Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartosz Czesnowicz
Bartosz Czesnowicz , 44 lata

Tylko kosztowna operacja daje mi szansę na złagodzenie skutków choroby! POMOCY!

Dokładnie 1 stycznia 2023 roku poczułem niepokojący, silny ból głowy.  Przez kolejne dni ból narastał, z czasem stał się nie do wytrzymania. Po tygodniu nieustępliwego cierpienia trafiłem do szpitala, gdzie szybko otrzymałem okrutną diagnozę… Niezwłocznie przewieziono mnie na oddział neurologiczny, gdzie specjaliści zlecali kolejne badania. Poza uporczywym bólem głowy nie miałem innych objawów, co dodatkowo dziwiło lekarzy. Gdy przyszły wyniki odwiedził mnie ordynator. Już po jego minie mogłem stwierdzić, że nie otrzymam dobrych wieści. Powiedział, że to STWARDNIENIE ROZSIANE. Byłem załamany! Kiedy wracałem ze szpitala do domu, wiedziałem, że moje życie się zmieni, ale nie sądziłem, że choroba zacznie się rozwijać tak szybko. Po pół roku od otrzymania diagnozy zacząłem odczuwać drżenie kończyn i głowy. Dziś jest ono nie do wytrzymania i uniemożliwia mi samodzielne funkcjonowanie. Każdy kolejny dzień to dla mnie wyzwanie. Wstaję tylko w ostateczności, staram się poruszać o chodziku, kulach, za pomocą elektrycznego wózka inwalidzkiego…  Dotychczas lekarze rozkładali ręce z niemocy, nie znaleźli odpowiedzi, dlaczego choroba postępuje u mnie tak szybko. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Mam szansę na przejście operacji wszczepienia do mózgu elektrody oraz czipu, który łagodziłby moje objawy nawet do 90%! Niestety taki zabieg jest niesamowicie drogi, a do tego nie mam zbyt wiele czasu, aby zdobyć środki.  Nie jest prosto prosić o pomoc, szczególnie kiedy jeszcze niedawno to ja starałem się pomagać innym. Niestety choroba postępuje w zawrotnym tempie i nie mam czasu do stracenia. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie są ludzie, dla których mój los nie będzie obojętny. Każda złotówka jest ważna i daje mi szansę na lepsze życie! Bartek 

134 718,00 zł ( 90,45% )
Brakuje: 14 219,00 zł
Marta Kołtowska
Marta Kołtowska , 69 lat

Przeczytaj apel kochającego męża! Pomóż Marcie walczyć o sprawność!

