Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Kożuchowski
Piotr Kożuchowski , 45 lat

🚨Po udarze był w stanie KRYTYCZNYM! Mąż, tata i strażak walczy o powrót do sprawności!🚨

Mój mąż trafił do szpitala z ostrym bólem głowy. Miał zadzwonić do mnie następnego dnia rano. Mijały godziny, a mój telefon milczał… Pamiętam doskonale tę przerażającą ciszę. W końcu, po kilku godzinach oczekiwania zadzwonił lekarz – Piotr w stanie KRYTYCZNYM był przewożony do szpitala w Warszawie! Okazało się, że miał UDAR! Wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie. Mamy czterech wspaniałych synów, chłopcy są bardzo zżyci ze swoim tatą. Piotr jest strażakiem, a służba zawsze sprawiała mu wielką satysfakcję. Był zdrowym, pełnym życia i energii mężczyzną! Dzień, w którym miał udar, pamiętam doskonale, jakby to było wczoraj… Świat na chwilę się zatrzymał, a chwilę później zawalił! To był styczniowy poranek, jak każdy inny. Piotr wstał rano i zaczął szykować się do wyjścia. Po chwili zawołał mnie i powiedział, że bardzo boli go głowa. Potem wszystko działo się już tak szybko…  Piotr zaczął tracić czucie w prawej ręce, następnie w prawej nodze. Wiedziałam, że muszę działać i natychmiast wezwałam pogotowie. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym w tamtym momencie nie była z nim w domu! Gdy przyjechała karetka, Piotr dostał leki, po których poczuł się lepiej. Myślałam wtedy, że ten koszmar się skończył, a stan męża jest już stabilny. Ratownicy medyczni postanowili jednak zabrać Piotra do szpitala na dodatkowe badania. Jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon, mówił, że znów boli go głowa. Miał wziąć leki i odezwać się następnego dnia. Nie przypuszczałam, że będzie to moja ostatnia, zwyczajna rozmowa z mężem… Piotr nie był w stanie do mnie zadzwonić. W rozmowie z lekarzem dowiedziałam się, że doznał udaru, a jego stan jest krytyczny! Nie mogłam uwierzyć w nieszczęście, jakie na nas spadło! Nasze dzieci potrzebują obojga rodziców, tymczasem ich ojciec walczył o życie! Z drżącym sercem czekałam na poprawę stanu zdrowia Piotra. Modliłam się, by wszystko było dobrze. Ten niepewny czas był tak bardzo przytłaczający... Jednak determinacja, jaką mąż na co dzień wykazywał się w pracy, objawiła się też w tej nierównej walce o życie! Piotr wygrał! Jego stan w końcu zaczął się poprawiać, ale sytuacja nadal jest trudna. Lekarze z początku nie dawali mu właściwie żadnych szans – mówili, że Piotr do końca życia będzie przykuty do łóżka. Na szczęście się mylili! Mój mąż każdego dnia walczy o powrót do sprawności. Ogromna poprawa jego stanu zdrowia nastąpiła po rozpoczęciu rehabilitacji. Dzięki niej, Piotr jest już w stanie siedzieć przy asekuracji. Mąż nie mówi, ale rusza oczami i stara się poruszać rękoma. Kręci głową, ruchem warg próbuje też przekazywać krótsze słowa. Żyje i jest świadomy – a to najważniejsze.  Nie ma słów, które wyrażą to, jak bardzo chciałabym, by Piotr odzyskał sprawność. Niestety wiem, że wymaga to intensywnej rehabilitacji i ciężkiej pracy. Pęka mi serce, gdy codziennie patrzę jak mój mąż, niegdyś pełen energii i radości, teraz nie jest w stanie sam utrzymać własnej głowy. Sama mogę jedynie dbać o niego najlepiej jak potrafię i wspierać przy ćwiczeniach w domu. Chłopcy też tak bardzo tęsknią za tatą, z którym mogli pograć w piłkę czy po prostu porozmawiać! Turnusy rehabilitacyjne są jedyną nadzieją na poprawę stanu zdrowia mojego męża. Wierzę, że dzięki nim Piotr wkrótce sam stanie na nogi! Nasze życie diametralnie się zmieniło – nigdy nie sądziłam, że mój mąż, który na co dzień pomagał ludziom, pilnie będzie potrzebował pomocy! Z całego serca proszę więc o wsparcie, sama nie dam rady zapewnić Piotrowi rehabilitacji, jakiej potrzebuje!  Ewa, żona

