Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ilona Zalipiecka
Ilona Zalipiecka , 3 latka

Ilonka kontra SMA! Ratuj❗️

Ilonka jest sensem mojego życia, najdroższym i najukochańszym skarbem. Kiedy się urodziła, wniosła wiele szczęścia do mojej codzienności. Niestety, ogromna radość szybko zamieniła się w strach i rozpacz, gdy córeczce została postawiona druzgocąca diagnoza! Przez pierwszy rok życia Ilonka rozwijała się prawidłowo. Z dumą patrzyłam, jak samodzielnie siada i staje na nóżkach. Gdy zaczęła chodzić, stawiała nogi bardzo szeroko i często się przewracała – znacznie częściej, niż inne dzieci. Zaniepokojona zaczęłam szukać pomocy u różnych lekarzy. Wiedziałam, że muszę działać szybko! Moja córeczka trafiła na oddział neurologiczny, gdzie przeszła wiele specjalistycznych badań, przeprowadzono także testy genetyczne. Wreszcie, po długich miesiącach szukania diagnozy, we wrześniu 2023 roku lekarze stwierdzili u Ilonki SMA! Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Ta diagnoza brutalnie zmieniła codzienność i przyszłość mojej córeczki. Przez chorobę jej mięśnie słabną, dlatego konieczne było szybkie rozpoczęcie leczenia i rehabilitacji. Każdy dzień stał się ciężką walką o zdrowie i sprawność Ilonki… A przecież nie tak powinno wyglądać jej dzieciństwo! Córeczka przyjmuje specjalistyczny lek, a także uczęszcza na intensywną rehabilitację. Staram się robić co w mojej mocy, by zapewnić jej wszystkie niezbędne wizyty oraz terapie. Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Walka Ilonki z SMA jest ciężka i trudna. Leczenie i rehabilitacja to też ogromny koszt, który przerasta moje możliwości… Nie mogę się jednak poddać! Wierzę, że z Waszym wsparciem stan zdrowia mojej córeczki może się poprawić! Błagam, pomóżcie! Krystyna, mama Ilonki

6 348,00 zł ( 62,15% )
Brakuje: 3 865,00 zł
Mateusz Szymański
Mateusz Szymański , 29 lat

Żołnierz otarł się o śmierć! Pomóż!

Najlepszy okres mojego życia zakończył się wraz z tragicznym wypadkiem. Nigdy nie myślałem, że mnie to spotka. Krótka chwila odebrała mi to, co zawsze było dla mnie najważniejsze – sprawność. Mam na imię Mateusz. Jestem żołnierzem zawodowym w czynnej służbie. Moja praca jest moją pasją i powołaniem. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Niestety, jednym z jej wymogów jest sprawność, której pozbawił mnie wypadek… 16 lipca 2024 roku wracałem z pracy na motocyklu. Nadjeżdżający samochód wymusił pierwszeństwo i we mnie uderzył. Bezwładnie zderzyłem się z drzewem, tracąc przytomność. Wszystko wiem jedynie z policyjnych notatek. Z wypadku nie pamiętam niczego prócz potwornego bólu. Do szpitala przetransportowano mnie helikopterem. Mój stan był tragiczny. Lekarze ledwo uratowali mi życie. Gdy się obudziłem, nie wiedziałem, co się dzieje. Okazało się, że wskutek zdarzenia moja lewa noga została zmiażdżona. Lekarze musieli ją amputować, inaczej czekałaby mnie śmierć. Dziś próbuję przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Boję się, że nie będę mógł robić tego, co kocham. Przed wypadkiem prowadziłem aktywny tryb życia, do którego chciałbym powrócić. Nie poddaję się tylko dzięki wsparciu mojej ukochanej żony i wspaniałej rodziny. Wierzę, że kiedyś będę sprawnym człowiekiem. By to osiągnąć, potrzebuję protezy oraz pilnej rehabilitacji. Niestety, ich koszt jest ogromny. Jeśli zechcesz pomóc mi w tej trudnej sytuacji, będę niezwykle wdzięczny... Teraz liczy się każdy gest! Pomocy! Mateusz

165 244,00 zł ( 44,37% )
Brakuje: 207 097,00 zł
Paweł Adamczyk
Paweł Adamczyk , 41 lat

Paweł walczy o lepsze jutro i życie bez bólu – potrzebna pomoc!

