Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lilianna Kałkus
Pilne!
Lilianna Kałkus , 8 lat

8-latka walczy z nowotworem❗️Ratuj życie małej Lili ❗️

Złośliwy nowotwór wyrwał Lilkę z bezpiecznego domu. Wypełnił nasze życie strachem, którego do tej pory nie znaliśmy. Zamienił je w KOSZMAR! Błagamy, pomóżcie nam się z niego obudzić! Mięsak kostnopochodny – te dwa słowa, które jeszcze kilka tygodni temu były nam obce, dziś rozszarpują nasze serca na kawałki. Mamy wrażenie, że wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Podczas wieczornej kąpieli zauważyliśmy zgrubienie pod pachą córeczki. Nazajutrz trzymaliśmy w dłoni skierowanie do onkologa. Wykonaliśmy podstawowe badania w szpitalu rejonowym i po trzech dniach Lilka została W PILNYM TRYBIE przyjęta do szpitala w Warszawie, aby jak najszybciej rozpocząć chemioterapię i powstrzymać tę okrutną chorobę. Nadal ciężko nam uwierzyć, że Lilka toczy właśnie swoją walkę NA ŚMIERĆ I ŻYCIE. Przecież nasza córeczka ma dopiero 8 lat! Jeszcze niedawno była zdrowa!  Walczymy z okrutnym przeciwnikiem, który uderza z całą mocą i za nic ma, że na ringu stoi bezbronne dziecko! GUZ o wielkości połowy pomarańczy boli! Rak tworzy nacieki na żebra. Odbiera Lilce siły i przykuwa ją do szpitalnego łóżka. Zabiera wszystko, co córka zna i kocha, dając w zamian cztery ściany szpitalnej sali, strzykawki i trudną chemioterapię.  Córeczkę czeka 30 tygodni chemii i OPERACJA wycięcia nowotworu. To oznacza dla nas cotygodniowe podróże do Warszawy, 300 km w jedną stronę, ogromne koszty pobytu w stolicy i wydatki związane z przebywaniem w szpitalu. To znaczy też, że rodzeństwo Lilki zostanie w domu, bez mamy… Lilka ma 18-letniego brata i młodszą siostrzyczkę, która często, gdy tata idzie do pracy, musi nocować u dziadków lub cioci. Choroba brutalnie wkrada się do naszej codzienności. Regularnie odbiera rodzeństwu ukochaną mamę. Siostrzyczka Lilianki, choć ma dopiero 3 lata, musi to zrozumieć. Lilka z kolei, w swoim strachu i cierpieniu, tęsknocie za domem i bliskimi bardzo potrzebuje rodzica. To bardzo trudny czas dla nas wszystkich…  Najcięższe jest jednak patrzenie na cierpienie własnego dziecka. Lilka jest bardzo dzielna i niesamowicie odważna. Choć często podczas zabiegów z kącika oka spływa jej łza, nie skarży się. Gdy czuje się lepiej, wyciąga farby i robi to, co kocha najbardziej: maluje. Podziwiamy tę mądrość naszej Lilki, podczas gdy sami przyglądamy się jej z najgłębszej otchłani rozpaczy… Przed nami długa chemioterapia, regularne dojazdy do szpitala i powroty, nieustanna rozłąka z rodziną i dalsze leczenie, zależnie od stanu zdrowia Lili. Wierzymy, że córka pokona chorobę i wszystko będzie jak dawniej. Jesteśmy skromną rodziną. Nie mieliśmy wiele, ale wiele też nie potrzebowaliśmy. Jednak teraz bez Waszej pomocy nie damy rady… W naszym życiu toczy się niewyobrażalna katastrofa, z której nie wyjdziemy sami. Błagamy, pomóżcie nam ratować dziecko. Nic więcej się teraz nie liczy… Rodzice

