Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Kądziela
Piotruś Kądziela , 5 lat

Diagnoza nie może być wyrokiem❗️POTRZEBNA POMOC❗️

Już w ciąży, podczas drugich badań prenatalnych okazało się, że przezierność karkowa synka jest znacznie powiększona. Lekarze poinformowali nas, że może to świadczyć o poważnych wadach rozwojowych, czy chorobach genetycznych. Byliśmy przerażeni! Zalecono nam wykonanie amniopunkcji i dodatkowych badań krwi. Badania wyszły prawidłowo. Powiedziano nam, że synek urodzi się zdrowy! Niestety z czasem okazało się, że żyliśmy w błędzie… Poród przebiegł prawidłowo, szybko wypisano nas ze szpitala. My jednak czuliśmy, że z Piotrusiem dzieje się coś złego. Synek miał ogromne problemy z jedzeniem, nie lubił gdy braliśmy go na ręce, bardzo dużo spał, był wiotki, nie było z nim żadnego kontaktu wzrokowego. Baliśmy się, że jest niewidomy. W związku z nasilającymi się obawami nad prawidłowym rozwojem naszego dziecka dostaliśmy skierowania do wielu specjalistów. Był to bardzo trudny czas, w Polsce wybuchła pandemia. Nie poddaliśmy się jednak i szukaliśmy odpowiedzi aż dostaliśmy się do poradni chorób metabolicznych i genetycznych w Krakowie.  Tam powiedziano nam, że Piotruś posiada cechy dysmorfii twarzoczaszki, jest bardzo wiotki, ma asymetrię i wskazane jest wykonanie badań genetycznych. Na wyniki czekaliśmy 6 miesięcy. W międzyczasie synek odbył diagnostykę na oddziale neurologii, gdzie wykonano mu rezonans mózgu, odwiedziliśmy kilkanaście poradni specjalistycznych w związku z różnymi zaburzeniami rozwoju. Od 4. miesiąca życia Piotruś zaczął rehabilitację, która trwa do dziś. Diagnoza, którą otrzymaliśmy podcięła nam skrzydła, zabrała oddech i wszelkie nadzieje. Dowiedzieliśmy się, że nasze kochane dziecko cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną Syndrom Baker-Gordon, która wiąże się z poważną niepełnosprawnością ruchową i znacznym upośledzeniem umysłowym. Większość dzieci, które chorują nigdy nie stanęło na nóżkach. Dodatkowo do listy zaburzeń rozwojowych w związku z obecnością wariantu w genie SYT1 zaliczany jest brak mowy, silna skolioza, deformacje stóp, padaczka, duże problemy ze wzrokiem, silny zez,  problemy z jedzeniem i żuciem pokarmu, dysbioza jelit, problemy z serduszkiem, znacznie osłabiona odporność. Tak też jest u Piotrusia, który w 100% wpisuje się w te objawy… Świadomość tego, na co choruje nasz Skarbek i fakt, że pozostałe nasze dzieci są zdrowe i nie są nosicielami tej strasznej choroby, zamiast nas złamać, dodała nam sił. Znamy przecież przeciwnika, wiemy, z czym się mierzymy, będziemy o niego walczyć do ostatnich sił, do ostatniego tchu!  Tak rozpoczęła się historia naszego walecznego Piotrusia, który mimo swoich niepełnosprawności walczy jak lew o każdą najmniejszą umiejętność. Synek  uczęszcza regularnie na 9 różnych zajęć fizjoterapeutycznych w tygodniu, jeździ na turnusy rehabilitacyjne i uczęszcza na liczne terapie poznawcze. Codziennie pokazuje, jak przekraczać granice, które są niemal niemożliwe do pokonania. Nasze dziecko miało być dzieckiem leżącym, a raczkuje z prędkością światła i próbuje wstawać na swoich krzywych stópkach. Ograniczają nas tylko finanse. Koszty turnusów, sprzętu, rehabilitacji i terapii są ogromne. Potrzebujemy pomocy i wsparcia, aby móc kontynuować walkę o rozwój naszego Malucha. Piotruś każdego dnia walczy z osłabionym napięciem mięśniowym, skoliozą i deformacją stópek. Próbuje się z nami komunikować, wprowadziliśmy więc komunikację alternatywną. Ma zastoje moczu w pęcherzu, przez co musimy więc poszerzyć diagnostykę nefrologiczną. Mimo że nie jest już niemowlęciem nie potrafi przeżuwać i gryźć, potrzebujemy więc dodatkowych stymulacji buzi. Lista potrzeb się nie kończy, ale musimy dać radę. Dla naszego synka zrobimy wszystko, co w naszej mocy, ale potrzebujemy wsparcia… Diagnoza nie może być wyrokiem! Tylko z Waszym wsparciem damy radę! Liczy się każda złotówka! Rodzice Piotrusia