W marcu 2024, w czwartym roku emerytury moja żona musiała poddać się operacji neurochirurgicznej. W jej mózgu, w samym rdzeniu uaktywnił się naczyniak. Fachowcy orzekli, że trzeba go usunąć, ostrzegając przy tym lojalnie o możliwych powikłaniach. Niestety, to, czego obawialiśmy się najbardziej, stało się rzeczywistością... Doszło do prawostronnego porażenia, a w konsekwencji zakłócenia pracy prawego oka, zakłócenia mowy i niedowład prawych kończyn. Całkowite wyłączenie z wszelakiej aktywności. A co najgorsze, bardzo przykre uczucie uzależnienia od innych… Moja żona jest obecnie niesamodzielna, porusza się na wózku inwalidzkim i we wszystkich czynnościach życiowych jest zdana na pomoc. Jestem u jej boku dzień i noc, robię wszystko, by ją wspierać i wszystko, by mimo tej sytuacji na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Jednak widzę, jak bardzo chciałaby sama sobie radzić, a jeszcze bardziej móc znów pomagać innym! Marta łączyła karierę zawodową z troską o rodzinę. Była inżynierem budownictwa wodnego, wychowaliśmy razem trójkę dzieci, a ona – kosztem własnej kariery – opiekowała się wnukami, troszcząc się o nie, aż osiągnęły wiek przedszkolny. Po przejściu na emeryturę nie zwolniła tempa – działała społecznie, prowadziła Koło Związku Emerytów, była członkiem stowarzyszeń, a jako skarbnik Klubu Petanque „Lajkonik” w Krakowie, zjednywała sobie wszystkich swoją pozytywną energią. Nawet w wieku emerytalnym zaczęła aktywnie uprawiać sport, startując w zawodach jako licencjonowany zawodnik. Na bulodromach brylowała poczuciem humoru, będąc osobą pozytywnie odbieraną przez wszystkich i korzystnie wpływającą na integrację środowiska, nie tylko senioralnego. A ja byłem i jestem z niej bardzo dumny! Jedyną drogą powrotu do sprawności jest dla żony rehabilitacja neurologiczna. Bezpośrednio po operacji Marta spędziła ponad dwa miesiące w ośrodku rehabilitacji NFZ. Specjaliści ocenili, że jest duża szansa przywrócenia wszystkich funkcji neurologicznych pod warunkiem dalszego prowadzenia intensywnej terapii. I tak też się dzieje, jednak od tej pory musimy płacić za to sami... Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie finanse. Emerycki budżet naszej rodziny nie pozwala na wiele. By móc wrócić do aktywności społecznej, a nawet sportowej i dalej cieszyć otoczenie swoją obecnością, żona potrzebuje wsparcia. Dziękuję za każdą złotówkę, która przybliży nas do dnia, kiedy na twarzy mojej ukochanej Marty znów zagości uśmiech pełen siły i nadziei. Włodzimierz, mąż Marty

31 899,00 zł ( 19,29% )
Brakuje: 133 421,00 zł
Arleta Konopka
Arleta Konopka , 62 lata

Niedawno pochowałam córkę, którą odebrał mi rak... Dziś sama walczę o życie❗️Pomocy❗️

Jak to bywa w wielu przypadkach, choroba bardzo mnie zaskoczyła. Jeszcze nie otrząsnęłam się po śmierci mojej 35-letniej córki, która przegrała walkę z guzem trzustki, gdy moja młodsza córka z rodziną uległa poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Było bardzo źle, ale cudem przeżyli… Nie myślałam, że po takiej traumie będę musiała walczyć również o swoje życie. Przecież limit zła już mi się wyczerpał. Los okazał się jednak wyjątkowo okrutny… W marcu 2023 roku wyczułam guza w prawej piersi. Jeszcze się łudziłam, że to nic groźnego, że na pewno wszystko będzie dobrze… Niestety. Po długiej diagnostyce okazało się, że to nowotwór złośliwy sutka z przerzutami do węzłów chłonnych. Musiałam poddać się mastektomii oraz usunięciu wszystkich węzłów pachowych. Przeszłam ciężką chemioterapię, a później radioterapię. Mój organizm jest wycieńczony, a teraz musi stawić czoła również hormonoterapii. Na szczęście okazało się, że istnieje lek, który może uratować moje życie. Jest jednak bardzo drogi i nierefundowany… Miesięczne leczenie, które musi trwać przez dwa lata, to około 6 tysięcy! Sama nie jestem w stanie go opłacić… Z powodu choroby i wycieńczenia musiałam zrezygnować z dodatkowej pracy. Gdyby nie ta nagła diagnoza, pewnie dziś pracowałabym dalej. Cieszyłabym się czasem z rodziną, z wnukami, popołudniami spacerowałabym po parku, jeździłabym na narty… Dziś walczę o każdą chwilę... Nigdy nie byłam na Mazurach ani w Bieszczadach. Wierzę, że jestem jeszcze w stanie je zobaczyć. Wierzę, że nie tak kończy się moja historia… Jestem wdzięczna Bogu, że mój organizm jeszcze się nie poddał, że nadal mogę patrzeć na uśmiech moich bliskich… Proszę, pomóż mi w tej nierównej walce! Arleta

27 934,00 zł ( 14,58% )
Brakuje: 163 556,00 zł
Dastin Cyza
Dastin Cyza , 6 lat

Autyzm odbiera mojemu synkowi dzieciństwo! Pomóż mu!

