Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Amelka Wilman
Amelka Wilman , 11 lat

Trwa walka o sprawność Amelki! Potrzebna pomoc!

Lista diagnoz mojej Amelki jest długa… Pomimo trudności, które spotykamy każdego dnia, starałam się zapewniać jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety sama nie damy rady. Proszę o pomoc! Córeczka cierpi na hipoglikemię, niedoczynność przysadki i autyzm atypowy. Ma też wrodzoną wadę serca.  Amelka wymaga specjalistycznej diety i przyjmowania hormonów, ze względu na to, że jej wzrost jest znacznie niższy, niż rówieśników.  Pod koniec zeszłego roku córeczka zupełnie przestała rosnąć. Prognozowany przez endokrynologa wzrost końcowy wynosił zaledwie 144 cm. Niestety prócz niedoboru hormonu wzrostu u Amelki wystąpiło też przedwczesne dojrzewanie, które spowodowało przyspieszenie wieku kostnego. Przez niedobór hormonu wzrostu nasilały się też napady hipoglikemii. Odkąd podajemy Amelce hormon wzrostu – nie miała ani jednego napadu hipoglikemii. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się uzbierać środki na półroczne leczenie hormonem wzrostu. Początkowa dawka wystarczyła nam na 1,5 miesiąca, niestety teraz pojawiła się konieczność zwiększenia dawki… Jest to dla mnie koszt zupełnie nieosiągalny, ponieważ ze względu na częste choroby Amelki i liczne wizyty u wielu specjalistów, nie jestem w stanie podjąć pracy. Utrzymujemy się głównie ze świadczenia pielęgnacyjnego… Wiem, że już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca, jednak nadal potrzebujemy pomocy… Zdrowie i sprawność Amelki są dla mnie najważniejsze… Aby córeczka miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, potrzebuje rocznego leczenia hormonem wzrostu, licznych terapii i zajęć rehabilitacyjnych. To wszystko generuje ogromne koszty! Bardzo proszę o pomoc… Amelka jest bardzo pogodną dziewczynką. Uwielbia zwierzęta, pływanie i wspinaczki. Interesuje się też ratownictwem medycznym. Chciałabym uchylić jej nieba. Z Twoją pomocą córeczka dostanie szansę na lepszą przyszłość! Mama Amelki

1 560,00 zł ( 2,62% )
Brakuje: 57 981,00 zł
Franciszek Jabłoński
13 dni do końca
Franciszek Jabłoński , 61 lat

Straciłem rękę, ale nie marzenia! Proszę, pomóż mi...

Chociaż tak bardzo bym chciał, wiem, że nie jestem w stanie cofnąć czasu. Od wypadku minęło już kilkadziesiąt lat, a ja każdego dnia mierzę się z jego konsekwencjami. Moja codzienność nie wygląda jak z obrazka, ale nie tracę nadziei na to, że jeszcze będę mógł spełnić swoje marzenie o odzyskaniu sprawności… Wskutek nieszczęśliwego wypadku podczas prac prac polowych, straciłem prawą rękę. Rozsiewałem nawóz za pomocą przeznaczonego do tego sprzętu, gdy maszyna w pewnym momencie się zapchała. Chciałem sprawdzić, co było przyczyną. Chwila nieuwagi zaważyła jednak na wszystkim. Z tego wszystkiego zapomniałem wyłączyć silnik. Maszyna wciągnęła i zmiażdżyła moją rękę. Pamiętam ten ból, którego w żaden sposób nie da się opisać. Później szpital i amputację pozostałej części ręki, bo nie było innego wyjścia. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Te kilka chwil zmieniło moje życie bezpowrotnie. Musiałem nauczyć się funkcjonować bez jednej ręki, a to nie jest łatwe. Mam ogromne kłopoty z wykonywaniem najprostszych czynności i w wielu sytuacjach potrzebuję pomocy innych osób. Do wszystkiego doszły jeszcze pogłębiające się problemy z kręgosłupem. Z powodu amputacji ręki, na jedną stronę mojego ciała występuje większy nacisk, co wiąże się z przesunięciem kręgów i częstym wypadaniem dysku. Po tylu latach przeciążania również lewa ręka zaczęła odmawiać mi posłuszeństwa. Jestem zrozpaczony i nie wiem już, co robić. W najgorszym wypadku, gdy wszystkie problemy zdrowotne zaczną się na siebie nakładać, czeka mnie wózek inwalidzki. Nie mogę na to pozwolić, nie chcę zostać więźniem czterech ścian. Mam jeszcze tyle planów na przyszłość, tyle rzeczy do zrobienia.  Moim jedynym ratunkiem jest specjalistyczna proteza ręki, która nie tylko ułatwi mi codzienność, ale zapobiegnie dalszym komplikacjom w walce o sprawność. Dzięki niej będę mógł w końcu odciążyć drugą rękę, moje ciało wróci do naturalnej pozycji, a to z kolei zapobiegnie pogłębianiu się problemów z kręgosłupem. Mam nadzieję, że dzięki pomocy wielu osób o dobrym sercu będę mógł żyć tak, jak przed wypadkiem: bez bólu, bez ograniczeń, z myślą o spełnionym marzeniu. Każda złotówka przybliża mnie do zakupu protezy. Proszę o choćby najmniejszą wpłatę – jest to dla mnie na wagę złota! Franciszek

