Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilka Wcisło
Pilne!
Emilka Wcisło , 22 miesiące

Nowotwór pnia mózgu niesie śmierć! RATUNKU❗️

Nigdy wcześniej nie pomyślelibyśmy, że kiedykolwiek będziemy musieli prosić o pieniądze na leczenie naszego dzieciątka. Ale znaleźliśmy się w sytuacji, która zmusiła nas do tego aby prosić o pomoc w leczeniu córeczki. Emilka jest spełnieniem naszych marzeń i całym naszym światem. Jest niezwykle pogodnym dzieckiem i potrafi wszystkich zarazić swoim uśmiechem. Bardzo lubi oglądać książeczki o zwierzątkach i przebywać na łonie natury. Niestety nasza ogromna radość i beztroskie dzieciństwo niespełna dziewietnastomiesięcznej córeczki trwało krótko. Gorący, lipcowy dzień 2024 r. całkowicie odmienił nasze życie – diagnoza: złośliwy nowotwór mózgu IV komory. Niezwłocznie po diagnozie odbyła się skomplikowana, wielogodzinna operacja. Próbki pobranego materiału trafiły do Warszawy i stamtąd też po dwóch tygodniach otrzymaliśmy wynik badania histopatologicznego – medulloblastoma IV stopień złośliwości. Ta diagnoza brzmi jak wyrok! W obliczu bezsilności my jako rodzice szukaliśmy ratunku wszędzie, dzwoniąc po klinikach, konsultując się z najlepszymi lekarzami. Każdy rodzic małego dziecka chce dla niego wszystkiego, co najlepsze, a my stajemy w obliczu potwornej, śmiertelnej choroby oraz koszmarnego, wieloetapowego leczenia, które wyniszczy organizm naszej córeczki. Jedyną nadzieją na wyleczenie naszego dziecka jest wyjazd za granicę w celu poddania się ekstremalnie kosztownej terapii! Niestety nie mamy innego wyjścia – bez Waszej pomocy nie wygramy tej nierównej walki! Dodatkowo potrzebne są środki na rehabilitację. Każda, nawet najmniejsza, darowizna przybliży nas do zdrowia i normalnego funkcjonowania naszej córki. Prosimy, pomóżcie Emilce cieszyć się dzieciństwem i życiem, a nam – jej rodzicom – córeczką. Z całego serca dziękujemy za Wasze wsparcie, modlitwę i dobre słowo... Wdzięczni Rodzice STRONA➡https://www.facebook.com/profile.php?id=61564920398125 LICYTACJE➡ https://www.facebook.com/groups/765934275558344 TIK TOK ➡ https://www.tiktok.com/@gwardiaemilki

1 411 775,00 zł ( 68,33% )
Brakuje: 654 154,00 zł
Ola Lewandowska
Pilne!
Ola Lewandowska , 9 lat

Zanim będzie za późno❗️ Ola ma szansę żyć, jak inne dzieci!

