Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Kuźnar
Anna Kuźnar , 65 lat

Anna mogła umrzeć przez ukąszenie kleszcza – POMOCY❗️

Rok temu w naszym życiu wydarzyła się tragedia. Jeden malutki pajęczak zniszczył życie mojej żony! Z pozoru zupełnie niewinne ukąszenie kleszcza doprowadziło do dramatu, którego nie sposób opisać słowami… Ania to niezwykle dobra, ciepła i radosna osoba, która zawsze stawiała potrzeby innych ponad swoje własne. Rok temu na spacerze z psami Anię ugryzł zakażony kleszcz. Nikt z nas nie przypuszczał, że ta chwila zmieni jej życie w piekło. Choroba zaczęła się niewinnie – przez cały miesiąc Ania miała objawy grypy. Myśleliśmy, że to nic poważnego i szybko przejdzie. Niestety, to był dopiero początek koszmaru... Okazało się, że w ciele Ani rozwija się kleszczowe zapalenie mózgu, które doprowadziło do całkowitego paraliżu ciała! Moja ukochana żona spędziła dwa miesiące na OIOMie walcząc o życie. Trzykrotnie była bliska śmierci, a lekarze dawali jej minimalne szanse na powrót do zdrowia.  Dzięki niezwykłej sile, woli życia i ogromnej walce całej rodziny, Ania przetrwała. Jednak teraz czeka ją długa i trudna rehabilitacja. Żona jest sparaliżowana czterokończynowo, nie może oddychać samodzielnie i potrzebuje całodobowej opieki. Ma też uszkodzone płuca i przełyk, więc jest karmiona przez PEG. Publiczne placówki rehabilitacyjne nie zapewniają niestety dostępu do respiratora, a ośrodki z respiratorem nie mają profesjonalnej rehabilitacji neurologicznej. Tym samym koło się zamyka... Pozostają nam prywatne ośrodki rehabilitacyjne, w których miesięczne koszty opieki sięgają nawet 40 tysięcy złotych! To dla nas ogromne obciążenie emocjonalne i finansowe. Wierzymy jednak, że z Waszą pomocą możemy dać Ani szansę chociaż na odrobinę samodzielnego funkcjonowania. Przez prawie rok widzi tylko szpitalne ściany, a my pragniemy dać jej szansę na powrót do domu. Każda złotówka, każde słowo wsparcia, każde udostępnienie tego apelu, przynosi nam nadzieję na lepsze jutro i wiarę, że znajdziemy drogę wyjścia z tego koszmaru. Z całego serca dziękujemy za Waszą życzliwość i wsparcie. Mąż Bogdan i rodzina Ani

265 zł
Nikola Krysiak
Nikola Krysiak , 16 lat

Walka o sprawność nie ustaje – pomóż Nikoli!

Okrutny i niesprawiedliwy los skazał naszą córkę na cierpienie. Choroba postępuje od lat i nie mamy już nadziei, że Nikola kiedykolwiek wstanie z wózka. Cały czas zadajemy sobie pytanie – co zrobić, by miała siłę do walki o sprawność? Nikola cierpi na postępującą ataksję móżdżkową – jej codzienność po brzegi wypełniają kolejne konsultacje, badania i rehabilitacje. Od kilku lat porusza się wyłącznie na wózku. Z początku wierzyliśmy, że to chwilowy problem. Że córeczka odzyska siły i stanie na nogi, jednak dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a sytuacja, zamiast się poprawiać, jest coraz gorsza... Szarą codzienność Nikoli rozświetlają turnusy rehabilitacyjne. Na każdy wyjazd czeka z niecierpliwością i planuje wizyty u ulubionych specjalistów. Przed nami obecnie dwa turnusy – w czerwcu i listopadzie. Niestety, nasza sytuacja finansowa nie pozwala na opłacenie ich w całości… Już raz udowodniliście, jak wielka moc drzemie w Waszych sercach – dzięki Wam udało się sfinansować zakup wózka dla Nikoli.  Zwracamy się do Was ponownie z prośbą o pomoc! Nie wyobrażamy sobie odebrać Nikoli szansy na rozwój, którą dają jej wyjazdy rehabilitacyjne. Zrobimy wszystko, by na twarzy naszej córki zagościł uśmiech! Rodzice

50,00 zł ( 0,93% )
Brakuje: 5 270,00 zł
Demir Kanalin
Demir Kanalin , 10 miesięcy

❗️Prosimy, uratuj naszego synka...

