Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Niewiadomska
Pilne!
Małgorzata Niewiadomska , 56 lat

Małgorzata walczy z RAKIEM❗️Pomóż w walce o zdrowie i ŻYCIE❗️

Całe moje dotychczasowe życie zmieniło się w ciągu zaledwie kilku krótkich dni. Nic nie jest w stanie przygotować człowieka na takie wieści, nic nie jest w stanie przygotować na taką diagnozę.  W maju 2024 roku zauważyłam, że mój brzuch nagle zaczął bardzo rosnąć. Początkowo myślałam, że może to kwestia zwalniającego metabolizmu i zbyt dużej ilości słodyczy. Wszystko jednak zmieniło się, gdy pewnej nocy położyłam się do łóżka i nacisnęłam ręką swój brzuch. Poczułam ogromny ból. Byłam przerażona. Natychmiast udałam się do lekarza, który skierował mnie na badania. Gdy przyszły wyniki, usłyszałam wstrząsającą diagnozę. Pierwotny rak otrzewnej i jajnika. Niestety, ze względu na rozsianie – NIEOPERACYJNY.  Mimo tak potwornie groźnego przeciwnika wiedziałam, że nie mogę się poddać. Jestem już po pierwszym cyklu chemioterapii, przede mną kolejnych sześć. Jeżeli dobrze zareaguję na leczenie i rak się zmniejszy, będzie możliwe usunięcie go operacyjnie. Aby zwiększyć swoje szanse, rozpoczęłam leczenie wspomagające chemioterapię. Niestety, koszty z tym związane są niezwykle wysokie. Wiem, że przede mną ciężka walka z rakiem. Wierzę jednak, że z Waszą pomocą mogę ją wygrać. Proszę Was o wsparcie. Każda wpłata i każde udostępnienie są tu na wagę złota i dają mi szansę na życie! Małgorzata

11 997,00 zł ( 56,38% )
Brakuje: 9 280,00 zł
Katarzyna Zdunek
Katarzyna Zdunek , 47 lat

Mama dwójki dzieci walczy z RAKIEM❗️Potrzebny nierefundowany lek 🚨

Gdy konsultowałam z lekarzem rumień, który zauważyłam w okolicy lewej piersi, nie sądziłam, że wtedy rozpoczęła się moja walka z podstępną i bardzo groźną chorobą. Mam dwójkę wspaniałych dzieci, kochającego męża, dom… Prowadziliśmy spokojne i poukładane życie. Proszę, nie pozwól, by to wszystko zostało zburzone… Po wielu badaniach zdiagnozowano u mnie wieloogniskowego raka piersi. W jednej chwili czas stanął w miejscu, nie mogłam w to uwierzyć. Nie wiedziałam, co będzie dalej, ale w domu czekała na mnie rodzina – to dla nich musiałam natychmiast rozpocząć walkę.  Wszystko potoczyło się bardzo szybko – dalsze szczegółowe badania, konsultacje lekarskie, analiza i decyzja o operacji. Niedługo później byłam już po mastektomii, podczas której usunięto również węzły chłonne, które wówczas też były już zajęte przez chorobę. Po otrzymaniu wyników histopatologii lekarze podjęli decyzje dotyczące dalszego leczenia. Przede mną chemioterapia, radio i hormonoterapia z włączeniem leku, który niestety nie jest refundowany w Polsce. Jego koszt opiewa na sumę około 6. tysięcy miesięcznie! Niestety lek jest niezbędny… Oboje z mężem pracujemy – zachowujemy płynność finansową i staramy się prowadzić dom, zapewniać dzieciom odpowiednie warunki i opłacać leczenie, które muszę kontynuować. Niestety koszt leku, który musi zostać wprowadzony, przekracza nasze możliwości. Muszę zwrócić się z prośbą o pomoc… Moje leczenie potrwa minimum dwa lata. Dopóki jednak jest szansa, dopóki nadzieja na wyzdrowienie nadal się tli – muszę walczyć. Chcę obserwować rozwój swoich dzieci, być z nimi, w najważniejszych momentach w ich życiu, wspierać i cieszyć się każdą wspólną chwilą. Córeczka i synek mają dopiero 8 i 14 lat.  Dzieci widzą mnie bez włosów, osłabioną, bez sił… Nie mogę pozwolić, by nasze wspólne cierpienie trwało. Muszę wyzdrowieć, bo mam dla kogo żyć, mam dla kogo walczyć. Czy mogę liczyć na Wasze wsparcie? Kasia z rodziną

93 453,00 zł ( 56,31% )
Brakuje: 72 505,00 zł
Roman Pańtak
Roman Pańtak , 59 lat

Romanowi grozi amputacja! Pomóż mu przed nią uciec!

