Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Łukaszek Sraga
11 dni do końca
Łukaszek Sraga , 16 lat

Łukasz obudził mnie w nocy z krzykiem: "Mamo, pomóż mi"❗️Wspieramy walkę o zdrowie!

Mój syn Łukasz w sierpniu będzie miał już 16 lat. Jest pogodnym chłopcem, na pierwszy rzut oka zupełnie zdrowym. Niestety tak nie jest… Łukaszek ma zdiagnozowaną padaczkę, wady rozwojowe OUN, stopień lekki niepełnosprawności umysłowej, zaburzenia zachowania i emocji, zaburzenia integracji sensorycznej, osłabione napięcie mięśniowe oraz autyzm... Ma całe życie przed sobą, a lista chorób zdaje się nie mieć końca. Od ostatniej hospitalizacji Łukaszka na oddziale psychiatrii w Bielsku-Białej jego stan nie uległ poprawie, wręcz przeciwnie. Na ten moment jego stan się pogłębia i nie wiemy dlaczego. W zeszłym roku Łukasz miał napady z zaburzeniami zachowania, które teraz objawiają się inaczej – bieganie po mieszkaniu, dziwny wzrok,  syn kładł się na łóżku i nie wiedział, gdzie jest, czasem dochodziły zaburzenia widzenia. Jak przeszło, wracał do normalności. Zdarzają się nawet na zwykłym spacerze. Znów dzieje się coś niedobrego z moim dzieckiem, dlatego wykonaliśmy badanie MR w 2023 r. – torbiel neuroglejowa w prawym płacie czołowym trochę się powiększyła, ale na szczęście nie powoduje ucisku w mózgu. Psychiatra w styczniu 2024 roku dała nam skierowanie na oddział dzienny psychiatrii, jednak Łukasz nie został zakwalifikowany w tym stanie do terapii. Również został zwolniony z egzaminów z powodu pogorszenia stanu zdrowia.  Następnie zgłosiłam się do genetyka. Myślałam, że badania cokolwiek wykażą, ale znów nic nie wyszło. Łukaszek w tym roku ma bardziej osłabione mięśnie, pomimo ćwiczeń. Po wycieczce w górach bardzo dobrze się czuł i nic nie przepowiadało, że może się coś stać, a jednak! Łukaszek obudził mnie o 1 w nocy z krzykiem płaczem wołaniem: „Mamo pomóż mi!”.  Nie wiedziałam, jak mu pomóc, dlaczego tak cierpi, ale natychmiast wezwałam pogotowie. Łukasz miał gorączkę, trząsł się, był w okropnym stanie. Ratownicy dali zalecenia i po tym syn przez kolejne 3 dni nie mógł chodzić! Musiałam go ubierać, pomagać we wszystkim... Pierwszy raz w życiu zdarzyła taka sytuacja i wciąż nie mogę w nią uwierzyć.  Ale niestety w czerwcu 2024 r. nie wrócił do normalności. Był w takim amoku, że znowu byłam zmuszona wezwać pogotowie. Ratownictwo medyczne zabrało Łukaszka do szpitala, lekarz przyjmujący po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną oraz po zebraniu wywiadu skonsultował się z Kliniką Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie, że całokształt sugeruje specyficzne objawy padaczkowe. Łukasz jest pacjentem interdyscyplinarnym, wymaga wielospecjalistycznych dogłębnych diagnoz w wielu obszarach, bo inaczej dalej będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Przy wypisie Łukasz dostał CITO skierowanie na oddział neurologiczny. Zdecydowałam się na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dokumenty wysłałam, teraz czekamy cierpliwie na telefon.  Łukasz jest w cięższym stanie zdrowia. W nocy śpi, ale wstaje zmęczony, co się przekłada na gorsze funkcjonowanie przez dzień. Doszły niekontrolowane ruchy całego ciała, nad którymi Łukasz nie może zapanować. Lekarze rozkładają ręce. Mówią, że to trudny przypadek dziecka. Najprawdopodobniej będzie trzeba powtórzyć badania genetyczne. Niestety historia Łukaszka nie ma końca… Szereg objawów sprawia, że Łukasz nadal wymaga wielospecjalistycznych diagnoz i przede wszystkim wielospecjalistycznej opieki medycznej. Jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni. Żal mi dziecka w tym wszystkim i pęka mi serce, bo nie wiem, jak mu pomóc.  Łukasza marzeniem jest chodzić po górach i zrobię wszystko, żeby je spełnił i zdobywał kolejne góry w walce o zdrowie. Mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale to wymaga ogromnych nakładów finansowych, których nie mamy. Nie jestem w stanie podjąć pracy, bo Łukasz wymaga nadzoru. Czeka Nas bardzo intensywny czas. Dzięki Wam i Waszej dobroci mój syn może zacząć uczęszczać na zajęcia u wielu specjalistów, mieć zapewnione badania oraz wizyty. Jesteśmy bardzo wdzięczni za okazane serca, zaangażowanie oraz wsparcie. Nie wiem, jak się odwdzięczymy za to co do tej pory dla nas zrobiliście. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc dla Łukaszka i tym razem naszym celem jest diagnoza, dobrane w końcu leczenie, leki i terapie wspomagające. Wierzę, że razem znów pomożemy Łukaszkowi. Magdalena, Mama ➡️ Wyprawa do Kirgistanu dla chorego chłopczyka z Andrychowa ➡️ Przejdą przez góry Kirgistanu żeby pomóc choremu Łukaszowi ➡️ Charytatywna wyprawa w góry Kirgistanu

