Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Cecylia Mieczkowska
Pilne!
1 dzień do końca
Cecylia Mieczkowska , 58 lat

PILNE!❗️Moje ciało pożera nowotwór! Uratuj mnie przed śmiercią❗️

Rak piersi to bezwzględny przeciwnik, który cicho i podstępnie wkrada się w życie kobiety. Nie pyta o pozwolenie, nie daje ostrzeżenia – po prostu atakuje. To ciemność, zagnieżdżająca się w ciele, próbując odebrać wszystko, co najcenniejsze. Każdy dzień z nowotworem jest walką o oddech, o nadzieję i o przyszłość. Ten potwór żywi się lękiem, czerpie siłę z wątpliwości, próbując zasiać rozpacz. Ale nie wie, że napotka na opór, który może go pokonać – siłę miłości, wsparcia i niezłomnej woli przetrwania. Bo choć rak jest silnym przeciwnikiem, to nie jest niezwyciężony. Jestem żoną, matką dwóch córek i babcią ukochanej wnuczki. Moje życie, niegdyś pełne radości i energii, zostało brutalnie przerwane diagnozą, która zmieniła wszystko. Kiedy słyszy się słowa, że w ciele rozwija się nowotwór złośliwy piersi, świat nagle się zatrzymuje. Czas przestaje istnieć, a wszystkie plany oraz marzenia rozmywają się w jednej chwili. Słowa lekarza, brzmią jak echo, wywołując uczucie, jakby ziemia osunęła się spod nóg. Pojawia się strach – paraliżujący i wszechogarniający – bo jak stawić czoła tak potężnemu wrogowi? Ale wśród łez oraz niepewności, gdzieś głęboko, zaczyna kiełkować coś jeszcze: nadzieja. Nadzieja, która daje siłę do walki o życie i przetrwanie. Bo choć diagnoza jest brutalna, to nie musi być wyrokiem śmierci. Jest wezwaniem do bitwy, w której nie jesteś sama. Podjęłam więc wyczerpującą walkę. W czerwcu 2021 roku przeszłam operację usunięcia guza piersi, która miała być początkiem nowego rozdziału. Cztery cykle wyczerpującej chemii i 18 naświetleń pozostawiły ślad nie tylko na moim ciele, ale i duszy... Mimo to wierzyłam, że uda mi się pokonać chorobę. Pragnęłam powrócić do mojego normalnego życia – do spacerów po lesie, spotkań z przyjaciółmi i chwil spędzonych z rodziną. Wierzyłam wtedy, że to koniec koszmaru... Gorzko się myliłam. Niestety nowotwór powrócił, tym razem atakując moje kości i przytchawiczne węzły chłonne. Ból stał się nieodłącznym towarzyszem, a morfina moją codziennością. Leczenie, które miało być ratunkiem, przestaje być skuteczne. Moja nadzieja na życie wiąże się teraz ze specjalnym lekiem. Uratował on dotychczas wiele kobiet w podobnej sytuacji, jednak ja nie zakwalifikowałam się do badań klinicznych, które mogłyby dać mi do niego dostęp. Czas jest moim największym wrogiem. Każdy dzień bez tego leku oddala mnie od mojej rodziny, od życia, które tak bardzo kocham. Potrzebuję Waszej pomocy, aby móc kontynuować walkę. Założyłam tę zbiórkę na leczenie onkologiczne i rehabilitację, które mogą uratować mnie przed zbliżającą się wielkimi krokami śmiercią. Nie, nie pozwolę jej nadejść tak szybko!  Stawka jest najwyższa – moje życie. Nowotwór nie czeka, nie ma litości. Proszę, nie odwracaj wzroku, nie odkładaj decyzji na później – bo może być za późno... Twoje wsparcie, choćby najmniejsze, to szansa dla mnie.  Wciąż mam tak wiele do przeżycia. Razem możemy pokonać tego bezwzględnego przeciwnika. Uratuj mnie! Cecylia

64 495,00 zł ( 40,41% )
Brakuje: 95 080,00 zł
Katarzyna Kubicka
1 dzień do końca
Katarzyna Kubicka , 44 lata

Stałam się więźniem własnego ciała! Pomóżcie mi, błagam!