Dobrze pamiętam ten moment, gdy dowiedziałam się o ciąży. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie! Od początku nie mogłam się doczekać naszego pierwszego spotkania oraz widoku jego ślicznych oczek. Z niecierpliwością oczekiwałam jego narodzin, jednocześnie tworząc w głowie szczęśliwe scenariusze naszego wspólnego życia. Gdy pierwszy raz wzięłam go w ramiona, wyzwoliło się nieopisane uczucie matczynej miłości. Pierwsze chwile życia synka wyglądały dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Dastin urodził się zdrowy. Niestety los postanowił wywrócić nasze życie do góry nogami... Przyglądając się innym dzieciom, zaczęłam zauważać, że syn miewa problemy z rozwojem. Postanowiłam skonsultować to z lekarzami. Moje obawy się potwierdziły. Po szeregu badań stwierdzono u niego autyzm dziecięcy. Wtedy mój świat doszczętnie się zawalił. Mieszkamy w małej miejscowości, gdzie dostęp do lekarzy jest bardzo ograniczony. Aby zapewnić Dastinowi odpowiednie leczenie i rehabilitację, musimy jeździć do innych miast. Synek nie potrafi komunikować swoich potrzeb, nie mówi oraz potrzebuje specjalnego żywienia. Zapewnienie mu niezbędnego leczenia oraz sprzętu rehabilitacyjnego jest bardzo kosztowne. To, co już posiadamy, nie wystarcza. Dastin nadal zmaga się z problemami z równowagą oraz dotykiem, a jego dieta to specjalne jedzenie medyczne.  Dzięki włączeniu do codzienności oprogramowania Mówik komunikacja z Dastinem stałaby się łatwiejsza, co byłoby ogromnym krokiem naprzód. Jednak koszt takiego sprzętu znacznie przekracza nasze możliwości. Dlatego dziś zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Dzięki Wam Dastin otrzyma szansę na dalszy rozwój i lepsze zrozumienie świata, który go otacza. Mój syn mógłby robić rzeczy, które od zawsze były ograniczane przez autyzm – bawić się oraz uczyć. Nie pozwólmy, aby brak środków zatrzymał postępy, które syn już osiągnął. Wasza pomoc to więcej niż tylko pieniądze – to nadzieja na lepszą przyszłość dla całej naszej rodziny. Proszę, pomóżcie Dastinowi w tej trudnej walce. Wspólnie możemy sprawić, że jego życie stanie się choć trochę łatwiejsze. Monika, mama Dastina