8 736 zł
Agnieszka Piec
Agnieszka Piec , 39 lat

Walka o marzenia – ostatnia szansa!

Dziękuję wszystkim dotychczasowym darczyńcom i bardzo proszę, nie zostawiajcie mnie jeszcze! Operacja się odbyła, ale zakres okazał się znacznie większy niż sądzono początkowo. Konieczne było wezwanie urologa i założenie szyny. Nerka wykazywała już cechy zastoinowości, co bez operacji skutkowałoby zupełnym zamknięciem odpływu moczu i jej utratą. Czas trwania zabiegu był pierwotnie przewidywany na 1 godzinę, a na stole spędziłam 3... Z operacji ratującej płodność i niwelującej ból, stała się ratującą zdrowie. Za 2 miesiące muszę wrócić do szpitala w Niemczech, by usunąć szynę, a później kontrolować stan nerki co kilka tygodni, by mieć pewność, że moczowód jest drożny. Na ten moment nie mam pojęcia ile wyniesie całe leczenie! Na pewno znacznie przekroczy zakładane 30 tysięcy... Proszę o dalsze wsparcie, nie mam już odwrotu! Moja historia: Od liceum marzyłam, by zostać mamą, od zawsze wiedziałam, że to jest to. Pracuję w szkole, z maluchami, wielokrotnie wymykało im się "mamo", albo słyszałam "chcę, żeby Pani była moją szkolną mamą"... Nie potrafię opisać, co wtedy czułam. Od zawsze miałam też bolesne miesiączki, włącznie z mdłościami i omdleniami oraz zjadaniem tabletek przeciwbólowych jak cukierki, do czasu aż po kilku miesiącach przestawały działać i trzeba było brać silniejsze.  Ostatnimi były już leki na receptę przepisywane chorym na raka, z pochodną morfiny... Od zawsze słyszałam też, że okres musi boleć i przejdzie, gdy urodzę… Na pomysł, by starać się o dziecko wpadłam wcześnie, miałam zaledwie 23 lata. Niestety nie udawało się przez 2 lata, choć wszystkie badania były dobre.  Znalazłam Panią doktor, która po kilku miesiącach skierowała mnie do szpitala na laparoskopię, bo podejrzewała endometriozę. Ona pierwsza powiedziała, że ból nie jest normalny... O operacji na NFZ mogę powiedzieć niewiele. Zostałam rozcięta i zszyta. Tyle! Bez wycinków do badań histopatologicznych, bo "na oko było wszystko dobrze". Stwierdzono endometriozę w zatoce Douglasa, nie określono nawet stopnia. Dostałam zalecenie dalszych starań, ból nie minął, a ciąży nie było. Zaczęłam szukać dalej, zmieniłam dietę, wdrożyłam fizjoterapię, akupunkturę, suplementację i terapię, comiesięcznie pochłania to krocie… Niestety, bez efektu w postaci ciąży.  W międzyczasie podeszliśmy do 3 procedur in vitro, wszystkie z własnej kieszeni, ostatnia kosztowała nas 30 tysięcy, zaliczyłam też niestety farmakologiczną menopauzę… Przypłaciłam te działania stanami depresyjnymi, insulinoopornością, niedoczynnością tarczycy i rozregulowanymi jelitami… Na rękach mam zrosty od pobierania krwi, czasem raz w miesiącu, a czasem co 2 dni. Nie wiem już ile osób widziało mnie nago… Moje ciało jest przedmiotem badań, przypadkiem medycznym. Przed 4 i ostatnią procedurą in vitro, przez przypadek spotkałam cudownego doktora, który jest najlepszy w operowaniu endometriozy i dał mi nadzieję na usunięcie zmian. Jednak cena za tę nadzieję jest wysoka, bo zaczyna się od 3600 euro… Endometrioza to wielki ból i cierpienie, mój, ale te mojego partnera… Ta choroba to też gigantyczne koszty to praca na 1,5 etatu, by opłacić leczenie i leki. Miesięcznie wydaję ok. 1,5 tys., zamiast odkładać na przyszłość… Na dotychczasowe leczenie wydaliśmy ponad 100 tys. zł, bez rodziny i przyjaciół  nie dalibyśmy rady… Ze względu na mój wiek muszę do operacji podejść jak najszybciej, by móc wrócić do starań o ciążę... Dziękuję! Licytacje Facebook @czekajac_na_cud_n97  