Od zawsze czułam, że różnię się od innych. Wspomnienia z dzieciństwa są dla mnie wyjątkowo przykre. Choć mówi się, że czas leczy rany, wiem, że nie wszystkie… Ciągle słyszę śmiechy za plecami, widzę palce skierowane w moją stronę. Zamiast tego, potrzebuję pomocy, by wydostać się z choroby.  Na początku chciałabym z całego serca podziękować za niesamowite wsparcie, które okazaliście mi w poprzedniej zbiórce. Wasza hojność i empatia mają dla mnie ogromne znaczenie i dają siłę, by stawiać czoła kolejnym wyzwaniom. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy, ale czuję, że mam solidne fundamenty, na których mogę budować swoje zdrowie i przyszłość. Niestety jestem zmuszona dalej prosić o pomoc... Na klasowych zdjęciach zawsze stałam na uboczu, samotna i nieszczęśliwa, co do dziś wywołuje u mnie łzy. Marzyłam, by moje życie się zmieniło, ale dorosłość okazała się jeszcze trudniejsza. Cierpię na otyłość olbrzymią. Ważę 270 kg i jestem więźniem własnego ciała oraz małego mieszkania, z którego nie wychodzę. Straciłam najbliższych – rodziców, którzy byli moim największym wsparciem.  Otyłość przynosi wiele bolesnych konsekwencji. Najtrudniejszą z nich jest ograniczenie sprawności – brak sił uniemożliwia mi poruszanie się. Od lat walczę z bolesnymi odleżynami, a kilka lat temu zachorowałam na różę, poważną chorobę zakaźną skóry, która pozostawiła mnie z ranami na nogach. Choroba nieustannie wraca, powodując ogromne cierpienie. Otyłość zniszczyła moje życie. Zapomniałam, co to szczęście i normalność. Przestałam pracować, wychodzić na zakupy, spotykać się z ludźmi. Ciągły ból stał się moją codziennością. Wiem, że muszę walczyć o siebie, dlatego szukam pomocy. Marzę o zgłoszeniu się do programu leczenia pacjentów z otyłością olbrzymią, który oferuje kompleksową opiekę medyczną i psychologiczną. To dla mnie szansa na operację bariatryczną, która może poprawić jakość mojego życia. Muszę jednak odzyskać sprawność, stanąć na nogi i wyleczyć zakażenia. Potrzebuję Waszej pomocy, by to osiągnąć. Program jest dla mnie celem i motywacją do walki. Chcę żyć, uśmiechać się, chodzić! Marzę, by znowu być samodzielna, wyjść na świeże powietrze i cieszyć się życiem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że mogę sięgnąć po szczęście, którego zawsze mi brakowało. Już teraz potrzebuję specjalistycznej opieki oraz rehabilitacji, które pomogą mi postawić pierwsze kroki. Niestety, to wszystko kosztuje, a ja nie mam środków, by za to zapłacić. Potrzebuję wsparcia! Błagam o pomoc! Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na świeżym powietrzu. Czas mija, a ja wciąż jestem uwięziona w czterech ścianach. Walczę i mam nadzieję, że szczęście w końcu się do mnie uśmiechnie, a marzenia staną się rzeczywistością. Chcę stanąć na nogi! Błagam, pomóżcie mi. Każda wpłata, każdy gest wsparcia, przypominają mi, że nie jestem sama w tej walce, co dodaje mi odwagi i determinacji! Kasia ➡️ Artykuł o Kasi

775 zł
Zofia Gańko
Pilne!
1 dzień do końca
Zofia Gańko , 62 lata

Chcę żyć, lecz nowotwór wyniszcza mój organizm❗️RATUNKU❗️

W grudniu 2023 roku mój cały świat nagle legł w gruzach. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie druzgocąca diagnoza – złośliwy NOWOTWÓR piersi! Z dnia na dzień musiałam rozpocząć walkę o życie i zdrowie! W najgorszych koszmarach nawet mi się nie śniło, że będę przechodzić przez piekło nowotworu… Cały czas miałam nadzieję, że to wszystko jest pomyłką. Niestety, wynik biopsji nie pozostawiał złudzeń. Mój organizm pustoszył rak! Przeszłam wiele badań, konsultowałam się też z różnymi lekarzami. Na początku marca 2024 roku rozpoczęłam chemioterapię, która póki co nie przynosi znacznej poprawy mojego stanu… Jednak lekarze na ten moment nie są w stanie stwierdzić, czy możliwa będzie operacja usunięcia raka. Pozostaje mi więc dalej przyjmować chemioterapię. Dopóki mogę, muszę walczyć o moje zdrowie! Pomimo tej strasznej choroby chcę żyć! Niestety, codzienność staje się coraz trudniejsza – moja niska emerytura nie pozwala mi na dostęp do najlepszych specjalistów i leczenia… Walka z rakiem jest wyczerpująca i na domiar złego bardzo kosztowna. Nie mogę jednak pozwolić na to, by przeszkodą były pieniądze! Wierzę, że mogę wygrać z nowotworem, jednak potrzebuję Waszego wsparcia. Będę wdzięczna za każdą okazaną mi pomoc! Zofia