333 zł
Ewa Lorek
Pilne!
Ewa Lorek , 66 lat

Ukochana Ewa walczy z GUZEM MÓZGU❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w niezwykle trudnej chwili. Moja kochana mama Ewa została zdiagnozowana z glejakiem, złośliwym nowotworem mózgu z kilkoma dużymi ogniskami. Glejak to jeden z najbardziej agresywnych rodzajów raka, który podstępnie rozwija się w komórkach glejowych w mózgu. Choroba ta niestety rozwija się szybko i wymaga intensywnego leczenia, które jest nie tylko wyczerpujące, ale i bardzo kosztowne. Wykryte zmiany są agresywne i dużych rozmiarów oraz powodują rozległy obrzęk i stan zapalny uciskający na kolejne obszary mózgu. Stopniowo zanika u mamy zdolność mówienia, poruszania się i wykonywania innych podstawowych czynności. Jest to druzgocące dla osoby, która 2 miesiące temu nie miała żadnych objawów. Wszystko nastąpiło tak gwałtownie i niespodziewanie... Nikt w Polsce nie chciał podjąć się leczenia operacyjnego zmian wykrytych u mamy. Byliśmy odsyłani kilkukrotnie z hasłem "nie da się" albo "nie operujemy takich zmian"... Aż znaleźliśmy jedynego neurochirurga, który guza usunie w całości. Mowa tu o dr. Witoldzie Libionce ze szpitala w Kluczborku. Operacja odbędzie się już w sierpniu – mamy bardzo mało czasu na zebranie potrzebnej kwoty, co spędza nam sen z powiek. Kwota zabiegu i późniejszego leczenia wraz z dojazdami, wizytami i opieką pooperacyjną to około 200 tys. zł. Obecnie mama przechodzi trudny czas, a my wraz z nią, bo nie ma nic gorszego niż patrzeć na cierpienie najbliższej osoby, dla której nie ma szans na ratunek. Mama walczy z chorobą, bólem i lękiem, nie porusza się, jest bardzo nerwowa, bo nie może się komunikować – guz uciska na ośrodki mowy w mózgu. Potrzebuje całodobowej opieki. Mama nie spożywa samodzielnie posiłków i trzeba pomagać jej we wszystkich czynnościach życia codziennego. Błagam wszystkich o pomoc dla mojej ukochanej mamy, która gaśnie z dnia na dzień. Proszę o pomoc nie tylko osoby zdrowe, ale też tych, którzy są w stanie zrozumieć nasze położenie, bo przechodzili przez coś podobnego w życiu. Mama zawsze była dla nas wsparciem i pomocą w każdej sprawie. Teraz jest całkowicie od nas zależna. Jest to dla nas tragedia – diagnoza była dla wszystkich nagłym szokiem i nigdy nie przypuszczalibyśmy, że taka sytuacja wydarzy się w naszym życiu. Proszenie o wsparcie jest dla nas niezwykle trudne, ale chcemy wspierać mamę w tej walce na wszystkie możliwe sposoby. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, choć proszenie o pomoc nie przychodzi nam łatwo. Każda złotówka jest na wagę złota i przybliża nas do celu, jakim jest zapewnienie mamie najlepszej możliwej opieki i szansy na wyzdrowienie. Prosimy o każdą, nawet najmniejszą wpłatę, która przybliży nas do wspólnego celu. Jeżeli nie jesteś w stanie dołożyć swojej cegiełki w postaci materialnej, proszę udostępnij i poinformuj swoich bliskich o zbiórce – to nic nie kosztuje. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać więcej. Dziękujemy za każdą formę wsparcia – zarówno finansową, jak i za udostępnienie tej informacji dalej. Koszty leczenia znacząco przewyższają nasze możliwości finansowe. Jeśli nie zbierzemy odpowiedniej kwoty, to do szeregu obecnych problemów zdrowotnych dojdzie kolejny, czyli kredyt. Spłacenie takiej kwoty jest dla nas niewykonalne, zaś opieka nad mamą wymaga albo skorzystania z profesjonalnej pomocy, albo obecności kogoś z nas w domu. To z kolei oznacza rezygnację z pracy zawodowej, aby pomagać mamie w codziennym życiu. Każda wpłata przybliża do celu – uratowanie życia najważniejszej osobie w życiu, ukochanej mamy. Anna Elzanowska - córka

8 335,00 zł ( 3,91% )
Brakuje: 204 431,00 zł
Piotr Strzelczak
Piotr Strzelczak , 27 lat