2 621,00 zł ( 2,46% )
Brakuje: 103 762,00 zł
Sebastian Martyka
Sebastian Martyka , 37 lat

Chcemy dalej dbać o syna, lecz mamy coraz mniej sił! Potrzebna pomoc!

Jesteśmy rodzicami Sebastiana, który urodził się jako wcześniak z niedotlenieniem mózgu. Z powodu komplikacji, nasz syn przez całe życie zmaga się ze spastycznym porażeniem czterokończynowym. Każdy dzień to walka o jego sprawność! Kiedy Sebastian rósł, zauważaliśmy u niego coraz większe zwiotczenie mięśni. Niestety jego stan pogarszał się tak bardzo, że syn musiał zacząć poruszać się na wózku inwalidzkim. Rozpoczął też konieczną rehabilitację, jednak z każdym dniem jest coraz trudniej… Staramy się pomagać Sebastianowi najlepiej, jak możemy. Wspieramy go w codziennych czynnościach, lecz jesteśmy coraz starsi i mamy coraz mniej siły! Każdy wyjazd do lekarza i na rehabilitację wiąże się z ręcznym przesadzaniem syna z wózka do samochodu i z samochodu na wózek... Na domiar złego wózek, który kiedyś udało nam się zdobyć dla syna, zaczął się psuć! Rehabilitacja nie przynosi już tak dobrych rezultatów, jak kiedyś. Boimy się, że nasz syn wkrótce nie będzie już w stanie sam się poruszać. Chcemy dalej dbać o Sebastiana i pomagać mu w walce o lepsze jutro, jednak ogromną przeszkodą są pieniądze… Niezbędny sprzęt rehabilitacyjny, wózek, wizyty u specjalistów, a także samochód przystosowany do potrzeb osoby z niepełnosprawnością to ogromny koszt, z którym ciężko nam samym sobie poradzić. Prosimy, pomóżcie nam, by codzienność Sebastiana stała się choć trochę łatwiejsza! Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie! Rodzice

7 958 zł
Ania Tarczyło
Pilne!
Ania Tarczyło , 45 lat

Niedawno straciła męża, dziś walczy z rakiem❗️Uratuj strażaczkę, mamę trójki dzieci❗️