Czasem z pozoru błahe wydarzenia są w stanie przewartościować w naszym życiu wszystko. Mój brat przekonał się o tym w maju 2022 roku. Romek pracował jako kierowca samochodów ciężarowych. Jednego dnia, wychodził z pojazdu, ześlizgnął się ze stopni tira i złamał kości śródstopia.  Gdy Romka przetransportowano do szpitala, przeprowadzono niezbędną operację. Niestety, chociaż udało się poskładać wszystkie kości, podczas zabiegu doszło do uszkodzenia tętnicy grzbietowej stopy. Po czterech dniach brata wypisano ze szpitala z rozległą raną. Wdała się infekcja i Romek chwilę później znów znalazł się w szpitalu. Tym razem spędził w nim miesiąc. Już wtedy pojawiło się zagrożenie amputacją. Ostatecznie podjęto jednak decyzję o próbie ratowania stopy. Oczyszczono tkanki i brat otrzymał wypis. Rana się zasklepiła. Niestety, noga znów spuchła, co wzbudziło w Romku niepokój. Okazało się, że doszło do infekcji wewnętrznej - ropnia. Stan stopy coraz bardziej się pogarszał. Pojawił się jeszcze krwiak i kolejne infekcje. Po wykonanym prześwietleniu Romek usłyszał straszne wieści - w przypadku nawrotu zapalenia nie obejdzie się bez amputacji! Brat usłyszał, że najlepiej udać się do kliniki w Krakowie na konsultację z lekarzem specjalizującym się w tak ciężkich przypadkach. Trafiają do niego osoby, które usłyszały wyroki amputacyjne, a który pomimo takich diagnoz, udało się uratować nogi. Pojechaliśmy i dowiedzieliśmy się, że jest szansa na ratunek. Niestety, jest to długotrwałe leczenie, które będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych oraz licznych dojazdów z Kielc do Krakowa. Koszty leczenia obejmują prześwietlenia, tomografie, konsultacje, opatrunki, stabilizatory z tytanowymi elementami.  Romek nie może teraz obciążać nogi. Niestety, mieszka na czwartym piętrze bez windy.  Musimy mu wynająć mieszkanie na parterze, bądź w budynku z windą, żeby podjęte leczenie było skuteczne, a to wiąże się z kolejnymi kosztami i dodatkowo nadwyręża nasz budżet. Sytuacja nas przerosła. Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego pokryć, a bez Waszej pomocy widzimy jak nadzieja na uratowanie nogi Romka coraz bardziej się oddala. Tak bardzo potrzebujemy Waszej pomocy! Monika, siostra

7 182,00 zł ( 56,25% )
Brakuje: 5 584,00 zł
Malwina Tkacz
2 dni do końca
Malwina Tkacz , 20 lat

Wypadek zniszczył życie Malwiny. Pomóżmy jej skrócić drogę do samodzielności!