6 325,00 zł ( 29,72% )
Brakuje: 14 952,00 zł
Franciszek Romański
Franciszek Romański , 4 latka

Bez Ciebie Franek może przegrać walkę z chorobą w bardzo młodym wieku❗️

Franciszek urodził się 5 listopada 2019 roku, dostając 10 punktów w skali Apgar. Byliśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Jednak 6 tygodni później spędziliśmy nasze pierwsze wspólne święta na sali szpitalnej… Okazało się, że do Franka organizmu dostała się bakteria, która spowodowała zakażenie układu moczowego. Lekarze podjęli odpowiednie działania, a my wróciliśmy do domu. Myśleliśmy, że to już koniec zmartwień... W wieku 7. miesięcy zauważyliśmy obniżone napięcie mięśniowe oraz niechęć do zabaw na brzuszku i raczkowania. Dzięki codziennym wizytom u fizjoterapeutki, po skończonym roczku, Franio zaczął raczkować i siadać. Samodzielne kroki postawił jednak dopiero w wieku 17 miesięcy.  Będąc już pod opieką neurologa wykonano badania kinazy kreatynowej,  a następnie badania genetyczne, na które musieliśmy czekać 6 miesięcy. Wynik dostaliśmy dokładnie przed drugimi urodzinami synka. Niestety potwierdziły one okrutną diagnozę: dystrofię mięśniową Duchenne'a! Choroba zabiera Frankowi mięsień po mięśniu, zabiera mu dzieciństwo i młodość. Jedynym leczeniem jest stała rehabilitacja, a kiedy skończy 5 lat, sterydoterapia, która niestety niesie ze sobą również dużo skutków ubocznych.  Niestety nie zatrzyma to choroby, ale w pewnej części zahamuje ten proces. Obecnie Franek uczęszcza na rehabilitację 4 razy w tygodniu. Ma również zajęcia na basenie. Oprócz tego, ćwiczymy też w miarę możliwości samodzielnie w domu.  Nie dopuścimy, aby choroba się pogłębiała! Szukamy pomocy tam, gdzie się da, dlatego zwracamy się także do Ciebie. Pomóż naszemu synkowi walczyć z nierównym przeciwnikiem. Każda wpłata to szansa na leczenie, rehabilitację oraz sprzęt ortopedyczny. Bez Ciebie Franek może przegrać walkę z chorobą w bardzo młodym wieku! Rodzice Franka Licytacje dla Frania💚

