Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcel Mackiewicz
Marcel Mackiewicz , 16 lat

Dajmy szansę Marcelowi na rozwój i lepsze życie! Pomoc ponownie potrzebna!

Jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę google frazę “Marcel Mackiewicz”, wyświetli Ci się kilka artykułów o naszym synu. Część z nich pochodzi sprzed 9 lat, inne są nieco młodsze. Wszystkie z nich mają wspólny mianownik - prośbę o pomoc i wsparcie w rehabilitacji. Tak wygląda nasza codzienna rzeczywistość… Walka, którą toczymy, trwa już bardzo długo i końca, niestety nie widać. A każdy turnus wiąże się z ogromnymi wydatkami, których nie jesteśmy w stanie sami pokryć.  Zwracam się o pomoc w zbiórce w celu dalszej rehabilitacji, ponieważ skracają się mięśnie skokowe w nogach, Marcel coraz częściej choruje... Praktycznie co drugi tydzień chodzi do szkoły i zaraz infekcja,co chwilę potrzebne są pieniądze na leki. Marcel zaczął się przewracać na prostej drodze i ostatnio rozbił okulary. Mój syn jest chory genetycznie i z tego się nie wyleczy. Jego gen jest uszkodzony, ale możemy walczyć o jakość jego życia! Wszystko, co złe rozpoczęło się już kilka godzin po porodzie, kiedy nasz maluszek zaczął sinieć i nie miał odruchu ssania. Szczęście i radość uleciały w niepamięć. Od razu, gdy tylko mogłam, rozpoczęłam jego rehabilitację, a fizjoterapeuci stwierdzili wiotkość mięśni. Miałam wrażenie, że z tygodnia na tydzień przybywają mojemu synkowi nowe objawy, ale nikt nie potrafił stwierdzić choroby. Do czasu, kiedy obejrzał go jeden z lekarzy i kazał natychmiast jechać do specjalisty od chorób genetycznych. Tam okazało się, że mój synek ma nieprawidłowy chromosom 14 pierścieniowy.  Marcel, aby mógł normalnie żyć, musi być stale rehabilitowany. Obecnie synek ma 14 lat, ale jego zachowanie wskazuje na dwulatka. Jest z nim utrudniony kontakt, ponieważ Marcel nie mówi, nie zgłasza swoich potrzeb, także tych fizjologicznych. Muszę być przy nim cały czas, ponieważ nie jest zdolny do samodzielnego życia. W poprawie jego zdrowia pomagają intensywne turnusy rehabilitacyjne. Chciałabym w październiku tego roku zabrać synka na taki turnus, ale nie mam na niego pieniędzy. Wierzę jednak, że są wśród nas dobrzy ludzie, którym los Marcelka nie jest obojętny i mu pomogą. Przy tak niepełnosprawnym dziecku, proszenie o wsparcie jest nam tak samo potrzebne do życia, jak oddychanie... Aneta, mama

4 346,00 zł ( 55,96% )
Brakuje: 3 420,00 zł
Gabrysia Klama
Gabrysia Klama , 17 lat

