Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karolina Belina
Karolina Belina , 8 lat

Proszę pomóż nam zadbać o przyszłość córeczki...

Na pierwszy rzut oka Karolinka wygląda jak zdrowe, śliczne dziecko. Niestety prawda jest zupełnie inna. Jej choroby, choć nie rzucają się w oczy, powodują niesamowite trudności w jej normalnym funkcjonowaniu… W wieku 4 lat u mojej córeczki zdiagnozowano autyzm dziecięcy oraz upośledzenie umysłowe. Pomimo tego, że widziałam, iż Karolinka rozwija się troszkę inaczej niż rówieśnicy, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. W tym nieszczęściu mieliśmy jednak ogromne szczęście, bo trafiliśmy do wspaniałego ośrodka, gdzie Karolinka ma zapewnioną terapię integracji sensorycznej, rehabilitację, psychologa, pedagoga, kształcenie specjalne. Wszystkie te zajęcia pomagają jej w rozwoju ruchowym, umysłowym i społecznym.  I kiedy myśleliśmy już, że wszytko idzie w dobrym kierunku, okazało się, że konieczne jest zapewnienie jej szeregu innych specjalistów i badań... Jednym z nich jest opieka neurologiczna, z uwagi na ryzyko wystąpienia u niej padaczki. Dodatkowo musimy być pod stałym nadzorem psychiatry, który dobiera dla niej leki hamujące jej autoagresję. Dzięki nim jest skupiona i wyciszona.  Ponadto córka cierpi również na wybiórczość pokarmową, okropne zaparcia, a stan jej jelit jest nie najlepszy. Pomóc w ich leczeniu mogą badania OAT i CSA, niestety nie są refundowane a ich koszt to ponad 3.000 zł!  Ostatnio jeździmy również do nefrologa, ponieważ Karolinka dosyć często ma kłopoty z pęcherzem i układem moczowym, istnieje u niej podejrzenie zespołu hemolityczno-  mocznicowego.  Chcemy pomóc naszej córce, robimy badania, które często trzeba wykonać prywatnie. Kupujemy szereg leków i suplementów, które poprawiają jej komfort życia. Niestety coraz częściej brakuje nam pieniędzy. Ceny rosną, utrzymujemy się z pensji męża oraz zasiłków, ponieważ  ze względu opiekę nad Karolinką - musiałam zrezygnować z pracy.  Jeśli możesz, wesprzyj nas! Niech Karolinka dalej się rozwija i tworzy swoją przyszłość... Pamiętaj, że dobro wraca! Angelika, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

7 132,00 zł ( 67,03% )
Brakuje: 3 507,00 zł
Zuzanna Szurman
Zuzanna Szurman , 23 lata

