Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Jamrozik
Piotr Jamrozik , 40 lat

Pomóż mi odzyskać niezależność, którą utraciłem przez skutki NOWOTWORU❗️

Mam na imię Piotrek i od ponad dwóch dekad walczę z konsekwencjami złośliwego nowotworu kości i szpiku kostnego, którego zdiagnozowano u mnie w wieku 18 lat. Przeszedłem wiele podań chemioterapii, kilkanaście operacji miałem też wstawioną endoprotezę. Mimo to nie poddawałem się i starałem się prowadzić normalne życie. Skończyłem studia, zrobiłem prawo jazdy, pracowałem. Niestety, komplikacje związane z endoprotezą (która była już kilkukrotnie wymieniana) doprowadziły w tym roku do konieczności amputacji nogi na wysokości uda… To była dla mnie ogromna strata, zarówno fizyczna jak i emocjonalna. Gdy spojrzałem pod kołdrę po operacji zrozumiałem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Początkowy żal zamieniłem jednak w chęć działania. Po tylu latach walki człowiek inaczej patrzy na rzucone przez okrutny los trudności.  Wierzę, że odpowiednia proteza nogi pozwoli mi odzyskać sprawność i wrócić do aktywnego życia. Chciałbym móc podjąć się pracy, którą utraciłem z powodu mojego stanu zdrowia. Protezy, która spełniają moje potrzeby są niezwykle drogie, potrafią kosztować nawet ponad 200 tysięcy złotych! To kwota, której nie jestem w stanie opłacić sam, zwłaszcza że dofinansowanie z NFZ i PFRON pokrywa tylko niewielką jej część. Dlatego proszę o pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie, czy to w formie wpłaty, udostępnienia zbiórki czy dobrego słowa. Wasza pomoc daje mi siłę i nadzieję, że uda mi się pokonać kolejne trudności, tak jak dotychczas pokonywałem wiele wcześniejszych. Piotr

