Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tadzio Iwicki
Pilne!
Tadzio Iwicki , 5 miesięcy

Wada serca Tadzia zagraża jego życiu - potrzebna PILNA pomoc❗️Operacja już niedługo!

Gdy na świat przychodzi dziecko, dla rodziców zaczyna się zupełnie nowy rozdział życia – pełen miłości, nadziei i marzeń o przyszłości. Każdy uśmiech, każdy pierwszy krok, każdy dźwięk wydobywający się z małych ust jest skarbem, który pragnie się chronić. Ale co zrobić, gdy zamiast radości, przychodzi strach? Gdy zamiast pewności, że wszystko będzie dobrze, pojawia się przerażająca diagnoza? Nasz synek Tadzio od samego początku musiał stawić czoła wielkim przeciwnościom losu. Już podczas pierwszych badań prenatalnych usłyszeliśmy, że jego serduszko nie rozwija się prawidłowo. Niestety te informacje były tylko początkiem.... Jeszcze w czasie trwania ciąży wykonywano mi amniopunkcję, aby sprawdzić, czy genetycznie jest wszystko dobrze. Czekanie na wyniki badania genetycznego to jeden z najczarniejszych okresów w naszym życiu... Wynik okazał się nieprawidłowy – wykryto mikroduplikacje w chromosomie Xq28. Mutacja może powodować niepełnosprawność intelektualną albo problemy behawioralne np. autyzm. Z każdym kolejnym tygodniem ciąży pojawiały się nowe nieprawidłowości w rozwoju. Po narodzinach synka okazało się, że rzeczywistość przerosła nasze najgorsze obawy. U Tadzia zdiagnozowano zagrażającą życiu wadę serca! Słowa lekarzy zburzyły cały nasz świat, zmieniając codzienność w walkę o każdy kolejny oddech. Serce synka, które powinno być symbolem życia i siły, stało się źródłem największych obaw i cierpienia. Każde jego uderzenie, zamiast przynosić spokój, stało się nieustannym przypomnieniem o kruchości życia... Od urodzenia Tadzio musiał mieć podawany specjalny lek, który pozwalał mu oddychać. W szóstej dobie życia jego stan gwałtownie się pogorszył i trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie konieczne było wspomaganie oddechu za pomocą respiratora. Tadzio przeszedł wtedy pierwszą operację swojego malutkiego serduszka, a każda minuta w szpitalu była dla nas jak wieczność. Po wielu tygodniach spędzonych na oddziale intensywnej terapii udało się nam wrócić do domu. Niestety, nie na długo... Cztery dni później znów trafiliśmy do szpitala. Spędziliśmy tam kolejne 3,5 tygodnia, walcząc o każdą chwilę spokoju i zdrowia dla naszego synka. Tadzio cierpi nie tylko z powodu wady serca. Istnieje także podejrzenie braku śledziony, co sprawia, że każda infekcja jest dla niego niezwykle niebezpieczna. Każda gorączka to dla nas potencjalna sepsa, która może zagrażać jego życiu. Żyjemy w ciągłym strachu o zdrowie naszego synka. Obecnie przebywamy w domu i próbujemy nadrobić czas spędzony w szpitalu. Tadzio potrzebuje intensywnej rehabilitacji, codziennego podawania leków i szczególnej opieki. Potrzebna jest też kolejna operacja serca. Nasz kardiolog zalecił konsultację  przypadku synka w specjalistycznym ośrodku, gdzie jest szansa na uratowanie dwóch komór serca Tadzia. Dostaliśmy zielone światło z kliniki w Genewie, gdzie operuje się dzieci z ciężkimi wadami serca. Operacja ma odbyć się już na początku 2025 roku!  Dlatego prosimy Was o pomoc. Nawet najmniejsza wpłata to dla Tadzia szansa na lepsze życie. Synuś jest naszym małym wojownikiem, ale nie poradzi sobie bez Waszego wsparcia.  Dziękujemy z całego serca za każdą wpłatę i udostępnienie! Mama Tadzia ➡️ Serduszko puka w rytmie Tadzia ➡️ Życie Tadzia możesz uratować też przez udział w licytacjach na Facebooku - Licytacje dla Tadzia

204 829,00 zł ( 16,12% )
Brakuje: 1 065 066,00 zł
David Ammirato
David Ammirato , 43 lata

Pomóż Davidowi wrócić do sprawności!