UWAGA!❗️Strażak toczy najważniejszą walkę - walkę o życie! Ratuj❗️

Mój brat to najdzielniejszy strażak, jakiego przyszło mi dotąd poznać. Niejednokrotnie stawiał czoła najgroźniejszym żywiołom, ryzykując własne życie, by ocalić innych. Jego odwaga, determinacja i bezinteresowna chęć niesienia pomocy sprawiły, że stał się wzorem dla wielu. To człowiek, który zawsze był na pierwszej linii frontu, zwłaszcza w momentach, gdy każda sekunda decydowała o czyimś życiu. Piotr to nie tylko strażak, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu, który z oddaniem służył swojej społeczności. Dziś ten dzielny bohater sam potrzebuje naszego wsparcia. To czas, abyśmy teraz to my, mogli stanąć u jego boku i pomóc mu w tej najważniejszej walce – walce o życie. Piotr często mówił: „Strażakiem się jest zawsze, niezależnie, gdzie będę mógł nieść pomoc”. Jako Honorowy Dawca Krwi, zawsze stawiał potrzeby innych na pierwszym miejscu. Przez lata swojej służby wykazał się niezwykłą brawurą, wrażliwością i profesjonalizmem. Dzięki takim ludziom jak mój brat, możemy czuć się bezpieczni, wiedząc, że wśród nas są bohaterowie gotowi do poświęceń. Niestety, życie napisało dla Piotra ponury scenariusz. 5 lipca 2024 roku, w wyniku poważnych problemów zdrowotnych, trafił do szpitala z podejrzeniem padaczki. Wcześniej przebywał na oddziale z powodu wirusowego zapalenia opon mózgowych... W trakcie dalszych badań okazało się, że w prawej półkuli mózgu mojego brata są krwiaki śródmózgowe!Potem wystąpił niedowład lewostronny, a jego stan zdrowia dramatycznie się pogorszył. Konieczna była natychmiastowa operacja odbarczenia krwiaka mózgu. Po niej Piotr został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, z której do dziś się nie wybudził. Obecnie Piotr jest wentylowany mechanicznie, a jego stan zdrowia jest KRYTYCZNY! Lekarze robią, co mogą, ale potrzebny jest specjalistyczny turnus rehabilitacyjny, który może dać bratu szansę na wybudzenie i powrót do zdrowia. Niestety, liczba placówek specjalizujących się w rehabilitacji pacjentów w takim stanie jest niewielka, a koszty są ogromne. Piotr marzył o założeniu rodziny. Rok temu wziął ślub, wspólnie z żoną kupili dom. Był pełen życia, planów i marzeń, które teraz stanęły pod wielkim znakiem zapytania. Ten dzielny strażak, który tyle razy ratował ludzkie życie, dziś sam potrzebuje pomocy. Dlatego całą rodziną zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe na turnus rehabilitacyjny, który może uratować Piotra. Najmniejsza wpłata przybliży nas do momentu, kiedy Piotr znów będzie mógł cieszyć się życiem, wrócić do swoich bliskich oraz do służby, którą tak kocha. Siostra Karolina z rodziną

57 135,00 zł ( 15,86% )
Brakuje: 302 929,00 zł
Leon Czajka
Pilne!
Leon Czajka , 52 lata

NOWOTWÓR odmienił codzienność Leona... Potrzebne Twoje wsparcie❗️

Od zawsze, mimo różnych przeciwności losu, starałem się myśleć pozytywnie i czerpać z życia garściami. Niestety, w 2022 roku wszystko drastycznie i nieodwracalnie się zmieniło. Z dnia na dzień musiałem rozpocząć najtrudniejszą walkę mojego życia – walkę z NOWOTWOREM! Wszystko zaczęło się od silnej gorączki, która pojawiła się nagle i w jednej chwili pozbawiła mnie energii. Wyczerpany trafiłem do szpitala, gdzie przeszedłem wiele różnych badań. Niedługo później usłyszałem diagnozę, która brzmiała jak wyrok: nowotwór płuca! Przez chorobę, z każdym dniem coraz ciężej było mi oddychać, zacząłem też bardzo szybko się męczyć. Moją codziennością nagle stały się chemioterapia, pobyty w szpitalu oraz badania. Jednak mimo rozpoczęcia leczenia, z czasem pojawiły się przerzuty… Każdego dnia walczę o to, by utrzymać choć namiastkę mojego dawnego życia. To trudne zadanie – nawet przy małym wysiłku szybko się męczę. Do tego przez problemy z oddychaniem nie mogę przebywać na zewnątrz podczas upałów. Z tego powodu większość czasu spędzam w domu. Najgorsze są jednak noce. Czasem boję się spać, bo właśnie leżąc, najczęściej mam napady duszącego kaszlu. Nie mogę w pełni nabierać powietrza do płuc, bo od razu zaczynam kaszleć. Trudno mi uwierzyć, że tak teraz wygląda moje życie… Chciałbym móc częściej przebywać wśród ludzi, znów swobodnie rozmawiać i się śmiać. Marzenie o tym, że będzie jak dawniej, jest odległe. Jednak ogromnym ułatwieniem mojej codzienności byłby skuter inwalidzki. Dzięki niemu mógłbym swobodniej się przemieszczać i choć trochę poczuć się jak dawniej… Chemioterapia z każdą dawką coraz bardziej osłabia mój organizm. Nie mogę jednak poddać się w walce z chorobą! Zawsze starałem się radzić sobie sam, ale tym razem muszę zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie. Leczenie to ogromny koszt, tak samo, jak zakup skutera. Sam nie dam rady uzbierać potrzebnej kwoty. Proszę, pomóżcie! Leon