175 zł
Wioleta Mazur
Pilne!
Wioleta Mazur , 50 lat

"Mamo, nie oddamy Cię chorobie!" Trwa dramatyczna walka o życie Wiolety❗️POMÓŻ❗️

Jest 27 września. Mama trafia na SOR z silnym bólem głowy. Nie wiemy, co się dzieje. Z minuty na minutę rośnie w nas strach, napięcie... Wstępny wywiad, tomograf, czekamy na jakiekolwiek informacje. Po  chwili słyszymy słowa, które nas totalnie załamują. Mama ma guza mózgu! Nasz świat staje w miejscu... Od momentu trafienia do szpitala stan mamy drastycznie się pogarsza. Po wykonaniu rezonansu magnetycznego otrzymujemy wstępną diagnozę – glejak wielopostaciowy bez możliwości wykonania operacji. W tym momencie nasze życie wywraca się do góry nogami. Nie czekając na nic szukamy najlepszych specjalistów w kraju, którzy mogliby się podjąć operacji. W międzyczasie 8 października trafiamy do szpitala wojskowego w Bydgoszczy z nadzieją, że guza uda się choć częściowo usunąć. Niestety lekarze nie decydują się na wycięcie i wykonana zostaje tylko biopsja. Po biopsji lekarz potwierdza diagnozę – glejak wielopostaciowy. Mimo wszystko z nadzieją czekamy na wyniki histopatologiczne pobranego wycinka. Po około 2 tygodniach oczekiwania dostajemy wyniki – glejak o wysokim stopniu złośliwości. Niestety, pobrane próbki nie pozwalają na wykonanie badań molekularnych. Po wielu konsultacjach z czołowymi specjalistami w dziedzinie neurochirurgii w kraju jesteśmy zmuszeni zaakceptować sytuację, że guz jest nieoperacyjny. Pozostaje nam standardowe leczenie onkologiczne – radio oraz chemioterapia. Niestety te metody leczenia nie pozostawiają złudzeń – standardowym protokołem nie da się wygrać walki z glejakiem. Po godzinach spędzonych na wyszukiwaniu innych, alternatywnych metod oraz kolejnych konsultacjach z lekarzami trafiamy na możliwość wyjazdu do Niemiec na immunoterapię. Kontaktujemy się z klinikami zajmującymi się tym sposobem leczenia. Koszty leczenia, dojazdu i zakwaterowania na miejscu to blisko pół miliona złotych. I tu pojawia się kolejny strach – skąd wziąć tak duże pieniądze? Zapada decyzja o założeniu zbiórki, bo przecież sami nie damy rady. Ustalaliśmy już z kliniką plan działania – najpierw standardowy protokół zaproponowany w Polsce, następnie przyjazd do kliniki w Niemczech w celu dalszego leczenia. Ostatecznie ze względu na stan mamy nie zdecydowaliśmy się na chemioterapię. 4 listopada rozpoczęliśmy tylko radioterapię. Ostatnie tygodnie były bardzo trudne. Mama przed chorobą była bardzo radosna. Uwielbiała gotować, podróżować i tańczyć. Jeszcze 5 miesięcy temu cieszyliśmy się wspólnymi wakacjami w Turcji, nie będąc świadomi co nas czeka. Mama pracowała, jako pomoc w przedszkolu, gdzie spełniała się, bo kochała dzieci. Zawsze chętnie wszystkim pomagała. Trudno pojąć, jak z dnia na dzień może zmienić się życie... Równolegle z radioterapią trzymamy się bardzo rygorystycznej diety oraz suplementacji. Od rozpoczęcia leczenia stan mamy z dnia na dzień się poprawia, co jeszcze bardziej nas podbudowuje do dalszego działania. Teraz to pieniądze decydują, jak potoczą się jej dalsze losy. Wierzymy, że z Waszą pomocą uda się wdrożyć zagraniczną terapię. My – dzieci wraz z tatą i całą rodziną zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. W walce z nowotworem liczy się czas – nie mamy go za wiele. Dlatego jak najszybciej musimy uzbierać potrzebne środki na leczenie. Z głębi serca prosimy o KAŻDĄ pomoc! Dzieci Wiolety wraz z rodziną

36 204,00 zł ( 7,9% )
Brakuje: 422 025,00 zł
Aleksandra Bieda
Aleksandra Bieda , 8 lat

Dopóki żyje Ola, żyje nadzieja! Pomóż zapewnić jej rehabilitację!

Ola była podekscytowana rozpoczęciem nowego etapu życia. Miała pójść do zerówki, poznać nowe dzieci i nauczycieli. Niestety nigdy do tego nie doszło. 18 sierpnia 2022 roku Oleńka przewróciła się na prostej drodze. Zaczęła mieć kłopoty z równowagą i pamięcią. Przestała się do nas odzywać. Nie potrafiła wykonać najprostszych czynności. Byliśmy przerażenie! Nie wiedzieliśmy, co dzieje się z naszą córeczką. Była z nami tylko ciałem... Udaliśmy się do neurologa, który natychmiast skierował nas do szpitala. Tam usłyszeliśmy tę straszną diagnozę: nasza córka zachorowała na autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Wraz z nią przyszły choroby współistniejące: padaczka i całkowite zaburzenia rozwoju. To był dla naszej rodziny SZOK! Oleńka, pomimo że wydaje się być nieobecna, w środku czuje wszystko. Wie, że jej świat uległ zmianie. Niestety, jest coraz słabsza – są dni, kiedy tylko leży, milczy albo krzyczy... Chcielibyśmy, aby mogła korzystać z alternatywnych metod komunikacji, ale to wymaga ogromnego nakładu pracy i środków. Jej starszy brat, który zawsze był blisko niej, również przeżywa ten trudny czas, nie rozumiejąc, dlaczego siostra zdaje się być teraz kimś zupełnie innym. To naprawdę ciężki moment dla naszej rodziny. Nasz największy strach? Jeśli Ola przestanie być rehabilitowana, może już nigdy nie stanąć na nogi. Dlatego walczymy o każdą godzinę rehabilitacji, logopedii i neurologopedii. 1 września nasza dzielna córeczka rozpocznie naukę w pierwszej klasie. Marzymy, by ten dzień był dla niej kolejnym krokiem naprzód, a nie tylko symbolicznym początkiem maratonu, którego nigdy nie ukończy... Nie wiemy jaki scenariusz napisze choroba, ale wiemy jedno: nie ustaniemy w walce o odzyskanie naszego dziecka! Prosimy Was o wsparcie w tej trudnej drodze. Niech Ola wróci do nas, niech znów powie "mama" i "tata"... Dziękujemy z całego serca za każdą pomoc. Rodzice