Dwa lata temu nasze życie diametralnie się zmieniło. Rzeczywistość rzuciła nam kłody prosto pod nogi w postaci choroby mojego szwagra... Problemy ze zdrowiem Davida wpłynęły funkcjonowanie całej naszej rodziny...  David, człowiek od zawsze przepełniony energią i pełen zaangażowania, nagle zachorował. Od tamtej pory spędził wiele miesięcy w szpitalu, przeszedł niezliczoną ilość badań, a mimo to wciąż nie otrzymał jednoznacznej diagnozy. Niestety, choroba w znacznym stopniu wpłynęła na jego życie, powodując funkcjonalne zaburzenia chodu oraz neurologiczne problemy, które doprowadziły do niedowładu połowiczego. Obecnie jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Problemy zdrowotne zabrały mu nie tylko sprawność fizyczną, ale także uzależniły od innych osób. Życie prywatne, zawodowe i rodzinne Davida uległo drastycznym zmianom. Każdy dzień to nowe wyzwanie, a proste czynności, które kiedyś były rutyną, stały się teraz niemożliwe do wykonania bez pomocy innych. Jednak kilka tygodni temu pojawiła się iskierka nadziei. Wizyta w renomowanym ośrodku rehabilitacyjnym pokazała, że istnieje szansa na poprawę stanu zdrowia Davida oraz powrót do względnej sprawności. Niestety, koszt czterotygodniowego pobytu w tym ośrodku jest dla naszej rodziny nieosiągalny. Opłacenie leczenia, codziennej opieki i rehabilitacji wyczerpały nasze oszczędności, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Zwracamy się do Was z gorącą prośbą o pomoc w zebraniu środków na pobyt w tym ośrodku rehabilitacyjnym. Pragniemy zbliżyć się do celu, jakim jest odzyskanie choćby częściowej sprawności Davida i jego powrót do normalnego życia. Sami nie damy rady udźwignąć tych kosztów. Wierzymy, że z Waszą pomocą jednak uda się to osiągnąć.  Z góry dziękujemy za wszelkie wsparcie. Każda wpłata, udostępnienie, ciepłe słowo oraz gest solidarności to ogromny dar dobroci. Razem możemy dokonać cudów! Anna i bliscy 

23 000,00 zł ( 54,06% )
Brakuje: 19 544,00 zł
Mateusz Darczuk
Mateusz Darczuk , 37 lat

Mateusz przeszedł przeszczep płuc! To nie koniec walki! Pomóż!

Walka o zdrowie mojego syna trwa już ponad trzydzieści lat. Robię co mogę, by mu pomóc, jednak z każdym dniem tracę coraz więcej siły. Trudno mi patrzeć na krzywdę, którą wyrządzają Mateuszowi choroby. Boję się, co z nim będzie, gdy mnie zabraknie… Moje dziecko od ósmego miesiąca życia choruje na astmę oskrzelową, która utrudnia mu prawidłowe oddychanie. Pobieranie tlenu to podstawowa ludzka czynność. Problemy z tego wynikające wiążą się z ogromnymi kłopotami. W 2020 roku u Mateusza zdiagnozowano szybko postępującą rozedmę płuc, przez którą przebywał w szpitalu dwa miesiące. Byłam przerażona. Do ogromnej teczki medycznej dokumentacji dołączyły jej powikłania. Od tamtej pory nigdzie nie ruszał się bez koncentratora tlenu. Później bez respiratora… Choroby układu oddechowego wyrządzały coraz większe szkody, a lekarze zaczęli załamywać ręce. W Warszawie usłyszałam, że jedynym ratunkiem dla mojego dziecka jest przeszczep płuc. Jego stan był bardzo zły. Zaczęła się przerażająca walka o życie. Bałam się, że Mateusz umrze. Na własną rękę rozpoczęłam poszukiwania ośrodka transplantacyjnego. Na szczęście, zakończyły się one sukcesem. W marcu 2024 roku mój syn miał przeszczep, bez którego nie dałby sobie rady… Kiedy myślałam, że nasze problemy się zakończyły, rozpoczęły się kolejne kłopoty. Ostre uszkodzenie nerek oraz przewlekłe wirusowe zapalenie wątroby sprawiają ogromny paraliżujący ból. Silne leki są w jego przypadku koniecznością. Boję się o przyszłość Mateusza. Nasze oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Potrzebujemy środków na dalsze leczenie i dojazdy do odpowiednich lekarzy. Nie wyobrażam sobie naszego życia bez Waszej pomocy. Sytuacja jest krytyczna. Błagam o wsparcie! Mama

3 225,00 zł ( 10,1% )
Brakuje: 28 690,00 zł
Marek Głowniak
Marek Głowniak , 50 lat