Ania to dla nas bliska przyjaciółka, ciocia, wspaniała mama trójki dzieci. Zawsze mogliśmy zwrócić się do niej w trudnej sytuacji. Nigdy nie pozostawała obojętna na nasze problemy. W ostatnim czasie jej życie runęło w gruzach… Kilka miesięcy temu wydarzyła się ogromna tragedia. Ania pochowała swojego ukochanego męża, przez co stała się jedynym żywicielem rodziny. Niewyobrażalne zdarzenie było początkiem serii kolejnych fatalnych wieści. Nikt z nas nie spodziewał się tego, co miało nadejść. Jej zdrowie zaczęło się pogarszać. Zaniepokojona udała się do lekarza, który zalecił wykonanie serii specjalistycznych badań. Nie mieliśmy pojęcia, że diagnoza okaże się tak brutalna. W czerwcu 2024 roku zdiagnozowano u Ani raka szyjki macicy!  Na domiar złego, okazało się, że nowotwór jest nieoperacyjny. Czeka ją długie i kosztowne leczenie oraz rehabilitacja, na które dziś nie jest w stanie sobie pozwolić. Powoli dochodzi do nas fakt, że nasza kochana Ania, mama trójki dzieci, może odejść na zawsze… Nie możemy do tego dopuścić! Ania od zawsze angażuje się we wszelkie akcje charytatywne. Chętnie uczestniczy w zbiórkach, festynach... Zawsze można na nią liczyć. Jest wieloletnim, honorowym dawcą krwi oraz strażakiem Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie aktywnie uczestniczy w akcjach ratowniczych i pożarniczych. Podczas pożarów wielokrotnie była gotowa ratować życie innym. Teraz to ona potrzebuje pomocy. To nie jest czas na umieranie. Wierzymy, że nasza przyjaciółka ma przed sobą piękną przyszłość. Bez środków na leczenie ten scenariusz jest zagrożony… Ania jest zawsze uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia, mimo przeszkód, jakie napotyka po drodze. Całe swoje życie poświęca swojej rodzinie i przyjaciołom. Nie możemy zawieść Ani. Jej dobroć i poświęcenie podarowane innym, muszą do niej wrócić! Drżymy ze strachu o jej życie. Liczy się każdy grosz, każda złotówka, aby wesprzeć i odciążyć cudowną mamę Grzesia, Julii i Bartka. Będziemy wdzięczni za Waszą pomoc. Pomóżmy Ani, tak jak ona pomaga innym! Uratujmy ją przed okrutnym wyrokiem losu! Bliscy Ani

35 581,00 zł ( 66,89% )
Brakuje: 17 611,00 zł
Fabian Skalmowski
Fabian Skalmowski , 7 lat

Fabian w wieku zaledwie 7 lat przeszedł przeszczep serca! Pomóż❗️

Fabiś ma kilka lat, a jego małe serduszko z każdym uderzeniem jest coraz słabsze. Patrzę na niego bezsilna. Jedyną nadzieją dla synka jest przeszczep serca. Bez niego, moje dziecko zostanie skazane na śmierć. Boję się każdego dnia, boję się każdej nocy. Przeraża mnie fakt, że może nadejść moment, gdy jego serce po prostu się zatrzyma... Czy mogę liczyć na Wasze wsparcie, aby uratować mojego synka? Fabian urodził się z jedną z najcięższych wad serca – HLHS, co oznacza, że jego serduszko jest tylko w połowie sprawne. Lewa komora, która powinna pompować natlenioną krew do całego ciała, wcale się nie rozwinęła. Przez pierwsze dni swojego życia synek walczył o to, by w ogóle mógł oddychać. Gdy miał zaledwie 16 dni, przeszedł pierwszą operację na otwartym sercu. Miała ona mu dać szansę na lepsze życie. Z każdym miesiącem stan zdrowia mojego dziecka się pogarszał. Fabian musiał przejść drugą operację, jeszcze trudniejszą od poprzedniej. Później nadszedł kolejny cios – konieczność wstawienia sztucznej zastawki trójdzielnej w wieku zaledwie dwóch lat.  Od tamtego czasu codziennie monitoruję krzepliwość krwi Fabianka, co może zadecydować o jego życiu lub śmierci. W lipcu tego roku usłyszałam coś, czego nie chciałabym słyszeć – jedyna zdrowa komora serca zaczyna słabnąć! Fabisiowi brakuje sił, jego organizm jest coraz słabszy, a ja tonę we łzach, bo wiem, że bez nowego serduszka mój synek nie przeżyje! 22 lipca 2024 roku Fabiś został zakwalifikowany do przeszczepu serca. Został wpisany na listę biorców narządów. To dla nas jedyna nadzieja, ale ta nadzieja jest pełna strachu. Czy zdążymy? Czy nowe serce przyjdzie na czas? Czy będę musiała pożegnać się z moim synkiem? To pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi... Fabisiowi zostało bardzo mało czasu. Aby przetrwać do przeszczepu, musimy regularnie jeździć na badania, kontrolować jego stan zdrowia oraz podawać leki, które utrzymują go przy życiu. Koszty leczenia, rehabilitacji i podróży są ogromne, a przed nami długa, niepewna droga. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. Każda forma wsparcia, to dla nas nadzieja. Nadzieja, że Fabiś dostanie szansę na nowe życie, a jego małe serduszko będzie dalej biło. Dziękuję za każdą złotówkę, za każdą modlitwę i za każdą myśl skierowaną w stronę mojego synka. Razem możemy uratować moje dziecko! Mama Fabianka ➡️ Fabiankowe Serduszko

6 209 zł
Emilka Pochanke
Emilka Pochanke , 7 lat

Ta zbiórka to jej jedyna szansa... Pomocy!