Od sierpnia ubiegłego roku moje życie zmieniło się nie do poznania. Codziennie zmagam się z wyzwaniami związanymi z moim zdrowiem, które stają się coraz bardziej przytłaczające. Zdiagnozowano u mnie spłyconą lordozę szyjną, a problemy z klatką piersiową, które powodują ucisk i kołatanie serca, znacznie pogłębiają zmiany w kręgosłupie. Te dolegliwości nie tylko sprawiają mi ogromny ból, ale też uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie, w tym pracę. Pisanie tych słów nie jest dla mnie łatwe, ale wiem, że muszę poprosić o pomoc. Koszty leczenia i rehabilitacji są wysokie, a moje możliwości finansowe niestety bardzo ograniczone. Potrzebuję regularnych terapii, które mogą pomóc mi odzyskać zdrowie i wrócić do pełnej sprawności. Niestety, nie jestem w stanie pokryć tych kosztów samodzielnie. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza darowizna, przyczyni się do mojego leczenia i da mi nadzieję na powrót do normalnego życia. Wasza pomoc może być kroplą nadziei w moim kielichu walki o zdrowie. Z góry dziękuję za każdą okazaną życzliwość i wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie. Liczę na Waszą hojność i serdeczność. Paweł

2 512,00 zł ( 47,21% )
Brakuje: 2 808,00 zł
Alicja Trzepała
Alicja Trzepała , 56 lat

Żyję nadzieją, że się uda... Pomóż mi walczyć z SLA❗️

Mam na imię Alicja. Jestem żoną, matką i babcią dwojga wnucząt. Jeszcze rok temu wychodziłam na spacery, sadziłam kwiaty w ogrodzie. Rok temu grałam w paletki z moją wnuczką. Prozaiczne czynności, które obecnie pozostają w strefie marzeń. Pierwsze objawy SLA zaczęły się u mnie właśnie rok temu, być może jeszcze wcześniej, ale nikt nie wiązał ich ze zmianami neurologicznymi. Miałam już problemy z kręgosłupem, zespołem cieśni nadgarstków i częstym bólem nóg, ale mój stan zaczął się pogarszać. Zaczęłam miewać coraz częstsze drętwienia i bóle mięśni kończyn. Czułam, że tracę siły… Zostałam skierowana na oddział reumatologiczny Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Tam okazało się, że przyczyna leży w naturze neurologicznej. W lutym zaczęłam tracić coraz częściej równowagę, potykać się i przewracać, mieć problemy z mówieniem, przełykaniem, epizody duszenia się… Wstępne diagnozy były różne: borelioza, tężyczka, neuropatia, miopatia… Ale dużo też czytałam na temat SLA i wiele objawów pasowało do opisu. Jednak nigdy nie pomyślałabym, że właśnie tak będzie brzmieć ostateczna diagnoza. W maju tego roku podczas kilkudniowej obserwacji i na podstawie wielu badań usłyszałam wyrok – Stwardnienie Zanikowe Boczne i brak szansy na leczenie, ponieważ lek nie istnieje. Jedyny dostępny spowalnia rozwój choroby, ale też nie w każdym przypadku. Załamać się? Walczyć? Myśli były różne… Jednak otworzyła się dla mnie furtka nadziei – leczenie komórkami macierzystymi, do którego mnie zakwalifikowano. Terapia jest płatna. Niestety, sporą część naszych oszczędności wydaliśmy na diagnostykę oraz wizyty prywatne u wielu lekarzy. W chwili obecnej poruszam się o kulach, nie wychodzę już sama z domu, ponieważ boję się upadku. Potrzebuję wsparcia w wykonywaniu wielu czynności dnia codziennego, z każdym tygodniem czuję, że mój stan się pogarsza. Ale ja się nie poddaję. Walczę dla siebie i mojej rodziny. Dlatego proszę Was o pomoc. Każda złotówka, każdy gest i udostępnienie ma znaczenie. Żyję nadzieją, że się uda... Alicja

78 000,00 zł ( 27,58% )
Brakuje: 204 766,00 zł
Artur Ciesielski
Artur Ciesielski , 47 lat