Ten wypadek mógł zakończyć się inaczej... Walczymy o SPRAWNOŚĆ Zuzi❗️

Choć z tyłu głowy wiesz, że życie potrafi być przewrotne, żyjesz z nadzieją, że ciebie to nie dotyczy. Mijają lata, osiągasz nowe sukcesy i czasem zupełnie zatracasz się w tym, co przyniesie każdy nowy dzień. I nagle przychodzi moment, w którym bezpowrotnie, w jednej chwili możesz stracić naprawdę wiele. Ja mogłam stracić wszystko – życie ukochanej córki. Zuzia wraz z chłopakiem wybrali się tego dnia do kina. Zdążyli odjechać zaledwie kilkaset metrów od domu, gdy nagle kierowca stracił panowanie nad samochodem i z dużą siłą zderzyli się z nadjeżdżającym samochodem. Byliśmy wtedy z mężem na wakacjach. Po godzinie 20 odebrałam telefon od roztrzęsionego chłopaka mojej córki – “Mieliśmy wypadek. Zabierają nas do szpitala”. W jednej chwili poczułam, jak moje matczyne serce przeszywa niesamowity ból. Nigdy nie czułam większego strachu. Potem rozmowę przejął ratownik medyczny. Wiedziałam, że Zuzia jest przytomna, ale jej stan jest ciężki. Wiedziałam, że to właśnie w jej stronę uderzył drugi samochód, a strażacy, aby ją wyciągnąć, musieli używać narzędzi hydraulicznych. Wiedziałam, że zabierają ją do szpitala. Byłam przerażona.  Do szpitala dojechaliśmy dopiero na następny dzień. W wyniku zderzenia Zuzia uszkodziła odcinek szyjny kręgosłupa. Przeszła kilkugodzinną operację, podczas której lekarze wstawili jej implant kręgu szyjnego, stabilizator oraz osiem śrub. Pozostałe dwa kręgi szyjne również zostały uszkodzone. To jednak nie była najgorsza informacja. U Zuzi stwierdzono poprzeczne uszkodzenie rdzenia kręgowego.  Choć od tego tragicznego zdarzenia minęły niecałe dwa tygodnie, już teraz wiemy, że Zuzię czeka niezwykle trudna droga. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, czy uda jej się w pełni odzyskać sprawność. Jest jeszcze na to zbyt wcześnie. Teraz najważniejsze jest to, by jak najszybciej rozpoczęła rehabilitację. Nie możemy zmarnować tej szansy. Zuzia to wspaniała dziewczyna. Jak każda młoda osoba ma wiele planów i marzeń. Jest studentką trzeciego roku biotechnologii medycznej, w lipcu miała podejść do obrony pracy dyplomowej. Od zawsze chciała zostać ratownikiem medycznym i jak sama przyznaje, ostatnie wydarzenia tylko ją w tej decyzji utwierdziły. Chce pomagać i ratować ludzkie życie.  Przez najbliższe dni Zuzia pozostanie jeszcze pod obserwacją w szpitalu. Następnie zostanie przetransportowana na oddział rehabilitacyjny, gdzie przez kolejne 6 tygodni przejdzie specjalistyczną rehabilitację.  Wiemy, że to dopiero początek i kilka tygodni ćwiczeń, to zdecydowanie za mało. Chcemy działać już teraz i zebrać środki na dalszą rehabilitację. Tylko dzięki systematyczności i pomocy specjalistów, Zuzia ma szansę na powrót do dawnego życia. Niestety cena jest ogromna. Sami nie zdołamy zebrać tak dużej sumy, dlatego pełni nadziei zwracamy się z prośbą o wsparcie właśnie do Was. Widzimy, jak wielkie są Wasze serca i z jaką niesamowitą mocą pomagacie innymi. Wierzymy, że i w naszym przypadku, możemy na Was liczyć.  Za każde wsparcie już teraz serdecznie dziękujemy. Rodzice Zuzi Kwota zbiórki jest szacunkowa

106 851,00 zł ( 66,95% )
Brakuje: 52 724,00 zł
Alek i Agata Gruza
Alek i Agata Gruza , 9 lat