1 171,00 zł ( 11% )
Brakuje: 9 468,00 zł
Michał Konieczny i Katarzyna Krawczyk
Michał Konieczny i Katarzyna Krawczyk , 27 lat

Kasia i Michał znaleźli się w trudnej sytuacji... Wasze wsparcie może ją polepszyć!

Pani Katarzyna zajmuje się 27-letnim synem Michałem, który od urodzenia choruje na porażenie mózgowe czterokończynowe. Michał jest całkowicie niesamodzielny. Nie widzi przez uszkodzenie nerwu wzrokowego. Pojawiają się ataki padaczkowe, a to nie koniec jego długiej listy dolegliwości... Syn Kasi cierpi też powodu dychawicy oskrzelowej oraz niskiego ciśnienia. Dodatkowo wysoki puls oraz problemy z tarczycą utrudniają ich codzienność. Michał musi cały czas uczestniczyć w rehabilitacji domowej, inaczej jego stan zdrowia się nie poprawi.  W lipcu tego roku pani Katarzyna przeszła silny zawał serca. Pewnego dnia w jej klatce piersiowej pojawił się ostry ból, co przyniosło jej trudną hospitalizację. Od tamtego czasu Kasia musi być pod stałą kontrolą kardiologów. Mama Michała sama wymaga pomocy oraz leczenia. Pani Katarzynie potrzebne są środki na leki, opiekę medyczną dla siebie i syna oraz pokrycie podstawowych kosztów życia. Mieszkają sami, co nie ułatwia ich codziennych zmagań. Kasia każdego dnia dzielnie walczy, aby mogła zająć się synem, najlepiej jak potrafi. Niestety życie jak zawsze pisze własny scenariusz. Rzeczywistość Michała i pani Katarzyny jest bardzo smutna, ale my jako znajomi zrobimy wszystko, by wpuścić, chociaż odrobinę światła w ich życie.   Prosimy, pomóżcie Kasi i Michałowi. Wpłacenie jednej złotówki na tę zbiórkę to już jeden mały krok, który może zamienić  długą wędrówkę o lepsze jutro w krótszą spokojniejszą drogę.  Znajomi