Demir nie skończył jeszcze roczku, a jego życie wymyka nam się z rąk! Serduszko synka już raz się zatrzymało! Nie możemy dopuścić, by ta tragedia się powtórzyła. Kolejnej Demir może nie przeżyć… 10 czerwca musimy stawić się do szpitala. Nie mamy już pieniędzy, dlatego błagamy o pomoc! Demir urodził się zdrowy i na początku rozwijał się prawidłowo. Byliśmy szczęśliwą rodziną. Wszystko gwałtownie zmieniło się, gdy synek skończył 3 miesiące. Zamiast przybierać na wadze, jak inne niemowlaki, zaczął ją tracić! Mając 8 miesięcy, Demir ważył mniej niż 4 kilogramy! Odchodziliśmy od zmysłów, szukając pomocy dla naszego chłopca. Ale ratunek nie nadchodził… Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości leczenia i badań w kraju, nadal nie znając diagnozy. W końcu zdecydowaliśmy się na podróż do Seulu. Tam przeszliśmy piekło! Dzień przed przyjęciem do szpitala, w hotelowym pokoju, Demir zrobił się cały siny. Nie poruszał się i NIE ODDYCHAŁ! Natychmiast, dusząc się własnymi łzami, trafiliśmy na pogotowie. Przeżyliśmy koszmar – nasze maleńkie dziecko walczyło o życie na naszych oczach. Serce synka przestało bić. Stwierdzono śmierć kliniczną. Nasz świat runął, a my się w nim zapadliśmy…  Dzięki przeogromnym wysiłkom lekarzy udało się uratować Demira. Przez 2 tygodnie przetaczano mu krew, podłączono maszyny podtrzymujące życie, kroplówki i plątaninę kabli, która zamiast naszych ramion, otulała ciało synka… Demir przeszedł operację i wiele badań. Dowiedzieliśmy się, że krew przestała krążyć przez drastycznie niski poziom elektrolitów. Wreszcie otrzymaliśmy diagnozę, która jednocześnie nas załamała i dała nadzieję, że jeszcze będzie dobrze – wrodzony przerost nadnerczy i nefrokalcynoza.  Koniecznie jest natychmiastowe leczenie antybiotykami, sterydami, kortyzolem i elektrolitami. Oprócz tego, 10 czerwca musimy stawić się w Seulu na kontrolę! Tam zbadają synka endokrynolog, chirurg, nefrolog, gastroenterolog i dietetyk. Otrzymamy też plan dalszego leczenia.  Lekarze z Seulu zgodzili się ratować naszego Demirka. Niestety od samego początku wszystkie koszty reanimacji, hospitalizacji, badań i pobytu ponosimy sami. Za kolejną wizytę także musimy zapłacić… JESTEŚMY PRZERAŻENI! Nie możemy zaprzepaścić dramatycznej walki naszego synka! Zwłaszcza teraz, gdy widzimy światełko nadziei… Mamy MAŁO CZASU! Błagamy, pomóżcie… Rodzice Demira

148,00 zł ( 0,47% )
Brakuje: 30 906,00 zł
Amelia i Kinga Bińczak
Amelia i Kinga Bińczak , 13 lat

Niewidzialna choroba i realna niepełnosprawność – Mama i córka potrzebują wsparcia❗️