5 301 zł
Isaias Alexis
Isaias Alexis , 6 lat

Tylko operacja odgoni widmo nagłej śmierci synka – POMÓŻ❗️

Jak wszyscy rodzice, marzyliśmy o zdrowym dziecku. Z początku wydawało się, że z Isaiasem wszystko jest w porządku. Zaniepokoiło nas jednak, że synek podczas płaczu robił się siny i coraz szybciej biło mu serce… Mieszkamy w Kostaryce i Isaias trafił pod opiekę szpitala w stolicy. Po wykonaniu badań zapadła wstrząsająca diagnoza. Nasz synek cierpi na kardiomiopatię przerostową – jego serce jest powiększone! Usłyszeliśmy, że ta choroba potrafi być bardzo niebezpieczna: może doprowadzić do nagłego zgonu. Nie mogliśmy w to uwierzyć… Każdego dnia żyjemy ze świadomością, że w zupełnie nieoczekiwanym momencie Isaias może umrzeć! Kardiomiopatię można leczyć operacyjnie, niestety, w naszym kraju nie ma specjalistów, którzy podejmą się zabiegu. Od sześciu lat synek przyjmuje tabletki na serce, które pomagają mu, ale tylko doraźnie. Udało nam się skontaktować ze szpitalem w Barcelonie, który zgodził się przyjąć Isaiasa na operację. Jedyną przeszkodą są ogromne koszty. Kiedy usłyszeliśmy, jak drogi będzie zabieg, załamaliśmy się – to ponad 200 tysięcy złotych. Walczymy jednak o zdrowie naszego synka, więc zrobimy wszystko, by uzbierać potrzebną kwotę.  Isaias funkcjonuje zupełnie inaczej niż jego rówieśnicy. Nadmierny ruch może mu zaszkodzić, dlatego wszystkie czynności wykonuje bardzo powoli i uważnie. Synek chodzi do szkoły, ale jest mu bardzo ciężko – cały czas obserwuje ze smutkiem inne bawiące się dzieci. Wie, że on tak nie może. Isaias dużo czasu spędza leżąc i odpoczywając – lubi rysować i grać w gry planszowe. Widzimy jednak, jak bardzo brakuje mu kontaktu z kolegami i możliwości spędzania dzieciństwa w ruchu. Synek ma także marzenie – gdy dorośnie chciałby zostać lekarzem pediatrą, by leczyć dzieci takie jak on. Gdy to usłyszeliśmy, łzy napłynęły nam do oczu... Okrutny los pozbawił Isaiasa dzieciństwa, na jakie zasługuje każde dziecko. Nie możemy zmienić przeszłości – jedyne, co możemy zrobić, to walczyć o przyszłość naszego synka, która na razie jest niepewna! Potrzeba ogromnej mobilizacji, by Isaias mógł żyć i rozwijać się dalej bez wiszącej nad nim okrutnej choroby! Leczenie w Barcelonie to jedyny ratunek dla naszego synka. Tylko operacja może usunąć z jego dzieciństwa widmo nagłej śmierci! Błagamy Was z całego serca o pomoc! Rodzice

152,00 zł ( 0,06% )
Brakuje: 226 594,00 zł
Stanisław Kaczmarek
Pilne!
Stanisław Kaczmarek , 5 lat