Mama i syn walczą z potworną, nieuleczalną chorobą❗️Ratunku❗️

Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie. Tylko dzięki niemu mogłem walczyć o zdrowie i lepsze jutro dla żony oraz synka. Niestety, nasza sytuacja nadal jest niezwykle trudna i kolejny raz muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Nasza historia: Mam chorego synka i chorą żonę. Zrobię dla nich wszystko, zapukam do każdych drzwi, każdego poproszę o pomoc, byle tylko nie stracić nadziei na ich lepszą przyszłość… Alek urodził się niedotleniony. Ten najpiękniejszy moment, który ze łzami w oczach wspominają wszyscy rodzice, w naszym przypadku zapoczątkował walkę. Walkę, którą będziemy toczyć już zawsze.  Syn przez pierwsze lata wymagał intensywnej rehabilitacji metodą Bobath i Vojty z powodu mocno obniżonego napięcia mięśniowego. Do tego dochodziła intensywna rehabilitacja stóp przez końsko-szpotawe ułożenie. Miał problemy z gryzieniem i mówieniem. Jego rozwój był mocno opóźniony w stosunku do rówieśników.  Poród synka bardzo odbił się na zdrowiu żony. Niestety, niedługo później przyszło jej zmierzyć się z potworną diagnozą – wykryto u niej dystrofię miotoniczną typu 1. Kolejny cios spadł na nas, gdy tę samą chorobę zdiagnozowano również u Aleksa. To choroba nieuleczalna, prowadząca do bolesnej sztywności mięśni, osłabienia mięśni i ich zaniku. Bez rehabilitacji i terapii komercyjnej oraz domowej ich mięśnie odmówiłyby z czasem posłuszeństwa. Do tego stopnia, że jedynym środkiem poruszania byłby wózek inwalidzki lub nie byliby w stanie podnieść się z łóżka. Już teraz żona ma problemy z połykaniem, a mowa robi się coraz mniej wyraźna. Traci siłę w palcach, a mięśnie u niej sztywnieją. Przede wszystkim w sferze barkowej, szyjnej i w nogach ta przypadłość jest najgorsza. Do tego stopnia, że bez codziennej terapii manualnej nie mogłaby wstać z łóżka ani ruszyć szyją. Bez masaży nóg chodzenie sprawia u niej duży ból i trudność.  Własny stan zdrowia i obciążenie opieką nad niepełnosprawnym synem bardzo odbił się na zdrowiu psychicznym żony. Wszystkie choroby wykluczają ją z czynnej pracy zawodowej oraz pełnowymiarowej opieki nad synem. Nieoceniona była i jest pomoc dziadków ze strony mamy Alusia, którzy od jego narodzin pomagali i pełnili nad nim opiekę, kiedy ja musiałam pracować poza Warszawą. Wdzięczność za to nie zna granic! Staram się zapewnić mojej rodzinie wszystko, czego potrzebuje, jednak sam nie daję już rady. Niestety ja też jestem chory. W moim przypadku jest to polipowatość rodzinna, która zaatakowała jelito grube. Ciężar moich schorzeń i schorzeń mojej rodziny przygniata mnie każdego dnia. Wziąłem na swoje barki naprawdę dużo, czasem brakuje mi sił.  Aluś jest dzieckiem niepełnosprawnym, nad którym należy sprawować opiekę cały czas. Do tej pory wielokrotnie trafiał do szpitala, walczył na rehabilitacjach i turnusach wyjazdowych. Te dają najlepsze efekty, są nadzieją na lepszą przyszłość. Cały czas bandażujemy mu stopki, aby nie dopuścić do nawrotu szpotawości.  W tym momencie sen z powiek spędza nam utrudniona mowa synka. Jest ona niezrozumiała, a w momentach frustracji Alek przestaje mówić i po prostu wskazuje na to co chce osiągnąć lub otrzymać. Obniżone napięcie twarzy oraz problemy z żuchwą są powodem niedomkniętej buzi. Bez intensywnej terapii neurologopedycznej nie damy rady. Do tego wskazane są turnusy rehabilitacyjne, terapia integracji sensorycznej, terapia ręki i wiele innych, na które po prostu nie mamy środków. Cała nasza trójka jest schorowana. Odkąd Alek przyszedł na świat, wymaga intensywnego leczenia i żmudnej rehabilitacji, głównie prywatnej. Staramy się o to, by synek regularnie uczestniczył w turnusach rehabilitacyjnych, które dają niesamowite efekty. Jednak lata mijają, potrzeby rosną, a oszczędności już dawno się rozpłynęły. Niestety straciłem możliwość otrzymywania renty. Utrzymujemy się z mojej skromnej pensji oraz zasiłku pielęgnacyjnego. Tak bardzo się martwię, że kiedyś nie będę mógł pomóc tym, których tak bardzo kocham. Martwię się o to, że na leczenie po prostu nie będzie nas stać... Proszę, pomóż nam! Marcin 🎥 Reportaż o Aleksie w TV Republika – 24:43 🎥 8-letni Olek cierpi na dystrofię miotoniczną, jego rodzice na depresje | Januszewska | Na Pomoc! 🎥 Obejrzyj postępy Alka! ➤ Życie Alka i jego mamy można śledzić także na Facebook'u ➤ Licytacje dla Olusia i Mamy ➤ Allegro Charytatywni MEDIA O ZBIÓRCE ➤ porady.sympatia.onet.pl – Mama i synek walczą z potworną, nieuleczalną chorobą. "Na moich barkach ciąży odpowiedzialność za rodzinę" ➤ portal.abczdrowie.pl – Kolejne diagnozy niemal ich złamały. "Lekarka była niezmiernie zaskoczona" ➤ poradnikzdrowie.pl – Żyję z...: "Gdybym wiedziała o chorobie, nie zdecydowałabym się na dziecko" ➤ medonet.pl – To miał być łatwy poród. Lista chorób zatrważa. Marcin: "brakuje mi sił" ➤ gazeta.pl – Ciąży na mnie wielka odpowiedzialność - pan Marcin wspiera chorą żonę i synka

