Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Kożuchowski
3 dni do końca
Piotr Kożuchowski , 45 lat

🚨Po udarze był w stanie KRYTYCZNYM! Mąż, tata i strażak walczy o powrót do sprawności!🚨

Nigdy nie sądziłam, że dotknie nas tak ogromna tragedia.... W ciągu zaledwie jednego dnia runął cały nasz świat. Piotr – ukochany mąż, troskliwy tata i odważny strażak nagle musiał walczyć o życie! Mój mąż trafił do szpitala z ostrym bólem głowy. Miał zadzwonić do mnie następnego dnia rano. Mijały godziny, a mój telefon milczał… Pamiętam doskonale tę przerażającą ciszę. W końcu, po kilku godzinach oczekiwania zadzwonił lekarz – Piotr w stanie KRYTYCZNYM był przewożony do szpitala w Warszawie! Okazało się, że miał UDAR! Wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie. Mamy czterech wspaniałych synów, chłopcy są bardzo zżyci ze swoim tatą. Piotr jest strażakiem, a służba zawsze sprawiała mu wielką satysfakcję. Był zdrowym, pełnym życia i energii mężczyzną! Dzień, w którym miał udar, pamiętam doskonale, jakby to było wczoraj… Świat na chwilę się zatrzymał, a chwilę później zawalił! To był styczniowy poranek, jak każdy inny. Piotr wstał rano i zaczął szykować się do wyjścia. Po chwili zawołał mnie i powiedział, że bardzo boli go głowa. Potem wszystko działo się już tak szybko…  Piotr zaczął tracić czucie w prawej ręce, następnie w prawej nodze. Wiedziałam, że muszę działać i natychmiast wezwałam pogotowie. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym w tamtym momencie nie była z nim w domu! Gdy przyjechała karetka, Piotr dostał leki, po których poczuł się lepiej. Myślałam wtedy, że ten koszmar się skończył, a stan męża jest już stabilny. Ratownicy medyczni postanowili jednak zabrać Piotra do szpitala na dodatkowe badania. Jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon, mówił, że znów boli go głowa. Miał wziąć leki i odezwać się następnego dnia. Nie przypuszczałam, że będzie to moja ostatnia, zwyczajna rozmowa z mężem… Piotr nie był w stanie do mnie zadzwonić. W rozmowie z lekarzem dowiedziałam się, że doznał udaru, a jego stan jest krytyczny! Nie mogłam uwierzyć w nieszczęście, jakie na nas spadło! Nasze dzieci potrzebują obojga rodziców, tymczasem ich ojciec walczył o życie! Z drżącym sercem czekałam na poprawę stanu zdrowia Piotra. Modliłam się, by wszystko było dobrze. Ten niepewny czas był tak bardzo przytłaczający... Jednak determinacja, jaką mąż na co dzień wykazywał się w pracy, objawiła się też w tej nierównej walce o życie! Piotr wygrał! Jego stan w końcu zaczął się poprawiać, ale sytuacja nadal jest trudna. Lekarze z początku nie dawali mu właściwie żadnych szans – mówili, że Piotr do końca życia będzie przykuty do łóżka. Na szczęście się mylili! Mój mąż każdego dnia walczy o powrót do sprawności. Ogromna poprawa jego stanu zdrowia nastąpiła po rozpoczęciu rehabilitacji. Dzięki niej, Piotr jest już w stanie siedzieć przy asekuracji. Mąż nie mówi, ale rusza oczami i stara się poruszać rękoma. Kręci głową, ruchem warg próbuje też przekazywać krótsze słowa. Żyje i jest świadomy – a to najważniejsze.  Nie ma słów, które wyrażą to, jak bardzo chciałabym, by Piotr odzyskał sprawność. Niestety wiem, że wymaga to intensywnej rehabilitacji i ciężkiej pracy. Pęka mi serce, gdy codziennie patrzę jak mój mąż, niegdyś pełen energii i radości, teraz nie jest w stanie sam utrzymać własnej głowy. Sama mogę jedynie dbać o niego najlepiej jak potrafię i wspierać przy ćwiczeniach w domu. Chłopcy też tak bardzo tęsknią za tatą, z którym mogli pograć w piłkę czy po prostu porozmawiać! Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić turnus rehabilitacyjny. Jestem Wam za ro niezwykle wdzięczna! Udało się nam wypracować już pierwsze małe sukcesy. Piotr coraz lepiej porusza lewą ręką i nogą oraz pomału zaczyna podnosić głowę. Są to drobne postępy, jednak dla nas to prawdziwe kamienie milowe! Dodatkowo mąż coraz częściej się z nami komunikuje – najczęściej poruszając głową – kiwając nią lub kręcąc. Czasami nawet odpowiada nam szeptem. Za każdym razem nie mogę powstrzymać wzruszenia, tak bardzo się bałam, że już nigdy nie usłyszę głosu Piotra... Niestety, nasza walka wciąż tra i nadal potrzebujemy waszego wsparcia. Po powrocie z turnusu rehabilitacyjnego niezbędne jest kontynuowanie terapii w domu. Koszty zaadoptowania garażu na pokój rehabilitacyjny oraz zakup niezbędnego specjalistycznego sprzętu są jednak ogromne i bardzo ciężko jest udźwignąć je samodzielnie. Piotr każdego dnia pokazuje nam ogromną siłę i determinację do odzyskania sprawności. Wierzę, że uda mu się wywalczyć zdrowie – nie da rady zrobić tego jednak sam. Mój mąż całe życie pomagał innym, lecz teraz to on potrzebuje wsparcia... Z całego serca proszę Was o pomoc!  Ewa, żona