Walka o zdrowie z nierównym przeciwnikiem - Gabrysia nas potrzebuje❗️

Gabrysia to dopiero nastolatka. Dziewczyna z wieloma marzeniami, talentami i planami na przyszłość. Przyszłość, którą w tej chwili przysłania poważna choroba. Zróbmy wszystko, by znów mogła marzyć!  Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Córka znalazła się u lekarza rodzinnego z powodu infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych. Lekarz zlecił rozszerzone badania z krwi oraz badanie na poziomie hormonów. Okazało się, że poziom TSH jest trzykrotnie podwyższony! W związku z tym lekarz rodzinny skierował nas na USG szyi. Po wykonanym USG okazało się, że w miąższu płata prawego jest zmiana o wymiarach 10x11x21mm. Co spowodowało również pilne skierowanie nas na biopsję. Od przeziębienia po biopsję — to był koszmar. Wynik próbki był jednoznaczny — guz płata prawego tarczycy. Następnie Gabi dostała pilne skierowanie do lekarza endokrynologa, który powtórzył badania i skierował Gabrysię do Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie zostały powtórzone wszystkie badania. Diagnoza została potwierdzona „Rak brodawkowaty tarczycy”. W sierpniu 2022 roku Gabrysia przeszła zabieg usunięcia tarczycy z węzłami chłonnymi. Po operacji dostaliśmy szereg skierowań do wielu poradni specjalistycznych oraz silne leki. Kilka tygodni po operacji wynik biopsji wykazał przerzut do prawej strony szyi węzłów chłonnych. Lekarze zaproponowali leczenie jodem promieniotwórczym.  Gabrysia będzie miała indywidualne nauczanie w Liceum o profilu kosmetycznym. W momencie przejścia na nauczanie domowe jej kontakt z rówieśnikami będzie prawie niemożliwy. Ponadto po jodowaniu musi przejść na kwarantannę, to kolejna izolacja... Córka stara się funkcjonować normalnie, ale nie jest to proste, ponieważ towarzyszą jej bóle głowy, brak siły i chęci do życia. Od blisko 4 lat samotnie wychowuję troje dzieci. Nasza sytuacja materialna jest wyjątkowo trudna. Teraz dodatkowo mnóstwo środków finansowych pochłaniają dojazdy do szpitali, które są oddalone od nas o ponad 400 km od miejsca zamieszkania. Dlatego na bieżącą rehabilitację Gabrysi oraz wiele kosztowych badań, które musimy wykonać prywatnie, potrzebujemy wsparcia finansowego. Prosimy Cię o wsparcie! Mama

89 268,00 zł ( 55,96% )
Brakuje: 70 243,00 zł
Marek Kamiński
Marek Kamiński , 4 latka

Marek jest naszym cudem – Pomóż nam walczyć o jego zdrowie❗️

Marek jest najukochańszym dzieckiem. Dla nas, kiedy mamy już ponad 40 lat, jest szczególnym darem od Boga. Kochamy go nad życie i chcielibyśmy mu przychylić nieba. Niestety, u synka stwierdzono spektrum autyzmu i nasza codzienność zmieniła się w walkę o jego przyszłość. Marek ma zaburzenia mowy. W miarę swoich możliwości stara się pokonać ten problem – uczestniczy w zajęciach, dzielnie stawia kolejne kroki, uczęszcza do przedszkola, lubi kontakt z ludźmi, uwielbia gry i zabawy, stara się dogonić rówieśników i modli się z nami.  Chcemy mu przekazać jak najlepsze wzorce, by wyrósł na dobrego człowieka i by w przyszłości autyzm nie przekreślał jego szczęścia i zdrowia. Spektrum to utrudnia, ale wiemy, że wyjazd na turnus rehabilitacyjny pomoże synkowi przezwyciężyć wiele trudności i zwiększy jego szanse na beztroskie dzieciństwo. Niestety, cena takiego turnusu nas przeraziła – ponad 11 000 złotych! Dlatego prosimy o pomoc i wsparcie dla naszego dziecka. Dzięki Wam Marek otrzyma fachową pomoc, której z bólem serca nie możemy do końca zapewnić mu sami. Prosimy o pomoc dla naszego ukochanego syna, który tylko chce być szczęśliwy, czego najbardziej pragniemy jako kochający rodzice. Rodzice Marka

6 537,00 zł ( 55,91% )
Brakuje: 5 155,00 zł
Oliwia Frąckowiak
Pilne!
8 dni do końca
Oliwia Frąckowiak , 17 lat

