach wsparła to jedno małe serduszko, by mogło bić, żyć i cieszyć się tym życiem!

143 550,00 zł ( 61,33% )
Brakuje: 90 493,00 zł