Mój tata uległ tragicznemu wypadkowi❗️Ratunku❗️

W życiu bywają chwile, które zmieniają nasz spokojny świat w piekło przepełnione szokiem, strachem i niepewnością... Spadają nieoczekiwanie, dziurawiąc serca, rozdzierając duszę. To chwile, które sprawiają, że wszystko, co wydaje się trwałe, nagle staje się kruche. Tak było z tragicznym wypadkiem samochodowym, który dotknął najbliższą mi osobę – ojca... 30 lipca 2024 roku mój tata uległ poważnemu wypadkowi w okolicach Sulechowa. Jako doświadczony kierowca tira zawsze dbał o bezpieczeństwo na drodze. Niestety tego dnia nie udało się uniknąć tragedii. W wyniku tego strasznego wypadku ojciec doznał licznych obrażeń, które zagrażają jego zdrowiu i ŻYCIU.  Tata ma połamane żebra oraz mostek, cierpi z powodu poważnych uszkodzeń płuc, które wymagały zszycia. Dodatkowo życie utrudnia niedowład lewej ręki, a urazy głowy powodują silne bóle. Jego stan wymaga intensywnej rehabilitacji pourazowej oraz wsparcia specjalistów z poradni neurochirurgicznej, neurologicznej i ortopedycznej. Koszty leczenia i rehabilitacji są trudne do oszacowania, ale wiemy, że będą one ogromne. Obecnie tata nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, dlatego niezbędna jest długotrwała terapia, stymulacja umysłowa oraz opieka fizjoterapeutyczna. Dzięki temu mógłby powrócić do pełni zdrowia.  Tata to człowiek pełen pasji i energii. Prowadził własny warsztat samochodowy, a później firmę transportową. Żeglarstwo, samochody, łowienie ryb, kajaki, jazda na rowerze i rolkach to tylko niektóre z jego pasji. Zawsze miał mnóstwo pomysłów, które realizował z niezmiennym zapałem. Jego siła ducha, nawet w obliczu tak trudnych wyzwań, jest godna podziwu – wciąż walczy o siebie i przyszłość. Jako jedynak, jestem odpowiedzialny za zapewnienie tacie odpowiedniej opieki, ale jej koszty są przytłaczające. Dlatego zwracam się z prośbą o Waszą pomoc. Wszelkie wsparcie finansowe pozwoli na opłacenie specjalistów. Z góry dziękuję za każdy gest dobrego serca skierowany w naszą stronę! Dominik

5 187 zł
Dariusz Chruścicki
Pilne!
Dariusz Chruścicki , 51 lat

Darka zaatakował NOWOTWÓR❗️Śmiercionośna choroba nie odpuszcza❗️POMÓŻ❗️

Choroba Darka spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Wiedzieliśmy, że mąż jest w grupie ryzyka, jednak nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że ciemne chmury nadejdą akurat nad naszą rodzinę. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok śmierci. Dziś nie mogę zrobić nic, tylko błagać o pomoc!  W marcu 2022 roku mąż zaczął się skarżyć na uporczywy ból brzucha. Był tak silny, że mój ukochany nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Wiedziałam, że dzieje się coś poważnego. Darek niezwłocznie udał się do lekarza, który skierował go na kolonoskopię. Badanie jednak trzeba było przerwać, przez ogromnego guza! Wyznaczono kolejny termin, na którym badanie zostało przeprowadzone już w kompletnym znieczuleniu. Została wykonana także biopsja. Gdy otrzymaliśmy wyniki, poczuliśmy, jak życie wali nam się na głowę... Nowotwór jelita grubego IV stopnia z przerzutami do wątroby! Błagałam, aby obudzić się z tego koszmaru! Niestety, to nie był koniec złych wieści… Lekarze poinformowali nas, że guz jest zbyt duży, aby go usunąć. Operacja mogłaby wyłącznie pogorszyć stan zdrowia męża. Jedyną możliwością było rozpoczęcie chemioterapii paliatywnej, wyłonienie stomii i wspomaganie Darka równolegle suplementami… Tak trwamy do dziś. Nowotwór wykańcza organizm męża, a my walczymy o jego każdy dzień.  Darek jest tatą czwórki dzieci, wspaniałym mężem, dobrym człowiekiem. Nie rozumiem, dlaczego akurat jego musiał dopaść tak okrutny przeciwnik. Nasza sytuacja jest ciężka, kosztów cały czas przybywa, a ja czasem muszę wybierać czy wykupić receptę, czy wykonać opłaty. Do tego badania krwi męża w ostatnim czasie uległy pogorszeniu i jeśli nie będzie lepiej, nie otrzyma kolejnego podania chemii… Bardzo się boję. Patrzę na nasze dzieci, które nie wiedzą jak bardzo ich tatuś jest chory i łzy napływają mi do oczu. Ale póki serce Darka bije, będę walczyć! Niestety bez Waszego wsparcia nie dam rady. Dlatego dziś, z wszystkich sił błagam o pomoc! Pomóżcie nam stoczyć tę najcięższą walkę! Każda złotówka ma znaczenie.  Hania, żona Darka 