17 684,00 zł ( 55,4% )
Brakuje: 14 231,00 zł
Irek Gontarz
Irek Gontarz , 53 lata

Trwa walka o odzyskanie sprawności... Pomocy❗️

Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do takiej tragedii. To miała być zwykły sobotni poranek, jakich wiele. Niestety, tego dnia nasz świat na moment się zatrzymał. U mojego wujka Ireneusza – doszło do zawału mózgu… W momencie udaru Ireneusz był sam. Nie wiadomo, ile dokładnie minęło czasu, zanim ciocia wróciła  z pracy do domu i znalazła go w łazience. Natychmiast wezwała karetkę, która przewiozła wujka do szpitala.  Zawał mózgu okazał się być tragiczny w skutkach. Wujek stracił władzę nad lewą stroną ciała. Wymaga całościowej i całodobowej opieki drugiej osoby. Nie może sam się poruszać, musi być wożony na wózku. Powrót do zdrowia sprzed udaru najpewniej nigdy nie będzie już możliwy. Marzymy jednak, by Ireneusz mógł odzyskać, choć część dawnej sprawności. Dzięki dotychczasowej rehabilitacji udało się poczynić pierwsze drobne postępy, jednak przed wujkiem jeszcze długa droga do samodzielności. Niestety, rehabilitacja w ramach NFZ dobiega obecnie końca, a prywatna pomoc specjalistów jest bardzo kosztowna. Dodatkowo niezbędny będzie zakup sprzętu umożliwiającego codzienne funkcjonowanie, a w przyszłości zapewne także dostosowanie domu do nowych ograniczeń wujka.  Ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Prosimy, wyciągnijcie do Ireneusza pomocną dłoń. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc mu być znów samodzielnym, choć częściowo. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia i lepszego funkcjonowania Ireneusza  – kochanego męża, taty i wujka… Paweł

7 418,00 zł ( 6,97% )
Brakuje: 98 965,00 zł
Oskar Osiadły
Oskar Osiadły , 2 latka

Dzięki Tobie jest szansa na lepszą przyszłość Oskarka❗️

Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że nasze dziecko urodzi się zdrowe. Gdy Oskar przyszedł na świat, nic nie wskazywało, że niebawem warunki naszej codzienności i funkcjonowania dyktować będzie choroba. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy musieli walczyć o zdrowie ukochanego dziecka i że nasza bezgraniczna miłość nie zdoła uchronić go przed cierpieniem… U naszego dziecka po wielu specjalistycznych badaniach stwierdzono chorobę genetyczną Pelizeusa-Merzbachera. Schorzenie objawia się oczopląsem w pierwszych miesiącach życia. Tak też było w przypadku naszego Oskarka… Powoduje również opóźnienie rozwojowe, niepełnosprawność intelektualną oraz obniżone napięcie mięśniowe.  Synek wymaga częstych kontroli, wsparcia, terapii i opieki specjalistów: rehabilitanta, neurologa, ortopedy, pulmonologa, gastroenterologa i logopedy. Diagnoza sprawiła, że świat nam się zawalił, ale walczymy i nie poddamy się, bo jest nadzieja na lepsze funkcjonowanie Oskarka! Chcemy dla naszego synka jak najlepiej… Pragniemy, by w przyszłości mógł być chociaż trochę samodzielny, niezależny, by nie był przykuty do wózka, czy łóżka…  Niestety bez wsparcia i pomocy nie damy rady… Potrzebujemy środków na specjalistyczny wózek inwalidzki, fotelik samochodowy, rehabilitację oraz sprzęt rehabilitacyjny. Dzięki temu Oskarek dostanie szansę na lepsze funkcjonowanie i mniej wymagającą codzienność… Każda złotówka jest dla nas niezwykle cenna! Rodzice

706,00 zł ( 1,32% )
Brakuje: 52 486,00 zł
Marek Semczuk
Marek Semczuk , 59 lat

Wnuki czekają, aż ukochany dziadek wróci do sprawności! Pomóż!