Możesz pomóc mu odzyskać dawne życie – Potrzebne wsparcie dla Artura❗️

Artur był zawsze wesołym i ambitnym człowiekiem. Jest tatą dwójki dzieci, od niedawna instruktorem nauki jazdy. Praca stała się jego pasją, bezpieczne poruszanie po drodze nawykiem. Ale nawet to nie wystarczyło, by zapobiec tragedii… W połowie kwietnia zdarzył się wypadek komunikacyjny, w wyniku którego doszło do uszkodzenia płata czołowego, a potem amputacji nogi powyżej kolana! Lekarze przez dwa miesiące walczyli o życie Artura… Teraz my walczymy o jego zdrowie i samodzielność. Artur cudem odzyskał świadomość. To pomogło i perspektywa powrotu do rodziny dała mu motywację do ćwiczeń. Ale ponieważ poważna infekcja w amputowanej nodze spowodowała, że do tej pory miał tylko rehabilitację przyłóżkową – wciąż jest całkowicie zależny od innych. Wśród nieszczęść i niepewności pojawiła się jednak nadzieja – noga w końcu zaczęła się goić! Teraz kolejnym krokiem jest kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Usprawnienia wymaga całe ciało: odzyskanie sprawności w lewej ręce z niedowładem, ćwiczenia wzroku, by zwiększyć pole widzenia… Niedługo będziemy też na etapie, na którym trzeba przygotować kikuta pod protezę, a końcowym etapem będzie nauka chodzenia, która pozwoli Arturowi ostatecznie wrócić do normalnego funkcjonowania. W całej tej tragedii zaświeciło dla nas Słońce, dając nadzieję, że Artur wróci do nas sprawny i zdrowy. Tego chcemy teraz najbardziej na świecie i wiemy, że turnus rehabilitacyjny może bardzo pomóc. Tym, co nie pomaga, jest rachunek za turnus. Potrzebujemy pomocy, by Artur mógł walczyć o powrót do rodziny, do swoich dzieci już całkowicie. Nasze życie jednego dnia zmieniło się o 180 stopni, ale Wasza pomoc może przywrócić je choć w części na właściwe tory. Każda pomoc jest dla nas nieoceniona. Natalia, narzeczona Artura

22 473,00 zł ( 11,77% )
Brakuje: 168 442,00 zł
Zuzia Kubiś
Pilne!
Zuzia Kubiś , 4 latka

Maleńka Zuzia kontra RAK... Walka wciąż trwa❗️Pomóż❗️

We wrześniu 2022 roku nasz świat się zatrzymał. Spadła na nas informacja, która zmieniła wszystko. Wiadomość o chorobie dziecka zwala z nóg. W przypadku, gdy przeciwnikiem jest rak, cios jest dwa razy mocniejszy...  Gdy otrzymaliśmy informację o diagnozie, nasza córeczka Zuzia miała niespełna trzy latka. Nowotwór złośliwy nadnercza – w naszych myślach słowa lekarza brzmiały jak wyrok. Już wtedy guz miał wielkość dziesięciu centymetrów! Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie. Nie było czasu do stracenia. Dziewięć cykli intensywnej chemioterapii sprawiło, że Zuzia wreszcie mogła przejść operację usunięcia lewego nadnercza i guza. Niestety, nie udało się go usunąć w całości, ponieważ otacza aortę i naczynia nerki. Byliśmy załamani. Bestialski wróg nadal był w organizmie naszego dziecka! Po megachemii oraz autoprzeszczepie komórek macierzystych przyszedł czas na radioterapię. Leczenie było wyczerpujące. Córeczce wypadły wszystkie włoski. Kiedy rówieśnicy Zuzi spędzali czas na ciekawskim odkrywaniu świata, córeczka walczyła o życie na oddziale onkologii. Szpital stał się naszym drugim domem. Każdego dnia baliśmy się o przyszłość naszego maleństwa. Bólu, jaki powoduje strach, nie da się opisać. Leczenie trwało prawie dwa lata. Dziękujemy za pomoc w jego pierwszych etapach. Na obecną chwilę, Zuzia jest po wszystkich cyklach immunoterapii. Dostała ich siedem, czyli o dwa więcej niż zazwyczaj. Wszystko przez nadal istniejącą resztkę guza na aorcie. Jesteśmy dobrej myśli, jednak przed nami jeszcze wiele pracy. Obciążenie organizmu po leczeniu i wycięciu nadnercza spowodowało, że nasze dziecko potrzebuje stałej kosztownej rehabilitacji i licznych kontroli u onkologa i endokrynologa. Proces walki z chorobą wpłynął także na to, że Zuzia musi nosić okulary. Dzięki Waszemu wsparciu uwierzyliśmy w dobro. Córeczka nadal potrzebuje pomocy. Guz wciąż jest naszym największym wrogiem. Będziemy wdzięczni za każdy drobny gest. Uratujcie nasze dziecko! Rodzice