Zakładając zbiórkę na rzecz córki, nigdy nie opowiadałam o sobie, ponieważ dobro dziecka była dla mnie najważniejsze. Dzisiaj jednak wiem, że mój stan zdrowia wpłynie również na Amelkę, dlatego muszę prosić o pomoc dla nas obu. Podstawowym schorzeniem, z jakim zmaga się moja córka, jest afazja motoryczna. W wieku 3-4 lat Amelka mówiła jedynie kilka podstawowych słów jak „mama", „tata". Oczywiście to wszystko powodowało problemy z komunikacją z rówieśnikami. Tak naprawdę wszyscy domownicy musieli nauczyć się jej języka. Miesiącami szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę dolega Amelce. Na początku nie wiedziałam, co to tak naprawdę jest. Jednak teraz wiem, że jest to złodziej słów... Przechodziliśmy przez terapie psychologiczne, pedagogiczne i logopedyczne. Amelka posiada orzeczenie o kształceniu specjalnym oraz ma orzeczenie osobny niepełnosprawnej. Mimo tych trudności Amelka chodzi do szkoły. Problemów jest jednak więcej. Amelka przeszła zabieg podcięcia więzadła podjęzykowego. Stale jest pod opieką neurologa, ortopedy ze względu na skoliozę, okulisty, psychologa i logopedy. Kiedy inne dzieci idą do domu po szkole, Amelka idzie albo do logopedy, albo na rehabilitację, albo do lekarza. Jednak wiemy, że dzięki temu Amelka będzie mogła funkcjonować beż żadnych zmartwień. Ja, odkąd pamiętam, zmagam się z problemami zdrowotnymi – leczenie chirurgiczne, farmakologiczne... Pewnego dnia obudziłam się cała zesztywniała. Wszystkie stawy były popuchnięte, a każda kolejna noc przynosiła ból. Teraz już wiem, że to choroba Raynalda, a po szeregu badań wyszedł jeszcze toczeń. To choroba autoimmunologiczna. Ciągły ból i stany zapalne stały się dla mnie normą, ale 29 września 2023 szczególnie zapadnie mi w pamięci. Złamałam piszczel w 3 miejscach, kości strzałki i stawu skokowego. Po skomplikowanym zabiegu czucie w stopie jest znikome. Przez pół roku była osobą leżącą, a teraz poruszam się o kulach. Toczeń nie daje o sobie zapomnieć. Nie jestem mimo to zła na los, bo jakoś pogodziłam leczenie swoje i Amelki. Ale na tę chwilę potrzebuję dalszej diagnostyki, wizyt i rehabilitacji. Zwalają się na nasz koszty, z którymi już sobie nie poradzę. Walka o przyszłość córeczki też wiąże się z ogromnymi kosztami! Zrobiłabym wszystko dla mojego dziecka, ale choroba mi to uniemożliwia. Dlatego znów proszę o pomoc. Kinga

5 zł
Tomek Margola
Tomek Margola , 41 lat

Brak operacji grozi AMPUTACJĄ! Błagam o pomoc!