81 892,00 zł ( 66,93% )
Brakuje: 40 449,00 zł
Wioletta Wesołowska
14:13:13  do końca
Wioletta Wesołowska , 42 lata

By odzyskać to, co zabrała choroba!

Podobno zdrowo jest robić przynajmniej 10 tysięcy kroków dziennie. Nasze mądre zegarki i telefony zliczają każdy z nich, mówiąc nam "jeszcze więcej", "jeszcze trochę" - przecież to łatwe. A co jeśli każdy z tych kroków miałby być wyzwaniem porównywalnym ze wspinaczką na najwyższy szczyt? Bólem, który paraliżuje i strachem, który nie daje spokoju? Przerażającą niepewnością i pytaniem - czy tak już zostanie?     Wiola choruje od zawsze. Padaczka i zespół zaburzeń neurologicznych od lat utrudniają każdy jej dzień, zmieniając spokojną codzienność w spacer po polu minowym. Mimo podejmowanej walki, mimo ogromu wysiłków i nadziei, problemów przybywa. Osłabione ciało nie ma już siły, by walczyć, choć serce tak bardzo chciałoby tę walkę wygrać... Wieloletnie zmagania z chorobą doprowadziły do przykurczu mięśni nóg, co sprawia, że ciało Wioli jest nienaturalnie wygięte, kręgosłup niesamowicie obciążony, a każdy krok to wyzwanie. Wyzwanie, któremu musimy stawić czoła! Mimo bólu i lat nieprzerwanej walki. Na szali leży przyszłość Wioli, dlatego proszę - pomóż!

13 600,00 zł ( 66,92% )
Brakuje: 6 720,00 zł
Piotr Sabadasz
Piotr Sabadasz , 31 lat

Nieszczęśliwy wypadek niemal odebrał mu wszystko❗️Zawalcz z nami o Piotrka❗️

Piotrek ma 30 lat. Zaledwie 4 tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że uległ poważnemu wypadkowi, który mógł odebrać nam go na zawsze. Wystarczył jeden, niefortunny skok do wody, jeden telefon ze szpitala, by drastycznie wywrócić nasze życie do góry nogami. Dotychczas zawsze był pogodnym, uśmiechniętym mężczyzną. Skończył studia logistyczne, pracował, lubił jeździć na nartach, podróżować i zwiedzać. A po wypadku usłyszeliśmy od niego, że nie wie, czy operacja ma sens... Uszkodzony kręgosłup w odcinku szyjnym skutkował uszkodzeniem rdzenia kręgowego i niedowładem kończyn górnych i dolnych. Doszło również do podtopienia, co wywołało ostrą niewydolność płuc. Po przyjęciu do szpitala Piotrek został poddany natychmiastowej operacji. Do dzisiaj przebywa na oddziale intensywnej terapii, gdzie oddycha za pomocą respiratora. Jego przepona nie pracuje prawidłowo. Mówi szeptem tak, że można go zrozumieć, lekko porusza barkami, ale dłonie pozostają bezwładne. Czuje dotyk na rękach, ale całkowicie nie czuje nóg... By choć częściowo przywrócić mu sprawność potrzebna jest kosztowna, nierefundowana rehabilitacja. Polecono nam Centrum Rehabilitacji w Krakowie, gdzie lekarze dają nadzieję na samodzielność Piotrka. Dlatego zrobimy wszystko, by mógł wrócić do dawnego życia  Koszty rehabilitacji, turnusu i pobytu w specjalistycznym ośrodku są ogromne, ale wierzymy, że z Waszą pomocą nasz Piotrek będzie mógł w końcu samodzielnie oddychać i odzyska sprawność ruchową. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Wasze wsparcie, wpłata, udostępnienie czy dobre słowo mogą sprawić, że ta jedna chwila, która mogła odebrać mu to, co najcenniejsze pozostanie jedynie złym wspomnieniem i pewnego dnia Piotrek będzie mógł wziąć głęboki, samodzielny oddech. Rodzina i najbliżsi ➡️ Licytuj i pomóż Piotrkowi!