Uratujmy Oliwię przed wózkiem – druga operacja już 19 kwietnia❗️

Kilka dni temu otrzymaliśmy informacje z kliniki, w której leczona będzie Oliwia. Termin pierwszej operacji nóg wyznaczono już na 22 lutego! Oliwia z coraz większym trudem porusza się o kulach. Jej stan z dnia na dzień się pogarsza, dlatego coraz częściej potrzebny jest wózek inwalidzki. Dla Oliwii to dramat… By ratować jej sprawność, konieczna jest operacja. Jesteśmy przerażeni, bo to, co udało nam się uzbierać do tej pory, to kropla w morzu. Prosimy z całego serca – pomóż nam zdążyć!  Tysiące godzin spędzonych na rehabilitacji, setki wyrzeczeń i litry wylanych łez – nie tak powinno wyglądać życie dziecka. Niestety – tak właśnie wygląda życie Oliwii. Moja córka wkłada potworny wysiłek w to, by być sprawną, by móc chodzić… Serce pęka mi na myśl, że cały ten trud mógłby pójść na marne. Dlatego chcę zrobić wszystko, co mogę, by operacja jak najszybciej doszła do skutku. Wcześniactwo – to ono zaważyło o problemach, z którymi Oliwka zmaga się do dzisiaj. Urodziła się w 31 tygodniu ciąży, ważąc 1840 gramów. Pierwszy miesiąc życia spędziła w szpitalu na intensywnej terapii i od tego czasu jest rehabilitowana. Zdiagnozowano u niej Mózgowe Porażenie Dziecięce... W wieku 4 lat szczęśliwie przeszła operację ortopedyczną, po której jej stan znacząco się polepszył. Oliwka była w stanie sama chodzić! Niestety – niedawno boleśnie przekonaliśmy się o tym, że nic nie jest dane raz na zawsze… Wraz z procesem dojrzewania zaobserwowaliśmy, że wzmożone napięcie mięśniowe powoduje coraz większe deformacje i utrudnia naszej córce poruszanie się. Istnieje ogromne ryzyko, że Oliwia wyląduje na wózku... Jedyną szansą jest złożona operacja nóg polegająca na osteotomii derotocyjnej kości krętarzowych, podcięciu ścięgien kulszowo-goleniowych oraz korekcji kolan i stóp. Operacja jest bardzo złożona, dlatego lekarze zakładają dwa etapy. To jednak jedyna szansa na to, aby nasza córka samodzielnie chodziła. Termin pierwszej operacji wyznaczono już na 22 lutego, drugiej – na 15 marca!  Czasu jest dramatycznie mało, a każdy dzień pogarsza stan Oliwii. Nie możemy już dłużej czekać! Musimy zrobić wszystko, by pomóc naszemu dziecku, by jej ciężka praca nie poszła na marne. Prosimy, pomóż uratować Oliwkę przed wózkiem inwalidzkim! Rodzice Oliwii

65 377,00 zł ( 55,86% )
Brakuje: 51 645,00 zł
Mikołaj Schmidt
Mikołaj Schmidt , 5 lat

Rak w oczkach Mikiego zagraża jego życiu❗️Walka maluszka trwa - pomocy!