Takiego telefonu żaden z rodziców nigdy nie powinien odebrać… “Jestem z policji. Pani córka miała wypadek.” Szok, niedowierzanie - to na pewno Malwina?! Czy to właśnie ona spadła z 3 piętra? To moją córeczkę zabierają do szpitala?! Niestety, na wszystkie pytania była tylko jedna odpowiedź - tak. Od tego telefonu już nic nie było takie, jak kiedyś… Pędem pojechałam na miejsce wypadku - to były pustostany, opuszczone, niezabezpieczone bloki. Malwina była tam z przyjaciółmi, biegła, potknęła się o szkło, spadła na ziemię z wysokości trzeciego piętra - ale o tym dowiedziałam się dużo później. Zatrzymali mnie policjanci, nie mogłam jej nawet zobaczyć. Córeczka była już w helikopterze pogotowia. Ja nadal nie dowierzałam, że ten koszmar dzieje się naprawdę… Od razu zabrali Malwinkę na salę operacyjną, trzeba było ratować jej życie. Miała złamany kręgosłup, zmiażdżony rdzeń kręgowy, uszkodzone płuca, połamane żebra po obu stronach, liczne obrażenia wewnętrzne. Nie wiedziałam, co to oznacza, bo modliłam się tylko o jedno - by przeżyła. Przyszedł lekarz i wtedy powiedział to, z czym nie umiemy się pogodzić do dzisiaj: Malwina już nigdy nie będzie chodzić. Dotarło to do nas dopiero dużo później… Moje dziecko cudem przeżyło upadek z takiej wysokości - dostała drugą szansę od losu i ze wszystkich sił walczy, by ją wykorzystać. Gdy obudziła się ze śpiączki, dowiedziała się, że prawdopodobnie nie będzie chodzić. Nie uwierzyła - wiara w to, że jeszcze stanie na własnych nogach pozwala Malwince przetrwać każdą kolejną godzinę rehabilitacji, przezwyciężać wszystkie trudności! Patrząc na to, ile już osiągnęła wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych! Zaraz po wypadku nie umiała nawet utrzymać książki w rękach - była taka słabiutka… Jej marzeniem było wtedy samodzielnie usiąść i utrzymać się na wózku inwalidzkim. Nie myślała nawet o tym, że kiedyś będzie mogła wstać… Była załamana, nadal jest bardzo ciężko, chociaż Malwinka nieustannie o siebie walczy. Ma dopiero 14 lat, całe życie jeszcze przed nią! Nie pogodzimy się z tym, że miałaby je spędzić na wózku… Od tamtego strasznego dnia minęło już 7 trudnych miesięcy. W tym czasie, dzięki swojemu uporowi, Malwina osiągnęła odrobinę samodzielności: porusza się na wózku, chociaż na jej drodze jest jeszcze wiele przeszkód, których sama nie pokona. Nie czuje nic od pasa w dół - musi być pampersowana, sama się cewnikuje co 3 godziny. Bardzo wierzy, że to tylko tymczasowe i jeszcze będzie tak, jak kiedyś... W międzyczasie na świat przyszedł mały braciszek - urodziłam synka. Po porodzie została zabezpieczona krew pępowinowa od maluszka - dzięki temu w przyszłości będziemy mogli przeszczepić Malwince komórki macierzyste. Teraz jednak skupiamy się przede wszystkim na intensywnej rehabilitacji - to, ile Malwina osiągnie przez pierwsze 12 miesięcy po wypadku wpłynie na całą jej przyszłość! Wiara w lepsze jutro to największa motywacja mojej córki. Mimo wszystkich trudności, chce skończyć szkołę - w tym roku ostatnią klasę podstawówki. Myśli o przyszłości, o pracy biurowej, by mogła poradzić sobie na wózku inwalidzkim. Ostatnio poprosiła o maszynę do szycia… Widzę wiarę i determinację Malwinki, widzę jej uśmiech, gdy udaje jej się coś, co jeszcze wczoraj było nie do pomyślenia. Właśnie dlatego wierzę, że przed nią jeszcze wiele dobrego i któregoś dnia stanie na nogach o własnych siłach. Obie wiemy, że droga do sprawności będzie długa i kręta. Rehabilitacja kosztuje fortunę, a to jedyna szansa, by nie umarła nadzieja… Proszę, pomóż mojej córce. Malwina nie może stracić nadziei, bo wtedy straci wszystko… Małgosia, mama Malwinki

33 356,00 zł ( 56,22% )
Brakuje: 25 974,00 zł
Kinga Żurawska
Kinga Żurawska , 8 lat

Rozwój nie poczeka... Pomóżmy Kini słyszeć!