Przyjście córeczki na świat wiązało się z ogromnym stresem. Wszystko przez liczne wady, które odbierają jej sprawność. Wiele razy pomogliście nam w potrzebie. Bardzo za to dziękujemy! Niestety, walka wciąż trwa. Czy możemy nadal na Was liczyć? Z ogromną miłością czekaliśmy na dzień narodzin Emilki. Wyobrażaliśmy sobie, jak będzie wyglądać, kiedy ją przytulimy, co jej powiemy… Mieliśmy wiele planów i marzeń dotyczących jej przyszłości. Wszystko to rozwiał moment, w którym usłyszeliśmy, że nasza córeczka jest poważnie chora. Emilsia urodziła się z poważnymi wadami... Miała rozszczep kręgosłupa, przepuklinę oponowo-rdzeniową, wodogłowie oraz zespół di George'a – dziurę w serduszku i bardzo słabą odporność. Przeżyliśmy szok, ale na rozpacz nie było czasu, bo zaczęła się dramatyczna, nierówna walka o życie...  To był dla nas bardzo ciężki czas, którego dziś nie da się wspominać bez łez... Wdała się sepsa, która mogła być zabójcza dla naszej malutkiej, chorej córeczki. Ciągłe zakażenia krwi… Naszym drugim domem stała się szpitalna sala, bo to tu była nasza mała córeczka, która walczyła o życie… Lekarze przygotowywali nas na najgorsze. Emilka była w bardzo złym stanie, nie pracował żaden organ poza jej serduszkiem… Walczyła o życie, a po czterech trudnych miesiącach tę walkę wygrała. Nasza dzielna dziewczynka, która zachwyca nas swoją siłą! Wkrótce rozpoczął się nowy etap walki – walka o zdrowie. Nie było czasu do stracenia. Pojedynek ze śmiercią odcisnął na naszej córeczce straszliwe piętno… Emilka rozwija się znacznie wolniej niż inne dzieci, a wszystko, co udaje jej się osiągnąć, to tylko efekt długiej i ciężkiej rehabilitacji. Bez niej córeczka nie umiałaby raczkować, siedzieć, stać... Jej ciało jest na to za słabe. Obdarzona wsparciem specjalistów, ma jednak szansę się rozwijać! Emilcia umie raczkować, wstaje sama na nóżki, umie się przemieszczać, jeśli może się czegoś chwycić. Chodzi w ortezach i porusza się na wózku aktywnym. Mogłaby jednak chodzić samodzielnie, bez niczyjej pomocy! Córeczka ma ogromną szanse być samodzielna w przyszłości, ale do tego potrzebna jest ogromna ilość rehabilitacji... Kilkuletnie dziewczynki znają jedynie beztroskę i radosny smak dzieciństwa... Emilka przeszła już bardzo dużo. Stanęła oko w oko ze śmiercią, ale walczyła jak lwica i jest z nami. Jest cudowną, wesołą dziewczynką, spełnieniem naszych marzeń. Uśmiech na ogół nie znika jej twarzy... Uwielbia zwierzęta – kocha swojego pieska, bardzo lubi konie i kotki. Jedynym sposobem, by pomóc naszej córeczce, jest dalsza rehabilitacja. Znakomite efekty dają szczególnie turnusy rehabilitacyjne, na których Emilcia dzielnie pracuje pod okiem wykwalifikowanych specjalistów. Niestety, są bardzo kosztowne… Bywają dni, w których jesteśmy bezsilni. Pragniemy, by córeczka była zdrowa i sprawna. Bez Waszej pomocy może się to jednak nie udać... Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze, wsparcie. Dołączcie do misji, podczas której wspólnie wywalczymy szczęśliwą przyszłość naszego dziecka!   Kasia i Bartek, rodzice Emilki

2 475,00 zł ( 9,88% )
Brakuje: 22 557,00 zł
Marcin Szczotka
Marcin Szczotka , 30 lat

Wesprzyj leczenie Marcina❗️ Twoja pomoc doda mu sił do dalszej walki!