To był zwykły czwartkowy wieczór. Obejrzeliśmy z mężem nasze ulubione programy w telewizji, porozmawialiśmy o planach na najbliższe dni. Zbliżały się święta... W najgorszych snach nie przypuszczałam, że ten dzień zakończy się dla nas tak tragicznie. Mąż zaczął skarżyć się na ból głowy i stracił przytomność! Godzinę później był już na sali operacyjnej. Usłyszałam od lekarzy: rozległy udar krwotoczny. Świat na chwilę się zatrzymał… Następnego dnia poinformowano mnie o rokowaniach: mój mąż umrze albo będzie w stanie wegetatywnym. Był to dla mnie szok! Następne 3 dni były dla całej rodziny czasem modlitwy oraz oczekiwaniem na wybudzenie ze śpiączki. We wtorek mąż otworzył oczy – wszyscy byli pewni, że będzie najgorsze już za nami. Nie da się opisać słowami, jak bardzo się cieszyliśmy! Marek szybko zaczął poruszać rękami, nogami, pisał, żeby móc się z nami porozumieć. Wciąż leżał pod respiratorem i marzył o tym, aby jak najszybciej wrócić do domu.  Nasza radość szybko się zakończyła... Nastąpił nagły zwrot akcji: wyciek płynu rdzeniowo-mózgowego, prowadzący do wodogłowia, zapalenie opon mózgowych, zapalenia płuc i  infekcji bakteryjnej. Stan Marka uległ pogorszeniu. Dwa tygodnie walki, dwie dodatkowe operacje drenażowe i uszczelniające, antybiotykoterapia… Z mężem nie było żadnego kontaktu. Kolejne dni mijały na czuwaniu przy szpitalnym łóżku. Byliśmy przygotowani na najgorsze… Wola życia i niesamowita walka spowodowała, że mój mąż się wybudził. Jego spojrzenie na początku było puste, lękliwe... Nie wiedział, kim jesteśmy. Po 35 dniach na OIOMie Marek poznał mnie, córkę, matkę, wnuki oraz braci. Znów zaczął próbować ruszać nogami, rękami, pisać… Przed nami długa i bardzo kosztowna rehabilitacja. Zmiany neurologiczne, które nastąpiły po wylewie, są ogromne. Nastąpił znaczny zanik mięśni. Jednak według specjalistów Marek dobrze rokuje – chce ćwiczyć, chce się rehabilitować, chce żyć! Marek ma dla kogo walczyć o sprawność. Ma córkę oraz dwójkę wspaniałych wnuków: Jakuba i Weronikę. Dzieciaki bardzo tęsknią za dziadkiem i nie mogą się doczekać kiedy znowu zrobi pierogi lub upiecze dla nich tort. Mąż ma w tym roku 60. urodziny. Prezent miał być inny... Dzisiaj największym prezentem będzie kontynuacja opieki lekarskiej i rehabilitacja. Niestety nie jestem w stanie sama opłacić rehabilitacji dla Marka. Potrzebuje on miejsca w specjalistycznym ośrodku, gdzie będzie miał codzienną opiekę oraz pomoc. Z całego serca proszę o Wasze wsparcie. Żona Iwona

3 525,00 zł ( 1,88% )
Brakuje: 183 497,00 zł
Artem Smolannikow
Pilne!
Artem Smolannikow , 3 latka

Potrzebna PILNA pomoc dla umierającego 3-latka❗️Nowotwór nie odpuszcza...