Nasza córeczka niedługo po urodzeniu przeszła sepsę. Do tej pory pamiętamy wszechogarniające przerażenie, które czuliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że jej życie jest zagrożone. Na szczęście udało się jej wygrać tę walkę o zdrowie. Myśleliśmy, że od tej chwili rozwój Kingi będzie już przebiegał prawidłowo. Niestety, myliliśmy się...  Już od dłuższego czasu dostrzegaliśmy, że coś jest nie tak. Kinga często nie słyszała co się wokół dzieje, a na nasze słowa reagowała tylko wtedy, gdy zostały one wypowiedziane bardzo głośno i wyraźnie. Kiedy sama coś chciała nam przekazać, mówiła bardzo głośno, prawie krzycząc. W zeszłym roku nasze podejrzenia się potwierdziły. W trakcie badań przesiewowych słuchu dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka cierpi na niedosłuch.  Przez orzeczenie o niepełnosprawności zdecydowaliśmy się poczekać z wysłaniem naszej córeczki do pierwszej klasy. Wiedzieliśmy, że może to być dla niej niezwykle trudne – niedosłuch wpływa w końcu na całe funkcjonowanie dziecka. Ciężko jest jej komunikować się z innymi, a proces uczenia się oraz odnalezienia w grupie rówieśników jest znacznie utrudniony. W szkole pani wychowawczyni musi zwracać się bezpośrednio do Kingi podniesionym głosem, by nasza córeczka była w stanie zrozumieć, co takiego mówi.  Jedyną szansą na sprawność dla Kingi jest zakup aparatu słuchowego. Wywalczyliśmy dla niej częściowe dofinansowanie, jednak nie jesteśmy w stanie sami pokryć pozostałych kosztów. Odwlekanie w czasie zakupu aparatu słuchowego do czasu zgromadzenia oszczędności, będzie skutkowało dalszym wstrzymywaniem rozwoju Kingi. Szczególnie że rozwój mowy u córeczki w końcu ruszył, a każdy dzień bez aparatu to krok wstecz. W pewnym momencie możemy już nie być w stanie nadrobić strat na tym etapie rozwoju. Dlatego tak niezwykle ważne jest, by Kinga zaczęła dobrze słyszeć i to jak najszybciej. Aparat jest potrzebny Kini już!  Wierzymy, że każdy rodzic walczyłby o zdrowie własnego dziecka tak samo jak my. Pęka nam serce, gdy patrzymy na Kingę i widzimy, że nie rozumie otaczającego jej świata. Każdy Twój gest jest dla nas ważny! Jesteśmy Ci wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę, za okazane serce i poświęcony czas! Tak niewiele brakuje, by podarować jej sprawność. Prosimy Was o pomoc, o szansę na lepsze jutro dla naszej córeczki. Rodzice Kingi

3 583,00 zł ( 56,13% )
Brakuje: 2 800,00 zł
Kasper Rypiński
Pilne!
4 dni do końca
Kasper Rypiński , 15 lat

Mamy mało czasu❗️Ratujmy sprawność przyszłego Mistrza Polski❗️

Mój syn Kasper ma 14 lat. Kocha sport, szczególnie wioślarstwo, które aktualnie trenuje. Niestety, zdarzył się wypadek. Kasper spadł ze schodów i obecnie walczymy o to, by kontuzja nie przekreśliła jego marzeń… Uszkodzone więzadło krzyżowe przednie, więzadło poboczne przyśrodkowe, obrzęk szpiku kostnego kości udowej i obrzęk szpiku kostnego podchrzęstnie w kłykciach kości udowej. Jeśli Kasper nie przejdzie skomplikowanej operacji, już nigdy nie wróci do sportu. A to ambitny, młody człowiek, który marzy o medalach. W tym roku zdobył srebrny na Makroregionalnych Zawodach w dwójce podwójnej chłopców! Wiem, że chciałby jeszcze w nich wystartować, dlatego zrobimy wszystko, by mu to umożliwić. Pierwsze badania i konsultacje mamy za sobą. Niestety, okazało się, że koszty zabiegu i rehabilitacji przewyższają nasze możliwości finansowe. Sama operacja, potem 2 tygodnie w klinice, 3 miesiące intensywnej fizjoterapii i dojazdy do Łodzi… Aby wrócić do sportu, zabieg musi się odbyć jak najszybciej. Początkowo planowano go na 13 listopada, ale ostatecznie udało się przesunąć termin na 27 listopada! Czas działa na naszą niekorzyść… Kwota do uzbierania jest ogromna i bez pomocy nie uda nam się uzbierać jej w tak krótkim czasie. Stąd pomysł na zbiórkę. Chciałabym, by mój syn mógł wrócić do pełni sprawności i zdobywać medale. Razem z nim marzę, że pewnego dnia zostanie Mistrzem Polski. Przed nim całe życie, dlatego bardzo proszę, pomóż Kasprowi spełnić to marzenie i w pełni sprawności stanąć na podium. Anna, mama