5-latek z diagnozą złośliwego NOWOTWORU❗️Wspomóż walkę o Stasia❗️

U Jasia wyczuliśmy guzka, kuleczkę może wielkości grochu, ale woleliśmy dmuchać na zimne. Z początku usłyszeliśmy, że to może być przepuklina pachwinowa. Jednak na badaniu USG, mimo że lekarz nie powiedział tego wprost, dał nam jasno do zrozumienia, że to zdecydowanie nie przepuklina.  Badanie histopatologiczne wykazało, że to mięsak. Do tego ten z bardziej złośliwych i rzadkich. Natychmiast wdrożono chemioterapię i zrobiono biopsję, po której rana ciężko się goiła. Dziś wciąż zdarzają się infekcje, ale na szczęście wyniki Stasia są na tyle w porządku, że udaje nam się przez większość czasu przebywać w domu. Skończyliśmy 15. tydzień chemioterapii. Stasiu wciąż kuleje na nogę, jest słabszy, nie ma siły do zabawy z rodzeństwem... Ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy to ciężkie leczenie, czy sama świadomość choroby wywołuje u niego taki smutek. W końcu ma dopiero 5 lat. A to nie koniec naszych tragedii. Dotychczas sobie radziliśmy, ale od niedawna mamy wrażenie, że świat zmówił się przeciw nam i na raz zrzuca na nas wszystko, co najgorsze. Leczenie Stasia jest bardzo kosztowne i wymagające. Żona zdecydowała się zrezygnować z pracy, żeby opiekować się nim i pozostałymi dziećmi. Utrzymujemy się więc z jednej pensji i zasiłku, a musimy dostosować mieszkanie, by było bezpieczne dla Stasia. Mieszkanie, w którym przebywamy, jest całkowicie do remontu i tym samym niebezpieczne, bo chemioterapia niemal pozbawiła Stasia odporności. Nie wiemy, ile jeszcze potrwa leczenie, więc nie możemy czekać. Tu chodzi o zdrowie i nawet życie naszego synka. Dlatego postanowiliśmy poprosić o wsparcie, by pokryć koszty nie tylko leczenia, ale też zapewnienia dziecku bezpiecznego środowiska, by bez strachu trzymać się nadziei, że cała ta historia pewnego dnia zostanie tylko koszmarem, a Stasiu znów wróci do radosnego, szczęśliwego siebie. Rodzice

1 467 zł
Gabryś Maćkowiak
Gabryś Maćkowiak , 8 lat

Gabryś walczy o sprawność❗️Pomóż mu postawić samodzielne kroki❗️

Gabryś to 8-letni chłopiec, mój Mały Bohater, który od najmłodszych lat walczy o swoją sprawność. Zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym, niedoczynnością tarczycy, wadą wzroku oraz niedowładem kończyn dolnych. Każdego dnia podejmuje walkę, której stawką jest poprawa jakości jego życia i szansa na normalne funkcjonowanie. Zaczęło się, kiedy miał 8 miesięcy. W tym wieku mój synek jeszcze nie siedział i udało nam się dostać skierowanie na rehabilitację. Tam powiedzieli, żeby skonsultować się z neurologiem. Najpierw padło podejrzenie wzmożonego napięcia, a potem już oficjalnie mózgowe porażenie dziecięce. Aktualnie Gabryś jest intensywnie rehabilitowany. Pracuje z logopedą, fizjoterapeutą oraz instruktorem integracji sensorycznej. To niełatwa droga, ale widzimy maleńkie postępy, które dodają nam nadziei. Gabryś, choć z trudem, porusza się na wózku, a przy małej pomocy przejdzie parę kroków! Jest pełen determinacji i chęci do walki. Jednakże leczenie Gabrysia to ogromne wyzwanie dla naszej rodziny. Dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Nasze środki finansowe są ograniczone, a koszty terapii, wyjazdów do specjalistów i turnusów rehabilitacyjnych wysokie. Każda złotówka, którą uda się nam zebrać, będzie ogromnym wsparciem dla Gabrysia i pomoże nam zapewnić mu jak najlepszą opiekę i szansę na lepsze jutro. Niech nasza wspólna siła i dobroć pomogą małemu Gabrysiowi w jego walce o zdrowie i normalność! Mama Gabrysia

21 zł
Marek Gadomski
Marek Gadomski , 24 lata

Pojawiła się nadzieja, aby ułatwić codzienność Marka – pomóż o nią zawalczyć!