5 040 zł
Wiesław Gardian
Pilne!
Wiesław Gardian , 46 lat

Tata trójki dzieci walczy o życie❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Szczęśliwe małżeństwo, trójka wspaniałych dzieci, kochająca rodzina i w tym ona… Diagnoza – najgorsza, jaką mogliśmy otrzymać! Lekarz przekazywał nam te okrutne wieści, a ja patrzyłam przez tysiące napływających do moich oczu łez,  raz na niego, raz na mojego męża. Nie mogłam i nie chciałam uwierzyć w to co słyszę. Bo przecież jak zrozumieć, że NOWOTWÓR zaatakował akurat mojego Wiesia? Wszystko zaczęło się od niepokojących drętwień prawej nogi i ręki. Mąż skarżył się też na częste bóle głowy – również po prawej stronie. To nie było normalne, dlatego udaliśmy się do lekarza. Specjalista zlecił rezonans, który wykazał, że w głowie Wiesława jest guz! Byliśmy przerażeni! Jednak najgorsze wieści czekały tuż za rogiem… Otrzymaliśmy informację, że guz jest nieoperacyjny. Nasz świat się załamał! Teraz czekamy na wynik badania histopatologicznego. Specjaliści mają podjąć decyzję jak będzie wyglądać leczenie męża. Widzę, że Wiesiu będzie walczyć – mamy trójkę jeszcze niepełnoletnich dzieci, które chciałby móc wychować. Dziś nie mogę zrobić nic, tylko zawierzyć lekarzom i błagać Was o wsparcie! To początek najtrudniejszej walki w życiu Wiesława. Wiemy, że będzie się ona wiązała nie tylko z bólem i cierpieniem, ale również z ogromnymi kosztami leczenia, dojazdów do szpitala i wizyt u wielu specjalistów. Chcemy być gotowi na to co przyniesie przyszłość, dlatego z całego serca w imieniu swoim i męża wołam o pomoc! Marzena, żona Wiesława

4 732 zł
Liwia Łukasik
Liwia Łukasik , 5 lat

Lista diagnoz Liwii się nie kończy... POTRZEBNA POMOC❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Nasza walka trwa, nadal potrzebujemy pomocy. Zostaniecie? Dzięki poprzedniej zbiórce udało się zakupić wózek inwalidzki dla Liwii i zrealizować turnus rehabilitacyjny! Gdyby nie rehabilitacja, cofnęłyby się wszystkie postępy i umiejętności, które udało się nam osiągnąć. Dlatego niezwykle ważna jest kontynuacja leczenia, terapii i rehabilitacji! To wszystko jest bardzo kosztowne… Liwia urodziła się 25 sierpnia 2019 roku poprzez cesarskie cięcie ratujące jej życie. Po porodzie okazało się, że przyczyną zaburzeń w tętnie Liwii był podwójny, skomplikowany węzeł na pępowinie, który prawdopodobnie się zacisnął. Liwia przyszła na świat, otrzymując 6 punktów w skali Apgar, ważąc 2070 g i mierząc 51 cm. Od razu stwierdzono u niej hipotrofię asymetryczną. Pierwsze kilkanaście dni swojego życia Liwia spędziła na OIOM-ie, gdzie była wspierana oddechowo oraz karmiona pozajelitowo i przez sondę. W 17 dobie życia naszej córeczki mogliśmy ją wziąć do domu, gdzie nasze starania o poprawę jej zdrowia ani na chwilę nie ustały. Liwia oprócz wcześniactwa ma dwa rzadkie zespoły genetyczne Zespół KBG (mutacja w genie ANKRD11) i Zespół Sotos (mutacja w genie NSD1). Jest opóźniona psychofizycznie, intelektualnie, nie mówi, ma hipermobilność stawów i obniżone napięcie mięśniowe.  Niedawno poznaliśmy jeszcze dwie kolejne diagnozy: autyzm i padaczkę. U córeczki zaczęły się również pojawiać zachowania agresywne i autoagresywne. Uczęszczamy na terapie, zajęcia i intensywną rehabilitację, bo tylko to sprawia, że rozwój Liwii się nie cofa. Córeczka jest pod opieką wielu specjalistów. Ma zapewnioną terapię ręki, kształcenie specjalne, fizjoterapię metodą Bobath i Vojty, zajęcia z logopedą. Niestety zaczęły się pojawiać epizody niedowładu prawostronnego, trwające aż do dwóch godzin… Córeczka nie chodzi, nie mówi, ma głębokie zaburzenia uwagi oraz poważną wadę wzroku. To wszystko sprawia, że nasz każdy dzień to intensywna walka… Zasypiamy z nadzieją, że obudzimy się w świecie, w którym nasza mała córeczka nie będzie cierpieć. Niestety jest to niemożliwe, dlatego musimy robić wszystko, by poprawiać jej funkcjonowanie i dać szansę na lepszą przyszłość… Pomożesz nam? Turnusy rehabilitacyjne, które chcemy zrealizować, generują ogromne koszty. Są niezbędne, a z Waszą pomocą Liwia będzie mogła w nich uczestniczyć. Zostaniecie z nami? Będziemy Państwu wdzięczni za każdy, nawet ten najdrobniejszy gest. Rodzice Liwii