142 401,00 zł ( 66,92% )
Brakuje: 70 365,00 zł
Karolina Wysocka
Karolina Wysocka , 22 lata

Kończą się środki na rehabilitację Karolinki – pomocy!

Kiedy nadchodzi atak, ciałem Karolinki szarpią drgawki, a ja czuję, że ją tracę, że ta burza, która rozpętała się w jej głowie nigdy nie minie.  Padaczka jest lekooporna – nic nie zatrzyma ataków. Jedyną rzeczą, która może zatrzymać jej tragiczne skutki jest intensywna rehabilitacja. Bez niej choroba całkowicie zniszczy życie mojego dziecka. Rehabilitacja to nasz jedyny lek. Jedyny i bardzo drogi... Pierwszy napad padaczkowy pojawił się, gdy Karolinka miała 4 miesiące. Była dla mnie całym światem – była śliczna, radosna, przede wszystkim zdrowa i ukochana. Właśnie wtedy padaczka wybrała sobie ją na swoją ofiarę. Jej rączki i nóżki drżały, nienaturalnie się wyginały. Zrobiła się sztywna, targały nią konwulsje. Zadzwoniłam po karetkę – prawie zasłabłam, gdy zaobserwowałam bezdech i sinicę. Tak zaczął się nasz koszmar. Kiedy Karolcia była mała, ataki pojawiały się nawet kilkanaście razy dziennie! Rytm dnia podporządkowany był wyładowaniom, które odbierały mi córkę i niszczyły jej mózg. Dziś Karolinka jest opóźniona psychoruchowo — każda umiejętność, jaką zdobyła, znikała wraz z kolejnym agresywnym atakiem. Karolcia mówiła, biegała, bawiła się, a później nagle przestała, znów była dzieckiem leżącym, bezradnym, nasza walka rozpoczynała się na nowo. Wszystkiemu winna jest padaczka lekooporna — taka, której nie da się ugasić żadnymi lekami, bo po prostu nie działają! Z taką chorobą od 15 lat żyje Karolinka i każdego dnia cierpi. Walka ze skutkami choroby jest okrutna — ataki padaczki sprawiły, że u Karolinki pojawiły się cechy autystyczne, często jest rozdrażniona, niecierpliwa, zaniepokojona. Traci sprawność — trudność sprawia jej nie tylko mowa i kontakty międzyludzkie, ale też poruszanie się, dlatego proszę o pomoc. Dzięki pomocy dobrych ludzi mogłyśmy przeprowadzić badania genetyczne i kontynuować rehabilitację.  Badanie wykazało obecność mutacji w genie SCN1A, co pozwoliło na zdiagnozowanie Zespołu Dravet. Jest to choroba genetyczna objawiająca się uogólnioną dysfunkcją mózgu, której jednym z objawów jest niepoddająca się leczeniu padaczka i zaburzenia zachowań niepozwalające na samodzielne i prawidłowe funkcjonowanie w życiu... Nasze życie to ciągła walka, która koncentruje się na poszukiwaniu ratunku dla Karolci. Na padaczkę, jaka męczy moje dziecko nie ma lekarstwa, wciąż jednak wierzę, że wyciszą się.  Proszę, pomóż mi walczyć o Karolcię... Mama

22 064,00 zł ( 66,9% )
Brakuje: 10 914,00 zł
Franciszek Siomkajło
Franciszek Siomkajło , 62 lata

Trudna walka o sprawność... Tylko razem możemy pomóc!