U Marka przy porodzie doszło do niedotlenienia mózgu. Z tego powodu nasz syn choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Od ponad 20 lat codziennie walczymy o jego sprawność! Czasem już brakuje nam sił, ale wiemy, że nie możemy się poddać! Za nami wiele wzlotów i upadków, wylanych łez i chwil zwątpienia. Ciągła walka niewątpliwie jest wyczerpująca. Całe życie naszego syna było i jest podporządkowane chorobom. Tak bardzo nas boli, że nie miał beztroskiego dzieciństwa! Nie randkował, nie poszedł na studia jak jego rówieśnicy… Niestety, choroba nie ma litości. Oprócz MPD, Marek zmaga się też z padaczką, którą na szczęście łagodzą leki. Ogromnym problemem była również spastyka czterokończynowa. Jednak gdy syn miał 18 lat, wszczepiono mu pompę baklofenową, która rozluźnia jego mięśnie. Od tamtego czasu zaczął robić ogromne postępy! Teraz jest już w stanie ustać z pomocą chodzika, przez co łatwiej nam pomagać mu w codziennych czynnościach, jak ubieranie czy mycie. Marek wymaga stałej rehabilitacji. Regularne ćwiczenia pomagają mu rozluźnić spięte mięśnie. Nasz syn wkłada wiele pracy w to, by być chociaż trochę samodzielniejszy. Na co dzień porusza się na wózku. Marek nie mówi, ale nauczył się komunikować na swój sposób. Jako rodzice, zwykle jesteśmy w stanie zrozumieć jego potrzeby. Syn bardzo chce być też rozumiany przez otoczenie, co nie zawsze się udaje. Staramy się robić wszystko, by Marek wiódł szczęśliwe życie i miał choć namiastkę normalności. Jednak ciężko o to, gdy tak trudno jest mu wykonywać podstawowe czynności! Jesteśmy coraz starsi, nasze kręgosłupy już powoli nie dają rady dźwigać dorosłego syna! Przeraża nas myśl, że kiedyś zabraknie nam sił, a on nie będzie w stanie sam sobie poradzić…  Boimy się, że nadejdzie dzień, w którym nie będziemy już w stanie podnieść Marka, pomóc mu w podstawowych czynnościach. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja na ułatwienie codzienności! Naszego mieszkania nie da się w pełni dostosować do potrzeb syna, ale dostaliśmy możliwość zakupu podnośnika sufitowego! To wielka szansa na poprawę komfortu życia Marka, ale też odciążenie naszych kręgosłupów.  Przyznano nam dofinansowanie na zakup urządzenia, jednak brakująca kwota znacznie przerasta nasze możliwości finansowe… Stale ponosimy też wydatki związane z leczeniem i rehabilitacją syna, nie sposób więc odłożyć tyle pieniędzy! Jeśli ich nie uzbieramy, dofinansowanie przepadnie! Nie możemy zmarnować takiej szansy! Z całego serca prosimy o wsparcie!  Rodzice Marka

56,00 zł ( 0,12% )
Brakuje: 43 562,00 zł
Daria Bartkowiak
Daria Bartkowiak , 41 lat

Walka z nowotworem spustoszyła organizm❗️Potrzebna pomoc❗️

Byliśmy szczęśliwi. Aktywni zawodowo, spokojni, spełnieni… A potem przyszedł rak. W lutym 2022 u mojej żony wykryto nowotwór sutka. W sierpniu nastąpiła mastektomia lewostronna, a obecnie wciąż trwa chemioterapia. To był ciężki czas, zwłaszcza dla Darii. Niestety, w jej przypadku chemioterapia pozostawiła po sobie spustoszenie w postaci retinopatii obu oczu z zaburzeniem siatkówki.  Daria jest pod opieką wielu specjalistów: onkologa, diabetologa, psychiatry, neurologa, kardiologa… Ze względu na jej stan zdrowia ja nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy, a te wszystkie wizyty odbywają się prywatnie. Rodzina pomaga nam, ile jest w stanie, ale wciąż za mało. Wiem, że Daria bardzo chciałaby wyzdrowieć, wrócić do pracy i żyć pełnią życia bez zmartwień czy starczy na leki, które musi przyjmować codziennie. Wciąż czekamy też na informację od specjalistów, jak będzie wyglądało badanie laserowe nerwów i dalsze leczenie. Na chwilę obecną wiemy, że by uratować wzrok Darii operacje i okulary nie wchodzą w grę. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc w dalszej walce. Przed nami długa droga, ale jeśli na jej końcu czeka uśmiech mojej zdrowej, szczęśliwej żony, będę o to walczył. Michał