35 822,00 zł ( 56,12% )
Brakuje: 28 008,00 zł
Oktawiusz Katarzyński
Oktawiusz Katarzyński , 7 lat

Żeby postawić diagnozę, musimy szukać ratunku za granicą... Pomocy❗️

Zwracamy się do Was z ogromnym apelem o pomoc dla naszego ukochanego Oktawiusza, który od sześciu lat walczy z ciężkimi chorobami. Każdy dzień to dla niego walka o normalność, o zdrowie, o życie, które powinno być pełne radości, a zamiast tego coraz częściej zmuszony jest do częstszych hospitalizacji, cierpiąc na rzadkie choroby. Enteropatia wysiękowa, hipogammaglobulinemia, choroba Leśniowskiego-Crohna – każda z tych diagnoz odbiera Oktawiuszowi coraz więcej... Oktawiusz to wspaniały chłopak, który od wielu lat walczy o zdrowie. Zachorował mając zaledwie 1 roczek. Mimo ogromu cierpienia, którego doświadcza – swoją postawą codziennie udowadnia, że życie jest cudowne i warte, aby o nie walczyć.  Przez te wszystkie lata jego stan zdrowia nie uległ stałej poprawie. Oktawiusz wciąż traci albuminy, przez co regularnie musi otrzymywać je w warunkach szpitalnych. Niestety, zazwyczaj już po 2 tygodniach zaczyna bardzo mocno słabnąć i wymaga kolejnego ich podania... Jako rodzice żyjemy w ciągłej niepewności i stresie. Lekarze w Polsce nie są w stanie postawić diagnozy, znaleźć przyczyny jego dolegliwości, przez które co 3-4 tygodnie jesteśmy w szpitalu i nigdy nie wiemy na jak długo. Walczymy też ze skutkami ubocznymi po wszystkich lekarstwach, których są ogromne ilości, żeby mógł funkcjonować. My jako rodzina czujemy bezsilność, obserwując, jak choroba potrafi bezlitośnie zabrać mu radość z normalnego życia, z którego chce czerpać jak najwięcej. Próbujemy ze wszystkich sił i wszędzie znaleźć pomoc dla Oktawiusza. Każdego dnia walczymy o zapewnienie mu najlepszego komfortu życia na tyle ile to możliwe. Wierzymy, że szansą dla Oktawiusza może być pobyt w klinice w Niemczech. Tamtejsi specjaliści posiadają doświadczenie w diagnozowaniu trudnych przypadków, lepszy sprzęt, innowacyjne metody. Jednak koszty czterodniowej wizyty są zawrotne i wynoszą aż  65 tys. złotych! Przez 6 lat dawaliśmy radę ze wszystkimi finansowymi wyzwaniami, robiliśmy wszystko, co nam zalecali specjaliści w Polsce, jednak to nie dało rezultatu… Dlatego zwracamy się z prośbą do wszystkich, którzy mogą pomóc. Każda złotówka, każdy gest wsparcia przybliża nas do celu, jakim jest zdrowie Oktawiusza. Jeśli możecie, prosimy o wsparcie naszej zbiórki. Razem możemy dać Oktawiuszowi nadzieję na przyszłość, której tak bardzo pragnie. Prosimy o udostępnianie informacji o naszej akcji oraz o wszelkie wsparcie, jakie możecie zaoferować. Z góry dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie! Rodzina Oktawiusza

38 787,00 zł ( 56,09% )
Brakuje: 30 362,00 zł
Judyta Jesiotr
1 dzień do końca
Judyta Jesiotr , 38 lat