568 zł
Artur Subbotin
Pilne!
Artur Subbotin , 11 lat

KRYTYCZNIE PILNE❗️Wznowa białaczki u 11-letniego Arturka❗️

Jestem mamą Artura. Dziś nie proszę, lecz błagam Cię o pomoc! Nasz jedyny synek walczy o życie! Gdy myśleliśmy, że ta bezlitosna choroba go opuściła, przyszła WZNOWA! Artur przeszedł przeszczep szpiku, ale jego organizm go odrzuca! RATUJ! Musimy jak najszybciej opłacić leczenie, żeby ratować życie synka… Żaden rodzic nie spodziewa się takiej diagnozy. Nikt nie chce usłyszeć, że jego dziecko jest śmiertelnie chore. My usłyszeliśmy to dwa razy. Powoli tracimy siły. Strach, że zabraknie nam środków na leczenie, każdej nocy spędza nam sen z powiek. Nigdy nie zapomnę pierwszej chemii synka. Miał wtedy tylko 7 lat. Był taki malutki, przerażony… Zupełnie nieprzygotowany do walki. Ostra białaczka mieloblastyczna w jednej chwili zmieniła całe nasze życie. Patrzyłam, jak Arturek traci włoski. Trzymałam za rękę, gdy płakał, wymiotował. Podczas leczenia synek trzy razy lądował na OIOMie, a ja błagałam, by los pozwolił nam to przetrwać. Po roku wróciliśmy do domu. Pełni nadziei, że nasze dziecko jest już zdrowe. Niestety, na nadziei się zakończyło. Ropne zapalnie ucha było pierwszym niepokojącym objawem. Wkrótce pojawiło się porażenie nerwu twarzowego. Konieczna była operacja, żeby sprawdzić, co kryje się w głowie Artura. Lekarze poinformowali nas, że był to guz, który tylko częściowo udało się go usunąć. Kolejne dni żyliśmy w ogromnym stresie, oczekując na wyniki histopatologiczne. Spełniły się nasze najgorsze obawy – nowotwór złośliwy! Szukaliśmy pomocy wszędzie. Jedyną pozytywną odpowiedź otrzymaliśmy od kliniki w Izraelu. Na miejscu potwierdzono, że guz naszego dziecka, to mięsak granulocytarny. Zaproponowano nam chemioterapię, leczenie biologiczne, przeszczep szpiku i radioterapię.  Dzięki Wam nasz syn przeszedł przeszczep szpiku. Gdy myśleliśmy, że wszystko będzie już dobrze, pojawiała się choroba: przeszczep przeciwko gospodarzowi. Oznacza to, że przeszczep atakuje organizm. W przypadku Artura zaatakowana została wątroba. Lekarze podjęli decyzję o pobraniu biopsji, obecnie czekamy na wyniki… Kosztorys dalszego leczenia zwala z nóg... Nie wiemy, skąd mamy wziąć tak ogromne pieniądze… Wiemy tylko jedno – musimy ratować Artura. Ponownie błagamy Was o pomoc – ratujcie nasze dziecko! Mama Arturka

24 527,00 zł ( 5,31% )
Brakuje: 436 822,00 zł
Łukasz Kołbon
Łukasz Kołbon , 40 lat

Skala zniszczeń okazała się OGROMNA! Pomóż!

Byliśmy pewni, że wszystko, co najgorsze, zostało za nami. Mój narzeczony powoli podnosił się po poważnym wypadku samochodowym z 2020 roku, a perspektywa kolejnych lat była coraz szczęśliwsza. Łukasz miał wrócić do tego, co kocha. Prowadzenia warsztatu samochodowego oraz firmy, zajmującej się udzielaniem pomocy drogowej. Nie mogliśmy doczekać się momentu, w którym będzie lepiej. Niestety, całe nasze dotychczasowe życie na nowo przewróciło się do góry nogami. Powódź zniszczyła dom oraz budynek firmy. Woda zabrała cały dorobek życia Łukasza. Wszystko było zalane na wysokość pierwszego piętra. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Skala zniszczeń okazała się ogromna. Cały parter był pokryty błotem i zanieczyszczeniami. Wszystkie meble oraz sprzęty trzeba było wyrzucić. Usunąć tynk i podłogi, by dobrze osuszyć przemoczoną konstrukcję budynku. Nie spodziewaliśmy się, że skutki powodzi okażą się tak dramatyczne… Dziś zwracam się z prośbą o Wasz dobry gest. Każda złotówka będzie przeznaczona na remont i odbudowę domu. Jestem wdzięczna każdemu, kto znalazł chwilę, by zapoznać się z naszą tragedią. Całym sercem dziękuję wszystkim, którzy będą w stanie nam pomóc. Daria

30,00 zł ( 0,05% )
Brakuje: 53 162,00 zł
Adrianna Borgula
Adrianna Borgula , 6 lat

Adę wychowuje ból... Pomóż, by mogła walczyć o lepsze jutro!