4 096,00 zł ( 19,25% )
Brakuje: 17 181,00 zł
Kamila Olejniczak
3 dni do końca
Kamila Olejniczak , 12 lat

Przed Kamilą szereg badań, wesprzyj ją❗️

Strach i niepewność o przyszłość dziecka to nieodłączny element codzienności. Ale kiedy do tego zwykłego strachu dochodzi obawa o zdrowie? Sprawa się komplikuje. Kiedy Kamila miała 2 latka, zauważyliśmy, że z jej zdrowiem dzieje się coś niedobrego. Zaczęła późno chodzić i po konsultacji z lekarzem okazało się, że to kwestia problemu ze wzrokiem. Diagnoza – wrodzona wada rozwojowa tarczy nerwu wzrokowego i hipoplazja robaka móżdżku. Od tamtej pory codzienność Kamili opiera się na stałej opiece specjalistów, częstych wizyt u okulistów oraz intensywnej rehabilitacji, która niestety jest możliwa tylko prywatnie. Czekanie na pomoc z NFZ jest dla nas zbyt długie, a każda chwila zwłoki może mieć negatywny wpływ na zdrowie Kamili. Kamila jest dzielna, świetnie radzi sobie w szkole, mimo że musi korzystać z pomocy takich jak lupa czy oznakowane schody. Oprócz zaburzeń równowagi, jej pole widzenia jest bardzo ograniczone… Kamila często polega na pamięci i słuchu, idąc do szkoły czy do domu. A co będzie, kiedy będzie starsza i będzie musiała zmienić otoczenie? Każdy dzień to walka, aby jej stan się nie pogorszył. Kamila korzysta z okularów, które muszą być regularnie wymieniane, a obecnie czekamy też na ważne badania genetyczne, które mogą pomóc w dokładniejszym diagnozowaniu jej stanu. To badania kosztowne, a ze względu na ich pilność, musimy je przeprowadzać prywatnie.  Niestety, sytuacja życiowa nie ułatwia nam walki. Od pięciu lat jestem jedynym opiekunem Kamili. Straciłam męża, który przegrał walkę z rakiem, i od tego czasu jesteśmy z Kamilą same. Staram się jak mogę, ale koszty leczenia, rehabilitacji, specjalistycznych badań, okularów i paliwa na dojazdy do lekarzy przerastają moje możliwości. Proszę o pomoc finansową, która pozwoli na kontynuację niezbędnego leczenia, rehabilitacji, zakup nowych okularów oraz wykonanie badań genetycznych. Każda złotówka to dla nas ogromne wsparcie i szansa na lepsze jutro dla Kamili. Z góry dziękuję za wszelką pomoc i okazane serce. Maria

16 342,00 zł ( 128,01% )
Ariana Zacharenka
Pilne!
1 dzień do końca
Ariana Zacharenka , 8 lat

WZNOWA BIAŁACZKI❗️Pomóż wyrwać Arianę z onkologicznego piekła – RATUJ❗️

„Pani córka ma nowotwór” – wraz z tymi słowami onkologa rozpadł się nasz świat. W jednej krótkiej chwili skończyło się szczęśliwe dzieciństwo mojego dziecka, a rozpoczęła rozpaczliwa walka o życie. Bezpieczny domowy pokoik zastąpiła zimna szpitalna sala, a przez żyły Arianki popłynęła paląca chemia.  Córeczka leżała na łóżku wstrząsana wymiotami, a z jej zlanej potem główki wypadały kolejne włoski. Żadne dziecko nie powinno nigdy tak potwornie cierpieć… Mogłam jedynie ocierać jej łzy i obiecywać, że cały ten koszmar już niedługo się skończy. Sama jednak drżałam ze strachu.  Nasz koszmar zaczął się w 2019 roku. Arianka nagle zaczęła źle się czuć, bolały ją nóżki i dużo schudła. Byłam bardzo zaniepokojona i natychmiast udałam się z córką do lekarza rodzinnego. Wyniki badań nie przyniosły dobrych wieści – zostałyśmy skierowane na oddział onkologii dziecięcej z podejrzeniem nowotworu. Tak bardzo chciałam wierzyć, że to jakaś potworna pomyłka… No bo jak? Takie tragedie zawsze dotykają innych i dzieją się gdzieś daleko… Moje dziecko przecież tylko źle się czuje... Arianka nie może umrzeć! Gdy trafiłyśmy na oddział onkologii, powitał nas widok wychudzonych dzieci z łysymi główkami, często już zbyt słabych, by chodzić. Przy łóżkach pociech czuwali rodzice z oczami pełnymi łez. Chciałam wziąć córeczkę w ramiona i uciec jak najdalej. Wiedziałam jednak, że muszę być silna – dla Arianki.  Lekarze zdecydowali o pobraniu szpiku do badań. Ich wyniki brzmiały jak wyrok śmierci wydany na moją Kruszynkę! Ostra białaczka limfoblastyczna przyszła po życie Ariany. Nie było chwili do stracenia, córka natychmiast rozpoczęła chemioterapię oraz leczenie hormonami. Walczyliśmy o życie mojego dziecka ponad rok – który dla nas wydawał się wiecznością. Stał się jednak cud, usłyszeliśmy te słowa, na które tak bardzo czekałyśmy – remisja. Po mojej twarzy popłynęły łzy ulgi… Pokonałyśmy białaczkę, moja córka będzie żyć… 2 lata. Tyle trwało nasze szczęście. 11.01.2024 roku koszmar powrócił ze zdwojoną mocą. WZNOWA! Arianka znowu trafiła do onkologicznego piekła, a ja z całych sił starałam się ją z niego wyrwać. Tym razem walka z zabójczym nowotworem okazała się być  jeszcze trudniejsza. Córeczka musiała otrzymać mocniejszą chemię niż ostatnio oraz dodatkowo przejść przeszczep szpiku! Parę tygodni po transplantacji Ariana wróciła do domu. Wciąż jednak jest niezwykle osłabiona. Ze względu na chorobę i niską odporność nie może przebywać w pokoju z dwójką braci, dlatego musieliśmy przenieść się do innego mieszkania, w którym będzie mogła być odizolowana. Arianka co tydzień musi jeździć do szpitala. Walka o życie mojego dziecka trwa nadal, białaczka jest zbyt potężnym przeciwnikiem, abyśmy zdołali pokonać ją w pojedynkę... Niestety, koszty związane z leczeniem, rehabilitacją oraz dostosowaniem mieszkania są niezwykle wysokie.  Proszę, pomóż mojej córeczce wygrać tę najważniejszą walkę – o zdrowie i ŻYCIE! Wpłać chociaż złotówkę i wesprzyj Ariankę w starciu ze wznową białaczki.  Mama

41 232,00 zł ( 43,06% )
Brakuje: 54 513,00 zł
Oliwier Żak
1 dzień do końca
Oliwier Żak , 13 lat