13 555,00 zł ( 18,72% )
Brakuje: 58 840,00 zł
Nikodem Matacz
2 dni do końca
Nikodem Matacz , 4 latka

Z Twoją pomocą jego los nie będzie przesądzony❗️Pomóż Nikosiowi❗️

Chcielibyśmy dołożyć wszelkich starań, aby los Nikosia nie był przesądzony, by mógł korzystać z jak z najlepszych sprzętów i pomocy dnia codziennego. Ale jest nam coraz ciężej to udźwignąć… Już dwa razy mogliśmy liczyć na pomoc w opłaceniu leczenia ludziom o wielkich sercach. Choć największe wydatki finansowane były z naszych oszczędności, to jesteśmy wdzięczni wszystkim dobrym duszom za wszelaką pomoc, bo bez Was byłoby nam jeszcze ciężej. Dzięki wykonanym badaniom otrzymaliśmy odpowiedź, co dolega naszemu synkowi. Ale diagnoza nie brzmi dobrze – Zespół di George'a. Duplikacja 15q13.3 oraz duplikacja 22q11.21 delecja 22 q11.22. Do tego choroby metaboliczne, rozszczep podniebienia, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia motoryki, skoliozę, stopy końsko-szpotawe, wadę serca, deformację czaszki i demielinizację mózgu. Dziś Nikoś zaczął stawiać samodzielne kroki! Jest w coraz lepszej kondycji fizycznej dzięki systematycznej i wymagającej rehabilitacji, specjalnemu sprzętowi i bardzo indywidualnie dobranym tokom leczenia. Jednak wciąż żywiony jest przez PEG przez problemy z przełykaniem. Przez jakiś czas musieliśmy nawet używać ssaka medycznego, ponieważ Nikoś nie przełykał śliny. Przez szereg wad genetycznych ma specjalistyczną dietę i wymaga wielu leków, ponieważ spowodowały u niego padaczkę, autyzm, ADHD oraz niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym. Przez te wszystkie choroby średnio jesteśmy około 2/3 razy w miesiącu na różnych oddziałach szpitalnych oraz u różnych specjalistów – hematolog, immunolog, neurochirurg, kardiolog, neurolog, chirurg… Synek wymaga podawania tlenu, monitorowania parametrów życiowych. Kontynuujemy też rehabilitację. Nikoś jest w ciągłej terapii, na której niestety nie wytrzymuje dłużej niż 4h. Mimo to jesteśmy z niego bardzo dumni. Dzieci z jego zaburzeniami metabolicznymi często pozostają w stanie wegetatywnym lub umierają w pierwszych latach życia… Dzięki szybkiej reakcji Nikoś miał szansę pokazać, że jest silny, że nie poddaje się nawet jeśli lawina diagnoz i chorób przytłacza jego małe ciałko.  Dopilnowanie tego, by Nikoś był w jak najlepszej formie wymaga od nas wiele poświęceń, czasu, serca i kosztów. Dlatego prosimy wszystkie osoby o wielkim sercu, które będą chciały walczyć z nami dalej o Nikosia o pomoc w tej nierównej walce – walce o każdy dzień, każdy krok, każdy kęs i dźwięk. Rodzice ➡️ Facebook – Mały wojownik Nikoś  ➡️ TikTok

15 144,00 zł ( 14,23% )
Brakuje: 91 239,00 zł
Joanna Szaładzińska
3 dni do końca
Joanna Szaładzińska , 56 lat

Nowy wózek pozwoli mi znów cieszyć się życiem – Proszę, pomóż mi❗️

Nazywam się Joanna. Po wypadku w 2006 roku moje życie zmieniło się diametralnie. Uszkodzenie rdzenia kręgowego sprawiło, że poruszam się na wózku ze wspomaganiem elektrycznym. Codzienne funkcjonowanie wymaga korzystania z kilku różnych wózków, ponieważ uniwersalny na każdą z dysfunkcji mojego ciała nie istnieje. Ostatnio moje zdrowie się pogorszyło. Pogłębił się problem z utrzymaniem pozycji siedzącej i zwyczajnie zaczęłam spadać z wózka. Sprawę komplikuje duża deformacja przez skoliozę, która też się pogłębia i przez nią oparcia w wózkach przestały spełniać swoje zadanie. Mimo tych trudności wciąż czuję wewnętrzny ogień, który nie pozwala mi się poddać. Właśnie ten ogień przypomina mi, jak piękne jest życie, i nie pozwala zgodzić się na spędzenie reszty dni w łóżku. Ale nawet jeśli, to przez długi czas czułam przygnębienie i frustrację, nie widząc wyjścia z tej sytuacji. Nie przestałam jednak szukać rozwiązania. I znalazłam je – wózek, jak z bajki. Lekki, łatwy do przenoszenia, z oparciem, które stabilizuje kręgosłup, i możliwością precyzyjnego dostosowania każdego elementu do mojej sylwetki. Ten wózek, dzięki swojej przystawce elektrycznej dla tetraplegików, mógłby dać mi to, o czym marzę – powrót do aktywnego życia. Cudowne! Niestety, koszt zakupu tego wózka wykracza poza moje możliwości. Dofinansowanie z PFRON pokrywa tylko część kosztów, a ja muszę zebrać brakujące 16 000 złotych w bardzo krótkim czasie – do końca września. Ale gdy wyobrażam sobie, jak znowu ruszam na przygodę z rodziną i przyjaciółmi, jak czuję chrzęst patyków pod kołami, zapach mchu, aromat żywicy i słyszę śpiew ptaków – wiem, że nie mogę się poddać. Dlatego zwracam się do Was, kochani przyjaciele. Sama nie dam rady, ale wierzę, że z Waszą pomocą mogę osiągnąć ten cel. Jeśli macie możliwość wsparcia mnie, choćby najmniejszym groszem, będę niezmiernie wdzięczna. Każda pomoc jest dla mnie na wagę złota i zbliża mnie do realizacji mojego marzenia. Z całego serca dziękuję za każde wsparcie, każdy uśmiech, każde dobre słowo. Wasza życzliwość dodaje mi sił każdego dnia. Joanna

2 314 zł
Pola Kostrzewa
Pilne!
3 dni do końca
Pola Kostrzewa , 2 latka

OGROMNY GUZ zajął niemal cały brzuszek❗️BŁAGAMY o życie dla Polci❗️

18 czerwca 2024 – dzień, w którym Pola skończyła 21 miesięcy i dzień, w którym nasze życie wywróciło się do góry nogami… Pola nie miała żadnych „bolących” objawów, wiec gdy w czerwcu pod żebrem zauważyłam u niej zgrubienie, razem z mężem nie podejrzewaliśmy, że właśnie zaczyna się najgorszy okres naszego życia. Zgłosiliśmy się na SOR i po wstępnych badaniach pani doktor zdiagnozowała dużą torbiel z płynem i krwią w brzuszku Polci. Zostałyśmy przewiezione do UCK w Gdańsku w celu dalszej diagnostyki. Córeczka nie rozumiała, dlaczego jest w obcym miejscu, obcym łóżku i obce panie próbują ją zbadać, pobrać krew. Dlaczego ma podpięte tyle kabelków, że nie może się ruszyć… Strasznie płakała, bo bała się obcych jej osób i tego co się dzieje. Tej nocy pierwszy raz przetoczono jej krew. W kolejnych dniach przeszliśmy przez rezonans, tomograf, kilka USG. Pola była usypiana do większości badań. Strach przed obcymi ludźmi powodował, że dostawała ataku paniki i histerii, przez co ciężko było ją zbadać. Lekarze nie byli pewni, co Poli dolega. Dla jednych była to torbiel i uważali, że czas działa na naszą korzyść, bo może wszystko się wchłonie. Dla innych guz Willmsa, dla kolejnych neuroblastoma/hepatoblastoma. Wiedzieliśmy, że guz ma 15×10.5×9.5 cm i nie było wiadomo, z jakiego narządu wychodzi, bo uciskał prawie wszystko w małym brzuszku…  Wstępnie otrzymaliśmy diagnozę guz Willmsa. Została przygotowana chemia, jednak chwilę później przyszły wyniki dobowej zbiórki moczu. Okazało się, że wartości katecholamin są podwyższone, co oznaczało ze podejrzenie neuroblastomy staję się coraz bardziej rzeczywiste.  Ze względu na rozmiar guza i możliwość jego nagłego pęknięcia zostaliśmy wysłani samolotem na scyntygrafie do CZD w Warszawie. Tam potwierdziło się najgorsze – guz świeci. Wróciliśmy samolotem do UCK w Gdańsku, gdzie podjęto decyzję o operacji, podczas której mogło stać się wszystko... Guz zajmuje pół brzucha, przemieszcza organy i opina się na nim żyła…  Finalnie udało się pobrać wycinek do biopsji, zrobić trepanobiopsje i założyć cewnik Broviac. OIOM i brak możliwości zostania z dzieckiem potęgował w nas strach i niepewność przed diagnozą. Niestety, wyniki nie pozostawiały złudzeń – to neuroblastoma 2/3 z genem N myc. Bardzo groźny i złośliwy nowotwór Szok, niedowierzanie. Nasze serca pękły na milion kawałków, wylaliśmy morze łez, czuliśmy się jak w najgorszym koszmarze…  W głowie głównie pojawiało się pytanie, dlaczego właśnie nasza tyle lat wyczekiwana córeczka? Co będzie dalej? Na drugi dzień rozpoczęła się chemioterapia składająca się z 8 cykli co 10 dni. Aktualnie Pola jest po 5 cyklu chemii. Od 18 czerwca nie byliśmy ani jednego dnia w domu. Szpitalna sala stała się domem dla naszej córki... Pola na co dzień stara się dzielnie znosić każde badanie. Ma nadciśnienie, gorączkę neutropeniczną. Przeszła 4 toczenia krwi, zaraziła się bakterią i straciła apetyt, przez co zaczęła gubić wagę i założono jej sondę dojelitową. Czeka nas długie i kosztowne leczenie składające się z chemioterapii, operacji, megachemii z autoprzeszczepem, radioterapii oraz immunoterapii. Ze względu na gen oporny na leczenie znajdujemy się w grupie wysokiego ryzyka. To oznacza, że każdy dzień może być ostatnim dniem życia naszej Poli! Dlatego po skończeniu cyklu leczenia refundowanego w Polsce MUSIMY lecieć do USA na podanie terapii przeciw wznowie. Jesteśmy na początku drogi, ale już dziś zaczynamy zbierać pieniążki, gdyż kwota jest ogromna i nieosiągalna dla nas. Do tej pory oboje pracowaliśmy, ale żeby być przy córce musiałam przejść na opiekę. Chcemy, aby ten koszmar jak najszybciej się skończył, dlatego z całego serca błagamy o pomoc i wsparcie w tej trudnej walce już dziś… Proszę, pomóż nam uratować największy skarb, naszą kochaną córeczkę! Rodzice Poli ➡️ Waleczna Polusia vs neuroblastoma - licytacje charytatywne [FACEBOOK] ➡️ Obserwuj losy małej Poli także na Facebooku! - Pola vs Neuroblastoma-siładlapoli 

625 963,00 zł ( 29,42% )
Brakuje: 1 501 697,00 zł
Dorota Gromniak
Pilne!
3 dni do końca
Dorota Gromniak , 42 lata

WZNOWA❗️Jestem mamą i żoną – chcę żyć i muszę walczyć!

Gdy myślałam, że najgorsze już za mną – choroba wróciła! Walczę z rzadkim złośliwym nowotworem, lecz nie zamierzam się poddawać. Każdego dnia staram się wierzyć, że czeka na mnie lepsza przyszłość. Jednak nie poradzę sobie bez wsparcia… Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc.   Wszystko zaczęło się w 2022 roku. Na moim przedramieniu pojawił się guzek, który zaczął rosnąć. Lekarz skierował mnie na biopsję. Wynik był dla mnie szokiem… Czekał mnie zabieg. Dopiero badanie histopatologiczne ostatecznie potwierdziły diagnozę. Wtedy nie było złudzeń, że to nowotwór tkanek miękkich o wysokim stopniu złośliwości, który jest ciężki do leczenia. Przeszłam wycieńczającą radioterapię i liczyłam, że choroba się wycofa. Niestety, tak się nie stało… Zamiast tego pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych, które są bardzo rzadkie przy takim przypadku. Nie dość, że mam rzadki nowotwór, to jeszcze nietypowe przerzuty… Chemioterapia nie przyniosła efektu – komórki nowotworowe tego typu mają dużą odporność na leki. Lekarze wówczas podjęli decyzję o przyspieszeniu operacji.   Kolejna radioterapia – długa i bardzo mocna, dała mi nadzieję. Niestety, pół roku później przyszła kolejna WZNOWA i znów konieczna była operacja. Nie wiem co, będzie dalej. Czekam na decyzję lekarzy. Muszę jednak zrobić wszystko, by pokonać tę bezlitosną chorobę. Potrzebuję wspomagającego leczenia i immunoterapii, by mieć jak największe szanse. By w końcu raz na zawsze pokonać nowotwór.   Rodzina jest dla mnie wszystkim. Mam dwie nastoletnie córki, wspierającego męża, przyjaciół, swoje pasje, plany i marzenia. Lubię aktywnie spędzać czas i chcę cieszyć się życiem, dlatego proszę o pomoc w tej trudnej walce. Nawet najmniejsza wpłata na znaczenie. Będę Wam ogromnie wdzięczna za okazałą pomoc.  Dorota ➡️ Licytacje dla Doroty

54 233,00 zł ( 28,32% )
Brakuje: 137 257,00 zł
Ansar Tsechoev
Pilne!
2 dni do końca
Ansar Tsechoev , 9 lat

POMOCY❗️NOWOTWÓR zabiera młode życie❗️

Gdy 3 lata temu zmarł mój mąż – wspaniały tata dla naszych dzieci – myślałam, że nic gorszego w życiu mnie już nie spotka. Gdy usłyszałam, że mój syn jest śmiertelnie chory zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Strach o życie własnego dziecka przerósł wszystko. Bezsilność zabija mnie od środka... Wiem, że jest jeszcze szansa, by ocalić jego życie – szansa warta MILION ZŁOTYCH, z której nie możemy skorzystać! Dwa lata temu Ansarowi na szyi urósł guzek, dziwna zmiana. Lekarze powiedzieli mi wtedy, żeby się nie martwić, że to nic poważnego. Pomóc miały maści, które stosowaliśmy według zaleceń. Zaufaliśmy lekarzom… Niestety to nie pomogło, a kilka miesięcy później w okolicy pojawiły się dwa nowe guzki! Wiedziałam, że to nie zwiastuje nic dobrego… Pojechaliśmy na kolejne badania. Biopsja wykazała, że zmiany są nowotworowe i jest to chłoniak!  Nie mogłam się z tym pogodzić. Jak to możliwe? Dlaczego właśnie mój syn? Poczułam strach, którego nigdy wcześniej nie znałam. Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie. Niestety, lekarze wciąż nie mieli dla mnie dobrych wieści. Po dwóch cyklach chemioterapii wykonano badanie PET-CT, które wykazało, że zmiany na szyi dały przerzuty i rozprzestrzeniły się po całym organizmie! Byłam przerażona… Szukałam pomocy, gdzie tylko się da, nadziei, że w końcu jakieś leczenie zadziała. Tak trafiliśmy do Korei do kliniki Severance w Seulu, która zaoferowała najlepszą terapię. Rozpoczęliśmy chemioterapię według nowego protokołu.  Nowe badania wykazały, że choroba ustępuje. W porównaniu z poprzednimi badaniami PET wyraźnie widać, że zmiany wszędzie się zmniejszyły. Planowanych jest co najmniej kilka kursów chemioterapii. Ponieważ nowotwór jest bardzo agresywny i trudny w leczeniu, lekarze muszą przeprowadzić autologiczny przeszczep krwiotwórczych komórek macierzystych. Rachunek za leczenie wynosi w tej chwili ponad MILION ZŁOTYCH! Jest to bardzo kosztowne leczenie ale bez niego mój synek nie ma szans na życie! Nigdy nie zdobędę sama takich pieniędzy, dlatego proszę każdego, kto czyta ten apel o jakąkolwiek pomoc! Każda złotówka, udostępnienie – wszystko ma znaczenie!  Ansar mówi, że się nie podda, ale bez Was nie da rady! Mama

3 440,00 zł ( 0,32% )
Brakuje: 1 044 326,00 zł
Agnieszka Kaźmierczak
Pilne!
2 dni do końca
Agnieszka Kaźmierczak , 56 lat

Pomóż Agnieszce wygrać z GUZEM MÓZGU❗️

PILNE! Nie mamy wyjścia… Musimy podzielić się z Wami historią choroby naszej mamy i prosić was o wsparcie. Trudno jest opowiadać o bólu, strachu i niepewności, które towarzyszą nam już od 18. miesięcy. 22. sierpnia dowiedzieliśmy się, że guz mózgu (glejak wielopostaciowy IV stopnia) PONOWNIE odrasta. Mama jest już po dwóch operacjach, a przed nią kolejna… Błagamy o wsparcie! W lutym 2023 roku mama trafiła do szpitala w Koninie ze względu na złe samopoczucie... Wtedy jeszcze nie spodziewaliśmy się, że nie wyjdzie już stamtąd taka sama… Nasze życie zmieniło się bezpowrotnie! Po wstępnych badaniach lekarz stwierdził guza mózgu! Byliśmy załamani… 22. lutego została wykonana operacja, po której mama przez kilka dni przebywała w śpiączce. Sama operacja była dla nas ciężkim przeżyciem, ale po usłyszeniu dokładnej diagnozy nasz świat całkowicie się załamał…  W jej głowie znajdował się glejak wielopostaciowy – glioblastoma! Na początku wiosny mama zaczęła 6 – tygodniowy cykl chemii i radioterapii... Niestety po kontrolnym rezonansie w grudniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się o wznowie. Po wstępnych konsultacjach z lekarzami stwierdzono, że guz nie jest operacyjny i zostaje jedynie chemioterapia… My jednak dalej szukaliśmy ratunku! Zdecydowaliśmy się na konsultację u innego lekarza, który podjął się ponownej operacji mamy w prywatnej klinice. Odbyła się ona w styczniu 2024 roku. Niestety pozostawiła po sobie spore ubytki neurologiczne, które utrudniają mamie codzienne funkcjonowanie.  Mama ponownie przeszła chemioterapię, jednak ze względu na zły stan zdrowia i wyniki – leczenie zostało przerwane… Niestety po zwołanym konsylium dowiedzieliśmy się, że guz znowu odrasta i konieczna jest kolejna operacja. Błagamy o pomoc w zebraniu pieniędzy na prywatną operację. Nie chcemy zwlekać z podjęciem decyzji, bo guz bardzo szybko odrasta, a operacja jest najskuteczniejszą metodą walki z tym potworem. Bardzo prosimy o wpłaty – operacja pozwoli nam spędzić z mamą jak najwięcej wspólnych chwil. Chcemy, żeby była z nami tak długo jak to możliwe, chociaż mamy świadomość, z czym walczymy… Przeciwnik jest bezlitosny! Bez Was nie damy rady... Córki Michalina Justyna Danuta i mąż Paweł

100 450,00 zł ( 47,21% )
Brakuje: 112 316,00 zł
Kacper Tomczuk
2 dni do końca
Kacper Tomczuk , 11 lat

Życie Kacpra to nieustanny ból i walka o lepsze jutro. Prosimy, pomóż!

Kacper zawsze marzył o bieganiu z rówieśnikami, o uśmiechu bez bólu, ale zamiast tego codziennie zmaga się z chorobą, która nie pozwala mu normalnie żyć. Każdego dnia przeżywa koszmar, który bezlitośnie odbiera mu to, co najcenniejsze – zdrowie i radość. Kacper mimo młodego wieku musiał stoczyć już wiele trudnych bitew z własnym ciałem. Choruje na rzadką i niezwykle trudną chorobę genetyczną – zespół Duplikacji MECP2. Schorzenie to dotyka głównie chłopców, powodując poważne uszkodzenia w rozwoju mózgu oraz wpływa na  funkcjonowanie całego ciała. Każdy dzień dla Kacpra to walka o przetrwanie. Syn również nie mówi, cierpi na zaburzenia czuciowo-ruchowe, spastyczność mięśni oraz przykurcze kończyn dolnych. Każda czynność – od ubierania, przez karmienie, po dbanie o higienę – wymaga wsparcia dorosłego. Z powodu postępującej padaczki stracił umiejętność chodzenia. Jego życie to nieustanny ból i walka z ograniczeniami. Padaczka ma wyjątkowo ciężki przebieg. Jest oporna na leczenie. Mimo przyjmowania wielu leków ataki wciąż wyniszczają ciało i umysł syna, uniemożliwiając normalne życie. Kacper przeżywa trudne chwile, podczas gdy my – jego rodzina – robimy wszystko, co w naszej mocy, by mu pomóc. Marzymy o tym, by Kacper mógł bez przeszkód się poruszać oraz cieszyć choćby odrobiną spokoju, na jaki zasługuje każde dziecko. Aby mogło się to spełnić, Kacper potrzebuje stałej i intensywnej rehabilitacji, opieki specjalistów oraz odpowiedniego sprzętu medycznego. Niestety, koszty z tym związane są ogromne, a nam nie starcza środków na ich pokrycie. W oczach syna widzimy nadzieję na polepszenie jego rzeczywistości. Jednak małe ciało Kacpra coraz trudniej znosi ciężkie chwile. Każdy atak padaczki to dla nas ból, strach i łzy. Proszę, pomóżcie nam walczyć o lepsze jutro dla naszego dziecka. Razem możemy sprawić, że życie Kacperka stanie się chociaż odrobinę łatwiejsze. Rodzice Kacpra

10 353 zł
Klara Świst
2 dni do końca
Klara Świst , 15 miesięcy

Trudny start nie może przesądzić o przyszłości naszej córeczki! POMOCY!

Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli bliźniaki byliśmy bardzo szczęśliwi. Całą ciążę wyobrażaliśmy sobie, kiedy w końcu weźmiemy w ramiona nasze maleństwa. Wiedzieliśmy, że istnieje duże ryzyko, że dzieci przyjdą na świat jako wcześniaki, jednak gdy w 27. tygodniu nagle odeszły mi wody byłam przerażona!  Finalnie dzieci urodziły się w 29. tygodniu ciąży. Z synkiem było wszystko dobrze, jednak córeczki nie mogliśmy zobaczyć nawet przez chwileczkę! Okazało się, że u Klarci wystąpiło niedotlenienie niedokrwienne, a później wylewy dokomorowe. Nasze dziecko musiało walczyć o życie! Swoje pierwsze tygodnie córeczka musiała spędzić na OIOMie. Wielkie maszyny odpowiadały za jej wszystkie funkcje życiowe. Dopiero po 51 dniach udało nam się opuścić zimne mury szpitala. W domu czekały na nas nasze starsze dzieci, na których bardzo odbiła się ta długa rozłąka. Musieli jednak zrozumieć, że walczymy o zdrowie ich nowej siostrzyczki, która nie otrzymała od losu tyle szczęścia… Nasza codzienność nie należy do najprostszych. Klarcia zmaga się z wieloma skutkami skrajnego wcześniactwa. Ma stwierdzone kurczowe porażenie dziecięce, niedowład spastyczny czterokończynowy i leukomalację okołokomorową. Codziennie jeździmy z córką na zajęcia terapeutyczne. Niestety, NFZ zapewnia zaledwie dwie godziny rehabilitacji tygodniowo. To niewystarczająca ilość biorąc pod uwagę stan Klarci, dlatego resztę koniecznej terapii musimy pokrywać z własnych środków… Przy czwórce dzieci i ich potrzebach, odłożenie pieniędzy na turnus rehabilitacyjny, który daje córce ogromne wsparcie, czy dodatkowe terapie, staje się niemożliwe. Jednak Klara rośnie i potrzebuje więcej. Sami, nie zapewnimy jej potrzebnej pomocy… Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda złotówka to cegiełka, która pomaga nam w zbudowaniu lepszej przyszłości dla naszego dziecka! Rodzice 

4 986 zł