1 027,00 zł ( 9,65% )
Brakuje: 9 612,00 zł
Zdzisław Rogowicz
Pilne!
Zdzisław Rogowicz , 70 lat

Mój tata umiera 🚨 Liczy się czas❗️

Mój ukochany tatuś zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem. To on pokazał mi wspaniały świat, który teraz rozsypuje się na moich oczach. Tata umiera, a ja muszę zrobić wszystko, by to zatrzymać… Straszne wieści często przychodzą znienacka i tak było w tym przypadku. W styczniu tego roku tomografia taty wykazała niepokojące nieprawidłowości. Bardzo się stresowałam, ale nadzieja mnie nie opuszczała. Niestety, biopsja potwierdziła przypuszczenia lekarzy… Zdiagnozowano u niego nieoperacyjny nowotwór mózgu o najwyższej złośliwości! Leczenie zostało wprowadzone od razu. Tata przeszedł intensywną radioterapię, dzięki której jeszcze jest na świecie. Barwy przyszłości nie są jednak kolorowe. Choroba postępuje bardzo szybko. W ostatnim czasie tata przestał chodzić, gdyż guz uciska całą lewą stronę jego ciała. Dodatkowo, pogorszył mu się wzrok. W ciągu dnia coraz częściej śpi. Sytuacja jest krytyczna! Wzruszam się, kiedy widzę, jak dzielnie sobie radzi. Jego wola walki jest ogromna, jednak największym problemem jest czas. Tata musi wytrzymać 2-3 miesiące, by lekarze mogli wdrożyć chemioterapię. W obecnej sytuacji, to jak czekanie na śmierć! Istnieje jednak rozwiązanie. W tej chwili jedyną szansą na dalszą walkę z chorobą jest leczenie niekonwencjonalne. Wszystkie pieniądze przeznaczyliśmy na leki, dzięki którym tata wciąż żyje. Niestety zakup kolejnych przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego błagamy Was o pomoc! To wszystko nadal do mnie nie dociera. Każdego dnia myślami przenoszę się do wspomnień, w których szczęśliwy jeździł na rowerze, spędzał czas na działce, żartował, podziwiał przyrodę, czy łowił ryby. Nie dopuszczam do siebie myśli o jego stracie! To mój ukochany tatuś… Robimy z mamą wszystko, co możemy. Chcemy zorganizować mu domowe hospicjum, które generuje kolejne koszty. Jeżeli chcecie ofiarować nam choć dzień życia z tatą, będziemy dozgonnie wdzięczni za wszelkie wsparcie. Każda złotówka to o jedno wspomnienie więcej. Nie poradzimy sobie bez Was! Tak bardzo potrzebujemy pomocy… Córka z rodziną

1 346,00 zł ( 4,21% )
Brakuje: 30 569,00 zł
Magdalena Majka
Magdalena Majka , 50 lat