Oliwier urodził się ciężko chory – walka o jego przyszłość ciągle trwa! POMOCY❗️

Kiedy byłam w 5. miesiącu ciąży, dowiedzieliśmy się, że nasz ukochany, wyczekiwany synek ma tylko połowę serduszka, że nie ma dla niego ratunku. Oliwier przyszedł na świat 16.02.2011 r. ze złożoną wadą serca HLHS – zespołem niedorozwoju lewego serca. Dzięki pomocy niezliczonej liczby darczyńców przeszedł trzy ratujące życie operacje serca w klinice w Niemczech. Serduszko udało się uratować, niestety po trzeciej operacji doszło do poważnych komplikacji! Syn przeszedł udar mózgu, trzeba było przeprowadzić zabieg odbarczenia. Lekarze wycięli kawałek kości czaszki, żeby zrobić miejsce na powiększony mózg, konieczne było też wstawienie implantu. Po udarze wystąpił u synka niedowład lewostronny oraz zaburzenia mowy. W 2015 roku, w wyniku zakażania, konieczna była natychmiastowa operacja i wstawienie nowego implantu czaszki. Oliwier doświadczył także epizodu padaczkowego i musi być obserwowany także w tym kierunku. Dziś nasz synek ma już 13 lat. Cały czas walczymy z powikłaniami, które nastąpiły po 3. etapie operacji serduszka. Nasz chłopiec jest pod stałą opieką ortopedy, neurologa oraz kardiologa. Musi być intensywnie rehabilitowany – ponieważ lewa kończyna górna i dolna są niesprawne. Niestety jego życie nie wygląda jak życie zwykłego nastolatka. W sumie przeszedł 18 interwencji chirurgicznych, a rok temu mało go nie straciliśmy… 13 października 2023 roku Oliwer zaczął skarżyć się na silny ból brzucha. Udaliśmy się z nim do szpitala, gdzie nie udało się wykryć przyczyny. Syn trafił do drugiej placówki, gdzie zaczęła się walka o życie syna. Lekarze stwierdzili, że ma on zalane płuca i zagraża to jego sercu, jednak nikt nie zwrócił uwagi na zastawkę komorowo – otrzewnową. Dzień przed wypisem stan Oliwiera uległ drastycznemu pogorszeniu. Widzieliśmy, że go tracimy! Zrozpaczeni zwróciliśmy się o pomoc do kliniki w Niemczech, w której leczono wcześniej Oliwiera. Kazano nam natychmiast przyjechać. Wypisaliśmy się na własne życzenie i z duszą na ramieniu wyruszyliśmy w podróż. W jej trakcie Oliwier powiedział nam, że już nie da rady i prosił, żebyśmy pozwolili mu odejść… Tych strasznych słów nie chce usłyszeć żaden rodzić. Okazało się, że u Oliwera nastąpiło zakażenie bakteryjne zastawki komorowo – otrzewnowej co oznaczało, że bakterie dostawały się do mózgu. Przez 3 miesiące musieliśmy pozostać w klinice w Niemczech. Niestety to nie był koniec jego cierpień, Oliwier musiał ponownie wrócić na stół operacyjny, gdyż nastąpił wyciek płynu rdzeniowego… Syn wycierpiał już tak wiele, a w wyniku przebytego udaru praktycznie przestał chodzić! Przerażeni zwróciliśmy się o ratunek do Instytutu Paley’a w Warszawie. Syn jest pod ich opieką już od roku. Zalecono mu seryjne gipsowanie kończyn, terapię rehabilitacyjną, oraz podanie BTX – toksyny botulinowej. Po jej podaniu syn rozpocznie także intensywny turnus rehabilitacyjny. Całość leczenia obejmuje trzy takie serie, każda z nich to koszt 20 tys. zł. Dodatkowo dochodzą specjalistycznych ortez – różnych na dzień i na noc. Wierzymy, że postawi to syna na nogi i usprawni jego rękę!  Niestety, wszystko to wiąże się to z OGROMNYMI kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie... Prosimy, wyciągnijcie do Oliwiera pomocną dłoń! Każda wpłata i każde udostępnienie dają mu szansę na powrót do sprawności. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam zapewnić Oliwierowi lepszą przyszłość! Rodzice

8 709,00 zł ( 8,18% )
Brakuje: 97 674,00 zł
Ryszard Szulc
1 dzień do końca
Ryszard Szulc , 41 lat

Wada motoru sprawiła, że nie mógł się zatrzymać! Ryszard cudem uniknął śmierci!