Rodzicielstwo można sobie wyobrażać na różne sposoby. Gdy czekaliśmy, aż Adusia pojawi się na świecie, w naszej głowie krążyło wiele obrazów przyszłości. Zastanawialiśmy się, czy damy radę nieprzespanym nocom? Jak pomożemy córeczce, gdy będą gnębić ją kolki? Rzeczywistość, nas jednak przerosła… Naszą córeczkę spotkał okrutny los! Ada urodziła się w ciężkiej zamartwicy, doszło do niedotlenienia, a w konsekwencji – uszkodzenia mózgu. Zdiagnozowano u niej czterokończynowe porażenie mózgowe i padaczkę lekooporną… Te choroby nadają kształt całemu jej życiu! Wychowują ją razem z nami – to one decydują, co córeczka może, a czego nie… Ada od swoich pierwszych, aż po ostatnie dni, będzie potrzebowała całodobowej opieki. Nauczyliśmy się być rodzicami tak chorego dziecka. Naszym drogowskazem jest miłość, a naszą siłą uśmiech, który widzimy na twarzy Ady. Niestety, to nie wystarczy… W życiu córki priorytetem są niezbędne sprzęty medyczne, różne metody leczenia oraz rehabilitacja, także ta podczas intensywnych turnusów. Stan Ady jest stabilny tylko dzięki kosztownej pomocy, jaką nieustannie otrzymuje. Ogrom ćwiczeń pozwala jej osiągać małe postępy, jednak Adunia jest bardzo słaba i każda przerwa to wyrok powrotu do początku walki… Nie możemy na to pozwolić! I udaje się – wszystko dzięki naszym staraniom i Waszemu wsparciu! Adusia krok po kroku nabywa nowe umiejętności. Każdy jej mały sukces to dla nas wielka wygrana! Walczymy o to, by nasza córeczka nie była uwięziona we własnym ciele, by miała szansę choć na odrobinę samodzielności. Wierzymy, że jeszcze wiele uda nam się wypracować! Wierzymy też w dobro ludzkich serc, dlatego zwracamy się z prośbą o Wasze wsparcie! Proszę, nie pozwólcie, byśmy byli w tej walce sami… Rodzice Ady

2 485,00 zł ( 0,93% )
Brakuje: 263 473,00 zł
Damian Dąbrowski
Damian Dąbrowski , 32 lata

Damian stoczył dramatyczną walkę o życie❗️Dziś toczy kolejną – o odzyskanie sprawności. POMÓŻ❗️

22 marca 2024 roku życie Damiana zmieniło się bezpowrotnie. Półprzytomnego brata znalazła nasza mama. Natychmiast wezwała pogotowie. W trakcie udzielania pomocy przez ratowników medycznych doszło do zatrzymania akcji serca. Po trwającej ponad 60 minut reanimacji Damianowi przywrócono funkcje życiowe, następnie przetransportowano go do szpitala na OIOM! Przyczyną niewydolności serca była kwasica ketonowa. Poziom cukru we krwi brata wynosił ponad 2000 mg/dl! Przez półtora miesiąca Damian był podtrzymywany przez respirator, a lekarze przez ten czas nie dawali mu żadnych szans, twierdząc, że doszło do śmierci pnia mózgu. Choć mówili, że mamy się przygotować na najgorsze my z wszystkich sił wierzyliśmy, że jest silny i uda mu się wyszarpać z objęć śmierci.  Po wielu dniach walki o życie Damian powoli zaczął reagować na bodźce, samodzielnie oddychać, a wkrótce potem nastąpił stopniowy powrót świadomości. Choć było to ogromne zaskoczenie dla wszystkich, lekarze nie ukrywali, że sytuacja nadal jest bardzo poważna i daleka od stabilnej… Obecnie Damian jest w pełni świadomy, kontaktowy i potrafi porozumiewać się z rodziną. Niestety, stan jego zdrowia nadal pozostaje określany jako ciężki. Niedowład czterech kończyn oraz zanik mięśni to największe problemy, które pozostawiło po sobie dramatyczne zdarzenie. Jego mięśnie osłabły do tego stopnia, że wykonywanie podstawowych czynności stało się niemożliwe i Damian potrzebuje naszej stałej opieki. Aby miał szansę na częściowe odzyskanie sprawności, niezbędna jest intensywna rehabilitacja w profesjonalnym ośrodku. Wyspecjalizowane placówki dysponują odpowiednimi urządzeniami oraz doświadczonymi terapeutami, którzy mogą pomóc bratu w odzyskaniu zdolności ruchowych i poprawie jego jakości życia. Niestety, rehabilitacja jest kosztowna, a dostęp do niej bez odpowiedniego wsparcia finansowego niemożliwy.... Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy może pomóc finansowo, ale każda forma wsparcia ma ogromne znaczenie. Każda złotówka, dobre słowo czy udostępnienie zbiórki daje Damianowi nadzieję na przyszłość. Prosimy Was o wsparcie, ponieważ bez niego brat nie dostanie szansy na normalne życie. Patryk, brat Damiana i rodzina

