PILNE!❗️Moje ciało pożera nowotwór! Uratuj mnie przed śmiercią❗️
Rak piersi to bezwzględny przeciwnik, który cicho i podstępnie wkrada się w życie kobiety. Nie pyta o pozwolenie, nie daje ostrzeżenia – po prostu atakuje. To ciemność, zagnieżdżająca się w ciele, próbując odebrać wszystko, co najcenniejsze. Każdy dzień z nowotworem jest walką o oddech, o nadzieję i o przyszłość. Ten potwór żywi się lękiem, czerpie siłę z wątpliwości, próbując zasiać rozpacz. Ale nie wie, że napotka na opór, który może go pokonać – siłę miłości, wsparcia i niezłomnej woli przetrwania. Bo choć rak jest silnym przeciwnikiem, to nie jest niezwyciężony. Jestem żoną, matką dwóch córek i babcią ukochanej wnuczki. Moje życie, niegdyś pełne radości i energii, zostało brutalnie przerwane diagnozą, która zmieniła wszystko. Kiedy słyszy się słowa, że w ciele rozwija się nowotwór złośliwy piersi, świat nagle się zatrzymuje. Czas przestaje istnieć, a wszystkie plany oraz marzenia rozmywają się w jednej chwili. Słowa lekarza, brzmią jak echo, wywołując uczucie, jakby ziemia osunęła się spod nóg. Pojawia się strach – paraliżujący i wszechogarniający – bo jak stawić czoła tak potężnemu wrogowi? Ale wśród łez oraz niepewności, gdzieś głęboko, zaczyna kiełkować coś jeszcze: nadzieja. Nadzieja, która daje siłę do walki o życie i przetrwanie. Bo choć diagnoza jest brutalna, to nie musi być wyrokiem śmierci. Jest wezwaniem do bitwy, w której nie jesteś sama. Podjęłam więc wyczerpującą walkę. W czerwcu 2021 roku przeszłam operację usunięcia guza piersi, która miała być początkiem nowego rozdziału. Cztery cykle wyczerpującej chemii i 18 naświetleń pozostawiły ślad nie tylko na moim ciele, ale i duszy... Mimo to wierzyłam, że uda mi się pokonać chorobę. Pragnęłam powrócić do mojego normalnego życia – do spacerów po lesie, spotkań z przyjaciółmi i chwil spędzonych z rodziną. Wierzyłam wtedy, że to koniec koszmaru... Gorzko się myliłam. Niestety nowotwór powrócił, tym razem atakując moje kości i przytchawiczne węzły chłonne. Ból stał się nieodłącznym towarzyszem, a morfina moją codziennością. Leczenie, które miało być ratunkiem, przestaje być skuteczne. Moja nadzieja na życie wiąże się teraz ze specjalnym lekiem. Uratował on dotychczas wiele kobiet w podobnej sytuacji, jednak ja nie zakwalifikowałam się do badań klinicznych, które mogłyby dać mi do niego dostęp. Czas jest moim największym wrogiem. Każdy dzień bez tego leku oddala mnie od mojej rodziny, od życia, które tak bardzo kocham. Potrzebuję Waszej pomocy, aby móc kontynuować walkę. Założyłam tę zbiórkę na leczenie onkologiczne i rehabilitację, które mogą uratować mnie przed zbliżającą się wielkimi krokami śmiercią. Nie, nie pozwolę jej nadejść tak szybko! Stawka jest najwyższa – moje życie. Nowotwór nie czeka, nie ma litości. Proszę, nie odwracaj wzroku, nie odkładaj decyzji na później – bo może być za późno... Twoje wsparcie, choćby najmniejsze, to szansa dla mnie. Wciąż mam tak wiele do przeżycia. Razem możemy pokonać tego bezwzględnego przeciwnika. Uratuj mnie! Cecylia