Mam na imię Marcin. W 2018 roku usłyszałem diagnozę, która wywróciła moje życie do góry nogami – choroba Hodgkina, nowotwór układu chłonnego. Od tego czasu czuję się, jakbym stał na krawędzi przepaści. Choć próbuję się bronić, każdy krok prowadzi mnie coraz głębiej w ciemność. Moje ciało i dusza uginają się już pod ciężarem chorób, które nieustannie mnie atakują… W ramach leczenia przeszedłem dwa przeszczepy szpiku i liczne wlewy chemioterapii… W międzyczasie, na skutek wypadku komunikacyjnego, doznałem poważnego urazu biodra. Później wszystko spadało na mnie lawinowo: zakrzepica żył głębokich, wtórny niedobór immumolgobulin, obustronne zapalenie płuc, ostre zapalenie trzustki, zapalenie mózgu, napady padaczki… Mógłbym wymieniać bez końca. To zbyt wiele cierpienia, jak dla jednego człowieka... W ostatnim czasie lekarze zdiagnozowali także martwicę kości. Największe spustoszenie badania uwidoczniły w lewym biodrze, w związku z czym czeka mnie wszczepienie endoprotezy… Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przecież mam zaledwie 30 lat! Wyjazdy do szpitala i na wizyty, badania, lekarstwa – tak od kilku lat wygląda moje życie. Chciałbym mieć plany i marzenia jak inni ludzie. Niestety, moje życie stanęło w miejscu, a jego najwierniejszymi towarzyszami są STRACH i BÓL. Jestem z tym wszystkim zupełnie sam. Czuję się zagubiony i bezradny. Codziennie walczę o przetrwanie, ale zaczyna brakować mi sił. Błagam o pomoc, bo bez niej dalsze leczenie może okazać się niemożliwe. Bóg zapłać za każdą złotówkę! Marcin

14 430 zł
Artur Czajkowski
Pilne!
Artur Czajkowski , 52 lata

Rak odebrał Arturowi zdrowie i głos! Potrzebna pomoc!

To było jak uderzenie młotem. Zwykła wizyta kontrolna rozpoczęła koszmar, który drastycznie zmienił moje dotychczasowe życie. Nagle stanąłem oko w oko z okrutnym przeciwnikiem – NOWOTWOREM! Tego dnia miałem tylko sprawdzić poziom cholesterolu. Podczas badania lekarz stwierdził u mnie dużego guza tarczycy i natychmiast skierował na USG, które potwierdziło obecność guza. Biopsja wykazała, że to złośliwy nowotwór tarczycy! W tamtym momencie moje życie się zatrzymało. Do tej pory byłem energicznym, aktywnym mężczyzną. W jednej chwili straciłem zdrowie i musiałem rozpocząć walkę, by je odzyskać! Ciężko było mi pogodzić się z tym, co mnie spotkało, lecz wiedziałem, że nie mogę się poddać! 12 sierpnia 2024 roku trafiłem na stół operacyjny i lekarze usunęli guza. Niestety operacja, która miała mnie uratować, uszkodziła moją krtań i głos! To było kolejnym ciosem, przez który jeszcze ciężej było mi się podnieść… Udało mi się pogodzić z tym, że do końca życia będę musiał przyjmować hormony. Nie potrafię jednak pogodzić się z utartą głosu! Czuję się bezradny i zagubiony… Marzę o tym, aby móc znów swobodnie rozmawiać z bliskimi, śmiać się i śpiewać! Obecnie mój stan zdrowia musi być stale kontrolowany. Jestem zdany na kosztowną rehabilitację głosową, konieczna będzie też kolejna operacja na strunach głosowych. Tylko ona da mi szansę na odzyskanie głosu! Zawsze wolałem pomagać innym, niż samemu prosić o pomoc. Niestety, życie miało inny plan. Wizyty lekarskie i rehabilitacja to ogromny koszt… Twoje wsparcie pomoże mi odzyskać głos i wrócić do dawnego, aktywnego życia. Z góry dziękuję za każde wsparcie! Artur

962,00 zł ( 3,34% )
Brakuje: 27 762,00 zł
Elena Zajk
Elena Zajk , 7 lat

Po stracie córki musiałam zaopiekować się wnuczką... Pomóż!

