❗️Dramatyczny wypadek - Wiktorię potrącił tramwaj, straciła nogę. Pomóż jej wrócić na dawny szlak!
Mam na imię Wiktoria, w grudniu skończę 25 lat. Jeszcze kilka miesięcy temu moje życie wyglądało doskonale. Właśnie kończyłam studia z biologii, przygotowywałam się do obrony pracy dyplomowej, której temat pokrywał się z moją pasją, pracowałam jako baristka w małej, klimatycznej kawiarni, gdzie uczyłam się sztuki parzenia kawy. Każdą wolną chwilę spędzałam w moich ukochanych górach. Z wysokości świat wygląda tak pięknie! Niestety, ze szczytów brutalnie spadłam na sam dół… 8 lipca – ten zwykły, letni dzień skończył się dla mnie tragicznie… Uległam strasznemu wypadkowi. Zostałam potrącona przez nadjeżdżający tramwaj. Dnia wypadku nie pamiętam do dziś… Obudziłam się w szpitalu, a przez pierwsze tygodnie towarzyszyło mi poczucie dezorientacji. Szczegóły znam z opowieści lekarzy. Wprowadzono mnie w śpiączkę farmakologiczną. Doznałam licznych obrażeń, jednak największy dramat przerósł moje siły… Tramwaj zmiażdżył mi stopę i część podudzia. Konieczna była amputacja. O tym, że nie mam prawej nogi, powiedziano mi kilka dni później po wybudzeniu. Nie mogłam uwierzyć ani w wypadek, ani w fakt, że straciłam nogę. Poinformowano mnie także o pozostałych obrażeniach: miałam pęknięty kręgosłup szyjny, skręcony i naderwany staw krzyżowo-biodrowego oraz otwarte złamanie kości piszczelowej lewej nogi. Powiedziano także o operacji twarzoczaszki, która odbyła się, gdy byłam jeszcze w śpiączce. Wiadomość o amputacji była dla mnie szokiem! Wędrowanie było moją pasją, życiem, marzeniem! Gdy tylko mogłam, pakowałam plecak… Swoją pasję wykorzystywałam w zdobyciu wyższego wykształcenia, w zeszłym roku byłam na pracach terenowych w Karkonoszach, badając wysokogórską roślinność. Miałam w planach tyle szlaków, tyle dróg! Byłam kompletnie zdruzgotana, nie mogłam w to uwierzyć, że dotąd pełna sił, energii i charyzmy, z głową pełną marzeń, teraz będę zdana na łaskę innych... W pierwszych dniach przepełniała mnie ogromna frustracja. Byłam aktywna, samodzielna, przez najbliższych postrzegana jako charyzmatyczna, pogodna osóbka o wielkim sercu… Nagle stałam się osobą leżącą, zwijającą się z bólu, niemogącą funkcjonować bez leków, niebędącą w stanie wykonać jakiejkolwiek czynności... Po dwóch tygodniach spędzonych na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie trwała walka o moje życie, trafiłam na oddział ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Tam czekały mnie kolejne operacje. Strachu i bólu po nie da się oddać w tym opisie... W tym czasie, trudnym dla mnie i moich najbliższych, okazało się, że na kikucie utworzyły się zmiany martwicze. Wystraszyłam się i błagałam lekarzy o deklarację, że obędzie się bez powtórnego odjęcia jakiegokolwiek fragmentu nogi. Udało się przy odpowiedniej formie leczenia pozbyć się martwych tkanek. Na początku września czekał na mnie kolejny zabieg - plastyka kikuta. Wracając z bloku operacyjnego po policzkach płynęły mi łzy. Po raz pierwszy były to jednak nie łzy smutku, a nadziei, że będzie już tylko dobrze. Jestem przykuta do łóżka, a moja lewa stopa od dwunastu tygodni nie czuła gruntu pod sobą. Czekam na ten moment, pełna obaw, ale i nadziei... Nigdy nie sądziłam, że można tak bardzo docenić możliwość poruszenia się o własnych siłach. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w zbiórce na upragnioną protezę i rehabilitację. Tylko dzięki nim będę mogła znów chodzić i zdobywać szczyty... Wierzę, że odzyskam upragnioną sprawność i z podwójną determinacją będę realizować swoje plany i marzenia. Wiktoria Licytując, sprzedając i kupując, pomagasz Wiktorii! ➡️ Licytacje Pełne Mocy PoMOC dla Wiktorii Stróżnej