4 110,00 zł ( 2,61% )
Brakuje: 153 066,00 zł
Agnieszka Brania
Pilne!
Agnieszka Brania , 54 lata

Nierefundowany lek to moja szansa na życie – Pomocy❗️

Mam 53 lata. Jestem mamą dwójki cudownych dzieci. W 2016 roku otrzymałam diagnozę raka piersi. W pierwszej chwili byłam w szoku i nie dowierzałam w to, co się dzieje, a tydzień po diagnozie zmarł mój syn, co spowodowało jeszcze większe cierpienie. W głowie miałam tysiące pytań bez odpowiedzi… Postanowiłam jednak walczyć. Niedługo potem zostałam poddana mastektomii i hormonoterapii. Wyniki badań wykazały, że jestem zdrowa. Niestety, w 2019 roku zaczęłam mieć potworne bóle kości. Trzech ortopedów i lekarz na podstawie RTG kręgosłupa zgodnie stwierdzili, że jest to przepuklina kręgosłupa i zalecono mi rehabilitację. Na własną rękę zrobiłam jednak rezonans. Mój świat zawalił się wtedy ponownie – pojawiły liczne przerzuty do kości. Po przepłakanych dniach wiedziałam, że muszę raz jeszcze przekazać tę straszną wiadomość mojej rodzinie. Najbardziej bałam się o mojego męża, który 3 miesiące wcześniej przeszedł zawał… Wsparcie rodziny mnie uratowało i szybko zorganizowałam wizytę w poradni onkologicznej.  Lekarz przekazał mi słowa, które pamiętam do dziś: „Zostało Pani 3-6 miesięcy życia. Na co Pani liczy? Proszę testament pisać”. Na szczęście inny lekarz dodał mi nadziei i podjął się leczenia mnie. Ale po pewnym czasie przestało ono działać, ponieważ – jak się okazało – mam rzadką mutację genu PIK3CA, która wyklucza mnie z wielu terapii.  Szansą był nierefundowany lek, którego koszt wynosił 9 tys. euro miesięcznie! Wyprzedaliśmy wszystko, co posiadała nasza rodzina i kupiliśmy jedno opakowanie. Kolejne dawki otrzymywałam za darmo przez 8 miesięcy, ale po tym czasie lek znów przestał działać. Pojawiły się kolejne przerzuty do niezajętych dotąd kości, a wraz z nimi niewyobrażalny ból. Po 3 miesiącach nowej terapii otrzymałam cudowną wiadomość – guzy z opłucnej zniknęły, kości zaczęły się uwapniać! Ta wiadomość dodała mi skrzydeł. Obecnie czekam na wynik tomografii komputerowej, która wykaże czy leczenie jest nadal skuteczne. Mam lepsze i gorsze dni, ale wciąż walczę dla moich dzieci i męża. Oni są dla mnie siłą napędową. Nasza sytuacja materialna uniemożliwia jednak kontynuowanie leczenia. Program lekowy, w ramach którego otrzymywałam lek, został zamknięty.  W związku z tym jego cena od stycznia 2024 roku wzrośnie niemal dwukrotnie i wyniesie 1600 zł miesięcznie! Do tego dochodzą koszty innych leków i utrzymanie rodziny… Często musimy wybierać czy kupić leki, opał czy jedzenie. Od listopada nie przyjęłam z tego powodu zalecanej dawki. Jeśli nie wezmę kolejnych, będzie kosztować mnie to utratę reszty zdrowia. Zawsze starałam się pomagać innym – dziś sama potrzebuję pomocy.  Błagam o wsparcie i z serca za nie dziękuję. Agnieszka

2 777,00 zł ( 2,61% )
Brakuje: 103 606,00 zł
Jakub Kosiciarz
Jakub Kosiciarz , 6 lat

Nasz świat bywa dla niego zbyt trudny - pomóżmy wywalczyć przyszłość dla Kubusia!