Wraz z wypadkiem męża nasz świat rozsypał się na małe kawałki, których nie jesteśmy w stanie poskładać samodzielnie. Ukryta wada motoru sprawiła, że Ryszard nie był w stanie zahamować pojazdu! Kiedy trafił do szpitala, lekarze musieli amputować jego nogę. Ryszard to bardzo dobry mąż i przyjaciel. Dawniej uwielbiał prowadzić aktywny tryb życia, a od dłuższego czasu prowadził swoją własną działalność w branży budowlanej. Często pracował fizycznie nawet w nienormowanych godzinach. Czerpał z pracy wiele satysfakcji. Była to jedna z jego największych pasji.  Drugą z nich były motory. Swój własny traktował jak oczko w głowie. Należał do klubu motorowego, gdzie poznał fantastycznych ludzi, z którymi wyjeżdżał na różnego rodzaju festiwale. Przez swoją energię i poczucie humoru był duszą towarzystwa. Lubił nawiązywać nowe znajomości, co przychodziło mu z łatwością. Czerpał z życia to, co najlepsze. Pewnego dnia sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Ryszard, wyjeżdżając z posesji na główną ulicę, odkrył, że motocykl miał ukrytą wadę. Było jednak za późno na reakcję. Mechanizm samodzielnie przyspieszył i zaciął się, osiągając dużą prędkość. Mąż nie był w stanie zahamować. Jego droga zakończyła się dopiero gdy z ogromną siłą uderzeniową wjechał w tira. Ciężko mi wyobrazić sobie, co czuł, kiedy rozpędzony nie mógł się zatrzymać… Zdarzenie widział przypadkowy przechodzień, który szybko zareagował i wezwał pogotowie. Reakcja była niemal natychmiastowa. Helikopter przetransportował go do szpitala, gdzie rozpoczęła się walka ze śmiercią. Lekarze cudem uratowali jego życie. W wyniku zdarzenia Ryszardowi amputowano prawą nogę na wysokości kolana… Na domiar złego doznał złamania kości udowych, zwichnięcia w stawie łokciowym oraz licznych obrażeń twarzoczaszki.  Nasz świat się zmienił, ale nie zamierzamy się poddać. Mąż marzy o powrocie do swoich codziennych zajęć, co nie uda się bez dobrze dobranej protezy, która umożliwi mu aktywne życie i pracę. W drodze do sprawności potrzebna będzie również intensywna rehabilitacja. Niestety, wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami. Jeśli chcecie nam pomóc, będziemy bardzo wdzięczni.  Żona, Alicja

545,00 zł ( 0,29% )
Brakuje: 187 349,00 zł
Emilka Wcisło
Pilne!
Emilka Wcisło , 22 miesiące

Nowotwór pnia mózgu niesie śmierć! RATUNKU❗️

Nigdy wcześniej nie pomyślelibyśmy, że kiedykolwiek będziemy musieli prosić o pieniądze na leczenie naszego dzieciątka. Ale znaleźliśmy się w sytuacji, która zmusiła nas do tego aby prosić o pomoc w leczeniu córeczki. Emilka jest spełnieniem naszych marzeń i całym naszym światem. Jest niezwykle pogodnym dzieckiem i potrafi wszystkich zarazić swoim uśmiechem. Bardzo lubi oglądać książeczki o zwierzątkach i przebywać na łonie natury. Niestety nasza ogromna radość i beztroskie dzieciństwo niespełna dziewietnastomiesięcznej córeczki trwało krótko. Gorący, lipcowy dzień 2024 r. całkowicie odmienił nasze życie – diagnoza: złośliwy nowotwór mózgu IV komory. Niezwłocznie po diagnozie odbyła się skomplikowana, wielogodzinna operacja. Próbki pobranego materiału trafiły do Warszawy i stamtąd też po dwóch tygodniach otrzymaliśmy wynik badania histopatologicznego – medulloblastoma IV stopień złośliwości. Ta diagnoza brzmi jak wyrok! W obliczu bezsilności my jako rodzice szukaliśmy ratunku wszędzie, dzwoniąc po klinikach, konsultując się z najlepszymi lekarzami. Każdy rodzic małego dziecka chce dla niego wszystkiego, co najlepsze, a my stajemy w obliczu potwornej, śmiertelnej choroby oraz koszmarnego, wieloetapowego leczenia, które wyniszczy organizm naszej córeczki. Jedyną nadzieją na wyleczenie naszego dziecka jest wyjazd za granicę w celu poddania się ekstremalnie kosztownej terapii! Niestety nie mamy innego wyjścia – bez Waszej pomocy nie wygramy tej nierównej walki! Dodatkowo potrzebne są środki na rehabilitację. Każda, nawet najmniejsza, darowizna przybliży nas do zdrowia i normalnego funkcjonowania naszej córki. Prosimy, pomóżcie Emilce cieszyć się dzieciństwem i życiem, a nam – jej rodzicom – córeczką. Z całego serca dziękujemy za Wasze wsparcie, modlitwę i dobre słowo... Wdzięczni Rodzice STRONA➡https://www.facebook.com/profile.php?id=61564920398125 LICYTACJE➡ https://www.facebook.com/groups/765934275558344 TIK TOK ➡ https://www.tiktok.com/@gwardiaemilki

1 411 705,00 zł ( 68,33% )
Brakuje: 654 224,00 zł
Ola Lewandowska
Pilne!
Ola Lewandowska , 9 lat

Zanim będzie za późno❗️ Ola ma szansę żyć, jak inne dzieci!