230,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 26 366,00 zł
Izabela Langner
Izabela Langner , 19 lat

Choroba nieznanego pochodzenia odbiera mi siły❗️POMOCY❗️

Kiedy byłam mała zatracałam się w myślach, jak to będzie, gdy będę już dorosła. Perspektywa skończenia osiemnastu lat, była dla mnie niczym otwarcie drzwi na nowe możliwości. Chciałam żyć pełnią życia, kolekcjonować wspomnienia i zdobywać nowe doświadczenia. Młodość i brak ograniczeń – tak to widziałam oczyma wyobraźni. Wtedy zaatakowała mnie nieznana choroba… Wszystko zaczęło się, gdy miałam zaledwie 16 lat. Tuż po przejściu COVID-19 zaobserwowałam niepokojące dolegliwości. Najpoważniejszą z nich było drastyczne i szybkie chudnięcie, które nasunęło lekarzom podejrzenie nowotworu. Nie rozumiałam, co się dzieje – wszystko działo się tak szybko, a rak kojarzył mi się tylko z jednym… Nie chciałam umierać! Na szczęście po wykonaniu wielu badań, lekarze wykluczyli ten kierunek diagnozy. Z jednej strony kamień spadł mi z serca, z drugiej wiedziałam, że to oznacza brak odpowiedzi na pytanie: co tak naprawdę mi dolega? Zalecono mi poszerzenie diagnostyki w kierunku chorób metabolicznych lub reumatycznych. Jednocześnie musiałam zostać objęta stałą opiekę psychiatry i psychologa.  Nie tylko z uwagi na  chorobę, ale również przez chroniczny stres przeżywany z powodu braku finalnej diagnozy. Cierpiałam nie tylko ja, ale również cała moja rodzina. Moim jedynym marzeniem jest odzyskanie zdrowia i możliwości przeżywania tego, co najpiękniejsze w okresie młodości. Chciałabym móc się realizować, znaleźć świetną pracę i żyć bez strachu o to, czy jutra nie odbierze mi choroba nieznanego pochodzenia. Tułaczka po specjalistach i szpitalach w ostatnim czasie była dla mnie wycieńczająca. Do obecnych już dolegliwości doszły silne skurcze w rękach i nogach. Było tak źle, że w pewnym momencie moje mięśnie były zbyt słabe, abym mogła samodzielnie się poruszać. Moment, gdy usiadłam na wózku inwalidzkim był dla mnie niesamowicie trudny. Dzięki intensywnej rehabilitacji dziś znów chodzę samodzielnie, ale boję się jak dalej będzie wyglądał przebieg choroby…  Bardzo źle znoszę sytuację, która mnie dotyka. Potrzebuję dalszej psychoterapii oraz pieniędzy na koszty leczenia i diagnostyki. Choć tracę siły, cały czas mocno wierzę, że wyjdę z tego i wyzdrowieję. Światełkiem w tunelu okazała się Pani doktor specjalizująca się w trudnych przypadkach. Jestem umówiona na wizytę, która odbędzie się już 14 września. Wierzę, że to moja szansa!  Moja droga do zdrowia, jest niesamowicie wyboista, a co za tym idzie, również kosztowna. Dziękuję, że otoczyliście mnie wsparciem – cieszę się, że tak dużo osób podało mi pomocną dłoń. Niestety koszty każdego dnia rosną i nie jestem w stanie im sprostać pomimo wsparcia najbliższych. Jeśli jesteś w stanie dalej mi pomóc – proszę wpłać, chociaż najmniejszą kwotę, stań w moich szeregach i zawalczmy wspólnie o moje lepsze jutro! Izabela