Kuba jest cudownym, kochanym chłopcem. Potrzebuje bardzo dużo wsparcia i pomocy specjalistów, aby mógł poradzić sobie wśród innych ludzi. Nasz świat jest czasem dla niego zbyt trudny…  Czekanie na specjalistyczne badania diagnostyczne trwałoby dwa lata. Wszystko wykonaliśmy prywatnie, licząc rachunki w tysiącach. Zrobiliśmy to jednak, by jak najszybciej pomóc naszemu dziecku.  Szybko okazało się, że pod przykrywką autyzmu stoi mnóstwo współistniejących chorób.   Leczenie już teraz, na początku naszej drogi pochłonęło wiele odłożonych i bieżących środków. Kubę nadal czeka seria mikropolaryzacji mózgu i setki godzin różnych terapii… Walczymy, chociaż nie istnieje magiczne rozwiązanie, czy specjalny lek dla osób z autyzmem. Nie ma tutaj żadnych gwarancji ani podpowiedzi. Każdego dnia Kuba stara się z całych sił, aby dopasować się do rówieśników. Codziennie z płaczem idzie na 4 godziny do przedszkola integracyjnego, by uczyć się kontaktu z rówieśnikami oraz przygotować się do szkoły.  Z bólem serca patrzymy, jakie życie jest dla niego trudne. Nasze codziennie czynności są dla niego wyzwaniem niemieszczącym się w głowie…  Obserwujemy go i wiemy, że bardzo nam ufa i nie możemy go zawieść. Każde zajęcia i terapia koniec końców przynoszą efekty. Kuba marzy, by móc się komunikować, jednak na tę chwilę nie potrafi… Przed nami długa droga, w której bardzo potrzebujemy wsparcia. Musimy pokonać ogrom przeszkód takich jak: brak komunikacji, reakcji, skupienia, strach i panika przed wszystkim, co nowe. Miejsca, wyjście z domu, a nawet jedzenie.  W naszym Kubusiu tkwi ogromny potencjał i już teraz nadzwyczajne zdolności — ale nigdy nie będzie mógł z nich korzystać, gdy nadal będzie bał się świata. Gdy jego autyzm zamknie go szczelnie i nie będzie umiał się z niego uwolnić…  Prosimy Was o wsparcie naszego małego wojownika — dzięki Wam może czekać na niego coś naprawdę wspaniałego. LEPSZE ŻYCIE! Rodzice  

554,00 zł ( 2,6% )
Brakuje: 20 723,00 zł
Maja Malicka
Maja Malicka , 8 lat

Maja urodziła się bez gałki ocznej! Potrzebna operacja!

Moim jedynym marzeniem było to, by dziecko urodziło się zdrowe. Przebieg ciąży nie wskazywał na żadne problemy… Niestety, Maja pojawiła się na świecie z rzadką wadą – anoftalmią, czyli bez lewej gałki ocznej! Leczenie Mai niestety nie jest refundowane przez NFZ. Córeczka miała tylko 6 miesięcy, gdy przeszła pierwszą poważną operację! Przez kolejne lata była prowadzona w prywatnej klinice w Chorzowie, jednak mimo wielu operacji, z częstotliwością co 2-3 miesiące, nie było zadowalających efektów... Od połowy 2019 roku Maja leczy się w Niemczech w klinice chirurgii plastyki i protetyki oka. Podczas każdej wizyty protetyk wykonuje dla córki nową, większą protezę. W 2021 roku Maja przeszła operację wszczepienia ekspandera oraz operację wszczepienia tłuszczu, aby dalej móc leczyć oczodół coraz większymi protezami.  Walczymy o to, by zapobiec deformacjom głowy i asymetrii twarzy, a w przyszłości móc zapewnić córce możliwości osadzenia docelowej protezy oka. Niestety, okazało się, że dolna powieka wymaga dalszej operacyjnej korekty, która ma odbyć się już pod koniec listopada! Otrzymaliśmy kosztorys na kwotę kilkunastu tysięcy euro! Bardzo mnie to podłamało… Taka suma przekracza moje możliwości finansowe! Chcę jednak zrobić wszystko, by córeczka mogła rozwijać się jak najlepiej, więc zdecydowałam się poprosić Was o pomoc. Będę wdzięczna za każde wsparcie! Dzięki Wam Maja będzie mogła w przyszłości cieszyć się drugim oczkiem oraz akceptacją rówieśników! Anna, mama