Jesteśmy w rozpaczy… Miesiące złych diagnoz sprawiły, że mój synek był bez właściwego leczenia, a nowotwór rozszalał się w jego maleńkim organizmie! Gdy w końcu zapadła diagnoza, okazało się, że w naszym kraju Artemek ma niewielkie szanse na przeżycie… Jesteśmy obecnie w Turcji, gdzie kontynuujemy walkę o życie mojego dzielnego synka, ale skończyły się pieniądze na dalsze leczenie… Pomocy! Zatrzymajmy śmierć! Do czerwca 2023 roku mój synek był wesołym chłopcem. Nagle zaczęły mu puchnąć stawy w łokciach. Lekarz rodzinny skierował nas do traumatologa. Po zdjęciu rentgenowskim stwierdzili skręcenie… Skierowanie do kliniki i kolejna informacja – pęknięcie kości. Rączki Artemka zostały zagipsowane. Potem synkowi zaczęły puchnąć kolanka, stwierdzono skręcenie i zapalenie stawów. To ostatnie leczyliśmy przez 3 miesiące. To była strata czasu – dopiero dziś to wiemy… Pewnego dnia synkowi spuchło oczko. Wiedziałam już, że lekarze wciąż się mylili, a mój synek walczy ze znacznie groźniejszą chorobą, coś musi być nie tak! Kolejny miesiąc biegaliśmy od szpitala do szpitala, ale nikt nie mógł postawić właściwej diagnozy! Wyprosiłam u neurochirurga zbadanie synka i tomografię głowy. Po kilku godzinach zawołali nas do gabinetu. Tych słów nie zapomnę do końca życia: “Pani synek ma w głowie 2 guzy”. Straciłam czucie w nogach, osunęłam się na ziemię… Nasze życie zamieniło się w piekło onkologii i strachu. A najgorsze miało dopiero nadejść… W oczekiwaniu na kolejne badania synek cierpiał niesamowicie. Bolały go rączki, nóżki, nie mógł chodzić. Nawet postawienie jednego kroczku było bardzo bolesne. 4 miesiące żył na środkach przeciwbólowych, zanim przyszła OSTATECZNA DIAGNOZA – NEUROBLASTOMA! Powiedzieli nam od razu, że w Ukrainie synek ma niewielkie szanse przeżycia! Byliśmy załamani… W panice szukaliśmy lekarzy, którzy mogliby uratować nasze dziecko – na całym świecie. W końcu się udało: w Turcji znaleźliśmy lekarza, który uratował już wiele dzieci z tą straszną chorobą. Podjęliśmy decyzję o sprzedaży domu, by mieć środki na wyjazd i rozpoczęcie leczenia za granicą. Natychmiast wyjechaliśmy do Turcji. Tutaj znaleziono jeszcze guza nadnercza…  Wdrożone leczenie przynosi poprawę, ale nie możemy go przerwać. A tak się stanie, bo nie mam już pieniędzy… Mój mąż wciąż walczy na wojnie na Ukrainie, broni kraju przed agresorami. Musiałam zostawić starszego syna w domu, żeby uratować młodszego... Nie wiem, co robić, jak uratować Artemka… Błagam o pomoc, bo jesteście naszą ostatnią nadzieją na życie… Ale aby całkowicie wyleczyć moje dziecko, potrzebne są bardzo duże środki... Lekarze twierdzą, że leczenie potrwa co najmniej 2 lata… Gdy guz mózgu zmniejszy się, przeprowadzona zostanie operacja. Obecnie PILNIE potrzebujemy drogich leków, które musimy sprowadzić do Turcji! Jeśli teraz nie uda nam się zebrać tych środków, to Artemek niedługo umrze... Jesteśmy bardzo wdzięczni za niesamowitą pomoc, którą otrzymaliśmy na początku naszego leczenia. Mieliśmy nadzieję, że zebrana kwota wystarczy... Ale niestety, Artemowi nie udało się tak szybko wyzdrowieć, jak byśmy tego chcieli. Choroba mocno trzyma go w swych szponach... Błagamy Was, pomóżcie nam pokonać tę straszną chorobę. Musiałam zostawić starszego synka, by wyjechać i ratować młodszego! Jestem zrozpaczona, desperacko szukam ratunku! Błagam, usłysz moje wołanie o pomoc! Pomóż uratować mojego małego, niewinnego synka, który tak strasznie cierpi! Zrozpaczona mama