Nasz synek ma dwa latka. Dwa latka niesamowitej miłości i radości z tego, że Miki jest z nami… I niemal tyle samo najczarniejszego strachu - tego najgorszego, o życie własnego dziecka. Gdy Miki miał trzy miesiące, zachorował na nowotwór złośliwy, który pozbawił go wzroku w jednym oczku. Stanęliśmy do najważniejszej walki w swoim życiu - walki z nowotworem, który zaatakował nasze maleństwo. Walka trwa do dziś, a my znów potrzebujemy Twojej pomocy! W najgorszych koszmarach nie sądziliśmy, że nasze dziecko tak poważnie zachoruje, że czeka go piekło chemii i walki o życie… Mikołaj urodził się 2 października 2019 roku. 16 grudnia dowiedzieliśmy się, że choruje na retinoblastomę - nowotwór złośliwy oczu. Nowotwór rzadki, podstępny i bardzo, bardzo groźny…   Zaczęło się niewinnie. Podczas kołysania synka w ramionach zauważyliśmy, że na źrenicy prawego oczka ma dziwną, białą poświatę. Początkowo pomyśleliśmy, że to tylko odbicie światła… Po trzech dniach pojechaliśmy do okulisty dziecięcego w Toruniu. Tam usłyszeliśmy diagnozę, która na zawsze zmieniła nasze życie... W ekspresowym tempie znaleźliśmy się z synkiem na oddziale, którego sama nazwa budzi strach – na onkologii. Tam okazało się, że nowotwór zaatakował nie jedno oczko, ale dwa… Choroba była już tak zaawansowana, że istniało ryzyko przerzutów… To, co zaatakowało naszą iskierkę, próbowało się wydostać poza oko – istniało ryzyko, że komórki rakowe krążą już po jego główce... Miki natychmiast rozpoczął chemioterapię. Taki malutki, dopiero co zaczął życie, a już musiał o nie walczyć… Niestety rak zniszczył widzenie w prawym oczku. Lewe na szczęście jeszcze widzi. Po miesiącach walki usłyszeliśmy to słowo, którego boją się wszyscy na onkologii… WZNOWA! Wtedy zdecydowaliśmy, że musimy zrobić wszystko, by ratować synka. Polecieliśmy do USA, do szpitala w Nowym Jorku, specjalizującego się w leczeniu siatkówczaka. Leczenia Mikiego podjął się dr Abramson. Jeśli chodzi o walkę z tym rodzajem nowotworu, to najlepszy lekarz na świecie. Jesienią 2020, dzięki pomocy tysięcy ludzi o dobrych sercach, którzy dali naszemu synowi szansę na ratunek, polecieliśmy do USA. Od tego czasu nowojorski szpital to praktycznie nasz drugi dom… Miki przechodzi tam leczenie. Prawe oczko widzi, ale "po obwodzie". Żółta plamka została zniszczona. Mikołaj nie mógłby funkcjonować, gdyby lewe oko nie nadrabiało. Niestety, chemia wyrządziła ogromne spustoszenie w ciele naszego synka... Mikołaj ma niedosłuch na lewe ucho, obniżone napięcie mięśniowe, jest opóźniony psychoruchowo. Nowotwór to niebezpieczny przeciwnik. Teraz jest czysto, jednak czy tam będzie zawsze? Za każdym razem przekraczamy próg szpitala z lękiem, co pokażą kolejne badania. Żyjemy w ciągłym strachu przed wznową, ryzykiem przerzutów. Nowotwór już raz wrócił... Bardzo boimy się, że wróci ponownie. Co osiem tygodni lecimy na kontrole do USA. To generuje ogromne koszty… Każda kontrola to koszt około 4 tysięcy dolarów. Raz w roku rezonans - 9 tysięcy dolarów… Trzeba zrobić testy na COVID, dojechać kilkaset kilometrów na lotnisko w Warszawie, potem dostać się do szpitala… Nie daj Boże, pojawi się wznowa, koszt leczenia to kolejne 90 tysięcy dolarów, których nie mamy. Tak będzie do ósmego roku życia Mikołaja… Pandemia i rosnący kurs dolara sprawia, że koszty są niebotyczne… Tak bardzo chcielibyśmy jednego - aby kiedyś rozdział pod tytułem “nowotwór” został tylko wspomnieniem… Pękają nam serca, że nasz synek musi przez to przechodzić. Że nie może mieć normalnego dzieciństwa, że mija w cieniu walki z rakiem... Musimy jednak walczyć, a sami nie damy rady. Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o szansę dla naszego synka. _____ Pomoc dla Mikołaja: dołącz do armii Mikiego na Facebooku * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

237 727,00 zł ( 55,86% )
Brakuje: 187 805,00 zł
Oliwier Korzeniowski
Oliwier Korzeniowski , 2 latka