Niegdyś cieszyłem się każdym dniem. Miałem plany, cele, marzenia. Czułem się prawdziwie szczęśliwym człowiekiem. Nigdy nie myślałem, że jedna chwila może zaważyć na przyszłości bezpowrotnie… Tragiczny wypadek zmienił moją codzienność w koszmar! Wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy samochód, w którym jechałem, rozbił się na zakręcie. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Myślałem, że to koniec. Byłem przerażony. Wskutek wypadku ucierpiała moja lewa noga. W drodze do szpitala zastanawiałem się, jak będzie wyglądać moja przyszłość… W szpitalu moja noga została poddana operacji. Złamanie było na tyle ciężkie, że kość nie mogła się zrosnąć, a rana zabliźnić. Codzienny, przeszywający ból uśmierzały leki oraz nadzieja na lepsze jutro.  Poprawa jednak nie nadchodziła. Nieustające stany zapalne wskazywały na to, że noga nie jest w stanie się zagoić. Dowiedziałem się, że, jeśli leczenie nie przyniesie efektów, to kolejna operacja grozi mi… AMPUTACJĄ! Nie mogłem się na to zgodzić! Od tamtych dramatycznych chwil minęło wiele lat. Wciąż nie zgadzałem się z propozycją lekarzy. Chciałem ratować nogę za wszelką cenę. Latami szukałem specjalistów, którzy potrafiliby mi pomóc. Nadzieja przyszła w 2023 roku. Zostałem zakwalifikowany na operację. Radość nie trwała jednak zbyt długo... Po zabiegu liczyłem, że moje życie wreszcie upodobni się do tego sprzed wypadku. Niestety tak się nie stało. Noga znów nie chciała się goić, a towarzyszący temu stan zapalny powodował potworny ból! Codzienne czynności na nowo sprawiały mi kłopot. Mieszkam sam, więc każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. Mam problem z najprostszymi czynnościami, jak ugotowanie sobie obiadu, czy zrobienie zakupów. Przedłużające się leczenie nie dawało efektów, a ja kolejny raz traciłem nadzieję. Nie spodziewałam się, że za rogiem czeka kolejna tragedia… Przez niesprawną nogę poślizgnąłem się na płytkach, łamiąc sobie kolejną kość! To okropne zdarzenie sprawiło, że całkowicie straciłem możliwość poruszania się.  Przy okrutnej serii spadających na mnie nieszczęść los wreszcie się do mnie uśmiechnął. Udało mi się znaleźć lekarza, który podejmie się kolejnej operacji. Czeka mnie wieloetapowy proces powrotu do dawnej sprawności. Bardzo chciałbym, żeby marzenie o zdrowej nodze wreszcie się spełniło… Czekam na nie tyle lat! Niestety prywatny zabieg jest bardzo drogi i znacznie przekracza moje finansowe możliwości… Tak bardzo nie chcę się poddać, jednak czuję się jak w pułapce. Potrzebne mi Wasze wsparcie… Błagam o pomoc! Tomasz

121,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 31 794,00 zł
Mateusz Trokowski
Mateusz Trokowski , 32 lata

Walka Mateusza trwa od narodzin! Potrzebne wsparcie!

Staram się prowadzić życie typowego trzydziestolatka i cieszyć się z każdego dnia. Niestety, rzeczywistość nigdy nie była mi przychylna. Od urodzenia tkwię w szponach chorób i niepełnosprawności! Kiedy byłem małym chłopcem, każda wizyta u lekarza przynosiła nową diagnozę… Mózgowe porażenie dziecięce, skolioza, padaczka, oczopląs, czy wady serca – teczka mojej dokumentacji medycznej stawała się coraz grubsza… Zawsze mogłem liczyć na wsparcie mojej rodziny, jednak codzienność była dla nas wszystkich bardzo trudna. Do trzeciego roku życia lekarze przewidywali, że nigdy nie będę mógł chodzić o własnych siłach. Ta przerażająca diagnoza wypełniała naszą rzeczywistość rozpaczą. Zapisany na intensywne zajęcia rehabilitacyjne, wreszcie samodzielnie postawiłem kilka kroków. Mama często wspomina, że był to jeden z najpiękniejszych momentów w jej życiu. Wysiłki raz po raz przynosiły oczekiwane rezultaty, jednak problemy stale narastały. Czekały mnie operacje serca, dalsza farmakoterapia oraz ćwiczenia, mające na celu osiągnięcie sprawności. Bywały momenty, w których czułem, że to wszystko za bardzo mnie przytłacza… Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mnie to spotkało… Trudności z poruszaniem się nie są moimi jedynymi problemami. Deformacja klatki znacznie ogranicza mi pobór powietrza. Moje płuca mają 25% pojemności… Nie wiem, jakie to uczucie oddychać pełną piersią. Gdyby nie koncentrator tlenu, prawdopodobnie nie dałbym rady! Ratunek przynosi rehabilitacja oraz ćwiczenia oddechowe, które wykonuję podczas amatorskiego śpiewania. To coś, co sprawia mi niebywałą radość. Muzyka, która mnie otacza, jest dla mnie ukojeniem w trudnych momentach. Bardzo chciałbym poczuć ją całym sobą na koncertach ulubionych wykonawców. Niestety, nie jest to możliwe… Przeszkodą jest padaczka. Migające światła niemal zawsze kończą się jej atakami. Choroba ta doskwiera mi także przy zmianach pogody. Wszystko to powoduje, że każdy dzień może być dla mnie okrutnym zagrożeniem. Oprócz muzyki wielką pasją jest dla mnie żużel. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz znalazłem się na stadionie. Pomyślałem, że właśnie w tym miejscu mogę odpocząć od smutnej codzienności. Nie wyobrażam sobie, że nie mógłbym dojść tam o własnych siłach. Lekarze mówią, że tylko codzienna rehabilitacja jest w stanie mi to zapewnić. Spotkania generują jednak przygniatające mnie koszty… Każdy dzień jest dla mnie walką. Nie znam innej rzeczywistości. Choć często brak mi sił, nie zamierzam poddać się nigdy! Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Mateusz