Tragiczny wypadek odebrał mi ukochaną córkę. Nie miałam nawet czasu, by ją opłakać. Musiałam stanąć na wysokości zadania i zatroszczyć się o moją małą wnuczkę. Gdy Elenka straciła mamę, miała tylko dwa latka… Wnusię wychowuję samotnie. Staram się jak mogę, by zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. W naszym życiu przeważają dni pełne smutku. Elenka bardzo tęskni za swoją mamą. To bardzo wrażliwa dziewczynka, która nie radzi sobie z emocjami. Niedawno poznałam tego główną przyczynę… Wnuczka zmaga się z autyzmem. Zawsze podejrzewałam, że trudności Elenki mają poważną przyczynę. Niestety, droga do diagnozy była bardzo długa... Wnusia od zawsze była bardzo pobudzona i hałaśliwa. Nie rozumiała przyjętych norm społecznych. Miała swój świat, do którego nikogo nie chciała dopuścić. Takie zachowania występują do dziś. Komunikacja jest możliwa, jednak bywają dni, w których spektrum nam ją utrudnia. Elenka wymyśla swoje słowa, konstruując własny język. Wybiórczość pokarmowa sprawia, że często buntuje się przed każdym posiłkiem. Diagnoza przyszła niedawno. Wiedząc, z czym wnusia się zmaga, mam szansę zapisać ją do dobrego specjalisty. Niestety, specjalistyczne terapie i turnusy rehabilitacyjne generują ogromne koszty. Wychowuję Elenkę sama, więc nie jest nam łatwo. Potrzebuję pomocy w opłaceniu rehabilitacji mojej wnusi. Pragnę zawalczyć o jej sprawność. Nie chcę, by tragiczny wypadek odebrał jej szansę na szczęśliwą przyszłość. Nasza rodzina wycierpiała już wystarczająco dużo. Jeśli zechcecie pomóc nam w tym trudnym czasie, będę za to ogromnie wdzięczna! Babcia Elenki

1 076 zł
Anna Stich
Anna Stich , 36 lat

Choroba odbiera Ani siły❗️POMOCY❗️

Moje problemy zdrowotne zaczęły się już w 2015 roku, jednak wtedy nie miałam pojęcia jak bardzo się nasilą. Miałam delikatne zachwiania równowagi, które z czasem stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Później pojawiły się też problemy z sercem. Przez wiele lat szukałam odpowiedzi co tak naprawdę mi dolega. Podejrzenia lekarzy skupiały się na chorobie genetycznej. Dopiero w 2021 roku otrzymałam finalną diagnozę, która odmieniła moje życie… Mam klinicznie zdiagnozowaną ataksję móżdżkową Friedreicha – rzadką dziedziczną chorobę neurodegeneracyjną. Schorzenie powoduje problemy z chodzeniem, przez postępujący zanik móżdżku, słabą koordynację ruchową, zaburzone czucie głębokie, problemy z wyraźnym mówieniem, pisaniem, oraz zaburzenia przewodnictwa słuchowego. Choroba postępuje bardzo szybko i obecnie poruszam się już za pomocą chodzika, a dłuższe dystanse muszę pokonywać na wózku inwalidzkim. Potrzebuję stałej i intensywnej rehabilitacji wspierającej mnie zarówno fizycznie jak i neurologicznie. Tylko dzięki wsparciu specjalistów i regularnym ćwiczeniom jestem w stanie spowolnić rozwój choroby.  Niestety terminy na NFZ są bardzo odległe, a ja nie mam czasu do stracenia… Dlatego muszę prosić o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie Anioły, które będą w stanie otworzyć swoje serca i mi pomóc. Za każdą formę wsparcia i modlitwy z całego serca dziękuję!  Anna

22 715 zł