4 432,00 zł ( 8,93% )
Brakuje: 45 143,00 zł
Piotr Wójcik
Piotr Wójcik , 23 lata

Walka o zdrowie i szansę na przyszłość – Wspieramy Piotrka!

Zwracam się z prośbą do ludzi dobrego serca o wsparcie. Mój syn Piotrek urodził się z naczyniakiem, dlatego od dziecka był pod stałą kontrolą neurologa. Rozwijał się prawidłowo, nic nie budziło niepokoju. Wtedy kamień spadł mi z serca, ale, jak się okazało, nie na długo. W 2012 roku ze względu na bardzo złe samopoczucie Piotr trafił do szpitala. Rozpoznano wtedy u niego zespół Struge-Webera typu II, a w MR głowy wyszła niewielka torbiel szczeliny naczyniówkowej po prawej stronie – do dalszej obserwacji, natomiast w konsultacji psychologicznej nie stwierdzono psychogennego podłoża dolegliwości. W 2017 zaczęła się prawdziwa walka. Pojawiły się objawy neuropsychiatryczne, a w trakcie leczenia szpitalnego objawy złośliwego zespołu neuroleptycznego! Czas mijał, stan zdrowia się pogarszał, a my wciąż trwaliśmy w punkcie wyjścia, ponieważ nikt nie mógł stwierdzić, skąd biorą się te wszystkie ciężary na barkach mojego syna. Następnie pojawiły się ataki padaczki, a próby leczenia nie przyniosły poprawy. Po kolejnej hospitalizacji na oddziale neurologii stan Piotra określono jako inne zaburzenia układu nerwowego, a w międzyczasie pojawiło się jeszcze zakrzepowe zapalenie żył i ryzyko jaskry. Na co dzień jest nam ciężko, szukając pomocy i odbijając się od drzwi do drzwi. Najciężej jest jednak Piotrkowi – miał plany, marzenia… a niemal wszystko przekreśliła mu ta nieokreślona choroba. Oprócz ataków padaczki występują u niego między innymi zaburzenia poznawcze, bóle głowy, które są nie do zniesienia, utraty przytomności i zaburzenia pamięci krótkotrwałej... Dlatego potrzebna nam dalsza, głęboka diagnostyka, by w końcu dowiedzieć się, jak działać, pod jakim kątem leczyć Piotrka. Aktualnie syn jest pod stałą kontrolą poradni neurologicznej, endokrynologicznej, okulistycznej, psychologicznej… Odbyliśmy niezliczone ilości konsultacji i badań. Jesteśmy już zmęczeni, ale wiemy, że nie możemy się poddać. Lekarz, z którym teraz współpracujemy, daje nam nadzieję, że w końcu otrzymamy odpowiedź, jednak musimy uzbroić się w jeszcze odrobinę cierpliwości… I środki na leczenie. Niestety, z tym drugim nie poradzimy sobie sami. Każde wsparcie pomoże nam zrobić kolejny krok w stronę diagnozy i w końcu otworzyć drzwi do wymarzonej przyszłości Piotra, o którą walczy od ponad 20 lat. Dorota, mama