Pomóż nam wyrwać Judytę ze szponów raka❗️

Wiadomość o chorobie przyszła tak nagle, znienacka. Nic nie zapowiadało, że życie 37-letniej mamy, żony i naszej przyjaciółki tak drastycznie się zmieni. Diagnoza była jednak bezlitosna – nowotwór złośliwy piersi. Nie było czasu na łzy i rozpamiętywanie. Trzeba było podjąć walkę od razu. Judyta rozpoczęła już leczenie. Aktualnie przyjmuje chemioterapię, którą pomimo wielu skutków ubocznych, dzielnie znosi. Po zakończeniu chemioterapii zostanie przeprowadzona operacja usunięcia piersi. Jak będzie dalej wyglądała przyszłość Judyty? Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Jednak głęboko wierzymy w to, że leczenie i mastektomia przyniosą oczekiwane efekty. Judyta to pozytywna, towarzyska i pomocna osoba. Zawsze z sercem na dłoni, otwarta na innych ludzi. Uśmiechnięta i dzielna – taka właśnie jest nasza wojowniczka. Dziś, jak nigdy wcześniej potrzebuje naszego wsparcia, o które Was prosimy! Jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy na początku tej drogi. Nie zamierzamy się jednak poddać. Wiemy, że o naszą Judytę będziemy walczyć do końca. Ona ma dla kogo żyć i do kogo wrócić! Jedyną przeszkodą stały się pieniądze, które musimy zebrać na kosztowne leczenie i rehabilitacje. Każda wpłacona złotówka będzie dla nas ogromnym wsparciem. Mamy w sobie wiele siły, a przede wszystkim nadzieję, że wspólnymi siłami pokonamy przeciwnika, z którym mierzy się nasza Judyta. Bliscy  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

17 891,00 zł ( 56,05% )
Brakuje: 14 024,00 zł
Maria Łosińska
12 dni do końca
Maria Łosińska , 13 lat

Marysia od lat zmaga się z niepełnosprawnością! Teraz w jej mózgu wykryto torbiel❗️

Każdy doświadczył kiedyś momentu, w którym słowo wypada z głowy i nie sposób sobie go przypomnieć. Marysi zdarza się to cały czas. Afazja nie jest jedyną przyczyną jej dyskomfortu. To tylko wierzchołek góry lodowej życia z niepełnosprawnością… Niedawno dowiedzieliśmy się, że w mózgu naszej córeczki pojawiła się torbiel! Od początku swojego życia Marysia miała trudności z nauką mowy oraz silny niedosłuch. Po licznych konsultacjach lekarze podjęli decyzję o operacji drenażu uszu, którą prawdopodobnie trzeba będzie ponowić. Córeczka nadal niedosłyszy. Przekłada się to na problemy z wyraźną mową i wynikającą z nich frustracją.  Musimy cały czas wzmacniać odporność córeczki, która często choruje. Jej organizm jest słaby i narażony na wirusy. Stan Marysi jest wtedy bardzo ciężki… Wielokrotnie trafiliśmy przez to do szpitala.  Podczas jednego z takich nieprzewidzianych pobytów córeczka dostała paraliżu twarzy. Objął całą jej połowę. Nie potrafiła zamykać oczka. To były dla nas ciężkie chwile, po których problemy ze zdrowiem się nasiliły. Dodatkowo Marysia ma problem z poruszaniem się, drżeniem rąk i nóg. Musi chodzić bardzo wolno, bo każdy większy wysiłek wiąże się z ryzykiem zawrotów głowy i omdlenia. O dłuższym spacerze nie może być mowy. Musi być pod naszą ciągłą opieką. Problem sprawia również pogłębiająca się skolioza. Liczba godzin rehabilitacji jest dla córeczki zdecydowanie za mała. Kręgosłup może niebawem zacząć uciskać organy Marysi! Nie wyobrażamy sobie, co wtedy nastąpi. Tak bardzo boimy się o nasze dziecko. Niedawno okazało się, że w mózgu Marysi jest torbiel! Nie znamy jeszcze dokładnych przyczyn jej powstania. Prawdopodobnie czeka ją operacja. Nie wiemy, co spowodowało liczne choroby i niepełnosprawności córki. Wszystko to przez wysokie koszty związane z pogłębioną diagnostyką... Wydając środki na najpotrzebniejsze leczenie doraźne, nie jesteśmy w stanie pokryć rehabilitacji i kolejnych, specjalistycznych badań. To rozrywające serce uczucie, gdy chcesz pomóc swojemu dziecku, a przygniatające koszty blokują możliwość działania. Jesteście jedyną nadzieją! Bez Waszej pomocy nasza wesoła dziewczynka, kochająca muzykę, sztukę i opiekę nad zwierzątkami, straci całą radość życia… Nie możemy do tego dopuścić. Musimy dowiedzieć się, co jest naszemu dziecku i pomóc mu za wszelką cenę w przezwyciężeniu chorób i niepełnosprawności! Błagamy o pomoc! Rodzice Marysi

5 955,00 zł ( 55,97% )
Brakuje: 4 684,00 zł