4 194 zł
Adaś Badowski
Adaś Badowski , 22 miesiące

Ile moje maleństwo jeszcze wytrzyma? Proszę, pomóż Adasiowi!

Kiedy na świat przyszedł Adaś, moje życie nabrało sensu. Poczułam wtedy wielką misję rodzicielstwa, która opiera się na bezgranicznym oddaniu swojemu dziecku. Obiecałam sobie, że będę robić wszystko, by zapewnić mu wspaniałe dzieciństwo. Chciałam, aby nic mu tego nie odebrało. Niestety u syna pojawiły się problemy zdrowotne, które bardzo wpłynęły na nasze życie... Synek zmaga się z głęboką neutropenią oraz niezdiagnozowanym problemem z przyjmowaniem pokarmu. Od kilku miesięcy jest karmiony przez sondę, ponieważ jego maleńkie ciało nie potrafi przyjmować pokarmów. Została założona w momencie skrajnego niedożywienia dziecka, mimo że do dziś nie wiemy, co jest przyczyną jego niechęci do jedzenia...  Los od początku nie jest łaskawy dla mojego dziecka. Po urodzeniu Adaś podjął walkę z nadciśnieniem płucnym, a przez pierwsze 10 miesięcy życia zmagał się z zakrzepicą mózgu. Jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony. Choroby stały się bolesną codziennością syna. Przeszedł już sepsę, a w swoim króciutkim życiu był hospitalizowany 23 razy... Ile to moje maleństwo będzie w stanie jeszcze wytrzymać? Codzienność naszej rodziny jest przepełniona niepewnością. Każdy dzień wygląda tak samo: wizyty u lekarzy, badania, rehabilitacje, nagłe hospitalizacje... Synek obecnie jest pod opieką wielu specjalistów, ale moje możliwości powoli się wyczerpują. Największą nadzieją na poprawę jego stanu zdrowia są specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, które mogą pozwolić mu na samodzielne przyjmowanie pokarmu. Za kilka tygodni kończy mi się urlop rodzicielski. Niestety, nie mogę sobie pozwolić na urlop wychowawczy, bo straciłabym jedyne źródło utrzymania. Moim największym pragnieniem jest to, aby Adaś nie musiał korzystać z sondy. To mogłoby dać mu szansę na uczęszczanie do placówki żłobkowej. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Moim nadrzędnym celem, jak każdej matki, jest zapewnienie synkowi wszystkiego, czego potrzebuje. Niestety mój skromny budżet na wiele z tych rzeczy nie pozwala. Proszę, podarujcie mojemu dziecku szansę na zdrowie i spokojne dzieciństwo. Mama Adasia ➡️ FB Pomóżmy Adasiowi

38 552,00 zł ( 80,52% )
Brakuje: 9 321,00 zł
Rafał Gołda
Rafał Gołda , 53 lata

Leżał nieprzytomny na podłodze... W jego głowie pękł tętniak. Pomocy!