11 568,00 zł ( 12,08% )
Brakuje: 84 177,00 zł
Gabrysia Tkaczyk
Gabrysia Tkaczyk , 3 latka

Gabrysia nie chodzi samodzielnie ani nie mówi – trwa walka z rzadką chorobą genetyczną❗️

Tak jak wszyscy rodzice marzyliśmy, by nasze dziecko przyszło na świat zdrowe, a poród przebiegł w pełni bezpiecznie. Niestety, historia naszej Iskierki zaczęła się od trudnych narodzin. Ze względu na nieprawidłowe ułożenie oraz dwukrotne owinięcie szyi pępowiną, konieczne okazało się przeprowadzenie cesarskiego cięcia... Lekarze szybko zauważyli u Gabrysi nieregularny kształt główki i bardzo niskie napięcie mięśniowe. Od 3. miesiąca życia została objęta intensywną rehabilitacją.  Początkowo córeczka nie wodziła wzrokiem za przedmiotami, a specjaliści podejrzewali, że może być niewidoma… Na szczęście to podejrzenie się nie potwierdziło.  Niestety, pomimo rehabilitacji kamienie milowe w rozwoju Gabrysi wciąż przychodziły z dużym opóźnieniem – usiadła dopiero gdy miała prawie roczek. Mówiono nam, że nie mamy powodów do obaw, że z córeczką jest wszystko w porządku... My jednak czuliśmy, że dzieje się z nią coś złego, że coś jest nie tak, dlatego zdecydowaliśmy się na wykonanie badań genetycznych. Na ich wyniki czekaliśmy przez osiem długich miesięcy. Osiem długich miesięcy wypełnionych narastającym lękiem o naszą Kruszynkę. Wyniki badań nie pozostawiły nam złudzeń. U Gabrysi wykryto rzadką chorobę genetyczną: zespół Phelana i McDermita. Objawia się on m.in. opóźnionym rozwojem psychoruchowym oraz mowy. Z jednej strony w momencie diagnozy byliśmy pewni obaw co do zmagań z tym nieznanym nam wcześniej przeciwnikiem – z drugiej zaś poczuliśmy ogromną ulgę, że zespół nie stanowi śmiertelnego zagrożenia dla naszego dziecka. Dodatkowo od tego momentu wiedzieliśmy, jak możemy pomóc Gabrysi.  Córeczka znajduje się obecnie pod opieką wielu różnych specjalistów: rehabilitantów, genetyka, neurologa, psychologa i logopedy. Nasza ciężka praca przynosi kolejne efekty! Gabrysia zaczęła sprawnie chodzić przy meblach, dodatkowo pionizuje się i jest w stanie ustać na nóżkach samodzielnie nawet przez 2-3 minuty! Niestety, w wieku 3 lat nadal nie chodzi samodzielnie ani nie mówi.  Wierzymy, że z Waszą pomocą uda się nam wywalczyć dla Gabrysi lepsze jutro. Kluczowa pozostaje opieka specjalistów, intensywna rehabilitacja oraz regularna kontynuacja badań, by jak najszybciej wykryć jakiekolwiek choroby współistniejące. Prosimy, wyciągnijcie do Gabrysi pomocną dłoń! To właśnie teraz, gdy jest jeszcze maleńką dziewczynką, możemy wypracować najwięcej! Wierzymy, że dobro wysłane w świat zawsze wraca – i to z podwójną mocą! Rodzice Gabrysi

5 686 zł