Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mieczysław Mikołaj Kondraciuk
8:23:03  do końca
Mieczysław Mikołaj Kondraciuk , 4 latka

Miecio wygrał walkę o życie! Pomóż zawalczyć o jego sprawność!

Mój synek cudem uniknął śmierci. Do dziś nie wiem, w jaki sposób jego maleńki organizm poradził sobie ze wszystkim, co go spotkało. Po wygranej walce o życie nadeszła pora by zawalczyć o jego zdrowie i sprawność. Błagam o pomoc! Mietek urodził się w lipcu 2020 roku. Przyszedł na świat podczas nagłego porodu w domu, którego nie dało się zatrzymać. W najgorszych snach nie sądziłam, że po urodzeniu trójki dzieci spotka mnie taka tragedia. Kiedy synek się urodził, jego serce nie potrafiło bić, a płuca oddychać. Zespół ratowników wraz ze wspaniałą panią doktor na czele reanimował go prawie dwadzieścia minut! Miecio w skali APGAR został oceniony na 0/0/0/0 punktów. Walczył ze śmiercią na oddziale intensywnej terapii oraz był poddany hipotermii leczniczej. Po przyjeździe ze szpitala zaczęła się intensywna rehabilitacja, która trwała przez pierwsze lata jego życia. Synek od zawsze wykazywał nieco odmienne od innych dzieci zachowania. Rozwój jego mowy nie jest zadowalający. Nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Nie potrafi poradzić sobie z emocjami, co przekłada się na agresywne zachowania, wysoką nadpobudliwość, impulsywność i nieprzewidywalność. Na początku sierpnia 2024 roku otrzymał diagnozę autyzmu atypowego, jednak na tym nie koniec. Lekarze zalecają kolejne badania oraz intensywną rehabilitację i opiekę wielu specjalistów. Tylko takie działania pomogą Mietkowi komunikować się ze światem, by mógł bez przeszkód żyć w społeczeństwie. Miecio, mimo swoich zaburzeń i odbierania świata inaczej, niż jego koledzy i koleżanki, jest pogodnym chłopcem. Uwielbia koty. Wielką przyjemność sprawia mu jeżdżenie schodami ruchomymi i metrem. Jego największą pasją są samochody i pojazdy, które widzi na budowach. Trwa walka o samodzielną przyszłość mojego synka. Potrzebuję pomocy w opłaceniu niezbędnych badań, terapii i turnusów rehabilitacyjnych. Czuję, że ze wszystkim jestem sama. Jeśli zechcecie wesprzeć mnie w tym trudnym czasie, będę niezwykle wdzięczna. Tylko z Waszą pomocą będę mogła zawalczyć o sprawność synka! Mama ➡️ Śledź Bandę Mietka na Facebooku ➡️ Śledź Bandę Mietka na Instagramie

242 zł
Lenka Staś
8:23:03  do końca
Lenka Staś , 9 lat

Bardzo rzadka choroba Lenki nie pozwala jej normalnie żyć – POMOCY❗️

Lenka nie zna beztroski dzieciństwa. Nie bawi się z innymi dziećmi, nie wie co to zwykła radość z życia. Bo dla niej to ciągła walka o zdrowie. Odkąd skończyła kilka miesięcy jest rehabilitowana, ma przeprowadzane zabiegi, odbywa turnusy rehabilitacyjne... Cała ciąża z Lenką przebiegała bez komplikacji. Każda wizyta u pediatry była pozytywna, córka była „wzorem zdrowia”. Niestety do czasu. W pewnym momencie zauważyliśmy, że im Lenka była starsza, tym wolniej się rozwijała. Przed jej pierwszymi urodzinami, dowiedzieliśmy się, że u córki podejrzewana jest nieuleczalna choroba genetyczna – Zespół Angelmana! Złe wieści spadały na nas jak lawina. Wtedy nikt z nas nie myślał już o wyprawianiu roczku i świętowaniu. Zamiast tego był strach o życie naszego dziecka. Nie wierzyliśmy… Jak mieliśmy pogodzić się z tym, że z każdym rokiem jej życia przybywało będzie objawów? Chcieliśmy sobie wmówić, że opis choroby nie pasuje do naszej córeczki. Dokładnie tydzień przed Bożym Narodzeniem, dostaliśmy telefon z poradni genetycznej o potrzebie wizyty. Tata Lenki poszedł sam po odbiór wyników. Diagnoza potwierdziła się jednoznacznie – Zespół Angelmana, najgorsza odmiana… Tamte święta Bożego Narodzenia zapamiętaliśmy jako najgorsze w życiu. A horror dopiero miał się zacząć… Rehabilitacja dwa razy w tygodniu, basen, logopeda, psycholog, integracja sensoryczna, ciągłe dojazdy 6 dni w tygodniu, zmęczenie – mając chore dziecko, nie można bezczynnie patrzeć, jak choroba niszczy jego życie! Z czasem doszły ataki padaczki... Za pierwszym razem nie wiedzieliśmy, co robić, baliśmy, że Lenka się udusi. Staliśmy przerażeni nad jej łóżeczkiem, czekając na przyjazd karetki. W szpitalu jej stan się poprawił. Niestety ataki zaczęły się powtarzać, a każdy z nich zabierał Lence część sprawności. Liczyliśmy na lek, ale padaczka okazała się być lekooporna – leki nie przynoszą spodziewanych efektów… Jedyne, co pomaga Lence, to systematyczna rehabilitacja. Dzięki Waszej pomocy córeczka miała zapewnione wsparcie wielu specjalistów. Fizjoterapia i tlenoterapia, pozytywnie wpływają na jej układ nerwowy, poznawczy i cały organizm. Dotlenienie powoduje, że napady są mniejsze, ustępują objawy neurologiczne, zwiększa się odporność córki. Poza tym Lena uczęszcza na hipoterapię, terapię w wodzie, do logopedy, na terapię ręki, masaże twarzy. Przyjmuje  suplementy i leki.  Codzienne ćwiczenia przynoszą efekty. Lena samodzielnie pokonuje krótkie dystanse, próbuje sama jeść.  Jednak zaburzenia równowagi umożliwiają jej jeszcze chodzenie po schodach czy bieganie. Nie wiemy, czy kiedykolwiek będzie jeździć na rowerze, skakać jak inne dzieci. Z powodu zaburzeń koordynacji i problemów neurologicznych nie potrafi samodzielnie jeść, ubierać się, jest całkowicie zależna od nas.  Największym problemem pozostaje komunikacja werbalna. Córka porozumiewa się w sposób alternatywny. Potrafi pokazać, że jest głodna, ale nie wiemy, na co ma ochotę… Pokazuje, że chce gdzieś iść, ale nie wiemy, w jakim celu. Wierzymy, że będzie lepiej, pytanie tylko, kiedy… Niestety – nigdy nie usłyszymy od Lenki słodkiego dziecięcego głosu. Nasza córeczka prawdopodobnie nigdy nie wypowie słowa. Będąc rodzicem dziecka z chorobą trzeba zaciekle walczyć. Wspaniali ludzie już raz nam pomogli i nie zapomnimy o tym do końca życia. Niestety, aby Lenka mogła się dalej rozwijać, musimy poprosić o pomoc jeszcze raz. Bez Was nie zbierzemy tak ogromnej kwoty na leczenie... Rodzice Lenki

2 331,00 zł ( 2,19% )
Brakuje: 104 052,00 zł
Bruno Widzisz-Kubasiewicz
8:23:03  do końca
Bruno Widzisz-Kubasiewicz , 3 latka

Ile cierpienia może znieść małe, niewinne dziecko? Bruno Cię potrzebuje!

Bruno tak dużo już wycierpiał. Od sierpnia 2023 roku przebywa w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez siostry zakonne. Jest to chłopiec bardzo radosny i cieszący się życiem mimo swojej choroby, która każdego dnia mu cząstkę jego samego. Bruno ma rozpoznaną chorobę genetyczną: deficyt dehydrogenazy 2-metylo 3-hydroksybutyrylo CoA. Jest również obserwowany pod kątem niedosłuchu i niedowidzenia. Gdy u dziecka z tą chorobą pojawia się gorączka, wymioty lub brak apetytu – wchłanianie glukozy zostaje upośledzone, a jej poziom spada. Dochodzi wtedy do nieodwracalnego uszkodzenia komórek nerwowych i mózgu, a czasami nawet zgonu! Ile cierpienia może znieść małe, niewinne dziecko? Każdemu z nas zależny, by dla Bruna był to wyjątkowy czas, by mógł cieszyć się każdą chwilą. Dziękujemy za każdy gest dobra i życzliwości już otrzymany i każdy przyszły. Intensywna rehabilitacja, dodatkowe zajęcia i odpowiedni tryb życia mogą przyhamować rozwój choroby! Obecnie Bruno potrzebuje intensywnej rehabilitacji i stymulacji. Byliśmy już na pierwszych zajęciach rehabilitacji metodą Wojty! Wymaga to dużo wysiłku, ale Bruno się nie poddaję. Jeśli możesz udostępnić, bardzo proszę. Koszt trzech spotkań w tygodniu to 600 złotych, na miesiąc wychodzi około 2400 złotych. Rocznie cena takiej rehabilitacji to prawie 30 tysięcy! A chcielibyśmy skorzystać z dodatkowej rehabilitacji wzmacniającej, usprawniającej, zajęć na basenie, turnusów... Czeka nas też badanie słuchu i wzroku, by mieć pewność diagnostyczną. Prosimy o pomoc i wsparcie dla Bruna. Wspólnie jeszcze raz możemy podarować mu szansę na lepsze jutro. Sprawmy, by rósł, wiedząc, że na świecie jest jeszcze wielu ludzi, dla których jego los nie jest obojętny… Dziękujemy za każdy gest dobra i życzliwości. Siostra zakonna, Mariola ➡️ Facebook – Bruno i jego świat 

6 790,00 zł ( 6,38% )
Brakuje: 99 593,00 zł
Szymon Urbański
8:23:03  do końca
Szymon Urbański , 10 lat

Dzięki Tobie codzienność Szymka może stać się lepsza! Pomóż!

Kiedy pierwszy raz wzięłam moje dziecko w ramiona, wiedziałam, że chcę uchronić go przed wszystkimi potencjalnymi zagrożeniami. Niestety, nie przewidziałam wtedy, że największym z nich będzie jego stan zdrowia. Życie Szymka nie jest beztroskie. Autyzm oraz niepełnosprawność umysłowa skutecznie mu je utrudniają. Dzień w dzień musi radzić sobie z przytłaczającymi go uczuciami. Emocje sprawiają, że czuje się przebodźcowany. Silne stany, których doświadcza, prowadzą często do krzyku i płaczu. Szymek nie rozumie wielu spraw. Kłopoty sprawia nam nawet miejsce, w którym powinien czuć się bezpiecznie, jego azyl – nasz dom. Nasza łazienka jest dla synka torem przeszkód. Jej rozmiar i nieprawidłowe ustawienie będących w niej sprzętów stanowią ogromny problem. Przez wysokość wanny Szymek nie potrafi samodzielnie do niej wchodzić. Wielkość pomieszczenia sprawia niebywały kłopot. Szymkowi łazienka kojarzy się tylko z upadkami i bólem, których przyczyną jest jego rozkojarzenie i źle zaplanowana przestrzeń. To nieprzyjazne miejsce wyrządziło wiele szkód w jego rozwoju. W domu mamy jeden większy wolny pokój, który nadawałby się na przystosowaną do potrzeb dziecka łazienkę. Niestety, remont przekracza moje możliwości finansowe. Chcę, by nasz dom był dla Szymka miejscem, w którym czuje się dobrze i bezpiecznie. Jeśli chcecie wesprzeć nas w realizacji tego trudnego zadania, będę ogromnie wdzięczna za Waszą pomoc! Z góry dziękuję! Mama Szymka

767,00 zł ( 2% )
Brakuje: 37 470,00 zł
Ireneusz Polański
Ireneusz Polański , 43 lata

Udar odebrał mi możliwość chodzenia! Ratuj!

Gdybym tylko mógł wpłynąć na bieg mojej historii, zrobiłbym to bez wahania. Pewnych sytuacji nie można przewidzieć. Jednym z nich było nagłe pogorszenie mojego zdrowia. Drugi udar sprawił, że nie jestem w stanie poruszać się o własnych siłach.  W 2015 roku, podczas drogi do pracy, nagle straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, byłem pewny, że to zwykłe potknięcie. W mojej głowie zdarzenie to trwało kilka sekund. Czułem się dobrze, więc nie zawróciłem do domu. W pracy koledzy powiedzieli mi, że jestem rozkojarzony i inaczej niż zazwyczaj konstruuje zdania. Mój stan bardzo ich zaniepokoił. Zalecili, żebym zgłosił się do lekarza. Do czasu wizyty byłem przekonany, że nic mi nie jest. Czułem się w porządku, ale moi bliscy bardzo się martwili. Nie byłem przygotowany na to, co powie mi neurolog… „Przeszedł pan udar” – słowa te brzmią w mojej głowie do dziś. Okazało się, że to druga taka sytuacja w moim życiu. Pierwszy atak przydarzył się, kiedy skończyłem dziewiętnaście lat. Wtedy również o tym nie wiedziałem. Udar wpłynął na moje zdrowie i sprawność. Miałem ogromne problemy z mową, które dziś, dzięki specjalistycznym ćwiczeniom, są zdecydowanie mniejsze. Niestety, atak sprawił, że nie potrafię chodzić już o własnych siłach. Każda podejmowana przeze mnie próba kończy się upadkiem… Mam wielkie szczęście, że we wszystkich czynnościach dnia codziennego może pomóc mi moja wspaniała żona. Bez niej nie dałbym rady… Lekarze mówią, że mam szansę na poprawę. Leczenie i rehabilitacja generują jednak ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć. Jeśli są wśród Was ludzie o dobrych sercach, będę wdzięczny za każdą otrzymaną pomoc. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej trudnej sytuacji! Irek

580 zł
Bernard Szmytkiewicz
Bernard Szmytkiewicz , 6 lat

Bardzo boimy się o samodzielną przyszłość synka... Pomocy!

Chcielibyśmy opowiedzieć Ci o naszym synku Bernardzie. Ma on 6 lat i żyje w świecie pełnym niezrozumienia, cierpienia i samotności. Nie jest w stanie porozumieć się z nikim. Nigdy nie doświadczyliśmy tak codziennej rzeczy jak rozmowy z nim. Bernard cierpi na rzadkie zaburzenia genetyczne, w tym mikrodelecję w 14. chromosomie. Profesor Genetyki powiedział nam, że na całym świecie jest tylko około 1000 osób takich jak nasz syn. Czujemy, że Bernard jest uwięziony w swoim umyśle i mamy wrażenie oraz wielką nadzieję, że on też gorąco pragnie się nami porozumiewać. Niedawno jego życie stało się jeszcze trudniejsze. Latem dowiedzieliśmy się, że ma cukrzycę typu I, co oznacza, że musi codziennie przyjmować insulinę, by przeżyć. To kolejny koszmar, ponieważ przez swój autyzm nie jest w stanie samodzielnie kontrolować poziomu cukru ani podawać sobie leków. Do tego Bernard bardzo boi się igieł. Życie z autyzmem i cukrzycą to nieustanne wyzwanie. Bernard nie może jeść tego, co i kiedy by chciał, ponieważ musimy stale kontrolować poziom glukozy we krwi. Nie potrafi bawić się z innymi dziećmi, ponieważ nie rozumie ich zachowań i emocji. Inne dzieci również go nie rozumieją, a ich rodzice nie chcą, by się z nimi bawił. Nauka jest dla niego bardzo trudna – nie potrafi się skupić ani zapamiętywać. Nawet sen nie jest dla niego spokojny, bo często budzą nas wszystkich alarmy dotyczące stężenia glukozy. Bernard nie może być sam, ponieważ zawsze potrzebuje opieki i pomocy. Cukrzyca typu I może bardzo zaszkodzić Bernardowi, jeśli nie będzie odpowiednio leczona. Może spowodować wiele powikłań, które mogą nawet odebrać mu życie. Cały czas, nawet podczas snu i zabawy, musi nosić pompę insulinową, połączoną z jego ciałem. Pompa musi być często sprawdzana i programowana, a on nie wie jak to robić, dlatego zawsze potrzebuje naszej pomocy. Wkłucia i zbiorniki od pompy muszą być regularnie wymieniane, co jest dla niego bolesne i stresujące. Do pompy potrzebujemy specjalnych materiałów eksploatacyjnych, takich jak wkłucia, igły, zbiorniczki z insuliną i sensory pomiaru poziomu glukozy. Niestety, są one bardzo drogie i nie są w pełni refundowane przez NFZ. Mamy marzenie, że Bernard pewnego dnia zacznie do nas mówić i powie, co czuje i myśli. To byłby dla nas cud. Aby to osiągnąć, potrzebuje specjalnych i bardzo drogich terapii, na które często musimy jeździć bardzo daleko. Niestety, jego cukrzyca sprawia, że udział w wielu terapiach jest obecnie mocno utrudniony, a jego cel jest jeszcze daleki i niepewny. Jesteśmy przy nim dzień i noc. Kochamy go i staramy się zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje, ale to jest dla nas bardzo trudne. Nasze życie to nieustanna walka, w której wszyscy staramy się, by Bernard był bezpieczny i miał jak najlepszą opiekę. Codzienne wydatki na jego leczenie i terapie to ogromne obciążenie, a nasze oszczędności szybko się kończą. Jesteśmy nauczycielami i staramy się zapewnić Bernardowi wszystko, czego potrzebuje, ale też ciągle martwimy się by przypadkiem nie poświęcić za mało czasu naszym starszym dzieciom, które również potrzebują naszego czasu i miłości. Marzymy, by Bernard mógł mieć takie same szanse jak jego starsze rodzeństwo. Chcemy, by poznawał świat, rozwijał się i cieszył życiem. Jednakże, wiemy, że jego przyszłość jest niepewna. Prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł się usamodzielnić ani prowadzić normalnego życia. Będzie zawsze potrzebował naszej opieki i wsparcia. Jego cukrzyca naraża go na wiele niebezpieczeństw i cierpień, jeśli nie będzie odpowiednio leczona. Autyzm sprawia, że nie rozumie wielu zagrożeń świata wokół niego, trzymamy go ciągle za rękę, bo może wpaść pod samochód albo zeskoczyć z dużej wysokości. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Ta zbiórka charytatywna to szansa i źródło nadziei dla Bernarda i naszej rodziny. Wasze wsparcie może pomóc mu zacząć mówić i lepiej rozumieć otaczający go świat oraz pomóc w walce z cukrzycą typu I. Prosimy, pomóżcie Bernardowi mieć szansę na lepsze życie. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc. Rodzice Bernarda

74 641 zł
Oliwia Adamowicz
Oliwia Adamowicz , 16 lat

Pomóż ratować wzrok Oliwki❗️Potrzebna kosztowna terapia❗️

Jestem mamą wspaniałej 16-letniej dziewczynki, Oliwki. Niestety, codzienność mojej córki różni się od życia jej rówieśników. Oliwia urodziła się z hipoplazją ciała modzelowatego, a z czasem zdiagnozowano u niej także niedoczynność przysadki mózgowej, niedoczynność tarczycy oraz moczówkę prostą. Od urodzenia Oliwia jest objęta wieloma terapiami: logopedyczną, pedagogiczną, psychologiczną, fizjoterapeutyczną, terapią SI, biofeedbackiem oraz elektrostymulacją języka. Pomimo trudnych diagnoz, Oliwia zdołała osiągnąć niesamowite postępy. Efekty są naprawdę ogromne! Córka każdego dnia udowadnia, że nawet w obliczu przeciwności można walczyć o lepsze jutro. Obecnie największym problemem jest wzrok Oliwii, który został bardzo poważnie uszkodzony. Córka jest dzieckiem jednoocznym – w prawym oku ma jedynie wątpliwe światłopoczucie, a w lewym oku widzi tylko 30-40% tego, co widzi zdrowy człowiek. Jej wzrok stale się pogarsza, a tarcze wzrokowe bladną. Każdego dnia czekamy na przełom w medycynie, który pozwoliłby wyleczyć wzrok córki. Naszą jedyną nadzieją jest nowatorska terapia w Berlinie, która polega na elektrostymulacji nerwów wzrokowych mikroprądami. Ta terapia może poprawić funkcjonalność zachowanych komórek nerwowych na siatkówce i zwiększyć przewodnictwo wzdłuż drogi optycznej do mózgu. Klinika prowadzi tę terapię od lat, a pacjenci zauważają poprawę już po pierwszej serii leczenia. Kolejna sesja powinna odbyć się po około 5-6 miesiącach.  Niestety, terapia nie jest refundowana, a jej koszty są ogromne. Oliwia zakwalifikowała się na pierwszy cykl leczenia, który ma się rozpocząć 3 grudnia 2024 roku. Do 13 września musimy wpłacić zaliczkę w wysokości ponad 1500 euro – inaczej termin PRZEPADNIE! Pomimo naszych największych starań, nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów sami. Robimy wszystko, co możemy, żeby dać Oliwię szansę na przyszłość, którą będzie mogła zobaczyć… Bardzo prosimy Was o wsparcie i pomoc. Tutaj liczy się naprawdę każda złotówka! Jednocześnie z całego serca, dziękujemy za wszystkie wpłaty i udostępnienia. Mama Oliwki

86 221,00 zł ( 81,04% )
Brakuje: 20 162,00 zł
Tadzio Iwicki
Pilne!
Tadzio Iwicki , 5 miesięcy

Wada serca Tadzia zagraża jego życiu - potrzebna PILNA pomoc❗️Operacja już niedługo!

Gdy na świat przychodzi dziecko, dla rodziców zaczyna się zupełnie nowy rozdział życia – pełen miłości, nadziei i marzeń o przyszłości. Każdy uśmiech, każdy pierwszy krok, każdy dźwięk wydobywający się z małych ust jest skarbem, który pragnie się chronić. Ale co zrobić, gdy zamiast radości, przychodzi strach? Gdy zamiast pewności, że wszystko będzie dobrze, pojawia się przerażająca diagnoza? Nasz synek Tadzio od samego początku musiał stawić czoła wielkim przeciwnościom losu. Już podczas pierwszych badań prenatalnych usłyszeliśmy, że jego serduszko nie rozwija się prawidłowo. Niestety te informacje były tylko początkiem.... Jeszcze w czasie trwania ciąży wykonywano mi amniopunkcję, aby sprawdzić, czy genetycznie jest wszystko dobrze. Czekanie na wyniki badania genetycznego to jeden z najczarniejszych okresów w naszym życiu... Wynik okazał się nieprawidłowy – wykryto mikroduplikacje w chromosomie Xq28. Mutacja może powodować niepełnosprawność intelektualną albo problemy behawioralne np. autyzm. Z każdym kolejnym tygodniem ciąży pojawiały się nowe nieprawidłowości w rozwoju. Po narodzinach synka okazało się, że rzeczywistość przerosła nasze najgorsze obawy. U Tadzia zdiagnozowano zagrażającą życiu wadę serca! Słowa lekarzy zburzyły cały nasz świat, zmieniając codzienność w walkę o każdy kolejny oddech. Serce synka, które powinno być symbolem życia i siły, stało się źródłem największych obaw i cierpienia. Każde jego uderzenie, zamiast przynosić spokój, stało się nieustannym przypomnieniem o kruchości życia... Od urodzenia Tadzio musiał mieć podawany specjalny lek, który pozwalał mu oddychać. W szóstej dobie życia jego stan gwałtownie się pogorszył i trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie konieczne było wspomaganie oddechu za pomocą respiratora. Tadzio przeszedł wtedy pierwszą operację swojego malutkiego serduszka, a każda minuta w szpitalu była dla nas jak wieczność. Po wielu tygodniach spędzonych na oddziale intensywnej terapii udało się nam wrócić do domu. Niestety, nie na długo... Cztery dni później znów trafiliśmy do szpitala. Spędziliśmy tam kolejne 3,5 tygodnia, walcząc o każdą chwilę spokoju i zdrowia dla naszego synka. Tadzio cierpi nie tylko z powodu wady serca. Istnieje także podejrzenie braku śledziony, co sprawia, że każda infekcja jest dla niego niezwykle niebezpieczna. Każda gorączka to dla nas potencjalna sepsa, która może zagrażać jego życiu. Żyjemy w ciągłym strachu o zdrowie naszego synka. Obecnie przebywamy w domu i próbujemy nadrobić czas spędzony w szpitalu. Tadzio potrzebuje intensywnej rehabilitacji, codziennego podawania leków i szczególnej opieki. Potrzebna jest też kolejna operacja serca. Nasz kardiolog zalecił konsultację  przypadku synka w specjalistycznym ośrodku, gdzie jest szansa na uratowanie dwóch komór serca Tadzia. Dostaliśmy zielone światło z kliniki w Genewie, gdzie operuje się dzieci z ciężkimi wadami serca. Operacja ma odbyć się już na początku 2025 roku!  Dlatego prosimy Was o pomoc. Nawet najmniejsza wpłata to dla Tadzia szansa na lepsze życie. Synuś jest naszym małym wojownikiem, ale nie poradzi sobie bez Waszego wsparcia.  Dziękujemy z całego serca za każdą wpłatę i udostępnienie! Mama Tadzia ➡️ Serduszko puka w rytmie Tadzia ➡️ Życie Tadzia możesz uratować też przez udział w licytacjach na Facebooku - Licytacje dla Tadzia

204 272,00 zł ( 16,08% )
Brakuje: 1 065 623,00 zł
David Ammirato
David Ammirato , 43 lata

Pomóż Davidowi wrócić do sprawności!

Dwa lata temu nasze życie diametralnie się zmieniło. Rzeczywistość rzuciła nam kłody prosto pod nogi w postaci choroby mojego szwagra... Problemy ze zdrowiem Davida wpłynęły funkcjonowanie całej naszej rodziny...  David, człowiek od zawsze przepełniony energią i pełen zaangażowania, nagle zachorował. Od tamtej pory spędził wiele miesięcy w szpitalu, przeszedł niezliczoną ilość badań, a mimo to wciąż nie otrzymał jednoznacznej diagnozy. Niestety, choroba w znacznym stopniu wpłynęła na jego życie, powodując funkcjonalne zaburzenia chodu oraz neurologiczne problemy, które doprowadziły do niedowładu połowiczego. Obecnie jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Problemy zdrowotne zabrały mu nie tylko sprawność fizyczną, ale także uzależniły od innych osób. Życie prywatne, zawodowe i rodzinne Davida uległo drastycznym zmianom. Każdy dzień to nowe wyzwanie, a proste czynności, które kiedyś były rutyną, stały się teraz niemożliwe do wykonania bez pomocy innych. Jednak kilka tygodni temu pojawiła się iskierka nadziei. Wizyta w renomowanym ośrodku rehabilitacyjnym pokazała, że istnieje szansa na poprawę stanu zdrowia Davida oraz powrót do względnej sprawności. Niestety, koszt czterotygodniowego pobytu w tym ośrodku jest dla naszej rodziny nieosiągalny. Opłacenie leczenia, codziennej opieki i rehabilitacji wyczerpały nasze oszczędności, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Zwracamy się do Was z gorącą prośbą o pomoc w zebraniu środków na pobyt w tym ośrodku rehabilitacyjnym. Pragniemy zbliżyć się do celu, jakim jest odzyskanie choćby częściowej sprawności Davida i jego powrót do normalnego życia. Sami nie damy rady udźwignąć tych kosztów. Wierzymy, że z Waszą pomocą jednak uda się to osiągnąć.  Z góry dziękujemy za wszelkie wsparcie. Każda wpłata, udostępnienie, ciepłe słowo oraz gest solidarności to ogromny dar dobroci. Razem możemy dokonać cudów! Anna i bliscy 

23 000,00 zł ( 54,06% )
Brakuje: 19 544,00 zł