Wieś Mystkowo niedaleko Płońska. Mieszka tam zaledwie 200 osób, a wśród nich samotna mama z dwójką dzieci, z których jedno jest niezwykle wyjątkowe. Tę wyjątkowość widać na pierwszy rzut oka – innego wyglądu nie da się nie zauważyć. Ola cierpi bowiem na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Aperta. Dotkniętych jest nią zaledwie kilkadziesiąt dzieci w całej Polsce, a jedynym sposobem leczenia są skomplikowane i bolesne operacje. Ola urodziła się 22.09.2015 r. Jej choroba była wielkim szokiem dla mamy, nie zdiagnozowano jej w czasie ciąży. Zdeformowana główka, zrośnięte paluszki u rąk i nóg wyglądały przerażająco. Mama dowiedziała się, że ta choroba to nie tylko odmienny wygląd, ale także zagrożenie życia jej córeczki. Mózg dzieci cierpiących na zespół Aperta rośnie bowiem, ale czaszka już nie. Bez operacji może dojść do utraty wzroku, słuchu albo jeszcze gorszych powikłań. Mama nie poddała się jednak, otacza córeczkę niezwykłą troską i miłością. Robi wszystko, by Ola, mimo odmiennego wyglądu, mogła cieszyć się dzieciństwem tak samo, jak jej starszy brat. Niezwykły zbieg okoliczności sprawił, że na drodze tej rodziny pojawiła się osoba, która pomogła zupełnie inaczej spojrzeć na ten „wyrok”. Opowiedziała o chłopcu, który cierpi na taką samą chorobę, o tym jak i gdzie był leczony, a przede wszystkim pokazała, jak dzieci z zespołem Aperta wyglądają po operacji korygującej deformacje! Mama nie miała świadomości, że w klinice w Dallas, w USA jest lekarz, który potrafi zdziałać cuda, który specjalizuje się w leczeniu dzieci z tym zespołem! Z pomocą ogromnej rzeszy wspierających ludzi mama podjęła wyzwanie, które wydawało się niemożliwe i bardzo trudne nie tylko ze względów finansowych. Ola po raz pierwszy za ocean wyruszyła w 2020 roku. Wtedy dr. Fearon zoperował zrośnięte paluszki u rąk i stóp. Kolejna operacja rozdzielenia palcozrostu odbyła się w czerwcu 2021 r. Natomiast w czerwcu 2022 r. Ola poleciała do USA na operację czaszki. Wszystko przypadło na czas pandemi covid i nie obyło się bez komplikacji ze względu na kwarantannę. Szczęśliwie operacje przebiegły zgodnie z planem! Obecnie Ola to pogodna i radosna 9-cio latka. Od września tego roku uczennica I klasy szkoły podstawowej. Interesuje się tańcem i muzyką, bardzo lubi śpiewać. Mimo swojej niepełnosprawności jest zaradną dziewczynką, która znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Chętnie wykonuje powierzone jej zadania domowe. Od ostatniej operacji stała się osobą bardzo spostrzegawczą, komunikatywną i sprawną manualnie. Ola rośnie i szybko się rozwija, jej mózg także się powiększa, niestety czaszka nie. Przyszedł czas na kolejną operację – Le Fort III, bardzo trudną, wymagającą i bolesną ingerencję chirurgiczną twarzoczaszki. W jej trakcie zostanie założony zewnętrzny dystraktor, który będzie przymocowany śrubami do kości czaszki, oraz do podniebienia górnego. Ola będzie musiała go nosić przez 7 tygodni! Dystraktor codziennie będzie rozkręcany w celu wysunięcia twarzoczaszki do przodu. Następnie zostanie zdjęty operacyjnie. Bez tej operacji Oli grozi utrata wzroku, słuchu oraz wszystkich nabytych umiejętności. Le Fort III nie tylko poprawi jej wygląd, ale także da szansę na dalszy wspaniały rozwój! Koszt niewyobrażalny dla samotnej mamy, która poświęciła się dla swoich dzieci. Musimy zebrać 500 tys. zł, aby Ola poleciała po zdrowie i życie za ocean. Wiemy, że możemy na Was liczyć. Już tak wiele zrobiliście dla Oli, tym razem też jej nie zostawicie!

22 336,00 zł ( 4,19% )
Brakuje: 509 579,00 zł
Marek Raszowski
Pilne!
Marek Raszowski , 42 lata

Dwie operacje, a guz dalej jest w głowie Marka! Potrzebna PILNA pomoc!