Mój tata zawsze marzył, by móc zabrać swojego wnuka na ryby, przekazać mu wiedzę i pokazać świat, który kochał. Jego garaż stał się miejscem, gdzie spędzał większość czasu na motoryzacyjnej pasji. Zamykał się w nim, godzinami doskonaląc swoje umiejętności. To wszystko zmieniło pęknięcie tętniaka... Mój tata to człowiek, który całe życie pokonywał przeciwności losu z niezmierną determinacją. Jako młody chłopak rozpoczął pracę w kopalni, gdzie niestety doszło do tragicznego wypadku, który zmienił jego życie na zawsze. Stracił nogę, ale nie stracił ducha. Tata nigdy się nie poddawał, zawsze szukał nowych źródeł radości i sensu życia. Jego miłość do motoryzacji oraz wędkarstwo stały się nowymi pasjami, które przynosiły mu siłę oraz motywację do działania. Niestety, poważna choroba dała o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie – we śnie, kiedy tata odpoczywał po dniu pełnym pracy. To wtedy w jego głowie pękł tętniak. Kiedy partnerka taty weszła do pokoju, tata leżał już na podłodze, całkowicie nieprzytomny. Wtedy nie byliśmy świadomi, że najgorsze miało dopiero nadejść... Tata został zmuszony do podjęcia walki o swoje życie na oddziale intensywnej terapii. Nigdy nie zapomnę emocji, które towarzyszyły rodzinie w tamtej chwili. Każdy dzień był wtedy batalią o jego zdrowie. Drżeliśmy o przyszłość taty. Nie mogliśmy sami nic zrobić, pozostało nam czekać i modlić się... Obecnie tata przebywa w szpitalu, ale po jego opuszczeniu, będzie musiał przejść intensywną rehabilitację, która da mu szansę na powrót do normalnego życia. Niestety, jej koszty w prywatnym ośrodku są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Tata ma dla kogo żyć – cała rodzina codziennie czeka na wieści o zdrowiu oraz modli się o jego powrót do domu. Najmniejsza wpłata może zapewnić najlepszą opiekę medyczną i rehabilitację. Wsparcie finansowe jest teraz kluczowe, aby tata mógł wrócić do domu oraz swojego wnuka, z którym marzy o wspólnych chwilach nad jeziorem. Patrycja z bliskimi

7 744,00 zł ( 3,98% )
Brakuje: 186 618,00 zł
Dominika Białk
Pilne!
Dominika Białk , 44 lata

Każdy mój dzień to strach❗️Jestem mamą – muszę walczyć❗️

Ostatni rok był prawdziwym koszmarem. Chemia wypalająca żyły, operacje, szpitalne ściany… Przeszłam już tak wiele i nie zamierzam się poddawać. Jestem córką, siostrą, żoną i mamą dwóch wspaniałych dziewczyn. Mam dla kogo żyć i będę o to życie walczyć! Gdy wyczułam guzek w piersi, od razu udałam się do lekarza. Byłam spanikowana, ale powtarzałam sobie, że na pewno to nic takiego… W badaniu USG widoczny był guz. Lekarz poinformował mnie, że konieczna jest biopsja. Poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami… Wyniki były jednoznaczne – RAK PIERSI. Przerzuty były już w węzłach chłonnych… Rozpoczęła się walka o moje życie, na którą nie byłam przygotowana. Przeszłam chemioterapię, radioterapię i 3 operacje. Straciłam też drugą pierś, bo ryzyko, że nowotwór również w niej się zjawi, było ogromne.  Nie da się opisać słowami takich doświadczeń… Teraz już doskonale rozumiem, dlaczego ludzie nazywają je onkologicznym piekłem. Każdego dnia błagałam, by wycieńczające leczenie się zakończyło… Jednak tak się nie stało… Lekarze zdecydowali, że konieczna jest hormonoterapia. Zalecono mi też przyjmowanie nierefundowanego leku. W moim przypadku ryzyko wznowy jest bardzo duże. Lek daje mi nadzieję, że moja walka w końcu dobiegnie końca. Niestety, jego cena zwala z nóg… Miesięczny koszt to ponad 6 tysięcy złotych! A aby terapia była skuteczna, musi trwać dwa lata.  Każda wizyta kontrolna to dla mnie niewyobrażalny lęk. Nie mogę ponownie przez to wszystko przechodzić. Nie mogę pozwolić, by moje córeczki znów musiały się bać, że mnie stracą. Chcę żyć, zestarzeć się u boku mojego męża, zobaczyć, ja moje dzieci budują własną przyszłość. Dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc. Ta terapia to dla mnie ogromna szansa… Dominika

118 925,00 zł ( 76,71% )
Brakuje: 36 087,00 zł