Choroba, która niszczy nie tylko przyszłość... Wspieramy Oliwiera❗️

Oliwierek urodził się 6 stycznia 2022 roku. To wesolutki, radosny chłopiec, którego uśmiech próbuje zgasić poważna choroba genetyczna. U synka wykryto zespół Jouberta – towarzyszą mu wady wrodzone takie jak wielotorbielowatość nerek czy hipoplazja robaka móżdżku. Przez to Oliwier musi być pod stałą kontrolą wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, neurologopedy, gastrologa… Przez obniżone napięcie mięśniowe, asymetrię ciała, nieprawidłowy rozwój fizjologiczny i opóźnienie psychoruchowe Oliwier musi być stale rehabilitowany. Kilka razy w tygodniu nasz dzielny wojownik dzielnie uczestniczy w zajęciach rozwojowych. Ale pomimo pracy Oliwierek nie potrafi jeszcze usiąść ani chodzić bez pomocy. Przed nami jeszcze długa droga. Dlatego tak bardzo potrzebne są nam fundusze na dalszą rehabilitację, turnusy i sprzęt rehabilitacyjny.  Proszę o pomoc w pokryciu kosztów leczenie i rehabilitacji mojego Oliwierka. Przed nim jeszcze całe życie. I chociaż będzie trudno, to nie chciałabym, by przez pieniądze synek nie mógł walczyć o sprawność i szczęście w przyszłości. Paulina, mama

71 138,00 zł ( 55,72% )
Brakuje: 56 522,00 zł
Justyna Wilk
Justyna Wilk , 32 lata

Straciłam nogę, ale nie stracę woli walki! Pomocy!

Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci. To moje największe skarby, którym uchyliłabym nieba. Niestety, od 6 lat walczę z okrutnymi chorobami. Chorobami, w wyniku których straciłam nogę…  Moja nierówna walka zaczęła się w 2018 roku. Kiedy byłam w 17. tygodniu ciąży, trafiłam do szpitala. Lekarze zdiagnozowali małopłytkowość, a potem skrzepy we krwi. Straszono mnie, że nie przetrwam ciąży, ale się nie poddałam! Urodziłam zdrową córeczkę. Niestety, moja choroba się nasilała. Pojawiły się też kolejne diagnozy i leczenie. Łącznie przeszłam ponad 30 zabiegów, ale nogi nie udało się uratować. Lekarze podjęli decyzję o amputacji. Nie mogłam w to uwierzyć! Byłam już mamą, bałam się, że nie poradzę sobie w opiece nad dziećmi, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać! Od lipca 2024 roku poruszam się na wózku inwalidzkim. Codzienne funkcjonowanie sprawia mi wiele trudności, nie jestem w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności. Na szczęście mam wspaniałe dzieci, dwa skarby, które bardzo mnie wspierają. Szczególnie starszy synek – dzięki niemu mogę przejechać kilometr do sklepu… Walka o sprawność jest bardzo trudna. Moim jedynym ratunkiem są proteza i nowy wózek, ale ich koszt przewyższa moje możliwości. Mimo to wiem, że nie mogę się poddać! Chcę zapewnić moim dzieciom jak najlepszą opiekę, ale by to zrobić, najpierw muszę zadbać o swoje zdrowie.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie, bo tylko dzięki niemu będę mogła walczyć dalej. Straciłam już nogę, ale nie chcę stracić woli walki...  Justyna 🎥 Reportaż o Justynie

23 645,00 zł ( 55,56% )
Brakuje: 18 909,00 zł
Jaś i Antoś Smolińscy
12 dni do końca
Jaś i Antoś Smolińscy , 5 lat

Na święta mamy jedno marzenie – wyjechać na turnus rehabilitacyjny!