35 388,00 zł ( 55,44% )
Brakuje: 28 442,00 zł
Zdzisław Szcześniak
Pilne!
Zdzisław Szcześniak , 60 lat

Trwa walka z guzem mózgu❗️Uratujcie naszego tatę❗️

22 lipca 2024 u naszego ukochanego taty Zdzisława zdiagnozowano guza mózgu! Nasze życie wywróciło się do góry nogami, ale jako córki zrobimy wszystko, żeby go uratować! Koszty są jednak ogromne... Same nie damy rady – prosimy o pomoc! Nie wyobrażamy sobie naszej rodziny bez niego... Rokowania są złe... Tata ma najgorszy typ guza, glejaka IV stopnia! Istnieją jednak nowoczesne metody leczenia, które mogą mu pomóc. Niestety są nierefundowane! Miesięczny koszt korzystania z terapii urządzeniem Optune to około 120 tysięcy miesięcznie! A potrzebny będzie też wyjazd na immunoterapię do Niemiec. Trzeba zapłacić aż 168 000 złotych za jeden cykl. Na tym etapie nie wiemy, ile takich cykli będzie potrzebne. Tata niedługo po diagnozie przeszedł operację usunięcia guza. Było to 5 sierpnia 2024, a cała nasza rodzina drżała, czy operacja się powiedzie... To były długie godziny oczekiwania w ogromnych strachu. Operacja przebiegła pomyślnie, ale niestety w głowie pozostał niewielki fragment guza. Jego usunięcie wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem. Jako rodzina postanowiliśmy walczyć dalej, aby pozbyć się tej okrutnej choroby. Dowiedzieliśmy się, że istnieją dwa sposoby, które mogą wydłużyć życie taty. To wspomniane już urządzenie Optune oraz immunoterapia. Z całego serca prosimy Państwa o wsparcie nas w tej nierównej walce, o życie i zdrowie taty, ale i normalne, szczęśliwe życie naszej rodziny. Tato od zawsze pomaga ludziom w potrzebie, to jedna z głównych wartości, które nam przekazał. Myślę, że wszyscy, którzy znają tatę wiedzą, że jest to człowiek czynu i nigdy nie odmówił wsparcia innym. Jednak teraz to właśnie on pilnie potrzebuje pomocy. Tato ma ogromną wolę walki i chęć życia oraz dalszego działania, bo wie, jak wiele może jeszcze dać dobrego nam, sobie i innym - jako kochany mąż, tato, dziadek i przyjaciel. Choć ciężko nam o to prosić - to wiemy, że musimy to zrobić, nie mamy innego wyjścia. Bez waszego wsparcia – dobrych ludzi z zewnątrz nie jesteśmy w stanie sfinansować tych terapii, dlatego zwracamy się o pomoc. Jesteśmy i będziemy bardzo wdzięczni za każdą złotówkę, która pomoże tacie dalej żyć i normalnie funkcjonować.  Ola Szcześniak, Maria Szcześniak-Midloch, córki Zdzisława

193 224 zł
Yehor Prodanov
Yehor Prodanov , 9 lat

Pomóż w walce o sprawność i samodzielność! Razem przeciw SMA!