Wieś Mystkowo niedaleko Płońska. Mieszka tam zaledwie 200 osób, a wśród nich samotna mama z dwójką dzieci, z których jedno jest niezwykle wyjątkowe. Tę wyjątkowość widać na pierwszy rzut oka – innego wyglądu nie da się nie zauważyć. Ola cierpi bowiem na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Aperta. Dotkniętych jest nią zaledwie kilkadziesiąt dzieci w całej Polsce, a jedynym sposobem leczenia są skomplikowane i bolesne operacje. Ola urodziła się 22.09.2015 r. Jej choroba była wielkim szokiem dla mamy, nie zdiagnozowano jej w czasie ciąży. Zdeformowana główka, zrośnięte paluszki u rąk i nóg wyglądały przerażająco. Mama dowiedziała się, że ta choroba to nie tylko odmienny wygląd, ale także zagrożenie życia jej córeczki. Mózg dzieci cierpiących na zespół Aperta rośnie bowiem, ale czaszka już nie. Bez operacji może dojść do utraty wzroku, słuchu albo jeszcze gorszych powikłań. Mama nie poddała się jednak, otacza córeczkę niezwykłą troską i miłością. Robi wszystko, by Ola, mimo odmiennego wyglądu, mogła cieszyć się dzieciństwem tak samo, jak jej starszy brat. Niezwykły zbieg okoliczności sprawił, że na drodze tej rodziny pojawiła się osoba, która pomogła zupełnie inaczej spojrzeć na ten „wyrok”. Opowiedziała o chłopcu, który cierpi na taką samą chorobę, o tym jak i gdzie był leczony, a przede wszystkim pokazała, jak dzieci z zespołem Aperta wyglądają po operacji korygującej deformacje! Mama nie miała świadomości, że w klinice w Dallas, w USA jest lekarz, który potrafi zdziałać cuda, który specjalizuje się w leczeniu dzieci z tym zespołem! Z pomocą ogromnej rzeszy wspierających ludzi mama podjęła wyzwanie, które wydawało się niemożliwe i bardzo trudne nie tylko ze względów finansowych. Ola po raz pierwszy za ocean wyruszyła w 2020 roku. Wtedy dr. Fearon zoperował zrośnięte paluszki u rąk i stóp. Kolejna operacja rozdzielenia palcozrostu odbyła się w czerwcu 2021 r. Natomiast w czerwcu 2022 r. Ola poleciała do USA na operację czaszki. Wszystko przypadło na czas pandemi covid i nie obyło się bez komplikacji ze względu na kwarantannę. Szczęśliwie operacje przebiegły zgodnie z planem! Obecnie Ola to pogodna i radosna 9-cio latka. Od września tego roku uczennica I klasy szkoły podstawowej. Interesuje się tańcem i muzyką, bardzo lubi śpiewać. Mimo swojej niepełnosprawności jest zaradną dziewczynką, która znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Chętnie wykonuje powierzone jej zadania domowe. Od ostatniej operacji stała się osobą bardzo spostrzegawczą, komunikatywną i sprawną manualnie. Ola rośnie i szybko się rozwija, jej mózg także się powiększa, niestety czaszka nie. Przyszedł czas na kolejną operację – Le Fort III, bardzo trudną, wymagającą i bolesną ingerencję chirurgiczną twarzoczaszki. W jej trakcie zostanie założony zewnętrzny dystraktor, który będzie przymocowany śrubami do kości czaszki, oraz do podniebienia górnego. Ola będzie musiała go nosić przez 7 tygodni! Dystraktor codziennie będzie rozkręcany w celu wysunięcia twarzoczaszki do przodu. Następnie zostanie zdjęty operacyjnie. Bez tej operacji Oli grozi utrata wzroku, słuchu oraz wszystkich nabytych umiejętności. Le Fort III nie tylko poprawi jej wygląd, ale także da szansę na dalszy wspaniały rozwój! Koszt niewyobrażalny dla samotnej mamy, która poświęciła się dla swoich dzieci. Musimy zebrać 500 tys. zł, aby Ola poleciała po zdrowie i życie za ocean. Wiemy, że możemy na Was liczyć. Już tak wiele zrobiliście dla Oli, tym razem też jej nie zostawicie!

22 336,00 zł ( 4,19% )
Brakuje: 509 579,00 zł