4 001,00 zł ( 25,07% )
Brakuje: 11 957,00 zł
Michał Pacholczyk
Pilne!
Michał Pacholczyk , 56 lat

Michał walczy z najgroźniejszym NOWOTWOREM MÓZGU❗️Pomóż mu wygrać życie❗️

Śmiertelna choroba przewartościowała świat całej naszej rodziny. Cieszymy się każdym dniem mimo niepewności, która je wypełnia, nasycamy każdą chwilą spędzoną razem. Mimo wielu zakrętów, rozpaczliwych momentów, nie poddajemy się. Bo gdy w grę wchodzi życie ukochanej osoby, nigdy nie można się poddać! Nasz koszmar zaczął się w lutym, kiedy mąż zaczął mieć problemy z pamięcią, mową oraz niedowładem prawostronnym. Po serii dziwnych objawów Michał trafił do szpitala. Jednak nawet w najgorszych snach nikt z nas nie spodziewał się tego, co tam usłyszeliśmy – “Przykro nam, w głowie pani męża znaleźliśmy guza wielkości 5 cm!". Po licznych badaniach usłyszeliśmy dokładną diagnozę, że jest to glejak IV stopnia, czyli guz mózgu o najbardziej złośliwym charakterze. Michał został poddany ciężkiej operacji wycięcia guza, po której był leczony obciążającą dla organizmu radio i chemioterapią. Niestety, rokowania w przypadku glejaków nie są pomyślne. Tego typu nowotwory odrastają zazwyczaj w przeciągu kilku miesięcy. Przeżycie wynosi od kilkunastu miesięcy do kilku lat od postawienia diagnozy. Nie chcemy, by Michał był kolejną z osób, których dotyczą te przerażające statystyki. Nie możemy bezczynnie czekać na rozrost komórek nowotworowych. Próbujemy wszelkich możliwych metod wspomagających leczenie, ponieważ Michał bardzo chce i ma dla kogo żyć. Nadzieją na dalsze życie jest terapia immunologiczna dostępna w klinice w Kolonii w Niemczech. Niestety, jest ona bardzo kosztowna. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć całych kosztów leczenia, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do celu – ocalenie życia ukochanego męża i taty! Na co dzień Michał jest bardzo zdolnym stolarzem, jest to jego praca i pasja. Niestety w trakcie choroby pojawiło się drżenie rąk, które uniemożliwia mu wykonywanie swojego zawodu. Michał nigdy nikomu nie odmówił pomocy i do każdego podchodził z sercem. Jest kochanym i ciepłym człowiekiem, który chciałby chociaż częściowo powrócić do swojego dawnego życia. Prosimy, wspólnymi siłami pomóżmy Michałowi odzyskać życie, które kocha, wrócić do ludzi, którzy go kochają i potrzebują. Drodzy przyjaciele, znajomi i wszyscy ludzie dobrej woli – walczmy razem o zdrowie Michała! Liczy się każda złotówka! Dziękujemy za Wasze wsparcie i dobre słowo! Żona Michała, jego synowie i przyjaciele

335 833,00 zł ( 70,15% )
Brakuje: 142 891,00 zł