1 546,00 zł ( 2,59% )
Brakuje: 58 029,00 zł
Lilianka Czeleń
Lilianka Czeleń , 6 lat

UWAGA❗️Operacja albo proteza do końca życia❗️

Gotowa jestem poświęcić wszystko, nawet własne zdrowie, aby moja ukochana wnuczka mogła cieszyć się swoim dzieciństwem. Niestety wiem, że choćbym poruszyła niebo i ziemię, nie zdarzy się taki cud, by tak się stało.  Lilianka ma nieco ponad 5 lat, ale los nigdy nie był dla niej łaskawy. Od urodzenia zmaga się z ciężką chorobą genetyczną obecnie objawiającą się wrodzonym stawem rzekomym kości piszczelowej. Niestety w wyniku długotrwałej choroby nowotworowej zmarł jej tata, pozostawiając ogromny smutek i żal. Odtąd Lilianką opiekujemy się my – jej dziadkowie.  Tak wiele nieszczęść spotkało naszą małą Lili. Tak bardzo chciałabym zdjąć z jej barków choć trochę ciężaru. Jedyną nadzieją na uratowanie jej nóżki jest leczenie w specjalistycznej klinice ortopedycznej doktora Paley'a – uznanego światowego specjalisty w leczeniu tego typu powikłań. Niestety koszt operacji, wyjazdu do USA, pobytu i dalszego leczenia jest ogromny! W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc! Rok 2023 minął bardzo szybko. Był to czas pełen trudnych wyzwań zarówno dla nas, jak i Lilianki – zakończył się jednak szczęśliwie. Nasza wnuczka po wielu zabiegach otrzymała nareszcie szansę na leczenie Paley Orthopedic & Spine Institute na Florydzie. Tam przeszła trzy skomplikowane operacje, mające na calu zwalczenie infekcji oraz stworzenia zrostu krzyżowego kości piszczelowej i strzałkowej. Udało się! Mimo wielu komplikacji cały pierwszy etap leczenia zakończył się pomyślnie. Niestety, operowana nóżka jest o 11 centromerów  krótsza i nie będzie rosła równomiernie ze zdrową. Na dzień dzisiejszy Liliance nie grozi już amputacja, jednak konieczne są kolejne zabiegi, by uzyskać pełną sprawność i życie bez bólu. Tylko operacja za 1 100 000 złotych może uratować nóżkę Lilianki! W ubiegłym roku dzięki Waszej pomocy Lilka otrzymała szansę na lepsze życie, jednak to dopiero początek walki o sprawną nóżkę. Jeżeli na czas nie będą kontynuowane następne zabiegi, wszystko przepadnie! Lilka straci szansę na sprawność! Grozić jej będzie proteza do końca życia, a może nawet amputacja! Znów jesteśmy przerażeni, znów podejmujemy wyścig z czasem. Staramy się, aby  zgromadzić ogromne środki na dwie operacje, rehabilitację, nową ortezę, przelot, ubezpieczenie i wielomiesięczny pobyt w USA oraz leki poszpitalne, a czasu mamy niewiele. Operacja wydłużania kości zaplanowana jest już na jesień 2024! Wstępna wycena zaproponowanych usług medycznych to przeogromna dla nas kwota, która jeszcze może ulec zmianie. Wiemy, że bez Was nie poradzimy sobie, więc prosimy o pomoc dla naszej osieroconej Lilianki. Pęka nam serce, kiedy patrzymy na jej cierpienie i łzy. Nie możemy jednak pozwolić, aby poprzednie operacje poszły na marne. Nie wolno nam skazać jej na kalectwo do końca życia. Los Lilianki jest wyjątkowo trudny, usłany cierniami i cierpieniem spowodowanym nie tylko chorobą, ale i stratą najbliższych. Robimy więc wszystko, aby zapewnić jej jak największe poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Często przekonujemy naszą wnuczkę, że jej ból, cierpienie i wytrwałość zostaną zwieńczone sukcesem. Mimo wielu problemów staramy się myśleć pozytywnie. Wiara, że wszystko się uda, dodaje nam sił.  Z całego serca prosimy o pomoc. Elżbieta i Mirosław, dziadkowie Lilianki

7 557,00 zł ( 2,58% )
Brakuje: 284 997,00 zł
Janusz Holi
Janusz Holi , 47 lat

By wstać z wózka i znów zawalczyć o marzenia!