8 marca 2015 urodził się nasz synek. Wymarzony, wyczekany, wytęskniony. Niestety, szczęście trwało jedynie 1,5 roku… To właśnie wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy. Nigdy nie podejrzewaliśmy wówczas, z jak straszliwą diagnozą przyjdzie się nam zmierzyć… Po omacku błądziliśmy, szukając ratunku ponad rok! Dopiero wyniki badań genetycznych dały odpowiedź – to SMA! Choroba, która każdego dnia osłabia mięśnie synka, przez co Yehorek nie jest w stanie wstać, chodzić, czy chwytać. Wiele czynności sprawia mu dużo trudności i wymaga stałej opieki i pomocy drugiej osoby. Yehorek z każdym dniem słabł. Rzuciliśmy wszystko i wszystkie swoje siły skoncentrowaliśmy na tym, by jak najszybciej rozpocząć leczenie. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się nam uzbierać środki na kosztowną rehabilitację oraz zakup poduszki ortopedycznej do wózka. Jesteśmy Wam niezwykle wdzięczni za każdy gest dobroci skierowany w naszą stronę! Niestety nasza walka o synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia! Staramy się udźwignąć jak najwięcej sami – opłacamy turnus rehabilitacyjny dla synka oraz kurs masaży, by móc wspierać jego terapię w domu. Mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy jednak w stanie sprostać wszystkiemu… Przed nami konieczność zakupu specjalistycznego gorsetu oraz pionizatora. Wydatki z tym związane są niezwykle wysokie i przekraczają nasze możliwości… Choroba naszego synka jest nieuleczalna, a o jego zdrowie, rozwój i lepszą przyszłość będziemy musieli walczyć nieustannie. Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Wasze wsparcie może odmienić życie niewinnego dziecka – każda wpłata i udostępnienie to dla nas iskierka nadziei na lepsze jutro! Rodzice      

765,00 zł ( 6,14% )
Brakuje: 11 682,00 zł
Igor Stranc
Igor Stranc , 4 latka

Choroba odbiera Igorkowi szansę na rozwój! POMÓŻ!

Cała ciąża z Igorkiem przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało na to, że wnuczek urodzi się chory. Zaraz po przyjściu na świat lekarze zauważyli dystrofię twarzy… Po wyjściu ze szpitala musieliśmy odbyć wizytę u neurologa i wykonać badania genetyczne… Diagnostyka trwała bardzo długo. Specjaliści zlecali następne badania i wykluczali kolejne schorzenia. Finalną diagnozę otrzymałam, dopiero gdy Igorek skończył 3-latka. Okazało się, że cierpi na rzadki zespół genetyczny Nijmegen. Byłam przerażona, ale widziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć dla niego pomoc! Igorek nie jest taki, jak jego rówieśnicy. Nadal wymaga pampersowania, nie komunikuje swoich potrzeb, jest nadpobudliwy i nie mówi. Na co dzień uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęty jest terapią. Niestety, to nie wystarcza, dlatego staram się zapewnić mu również dodatkowe zajęcia. To wszystko wymaga ogromnych środków finansowych.  Pomimo trudności, z którymi każdego dnia mierzy się Igorek, pozostaje bardzo pogodnym dzieckiem. Uwielbia zwierzątka, pociągi i układać klocki lego. Chciałabym móc zapewnić mu szansę na lepszy rozwój, jednak sama nie dam rady. Wnuk wymaga dalszego leczenia i wsparcia wielu specjalistów. Z całego serca proszę o wsparcie! Babcia Igorka

782 zł
Emilia Zielińska
Emilia Zielińska , 41 lat

Elektryczny skuter to szansa na samodzielność dla Emilii! Pomóż!

Emilia to cudowna kobieta, którą miałam przyjemność poznać trzy lata temu podczas akcji charytatywnej. Niestety, życie nie oszczędzało jej, a los okazał się wobec niej niezwykle okrutny. Emilia choruje na zespół Wilsona, który w jej przypadku przejawia się poważnymi problemami ruchowymi, uniemożliwiającymi jej normalne funkcjonowanie. Na co dzień porusza się przy pomocy balkonika, ale nawet to nie wystarcza, by zaspokoić jej podstawowe potrzeby. Emilia mieszka kilka kilometrów od najbliższego sklepu, a z powodu swojego stanu zdrowia nie jest w stanie samodzielnie dostać się na przystanek autobusowy, nie mówiąc już o wsiadaniu do autobusu. Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby umożliwić jej codzienne funkcjonowanie, jest specjalistyczny skuter elektryczny. Koszt takiego skutera to około 10 tysięcy złotych. Niestety, ta suma jest poza zasięgiem Emilii. Kobieta wychowuje 17-letnią córkę Weronikę, która jest jej jedyną rodziną. Bez wsparcia finansowego z zewnątrz, Emilia nie ma szans na poprawę swojej sytuacji. Z całego serca proszę Was o pomoc dla Emilii. Każda, nawet najmniejsza wpłata, może odmienić jej życie i przywrócić jej odrobinę niezależności. Wierzę, że wspólnymi siłami możemy dokonać czegoś wspaniałego! Z wyrazami wdzięczności, Małgorzata

1 800,00 zł ( 16,91% )
Brakuje: 8 839,00 zł