4 100 zł
Blanka Kozłów
9 dni do końca
Blanka Kozłów , 9 lat

Walczymy o przyszłość i samodzielność 8-letniej Blanki❗️

Naszą Blankę zdiagnozowano, kiedy miała 7 lat i ta diagnoza od razu zwaliła nas z nóg – autyzm, niepełnosprawność umysłowa i ADHD. Wiedzieliśmy, że będzie jej ciężko, ale to nie wszystko. Badania wykazały też mutację genu HCN1. Mutacja ta powoduje rzadką chorobę genetyczną – encefalopatię padaczkowo-rozwojową DEE24, która odpowiada właśnie za autyzm, niepełnosprawność, padaczkę i zaburzenia zachowania. Objawy się zgadzają, ale czekamy jeszcze na potwierdzenie badań. Blanka wymaga intensywnych rehabilitacji, terapii i innych działań związanych z niepełnosprawnością. Jest pod opieką neurologiczną, psychiatryczną, laryngologiczną, metaboliczną, genetyczną… Wizyty u lekarzy odbywają się prywatnie, ponieważ na NFZ musielibyśmy bardzo długo czekać.  Regularnie przyjmuje leki, by móc funkcjonować w miarę możliwości. Chociaż bywają chwile, kiedy napady, aury padaczkowe i inne dolegliwości skutecznie jej to odbierają. Mimo to córeczka jest bardzo wesołym i pogodnym dzieckiem. Uczęszcza do szkoły, uwielbia plastykę i pluszaki. Jej uśmiech daje nam siły do dalszej walki, ale rosnące koszty skrupulatnie ją odbierają. Dlatego prosimy o choć najmniejszą pomoc, by zapewnić naszej Blance leczenie i rehabilitację, a w przyszłości samodzielność. Martyna, mama ➡️ Licytacje dla Blanki ➡️ Strona Blanki na FB

4 093 zł
Laura i Fabian Czeczko
13 dni do końca
Laura i Fabian Czeczko , 6 lat

Laurka i Fabian walczą o lepsze jutro... Pomożesz im?

Chcielibyśmy, by nasze dzieci mogły cieszyć się beztroskim okresem dzieciństwa! Niestety, Laurka i Fabian zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiają im zwyczajne funkcjonowanie. Zamiast na zabawę, muszą poświęcać czas na wizyty lekarskie i intensywną rehabilitację! Tak bardzo chcemy im pomóc… Laura to nasza młodsza córka – o zdrowie musi walczyć niemal od urodzenia! Mimo że nie widać u niej wad, to ma ich bardzo wiele. Trudno zliczyć, ile razy byliśmy z nią w szpitalu. Córeczka mierzy się z zaburzeniami jelit i zaburzeniami odporności. Ma niedobór wzrostu i zespół porażenny oraz nabyte deformacje kończyn. Dochodzi do tego jeszcze astma…  Ze względu na kilka cech wyglądu zewnętrznego i niski wzrost Laury, lekarze podejrzewają u niej zespół genetyczny. By rozwikłać zagadkę tak wielu problemów córki musimy zrobić badania genetyczne w Warszawie. Niestety, stan Laury pogarsza się coraz bardziej i konieczne jest wdrożenie terapiii indywidualnej. Obserwujemy, że córeczce pogłębiła się nadwrażliwość na dźwięki, przerażają ją nawet odgłosy, które zna od małego…  Fabian to starszy brat Laury. Przez pierwsze lata życia wydawało się, że wszystko jest w porządku… Nic nie zapowiadało problemów zdrowotnych! Od małego synek był nadpobudliwy ruchowo, jednak nie wzbudziło to podejrzeń lekarzy. Niestety, obecnie Fabian ma niedobór wzrostu. Specjaliści chcą podjąć decyzję o podaniu mu hormonu wzrostu, ale zanim do tego dojdzie, musimy zrobić wiele badań specjalistycznych. Przyczyny problemów zdrowotnych Fabiana poszukujemy już od dawna – wiemy, że synek ma zaburzenia integracji sensorycznej, bardzo silne napięcie mięśniowe, a także zaburzenia percepcji słuchowej i wzrokowej. Musi więc przejść terapię SI i TUS, rehabilitację na rozluźnienie mięśni oraz być pod stałą obserwacją psychologa. Do tego jest też astmatykiem, w umiarkowanym stopniu i cierpi na wybiórczość pokarmową. Ostatnio oprócz nadpobudliwości występują u niego napady agresji, po których zasypia… Lekarze podejrzewają padaczkę, więc musimy zrobić EEG oraz badania genetyczne.  Widok cierpiących dzieci jest dla nas nie do zniesienia. Chcielibyśmy zrobić wszystko, by im pomóc! Niestety, czeka nas jeszcze wiele badań, a terminy na konsultacje w ramach NFZ są bardzo odległe i musimy przyspieszyć diagnozy poprzez prywatne wizyty lekarskie. Przed nami jeszcze bardzo długa droga do pełnej diagnozy dzieci i konkretnej terapii! Niestety, koszty leczenia i specjalistycznych rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Widzimy, że bez Was nie damy sobie rady! Prosimy o wsparcie, aby Laurka i Fabian mogli funkcjonować prawidłowo i mieć przed sobą lepszą przyszłość!  Rodzice Laury i Fabiana