Mam na imię Janusz. Jestem facetem około 40-tki. Około - cóż za rozmach... Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że dzięki Twojej pomocy dolecę do 70-tki. Dlaczego dolecę? Bo przed wypadkiem odkryłem, że mam pasję. Nie pamiętam żadnego szczególnego wydarzenia, które zainicjowałoby miłość do paralotni. Zwyczajnie marzyłem o lataniu. Jak ptak. Swoje marzenie przekształciłem w rzeczywistość. Chwilę przed wypadkiem kupiłem sobie sprzęt do paralotniarstwa. Wspólnie z kolegami odkrywałem podniebne przygody. Zdałem sobie sprawę, że latanie na paralotni i motolotni to moja pasja. Może nawet szansa na nowy styl życia? Nowy styl życia? Nie wiem, bo całe dorosłe życie ciężko pracowałem. Fizycznie. Z zawodu jestem budowlańcem. Blisko 15 lat pracowałem w Szwecji na budowie. Byłem również zatrudniony w odlewni żeliwa jako szlifierz. A w wolnych chwilach? Też pracowałem. Znany byłem jako "złota rączka". Znajomi śmiali się, że mój numer telefonu jest od wszystkiego. Wykręcasz jeden numer i zgłasza się Janusz - fachowiec od wszystkiego. Wszechstronny człowiek od mniejszych i większych napraw. Nigdy nie potrafiłem nikomu odmówić pomocy. A teraz proszę o pomoc Ciebie... W dniu 17.05 uległem wypadkowi. Nie będzie tu żadnego spektakularnego opisu i tragizmu sytuacji z udziałem osób trzecich. Zwyczajnie. Przebudziłem się w nocy. Chciałem skorzystać z toalety. Nie zapaliłem światła. Bo po co? Tak dobrze znam swój dom...sam go przecież budowałem. Poślizgnąłem się i upadłem, uderzając kręgosłupem o schody. Straciłem przytomność. Karetka. Szpital. Operacja. Wózek. Rehabilitacja. Mam realną szansę na to, by chodzić, ale tylko intensywna, indywidualna rehabilitacja daje taką szansę. Niestety jej koszt jest dla mnie abstrakcją. Nie dysponuję takimi pieniędzmi. Jedno co mam to wiarę w to, że uda mi się stanąć na nogi w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mam przede wszystkim córkę. Wiktorię. To moje szesnastoletnie zwycięstwo. I to dla niej chciałbym być sprawnym tatą, który zarazi ją swoją niedawno odkrytą pasją, miłością do paralotniarstwa... Pochylisz swoje serce? Tylko dzięki Tobie mam szansę na rehabilitację. Janusz - miłośnik podniebnych przygód. Na wózku.

2 757,00 zł ( 2,57% )
Brakuje: 104 435,00 zł
Grzegorz Tyrała
Grzegorz Tyrała , 54 lata

Grzegorz potrzebuje Twojego wspacia! POMÓŻ!

Cały czas zastanawiam się, dlaczego zły los wybrał akurat mojego męża. Myślałam, że tragiczny wypadek, którego Grzegorz doświadczył kilka lat wcześniej, to już wystarczająco dużo – tak wiele musieliśmy unieść. Prawda okazała się zupełnie inna… W październiku 2010 roku mój mąż uległ wypadkowi komunikacyjnemu, w wyniku którego na stałe porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Uszkodzenia mózgu, których doznał były na tyle poważne, że jego lewa strona ciała do dziś jest sparaliżowana.  Grzegorz doznał urazu w obrębie czaszkowo-mózgowym, pourazowego stłuczenia mózgu w okolicy skroniowej prawej oraz naczyniowego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Niestety okazało się, że podczas nieszczęśliwego wypadku ucierpiało również więzadło, które zostało zerwane. Mąż musiał przejść też artroskopię, ponieważ miał wyłamany kawałek kostki w stopie. Chirurg, który zdecydował się na usunięcie odłamków kości mówił, że Grzegorz ma szansę, by stanąć na nogi. Jednak do tej pory z wielu różnych przyczyn, nie widać w tym zakresie oczekiwanej poprawy. A to niestety to nie wszystko... Doszło do kolejnego nieszczęśliwego wypadku! W 2021 roku Grzegorz złamał nogę na wysokości uda. Niestety podczas wizyty u radiologa lekarz nie stwierdził złamania. Wynikiem tego jest źle zrośnięta noga. Kończyna jest krótsza, a to pogarsza codzienne funkcjonowanie mojego męża. Grzesiu nie może oprzeć się na niej podczas przechodzenia na wózek, czy łóżko.  Obecnie mąż poddawany jest rehabilitacji domowej. Udało się nam skorzystać z fizjoterapii na NFZ, ale możemy liczyć na zaledwie 80 godzin. Jest to niestety znacznie za mało, aby usprawnić męża i jednocześnie ułatwić mu codzienne funkcjonowanie. Obecnie wykonywane są masaże, które rozluźniają przykurcze szyi i tułowia, a także ćwiczenia ruchowe. Niestety terapia nie obejmuje pracy nad sparaliżowaną częścią ciała Grzesia, dlatego musimy szukać pomocy prywatnie! Mój mąż wymaga całodobowej opieki, dlatego nieustannie trwam przy nim. Chciałabym skierować Grzegorza na dodatkową rehabilitację usprawniającą. Jednakże koszt takiego turnusu potrafi być naprawdę wysoki. Sięga około 30 tysięcy za jeden miesiąc! Niestety nie posiadam takich środków, dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc.  Naprawdę każda, nawet najmniejsza kwota, przybliża nas do osiągnięcia upragnionego celu! Karina, żona Grzegorza