Marek walczy z nowotworem mózgu! Tym najgorszym... Glejakiem IV stopnia! Teraz pojawia się nadzieja na ratunek – operacja wycięcia guza w prywatnej klinice. Niestety koszty są ogromne i nie jesteśmy w stanie im sprostać, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! 20 maja rano Marek gorzej się poczuł, sparaliżowało mu lekko jedną stronę ciała. Byliśmy zaniepokojeni, więc szybko wezwaliśmy pogotowie. Myśleliśmy, że to udar! W szpitalu zrobiono wiele badań, a sytuacja się ustabilizowała. Wydawało się, że możemy odetchnąć z ulgą, Markowi wróciło czucie i władza na własnym ciałem. Mógł chodzić i normalnie funkcjonować. Ulga przyszła zbyt szybko... 21 maja życie naszej rodziny, a przede wszystkim Marka, zmieniło się diametralnie. Diagnoza, jaką usłyszał od lekarzy, zmroziła nas wszystkich – to guz mózgu! Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, z jak straszliwym przeciwnikiem przyszło się zmierzyć Markowi... Termin operacji wycięcia guza wyznaczono na 6 czerwca. Interwencja chirurgiczna trwała kilka godzin, a my w wielkim niepokojem oczekiwaliśmy jej końca. Niestety zmiany nie udało usunąć się w całości, a dodatkowo trzeba było usunąć część kości czaszki... Złych wiadomości zaczęło przybywać... Kolejne badania wykazały wznowę, a Marek, zamiast spokojnie dochodzić do siebie po poważnej operacji, musiał poddać się kolejnemu zabiegowi! 1 sierpnia przeszedł kolejną operacją, podczas której udało się usunąć niewielką część guza... Byliśmy załamani... Zaczęliśmy szukać pomocy dla Marka. I wtedy trafiliśmy na doktora Libionkę z prywatnej kliniki w Kluczborku. Po zapoznaniu się z wszystkimi badaniami potwierdził, że według niego guz nadaje się do całkowitego usunięcia i podejmie się operacji! Niestety na drodze stają ogromne pieniądze... Koszt operacji to niecałe 100 tysięcy złotych! Do tego dochodzą inne wydatki związane z leczeniem... Leki sterydowe, antybiotyk, opatrunki, dojazdy, rehabilitacja i radioterapia. Całość to kwota nie do udźwignięcia dla naszej rodziny.  Dlatego zwracamy się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie dla Marka! Wierzymy, że nawet w tak trudnej sytuacji da się odnaleźć nadzieję i zrobimy wszystko, żeby go uratować! Liczy się każda złotówka, każde udostępnienie. Z góry dziękujemy! Rodzina i bliscy

153 354,00 zł ( 72,07% )
Brakuje: 59 412,00 zł
Kasia Popielczyk
Pilne!
8:27:59  do końca
Kasia Popielczyk , 43 lata

Na co dzień Kasia pomaga zwierzętom, teraz sama potrzebuje pomocy w walce z nowotworem!

Mam na imię Kasia. Do niedawna byłam zdrową, pełną życia osobą, lekarką weterynarii, która uwielbiała leczyć swoich futrzastych pacjentów. Kocham podróże – w trakcie studiów byłam wolontariuszką w wiejskim szpitaliku dla bezdomnych zwierząt w Indiach. Chciałabym dalej podróżować i odkrywać świat, lecz na przeszkodzie stanęła mi choroba. Niespodziewanie, na początku 2024 roku z kogoś, kto leczy, sama stałam się pacjentką – zachorowałam na rzadki nowotwór dróg żółciowych. Diagnoza była szokiem. Nie jestem w grupie ryzyka, żyłam zdrowo... Może przeważył czynnik genetyczny – na raka wątroby zmarli obydwaj moi dziadkowie. I jak tu walczyć z takim spadkiem? Na początku jednak minęło trochę czasu, zanim lekarze odkryli, co mi jest. Dopiero gdy dostałam żółtaczki i trafiłam na ostry dyżur w szpitalu, USG brzucha wykazało około 4-centymetrowy guz we wnęce wątroby. Musiałam przejść kilka zabiegów udrażniania dróg żółciowych, uciskanych przez guza. Raz w tygodniu przyjmuję chemioterapię, na którą mój organizm dobrze zareagował, co wykazała tomografia wykonana 3 miesiące od rozpoczęcia. Guz we wnęce wątroby oraz ogniska przerzutowe się zmniejszyły. Jednak w przypadku tego nowotworu sama chemioterapia nie wystarczy. Konieczny jest zabieg usunięcia guza lub przeszczep wątroby. To bardzo trudne operacje i nie zawsze możliwe do przeprowadzenia… Konsultuję się na bieżąco z lekarzami z różnych krajów, ponieważ w Polsce operacja może nie być możliwa. Nie wiem, jak dalej potoczą się moje losy. Póki co, staram się normalnie żyć. Raczej dobrze znoszę chemię, nie straciłam włosów – to tak ważne dla kobiety, by w całym tym piekle czuć się jednak atrakcyjnie. Staram się więcej czasu spędzać z rodziną. Regularnie muszę poddawać się badaniom kontrolnym, jak tomografia komputerowa czy rezonans. Konsultuję się też u lekarzy różnych specjalności. Co kilka miesięcy trzeba wymienić dreny w moich drogach żółciowych – po czasie się zapychają. Konieczne będzie też rozpoczęcie kosztownej immunoterapii. Pobyty w szpitalu, prowadzenie mojej choroby w instytucie onkologicznym i chemioterapia są w ramach NFZ. Niestety za dostęp do najlepszych specjalistów i badania wykonane w szybkim terminie muszę zapłacić sama. Chciałabym wrócić do dawnego życia, wykonywać z powrotem mój wspaniały zawód i uczestniczyć w życiu mojej rodziny i bliskich, którzy bardzo o mnie walczą. Przeszkodą są jednak duże koszta. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej nierównej walce! Kasia