Franciszek jest dla nas bardzo ważny. To brat, wujek, ważny członek naszej rodziny. Wszyscy razem mieszkamy i nawzajem opiekujemy się sobą. Bez nas, w ogóle by sobie nie poradził… Udar mózgu zmienił wszystko. Doszło do niego 7 lat temu, a jego dotkliwe konsekwencje niestety nadal są obecne. Wystąpił prawostronny paraliż i afazja. Ciało, a zwłaszcza prawa ręka i noga, z dnia na dzień odmówiły mu posłuszeństwa… Jego sprawność jest bardzo ograniczona, a komunikacja z nim znacząco utrudniona. Franciszek nie mówi, czasem tylko powtórzy usłyszane jedno słowo, na domiar tego niewyraźnie. Musimy się domyślać czego w danej chwili potrzebuje, czy chce mu się pić, jeść, czy dzieje się zupełnie coś innego.  Lekarze są zgodni w tej kwestii – potrzebna jest bardzo intensywna rehabilitacja. Tylko wtedy zwiększą się szanse Franciszka na poprawienie jego sprawności i samodzielności! Obecnie porusza się na wózku inwalidzkim. Tylko przy pomocy drugiej osoby potrafi przejść na własnych nogach bardzo krótki kawałek.  Nie czekamy na cud. Być może nigdy już nie będzie tak jak dawniej. Zależy nam, aby nasz brat i wujek chociaż sam mógł pójść do łazienki i zrobić samodzielnie kilka kroków.  Nasze nadzieje pokładamy w rehabilitacji. To jego jedyna deska ratunku. Jesteśmy rodziną. Chcemy i będziemy się wspierać, ale nie wszystko jest w naszym zasięgu. Dlatego prosimy Was, ludzi o dobrych sercach o pomoc. Będziemy wdzięczni za każdą, choćby najmniejszą pomoc! Rodzina Franciszka

12 810,00 zł ( 66,89% )
Brakuje: 6 339,00 zł
Ania Tarczyło
Pilne!
Ania Tarczyło , 45 lat

Niedawno straciła męża, dziś walczy z rakiem❗️Uratuj strażaczkę, mamę trójki dzieci❗️

Ania to dla nas bliska przyjaciółka, ciocia, wspaniała mama trójki dzieci. Zawsze mogliśmy zwrócić się do niej w trudnej sytuacji. Nigdy nie pozostawała obojętna na nasze problemy. W ostatnim czasie jej życie runęło w gruzach… Kilka miesięcy temu wydarzyła się ogromna tragedia. Ania pochowała swojego ukochanego męża, przez co stała się jedynym żywicielem rodziny. Niewyobrażalne zdarzenie było początkiem serii kolejnych fatalnych wieści. Nikt z nas nie spodziewał się tego, co miało nadejść. Jej zdrowie zaczęło się pogarszać. Zaniepokojona udała się do lekarza, który zalecił wykonanie serii specjalistycznych badań. Nie mieliśmy pojęcia, że diagnoza okaże się tak brutalna. W czerwcu 2024 roku zdiagnozowano u Ani raka szyjki macicy!  Na domiar złego, okazało się, że nowotwór jest nieoperacyjny. Czeka ją długie i kosztowne leczenie oraz rehabilitacja, na które dziś nie jest w stanie sobie pozwolić. Powoli dochodzi do nas fakt, że nasza kochana Ania, mama trójki dzieci, może odejść na zawsze… Nie możemy do tego dopuścić! Ania od zawsze angażuje się we wszelkie akcje charytatywne. Chętnie uczestniczy w zbiórkach, festynach... Zawsze można na nią liczyć. Jest wieloletnim, honorowym dawcą krwi oraz strażakiem Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie aktywnie uczestniczy w akcjach ratowniczych i pożarniczych. Podczas pożarów wielokrotnie była gotowa ratować życie innym. Teraz to ona potrzebuje pomocy. To nie jest czas na umieranie. Wierzymy, że nasza przyjaciółka ma przed sobą piękną przyszłość. Bez środków na leczenie ten scenariusz jest zagrożony… Ania jest zawsze uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia, mimo przeszkód, jakie napotyka po drodze. Całe swoje życie poświęca swojej rodzinie i przyjaciołom. Nie możemy zawieść Ani. Jej dobroć i poświęcenie podarowane innym, muszą do niej wrócić! Drżymy ze strachu o jej życie. Liczy się każdy grosz, każda złotówka, aby wesprzeć i odciążyć cudowną mamę Grzesia, Julii i Bartka. Będziemy wdzięczni za Waszą pomoc. Pomóżmy Ani, tak jak ona pomaga innym! Uratujmy ją przed okrutnym wyrokiem losu! Bliscy Ani