160 zł
Adam Trynkos
Adam Trynkos , 9 lat

Proteza oczka PILNIE potrzebna❗️Pomóż Adasiowi❗️

Za każdym razem myślałam, że to już ostatnia operacja, ostatni zabieg czy konsultacja. Niestety, skomplikowana choroba wciąż stawia przed nami wyzwania, a ja z przerażeniem patrzę w przyszłość mojego dziecka, bo szczególnie teraz cierpienie i niepewność jest częścią naszej codzienności.  Nie wiem, ile jeszcze wizyt w niemieckiej klinice przed nami. Proteza oka wymaga regularnej wymiany, a zabieg może odbyć się wyłącznie w niemieckiej klinice, gdzie lekarze znają nasz przypadek i są w stanie reagować na każdy sygnał organizmu.  Przed każdą kolejną podróżą paraliżuje mnie strach. Przeraża mnie świadomość, że jeżeli stan Adasia się pogorszy, a ja nie będę miała odpowiedniej kwoty, będziemy musieli czekać na ratunek. Ta walka trwa od wielu lat, a jednak wciąż nie straciłam nadziei. Wiem, że walczę o najwyższą stawkę – zdrowie mojego dziecka! Każdy jego uśmiech i poprawa zdrowia utwierdza mnie w tym, że ta walka ma sens. Wiele razy obiecywałam Adamowi, że to już koniec, że musi wytrzymać, tymczasem leczenie się przedłuża, a mi zaczyna brakować sił. Wychowuję moje dzieci i wiem, że w pewnym momencie zabraknie mi też środków na to, by zapewnić Adasiowi opiekę najlepszych specjalistów. Przeraża mnie to, że znów muszę prosić o pomoc, ale w tym momencie nie mam innego wyjścia. Środki potrzebne są właściwie natychmiast. Przekładanie terminów nie wchodzi w grę, dlatego jedyne, co mogę zrobić to prosić o pomoc! Proszę, podaruj mojemu synowi szansę na lepsze jutro i możliwość ucieczki z pułapki stworzonej przez chorobę. Dzięki tobie rzeczywistość Adasia może być znacznie lepsza, że choroba nie zniszczy mu życia już na zawsze.  Brak oka to bardzo bolesne doświadczenie dla mojego dziecka. Wykluczenie społeczne, ból i strach to nie jest coś, czego powinien doświadczać 9-latek. Na szczęście wciąż mamy szansę na walkę, wciąż możemy zawalczyć o to, by Adaś nie musiał cierpieć już dłużej. To jeszcze dziecko, a jedyne, czego dla niego chcę to bezpieczeństwo i namiastka szczęścia… Jeszcze raz przychodzę do Ciebie z prośbą o pomocną dłoń. Codzienność nas przytłacza, mnie nie raz rzuca na kolana, ale tutaj chodzi o Adasia. Nie możemy stracić jedynej szansy! Krystyna, mama

3 118,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 97 946,00 zł
Marzena Grędzińska
Marzena Grędzińska , 55 lat

Chciałabym tylko uściskać moje wnuczki... Pomocy!