247 576 zł
Bożena Trykacz
8:27:59  do końca
Bożena Trykacz , 59 lat

Krew zalała 70% prawej półkuli mózgu❗️Pomóż zawalczyć o sprawność❗️

W 2019 roku dostałam udaru krwotocznego. Krew zalała 70% prawej półkuli mózgu, powodując trwały uszczerbek na zdrowiu w postaci niedowładu lewej połowy ciała, zaburzeń mowy, słuchu i wzroku. Utraciłam funkcję chodu, a nawet samodzielnej pionizacji. Od samego początku walczę o względną funkcjonalność. Cały czas uczęszczam na rehabilitację usprawniającą, dzięki której aktualnie wróciła funkcja mowy, a także mogę samodzielnie przesiąść się z wózka na łóżko! Niestety postępy w rehabilitacji są coraz mniej widoczne, mój potencjał sprawnościowy prawdopodobnie dochodzi do maksimum moich możliwości. Czy to mnie powstrzymuje? Nie. Nie przestaję walczyć o utrzymanie jak najlepszej sprawności funkcjonalnej. Ale pomimo tego, że moim największym marzeniem jest wstać z wózka i przejść samodzielnie kilka kroków, to wiem, że nawet z całą gamą starań może być to nieosiągalne.  Jest wiele barier, które są dla mnie drogą nie do samodzielnego pokonania. Jedną z nich są duże zastoje wody w organizmie. Woda gromadząca się w warstwie podskórnej blokuje całkowicie moje kończyny – górną lewą i obie dolne. Zaczynając od warstw głębokich, czyli zaburzenia krążenia, a tym samym odżywienia i dotlenienia tkanek, co powoduje niedożywienie tkanki mięśniowej i jej degradację. Stan, w którym moje kończyny są tak bardzo opuchnięte, powoduje zmniejszenie możliwości w zakresach ruchomości. Przez to ćwiczenia są mniej efektywne, zakresy ruchu w moich stawach się zmniejszają i są coraz bardziej bolesne. Można powiedzieć, że moje stawy powoli zastygają. Boję się, że ten stan może doprowadzić do braku jakiejkolwiek sprawności w bardzo krótkim czasie i obezwładnić mnie, na dobre przywiązując do łóżka… Aktualnie jedyną nadzieją na poprawę jest materac wspomagający krążenie krwi. Jest to produkt medyczny oparty na technologii impulsów elektromagnetycznych, który stymuluje ściany naczyń krwionośnych do prawidłowej naczynioruchowości. Dzięki temu będę miała szansę na utrzymanie, a może nawet polepszenie aktualnego stanu funkcjonalnego. Niestety, jest to drogi produkt, na który mnie nie stać, ale wiem, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą mi pozostać w aktualnej sprawności. Bardzo dziękuję Wam wszystkim za pomoc, zarówno w formie datku jak i udostępnienia tej zbiórki.  Pozdrawiam i ściskam z całego serca, Bożena

4 038,00 zł ( 16,86% )
Brakuje: 19 899,00 zł
Paweł Włudyka
8:27:59  do końca
Paweł Włudyka , 26 lat