35 581,00 zł ( 66,89% )
Brakuje: 17 611,00 zł
Wojtek Doroszko
Wojtek Doroszko , 48 lat

Guz rdzenia odebrał Wojtkowi zdrowie i sprawność❗️ Prosimy, pomóż je odzyskać❗️

Wojtek zawsze był wsparciem dla ludzi dookoła i bez wahania niósł pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko… Dziś to Wojtek potrzebuje naszego wsparcia!  Pod koniec kwietnia po pełnej diagnostyce dowiedział się, że ma guza rdzenia – w odcinku piersiowym kręgosłupa. Już na samym początku usłyszał, że jeżeli nie podejmie się leczenia operacyjnego, to przy wzroście guza dojdzie do trwałego i nieodwracalnego porażenia – bez możliwości poprawy stanu neurologicznego. Operacyjne usuniecie zmiany było obarczone ryzykiem porażenia, jednak dające szansę na rehabilitację i poprawę stanu neurologicznego. Wspólnie z żoną podjął decyzję, że musi zaryzykować i wybrać mniejsze zło.  Wychodząc z domu do szpitala i żegnając się z rodziną, Wojtek liczył się z tym, że po powrocie jego życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie przypuszczał jednak, jak trudno będzie mu znosić tę niemoc, zależność, lęk i niepewność.  9 maja 2024 roku odbył się zabieg operacyjny. Wojtek jest obecnie leżący, zależny od drugiej osoby. Zmaga się z zaburzeniami czucia i niedowładem kończyn dolnych. Potrzebuje pomocy przy najprostszych czynnościach, także tych pielęgnacyjnych i higienicznych… Codziennie kładąc się spać, Wojtek ma nadzieję, że rano otworzy oczy i odzyska swoje życie sprzed zaledwie paru tygodni.  Aktualnie oczekuje na intensywną rehabilitację, która da nadzieję na możliwość poruszania się – chociaż na wózku inwalidzkim. W przypadku Wojtka walka z niepełnosprawnością będzie polegać na zachowaniu ciągłości zabiegów rehabilitacyjnych i zaopatrzeniu w sprzęt pomocniczy np. wózek inwalidzki. Będzie korzystać ze wszystkich refundowanych możliwości, jednak niezbędne będzie objęcie go także prywatnym wsparciem specjalistów, co wiąże się z wysokimi kosztami. Wojtek chciałby jak najszybciej wrócić do jakiejkolwiek sprawności fizycznej dla swojej żony i 11-letniej córki. W obecnej sytuacji nie jest zdolny do pracy ani do samodzielnej egzystencji.  Każdego, kto przeczyta historię Wojtka, prosimy o wsparcie go na tej niezwykle ciężkiej drodze do sprawności. Tylko wspólnymi siłami mamy szansę zwrócić mu zdrowie i dawne życie! Cała rodzina trzyma kciuki za tego wspaniałego człowieka, tatę i męża! Bliscy Wojtka

35 570,00 zł ( 66,87% )
Brakuje: 17 622,00 zł