Dzięki Wam udało nam się zabrać chłopców, na dwa turnusy rehabilitacyjne! Podarowaliście im szansę, którą wykorzystali najlepiej, jak tylko się dało! Dziś, w tym świątecznym czasie, raz jeszcze zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie.  Nasza historia:  Jesteśmy rodzicami wspaniałej czwórki dzieci. Niestety, dwoje z nich boryka się z niepełnosprawnością. Antoś i Jaś przyszli na świat w 35. tygodniu ciąży. Ich stan wymagał umieszczenia w inkubatorze i wspomagania tlenowego. Lekarze stwierdzili u synków wadę nerek oraz serduszka. Po krótkiej hospitalizacji zostaliśmy wypisani do domu. Myśleliśmy, że to już koniec komplikacji i cały strach mamy za sobą, niestety rzeczywistość okazała się inna…  W okolicach drugich urodzin bliźniaków pojawiła się diagnoza Antosia. Okazało się, że synek cierpi na afazję oraz zaburzenia integracji sensorycznej. Natomiast u Jasia stwierdzono autyzm dziecięcy.  To był dopiero początek ich bitwy o samodzielność. By móc zawalczyć o zdrowie chłopców i jeździć z nimi na rehabilitację, musiałam zrezygnować z pracy. Doświadczyliśmy, jak wielką rolę w rozwoju naszych dzieci odgrywa rehabilitacja. Chłopcy robią ogromne postępy, a to daje nam nadzieję, że w końcu będzie naprawdę dobrze!  Na te święta nie mamy wielkich marzeń. Pragniemy tylko, abyśmy mogli zapewnić chłopcom udział w turnusie rehabilitacyjnym w przyszłym roku...  Jego koszt jest jednak ogromny, bo to aż 22 tysiące złotych za obu chłopców!  Po poprzednich turnusach wiemy jednak, że ten wydatek jest zasadny i warto go ponieść. Jesteśmy pełni nadziei na poprawę funkcjonowania chłopców oraz ich samodzielne życie. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Jesteśmy i będziemy Wam dozgonnie wdzięczni! Rodzice, Basia i Jarek

13 000,00 zł ( 55,54% )
Brakuje: 10 405,00 zł
Nela Zduńczyk
Nela Zduńczyk , 6 lat

Babcia wychowuje niepełnosprawną wnuczkę – brakuje pieniędzy na leczenie!

Nela jest radosnym dzieckiem. Od urodzenia wychowuje ją babcia. Ma 4 latka. Pół roku temu zaczęłam stawiać pierwsze kroki. Dziś już świetnie sobie radzi, ale bardzo chciałabym, by chodziła jeszcze lepiej, żeby mogła bawić się z innymi dziećmi. Do tego potrzebuje częstszej i bardziej intensywnej rehabilitacji niż dotychczas. Nelcia bardzo lubi malować, jest otwartym, uśmiechniętym dzieckiem. W tym roku pójdzie do przedszkola. Potrzeby są ogromne, a to niesie za sobą wysokie koszty. By wychowywać wnuczkę, musiałam zrezygnować z pracy. Przez to jednak sytuacja finansowa znacząco się pogorszyła. Muszę zakupić dla Nelki buty ortopedyczne, aby mogła stabilnie stawiać nóżki na ziemi. Koszty wizyt u specjalistów i wyjazdy również przekraczają domowy  budżet. Staram się, by niczego wnuczce nie brakowało, jednak ciężko to osiągnąć.  W następnym miesiącu mamy umówioną wizytę u okulisty, ponieważ oczka Nelki są w coraz gorszym stanie. Nie widzi najlepiej, ale mam nadzieję, że dzięki tej zbiórce, to się zmieni. Remont w mieszkaniu też bardzo by mi się przydał. Chcę, by wnusia samodzielnie korzystała z toalety. Obecnie muszę jej pomagać, ponieważ nasze mieszkanie nie jest dostosowane do potrzeb dziecka. Bardzo proszę o pomoc! Każda wpłata jest ogromnym wsparciem! Renata, babcia

5 909,00 zł ( 55,54% )
Brakuje: 4 730,00 zł