Tragiczny wypadek przekreślił plany i marzenia Pawła! Potrzebne wsparcie❗️

Dzień 18 kwietnia 2016 roku zapamiętam do końca życia, choć wolałabym wymazać go z pamięci. To właśnie wtedy wydarzyła się tragedia, która na zawsze zmieniła życie Pawła i całej naszej rodziny. Koszmarny wypadek odebrał sprawność mojemu synowi! Ten dzień przekreślił plany i marzenia Pawła, burząc spokojną dotąd codzienność. Pamiętam widok mojego syna leżącego na ziemi. Spadł z dużej wysokości. Karetka nie mogła do nas przyjechać, wysłano więc śmigłowiec. Paweł został przetransportowany do szpitala w Kielcach, a ja mogłam jedynie modlić się o cud… Po dokładnych badaniach lekarze postawili diagnozę – porażenie czterokończynowe. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Paweł w trybie pilnym przeszedł operację kręgosłupa, wszczepiono protezy trzonu i stabilizacji przedniej płytką. Niestety, te zabiegi nie były w stanie przywrócić mu utraconej sprawności… Miałam nadzieję, że podanie komórek macierzystych odmieni los mojego syna. Jestem Wam bardzo wdzięczna za pomoc, którą do tej pory okazaliście Pawłowi – dzięki Wam mógł przyjąć to leczenie! Nie przyniosło ono jednak poprawy stanu syna, dlatego znów potrzebne jest Wasze wsparcie! Paweł potrzebuje mojej pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. Wymaga też regularnej rehabilitacji i wizyt lekarskich, by kontrolować stan jego zdrowia. Ich koszt jest ogromny i przewyższa moje możliwości finansowe… Z całego serca proszę Was, pomóżcie Pawłowi! Z waszym wsparciem jego codzienność może być lepsza! Anna, mama

495,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 95 250,00 zł
Mateusz Andrzejewski
8:27:59  do końca
Mateusz Andrzejewski , 32 lata

Niefortunny wypadek odebrał mi sprawność... Pomóż mi!

Jeszcze do niedawna wiodłem spokojne życie. W styczniu tego roku, poślizgnąłem się na lodzie. Niestety zwykły – jak mi się wydawało – upadek przyniósł konsekwencje, które rzutują na moje życie do dziś... Od tamtego momentu zmagam się z walką o zdrowie i próbuję odzyskać sprawność.  W wyniku tego upadku doznałem uszkodzenia rzepki, co uniemożliwia mi zginanie nogi i bardzo utrudnia codzienne życie. Niestety moja druga noga również nie jest w pełni sprawna – kilka lat temu uległa uszkodzeniu stawu kolanowego i łękotki. Nawet tak proste czynności jak przemieszczanie się lub gotowanie są teraz dla mnie ogromnym wyzwaniem. Mieszkam z dziadkiem, który ze względu na swój wiek również wymaga opieki. Powinienem regularnie korzystać z rehabilitacji i fizykoterapii, ale niestety moje możliwości finansowe na to nie pozwalają. Jeśli nie będę kontynuował terapii, stan mojej nogi może się pogorszyć do tego stopnia, że będę musiał korzystać z wózka inwalidzkiego! To byłoby dla mnie wyjątkowo trudne, ponieważ mieszkam w bloku bez windy. Byłbym praktycznie uwięziony w domu. Do tego dochodzą wysokie koszty koniecznych operacji ortopedycznych. Bez nich odzyskanie sprawności staje się coraz bardziej odległe.  Dzięki Waszemu wsparciu okazanemu w ostatniej zbiórce udało mi się uczestniczyć w rehabilitacji. Niestety musi być ona kontynuowana. Za dotychczasową pomoc chciałbym pełen wdzięczności podziękować! Jednocześnie ponownie zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Każda wpłata to dla mnie krok w stronę zdrowia i możliwość powrotu do sprawności.  Mateusz

1 900,00 zł ( 1,48% )
Brakuje: 125 760,00 zł
Marysia Molenda
8:27:59  do końca
Marysia Molenda , 13 lat

Kolejny raz musimy walczyć z okrutnymi przeciwnościami losu! POMÓŻ!