29 191,00 zł ( 11,64% )
Brakuje: 221 549,00 zł
Norbert Falkiewicz
Norbert Falkiewicz , 42 lata

Norbert wygrał ze śmiercią, lecz konieczna była amputacja nogi... Pomóż w walce o sprawność❗️

Nikt nie spodziewał się tego, co przyszło w styczniu 2024 roku, bo wtedy to rozpoczęła się heroiczna walka o oszukanie przeznaczenia. Zło przyszło znienacka, Norbert przebudził się w nocy, zdając sobie jednocześnie sprawę, że nagle opadł z sił. Wstał, ale po chwili upadł bezwładnie. Był w tym czasie sam w domu, telefon znajdował się po drugiej stronie łóżka, co dla osoby częściowo sparaliżowanej oznaczało odległość nierealną do przebycia. Norbert czołgał się do telefonu 4 godziny, ostatkiem sił zdążył wysłać wiadomość do właścicielki wynajmowanego mieszkania... Opatrzność czuwała, bo pomimo później pory wiadomość dotarła do odbiorcy, straż pożarna z karetką zostały powiadomione i podjęły działania ratunkowe. Niestety nie udało się podać na czas leków trombolitycznych rozpuszczających skrzepliny w naczyniach krwionośnych. Nie był to także koniec dramatu, okazało się, że stan Norberta jest bardzo ciężki, a dodatkowo tętnice w kończynach dolnych są niedrożne. Rozpoczęła się bardzo trudna walka lekarzy o zachowanie obydwu nóg.  Sepsa, która przyszła nagle, dodatkowo tę walkę utrudniła, obniżając jego szanse nie tylko na uratowanie nóg, ale także na przeżycie. Stan Norberta stale się pogarszał, ostatkiem sił pożegnał się z żoną i tatą. Lekarze rozkładali ręce, zrobili wszystko, co było w ich mocy, ale przecież medycyna też gdzieś się kończy. Los Norberta znajdował się w rękach opatrzności i siły wyższej. Po trwającej kilka tygodni batalii Norbert przeżył, niestety nie udało się uratować nogi. Operowana była kilkukrotnie w celu zachowania jak największej jej powierzchni. Ostatecznie amputowano nogę na poziomie uda. Norbert jest aktualnie w trakcie intensywnej fizjoterapii. Dzięki łaskawej opatrzności, dobroci innych, samozaparciu oraz pomocy terapeutów, wróciła mowa oraz czucie w lewej stronie ciała. Norbert jest na etapie ćwiczenia lewej ręki oraz uczenia się chodu z protezą. Cały czas walczy o powrót do pełnej sprawności i wytrwale dąży do celu. Pomimo niezwykle ciężkich doświadczeń Norbert nie załamuje się. Chce móc znowu pracować i pomagać ludziom jako fizjoterapeuta, a do tego niezbędna jest specjalistyczna proteza.  Niestety, im większe możliwości i komfort z używania protezy, tym jej koszt jest wyższy, dlatego liczy się każda „złotówka”. Wspólnie pomóżmy uwierzyć Norbertowi, że jego życie może być zupełnie zwyczajne, oraz że w dalszym ciągu może nieść pomoc innym jako fizjoterapeuta – nawet bez jednej nogi. Rodzina i bliscy

11 180,00 zł ( 5,25% )
Brakuje: 201 586,00 zł
Ala Dettlaff
Ala Dettlaff , 14 lat

Nie zamykaj Alicji w krainie cierpienia❗️

W święta Bożego Narodzenia w 2009 r. przestałam czuć ruchy dziecka. Natychmiast był szpital i cesarskie cięcie. Tak niewiele brakowało, a byłoby za późno. Córeczka urodziła się w ciężkiej zamartwicy, była dwukrotnie owinięta pępowiną wokół szyi... Na powitanie dostała 2 punkty w skali Apgar i wyrok… Wyrok, z którym mierzymy się co dziś… Lista diagnoz naszej córeczki jest bardzo długa… Alicja cierpi na encefalopatię rozwojową, mutację w genie CACNA1G, niepełnosprawność intelektualną w stopniu głębokim, niedowład czterokończynowy, ataksję móżdżkową i padaczkę lekooporną…  “Nigdy nie wyjdziecie do domu…” – takie słowa usłyszałam od lekarzy, kiedy pytałam o stan mojej córeczki. Wiedziałam, że jest bardzo źle. Pikająca obok mnie maszyna, do której podłączono Alicję, ciągłe badania i konsultacje lekarskie, mówiły tak dużo. Kiedy córcia miała 2,5 miesiąca wdrożono żywienie dojelitowe przez PEG-a, ze względu na brak odruchu ssania i połykania.  Ze szpitala wypisano nas, gdy Ala skończyła 3 miesiące, ze skierowaniem do hospicjum domowego. Kazano nam przygotować się na najgorsze... Do domu wróciłam z ciężko chorym dzieckiem i paraliżującym lękiem – jak sobie poradzę i jaka czeka nas przyszłość.  Alicja jest pierwszym dzieckiem w Polsce i dziewiątym na świecie z diagnozą mutacji w genie CACNA1G! To nieznana i niezbadana jeszcze dokładnie choroba. Nie wiadomo, co przyniesie w przyszłości i jak należy ją leczyć. Obecnie lekarze niewiele mogą... Dzisiaj Alicja ma 15 lat, nie siedzi samodzielnie, nie mówi, nie chodzi, nie przełyka – wciąż jest karmiona pozajelitowo jedzeniem przemysłowym, gdyż ma problemy z trawieniem i wchłanialnością jelit. Komunikuje się z nami, wydając dźwięki, które tylko najbliżsi potrafią rozpoznać. Jest pod opieką hospicjum domowego, neurologa, ortopedy, dietetyka, logopedy oraz rehabilitanta. Ataki padaczki Ali są tak silne, że towarzyszą im utraty świadomości.  Bardzo mocno wierzymy w postęp medycyny i mamy nadzieję, że kiedyś znajdzie się lek, który uwolni naszą córkę od tego pasma cierpień. Do tego czasu pozostaje nam rehabilitacja i usprawnianie we wszystkich sferach życiowych oraz niedopuszczenie do pogorszenia stanu zdrowia córki. Nasze najważniejsze potrzeby to specjalistyczny sprzęt: pionizator, podnośnik, a także wielotorowa rehabilitacja i suplementacja. Ich całkowity koszt to ok. 100 tys. zł! Mieszkamy na wsi, dlatego dostęp do lekarzy jest bardzo utrudniony. Alicję musimy wozić wszędzie samochodem. Ja nie pracuję, gdyż córka wymaga 24-godzinnej opieki – naszą rodzinę utrzymuje wyłącznie mąż. Jest nam ciężko, ale dla naszego dziecka zrobimy wszystko. Prosimy, pomóżcie nam ratować naszą dziewczynkę. Nie pozwólcie jej zgasnąć… Joanna, Marian – rodzice

1 126,00 zł ( 1,05% )
Brakuje: 105 257,00 zł
Anastazja Madziar
Anastazja Madziar , 6 lat

Anastazja od lat cierpi na mukowiscydozę! W jej życiu pojawiła się nowa diagnoza...