Udar zaatakował ją w nocy❗️Pomóż mojej mamie❗️

Kiedy w wigilijny poranek weszłam do mieszkania, zamarłam. Na podłodze leżała bezwładnie mama. Była przytomna, ale nie mogłam zrozumieć, co próbuje mi powiedzieć. Bałam się, że znalazłam ją za późno… Natychmiast trafiliśmy do szpitala. Tam stwierdzono udar lewej półkuli mózgu. Okazało się, że mama przebudziła się o 3 w nocy z niedowładem kończyn. Upadła i leżała tak przez kilka godzin bez możliwości wezwania pomocy. Nie umiem sobie wyobrazić, co wtedy czuła… Niestety, minęło zbyt dużo czasu od wystąpienia objawów i lekarze nie mogli podać mamie leków ograniczających skutki udaru. Dalszy pobyt w szpitalu był serią nieszczęść – mama złapała ciężkie zapalenie płuc, a krwawe wymioty okazały się być spowodowane wrzodem dwunastnicy i zapaleniem przełyku.  Mama jest pacjentką nowotworową – od lat 90. boryka się z nieoperacyjnym guzem mózgu i wodogłowiem. Walka o jej zdrowie zawsze była ciężka, ale teraz zaczyna brakować nam sił. Wiedziałam jednak, że nie możemy się poddać! Mama ma dopiero 50 lat, tak dużo jeszcze przed nią…  Niestety, lekarze nie mieli dla nas dobrych wiadomości. Po dwóch miesiącach w szpitalu skierowali mamę do ośrodka na oddział paliatywny. Tam jednak nie była wystarczająco intensywnie rehabilitowana i specjaliści ocenili, że w jeden miesiąc nastąpił ogromny regres w sprawności mamy… Nie mieliśmy z bratem wyboru – od razu przenieśliśmy ją do prywatnego ośrodka, w którym w końcu zaczęła robić postępy. Widzimy, że coraz lepiej czuje się psychicznie, ma więcej sił i motywacji do ćwiczeń. Robimy wszystko, by zapewnić mamie możliwość powrotu do sprawności, jednak koszty leczenia i rehabilitacji zaczynają nas przerastać. Opłaty za pobyt w ośrodku to ponad 8 tysięcy złotych miesięcznie!  Mama przez całe życie była dla mnie ogromnym wsparciem. Teraz ja mogę odwdzięczyć się jej za całą miłość, jaką mnie otaczała. Proszę, pomóżcie nam odzyskać to, co odebrał mamie udar. Każda wpłata to krok w stronę lepszego jutra! Aleksandra, córka

10 711 zł
Alisa Szewczyk
Alisa Szewczyk , 3 latka

Pomocy❗️Alisa walczy z SMA, z dala od domu❗️

SMA 1 to wyrok. Oznaki u Alisy pojawiały się od pierwszych dni, ale przez brak wcześniejszej diagnostyki i leczenia w Ukrainie leczenie zaczęliśmy późno. W 2. miesiącu Ali przestała sama jeść, prawie nie ruszała się i oddychała za pomocą respiratora. Kilka razy była pomiędzy życiem a śmiercią i Wydawało nam się, że nie dożyje do 2 lat... STRACH przeszywał nas każdego dnia! 24 lutego obudziliśmy się wraz z hukiem obok naszego budynku. Zostawiliśmy dom, by chronić dzieci i zapewnić córce leczenie... Dzięki dobrym ludziom przyjechaliśmy do Wrocławia. Ja z dwójką dzieci znajduje się tutaj, mój mąż w Ukrainie pomaga w walce o niepodległość naszego kraju. Oprócz wojny w Ukrainie mamy też swoją własną wojnę, tę z SMA. Wielu osób słyszało o SMA i wie, jak bardzo drogie i trudne jest to leczenie. My, niestety, widzimy to na co dzień. Chcemy, żeby nasze dziecko żyło pełnym, wolnym i maksymalnie szczęśliwym życiem, nie patrząc na chorobę. Nie poddajemy się i zrobimy w tym celu wszystko. Alisa czasem trafia do szpitala przez infekcję. SMA wymaga stałej i bardzo intensywnej rehabilitacji, ale przez brak środków w nasze myśli wkradają się najczarniejsze scenariusze... Bo co innego mogę myśleć, kiedy nie mam pieniędzy na leczenie własnego dziecka? Uczęszczamy do fizjoterapeuty, logopedy, ćwiczenia na basenie. Ale to wszystko jedne zajęcia w tygodniu – bardzo mało w naszej sytuacji. Nóżki córeczki się nie ruszają, skolioza postępuje... Jeszcze trochę i poprawić wszystko będzie można tylko operacyjnie. Chcielibyśmy uzbierać środki na turnus rehabilitacyjny, specjalny gorset, na wizyty u ortopedy. Ćwiczymy z Ali w domu, ale to nie daje takich efektów. Od dwóch lat jestem z chorym dzieckiem w obcym kraju... Jest mi naprawdę ciężko. Dlatego dzisiaj proszę ludzi dobrego sercem o pomoc. Każda złotówka przybliży nas do szczęśliwej przyszłości naszej córki. Bardzo dziękujemy! Mama

231,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 26 365,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki