🚨Po udarze był w stanie KRYTYCZNYM! Mąż, tata i strażak walczy o powrót do sprawności!🚨
Nigdy nie sądziłam, że dotknie nas tak ogromna tragedia.... W ciągu zaledwie jednego dnia runął cały nasz świat. Piotr – ukochany mąż, troskliwy tata i odważny strażak nagle musiał walczyć o życie! Mój mąż trafił do szpitala z ostrym bólem głowy. Miał zadzwonić do mnie następnego dnia rano. Mijały godziny, a mój telefon milczał… Pamiętam doskonale tę przerażającą ciszę. W końcu, po kilku godzinach oczekiwania zadzwonił lekarz – Piotr w stanie KRYTYCZNYM był przewożony do szpitala w Warszawie! Okazało się, że miał UDAR! Wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie. Mamy czterech wspaniałych synów, chłopcy są bardzo zżyci ze swoim tatą. Piotr jest strażakiem, a służba zawsze sprawiała mu wielką satysfakcję. Był zdrowym, pełnym życia i energii mężczyzną! Dzień, w którym miał udar, pamiętam doskonale, jakby to było wczoraj… Świat na chwilę się zatrzymał, a chwilę później zawalił! To był styczniowy poranek, jak każdy inny. Piotr wstał rano i zaczął szykować się do wyjścia. Po chwili zawołał mnie i powiedział, że bardzo boli go głowa. Potem wszystko działo się już tak szybko… Piotr zaczął tracić czucie w prawej ręce, następnie w prawej nodze. Wiedziałam, że muszę działać i natychmiast wezwałam pogotowie. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym w tamtym momencie nie była z nim w domu! Gdy przyjechała karetka, Piotr dostał leki, po których poczuł się lepiej. Myślałam wtedy, że ten koszmar się skończył, a stan męża jest już stabilny. Ratownicy medyczni postanowili jednak zabrać Piotra do szpitala na dodatkowe badania. Jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon, mówił, że znów boli go głowa. Miał wziąć leki i odezwać się następnego dnia. Nie przypuszczałam, że będzie to moja ostatnia, zwyczajna rozmowa z mężem… Piotr nie był w stanie do mnie zadzwonić. W rozmowie z lekarzem dowiedziałam się, że doznał udaru, a jego stan jest krytyczny! Nie mogłam uwierzyć w nieszczęście, jakie na nas spadło! Nasze dzieci potrzebują obojga rodziców, tymczasem ich ojciec walczył o życie! Z drżącym sercem czekałam na poprawę stanu zdrowia Piotra. Modliłam się, by wszystko było dobrze. Ten niepewny czas był tak bardzo przytłaczający... Jednak determinacja, jaką mąż na co dzień wykazywał się w pracy, objawiła się też w tej nierównej walce o życie! Piotr wygrał! Jego stan w końcu zaczął się poprawiać, ale sytuacja nadal jest trudna. Lekarze z początku nie dawali mu właściwie żadnych szans – mówili, że Piotr do końca życia będzie przykuty do łóżka. Na szczęście się mylili! Mój mąż każdego dnia walczy o powrót do sprawności. Ogromna poprawa jego stanu zdrowia nastąpiła po rozpoczęciu rehabilitacji. Dzięki niej, Piotr jest już w stanie siedzieć przy asekuracji. Mąż nie mówi, ale rusza oczami i stara się poruszać rękoma. Kręci głową, ruchem warg próbuje też przekazywać krótsze słowa. Żyje i jest świadomy – a to najważniejsze. Nie ma słów, które wyrażą to, jak bardzo chciałabym, by Piotr odzyskał sprawność. Niestety wiem, że wymaga to intensywnej rehabilitacji i ciężkiej pracy. Pęka mi serce, gdy codziennie patrzę jak mój mąż, niegdyś pełen energii i radości, teraz nie jest w stanie sam utrzymać własnej głowy. Sama mogę jedynie dbać o niego najlepiej jak potrafię i wspierać przy ćwiczeniach w domu. Chłopcy też tak bardzo tęsknią za tatą, z którym mogli pograć w piłkę czy po prostu porozmawiać! Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić turnus rehabilitacyjny. Jestem Wam za ro niezwykle wdzięczna! Udało się nam wypracować już pierwsze małe sukcesy. Piotr coraz lepiej porusza lewą ręką i nogą oraz pomału zaczyna podnosić głowę. Są to drobne postępy, jednak dla nas to prawdziwe kamienie milowe! Dodatkowo mąż coraz częściej się z nami komunikuje – najczęściej poruszając głową – kiwając nią lub kręcąc. Czasami nawet odpowiada nam szeptem. Za każdym razem nie mogę powstrzymać wzruszenia, tak bardzo się bałam, że już nigdy nie usłyszę głosu Piotra... Niestety, nasza walka wciąż tra i nadal potrzebujemy waszego wsparcia. Po powrocie z turnusu rehabilitacyjnego niezbędne jest kontynuowanie terapii w domu. Koszty zaadoptowania garażu na pokój rehabilitacyjny oraz zakup niezbędnego specjalistycznego sprzętu są jednak ogromne i bardzo ciężko jest udźwignąć je samodzielnie. Piotr każdego dnia pokazuje nam ogromną siłę i determinację do odzyskania sprawności. Wierzę, że uda mu się wywalczyć zdrowie – nie da rady zrobić tego jednak sam. Mój mąż całe życie pomagał innym, lecz teraz to on potrzebuje wsparcia... Z całego serca proszę Was o pomoc! Ewa, żona