3 170,00 zł ( 29,79% )
Brakuje: 7 469,00 zł
Grzegorz Wojciechowski
Grzegorz Wojciechowski , 63 lata

Tykająca bomba w moim ciele mogła nagle pozbawić mnie życia! Niestety problemy nie minęły...

Jak zapewne większość ludzi, nigdy nie zakładałem, że będę zwracał się o pomoc do tych, których nie znam. Słysząc niekiedy o ogromie nieszczęść, jakie spotykają niektórych z nas, zwłaszcza małe dzieci, mogłem tylko głęboko współczuć i wspierać różnego rodzaju zbiórki.  Nie sądziłem, że sam mogę znaleźć się w takim położeniu, które spowoduje, iż zwrócę się do innych o taką pomoc. A jednak… Zwykłe badanie USG, zrobione profilaktycznie, miało tylko potwierdzić, że wszystko jest w porządku. Jednak los chciał inaczej, gdyż okazało się, że chodzę z tykającą bombą zegarową w środku! Olbrzymi tętniak aorty mógł pęknąć niemal w każdej chwili i zakończyć moje życie w kilka sekund! Wszystko skomplikowała specyfika i umiejscowienie tętniaka, bowiem wymagał zastosowania podczas operacji nietypowego urządzenia, które zapobiegnie jego pęknięciu, tzw. stentgraftu.  Jednak na tym etapie rozpoczął się problem – szpital nie dysponował takim sprzętem i musiał go zamówić. Najgorsze, że nikt nie wiedział, kiedy urządzenie będzie dostępne. Dlatego pilna operacja nie mogła się odbyć od razu!  Stentgraft dotarł do szpitala po dwóch miesiącach, a ja i moja rodzina po nieprzespanych nocach i życiu w niebywałym napięciu, odzyskaliśmy nadzieję na pomyślność operacji i powrót do zdrowia. Niestety rzeczywistość ponownie brutalnie mnie doświadczyła! Po operacji trafiłem na OIOM, gdzie walczono o moje życie! Zachorowałem na sepsę, która w jednej chwili mogła wszystko przekreślić. Lekarze walczyli z kolejnymi przeszkodami, które na szczęście udało się opanować. Jednak oprócz pokłosia, które pozostawiła sepsa, wystąpiło coś znacznie gorszego!  Podczas operacji doszło do wytworzenia się krwiaka w kanale kręgowym i porażenia nerwów kręgowych! Spowodowało to niedowład kończyn dolnych! Kolejne złe wiadomości spadały na mnie niczym bolesny grad: doszło także do porażenia nerwów ręki, w związku z czym mam niedowład prawej dłoni! W szpitalu spędziłem 7 miesięcy. Na skutek zaników mięśniowych, spowodowanych długim leżeniem, bardzo osłabłem i schudłem aż 27 kg. Na nowo musiałem nauczyć się poruszać własnym ciałem! Dzięki rehabilitacji poczyniłem już znaczące postępy. Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim, ale nadal jestem uzależniony od pomocy innych osób! Codzienne, proste czynności, nadal są poza moim zasięgiem.  Rehabilitacja jest dla mnie teraz najważniejsza, jednak pokrycie jej dotychczasowych kosztów, pochłonęło już moje całe oszczędności. Tak specjalistyczna pomoc w ramach NFZ wiąże się z wielomiesięcznym czekaniem, a każda przerwa przenosi mnie do punktu wyjścia i  zaprzepaszcza cały wielomiesięczny wysiłek! Dlatego gorąco proszę Was o wsparcie w tych trudnych dla mnie chwilach. Marzę, abym znowu mógł aktywnie spędzać czas z moją rodziną, a zwłaszcza moim jedynym, ukochanym wnukiem. Bez Waszej pomocy nie będzie to jednak możliwe… Grzegorz

1 963,00 zł ( 4,61% )
Brakuje: 40 591,00 zł