5 206,00 zł ( 2,55% )
Brakuje: 198 284,00 zł
Maja Nowakowska
Maja Nowakowska , 10 lat

Lekarze dawali Mai 1% szans na przeżycie... Pomóż w walce o sprawność i lepsze jutro❗️

Walka o życie, zdrowie i sprawność mojej córeczki trwa od samego początku. Majeczka przyszła na świat o wiele za wcześnie – 2 miesiące przed terminem. Dokładnie w drugą rocznicę śmierci swoich braci bliźniaków. Mówiono mi, że nie przeżyje – tak, jak jej bracia. Dawano jej tylko 1% szans.  Maja przeżyła, ale przez to, co się stało, codziennie walczy z niepełnosprawnością. Majeczka spędziła pierwszy rok życia w szpitalu na zamkniętym OIOM-ie noworodkowym… Przez pierwsze dwa lata życia – wtedy, gdy jej płuca były zbyt słabe – Maja oddychała dzięki tracheostomii. Do dzisiaj trwa także walka córeczki z padaczką lekooporną.  Kiedy już wydawało mi się, że oswoiłam wszystkie swoje lęki, kiedy starałam się zapomnieć o szpitalach, respiratorach, dodatkowym tlenie... Kiedy Majka zaczęła się ponownie uśmiechać… Podczas rutynowej wizyty kontrolnej, dostałam wiadomość, że biodro Majki jest w bardzo złym stanie. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się zgromadzić środki na specjalistyczną operację ortopedyczną oraz turnusy rehabilitacyjne. Jestem Wam za to ogromnie wdzięczna… Byliśmy już tak blisko celu, gdy wszystko  zaczęło się sypać – niczym domek z kart.  Kiedy wyznaczono już termin operacji, udało się zebrać środki – okazało się, że serce Majki jest niewydolne, a złe przepływy uniemożliwiają przeprowadzenie operacji. Zbiegło się to w czasie bardzo intensywnego wzrostu Majki. Obecnie kiedy mam już zgodę kardiologów na operację – okazało się, że jej prawe biodro również jest już całkowicie zwichnięte, a zniekształcenie stopy wymaga także pilnej interwencji chirurgicznej. 11 listopada Majkę czeka długa, ponad 6-godzinna operacja. Obarczona jest ogromnym ryzykiem ze względu na wadę serca oraz dysplazję oskrzelowo – płucną. Po zabiegu córeczka będzie wymagała wielu miesięcy ciężkiej rehabilitacji.  26 lutego będzie musiała odbyć się kolejna operacja, jednak w tym momencie nie mamy na nią zabezpieczonych żadnych środków... Niestety, koszty związane z leczeniem, kolejnymi zabiegami i rehabilitacją są niezwykle wysokie… Wiem, że będę walczyć o sprawność Mai i jej życie bez bólu z całych sił! Bardzo proszę, pomóżcie. Udostępniajcie, przekazujcie w świat wiadomość, że jest taka mała waleczna dziewczynka, która bardzo by chciała żyć tak, jak inne dzieci w jej wieku, ale bez pomocy innych nie ma takiej możliwości. Każdy gest wsparcia ma dla nas ogromne znaczenie! Mama Majki – Aneta

5 418,00 zł ( 2,54% )
Brakuje: 207 348,00 zł