Bez żadnego ostrzeżenia choroba zabrała mi wszystko! Nagle zaczęłam tracić kontrolę nad własnym ciałem. Pojawił się całkowity niedowład prawej strony. Przestałam samodzielnie chodzić. Diagnoza stwardnienia rozsianego stała się moim wyrokiem! Długo nie mogłam pogodzić się z tym, co się ze mną dzieje. Zawsze byłam aktywna i niezależna, a nagle cały mój świat się zawalił! Każdy dzień przerodził się w walkę o normalne funkcjonowanie. Radość nawet z najmniejszych rzeczy stała się luksusem…  Choroba cały czas postępuje. Gdy mam dobry dzień, poruszam się z pomocą kul. Jednak są dni, kiedy każdy, nawet najmniejszy ruch to ogromny wysiłek… Wykonywanie najprostszych czynności staje się przerastającym mnie wyzwaniem. Boję się, że któregoś dnia po prostu zabraknie mi sił! Że nie będzie obok nikogo, kto mógłby mi pomóc! Mieszkam sama. Na myśl o całkowitej utracie sprawności oblewa mnie zimny pot strachu. Jedynym wsparciem jest dla mnie asystent, przydzielony w ramach pomocy społecznej. Pomaga mi on czasami przez kilka godzin dziennie. To jednak za mało, w obliczu potrzeby całodobowej opieki… Staram się więc robić wszystko, co w mojej mocy, by jak najdłużej pozostać samodzielna. Niestety nie ma dla mnie ratunku w postaci farmakoterapii. Żadne leki nie zatrzymają choroby. Jest jednak szansa w rehabilitacji przy użyciu specjalnego kombinezonu. To dla mnie jedyny sposób na pokonanie bólu i ograniczeń... Marzę, by być aktywną babcią dla swoich wnuczek! By znów cieszyć się życiem! Niestety walka o zdrowie jest niezwykle kosztowna… Zakup kombinezonu, a także częste wizyty u specjalistów i leki wymagają ogromnych nakładów finansowych! Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Każda okazana pomoc, każda wpłacona złotówka jest dla mnie iskrą nadziei i szansą na walkę z chorobą. Proszę, nie przechodźcie obojętnie! Marzena

100,00 zł ( 1,57% )
Brakuje: 6 262,00 zł
Aneta Kamionka
Aneta Kamionka , 47 lat

Pomagała ludziom niezdolnym do samodzielnego życia. Teraz sama potrzebuje wsparcia❗️

Moja żona od lat zmaga się z problemami kręgosłupa w odcinku szyjnym – ucisk rdzenia kręgowego prowadzi do niedowładów lewostronnych. Aneta przeszła już operację, która ma poprawić jej stan zdrowia, ale czekają ją kolejne… Potem konieczna będzie rehabilitacja. Niestety, oczekiwanie na świadczenia refundowane są bardzo długie, a prywatna rehabilitacja bardzo kosztowna. Ale w naszej sytuacji czas działa na niekorzyść, dlatego nie możemy czekać. Moja żona ma 48 lat. Większość życia poświęciła pomocy innym jako opiekunka medyczna ludzi, którzy nie mogli egzystować samodzielnie. Dwa lata pomagała dzieciom prowadząc pogotowie rodzinne… A obecnie nie jest w stanie podjąć pracy. Jedno z naszych dzieci studiuje na wymarzonej medycynie i potrzebuje naszego wsparcia, a utrzymujemy się z jednego wynagrodzenia. Opłacanie prywatnych zabiegów staje się niemożliwe. Dlatego w końcu zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Każda wpłacona na leczenie mojej żony złotówka jest szansą na powrót do zdrowia i zajęć, które tak kocha. Potrzebujemy pomocy, by móc dalej pomagać. Andrzej, mąż

115 zł

Obserwuj ważne zbiórki