Maria od dnia swoich narodzin jest pod opieką lekarzy neurochirurgii CZD w Międzylesiu. W swoim życiu przeszła już bardzo wiele… Jej ostatnia wizyta w szpitalu trwa od 12 sierpnia 2024 roku. Córka przeszła kolejną operację, po czym zapadła w śpiączkę. Bardzo się o nią martwiliśmy. Udało się ją wybudzić po tygodniu. Od tego czasu następuje lekka poprawa, ale Marysia jest cały czas pacjentem leżącym, karmiona jest sondą. Na szczęście jest z nią kontakt i zaczyna mówić.  Codziennie dojeżdżałem do szpitala samochodem, który udało nam się kupić za oszczędności w grudniu 2023 roku. Gdy wyszedłem po odwiedzinach córki ze szpitala, dokładnie 20 sierpnia, okazało się, że nasz samochód został skradziony z parkingu pod szpitalem Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie! Sprawa została niezwłocznie zgłoszona na policję. Poszukiwania są w toku. W aucie znajdowały się dokumenty z badań lekarskich, a w podszybiu była karta parkingowa niepełnosprawnego dziecka. Złodzieje wiedzieli, że ukradli samochód należący do rodziny, która wychowuje dwoje niepełnosprawnych dzieci, bo siostra Marysi, Michalina również ma orzeczenie o niepełnosprawności… To nie jest zbiórka na ratowanie życia, ani kosztowną operację czy leczenie. To zbiórka na pomoc w ciężkiej sytuacji, w której niestety się znaleźliśmy. Nie jest łatwo prosić o wsparcie, jednak w natłoku potrzeb i kosztów, z którymi mierzymy się każdego dnia – ten związany z zakupem samochodu staje się niemożliwy do zrealizowania. Dlatego prosimy o pomoc! Rodzice Marysi

14 787,00 zł ( 10,69% )
Brakuje: 123 511,00 zł
Miłosz Schab
8:27:59  do końca
Miłosz Schab , 14 miesięcy

Przed Miłoszkiem dożywotnia walka o sprawność! Potrzebna pomoc!

Narodziny bliźniąt zwykle wiążą się z podwójnym szczęściem. Niestety, w naszym przypadku były to również podwójne powody do zmartwień. Walka o zdrowie wciąż trwa, a nasze oszczędności topnieją. Potrzebujemy pomocy w walce o zdrowie Miłoszka! Miłosz urodził się jako skrajny wcześniak w 30. tygodniu ciąży bliźniaczej powikłanej TTTS (syndrom podkradania między bliźniętami). Jego o minutę młodszy braciszek Antoś musiał stoczyć długą i męczącą walkę o życie, którą wygrał, dzięki czemu jest teraz z nami. Walka o Miłoszka zaczęła się nieco później… U Miłoszka dopiero w 5. tygodniu życia, w USG przezciemiączkowym wykryto bardzo duże zmiany po niedotlenieniu, które prawdopodobnie nastąpiło, gdy jeszcze był w brzuszku. Liczne jamy leukomalacyjne znajdują się w obydwu półkulach, w płatach czołowych, skroniowych i potylicznych. Od razu rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację, próbując oszukać przeznaczenie. Niestety, w 9. miesiącu życia spadła na nas diagnoza: mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Przed Miłoszkiem bardzo długa, bo dożywotnia walka... Walka o sprawność! Obecnie jesteśmy pod opieką wielu specjalistów. Każdego tygodnia uczęszczamy do rehabilitantów metodą Vojty oraz Bobath, do neurologopedy, osteopaty, na terapię wzroku, masaże. Miłoszek wymaga stałych specjalistycznych zajęć, które będą potrzebne przez całe jego życie. Musimy zapewnić mu je szczególnie teraz, w pierwszych latach jego życia, gdy mózg jest najbardziej plastyczny. Synek potrzebuje rehabilitacji 4-5 razy w tygodniu. Kiedy podrośnie, konieczne staną się zajęcia na basenie oraz te z integracji sensorycznej. Lekarze mówią, że tylko kontynuacja leczenia oraz intensywnej terapii przyczyni się do poprawy. Bez tego Miłoszek nie ma szans na sprawność. Niestety, koszty są ogromne. Będziemy wdzięczni za pomoc w walce o sprawność Miłoszka! Rodzice

10 235 zł