Nasza kochana Nastka to prawdziwy promyk radości, pełen życia i miłości do zwierząt. Widzimy ją, jak biega, bawi się i cieszy każdą chwilą. Jednakże, jak w przypadku każdej historii, istnieje druga strona medalu – walka Nastki z MUKOWISCYDOZĄ. Jest to choroba genetyczna i nieuleczalna, która dzień po dniu zabiera oddech i życie. Niszczy płuca, oskrzela, przewód pokarmowy oraz układ rozrodczy. Organizm jest zalewany ropną, lepką wydzieliną. Prowadzi to do niewydolności oddechowej, a w następstwie nawet do przedwczesnej śmierci. Nastka nie jest w stanie samodzielnie odkrztusić tej wydzieliny. Napady kaszlu nieraz trwają bardzo długo, a córka z wielkim trudem łapie oddech. Codzienność Nastki to pobyty w szpitalach i mnóstwo wizyt u strony specjalistów. Choć córka jest pełna siły i determinacji, to wiemy, że walka z chorobą jest dla niej wyjątkowo trudna.  Gdy myśleliśmy, że już nic więcej nie może nas zaskoczyć, w trakcie rutynowej kontroli spadła na nas kolejna straszna wiadomość. Sprawy, które budziły wątpliwości u lekarzy, zostały rozwiane wynikiem jednego badania. Dostaliśmy telefon, że mamy natychmiast przyjechać do lekarza, ponieważ ma nam coś ważnego do przekazania… W gabinecie usłyszeliśmy, że nasza córka cierpi na Zespół Turnera. Obecnie czekamy na kwalifikacje do leczenia hormonem wzrostu.  Tak długo żyliśmy w nieświadomości… Strach nas ogarnia, gdy myślimy, ile jeszcze może skrywać ciało naszego bezbronnego dziecka. Jakie jeszcze zło może czaić się wewnątrz?  Czy będziemy w stanie na czas to wykryć i leczyć? Istnieją badania Wes jednak są bardzo kosztowne. Nasz cały budżet pochłania wielospecjalistyczna opieka, prywatne konsultacje, rehabilitacja, leczenie i konieczne sprzęty. Dzięki Wam udało się zakupić m.in. urządzenie do drenażu autogenicznego i kamizelkę oscylacyjną. Jednak to tylko kropla w morzu potrzeb… Marzy nam się, aby zabrać kiedyś Nastusie na turnus rehabilitacyjny, ale jego koszty powodują, że możemy tylko o nim pomarzyć.  Miewamy ciężkie chwile, ale mimo wszystko nie dajemy tego po sobie poznać. Chcemy dać naszej córeczce wszystko, co najlepsze. Niestety nie zawsze możemy sprostać trudnościom, zwłaszcza tym finansowym. Dlatego serdecznie prosimy o wsparcie Nastki. Każda złotówka ma dla nas znaczenie. Rodzice

451 zł
Krystian Kazala
Krystian Kazala , 3 latka

Spektrum nie wypuszcza go ze szponów! Potrzebne wsparcie dla Krystianka!

W wieku 4 lat Krystianek jeszcze nie mówi. Zamiast tego komunikuje się za pomocą dźwięków i gestów. Wiele razy wskazuje mi, co chce zjeść, czy czym chciałby się bawić.  Zaburzenia rozwoju, autyzm, wiotkość, słabe napięcie mięśniowe… To wszystko w pakiecie. Codzienność jest dla Krystianka bardzo trudna i czasem nie jest świadomy niebezpieczeństw, jakie mogą na niego czyhać. Nie zrozumie, że może mu się stać krzywda, jeśli wybiegnie na ulicę czy wejdzie w niebezpieczne miejsce. Jednak istnieje nadzieja. Badania genetyczne WES mogą nam pomóc zrozumieć więcej i określić, jakie terapie mogą być dla Krystiana najbardziej skuteczne. Niestety, koszty tych badań są ogromne i mimo że jako mama chciałabym zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić Krystianowi jak najlepszą opiekę, to pieniądze są murem nie do przeskoczenia. Ale to nie jedyne koszty, jakie ponosimy. Wizyty i opieka specjalistów, terapie, rehabilitacje… Widzę, jak to wszystko przynosi efekty – Krystianek łapie kontakt wzrokowy, reaguje na imię, zaczyna powoli być bardziej świadomy otoczenia – chociaż przed nami jeszcze długa droga. Dlatego dzisiaj zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Każda, nawet najmniejsza, kwota może pomóc nam zbliżyć się do celu. Wiem, że istnieją ludzie pełni dobroci i empatii, dlatego wierzę, że razem możemy zdziałać wielkie rzeczy. Aneta, mama

1 124 zł

Obserwuj ważne zbiórki