Nowotwór dziecka wywrócił nasze życie do góry nogami❗️Justynka pragnie być tylko zdrowa❗️
Moja córka obchodziła swoje 16. urodziny w szpitalu. Walczyła wtedy o życie z nowotworem, który zaatakował jej mózg! Justyna zbyt szybko doznała cierpienia i strachu przed spotkania ze śmiercią! Mam mętlik w głowie. W obliczu śmiertelnej choroby dziecka wszystkie dotychczasowe zmartwienia przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Całe życie mogłabym chodzić w podartych ubraniach, byleby tylko moja córka była bezpieczna. Niestety, nie mam na to wpływu i to boli najbardziej! Nowotwór pojawił się w naszym życiu nagle, wywracając je całkowicie do góry nogami. 31 lipca Justyna została przyjęta do szpitala. Skarżyła się na zaburzenia koncentracji, utratę równowagi, brak apetytu. Diagnoza została postawiona już w sierpniu… Informacja o konieczności przeprowadzenia operacji mózgu całkowicie mnie załamała. Z jednej strony wiedziałam, że jest to JEDYNY RATUNEK, ale z drugiej, po tak inwazyjnym zabiegu, zawsze mogą pojawić się skutki uboczne. Życie mojego dziecka jest jednak najważniejsze, więc oddałam je w ręce lekarzy… Justyna przeszła łącznie 4 operacje. Przed każdą z nich drżałam ze strachu i z niecierpliwością czekałam na spotkanie z lekarzem. Tak bardzo chciałam usłyszeć tylko te trzy słowa „Wszystko się udało”. Bezpośrednie zagrożenie zostało zażegnane. Razem z Justyną wyszłyśmy ze szpitala 6 grudnia. Można powiedzieć, że był to swego rodzaju prezent od losu. Przez ten cały czas, czyli przez 4 miesiące, 24 godziny na dobę, czuwałam przy łóżku mojej córeczki. Trzymałam ją mocno za rękę i szeptałam, że wkrótce wszystko będzie dobrze. Przed nami jednak jeszcze bardzo długa i wyboista droga. Justyna nie potrafi samodzielnie się poruszać i potrzebuje wózka inwalidzkiego. Jej mowa nadal jest niewyraźna, a pamięć zaburzona. Córka nie potrafi przypomnieć sobie nawet niektórych nazw zwykłych przedmiotów! Cała nasza rodzina ciężko to wszystko znosi, ale najbardziej Justyna. Córka chciałaby być zdrowa, pragnie wrócić do szkoły, do przyjaciół, do dawnych aktywności i pasji. Dziś wszystko stoi pod jednym wielkim znakiem zapytania… Sama nie jestem w stanie pomóc mojemu dziecku. Proszę zatem o pomoc w zapewnieniu dalszego leczenia i rehabilitacji Justyny. Potrzebuję cudu, a Wy jesteście moją ostatnią nadzieją! Mama